Do Chęcin z Karoliną :)

Niedziela, 28 lipca 2019 · Komentarze(7)
Uczestnicy
Dzień lekko zwariowany. Na dzisiejszą wycieczkę umówiliśmy się dopiero wczoraj ;)... Więc dzieje się. Około 8:00 a może chwilę po jesteśmy na miejscu. Chwila rozmowy, ustalenia trasy przejazdu i ruszamy. Plan to odwiedzić zamek w Chęcinach, a przy okazji zahaczyć o wszystko co będzie po drodze. 

Zaczynamy przy zalewie w Strawczynie. Chmury lekko straszą, pojawiają się pojedyncze krople deszczu, prognozy nic o tym nie wspominały. Mam nadzieję, że nie będzie większej niespodzianki. 

Trasa prowadzi nas bocznymi drogami, ale... tutaj prócz lasów niewiele jest. Nawet widoki średnio ciekawe. Zdjęć nie robimy bo... nie ma na czym zawiesić oka. Po około 30 km... stajemy... musi być jakaś fotorelacja, a jest okazja bo za nami jest długi podjazd. Może nie jest stromy ale... był odczuwamy :)
Przed nami nieciekawy fragment drogi
Przed nami nieciekawy fragment drogi © amiga
Mapa otwarta na właściwym fragmencie :)
Mapa otwarta na właściwym fragmencie :) © amiga
Za nami podjazd ;)
Za nami podjazd ;) © amiga
Przed nami trochę lasów :)
Przed nami trochę lasów :) © amiga

Lekko nie ma, i jak pojawił się podjazd to czeka nas zjazd i kolejny podjazd :), w końcu to już tereny gór Świętokrzyskich, sporo rozmawiamy i nie za bardzo interesujemy się mapami, w efekcie zamiast odbić na Łosinek pojechaliśmy w kierunku Piekoszów ;) Już wiemy, że gratis nadrobimy przynajmniej kilkanaście km by jednak zrealizować plan na dzisiaj ;) 
Okolica pięknieje gdy w Zajączkowie skręcamy na Bolmin. Pojawia się więcej podjazdów, w oddali widać coraz więcej wzniesień :), po prostu jest pięknie. Zresztą sam Bolmin też zaskoczył, wieś jest długa z wieloma ciekawymi atrakcjami. Choć dworek jest zaniedbany, zniszczony i z drogi go praktycznie nie widać. Cóż... 

Na kolejnej górce
Na kolejnej górce © amiga
Kościół pw. Narodzenia NMP w Bolminie
Kościół pw. Narodzenia NMP w Bolminie © amiga
Bolmin - kościół Narodzenia NMP
Bolmin - kościół Narodzenia NMP © amiga
Widoki na pobliskie górki :)
Widoki na pobliskie górki :) © amiga
Resztki dworku w Bolminie
Resztki dworku w Bolminie © amiga
Nad zalewem Bolmin
Nad zalewem Bolmin © amiga
Za Bolminem kierujemy się szlakiem prowadzącym gdzieś z dala od zabudować i... trafiamy na niespodziankę, środkiem drogi płynie rzeka :) Chwila... przecież ostatnio nie padało, a przynajmniej nie tak by utworzyła się rzeka. Zaglądamy na mapy... na mapie jest faktycznie tutaj coś niebieskiego, ale na drodze? Na szczęście obok są kładki... Można przejść, trzeba się jednak spieszyć bo krążą dookoła nas stada wygłodniałych komarów. Chyba dawno nie ucztowały... ;)

Trochę nas zaskoczył szlak ;)
Trochę nas zaskoczył szlak ;) © amiga
Nie spodziewaliśmy się czegoś takiego :)
Nie spodziewaliśmy się czegoś takiego :) © amiga
Po drogiej stronie szlaku jakby inny świat, piękne asfaltowe drogi i... kompletna cisza. Nie ma ludzi, nie ma samochodów, słychać tylko ptaki i szum wiatru w koronach drzew. Obydwoje milkniemy by wsłuchać się w ciszę :) 

Zalane wyrobisko w piaskowni w Mostach
Zalane wyrobisko w piaskowni w Mostach © amiga
Mosty jak się patrzy
Mosty jak się patrzy © amiga
W Starochęcinach podjeżdżamy pod dworek. Mimo że mapy i rzeczywistość to w tym miejscu 2 różne rzeczy. Podejrzewam, że budowa autostrady nieco zmieniła oblicze okolicy. Trochę na czuja docieramy do dworku, przy którym jest jeszcze Centrum Nauki. Pomysł i wykonanie rewelacja. W parku sporo instalacji (czy raczej maszyn) naukowych. Wyjaśniających działanie różnych rzeczy. Kręcimy się po okolicy dobre kilkanaście minut robiąc zdjęcia. 

Centrum Nauki Leonardo Da Vinci
Centrum Nauki Leonardo Da Vinci © amiga
Dwór Starostów Chęcińskich
Dwór Starostów Chęcińskich © amiga
Ogród przy dworze w Chęcinach
Ogród przy dworze w Chęcinach © amiga
Pomnik przy drodze do Chęcin
Pomnik przy drodze do Chęcin © amiga
W końcu jednak pora skierować się do Chęcin. Jesteśmy już wygłodniali, a w planie mamy obiad właśnie w Chęcinach. Dość długi ale niezbyt stromy podjazd kieruje nas do zamku. Na parkingu chwila rozmowy, spoglądamy na google, na inne nawigacje, na mapy... Karolina pokazuje, że w pobliżu stadionu jest stary kirkut. Tak więc jedziemy w tamtym kierunku. Droga jednak niespodziewanie się kończy. Okazuje się, że by dotrzeć do cmentarza trzeba się przedrzeć przez wzgórze po wąskich i stromych ścieżkach... Z rowerami nie ma mowy... Zawracamy i jedziemy do Chęcin... 
Zamek już widać
Zamek już widać © amiga
Droga ze stadiony w Chęcinach... chyba ktoś nie lubi piłkarzy i kibiców ;)
Droga ze stadiony w Chęcinach... chyba ktoś nie lubi piłkarzy i kibiców ;) © amiga
Rynek górny w Chęcinach
Rynek górny w Chęcinach © amiga
Jest pora obiadowa, chwilę jeszcze krążymy po rynku, a raczej rynkach... bo okazało się, że są 2... górny i dolny... Szukamy jakiejś restauracji, baru, niekoniecznie z pizza czy kebabem. I jak to często bywa jest problem... Bo albo nie interesują nas serwowane dania (czytaj fastfoody), albo nie ma jak i gdzie zostawić rowerów. Do bani... Jednak trafiamy na znak informujący o pierogarni w lekkim oddaleniu od ścisłego centrum. Ryzykujemy.... i okazuje się, że to coś w rodzaju baru mlecznego... To co zamawiamy podane jest szybko i na dokładkę jest smaczne. Choć do pierogów ruskich mógłbym się czepić... za dużo sera, mało przypraw... ale nie były złe. 

Po obiedzie kręcimy się jeszcze chwilę po centrum, próbujemy odszukać drogą na kierkut z tej strony... wiemy, że jest, ale... nieszczególnie mamy ochotę na jazdę terenową. Cóż... te miejsce zostawiamy na kiedyś... Pora powoli skierować się do Strawczyna. 

Synagoga w Chęcinach
Synagoga w Chęcinach © amiga
Zamek w Chęcinach od strony miasta
Zamek w Chęcinach od strony miasta © amiga
A może do jaskini Raj?
A może do jaskini Raj? © amiga
Oczywiście nasze drogi nie prowadzą po linii prostej ;) Zresztą to nie miałoby sensu... Woliny pojechać trochę okrężnie, ale coś zwiedzić, odwiedzić. Odszukujemy szlak Green Velo i nim planujemy poruszać się przez większość powrotnej drogi. Sposób jego wytyczenia jest o tyle dobry, że nie pomija atrakcji po drodze. A jeżeli już, to są stosowne informacje o tym, że warto odbić na chwilę... 
Kościół Przemienienia Pańskiego w Białogonie (Kielce)
Kościół Przemienienia Pańskiego w Białogonie (Kielce) © amiga
Takie DDRki mile widziane :)
Takie DDRki mile widziane :) © amiga
Szutry też potrafią cieszyć :)
Szutry też potrafią cieszyć :) © amiga
Na Green Velo
Na Green Velo © amiga
Podjeżdżamy do Podzamcza w okolicach Piekoszowa. Stajemy przy ruinach zamku. Podjeżdżamy bliżej, da się wejść, do środka. Widać, że to miejsce jest wykorzystywane przez okolicznych pijaczków, czy okoliczną młodzież, w różnych celach. Przyczynili się do tego także miejscowi ekolodzy demontując wrota wejściowe. W środku trzeba troszkę uważać, ale gdy patrzy się pod nogi nie ma powodów do obaw. Sesja jest udana, gdy jednak wychodzimy stamtąd widzę, że w tylnym kole nie mam powietrza... Cóż... 10-15 minut postoju i wymiana dętki... Pewnie trafiłem na jakieś szkło, bo tego tutaj jest pełno... 
Pałac Tarłów
Pałac Tarłów © amiga
Chyba nie tego spodziewałem się w środku
Chyba nie tego spodziewałem się w środku © amiga
Aż prosi się by te ruiny zagospodarować.
Aż prosi się by te ruiny zagospodarować. © amiga
Widoki z okien wieży
Widoki z okien wieży © amiga
Rowerki czekają :)
Rowerki czekają :) © amiga
Uśmiechnięta Karolina :)
Uśmiechnięta Karolina :) © amiga
Zwiedzając ruiny
Zwiedzając ruiny © amiga
Można wejść kawałek po schodach, widoki z góry też są ciekawe
Można wejść kawałek po schodach, widoki z góry też są ciekawe © amiga
W końcu ruszamy dalej do Oblęborka, co jakiś czas zerkamy na mapy... i oczywiście nie jedziemy tak jak planowaliśmy, na wysokości Chełmic naprawiamy nasz błąd, a przy okazji podjeżdżamy w okolice kościoła i zboru Ariańskiego. Może 2 km przed Oblęborkiem czuję, że pływa mi tylne koło... Staję... znowu pana... Co jest? Chyba pora wymienić oponę tylną. Ta może zrobiła ze 4000km, ale coś czuję, że już pora na wymianę... Tym bardziej, że zbliża się termin kolejnej wyprawy, a takich niespodzianek nie chcę... 

Chyba jest gorąco ;) - zostawiliśmy ślad dla potomnych ;)
Chyba jest gorąco ;) - zostawiliśmy ślad dla potomnych ;) © amiga
Dookoła pola
Dookoła pola © amiga
Dwór obronny w Chełmicach
Dwór obronny w Chełmicach © amiga
Dwór obronny, a także zbór Ariański
Dwór obronny, a także zbór Ariański © amiga
Po kolejnej przymusowej przerwie wracamy na szlak i wkrótce meldujemy się przy muzeum Henryka Sienkiewicza. Robimy kilka zdjęć zza płotu. Za bilety nie chcemy płacić, bo i tak z nich nie skorzystamy. Do środka nie wejdziemy... rowerów nie zostawimy samych. A płacić tylko po to by zrobić fotę dworku z ogrodu może 5 minut pokręcić się po nim... To nie nasza bajka... 

