Poniedziałkowy dojazd do pracy

Poniedziałek, 28 sierpnia 2017 · Komentarze(0)
Spałem jak zabity, ze snu wyrwał mnie budzik... gdyby nie on... szkoda gadać. ;)
Wyjeżdżam około 7:10, lekko zawiewa od zachodu, na dokładkę widać spory ruch na drogach, kończą się wakacje. Na kolejne trzeba czekać 10 miesięcy... 
Jest dość chłodno, gdy ruszam licznik pokazuje 12 stopni, czuję zmęczenie, na dokładkę, na tyłku mam napis Giant odbity z siodełka...  po ostatnich kilku dniach ;)... Pewnie przejdzie za chwilę, tyle, że to dopiero za chwilę. Do środy wydobrzeję... 
Jazda góralem jest wyczerpująca, to jednak nie pora na Szaraka. Muszę mu przywrócić amora... 

Pustki na Bałtyckiej
Pustki na Bałtyckiej © amiga
W Panewnikach korzystam z Bałtyckiej, jest sporo spokojniejsza, gdy wracam na Panewnikcą jest na niej spory ruch... 

Czuję spore zmęczenie, gdy przypominam sobie ile jeszcze pagórków przede mną to... mam ochotę zejść.. Za Kochłowicami odbijam na szlak wzdłuż potoku Bielszowickiego, jest nieco wolniej, ale nie ma jednej z górek. Zaczyna się robić ciepło, jest około 15 stopni... 
Wzdłuż potoku Bielszowickiego
Wzdłuż potoku Bielszowickiego © amiga
Wąska ścieżka w lasku Makoszowskim
Wąska ścieżka w lasku Makoszowskim © amiga
W Zabrzu jestem chwilę po 8, ruch jak diabli, uciekam do lasku Makoszowskiego, pewnie i tak bym to zrobił :)  Zawsze to jednak jeden powód więcej. W dość wolnym tempie docieram do firmy... Spać mi się chce... 
Pod firmą
Pod firmą © amiga

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa esciu

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]