Wpisy archiwalne w kategorii

Do/Z Pracy

Dystans całkowity:77127.33 km (w terenie 12259.30 km; 15.89%)
Czas w ruchu:3366:45
Średnia prędkość:22.91 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:282073 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:2943915 kcal
Liczba aktywności:2426
Średnio na aktywność:31.79 km i 1h 23m
Więcej statystyk

by night...

Czwartek, 19 grudnia 2013 · Komentarze(0)

Hey Jude - Paul McCartney, Elton John, Eric Clapton, Sting, Phil Collins(

Mija 17:00, jeszcze w pracy, powoli jednak się zbieram, mam dość, idę odreagować...

Wsiadam na rower i jadę..., ciemno... zresztą jak zwykle..., jeszcze tydzień i dzień będzie dłuższy..., jeszcze 3 miesiące i temperatura powinna być znośna, ale na razie trzeba się zmierzyć z ciemnicą, z chłodem. Jako że wyjechałem późno, jest nieco puściej na drogach..., jednak to nie ideał, zbliżające się wielkimi krokami święta wyciągnęły z domów niedzielnych kierowców. Mimo wszystko trzeba uważać. W drodze powrotnej kilka razy zauważyłem, że część z nich nie wie do czego służą migacze, pewnie nawet nie zdaje sobie sprawy z ich istnienia. Skrzyżowania to często przeszkoda prawie nie do pokonania, trzymają się jadących przed nimi samochodów..., a to, że czerwone... cóż... W kilku miejscach decyduję się na alternatywę..., mam w czym wybierać..., prawie na całej długości przejazdu. Gdzieś na granicy Bielszowic i Wirka postanawiam sprawdzić drogę w zasadzie ścieżkę..., na google maps było widać, że jest przejazd, tyle, że po ciemku z jedną lampką to nie był najlepszy pomysł, trafiam na jakąś bramę... i próbuję pojechać nieco inaczej. w efekcie robię dość ciekawe kółko. Muszę tu przyjechać jeszcze raz, jak będzie jaśniej.... czytaj za kilka miesięcy lub jak spadnie śnieg :)

Dojeżdżam do domu..., teraz muszę się zająć kilkoma innymi sprawami...

Z kamerki - nie ma to jak boczne drogi :)
Z kamerki - nie ma to jak boczne drogi :) © amiga

Dzwon w Bielszowicach

Czwartek, 19 grudnia 2013 · Komentarze(0)

Mark Knopfler, Eric Clapton, Sting & Phil Collins- Money for Nothing (

Poranek..., sprawdzam prognozy, w oczy rzuca mi się niebieska a później czerwona linia na new.meteo.pl. Jest rześko... i wieje od południa... W sumie nie przeszkadza specjalnie ten kierunek. Gorzej będzie przy powrocie, gdy wiatr ma się wzmóc...
Ubieram się..., nie wiem czy nie za lekko., profilaktycznie biorę jeszcze jedną kurtkę do plecaka..., ruszam... Rower toczy się bezproblemowo, za to widzę, że szklistą warstwę na asfalcie. Zastanawiam się jak będzie z przyczepnością..., w ostatnich dniach było nieźle.., chociaż wielokrotnie słyszałem działanie absów w hamujących samochodach..., dzisiaj jest podobnie..., pewnie część kretynów bez wyobraźni dalej jeździ na letnich oponach.
Ruch na drogach niesamowicie wielki, to już odczuwalna "magia" świąt, których część nie dożyje..., zaczynam się zastanawiać nad świąteczną przerwą rowerową, przynajmniej w poniedziałek. Na drogach będzie sajgon...
Dość szybko decyduję się na alternatywne kilka drug..., jest nieco dalej, gorszej jakości nawierzchnia..., ale przynajmniej nie ma tyle samochodów. W końcu mogę nieco ograniczyć ryzyko.
Pomimo rześkości, jedzie się bardzo przyjemnie, chyba zaczynam to lubić...
Jestem w Rudzie Śląskiej i w Bielszowicach trochę przede mną dzwon, 2 mobilki spotkały się na skrzyżowaniu, prędkość na szczęście jeszcze niewielka, ale samochody nie wyglądają zbyt dobrze, dalej raczej już nie pojadą... Kierowcom nic się nie stało..., za to za kilka min pewnie będzie tutaj korek....
Ruszam dalej, nawet zastanawiam się czy jednak nie wjechać w teren? Z drugiej strony godzina szczytu właśnie minęła. Jadę dalej szosami, jednak w Zabrzu zamiast ul.Winklera jadę sportową, ominę rondo/skrzyżowanie ze średnicówką.
Gliwice na szczęście już prawie puste...., jest nieźle...
Zastanawiam się co zrobić z wieczorem, z wieczornym przejazdem...? Może jednak oblecieć to terenem?

