Wpisy archiwalne w kategorii

Solo

Dystans całkowity:86682.07 km (w terenie 14611.30 km; 16.86%)
Czas w ruchu:3846:14
Średnia prędkość:22.54 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:321037 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:3340130 kcal
Liczba aktywności:2661
Średnio na aktywność:32.57 km i 1h 26m
Więcej statystyk

Powrót do domu

Czwartek, 5 lipca 2018 · Komentarze(0)
Ruszam do domu o 17:07, ciut później niż myślałem. Za to na drogach pustki :). Jest gorąco, duszno, na dokładkę wiatr zmienił kierunek. Wieje od wschodu. A jeszcze 2 godziny temu by mnie wspomagał. Chociaż... może to i dobrze, spalę więcej kalorii ;)

Dość szybko pakuję się w lasy, przejeżdżam przez odcinek który z rana odpuściłem bo leśnicy szaleli ;) Hałda na Sośnicy, dalej stara hałda w Makoszowach.
Jedna z dróg na hałdę w Makoszowach
Jedna z dróg na hałdę w Makoszowach © amiga
Ścieżka przy stawie
Ścieżka przy stawie © amiga
Leśna droga
Leśna droga © amiga
Z lasu wyjeżdżam na chwilę na Halmbie, gotuję się, pić mi się chce... Zastanawiam się czy nie zatrzymać się przy jakimś sklepie, coś kupić, ale do domu około 30 minut... Dam radę. tym bardziej, że chciałbym być nieco wcześniej, o 19 jestem umówiony... 
Ładne kwiatki
Ładne kwiatki © amiga
Na rozstaju dróg
Na rozstaju dróg © amiga
Gdy jestem w Piotrowicach jadę już spokojnie, zmęczenie daje znać o sobie. Dzień jednak jest dobrze wykorzystany. Gorzej, że na weekend prognozy są nie za szczególne :(
Przebudowa w Piotrowicach
Przebudowa w Piotrowicach © amiga

Poranny przejazd lasami

Czwartek, 5 lipca 2018 · Komentarze(0)
Ruszam nieco wcześniej niż przez ostatnie kilka tygodni. Ledwo minęła 7, a ja już na zewnątrz. 

Słońce pięknie przygrzewa, jest ciepło, lekki wiatr który wg meteo miał wiać z południa, a wieje z zachodu. Czuję zmęczenie, takie lekkie zmęczenie, ruszam. 

Na drogach całkiem spory ruch, czuję to już w Piotrowicach, gdzie muszę się jakiś czas zmagać z jazdą w korku..., jednak dość szybko odbijam na boisko Kolejarza, a stamtąd przez park Zadole na Ligotę i Panewniki. Chwila zastanowienia i.... w końcu mam czas, więc jadę lasami, może nie najbardziej zalesioną wersją, ale jednak. 
Boisko Kolejarza o poranku
Boisko Kolejarza o poranku © amiga
W lesie strasznie sucho, po ostatnich ulewach nie ma śladu, rzeki wysychają, są wąskie i płytkie. Na chwilę staję na dolinie Jamny, kilka zdjęć i jadę dalej. Odcinek po szosach dość przyjemny, poza rondem na 1 Maja. Dobrze, że to krótki odcinek, kilku niepełnosprytnych kierowców + autobus i zator gotowy. 
Dolina Jamny
Dolina Jamny © amiga
W kierunku Starej Kuźni
W kierunku Starej Kuźni © amiga
Na leśnym odcinku za Halembą małe zaskoczenie, wycinka i to tuż przy drodze którą jadę, jedna z brzóz została właśnie ścięta i leży w poprzek drogi. Zagaduję do robotnika, podobno to tylko w tym miejscu, można dalej jechać. Tak więc przekraczam brzozę z rowerem pod pachą i jadę dalej.  Gdy mijam granicę gmin widzę kolejną ekipę, są oddaleni od drogi którą jadę, jednak to góra 20m... po kolejnych 200m na drodze stoi harwester i wycina drzewa. Fuck... 
Cały czas trwa wycinka drzew
Cały czas trwa wycinka drzew © amiga
Załadowana przyczepa
Załadowana przyczepa © amiga
Szybko go mijam, licząc na to, że to ostatni, gdy wjeżdżam na leśną drogę do Makoszow z daleka widzę kolejny wóz załadowany drzewem. Na dzisiaj chyba starczy, odbijam w kierunku ul Wiosennej. Oczywiście lasem ;) Tutaj jest spokojniej. Nic nie wycinają. 
Z górki na pazurki...
Z górki na pazurki... © amiga
Wkrótce wracam do cywilizacji, docieram do lasku Makoszowskiego i jadę przy jednym ze stawów, tam smród... dostała się tutaj woda ze studzienek, które wybiły w poniedziałek. Na powierzchni pływa masa śniętych ryb, po żabach nie ma śladu, kaczki odleciały. Masakra. 
W lasku Makoszowskim
W lasku Makoszowskim © amiga

