Wpisy archiwalne w kategorii

Solo

Dystans całkowity:86682.07 km (w terenie 14611.30 km; 16.86%)
Czas w ruchu:3846:14
Średnia prędkość:22.54 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:321037 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:3340130 kcal
Liczba aktywności:2661
Średnio na aktywność:32.57 km i 1h 26m
Więcej statystyk

Kto rano wstaje ten jedzie do pracy...

Środa, 9 sierpnia 2017 · Komentarze(1)
Jest 6:02 gdy ruszam, wcześnie... trochę za wcześnie, brakuje mi tej godziny snu... jeszcze tydzień takiej zabawy... Tydzień rehabilitacji... tydzień gonitwy tam i z powrotem. Dam chyba radę :) Pogoda sprzyja... gdyby jeszcze tak wiatr chciał wspomagać na powrocie ;)... 
Dzisiaj wiatr z południowego-wschodu, na dojeździe będzie wspomagać, na powrocie już niekoniecznie, ale może się to zmienić w ciągu dnia. Temperatura wyraźnie wyższa niż wczoraj... całe 16 stopni... Można spokojnie jechać na krótko. Ruch na drogach taki niewielki, ale nikt "normalny" tak wcześnie nie rusza do pracy poza mną i Limitem ;)


Zmieszczę się?
Zmieszczę się? © amiga
Jedzie się dość przyjemnie, szybko, przynajmniej takie mam wrażenie. Słońce za chmurami, ciekawe czy to jakaś zmiana pogody, czy może coś innego? Gdy docieram do Bielszowic wydaje mi się, że chmurki powoli odpływają, niebo coraz bardziej błękitne. 
Całkiem sporo rowerzystów na drogach, najczęściej jadą w odwrotnym kierunku niż ja. 
Słońce za chmurkami
Słońce za chmurkami © amiga
Na Bielszowickiej
Na Bielszowickiej © amiga
Dzień dobry  :)
Dzień dobry :) © amiga
Coś mi się dzieje z licznikiem, to coś ze stykiem, być może podstawka się zaczęła sypać, a może bolce w liczniku się zużyły? Co jakiś czas kontroluję co się na nim dzieje. Dziwne zachowanie, dobrze, że mam backup ;) w zegarku. 
Do pracy docieram w przyzwoitym czasie, chociaż wolałbym jeszcze urwać te 15 minut... Spadek formy jednak zrobił swoje. Być może pod koniec września będę w stanie jechać tak jak kiedyś... Może... 
Uff, dojechałem
Uff, dojechałem © amiga
Wczorajsza rehabilitacja trwała niecałe 90 minut.... Ręka solidnie wymęczona, ale też zakres ruchów znowu się zwiększył.

Jutro za to najprawdopodobniej będę jechał pociągiem, kilka spraw do załatwienia przed długim weekendem. Rower mnie jedynie przyblokuje. Na pocieszenie ma padać po południu, przynajmniej tak twierdzi meteo... A w piątek wyjazd... 5 dni odpoczynku... w końcu... :) jeszcze muszę się dogadać z fizjoterapeutą ;)

O poranku do pracy

Wtorek, 8 sierpnia 2017 · Komentarze(1)
Ruszam skoro świt. Jest dziwnie chłodno 11 stopni wg termometru... Wieje wiatr w plecy... Ciężko mi się jedzie. Tylko czemu? Zakładam, że to kondycja... a w zasadzie jej brak. Turlam się więc powoli w kierunku Gliwic, mijając kolejne miasta, dzielnice. Słońce na szczęście zaczyna nieco bardziej przygrzewać, temperatura idzie w górę :)

Zapowiada się upalny dzień
Zapowiada się upalny dzień © amiga
Pojawili się rowerzyści ;)
Pojawili się rowerzyści ;) © amiga
Bez specjalnej napinki dojeżdżam do ul Bielszowickiej, tam na podjeździe widzę, że coś jest nie tak... mam 11 km/h na liczniku, jest lekko pod górkę... w życiu ta wolno tutaj nie jechałem. Staję na poboczu... sprawdzam tylne koło... i wszystko jasne... hamulec ociera się o tarczę. Lekko to koryguję, jest ciut lepiej, ale dopiero w pracy będę miał czas by to poprawić. Tak się nie da jechać ;)
Pod wiaduktem DTŚki
Pod wiaduktem DTŚki © amiga
Kierunek ul bł. Czesława
Kierunek ul bł. Czesława © amiga
Do Gliwic i pracy coraz bliżej, samochodów na drogach niewiele. Co jakiś czas za to mijam rowerzystów...
Po wczorajszej kolejnej sesji rehabilitacyjnej mam wrażenie, że jest lepiej z ręką, poprawia się zakres ruchów, tyle, że dalej wszystko boli... ;) Trzeba się do tego przyzwyczaić i tyle :)

W firmie ląduję w takim sobie czasie. Z rana mam kilka spraw do załatwienia... I niestety około 13:30 będę musiał znowu wyjść by zdążyć do szpitala 

Mam chwilowo dość...

