Wtorek...
Nightwish - Over the Hills and Far Away
Dość ładny poranek, 0 stopni, ale niebo czyste. W powietrzu unosi się delikatna wilgoć, drogi sprawiają wrażenie wilgotnych..., to pewnie złudzenie..., obawiam się że może to być delikatna szklanka na drodze. W chwili wyjścia sprawdzam po czym się poruszam, czuję, że się ślizgam..., ciekawe jak poradzi sobie z tym rower.
Po kilku km, kilku zjazdach i podjazdach czuję, że opony nie mają najmniejszych problemów z asfaltem, radzą sobie rewelacyjnie. Nie czuję, aby coś się działo, aby koła pływały, lub traciły przyczepność.
Samochody miejscami wariują, muszę uważać, przynajmniej w tych miejscach gdzie ruch jest wyraźnie większy, dotyczy to głównie fragmentu Piotrowic i Panewnik. Może jeszcze na Wirku jazda dzisiaj nie należy do przyjemności.
W Zabrzu modyfikuję nieco drogę, chcę ominąć skrzyżowanie/rondo z DTŚ-ką... mimo wszystko obawiam się tego miejsca... za to mam całkiem niezłą alternatywę przez ul,Sportową, tylko jakoś nikt nie pomyślał i jakimś normalnym zjeździe. Kilka złamanych przepisów, zaliczony trawnik i jestem tam gdzie miałem być. Teraz już spokojniej. jeszcze tylko kilka km i w końcu docieram do wrót firmy. Gorąca kąpiel to jest to :)