Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2019

Dystans całkowity:729.81 km (w terenie 154.00 km; 21.10%)
Czas w ruchu:43:09
Średnia prędkość:16.91 km/h
Maksymalna prędkość:51.48 km/h
Suma podjazdów:7567 m
Maks. tętno maksymalne:171 (92 %)
Maks. tętno średnie:146 (79 %)
Suma kalorii:29061 kcal
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:38.41 km i 2h 16m
Więcej statystyk

Do Mechanika w Chorzowie

Wtorek, 9 kwietnia 2019 · Komentarze(0)
Ruszam sporo wcześniej niż zwykle, ale plan też jest inny niż zwykle, muszę dostać się do Chorzowa Starego. Pogoda... hmmm... niby ciepło, ale pojawił się silniejszy wiatr z północnego-wschodu. To... nie najlepsza wróżba... Będę jechał prawie cały czas pod wiatr... 
Temperatura dość przyjemna... około 15 stopni... i masa samochodów na drogach... Zerkam na nawigację, nie podoba mi się wariant który proponuje, coś strasznie dookoła próbuje mnie poprowadzić... Wiem, że muszę dojechać do Świętochłowic i dopiero tam odbić nieco bardziej na północ... Cóż... zobaczymy co będzie działo się po drodze.... 
Pierwszy rowerzysta w Gliwicach
Pierwszy rowerzysta w Gliwicach © amiga
Mam okazję poznać nowe DDRki w Zabrzu... i... mam wrażenie, że są nie do końca zaplanowane, zrobione tak jak powinny. Prowadzą to z prawej, to z lewej, urywają się co jakiś czas. W końcu mam ich dość, trudno mam gdzieś przepisy. Jazda po rowerówkach zajmie mi kolejną godzinę gratis. 
Pod stadionem w Zabrzu
Pod stadionem w Zabrzu © amiga
I skończyła się rowerówka
I skończyła się rowerówka © amiga
Wiatr daje się we znaki, drogi zaskakują, kilka dziwnych rozwiązań też... Po drodze rozglądam się jeszcze za bankomatem... udało się go znaleźć na granicy z Rudą Śląską. Po jakimś czasie jestem na Chebziu. Korek jak diabli, objeżdżam to szerokim łukiem decydując się na przejścia dla pieszych i jazdę po chodniku... Koszmar... Wjeżdżam do Świętochłowic i... patrzę czy dalej jadę na rowerze, czy już idę pieszo... Jestem na granicy Lipin i Piaśnik... 
Koszmarny przejazd przez tory tramwajowe
Koszmarny przejazd przez tory tramwajowe © amiga
Po lewej zaczyna się DDRka, ale jak tam wjechać?
Po lewej zaczyna się DDRka, ale jak tam wjechać? © amiga
Gdzieś na granicy Piaśnik i Lipin w Świętochłowicach
Gdzieś na granicy Piaśnik i Lipin w Świętochłowicach © amiga
W końcu udaje się minąć zakazane dzielnice, jeszcze tylko przebić się przez Chorzów.. Tutaj też jakiś szaleniec projektował DDRki...Cóż, chyba całe śląskie jest tak koszmarne. A droga w Kochłowicach na którą narzekam jest idealna w porównaniu do tego co miałem do tej pory... 
U.... chwilę wcześniej 2 mobilki się pocałowały
U.... chwilę wcześniej 2 mobilki się pocałowały © amiga
Ląduję w okolicach byłych zakładów azotowych, okolica... hmm... opuszczona przez Boga... Na szczęście dość szybko docieram na miejsce... Uff. Dotarłem... 
Poza światem w Chorzowie Starym
Poza światem w Chorzowie Starym © amiga
Zakazane rewiry w Chorzowie
Zakazane rewiry w Chorzowie © amiga

Do pracy o poranku

Wtorek, 9 kwietnia 2019 · Komentarze(0)
Minęła 7, pora wyjść. Poranek chłodny, może bez przesady... całe 5 stopni. Wiatr się uspokoił :) Na drogach niewielki ruch.Jest nieźle. za to prawie nie widać rowerzystów. Ciekawe czemu? 