Wkrótce już szosami docieram do pracy, jazda wolniejsza, ale przyjemniejsza. Być może będę wracał również lasem, dzisiaj ma być upalnie:)

Środowy dojazd do pracy

Środa, 4 lipca 2018 · Komentarze(1)
Jest 7:10 gdy ruszam. Pogoda sporo lepsza niż w poniedziałek, jest cieplej. Po krótkiej przerwie od roweru cieszę się, że jadę. Lekki wiatr w twarz specjalnie nie przeszkadza. Prawie nie czuć podmuchów :). Samochodów niewiele, tak można jechać. Szkoda tylko, że w tylu miejscach coś jest rozkopane.
Remont na Zbożowej
Remont na Zbożowej © amiga
Jedzie mi się niesamowicie dobrze, spoglądam co jakiś czas na licznik i nie wierzę, za dobrze mi idzie. Czemu? Może w końcu zaczyna wracać kondycja, a może to ten słaby wiatr nieprzeszkadzający ;)

Jakimś cudem nie zatrzymuję się ani w Piotrowicach, ani w Panewnikach choć wybrałem opcję ze światłami. Podobnie jest w Kochłowicach i na Wirku tam co prawda nie ma świateł, ale często trzeba poczekać, aż samochody z przeciwka przejadą. 

W słońcu jest gorąco, w cieniu czasami zawiewa chłodniej. Jednak chyba częściej jestem w słońcu, zresztą po kilku km rozgrzałem się. W Bielszowicach jakiś dureń mija mnie na gazetę, lecą bluzgi.... 

Wkrótce docieram do Zabrza, a tam drogi puste :), jadę wersją najkrótszą przez ul Winklera, dopiero dalej wskakuję na boczne dróżki. Jedna z nich zaskakuje, bo trwają wykopki, to jest to miejsce gdzie w poniedziałek studzienki wylewały. Zdaje się, że to musiała być jakaś grubsza awaria. Coś czuję, że za szybko tego miejsca nie opuszczą. 
Dobrze, że siatka dróg w pobliżu jest na tyle duża iż da się to łatwo ominąć nie nadrabiając specjalnie drogi. 
w poniedziałek wylały studzienki, a dzisiaj wykopki
w poniedziałek wylały studzienki, a dzisiaj wykopki © amiga

W całkiem przyzwoitym czasie jestem w firmie, dobrze nie wszedłem do środka, a już kilka osób ma do mnie sprawy.... Cóż... muszą poczekać, muszę się wykąpać, przebrać... 

Przez lasy do domu

Środa, 4 lipca 2018 · Komentarze(0)
Ruszam o 16:40, jest gorąco :) w końcu. Wiatr mam wrażenie, że krąży, zmienia kierunki, raz pomaga, raz przeszkadza. Mam sporo czasu i ochoty na wjazd w las, jadę troszkę dookoła przez hałdę na Sośnicy, przyjrzałem się stawowi u jej podnóża. Niby normalny, woda prawie przejrzysta, ale... w wodzie nie ma życia, kopalnie coś dziwnego musi tam wlewać. Nie widać glonów, roślin, o płazach czy rybach nie wspominając. Być może woda jest po prostu zasolona. Ciekawe, że wcześniej tego nie zauważyłem. 

Staw przy hałdzie w Sośnicy
Staw przy hałdzie w Sośnicy © amiga
Zaskoczyła mnie trochę woda
Zaskoczyła mnie trochę woda © amiga
Wygląda jakby w wodzie nie było żadnego życia
Wygląda jakby w wodzie nie było żadnego życia © amiga
Podjazd na hałdę idzie całkiem sprawnie, choć po zeszłotygodniowych ulewach co nieco zostało wypłukane. Zresztą w innych miejscach też trzeba uważać. Na spokojnie jadę przez Halembę, zastanawiam się co dalej, może zahaczyć o Starganiec? Staję w Starej Kuźni przy sklepie, kupuję coś do picia, kawałek makowca. Chyba kończy mi się energia... Wolę to niż żele czy energetyki. 
Prawie na szczycie hałdy
Prawie na szczycie hałdy © amiga
Teraz z górki
Teraz z górki © amiga
W Starych Panewnikach odbijam nieco w bok na drogę po której odbywa się bieg dzika. Sporo rowerzystów, wydaje mi się, że został zmieniony przebieg niebieskiego szlaku rowerowego. Oznaczenia są w innych miejscach niż jeszcze w zeszłym roku. Sprawdzę to innym razem ;)
Trochę wąsko
Trochę wąsko © amiga
Z lasu wyjeżdżam dopiero przy boisku Kolejarza w Piotrowicach. Do domu zostało około 3 km, w tym przebijanie się przez rozkopane drogi. Trochę się spociłem... 
Jednak wieczór dobrze wykorzystany :) Pogoda idealna...