Z kamerki - jak tu pusto :)
Z kamerki - jak tu pusto :) © amiga

nocami przez miasta...

Środa, 18 grudnia 2013 · Komentarze(0)

Ciut dłuższy kawałek :)

Pink Floyd - Shine On You Crazy Diamond

Wychodzę z firmy, jest cholernie późno..., chociaż to w tej chwili standard..., tak będzie raczej już do stycznia. Lampki odpalone, ruszam. Początkowo jest nieźle, stosunkowo małe natężenie ruchu. Zmienia się to jednak gdy zbliżam się do Sośnicy, tutaj już spora ilość samochodów próbuje przemieszczać się pomiędzy miastami/dzielnicami. Denerwuje boczny wiatr, niby wieje z południowego zachodu, jednak chwilami mam wrażenie, że mam go na długich odsłoniętych fragmentach prosto w twarz.
Na chwilę zatrzymuję się w Kończycach, padają baterie w lampce..., kilka min na wymianę i ruszam dalej, wolałem to zrobić teraz, za chwilę czeka mnie kilka nieoświetlonych fragmentów drogi, na dokładkę w nawierzchni jest trochę dziur...
W Bielszowicach, po raz kolejny skręcam w boczną drogę pomiędzy domami, jakoś nie mam przekonania do jazdy po śliskim asfalcie..., czuję to wyraźnie ilekroć przyjdzie mi stać na skrzyżowaniu. Czuję, że buty nie mają zbyt dobrej przyczepności, za to zaskakują mnie cały czas opony, na tą chwilę zachowują się rewelacyjnie, są w swoim żywiole...
Ostatni podjazd przed Kochłowicami..., męczący..., jeszcze kawałek i jestem na szczycie..., teraz zjazd i za kilka minut powinienem być już na przedmieściach Katowic...
W okolicach Piotrowic jestem trochę przed 19:00, ruch dalej spory, czyżby to jednak święta..., jeszcze kilka dni trzeba wytrwać...

Z kamerki - Halemba o poranku
Z kamerki - Halemba o poranku © amiga

kolejna pana....

Środa, 18 grudnia 2013 · Komentarze(0)

Eagles - Hotel California

Pora się zbierać, termometr wskazuje ok 0 stopni..., nie lubię takiej temperatury...
Czuję, że sporo wilgoci unosi się w powietrzu, drogi niby mokre, ale jednak jest ta nuta niepewności, szczególnie gdy słyszę odgłosy hamujących samochodów, działających absów. Na bank jest ślisko...
Ruch w Katowicach jak diabli, wydaje mi się, że to efekt późnego wyjazdu, ale nakłada się na to coś jeszcze, pewnie święta...
Kawałek zaśmieconej rowerówki w Kochłowicach..., i łapię panę, czuję, że amortyzacja jest jakby lepsza, ale rower średnio ma ochotę na toczenie się. Muszę stanąć. Wymieniam dętkę i po 10 minutach ruszam dalej. Połatam to w domu. Teraz spieszy mi się do pracy... i tak będę sporo później niż chciałbym.
Staram się trochę pocisnąć, ale coś nie mam siły..., męczy mnie jazda..., a może przesadzam? W końcu warunki są takie jakie są...
W Gliwicach jestem trochę przed 9:00 - ech...

Z kamerki - zawalidroga po lewej
Z kamerki - zawalidroga po lewej © amiga

Wtorek...

Wtorek, 17 grudnia 2013 · Komentarze(0)

Nightwish - Over the Hills and Far Away

Dość ładny poranek, 0 stopni, ale niebo czyste. W powietrzu unosi się delikatna wilgoć, drogi sprawiają wrażenie wilgotnych..., to pewnie złudzenie..., obawiam się że może to być delikatna szklanka na drodze. W chwili wyjścia sprawdzam po czym się poruszam, czuję, że się ślizgam..., ciekawe jak poradzi sobie z tym rower.
Po kilku km, kilku zjazdach i podjazdach czuję, że opony nie mają najmniejszych problemów z asfaltem, radzą sobie rewelacyjnie. Nie czuję, aby coś się działo, aby koła pływały, lub traciły przyczepność.
Samochody miejscami wariują, muszę uważać, przynajmniej w tych miejscach gdzie ruch jest wyraźnie większy, dotyczy to głównie fragmentu Piotrowic i Panewnik. Może jeszcze na Wirku jazda dzisiaj nie należy do przyjemności.
W Zabrzu modyfikuję nieco drogę, chcę ominąć skrzyżowanie/rondo z DTŚ-ką... mimo wszystko obawiam się tego miejsca... za to mam całkiem niezłą alternatywę przez ul,Sportową, tylko jakoś nikt nie pomyślał i jakimś normalnym zjeździe. Kilka złamanych przepisów, zaliczony trawnik i jestem tam gdzie miałem być. Teraz już spokojniej. jeszcze tylko kilka km i w końcu docieram do wrót firmy. Gorąca kąpiel to jest to :)

Z kamerki - fragment rowerówki na Panewnickiej
Z kamerki - fragment rowerówki na Panewnickiej © amiga

lekkie przemęczenie?