Wtorek, 8 sierpnia 2017 · Komentarze(2)
Ruszam około 13:25, jest ciepło i wietrznie... Wiatr silny z południowego-wschodu. Nie zapowiada to szybkiego dojazdu, niestety rehabilitacja nie poczeka. Muszę tam być na 15... Niby jest czas, tyle, że pół godziny wcześniej muszę być w domu, by się przebrać, umyć itd... 
na drogach nieco zwiększony ruch, pojawiło się kilku debili... niegroźnych, raczej denerwujących, a to ktoś parkuje na DDRce przy podjeździe na wiadukt, a to ktoś ciut za blisko przejeżdża... Jednak najbardziej zaskoczyły światła w Rudzie Śląskiej, na całej trasie przejazdu nie działały ani jedne z 4... począwszy od Bielszowic, a kończąc na Kochłowicach. Co ciekawe drogi zrobiły się bardziej drożne ;). Może by je na stałe wyłączyć ;)
Znalazł sobie parking ;)
Znalazł sobie parking ;) © amiga
Światła nie działają?
Światła nie działają? © amiga
Miałem jechać tylko szosami, gdy jednak dojechałem do przejazdu na Wirku zaczęły opadać szlabany... W tył zwrot i pojechałem wzdłuż potoku Bielszowickiego. Wiatr mnie wykańcza... ani chwili odpoczynku... Do domu dojeżdżam około 14:59... Zdążyłem, ale ledwie żyję... 
Wąsko i pod górkę
Wąsko i pod górkę © amiga
Kolejne światła nie działają
Kolejne światła nie działają © amiga
Rodzinne wycieczki
Rodzinne wycieczki © amiga
Kilkanaście minut później lecę już do szpitala... Zabawki już czekają... 
Zabawki na fizjoterapii ;)
Zabawki na fizjoterapii ;) © amiga

W poniedziałek skoro świt

Poniedziałek, 7 sierpnia 2017 · Komentarze(5)
Ruszam około 6:00.... Nieco inaczej przygotowany niż w zeszłym tygodniu. Orteza wylądowała w plecaku, w zamian na ręce jest opaska uciskowa. Nie wiem jak ręka zareaguje.... 

W weekend trochę powalczyłem z góralem, podniosłem o dobre 5 cm kierownicę ;), wyczyściłem to i tamto.. W efekcie 3 razy muszę się zatrzymać by poprawić siodełko ;) Poranek chłodny i wietrzny. 16 stopni na starcie, wiatr chyba z północnego-wschodu.  

Na drogach miejscami jakaś zawierucha, nie wiem o co chodzi. O poniedziałek? Być może... 
Znowu pojawiły się znaki dot. DDRki po chodniku... ech
Znowu pojawiły się znaki dot. DDRki po chodniku... ech © amiga
Prognozy wskazują, że z rana może popadać, tyle, że wczoraj miało lać i.... nie padało. Kilka kropli spada na mnie w okolicach Wirka... ale to wszystko. W Zabrzu jestem grubo przed 7... Mam sporo czasu więc jadę spokojnie... ugniatając raz lewego, a raz prawego pedała... chociaż politycznie poprawnie powinienem pisać geja ;)
Niebo takie sobie
Niebo takie sobie © amiga
Kolejna głupota, 20m DDRki
Kolejna głupota, 20m DDRki © amiga
Do firmy docieram w takim sobie czasie. Ręka dała radę. Spokojnie mogę jechać bez ortezy... po 13 znowu będę musiał gnać na rehabilitację...  Tydzień będzie pokręcony... 