Trasa standardowa, choć chyba pociągnę drogami omijając fragmenty terenowe. Chciałbym być wcześniej w firmie. Dzień zapowiada się długi. po 16 muszę być w Chorzowie... 
Rozkopana droga przy Famurze
Rozkopana droga przy Famurze © amiga
W Panewnikach zaskakują mnie znaki, znowu pozmieniane. Kombinacja ich woła o pomstę, jakby nie dało się dopuścić ruchu rowerów na drodze z opcją, chcesz to po chodniku też możesz. Tym bardziej, że dotyczy to odcinka 20m. Zresztą oznaczenie w tym miejscu zmienia się po raz 4 od remonty 2 lata temu...  Szkoda gadać. 
Co jakiś czas zmienia się w tym miejscu konfiguracja znaków dot. rowerów ;)
Co jakiś czas zmienia się w tym miejscu konfiguracja znaków dot. rowerów ;) © amiga
Kochłowice puste, za to na Wirku jakiś Sajgon. Samochodów jak w centrum Warszawy. Tylko czemu? Gdy wydostaję się w kierunku Bielszowic ruch znowu zanika. Robi się coraz cieplej... lekko rozpinam kurtkę... 
W Bielszowicach
W Bielszowicach © amiga
Dostawczak ;)
Dostawczak ;) © amiga
Trochę obawiam się Zabrza, docieram tam o 8:02... Przy stacji BP lekki korek, ale dalej jest nieźle. Nawet odpuszczam skrót przez lasek Makoszowski. Drogami jest jednak szybciej mimo tego, że nadrabiam dobre kilkaset metrów. 
Slalom gigant ;)
Slalom gigant ;) © amiga
Sprzątanie świata
Sprzątanie świata © amiga
W firmie jestem w takim sobie czasie, ale o kilkadziesiąt minut wcześniej niż wczoraj. Poranek nieźle wykorzystany. Za to prawdopodobnie jutro rower zostanie w domu... choć to jeszcze nie jest takie pewne... 

Powrót z pracy

Poniedziałek, 8 kwietnia 2019 · Komentarze(1)
Jest po 16:15 gdy ruszam, na zewnątrz ciepło, wiatr w twarz :) nic tylko się cieszyć :) Ruszam, na drogach taki sobie ruch. Nie ma tragedii. Przejechałem około 4 km i słyszę tel. Czekałem niego więc staję i... to nie ten ale odbieram. Wciągu kolejnych kilku minut 2 kolejne telefony. Tylko ostatni jest ten mnie interesujący... Mija 30 minut :) na rozmowie. Wygrzewam się w słońcu :)

Kwitnące drzewa :)
Kwitnące drzewa :) © amiga
Drzewa strzeliły pąkami
Drzewa strzeliły pąkami © amiga
W końcu ruszam... W domu powinienem być jakoś po 18... ale co kilkanaście minut słyszę tel..  kilak razy się zatrzymuję... nie to nie to... Odrzucam... inaczej nie dojadę do domu. Masakra jakaś. Od 14:30 zaczęło się piekło z telefonami. Jak cały ranek była cisza tak teraz jest wariactwo... 
Jadę szosami... będzie szybciej, choć gdyby nie kilka innych spraw to pewnie wjechałbym w las... Pogoda do tego zachęca. Może jutro się uda? 
Ilu rowerzystów :)
Ilu rowerzystów :) © amiga
Wiatr lekki tyle, że w twarz
Wiatr lekki tyle, że w twarz © amiga
Na wirku samochodów jak mrówków. Musze uważać. Dobrze, że po głównej drodze jadę może 500m. Wjeżdżam na Polną, a dalej na Wirecką... Tutaj niewiele samochodów się pojawia. Głównie mieszkańcy. 
Słońce przyjemnie grzeje
Słońce przyjemnie grzeje © amiga
Przybijamy piątkę :)
Przybijamy piątkę :) © amiga
Spoglądam na zegarek... czas ucieka. Na naciśnięcie mocniej jakoś nie mam ani ochoty, ani siły... Docieram do Panewnik. Pora zwalniam. Ostatni fragment już bez spiny. W domu melduję się około 18:20... Powrót przyjemny mimo "wmordęwindu"... 
Ostatni kawałek lasu
Ostatni kawałek lasu © amiga

O poranku do pracy

Poniedziałek, 8 kwietnia 2019 · Komentarze(3)
Wyjazd trochę nietypowy, z rana wizyta u mechanika, czas zleciał. Ruszam dopiero o 7:38 z Ligoty.... Niby trochę bliżej, ale wiem, że będę musiał przebić się przez kilka korków... 
Jest chłodno, a dodatkowo wiatr i wilgoć robią swoje... Kombinuję jak przejechać by dotrzeć w okolice Kochłowic, najkrótsza trasa przez las... Tak też robię, Ligota, Kokociniec i wyjeżdżam w Kochłowicach :) W lesie... masakra... las który był... znikł... został wycięty, wyrżnięty... Niby uprawa leśna, super, ale dookoła GOPu został utworzony zielony pierścień który jest sukcesywnie wycinany od 3 lat. Dzięki baranom niszczymy środowisko... Co z tego, że w zamian za kilkumetrowe drzewo posadzą 3 inne. Skoro suma wysokości tych nowych ma niewiele ponad pół metra. Zanim zaczną spełniać podobną rolę jak to wycięte minie 30-40 lat..  Szkoda gadać.... 

Koreczki w Ligocie
Koreczki w Ligocie © amiga
Troszkę terenu z rana
Troszkę terenu z rana © amiga
p.... Lex Szyszko...
p.... Lex Szyszko... © amiga
Niby piękne, ale tych drzew szkoda
Niby piękne, ale tych drzew szkoda © amiga
Jak zwykle na DDRce w Kochłowicach po deszczu
Jak zwykle na DDRce w Kochłowicach po deszczu © amiga
Od Kochłowic jakę szosami, będzie szybciej... Słońce coraz wyżej, coraz bardziej grzeje... Jest przyjemnie :) Gdy mija 8:00 na drogach jest puściej... większość kierowców już dojechała do pracy.... 
Mrówcza górka zdobyta ;)
Mrówcza górka zdobyta ;) © amiga
Na rondzie w Zabrzu
Na rondzie w Zabrzu © amiga
W Zabrzu postanawiam skrócić ile się da, przecinam więc lasek Makoszowski, wyjeżdżam w Gliwicach... Ostatnie 6 km pustymi drogami. W firmie ląduję lekko po czasie... Ale co tak. Warto było :)
Lasek Makoszowski
Lasek Makoszowski © amiga
Pod firmą ;)
Pod firmą ;) © amiga

Po okolicy z Kuzynką

Niedziela, 7 kwietnia 2019 · Komentarze(4)
Weekendowe plany musiały ulec korekcie. Sobota z definicji wypadła, ale niedziela już niekoniecznie. Mimo sporego opóźnienia udaje mi się wyjść na rower. Jest 14:30 gdy ruszam. Umówiłem się z kuzynką na mały trip po okolicy. Robię trochę za przewodnika ;) W zeszłym tygodniu częściowo udało mi się sprawdzić tereny którymi dzisiaj będziemy się poruszać. Szkoda tylko, że słońce nie grzeje nieco bardziej. Niby też nie ma wiatru, ale są chwile gdy jest wyraźnie odczuwalny. Cóż damy sobie radę. 

Po kilkunastu minutach spotykamy się w punkcie w pobliżu OBI. Szybkie nakreślenie trasy i jedziemy. Na dzisiaj zaplanowałem niecałe 50 km z możliwością skrócenia, bądź wydłużenia w zależności od potrzeb. Najkrótszy wariant to 35 km. najdłuższy około 60. Zobaczymy co nam z tego wyjdzie. 
Początkowo trochę podjazdów, niektóre bardziej konkretne, Kostuchna, Murcki ;), jakaś hałda :)... później długi zjazd od Sięgarni, do Hamerli i dalej do Imielina. 
Czekając na kuzynkę :)
Czekając na kuzynkę :) © amiga
Sięgarnia :) - kierunek Imielin
Sięgarnia :) - kierunek Imielin © amiga
Leśne ścieżki
Leśne ścieżki © amiga
Po wczorajszych opadach gdzieniegdzie widać kałuże. W sumie nic wielkiego, jednak trzeba uważać po czym się jedzie. Na dobrą sprawę wiele tego nie ma. Co jakiś czas robimy przerwę na picie i jedzenie... Wyjeżdżamy z lasu w Imielinie, chwila rozmowy i... pora na podjazd pod Klimont :) Końcówka przy kościele daje popalić. Na szczycie krótka przerwa :)
Kapliczka w okolicy Hamerli
Kapliczka w okolicy Hamerli © amiga
Widoki z Klimontu
Widoki z Klimontu © amiga
Kierunek na Tychy
Kierunek na Tychy © amiga
Spore zamglenia mocno ograniczają widoczność, trochę szkoda, próbowałem zlokalizować maszt w Kosztowach, ale nie było go widać. Trudno. Po krótkim odpoczynku ruszamy na Lędziny i dalej do Mysłowic. Po drodze kilka krótkich przerw, a to przy ośrodku sportowym w Lędzinach, a to przy Wapienniku :), czy kopalni Wesoła. 
Wapiennik w Mysłowicach - Krasowy
Wapiennik w Mysłowicach - Krasowy © amiga
W pobliżu kopalni Wesoła
W pobliżu kopalni Wesoła © amiga
Dłuższa przerwa nad zalewem Wesoła... trzeba przygotować się do podjazdu. W zasadzie to będzie ostatni taki długi terenowy podjazd. Dalej jeszcze kilka będzie lecz nie takich długich. Kamienie umilają nam drogę :). Odbijamy na Giszowiec i... szok. okazuje się że kuzynka nigdy nie była na starym Giszowcu, to postanawiam jeszcze lekko nagiąć trasę, po raz drugi dzisiaj, podjedziemy na Nikiszowiec... tam... oczywiście też nigdy nie dotarła :)... Fajnie jest pokazać takie miejsca, ale w Katowicach i w okolicznych miejscowościach jest od groma podobnych osiedli... każde inne, każde z inną historią... Te 2 są najbardziej znane. Może dlatego, że oba są w Katowicach... 
Zalew Wesoła
Zalew Wesoła © amiga
Na starym Giszowcu
Na starym Giszowcu © amiga
Wizyta na Nikiszowcu
Wizyta na Nikiszowcu © amiga
Plan Nikiszowca
Plan Nikiszowca © amiga
Z Nikiszowca już krótką drogą przez dolinę 3 stawów jedziemy na Brynów i Ligotę. Tam pora się pożegnać. Wracam do domu. Zostało około 3 może 4 km. Zaczyna się ściemniać... Gęste chmury robią swoje... Dzień dobrze wykorzystany :) a jutr pora znowu wsiąść na rower :)

Powrót pod wiatr

Czwartek, 4 kwietnia 2019 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam o 16:36, czuję zmęczenie, marzę by jak najszybciej znaleźć się w domu. Jest ciepło, jest przyjemnie, jest lepiej niż wczoraj poza jednym małym szczegółem, wiatr chce mi łeb urwać ;) Wieje z południa. Mogło być gorzej, ale i tak wiem, że będzie ciężko. 
Jadę na spokojnie, nie mam ochoty na ściganie, na gnanie. Zresztą po co ;)  Na granicy z Zabrzem wjeżdżam tylnymi ścieżkami do parku, wieki tędy nie jechałem i w sumie widzę, że specjalnie nie ma powodu tędy jeździć. Pod koniec zeszłego roku trochę przekopali w pobliżu potoku Guido. Ścieżka jest w fatalnym stanie. 
Na granicy z Zabrzem
Na granicy z Zabrzem © amiga
Wąskie ścieżki w parku w Zabrzu
Wąskie ścieżki w parku w Zabrzu © amiga
Wyjeżdżam na Makoszowach i ciągnie mnie do lasu. Wiatr upewnia mnie w tej decyzji ;) W lesie jest sucho... nawet bardzo. Nie ma śladów po błocie, za to gdzieniegdzie leśnicy wysypali kamienie. Może dla samochodów to dobrze, ale rower koszmarnie podskakuje. 
Zabrze Makoszowy
Zabrze Makoszowy © amiga
Trochę terenu ;)
Trochę terenu ;) © amiga
Droga na hałdę na granicy Zabrza i Rudy Śląskiej
Droga na hałdę na granicy Zabrza i Rudy Śląskiej © amiga
Na chwilę wyjeżdżam z lasu na Halembie, ruch jak diabli, uciekam na boczne drogi i dalej znowu w las...  Już w Panewnikach kombinuję czy może jeszcze gdzieś nie pojechać? Tyle, że zmęczenie dalej daje znać o sobie. Lepiej pojechać do domu. Na leśne szaleństwa i dłuższe wyprawy przyjdzie jeszcze pora :)
Słońce jeszcze dość wysoko
Słońce jeszcze dość wysoko © amiga
Coś mi się nie podobają te chmury
Coś mi się nie podobają te chmury © amiga
A ten co tutaj robi? Drogę zgubił?
A ten co tutaj robi? Drogę zgubił? © amiga
Rodzinna wycieczka
Rodzinna wycieczka © amiga
Docieram do domu. Muszę szybko się pozbierać i jechać dalej, tyle, że już bez rowera... 

Ciepły poranek

Czwartek, 4 kwietnia 2019 · Komentarze(1)
Poranek zapowiada się nieźle, choć słońce za chmurami. Pewne jest jednak to, że o poranku jest +9 i będę miał dość silny wiatr w plecy :) Tak więc po zdecydowanie sprawniejszym zbieraniu się o świcie, wychodzę na zewnątrz o 7:08. Ubiór identyczny do wczorajszego, w zupełności starczy :)

Już po chwili zauważam kilku rowerzystów i rowerzystek :) Pogoda zachęca. Chociaż niektórzy trochę dziwnie patrzą na moje krótkie gacie ;) Plan prosty, jak najkrótszą drogą dotrzeć do pracy. Na Ligocie odbijam więc na Bałtycką, jest nieco wolniej, ale droga krótsza z daleka od korków, od samochodów... Na główne szosy wracam dopiero w Panewnikach, tyle, że tam po chwili mam DDrkę, aż do Kochłowic, nie jest idealna, ale jest.... 

O poranku w Piotrowicach
O poranku w Piotrowicach © amiga
Kolej wycina drzewa wszędzie gdzie się da :(
Kolej wycina drzewa wszędzie gdzie się da :( © amiga
Od Kochłowic jadę nieco boczną drogą, równoległą do Wyzwolenia, dzięki temu mogę jechać spokojniej :) Dopiero na Wirku ląduję na głównych drogach. Widać gdzieniegdzie korki. Na szczęście są w tych kierunkach które mnie nie interesują. Po raz pierwszy muszę jednak stanąć na skrzyżowaniu i odczekać, aż przejedzie kolumna samochodów. 
Mały korek na Wirku
Mały korek na Wirku © amiga
Spoglądam na zegarek, dochodzi ósma i dojeżdżam do Zabrza. Nie wróży to nic dobrego. Tak też jest. Samochodów pełno wszędzie, jadą we wszystkich kierunkach. Po raz drugi muszę swoje odstać, tym razem na światłach... (a mogłem je ominąć skręcając nieco inaczej jakieś 2 km wcześniej). Zwykle jednak ten wariant jest szybszy. 
A tu co się dzieje?
A tu co się dzieje? © amiga
Po dotarciu do Gliwic zaczyna się luzować, przejazd nie jest szarpany, niewiele samochodów na drogach poprawia komfort jazdy. Po kilkunastu minutach melduję się w firmie... Dzień zaczął się dobrze. Szkoda że prognozy mówią o nasileniu się wiatru wieczorem... Będę miał go w twarz.... 
Nowe Dustery przyjechały
Nowe Dustery przyjechały © amiga
Obiadowy mistrz parkowania
Obiadowy mistrz parkowania © amiga

Powrót z pracy

Środa, 3 kwietnia 2019 · Komentarze(3)
Wychodzę około 17. Pogoda zaskakuje, tym razem średnio pozytywnie... Wiatr silny, słońce za chmurami... Prognozy były nieco inne... Cóż... 
Na drogach nieco większy ruch, może to efekt połowy tygodnia ;), całkiem sporo rowerzystów. W zasadzie co chwilę widzę kolejnego. Nie mam ochoty ani na pościgi za króliczkami, ani za króliczeniem ;). Zastanawiam się nad opcją leśną... Drzewa powinny trochę chronić przed wiatrem. 