Jutro też pojadę rowerem :)
Boisko Kolejarza
Boisko Kolejarza © amiga
Wykopki w Piotrowicach
Wykopki w Piotrowicach © amiga

Po weekendzie do pracy

Poniedziałek, 2 lipca 2018 · Komentarze(3)
Jest 7:12 gdy ruszam, poniedziałkowy poranek nie należy do moich ulubionych, wszystko w proszku... Na szczęście zbieranie i tak poszło wyjątkowo sprawnie. Tylko niewielki poślizg ;)

Wyjątkowo chłodny letni poranek, spory ruch samochodowy i... paskudny wiatr z północnego-zachodu, nie zapowiadają szybkiego i bezbolesnego przejazdu.   

Po przepchnięciu się przez zaciski w Piotrowicach i Panewnikach dalej jest już nieźle, mało tego, w zasadzie udało mi się nigdzie nie stanąć. Poza światłami w Piotrowicach przy Famurze. 
W Kochłowicach w centrum trafiam na okienko między samochodami, tak więc szybko pokonuję i tą przeszkodę, za to podjazd przed Wirkiem daje się we znaki, wiatr próbuje mnie zmęczyć, ale się nie poddaję... Z górki jest lepiej, jednak jazda i tak jest wolniejsza niż powinna. Spoglądam na zegarek, jest nieźle. Wydaje mi się, że o ósmej będę w okolicach Centrum Południe w Zabrzu... 

Gdy tam docieram jest za 2 ósma... poszło sporo szybciej niż się spodziewałem, mało tego prawie nie ma samochodów, przejazd ul Winklera nie dość że szybszy, to na dokładkę krótszy... Kilka minut zaoszczędzone.  

Pozostał przejazd przez Gliwice, nie spodziewam się cudów, będzie jak zwykle, bez samochodów ;) Docieram do firmy... czas przyzwoity, choć wiatr zrobił swoje... szczególnie na ul bł. Czesława, gdzie tunel między zabudowaniami pod wiatr mnie wykończył ;) Za to powrót z wiatrem... zapowiada się ciekawie. Tyle, że z pracy już nie mam takiego parcia by dotrzeć jak najszybciej, by pędzić, gnać... Wracając być może wpakuję się w las, ale czas pokaże... 
DDRka w Zabrzu
DDRka w Zabrzu © amiga

Powrót do domu

Poniedziałek, 2 lipca 2018 · Komentarze(2)
Ruszam około 17:15, wiatr chyba silniejszy tyle, że mam go z tyłu, ale podmuchy wyraźnie odczuwalne. Nie jest za ciepło, trochę żałuję, że nie ubrałem wiatrówki... choć po kilku km kręcenia powinno być już mi cieplej. 
Nieco większy ruch na drogach... zupełnie nie mam pojęcia czemu...

Myślałem, że pojadę lasami, ale jutro mam wizytę u klienta, muszę się jeszcze do tego przygotować w domu, tak więc wybieram wariant szybki i krótki. Słońce grzeje, ale to nie to co powinno być latem, raczej sprawia wrażenie jakby była to jesień... 
Wylało ze studzienek...
Wylało ze studzienek... © amiga
Unikam głównych dróg tam gdzie się da, na Wirku... odbijam na szlak wzdłuż potoku Bielszowickiego, tak więc choć trochę terenu zaliczę. Zaskoczyła mnie tutaj liczba rowerzystów. Na tych kilku km minąłem ich może kilkadziesiąt. Najczęściej to rodziny, 3-4 czy nawet 5 osobowe. :) Miejsce to jest oddalone od ruchliwych dróg, wygląda uroczo, pod warunkiem, że nie wieje od wody... a raczej od tego ścieku... 
Szlak wzdłuż potoku Bielszowickiego
Szlak wzdłuż potoku Bielszowickiego © amiga
Przy potoku Bielszowickim
Przy potoku Bielszowickim © amiga
Na drogi wyjeżdżam w Kochłowicach, ostatnie 10 km szosami, w domu jestem w przyzwoitym czasie, choć musiałem odebrać telefon od znajomego. Ważna sprawa... Trochę jednak czasu zleciało... 
Wąska ścieżynka ;)
Wąska ścieżynka ;) © amiga






W piątek po krótkiej przerwie

Piątek, 29 czerwca 2018 · Komentarze(1)

Dzień zapowiada się całkiem przyjemnie, nie pada, w końcu... jest ciepło, około 18 stopni, zbieram się, nie ma wymówki... rower czeka. W chwili gdy wyprowadzam rower czuję, że coś jest nie tak...
W przednim kole brakuje powietrza... 10 minut na wymianę dętki... o klejeniu nie ma mowy z rana... wieczorem to ogarnę. Ruszam około 7:15... wiatr z północy, nie jest jakiś specjalnie silny, ale wyczuwalny. 
Na szczęście ruch na drogach niewielki. 

W wielu miejscach trafiam na kałuże, małe rozlewiska, średnio mam ochotę na zamoczenie butów. Jadę szosami, może gdybym ruszył o 7... to zdecydowałbym się na las.

Na Bielszowickiej
Na Bielszowickiej © amiga

Zadziwiająco dobrze mi się kręci, zaczynam się zastanawiać czy aby wiatr mnie nie wspomaga... jednak na ciągach południe-północ jest on wyczuwalny... więc nie może mi pomagać. Być może gdy jadę na zachód to po prostu nie przeszkadza, a w końcu tak wygląda większość mojej trasy... Północ-południe to może 20% całości... 

Po niebie płyną białe chmury, nie wygląda na to by miało coś padać, jednak prognozy coś wspominają o lokalnych opadach, oby nie teraz. Wieczorem będzie mi wszystko jedno ;)

W Zabrzu melduję się o 8:00, zaskakuje mnie czas dojazdu, wydaje mi się, że jest rekordowo dobry w tym roku... a kondycja dalej w lesie... Ilość samochodów skłania mnie do przejazdu ul Winklera i był to dobry pomysł, nie dość, że skraca mi drogę, to na dokładkę jest to szybki odcinek. W między czasie minęły mnie 2 samochody... :)

Za to w Gliwicach lekko nie ma, na drogi ruszyli malarze... w kilku miejscach postawione słupki, kilka ekip szaleje z pędzlami. Przy wyjeździe na ul Odrowążów czekam dobrą minutę, jeszcze gorzej jest przy wyjeździe na Zabrską... Czemu dzisiaj? Szczególnie to pierwsze miejsce zaskoczyło... z reguły ruch samochodowy w tym miejscu jest prawie zerowy. Może google maps zaczęło prowadzić tak objazdami... Kto wie... 

Dzień malowania pasów
Dzień malowania pasów © amiga

W firmie jestem w niezłym czasie, spocony jak diabli, ale poranek był wyjątkowo dobrze wykorzystany... Oby podobnie wyglądał wieczór :)

Powrót trochę dookoła

Piątek, 29 czerwca 2018 · Komentarze(0)
Jest 16:32 gdy ruszam :) Mam 2 godziny, myślę by pojechać lasami... wyjechać z dala od cywilizacji, jednak... już po chwili zmieniam zdanie, a może by tak przez Mikołów? Wieki mnie tam nie było, w tym roku może raz, może 2 razy przejechałem przez to miasto.. Pora zobaczyć co się zmienia. Na dzień dobry odwiedzam cmentarz hutniczy, ten jednak lepiej wygląda wiosną, gdy wszystko kwitnie, gdy zieleń jest bardziej soczysta... choć i teraz nie jest źle... 

Przed cmentarzem hutniczym w Gliwicach
Przed cmentarzem hutniczym w Gliwicach © amiga
Na cmentarzu hutnicznym
Na cmentarzu hutniczym © amiga

Dalej Bojkowska, tutaj zaskakują mnie korki... mniej więcej w połowie trasy do Bojkowa, trwają jakieś prace ziemne, powstaje rondo, może inne skrzyżowanie, chyba za wcześnie by można było coś o tym powiedzieć. Zresztą w okolicy widać, że budują się kolejne duże budynki, czy to przemysłowe, czy biurowe. W którymś momencie przejeżdżam centralnie przez plac budowy, dobrze, że dało się jechać. 
Spory korek na Bojkowskiej
Spory korek na Bojkowskiej © amiga
Dalej jest raczej standardowo, szosy... na zjeździe z wiaduktu nad A1 licznik pokazuje mi grubo ponad 50 km/h... :) , odbijam szlakiem na Chudów, pod zamek nie planuję jechać bo droga wyprowadzi mnie w okolicach centrum. Tylko co dalej? