Dolinki Krakowskie - Poniedziałek Wielkanocny z Karoliną
Poniedziałek, 22 kwietnia 2019
· Komentarze(0)
Poniedziałek Wielkanocny zapowiada się słonecznie i wietrznie. Wiatr jest od wschodu, co wyjątkowo nas ciszy. Za to informacja o możliwych przelotnych opadach już niekoniecznie. Wiemy, że im bliżej będziemy Sławkowa, tym mniejsza możliwość, że coś nas pokropi. Chociaż w lany poniedziałek.... hmmmm może jednak?
Na rowery wsiadamy kilka minut po 8, słońce troszkę już rozgrzało powietrze. Jednak kurtki wskazane, przynajmniej na najbliższą godzinę. Później będzie to uzależnione od tego co będzie się działo. Tuż za centrum Będkowa zaskakuje nas informacja o kopcu. Z daleka go widzimy jednak nie mamy w tej chwili ochoty na terenowe wygibasy. Tak więc szybkie zdjęcie z daleka i.... jedziemy dalej. Część trasy pokrywa nam się z tą z soboty, tak więc nie mamy potrzeby postojów zwiedzania, a sam przejazd jest szybki..
W Rudawie odbijamy na Pisary i tam wstępnie planujemy przejechać przez Nawojową Górę, choć ruch na głównej drodze jest tak niewielki, że plan zostaje uproszczony ;) Zresztą w Nawojowej Górze nic ciekawego nie ma... chyba, że góra ;) Za to tuż przed Tęczynkiem trafiamy na dworek, a chwilę później wjeżdżamy do Tęczynka. Dzięki pomysłowi o przejeździe główną drogą zaoszczędziliśmy sporo czasu :)
W oddali widać Kopiec Bzowskich © amiga
Dworek przed Krzeszowicami © amiga
Uśmiechnięta jak zawsze :) © amiga
Nowy dywanik wylali :) © amiga
Ciekawostka, ale po tym moście odbywa się ruch pieszy.... © amiga
W samym Tęczynku do odwiedzenia mamy bramę Zwierzyniecką, którą odpuściliśmy w Środę ze względu na remonty i nieprzejezdność dróg w Krzeszowicach. Po samym Tęczynku jeszcze trochę się kręcimy. Na mapie zaznaczona jest drewniana dzwonnica. Oczywiście kilak zakrętów i jedziemy nie w tym kierunku ;) Szybka refleksja, zajrzenie na mapę, gps-a i... naprawiamy nasz błąd. Wyjeżdżając z Tęczynka zatrzymujemy się przy stawach, pamiętam je jeszcze gdy były prawie dzikie. Teraz wyglądają rewelacyjnie z wiatami z ławeczkami :) A my postanawiamy się posilić...
Brama Zwierzyniecka © amiga
Kościół św Katarzyny w Tenczynku © amiga
Krótki postój przy stawach Tęczyńskich © amiga
PIęknie meijsce © amiga
Ruszamy po dobrych kilkunastu minutach, zaczyna się podjazd, długi, męczący, szczególnie jego ostatni odcinek. Z sakwami mamy tempo żółwia... Za to ze szczytu wzniesienia widoki są niesamowite :) Rozglądamy się w każdym kierunku, stajemy jeszcze 2 może 3 razy. Pod sam zamek jednak nie podjeżdżamy i tak pocałowalibyśmy klamkę. Zjeżdżając z górki kierujemy się na ścieżki które mają nas wyprowadzić do Puszczy Dulowskiej. Jednak w między czasie powstała droga która skutecznie odcięła nad od planowanego przejazdu. Musimy się nieco wrócić i podjechać z innej strony. W lesie cisza spokój. Nie czuć już wiatru, za to słychać uginające się drzewa. O ile szum liści jest dość przyjemny, przypomina nam morze, to skrzypiące konary przypominają nam o tym gdzie jesteśmy.
Na ścieżce masa rowerzystów, pieszych, biegaczy... Karolina mówi, że przypomina jej to rodzinne strony :) I coś w tym jest... Okolice Tomaszowa wyglądają równie pięknie :) o czym nie raz już się przekonałem :)
Wiele razy już przy nim byłem, dzisiaj nieco inna trasa... © amiga
Jeszcze tutaj wrócimy :) © amiga
Panorama okolic Rudna © amiga
Górki za nami © amiga
Troszkę z górki © amiga
W Puszczy Dulowskiej © amiga
Gdzieś przed Młoszową jeszcze w puszczy stajemy na kolejny popas, zrywa się dość nieprzyjemny silny wiatr... Jest to zgodne z prognozami na meteo.pl. Pamiętam jeszcze, że była informacja o możliwych opadach mniej więcej w tym samym czasie. Ale te na szczęście nas omijają. Po krótkej przerwie podjeżdżamy do pobliskiego Pałacu, a dalej kierujemy się na Trzebinię. Po raz drugi korzystamy z nieco bardziej ruchliwej drogi... Dzisiaj na niej jest spokojnie... tak więc nie ma problemu.
Pałac Florkiewiczów w Młoszowej © amiga
Młoszowa - przy pałacu © amiga
Sama Trzebinia... cóż... uśpiona jeszcze, w centrum nie ma ludzi. Za to jest otwarta Żabka i to w najlepszym momencie. Pora kupić jakieś zapasy napojów :) Ruszamy dalej kierując się na Sierszę, sama droga tym razem średnio przyjemna, o dziwo ruch na niej jest większy niż na 79. Trochę to zaskakuje, ciekawe gdzie ludzie tak gnają w święta... Wydawało by się, że powinni zostać w domach, ew wybrać się na jakieś spacery. Gdy skręcamy na Sierszę znowu jest spokojnie :)
Centrum Trzebinii © amiga
Trzebiński rynek © amiga
Dwór Zieleniewskich w Trzebini © amiga
Dworek w Sierszy? © amiga
Na miejsce docieramy dość szybko, teraz tylko trafić w dobry zjazd do lasu... i nie pokręcić szlaków... Z tym nie mamy problemów. Las jest przepiękny. Hahamy się prawie cały czas. Za to zaskakuje nas krzyż przydrożny. Myśleliśmy, że to jeden z tych stawianych ot tak przy drogach, na rozstajach... a ten jest jednak inny. Jest poświęcony ofiarom cholery. Zawsze myślałem, że raczej robi się cmentarze, mogiły choleryczne, a tutaj mamy krzyż. Nie wyklucza to, oczywiście tego, że pod nim może być jakaś mogiła, ale takiej informacji tam nie ma. Dopiero w domu sprawdziłem z ciekawości to miejsce i okazało się, że w tym miejscu był cmentarz choleryczny. W tej chwili został tylko krzyż pamiątkowy poświęcony ofiarom cholery z lat 1853-1855.
Na leśnym szlaku przed Jaworznem © amiga
Krzyż Choleryczny © amiga
Z lasu wyjeżdżamy w Ciężkowicach i trochę się zagadaliśmy, w efekcie zrobiliśmy wielkie koło po dzielnicy ;), na szczęście szybko ustalamy właściwy kierunek dzięki uprzejmości mieszkanki. Naprawiamy błąd i jedziemy do naszego PK którym jest stare wyrobisko a obecnie zalany kamieniołom Koparki i zbiornik Wydra. Krystalicznie czysta woda szokuje, Wszędzie dookoła jest co oglądać, jest na czym zawiesić oko. Na chwilę nawet porzucamy roweru i idziemy pospacerować :) Gdyby jeszcze tak nie wiało ;)
Kamieniołom Koparki © amiga
Widok na Kamieniołom © amiga
Zbiornik Wydra © amiga
Nad Zbiornikiem Wydra © amiga
Uśmiechnięta Karolina :) © amiga
Piękne miejsce © amiga
Widok na Kamieniołom © amiga
Jest idealna pora by coś zjeść, w pobliżu jest zalew Sosina, liczymy na to, że na miejscu będzie coś otwarte. Tyle, że trzeba tam dojechać, a część trasy mamy pod wiatr... Chwilami nie ma lekko ;). Na miejscu stajemy przy otwartym Hotelu Wodnik. Restauracja jest otwarta :) Zamawiamy po kawie i czymś do jedzenia. Rozsiadamy się na zewnątrz. Gdy podają nam dania okazuje się że nie był to najlepszy wybór. Zimny wiatr szybko studzi nasze posiłki... Może też nasza ocena dań jest taka sobie... Mimo, że niby mamy różne dania, do wkład jest naszym zdaniem identyczny. Różnica jest na makaronie i tym, że mam dodatkowo zapieczony ser... reszta wygląda identycznie. Byliśmy głodni, mimo pewnych niedoskonałości wszystko zniknęło z talerzy ;) Pora ruszać dalej. Tyle, że na horyzoncie widać jakąś ciemną chmur. Zerwał się też nieco silniejszy wiatr.... Kierujemy się do Sławkowa korzystając z niebieskiego pieszego szlaku... Pierwsze kilkaset metrów to piach... Na szczęście dalej jest trochę asfaltu i szutrów... Zaczyna kropić.
Znajdź 5 pochylone drzewo po lewej stronie ;) - idealny punkt na rajdy © amiga
Docieramy do granicy województw, pada deszcz. Jest nieprzyjemnie, a trzeba pokonać dość paskudny mostek. Z jednej strony jest lekko podmyty, ale dajemy radę... Naciskamy mocniej na pedały by jak najszybciej dojechać do cywilizacji. Gdy trafiamy na pierwszą wiatę przystankową chowamy się do środka i.... w tym momencie przestaje padać ;) Cóż... ruszamy dalej po mokrych drogach. Zaczyna być duszno, woda paruje. Wkrótce docieramy do centrum Sławkowa :). Na rynku chwila odpoczynku i szybki objazd miasteczka.
Mostek na Białej Przemszy pomiędzy śląskim, a małopolskim © amiga
Restauracja czy raczej Karczma w Sławkowie © amiga
Rynek w Sławkowie © amiga
Sławkowska Sukiennice :) - Urząd Miasta © amiga
Kościół pw. Podwyższenia Krzyża Świętego © amiga
Wnętrze kościoła w Sławkowie © amiga
Po około 15 minutach podjeżdżamy do punktu końcowego trasy. Żegnam się z Karoliną, licząc na szybkie kolejne spotkanie i jadę na dworzec kolejowy, gdzie wsiadam do pociągu. W Katowicach szybka przesiadka do kolejnego pociągu i jestem w Piotrowicach. Stąd mam 1.5 km do domu.
Kapliczka w Sławkowie © amiga
Jest i czaszka © amiga
Święta minęły szybko, były zaskakujące, niesamowite... Mam nadzieję, że kolejne będą równie ciekawe. A to wszystko dzięki Karolinie. Dziękuję :-*
Na rowery wsiadamy kilka minut po 8, słońce troszkę już rozgrzało powietrze. Jednak kurtki wskazane, przynajmniej na najbliższą godzinę. Później będzie to uzależnione od tego co będzie się działo. Tuż za centrum Będkowa zaskakuje nas informacja o kopcu. Z daleka go widzimy jednak nie mamy w tej chwili ochoty na terenowe wygibasy. Tak więc szybkie zdjęcie z daleka i.... jedziemy dalej. Część trasy pokrywa nam się z tą z soboty, tak więc nie mamy potrzeby postojów zwiedzania, a sam przejazd jest szybki..
W Rudawie odbijamy na Pisary i tam wstępnie planujemy przejechać przez Nawojową Górę, choć ruch na głównej drodze jest tak niewielki, że plan zostaje uproszczony ;) Zresztą w Nawojowej Górze nic ciekawego nie ma... chyba, że góra ;) Za to tuż przed Tęczynkiem trafiamy na dworek, a chwilę później wjeżdżamy do Tęczynka. Dzięki pomysłowi o przejeździe główną drogą zaoszczędziliśmy sporo czasu :)
W oddali widać Kopiec Bzowskich © amiga
Dworek przed Krzeszowicami © amiga
Uśmiechnięta jak zawsze :) © amiga
Nowy dywanik wylali :) © amiga
Ciekawostka, ale po tym moście odbywa się ruch pieszy.... © amiga
W samym Tęczynku do odwiedzenia mamy bramę Zwierzyniecką, którą odpuściliśmy w Środę ze względu na remonty i nieprzejezdność dróg w Krzeszowicach. Po samym Tęczynku jeszcze trochę się kręcimy. Na mapie zaznaczona jest drewniana dzwonnica. Oczywiście kilak zakrętów i jedziemy nie w tym kierunku ;) Szybka refleksja, zajrzenie na mapę, gps-a i... naprawiamy nasz błąd. Wyjeżdżając z Tęczynka zatrzymujemy się przy stawach, pamiętam je jeszcze gdy były prawie dzikie. Teraz wyglądają rewelacyjnie z wiatami z ławeczkami :) A my postanawiamy się posilić...
Brama Zwierzyniecka © amiga
Kościół św Katarzyny w Tenczynku © amiga
Krótki postój przy stawach Tęczyńskich © amiga
PIęknie meijsce © amiga
Ruszamy po dobrych kilkunastu minutach, zaczyna się podjazd, długi, męczący, szczególnie jego ostatni odcinek. Z sakwami mamy tempo żółwia... Za to ze szczytu wzniesienia widoki są niesamowite :) Rozglądamy się w każdym kierunku, stajemy jeszcze 2 może 3 razy. Pod sam zamek jednak nie podjeżdżamy i tak pocałowalibyśmy klamkę. Zjeżdżając z górki kierujemy się na ścieżki które mają nas wyprowadzić do Puszczy Dulowskiej. Jednak w między czasie powstała droga która skutecznie odcięła nad od planowanego przejazdu. Musimy się nieco wrócić i podjechać z innej strony. W lesie cisza spokój. Nie czuć już wiatru, za to słychać uginające się drzewa. O ile szum liści jest dość przyjemny, przypomina nam morze, to skrzypiące konary przypominają nam o tym gdzie jesteśmy.
Na ścieżce masa rowerzystów, pieszych, biegaczy... Karolina mówi, że przypomina jej to rodzinne strony :) I coś w tym jest... Okolice Tomaszowa wyglądają równie pięknie :) o czym nie raz już się przekonałem :)
Wiele razy już przy nim byłem, dzisiaj nieco inna trasa... © amiga
Jeszcze tutaj wrócimy :) © amiga
Panorama okolic Rudna © amiga
Górki za nami © amiga
Troszkę z górki © amiga
W Puszczy Dulowskiej © amiga
Gdzieś przed Młoszową jeszcze w puszczy stajemy na kolejny popas, zrywa się dość nieprzyjemny silny wiatr... Jest to zgodne z prognozami na meteo.pl. Pamiętam jeszcze, że była informacja o możliwych opadach mniej więcej w tym samym czasie. Ale te na szczęście nas omijają. Po krótkej przerwie podjeżdżamy do pobliskiego Pałacu, a dalej kierujemy się na Trzebinię. Po raz drugi korzystamy z nieco bardziej ruchliwej drogi... Dzisiaj na niej jest spokojnie... tak więc nie ma problemu.
Pałac Florkiewiczów w Młoszowej © amiga
Młoszowa - przy pałacu © amiga
Sama Trzebinia... cóż... uśpiona jeszcze, w centrum nie ma ludzi. Za to jest otwarta Żabka i to w najlepszym momencie. Pora kupić jakieś zapasy napojów :) Ruszamy dalej kierując się na Sierszę, sama droga tym razem średnio przyjemna, o dziwo ruch na niej jest większy niż na 79. Trochę to zaskakuje, ciekawe gdzie ludzie tak gnają w święta... Wydawało by się, że powinni zostać w domach, ew wybrać się na jakieś spacery. Gdy skręcamy na Sierszę znowu jest spokojnie :)
Centrum Trzebinii © amiga
Trzebiński rynek © amiga
Dwór Zieleniewskich w Trzebini © amiga
Dworek w Sierszy? © amiga
Na miejsce docieramy dość szybko, teraz tylko trafić w dobry zjazd do lasu... i nie pokręcić szlaków... Z tym nie mamy problemów. Las jest przepiękny. Hahamy się prawie cały czas. Za to zaskakuje nas krzyż przydrożny. Myśleliśmy, że to jeden z tych stawianych ot tak przy drogach, na rozstajach... a ten jest jednak inny. Jest poświęcony ofiarom cholery. Zawsze myślałem, że raczej robi się cmentarze, mogiły choleryczne, a tutaj mamy krzyż. Nie wyklucza to, oczywiście tego, że pod nim może być jakaś mogiła, ale takiej informacji tam nie ma. Dopiero w domu sprawdziłem z ciekawości to miejsce i okazało się, że w tym miejscu był cmentarz choleryczny. W tej chwili został tylko krzyż pamiątkowy poświęcony ofiarom cholery z lat 1853-1855.
Na leśnym szlaku przed Jaworznem © amiga
Krzyż Choleryczny © amiga
Z lasu wyjeżdżamy w Ciężkowicach i trochę się zagadaliśmy, w efekcie zrobiliśmy wielkie koło po dzielnicy ;), na szczęście szybko ustalamy właściwy kierunek dzięki uprzejmości mieszkanki. Naprawiamy błąd i jedziemy do naszego PK którym jest stare wyrobisko a obecnie zalany kamieniołom Koparki i zbiornik Wydra. Krystalicznie czysta woda szokuje, Wszędzie dookoła jest co oglądać, jest na czym zawiesić oko. Na chwilę nawet porzucamy roweru i idziemy pospacerować :) Gdyby jeszcze tak nie wiało ;)
Kamieniołom Koparki © amiga
Widok na Kamieniołom © amiga
Zbiornik Wydra © amiga
Nad Zbiornikiem Wydra © amiga
Uśmiechnięta Karolina :) © amiga
Piękne miejsce © amiga
Widok na Kamieniołom © amiga
Jest idealna pora by coś zjeść, w pobliżu jest zalew Sosina, liczymy na to, że na miejscu będzie coś otwarte. Tyle, że trzeba tam dojechać, a część trasy mamy pod wiatr... Chwilami nie ma lekko ;). Na miejscu stajemy przy otwartym Hotelu Wodnik. Restauracja jest otwarta :) Zamawiamy po kawie i czymś do jedzenia. Rozsiadamy się na zewnątrz. Gdy podają nam dania okazuje się że nie był to najlepszy wybór. Zimny wiatr szybko studzi nasze posiłki... Może też nasza ocena dań jest taka sobie... Mimo, że niby mamy różne dania, do wkład jest naszym zdaniem identyczny. Różnica jest na makaronie i tym, że mam dodatkowo zapieczony ser... reszta wygląda identycznie. Byliśmy głodni, mimo pewnych niedoskonałości wszystko zniknęło z talerzy ;) Pora ruszać dalej. Tyle, że na horyzoncie widać jakąś ciemną chmur. Zerwał się też nieco silniejszy wiatr.... Kierujemy się do Sławkowa korzystając z niebieskiego pieszego szlaku... Pierwsze kilkaset metrów to piach... Na szczęście dalej jest trochę asfaltu i szutrów... Zaczyna kropić.
Znajdź 5 pochylone drzewo po lewej stronie ;) - idealny punkt na rajdy © amiga
Docieramy do granicy województw, pada deszcz. Jest nieprzyjemnie, a trzeba pokonać dość paskudny mostek. Z jednej strony jest lekko podmyty, ale dajemy radę... Naciskamy mocniej na pedały by jak najszybciej dojechać do cywilizacji. Gdy trafiamy na pierwszą wiatę przystankową chowamy się do środka i.... w tym momencie przestaje padać ;) Cóż... ruszamy dalej po mokrych drogach. Zaczyna być duszno, woda paruje. Wkrótce docieramy do centrum Sławkowa :). Na rynku chwila odpoczynku i szybki objazd miasteczka.
Mostek na Białej Przemszy pomiędzy śląskim, a małopolskim © amiga
Restauracja czy raczej Karczma w Sławkowie © amiga
Rynek w Sławkowie © amiga
Sławkowska Sukiennice :) - Urząd Miasta © amiga
Kościół pw. Podwyższenia Krzyża Świętego © amiga
Wnętrze kościoła w Sławkowie © amiga
Po około 15 minutach podjeżdżamy do punktu końcowego trasy. Żegnam się z Karoliną, licząc na szybkie kolejne spotkanie i jadę na dworzec kolejowy, gdzie wsiadam do pociągu. W Katowicach szybka przesiadka do kolejnego pociągu i jestem w Piotrowicach. Stąd mam 1.5 km do domu.
Kapliczka w Sławkowie © amiga
Jest i czaszka © amiga
Święta minęły szybko, były zaskakujące, niesamowite... Mam nadzieję, że kolejne będą równie ciekawe. A to wszystko dzięki Karolinie. Dziękuję :-*