Wpisy archiwalne w kategorii

Solo

Dystans całkowity:86682.07 km (w terenie 14611.30 km; 16.86%)
Czas w ruchu:3846:14
Średnia prędkość:22.54 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:321037 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:3340130 kcal
Liczba aktywności:2661
Średnio na aktywność:32.57 km i 1h 26m
Więcej statystyk

W poniedziałek do pracy

Poniedziałek, 4 września 2017 · Komentarze(1)
Ruszam przed 7. Pogoda.... szkoda gadać, chociaż mogło być gorzej. Nie pada i to najważniejsze, ale silny wiatr w twarz robi swoje... Szybko dowiaduję się, że wakacje się skończyły. Sporo samochodów, mało tego pojawili się ci niedzielni... Pierwsze spotkanie na Medyków... jakiś debil wyjeżdża z podporządkowanej, gdyby nie zachowanie kobiety jadącej z naprzeciwka byłby dzwon... 

Na Medyków
Na Medyków © amiga
... niewiele brakowało a byłby dzwon
... niewiele brakowało a byłby dzwon © amiga
To jeden z tych dni gdy oczy dookoła głowy to za mało, wiem, że to dzień cudów na drogach... nawet zastanawiam się czy nie wpakować się w las pomimo tego, że jeszcze niedawno padało... Na zastanawianiu się skończyło ;) Jadę dalej... jednak rozglądam się czy ktoś nie wyskoczy, czy nie pojawi się jakiś debil... 
Na Wirku w pobliżu przejazdu kolejowego
Na Wirku w pobliżu przejazdu kolejowego © amiga
Pomimo, zacisków, szybko, za szybko jadących w wielu miejscach samochodów, specjalnie nic się nie dzieje. Od Bielszowic zaczyna się wszystko uspokajać. Co ciekawe w Zabrzu gdzie spodziewałem się Sajgonu w pobliżu szkół, jest... luz... cisza... zaczynają później czy jak? 
Bielszowicka
Bielszowicka © amiga
Na Granicy Zabrza i Gliwic
Na Granicy Zabrza i Gliwic © amiga
W Gliwicach jakiś debil z DHLa trochę za blisko mnie wyprzedza... Szkoda gadać. Do firmy dojeżdżam zmęczony... Wiatr zrobił swoje. Inna sprawa, to byłem ubrany w wersji jesiennej, Po raz pierwszy zupełnie na długo i w kurtce przeciwdeszczowej. Pewnie to też swoje dołożyło... ;)
Dupek z DHLa
Dupek z DHLa © amiga

Piątkowy poranek

Piątek, 1 września 2017 · Komentarze(2)
Ruszam około 7:00..., jest dziwnie ciepło :) 19 stopni, wieje z północnego-zachodu, wiatr jest odczuwalny, widać go na wierzchołkach drzew, uginają się... Cóż... droga będzie po górkę... 

Na drogach sajgon, masa samochodów, powoli trzeba się do tego przyzwyczajać, pospolite ruszenie nastąpi w poniedziałek. Trzeba to jednak przetrwać. Jeżeli pogoda pozwoli to może pojadę lasem? 

A dzisiaj... też trzeba dotrzeć do Gliwic, w Panewnikach zastanawiam się, czy nie pojechać lasami, jednak w ostatniej chwili odbijam na Kochłowice, jednak szosy, może też dlatego, że dziwnie dobrze mi się kręci... Rower prawie sam jedzie, czyżbym się pomylił co do kierunku wiatru? 

Pod wiaduktem w Piotrowicach
Pod wiaduktem w Piotrowicach © amiga
Na Bielszowickiej
Na Bielszowickiej © amiga
Na drogach jakby nieco się uspokoiło, od Bielszowic prawie pusto, nawet w Zabrzu dziwnie mało samochodów. Godzina taka, że jednak korki powinny się pojawić ;) Skracam sobie drogę przez lasem Makoszowski. Natykam się na ekipy porządkowe, Powalone, złamane pnie już pocięte, na boku. Wygląda na to, że jednak chcą coś jeszcze wyciąć. 
Czyżby jeszcze coś mieli wycinać?
Czyżby jeszcze coś mieli wycinać? © amiga
Wkrótce jestem w Gliwicach, ostatnie 6 km po szosach, docieram pod firmę, spoglądam na zegarek, całkiem przyzwoity czas. Przyzwoity jeżeli wziąć pod uwagę mój kompletny brak kondycji... 
Pod firmą
Pod firmą © amiga

Przez las w mżawce

Piątek, 1 września 2017 · Komentarze(0)
Ruszam chwilę po 17, jest nijak..., wiatr zmienił lekko kierunek, wydaje mi się, że wieje z północnego-wschodu... Na niebie masa chmur, słońca nie widać, na dokładkę lekko mży... Temperatura jeszcze dość wysoka... około 19 stopni...tyle, że ma spadać, mało tego prognozy wieszczą, że coś na nas idzie i będzie lało po zachodzie słońca. Mam trochę czasu. 

Lekko mży już w Gliwicach
Lekko mży już w Gliwicach © amiga

Kombinuję którędy wracać, jeszcze na Sośnicy odbijam w kierunku hałdy :), będzie teren... Po drodze postanawiam jednak sprawdzić stary wariant przejazdu puki nie wybudowali DTŚki. Mapy Openstreet pokazują, że jest tam możliwość przejścia, przejazdu... cóż... jestem rowerem, więc albo przejadę, albo się wrócę. Na miejscu okazuje się, że da się tędy jechać, tyle, że to nic mi nie zmienia, dalej w 2 miejscach trzeba przenieść rower. Pierwszy nad torami, drugi przez rów..

Ostatnio zastanawiałem się czy jest tutaj przejazd
Ostatnio zastanawiałem się czy jest tutaj przejazd © amiga

Pogoda zmienia się, raz lekko siąpi, raz jest sucho, tyle, że mam wrażenie, że robi się coraz ciemniej... W lesie miejscami niewiele widać, trzeba jechać ostrożnie. Nie mogę zaliczyć żadnej gleby... bądź innej niespodzianki... puki ręka do końca nie wyzdrowieje... 
Zjazd ze starej hałdy w Makoszowach
Zjazd ze starej hałdy w Makoszowach © amiga

W niezłym czasie docieram na Halembę, gdzie niewielki 3 km odcinek ciągnę szosami, po czym znowu pakuję się na leśne ścieżki. Po drodze zauważam coś... to coś to Kania, wygląda na to, że komuś wypadła, a ktoś inny na nią najechał... zwalniam... rozglądam się, nawet podjeżdżam w kilka miejsc gdzie w poprzednich latach widywałem kanie. Niestety nic nie znalazłem, jest za sucho, a łażenie po kniei jakoś mi dzisiaj nie pasuje. 
Droga na hałdę w Panewnickich lasach
Droga na hałdę w Panewnickich lasach © amiga
Wodociągi przyjechały
Wodociągi przyjechały © amiga
Wyjeżdżam z lasu w Panewnikach, reszta drogami, do domu... Przejazd dość przyjemny, chociaż temperatura spadła do około 15 stopni. Po godzinie zaczyna lać, grzmieć... wieczór do bani... Kolejne 2 dni też będą nieciekawe... Jesienne pluchy coś za szybko przyszły... 

Cieplutko jak w lato :)

Czwartek, 31 sierpnia 2017 · Komentarze(1)
Powrót nieco później, jest prawie 17 gdy ruszam :), Temperatura letnia 30 stopni :), leciusieński wiatr... chyba z południowego-wschodu. Praktycznie nieodczuwalny. Co można więc począć z takim popołudniem? Pakuję się w las... Pierwsze 6 km po szosach, dalej już lasek Makoszowcki, w Makoszowach kolejny odcinek leśny jadę lasami aż na Halembę. 

W zasadzie wszędzie widać ludzi, spacerowiczów, kijkarzy, biegaczy, rowerzystów... Wakacje powoli dobiegają do końca, jeszcze tylko 4 dni... lato niby jeszcze trwa, jednak dzień jest coraz krótszy. Wchodzimy w okres gdy dnia  ubywa w szybkim tempie... Wszystko jeszcze zielone, tyle, że jesień za pasem... Bardziej mnie martwi ta kolejna pora roku... ta której nie lubięm ta która powinna być tylko w wysokich partiach gór. 
Przez lasek Makoszowski
Przez lasek Makoszowski © amiga
Ścieżka po nasypie kolejowym
Ścieżka po nasypie kolejowym © amiga
Pięknie dzisiaj w lesie
Pięknie dzisiaj w lesie © amiga
Na spokojnie docieram do Panewnik, do domu coraz bliżej, przyjemnie się jedzie, aż chciało by się gdzieś jeszcze wyrwać... Jeszcze na jakąś krótką wyprawę. Sakwy już jednak schowane. Bagażnik zdemontowany... 
Sporo rowerzystów
Sporo rowerzystów © amiga
Kolejne 2-3 tygodnie w firmie zapowiadają się ciężko... ale... trzeba i to zaliczyć :)
W domu pora na kąpiel, odpoczynek... A jutro znowu na rower ;)

Ciepły - no prawie, porankowy dojazd do pracy ;)

Czwartek, 31 sierpnia 2017 · Komentarze(2)
Wsiadam na rower około 7:05, jest przyjemnie, prawie bezwietrznie, a raczej wiatr w plecy ;) z południowego-wschodu. Termometr za oknem pokazywał ponad 14 stopni, ubrałem więc tylko wiatrówkę powinno starczyć.  

Wczoraj a okazji wizyty u ortopedy wymieniłem przewód hamulcowy w tylnym hamulcu, dzisiaj więc pierwszy jego test. Ten... niestety nie wypadł idealnie, trzeba poprawić to po powrocie... Niewiele brakuje do ideału, być może jeszcze gdzieś jest jakiś bąbelek.. powietrza. Hamulec działa, ale jest miękki... 

Co do ortopedy, to była ostatnia wizyta :), leczenie niby zakończone, chociaż ból dalej mi towarzyszy, nie jest specjalnie wielki, pojawia się głównie przy skrętach w nadgarstku... będzie mi towarzyszył przez kolejne miesiące... a później będę mógł przepowiadać pogodę ;)

Na drogach spory ruch, chociaż Sajgonu spodziewam się w poniedziałek, gdy szkoły zaczną pracę. Będzie się działo na drogach, oj będzie... Po miesiącu wystartują uczelnie... studenci wyjadą na drogi... 

Jakby więcej samochodów
Jakby więcej samochodów © amiga

W Starych Panewnikach odbijam w las, trzeba nacieszyć się tym co mam, temperaturą, lasem, porankiem... Tutaj jednak małe zaskoczenie, licznik pokazuje ledwie 12 stopni... z ust leci para ;) W sumie powinienem wiedzieć, że w lesie będzie chłodniej. Jestem już jednak rozgrzany, więc jakiejś wielkiej tragedii nie ma ;) Natykam się za to na sporą ilość rowerzystów i... wycinkę drzew... Trochę trzeba uważać... za blisko drogi trwają prace. Gdybym o tym wiedział wcześniej to zmieniłbym nieco drogę dojazdową, nadłożył bym może 200-300 metrów i to wszystko, a tak już mi się zawracać nie chciało. Przejechałem tuż obok pracowników... 
W lesie o tej porze można spotkać rowerzystów :)
W lesie o tej porze można spotkać rowerzystów :) © amiga
Trwa wycinka
Trwa wycinka © amiga
Na drogi wyjeżdżam na Halembie, 2-3 km po szosie i znowu jestem w lesie, odcinek do Kończyc spokojny, gdy na Chudowskiej widzę, że nie ma zbyt wielu samochodów decyduję się na przejazd przez węzeł z A4... Strasznie tego miejsca nie lubię... bo sporo samochodów, bo zaliczyłem tu glebę kilka lat temu... i pozostał uraz... ale... ten fragment dość mocno skraca przejazd :). Pozostał jeszcze lasek Makoszowski w którym też trwa wycinka, a raczej prace porządkowe przy powalonych drzewach... Najwyższa pora... 
Czyżby wyprawa po grzyby?
Czyżby wyprawa po grzyby? © amiga
Na węźle z A4 w Kończycach
Na węźle z A4 w Kończycach © amiga
W końcu dotarli, może zrobią porządek z powalonymi drzewami
W końcu dotarli, może zrobią porządek z powalonymi drzewami © amiga

Do firmy docieram w niezłym czasie jak na wariant leśny... Licznik pokazuje już 17 stopni, jest naprawdę przyjemnie... Powrót będzie za to pod wiatr i przy temperaturze około 30 stopni... Może warto wziąć coś do picia? Zobaczymy... 
Pusto na Zabrskiej
Pusto na Zabrskiej © amiga

Ciężko się rozkręcić

Wtorek, 29 sierpnia 2017 · Komentarze(2)
Ruszam dopiero o 7:17, masakra, nie mogłem się pozbierać, wszystko trwało dzisiaj dłużej... Na zewnątrz chłodno, 10 stopni, ubieram tylko wiatrówkę, myślę, że starczy. Na drogach spory ruch... Rok szkolny tuż, tuż, wakacje w zasadzie za nami... 
Zastanawiałem się, czy nie pojechać lasem, zrezygnowałem jednak z tego pomysłu, szosą będę szybciej. 