Wtorek, 17 grudnia 2013 · Komentarze(0)

Within Temptation - Memories

Klasycznie jest późno, ciemno, lekko wietrznie. Jestem na rowerze, jadę..., Sośnica, Maciejów, po raz kolejny modyfikuje ten fragment trasy, wybieram bardziej boczne drogi, "prawie" zima. To nie czas na zabawy w ściganie się, w gnanie po głównych szosach. To czas gdy oczy muszę mieć dookoła głowy. A po weekendowe zmęczenie daje jeszcze o sobie znać... Hektolitry koli nieco pomogły, ale nie rozwiązały do końca problemu. W końcu wypadałoby odespać troszkę. Może się uda? Cały czas czeka na mnie zrobienie wpisu z Nocnej Masakry. Tylko kiedy?
Ulice miejscami pozatykane, za to koniec remonty na Rogoźnickiej skutecznie przyspieszył mi przejazd na styku Zabrze, Ruda Śląska.
W Bielszowicach skręcam, jadę bokiem. ul Kokota jednak dzisiaj mnie odstrasza, w zasadzie nie ona tylko to co czuję pod nogami gdy muszę zatrzymać się na światłach, na skrzyżowaniu - ślizgam się... przynajmniej buty tak reagują. Rower trzyma się na tym czymś dzielnie, jednak wyobraźnia podpowiada, generuje obrazy które wolałbym aby się nie urzeczywistniły, aby się nie sprawdziły.
Wirek zawalony mobilami..., uciekam w kierunku Kochłowic, tutaj już sennie, od czasu do czasu coś przejedzie, ale to wszystko. Do domu pozostało ok 10km, kilka małych podjazdów i jeden zajebiście długi..., ten na Panewnickiej.
W końcu docieram do domu, chwila odpoczynku i... idę spać. ;P

Z kamerki - fragment ddr w Kochłowicach
Z kamerki - fragment ddr w Kochłowicach © amiga

powrót po masakrze

Poniedziałek, 16 grudnia 2013 · Komentarze(0)

Epica - Quietus

Powrót do domu po Nocnej Masakrze. Z rana zupełny brak chęci do jazdy na rowerze, chwila rozmowy z Darkiem i pojechałem samochodem...
Teraj jednak czuję, że muszę... pakuję plecak... tzn zabieram to co "zużyło" się na NM. Plecak ciężki, ale co zrobić...
Z firmy wyjeżdżam późno, dziwi mnie jednak ten tłok na drogach, jeszcze do mnie nie dociera że święta za pasem, że powinienem już odpuścić, że trzeba bardziej uważać. Mniej więcej rok temu właśnie tuż przed świtami, jakiś kretyn próbował mnie rozjechać...
Ciekawe o której będę w domu, wiatr mam wrażenie, że jest z południowego zachodu, może specjalnie nie pomaga, ale najważniejsze że nie przeszkadza, może chwilami denerwuje gdy jadę otwartym terenem. Końcówka po prawie pustych drogach, tylko te główniejsze nieco bardziej pozatykane, jednak najczęściej tylko je przecinam. W domu bardzo późno. Jest po 19:00

Z kamerki - oszronione pobocza
Z kamerki - oszronione pobocza © amiga

mglisty poranek..

Piątek, 13 grudnia 2013 · Komentarze(1)
Brygada Kryzys - Wojna


Poranek 13 grudnia, piątek...

Wychodzę z domu, mgła..., temperatura oscyluje w okolicy zera..., gdzieś tam kołacze się mgliste wspomnienie generała przemawiającego w 1 programie TV. Minęło jednak sporo czasu, dzisiaj poza pogodą nie mam większych zmartwień.
Ruszam i od razu zauważam ludzi zdrapujących ze swoich samochodów szron..., czyli jednak... trzeba uważać, może być ślisko, jednak nigdzie nie zauważam szadzi... Może to i dobrze? Warunki w porównaniu do tych wieczornych zdecydowanie lepsze, widoczność ok 50-60m. Już nie muszę wyszukiwać świecących punktów zbliżających się do mnie...
Po raz kolejny wyjechałem też 15 po siódmej, tyle, że na drogach pustawo..., cieszy to ale i zastanawia, w końcu jest piątek, a w taki dzień zawsze było wariactwo... Specjalnie jednak mi to nie przeszkadza, zastanawiam się gdzie będę w okolicach 8:00.
Profilaktycznie jadę wolniej, nie wiem jak będzie wyglądać dzisiejsza cała trasa, nie do końca jestem przekonany, że wszędzie będą panowały "dobre" warunki. Nie wiem czy nie trafię na oblodzenia...
Zatrzymuję się w Rudzie Śląskiej, w miejscu gdzie trafiam na oszronione drzewa..., miejsce zupełnie nijakie, na dokładkę na lekkim wzniesieniu..., czemu tutaj osadziła się szadź, a nie w dolinkach, w pobliżu rzek? Trochę to zaskakuje..., szybka fota i jadę dalej.
Zabrze i Gliwice puste.... Niewiele samochodów mnie mija...
Dojeżdżam do firmy..., chwila odpoczynku..., rozmowa z Darkiem... i pozostaje zabrać się za pracę, a wieczorem Wigilia firmowa... :)

Dziwne miejsce na osadzenie się szadzi... - jedyne w jakim była © amiga

za oknem świta...

Czwartek, 12 grudnia 2013 · Komentarze(0)
Sirens - Pearl Jam


Poranek..., jeszcze 2 dni i weekend..., za oknem po ran kolejny ciemno, za to stosunkowo ciepło ok +3 stopni, to dobra prognoza. Sprawdzam jeszcze co podaje new.meteo.pl. Nie warunki mają być przez cały dzień przyzwoite. Jakieś 15 minut po siódmej siedzę już (a może dopiero) na rowerze. Droga standardowa, po szosach, po drogach..., trochę żałuję, że nie wyjechałem 15-20 minut wcześniej. Przez całą Katowicką cześć to jazda w korkach, za i pomiędzy samochodami..., jeszcze gorzej jest w Rudzie Śląskiej, w wielu miejscach korki... Zastanawiam się czemu..., czym ten dzień różni się od innych? W końcu dojeżdżam w okolice Kończyc i... ruch zniknął..., szosy puste..., czemu dopiero teraz? Dopadam wrót firmy, wprowadzam rower, wiem jedno dzisiaj po powrocie czeka mnie czyszczenie roweru, linki przerzutek po raz kolejny zapchane są błotem, ziemią, brudem... muszę pomyśleć o jakimś innym rozwiązaniu. Czymś co będzie ograniczać dostawaniu się do środka brudu... Cały czas korci rozwiązanie Gore Ride-On. Tylko 200zł za linki i pancerze? Ale może warto?

Gdzieś w Rudzie Śląskiej - fotosketcher © amiga

we mgle....

Czwartek, 12 grudnia 2013 · Komentarze(0)
Tarja - Die Alive


W ciągu dnia czytam info od [url://http://franek810.bikestats.pl]Franka810[/url] o gęstniejących mgłach..., łudzę się się rozwieją, że znikną...
Nadzieja matką g...., w chwili wyjścia z pracy widać max. na kilkadziesiąt metrów..., nie za dobrze, w takich warunkach odpalenie czołówki nie ma najmniejszego sensu.
Jadę szosami, widzę, że ruch na drogach jest spory pomimo godziny (jest po 17:00), tyle, że samochody jeżdżą wyraźnie wolniej, ostrożniej...
Z jednej strony lubię mgłę i nocne oświetlenie, tworzy to zawsze niesamowity klimat, a z drugiej strony jazda w takich warunkach po ruchliwych szosach nie jest przyjemnością... Na granicy Zabrza i Rudy Śląskiej mgła jest tak gęsta, że widzę może 4-5m drogi przed sobą... zwalniam...
Kawałek dalej staję na chwilę i wymieniam akumulatory w lampce..., po wymianie jest nieco lepiej, widzę na dodatkowy metr do przodu :)
W trakcie drogi zatrzymuję się jeszcze kilak razy, ale głównie na focenie. W końcu trzeba wykorzystać warunki, nie wiadomo kiedy będą podobne warunki.
Zastanawia mnie jedno, co będzie rano? Prognozy pogody wskazują na spadek temperatury poniżej zera, to niezła wróżba dla fotoamatora i zła dla kierowców. Możliwe że osadzi się szadź i będzie diabelnie ślisko.
W końcu jestem w domu, zmęczyła mnie dzisiejsza droga i wpatrywanie się w punkcik oddalony o kilka metrów + wyszukiwanie zbliżających się światełek. Na dokładkę dzisiaj muszę zająć się rowerem i sprawdzić listę sprzętu, czy mam wszystko...

Magia świateł w Rudzie Śląskiej © amiga


Oby w sobotę było wiele takich miejsc po drodze :) © amiga


Park Zadole © amiga