Ciężko się rozkręcić
Wtorek, 29 sierpnia 2017
· Komentarze(2)
Kategoria do 34km, Do/Z Pracy, Solo, W jedną stronę
Ruszam dopiero o 7:17, masakra, nie mogłem się pozbierać, wszystko trwało dzisiaj dłużej... Na zewnątrz chłodno, 10 stopni, ubieram tylko wiatrówkę, myślę, że starczy. Na drogach spory ruch... Rok szkolny tuż, tuż, wakacje w zasadzie za nami...
Zastanawiałem się, czy nie pojechać lasem, zrezygnowałem jednak z tego pomysłu, szosą będę szybciej.
O poranku na drodze do Kochłowic © amiga
Wczoraj wracając rower zaliczył myjnię, w domu myślałem, że coś przy nim jeszcze porobię, że zdejmę chociaż bagażnik, ale czas niestety umknął. Jedyne co udało się przy nim zrobić, to zmiana łańcucha. Cóż, może dzisiaj? Na weekend zostawiam sobie wymianę przewodu hamulcowego.
Droga do pracy trochę mnie jeszcze męczy, jeszcze nie odreagowałem ostatniej wyprawy, czuję dyskomfort... Pewnie za kilka dni będzie lepiej...
W lasku Makoszowskim © amiga
Jutro za to będzie dzień odpoczynku od rowera, kolejna wizyta u ortopedy, prawdopodobnie ostatnia. Leczenie niby zakończone, skutki jednak będę odczuwał jeszcze z miesiąc, dwa... a pewnie do końca roku.
Do firmy dojeżdżam w takim sobie czasie, wspomagał mnie lekko wiatr... tyle, że to nie pomagało.
W firmie na szczęście czeka na mnie gorący prysznic :)
Zastanawiałem się, czy nie pojechać lasem, zrezygnowałem jednak z tego pomysłu, szosą będę szybciej.
O poranku na drodze do Kochłowic © amiga
Wczoraj wracając rower zaliczył myjnię, w domu myślałem, że coś przy nim jeszcze porobię, że zdejmę chociaż bagażnik, ale czas niestety umknął. Jedyne co udało się przy nim zrobić, to zmiana łańcucha. Cóż, może dzisiaj? Na weekend zostawiam sobie wymianę przewodu hamulcowego.
Droga do pracy trochę mnie jeszcze męczy, jeszcze nie odreagowałem ostatniej wyprawy, czuję dyskomfort... Pewnie za kilka dni będzie lepiej...
W lasku Makoszowskim © amiga
Jutro za to będzie dzień odpoczynku od rowera, kolejna wizyta u ortopedy, prawdopodobnie ostatnia. Leczenie niby zakończone, skutki jednak będę odczuwał jeszcze z miesiąc, dwa... a pewnie do końca roku.
Do firmy dojeżdżam w takim sobie czasie, wspomagał mnie lekko wiatr... tyle, że to nie pomagało.
W firmie na szczęście czeka na mnie gorący prysznic :)