Zdążyć na kolejną rehabilitację

Poniedziałek, 7 sierpnia 2017 · Komentarze(0)
Jest 13:31 gdy ruszam, minuta obsuwy ;) Jest przyjemnie ciepło, na liczniku 27 stopni :), wieje wiatr w... twarz. Cóż nie można mieć wszystkiego. Spieszy mi się jak diabli. Na 15:30 muszę być w szpitalu w Ochojcu... Tyle, że wcześniej muszę podjechać do domu, wziąć prysznic, przebrać się itd... 
Czasu wbrew pozorom mało. Na drogach znowu większy ruch, podobnie jak w piątek. Skracam drogę przez lasek Makoszowski. Większość jednak szosami. Tak jest mimo wszystko szybciej, chociaż wolałbym pojechać lasami... Niestety nie teraz... nie przez najbliższe 2 tygodnie. 
W lasku Makoszowskim
W lasku Makoszowskim © amiga
Pomimo ciężkiej walki z wiatrem, jakoś idzie, a raczej jedzie ;) Za Wirkiem pakuję się na szlak wzdłuż potoku Bielszowickiego, jest spokojniej :), mimo tego, że sam potok to raczej ściek to sama ścieżka jest niezła. 
Piękne niebo
Piękne niebo © amiga
Wzdłuż potoku Bielszowickiego
Wzdłuż potoku Bielszowickiego © amiga
Pech jednak chce, że mniej więcej w jej połowie na coś najeżdżam, widzę tylko chmurę pyłu i w ciągu kilku sekund ulatnia się powietrze z tylnej opony. Zaskoczyło mnie to, bo ta tylna jest gruba jak diabli... Jak... ? Znajduję wbity jakiś ostry kawałek szkła... Wszystko jasne. Rozcięcie na jakiś centymetr... Wymieniam dętkę, pompuję i 10 minut ucieka... Ech... 
Teraz mam już sporą obsuwę... gonię ile wlezie, a jednocześnie boję się by drugiej pany nie złapać.  
Strasznie nasyfili
Strasznie nasyfili © amiga
Docieram do domu około 15:08, nie jest źle... 10 minut później lecę już do pobliskiego szpitala... Jestem o czasie... Ufff....
Dzisiaj całość zajęła około 75 minut... Sporo... Ale widzę wyraźną poprawę :). Lewy staw powoli odzyskuje pełny zakres ruchów... Jeszcze to potrwa... 

Rehabilitacji część 3

Piątek, 4 sierpnia 2017 · Komentarze(0)
Z firmy wyjeżdżam około 13:30, chwilę wcześniej solidnie lało, ale tylko przez kilkanaście minut. Jest mokro, lekko duszno, wieje wiatr z południa, dalej jest upalnie. Całkiem spory ruch na drogach, może to przez to że dzisiaj piątek? Dopiero gdy wyjeżdżam z Gliwic i Zabrza, zaczyna się luzować. 

Chwilę wcześniej padało
Chwilę wcześniej padało © amiga
W Zabrzu za to chyba nie spadła ani kropla
W Zabrzu za to chyba nie spadła ani kropla © amiga
Będąc na Wirku decyduję się ponownie na szlak wzdłuż potoku Bielszowickiego. Jestem chroniony przed wiatrem, ale też mogę odpocząć od samochodów. Marzy mi się, by jeździć tylko terenem... Puki jednak nie skończy się rehabilitacja na którą w tej chwili gnam... nie mam o czym marzyć, chyba, że rano... 
Przed Kochłowicami
Przed Kochłowicami © amiga
Na ul Zbożowej
Na ul Zbożowej © amiga
3 dni wariactwa z dojazdami na czas do szpitala robią swoje, jestem zmęczony... ręka też musi chyba trochę odpocząć. Więc jutro rower zostaje w domu... Wybiorę się za to na spacer po lesie :)


Piątkowy poranek

Piątek, 4 sierpnia 2017 · Komentarze(2)
Ruszam kilka minut wcześniej niż wczoraj, jest chwila po 6:00, poranek niesamowicie przyjemny, wieje lekki wiatr w plecy :), 17 stopni za oknem... Coś pięknego, chwila odpoczynku od upałów. Zero samochodów... Tak to można jechać.

Jestem nieco zmęczony, te wczesne pobudki, gnanie tak i z powrotem na czas, z rana do pracy po południu na rehabilitację mnie wykańczają a to dopiero 2 dzień. Ręka pobolewa, ale nie spodziewałem się by było inaczej, to nie od roweru oczywiście. Zrośnięcie pewnie dalej nie jest pełne, ruchliwość stawu ograniczona, mięśnie osłabione. W weekend ręka mam nadzieję, że nieco odpocznie, korci mnie by na godzinę, może 2 pojechać do lasu w sobotę, ale to wszystko. Podczas jazdy do kilkadziesiąt minut muszę dawać ręce odpocząć... 

Wczorajsza rehabilitacja zajęła ponad godzinę, ale widać, że pracownikom się chce... :), nie znaleźli się tam przypadkowo... Zaskoczyło mnie jeszcze coś, niby limity wykorzystane, ale sprzęt leży obłogiem, na kilkanaście stanowisk tylko ja i jedna pacjentka... chyba nie tak to powinno wyglądać? Kolejne zmiany w kasach chorych, później w NFZcie pogarszają tylko sytuację. Narzucanie debilnych limitów... nie przynosi nikomu korzyści... Nie powinien być w końcu narzucany limit górny tyko dolny... Być może odbiłoby się to na jakości, ale teraz też jest "jakoś"...  więc nic to nie zmieni... 

No dobra ponarzekałem a teraz w końcu jadę do pracy, noga jakby nieco lepiej podawała, dobrze się kręci, wieczorem padało, gdzieniegdzie widać kałuże, temperatura w końcu spadła... jest akceptowalna... 

Przyjemny poranek w drodze
Przyjemny poranek w drodze © amiga
Orła cień ;)
Orła cień ;) © amiga
W lasku Makoszowskim trafiam na rowerzystę oczywiście w miejscu gdzie ciężko się minąć, bo zwaliło się drzewo i został wycięty z pnia tylko wąski jedno-rowerowy przejazd.  Stajemy, ja po jednej stronie, on po drugiej... kiwamy do siebie i w końcu ja przejeżdzam pierwszy :) Dzięki 
Jakoś musimy dać sobie radę ;)
Jakoś musimy dać sobie radę ;) © amiga
Do pracy coraz bliżej... Po czasie widzę, że będę z całkiem niezłym zapasem na starcie. Po południu gdy będę gnał na kolejną sesję rehabilitacji może się przydać te kilka minut. Wygląda na to, że będę miał pod wiatr i.... w deszczu ;) Oczywiście wszystko się może zdarzyć... 
Okolice PECu w Gliwicach
Okolice PECu w Gliwicach © amiga

W firmie na szczęście działa klima, da się przetrwać... a co będzie to będzie... :) Dzień zapowiada się zwariowany :)

By zdążyć na kolejną rehabiliację...

Czwartek, 3 sierpnia 2017 · Komentarze(1)
Uciekam z firmy około 13:30, mam 2 godziny by dojechać do domu i pognać na drugą serię zabiegów. 
Jest obrzydliwie gorąco, rozpływam się, a jechać trzeba. Licznik miejscami pokazuje mi ponad 40 stopni, tyle, że w słońcu. W cieniu jest nieco mniej, ale niewiele.
Zależy mi na czasie, więc nie wchodzą w rachubę tereny, chyba, że skrócą mi trasę, te odcinki to lasek Makoszowski i nieco dalej już na Wirku ścieżka wzdłuż potoku Bielszowickiego... 
Dzisiaj zapobiegliwie mam ze sobą bidon wypełniony płynem. Dwa razy staję na kilka sekund by się nawodnić, pomaga :) Nie mam takich sensacji jak wczoraj gdy padały mi baterie pod koniec jazdy... 
Znowu gonię autobus
Znowu gonię autobus © amiga
Zaczął się remont DTŚki w Zabrzu
Zaczął się remont DTŚki w Zabrzu © amiga
W lasku Makoszowskim
W lasku Makoszowskim © amiga
Ścieżka wzdłuż potoku Bielszowickiego
Ścieżka wzdłuż potoku Bielszowickiego © amiga
Już pod domem
Już pod domem © amiga
W domu jestem na czas, mam 10 minut na prysznic i przebranie się. Mieszczę się w limicie. W szpitalu jestem przed czasem :) Zabiegi trwają godzinę... dzisiaj wszystko jakby sprawniej... Jeszcze 8 takich dni i będzie po rehabilitacji. Mam nadzieję, że pomogą... :)

Wcześnie z rana do pracy

Czwartek, 3 sierpnia 2017 · Komentarze(2)
Ruszam znowu trochę po 6, po ran kolejny wcześniej, tak raczej zostanie przez kolejne 2 tygodnie. Wszystko przez rehabilitację. Ta wczorajsza o wyjątkowo paskudniej porze - 13:30... Od dzisiaj nieco później , przesunięta na 15:30... później się nie dało, Wczoraj zabiegi zajęły około 90 minut... Sporo czasu. Więc jeżeli tak to będzie wglądało codziennie to będę i tak wychodził ze szpitala jako ostatni... 

A poranek... na szczęście przyjemny, chłodny... 18 stopni... idealna temperatura na rozruch... Lewa ręka uzbrojona w ortezę... sprawdzam jeszcze czy wszystko jest w porządku... wydaje się, że tak... Ruch na drogach niewielki. Aż żal, że nie jadę czymś szybszym. Jednak ni w tej chwili i nie przez następne kilkadziesiąt dni... Może za 2 tygodnie zdecyduję się na szaraka... ? Ale i tak wstawię mu z powrotem amortyzator... 