O poranku na drodze do Kochłowic
O poranku na drodze do Kochłowic © amiga

Wczoraj wracając rower zaliczył myjnię, w domu myślałem, że coś przy nim jeszcze porobię, że zdejmę chociaż bagażnik, ale czas niestety umknął. Jedyne co udało się przy nim zrobić, to zmiana łańcucha. Cóż, może dzisiaj? Na weekend zostawiam sobie wymianę przewodu hamulcowego. 

Droga do pracy trochę mnie jeszcze męczy, jeszcze nie odreagowałem ostatniej wyprawy, czuję dyskomfort... Pewnie za kilka dni będzie lepiej... 
W lasku Makoszowskim
W lasku Makoszowskim © amiga

Jutro za to będzie dzień odpoczynku od rowera, kolejna wizyta u ortopedy, prawdopodobnie ostatnia. Leczenie niby zakończone, skutki jednak będę odczuwał jeszcze z miesiąc, dwa... a pewnie do końca roku.

Do firmy dojeżdżam w takim sobie czasie, wspomagał mnie lekko wiatr... tyle, że to nie pomagało. 
W firmie na szczęście czeka na mnie gorący prysznic :)

Powrót przez lasy

Wtorek, 29 sierpnia 2017 · Komentarze(0)
Ruszam o 16:42, jest przyjemnie ciepło, 25 stopni i wieje w twarz ;), od samego początku myślę by pojechać lasem, coś nie mam ochoty na ciśnięcie, na gnanie. Zmęczenie daje dalej znać o sobie, mam też wrażenie, że próbuje mnie dorwać jakieś przeziębienie. Może się przed tym wybronię, a może nie. Czas pokaże. Na Granicy z Zabrzem pakuję się w lasek Makoszowski, wyjeżdżam na Makoszowach, kawałek asfaltem do Kończyc i ponownie wjeżdżam na szlak leśny. Tym razem prowadzący na Halembę i dalej przez dolinę Jamny do Panewnik. 

Pora wjechać w las
Pora wjechać w las © amiga
Kopalnia Makoszowy
Kopalnia Makoszowy © amiga
Okolice hałdy w Panewnikach
Okolice hałdy w Panewnikach © amiga
Pod koniec przypominam sobie o przesyłce w paczkomacie, zmieniam trasę, jadę na Ligotę, koło dworca gdzie mam okazję zobaczyć trwające prace przy budowie centrum przesiadkowego. W tej chwili to jeszcze ściernisko... ale będzie... no właśnie co będzie... Może ta okolica trochę odżyje dzięki tej inwestycji. 
Buduje się stacja przesiadkowa na Ligocie
Buduje się stacja przesiadkowa na Ligocie © amiga
Paczkomat zaliczony, więc jadę do domu, korzystając z nieszczęsnej DDRki na Jankego. Docieram do domu, na dzisiaj starczy, a jutro zero rowera, ostatni wizyta u ortopedy ;). Koniec leczenia, chociaż skutki pewnie będę odczuwał jeszcze długo... 
Nieczynna już od dawna stacja na Ochojcu
Nieczynna już od dawna stacja na Ochojcu © amiga

Poniedziałkowy dojazd do pracy

Poniedziałek, 28 sierpnia 2017 · Komentarze(0)
Spałem jak zabity, ze snu wyrwał mnie budzik... gdyby nie on... szkoda gadać. ;)
Wyjeżdżam około 7:10, lekko zawiewa od zachodu, na dokładkę widać spory ruch na drogach, kończą się wakacje. Na kolejne trzeba czekać 10 miesięcy... 
Jest dość chłodno, gdy ruszam licznik pokazuje 12 stopni, czuję zmęczenie, na dokładkę, na tyłku mam napis Giant odbity z siodełka...  po ostatnich kilku dniach ;)... Pewnie przejdzie za chwilę, tyle, że to dopiero za chwilę. Do środy wydobrzeję... 
Jazda góralem jest wyczerpująca, to jednak nie pora na Szaraka. Muszę mu przywrócić amora... 

Pustki na Bałtyckiej
Pustki na Bałtyckiej © amiga
W Panewnikach korzystam z Bałtyckiej, jest sporo spokojniejsza, gdy wracam na Panewnikcą jest na niej spory ruch... 

Czuję spore zmęczenie, gdy przypominam sobie ile jeszcze pagórków przede mną to... mam ochotę zejść.. Za Kochłowicami odbijam na szlak wzdłuż potoku Bielszowickiego, jest nieco wolniej, ale nie ma jednej z górek. Zaczyna się robić ciepło, jest około 15 stopni... 
Wzdłuż potoku Bielszowickiego
Wzdłuż potoku Bielszowickiego © amiga
Wąska ścieżka w lasku Makoszowskim
Wąska ścieżka w lasku Makoszowskim © amiga
W Zabrzu jestem chwilę po 8, ruch jak diabli, uciekam do lasku Makoszowskiego, pewnie i tak bym to zrobił :)  Zawsze to jednak jeden powód więcej. W dość wolnym tempie docieram do firmy... Spać mi się chce... 
Pod firmą
Pod firmą © amiga

Po pracy do domu

Poniedziałek, 28 sierpnia 2017 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam około 16:45...Pogoda taka sobie, wieje wiatr od północy, dość ciepło, 19 stopni, ale to strasznie zdradliwa temperatura. Mam wrażenie, że jest chłodniej. O ole na początku myślałem by pojechać lasem, to jakoś mi się to szybko odwidziało. Trasa więc bez przygód... Po szosach, bez wariacji...  Czuję dalej ogromne zmęczenie... nogi kręcą, ale jakoś niemrawo... 

Młode rowerzystki
Młode rowerzystki © amiga
Chmury trochę straszą
Chmury trochę straszą © amiga
Na Wirku odbijam na szlak wzdłuż potoku Bielszowickiego, chwila spokoju się przyda, na drogach zwiększony ruch... żal, że kończą się wakacje... Poranki już chłodne... 
Wąsko tutaj
Wąsko tutaj © amiga
Wygodnie mu w takiej pozycji?
Wygodnie mu w takiej pozycji? © amiga
Powolutku zbliżam się do domu, jeszcze tylko myjnia, rower już się tego domaga... 2zł rozwiązuje sporo problemów :). Może w domu znajdę czas na mały serwis powyprawowy? Zobaczymy.
Wizyta na myjni
Wizyta na myjni © amiga

Chłodny poranek...

Środa, 23 sierpnia 2017 · Komentarze(1)
Wyjeżdżam z lekkim poślizgiem, jest 7:13. A wszystko przez temperaturę, po przebudzeniu to była pierwsza rzecz którą sprawdziłem..., termometr za oknem pokazał 10 stopni... brrrr. Słońce jednak przyświeca, więc powinno się robić cieplej.  

Wiatr niestety w twarz, jest dość silny, nieprzyjemny, kręcenie idzie z oporami. Pomimo takiego poranku, na drogach jest całkiem sporo bikerów, tyle, że wszyscy jakoś cieplej ubrani niż ja ;). W zasadzie tylko przeciwdeszczówkę mam dodatkowo ubraną... reszta jak to w lato - na krótko ;)

Chłodny poranek, ale rowerzyści są :)

Chłodny poranek, ale rowerzyści są :) © amiga
W Kochłowicach na DDRce
W Kochłowicach na DDRce © amiga
Jakby więcej samopchodów na drogach... w wielu miejscach trzeba uważać, mam wrażenie, że pojawili się niedzielni kierowcy... Na niebie słońce gdzieś znika za chmurami, te są nieprzyjemnie ciemne. O naciśnięciu na pedały nie ma mowy... wiatr robi swoje. 
Nie podobają mi się te chmury
Nie podobają mi się te chmury © amiga
W lasku Makoszowskim
W lasku Makoszowskim © amiga
Dojeżdżam na spokojnie do firmy, zmęczył mnie ten dojazd. Na dokładkę na miejscu dowiaduję się, że pulsometr chyba wariował... gdzieś od Wirka podawał zupełnie z czapy puls... na poziomie 70-80 uderzeń... Takich cudów nie ma.. Być może pada bateria, ale powinienem dostać odpowiednie info... wieczorem to sprawdzę... 
Na kogoś polują?
Na kogoś polują? © amiga