Muzeum Henryka Sienkiewicza w Oblęgorku
Muzeum Henryka Sienkiewicza w Oblęgorku © amiga
Widok na dworek
Widok na dworek © amiga
Na teren niestety bez biletów nie wjedziemy
Na teren niestety bez biletów nie wjedziemy © amiga
Do zalewu w Strawczynie nie ma daleko, wkrótce jesteśmy na miejscu. Zaskoczyła nas liczba ludzi... są ich setki... trudno się przecisnąć, a musimy się popakować i jakoś wyjechać... 
Zalew w Strawczynie
Zalew w Strawczynie © amiga
Na mecie jeszcze chwilę czasu spędzamy przy bananach, które jeździły z nami dzielnie przez cały dzień. Popijamy herbatą... Jednak musimy wracać... 
Dzięki Karolina za kolejny wspólny wyjazd :) Za wypad w nieznane... 

Komentarze (7)

Tymoteuszka chyba te zapięcie podobnego typu obecnie mam, własnie do tej torby. Bardzo fajne rozwiązanie. możesz mi wciepnąć. Będę miała się czym inspirować. na Priv dam mejla.

szczypiorizka 14:48 środa, 7 sierpnia 2019

Tymoteuszka Mam prośbę mogłabyś wymierzyć szerokość i wysokość blatu w mapniku + dodatkowo wymiary tej folii? Mam pomysł...

amiga 13:29 środa, 7 sierpnia 2019

szczypiorizka - dorzucę 5 groszy ;) mapnik z rodem Niemiec, mocowany na klicfix, czyli gdy go zdejmę z kierownicy, mogę założyć np. torbę z tym samym zapięciem (oczywiście takiej torby nie mam, ale co tam). Klikfix jest na mostku - wysunięty do przodu, więc i lampka i licznik się mieści na kierownicy. Jest dobrze. Zdjęcie i założenie zajmuje 1 sekundę. Natomiast już się "psuje", to znaczy puszcza boczny zgrzew, żaden laminator nie chce mi pomóc, dlatego czasami wspomagam się spinaczami do bielizny, albo taśmą klejącą. Mapnik ma ładnych kilka lat, zatem wcale mu się nie dziwie, że już zaczyna niedomagać. Jak chcesz, mogę Ci podesłać zdjęcie z bliska na maila?

Tymoteuszka 13:13 środa, 7 sierpnia 2019

Ciekawe ;]
Na razie przetestuję to co mam dołączone niejako do tej torby ze Sport Arsenal-> wstępnie podoba mi się to, że ten mapnik jest odpinany od torby na rzep. Martwi mnie to że mam mało miejsca na kierownicy już oraz to, że gdy chcę użyć lampkę to muszę zdjąć tę torbę. A tu jeszcze dzwonek trza dokupić :P
Ale się cieszę, że znalazłam taki licznik co na mostku się da zamontować (tak to się chyba nazywa)
Reasumując, jestem mega podjarana tym nowym rowerem i patrzę co by tu jeszcze do niego dokupić, co może mi się przydać :-)

szczypiorizka 09:30 poniedziałek, 5 sierpnia 2019

gizmo201 Nie uwierzysz, te akurat zdjęcia są z telefonu ;) fakt, że dodatkowo w lightroomie użyłem filtra clarity i delikatnie pobawiłem się krzywymi tonalnymi, ale w zasadzie to wszystko.

szczypiorizka Karolina ma mapnik rodem z niemiec, nie pamiętam kto jest jego producentem. podstawową jego zaletą jest mega szybko montaż i demontaż... Trwa to dosłownie 2 sekundy... Ten mój to robota pana Stanisława spod Krakowa. Na mapniku mam namiary. Myślę, że jeszcze może je robić. Zaleta to to, że jest niesamowicie lekki.. Da się go łatwo zdemontować bez użycia narzędzi, ale zajmuje to nieco więcej czasu - 30-40 sekund. Dodatkowo da się go łatwo naprawiać... :)

amiga 07:22 poniedziałek, 5 sierpnia 2019

Jakich mapników używacie?

szczypiorizka 18:53 sobota, 3 sierpnia 2019

Fajne foty, czyżby hdr czy inne podciąganie?

gizmo201 17:43 sobota, 3 sierpnia 2019
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa asasi

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]