Piotrowice - przejazd pod wiaduktem
Piotrowice - przejazd pod wiaduktem © amiga
Korków nie ma nigdzie, zresztą jak to w wakacje ;), uwielbiam taką jazdę, jeszcze chwila i może zdecyduję się na kawałek terenem? Na powrocie na 100% nie, nie w tej chwili i nie przez najbliższe 2 tygodnie. Bo czas będzie mnie mocno gonił... 
Słońce jeszcze nie grzeje, aż tak mocno
Słońce jeszcze nie grzeje, aż tak mocno © amiga
Trochę żałuję, że nie zabrałem czegoś do picia, na mniej więcej 20 km czuję, że się odwadniam... jak będę wracał muszę wziąć z firmy jakiś bidon... Dzisiaj chyba jednak bardziej będzie mi potrzebna kawa. Nie wyspałem się... 
W stronę słońca, Widok na park W. Pileckiego w Zabrzu
W stronę słońca, Widok na park W. Pileckiego w Zabrzu © amiga
Doganiam autobus 197
Doganiam autobus 197 © amiga
Do bram firmy docieram w takim sobie czasie, jak na przejazd po tak długiej przerwie jest ok... cieszę się, że jeżdżę... Nie ma znaczenia, że nieco wolniej i że odczuwam lekki dyskomfort w dolnej części ciała ;) To przejdzie... 
Uff... Dotarłem do celu :)
Uff... Dotarłem do celu :) © amiga

Po przerwie do pracy

Środa, 2 sierpnia 2017 · Komentarze(4)
Ruszam z domu około 6:10, nie nastawiam się na szybką jazdę, długa ponad 6 tygodniowa przerwa na bank odcisnęła na mnie swoje piętno... od początku czuję, że kondycja jest w lesie i to głęboko... Lewa ręka zaopatrzona w dość mocno zbrojoną ortezę, muszę na nią uważać, by zmniejszyć podatność na uderzenia jadę góralem, tak będzie pewnie przez kilka tygodni... Jest lepiej amortyzowany, lepiej wybiera nierówności, a to dla mnie ma znaczenie. Dodatkowo założyłem szerokie opony 2,1"... więc i opory sporo większe, ale czuję się jakbym płynął jechał na chmurce. Tyle, że narobić się trzeba ;)

Podziwiam to co zmieniło się w tym okresie, w wielu miejscach pojawiły się nowe place budowy, rozkopane drogi, na bałtyckiej postawili połowę osiedla ;)... Szok... 
Pojawiło się nowe miejsce budowy... ciekawe co tutaj powstanie - ul. Medyków w Katowicach
Pojawiło się nowe miejsce budowy... ciekawe co tutaj powstanie - ul. Medyków w Katowicach © amiga
Nie przepadam gdy stoją na tej rowerówce
Nie przepadam gdy stoją na tej rowerówce © amiga
Gdy wyjeżdżałem termometr pokazywał około 22 stopni, ale cały czas temperatura rośnie. Na drogach pusto, bo to i wczesna pora i okres wakacyjny... Szkoda, że pierwszy miesiąc wakacji mi przepadł... a miało być tak pięknie... Za to są plany na sierpień ;) Co z tego wyjdzie? Czas i pogoda pokaże. W każdym bądź razie limit gleb na kolejne kilka lat wykorzystany. 
Na spokojnie po DDRce
Na spokojnie po DDRce © amiga
Lasek Makoszowski, coś jest nie tak z chmurami... jest ich za dużo
Lasek Makoszowski, coś jest nie tak z chmurami... jest ich za dużo © amiga
Pies trochę się wystraszył... pociągnął właściciela
Pies trochę się wystraszył... pociągnął właściciela © amiga
Pod firmą
Pod firmą © amiga
Z pracy muszę się dzisiaj wcześniej ewakuować, zaczynam rehabilitację, nieszczęsna jest pora 13:30 w przychodni... Ale biorę co jest, niesamowicie wyszedł ten termin... Terminy niby na przyszły rok..., a dostałem się z dnia na dzień... Szok... 

Po dojeździe do pracy, pierwsze wrażenia pozytywne, w tej ortezie którą kupiłem da się jeździć na rowerze, bez niej byłoby krucho... kondycja jak wspomniałem jest w lesie... 4 litery się odezwały... kilka dni trzeba będzie się przemęczyć... czas pokaże kiedy uda mi się jakoś odpracować to co straciłem przez te 6 tygodni