Jakaś dziwna ta pogoda
Jakaś dziwna ta pogoda © amiga
W Zabrzu odbijam do parku, krótki odcinek terenowy i wiatr jest prawie niewyczuwalny... Jest nieźle... :)  Po kolejnym odcinku szosowym odbijam na szlak wzdłuż potoku Bielszowickiego. Tam 2 kobiety wyprowadzają młodego wilczura... i wszystko było by pięknie gdyby go pilnowały, ale są zajęte rozmową... Zwalniam... z daleka słychać, że jadę... ale mają to gdzieś. kilka sekund później pies zrywa się i pakuje mi się prosto pod koła... hamowanie... na szczęście nic mi się nie stało, pies przeżył... Ale kobiety nic sobie z tego nie robią. Smycz dalej na drodze. pies luzem... ja p..ę.
Sporo ludzi w parku
Sporo ludzi w parku © amiga
Ukazał się anioł ;)
Ukazał się anioł ;) © amiga
Niebo mocno zachmurzone
Niebo mocno zachmurzone © amiga
Jest pięknie :)
Jest pięknie :) © amiga
Chwilę później pies wpadł mi pod koła....
Chwilę później pies wpadł mi pod koła.... © amiga
2 gołębie :)
2 gołębie :) © amiga
Od Kochłowic jadę mega spokojnie, na wielkim luzie, nie mam ochoty na żadne  przygody. Wkrótce osiągam Ochojec i dom... Czuję zmęczenie. Ciuchy lądują w pralce, ja w wannie :). Dzień dobrze wykorzystany... 
Tężnia na Zadolu - już niedługo otwarcie
Tężnia na Zadolu - już niedługo otwarcie © amiga

Zostało tylko przejść na drugą stronę
Zostało tylko przejść na drugą stronę © amiga

O poranku do pracy

Środa, 3 kwietnia 2019 · Komentarze(4)
Najwyższa pora była ruszyć 4 litery :). Pogoda zapowiedziana idealna, z rana lekki chłód, gdy ruszam jest 5 stopni, jednak po południu ma być około 20.... Lekki wiatr w plecy... 
Jadę w krótkich gaciach, jednak góra stroju ocieplona :), wieczorem pewnie wyląduje w plecaku, teraz jednak mieć wszystko na sobie. 
Ruszam o 7:17, spora obsuwa, ale po długim niejeżdżeniu do pracy szukam wszystkich potrzebnych rzeczy ;) Kompletacja trwa. Dopiero 10 po 7 wydaje mi się, że mam wszystko, gdy zatrzaskuję drzwi... zauważam, że nie mam plecaka ;) Brawo ja ;)

Przed domem korek jak diabli... pewnie cała Jankego tak wygląda.... szybko przechodzę na drugą stronę, wsiadam na rower i jadę. 
Przy Famurze korek..., tyle że on jest spowodowany pracami, wykopaliskami... jeszcze kilka miesięcy do oddania ronda.  Ligota dla odmiany całkiem przejezdna, dopiero w Panewnikach zaczyna się ból. Mnie specjalnie nie boli bo wyjeżdżam z Katowic, ale osoby jadące do centrum, mają problem. Korek ma dobre kilka km.... Znika dopiero na wysokości Bałtyckiej... 
Sajgon przy Famurze
Sajgon przy Famurze © amiga
Panewnickie korki
Panewnickie korki © amiga
Do Kochłowic mam rowerówkę, szkoda że tyle ziemi, kamieni i różnych innych śmieci po niej się wala, w marcu wydaje mi się, że była posprzątana, le przez miesiąc znowu znalazło się na niej masę odpadów. Na leśnym odcinku trochę chłodno, ale za to na otwartym terenie słońce miło przygrzewa.... Taka jazda cieszy :)
Niby ok, ale syfu całkiem sporo na DDRce
Niby ok, ale syfu całkiem sporo na DDRce © amiga
Jakoś bez większego wysiłku udaje się przejechać mrówczą górkę i kilka mniejszych podjazdów. Wkrótce wyjeżdżam z Rudy Śląskiej. Ruch w zasadzie zanika... Zabrze wygląda na opustoszałe :) 
Lekkie mgiełki się utrzymują, a może to smog?
Lekkie mgiełki się utrzymują, a może to smog? © amiga
Przez stację paliw
Przez stację paliw © amiga
Rondo w Zabrzu...
Rondo w Zabrzu... © amiga
Zastanawiam się w ilu miejscach musiałem się zatrzymać w drodze do pracy... I po zastanowieniu wychodzi mi, że tylko w Panewnikach na skrzyżowaniu ze światłami. Szkoda, że wcześniej nie odbiłem na bałtycką, było by może ciut wolniej, ale za to przez las :) i krócej... 
W pobliżu firmy
W pobliżu firmy © amiga
Do firmy docieram około 8:40... czas może nie rewelacyjne, ale jak na taką przerwę jest nieźle :) Mam nadzieję, że w ciągu 2 tygodni kondycja wróci :)
Dzień zaczął się rewelacyjnie :)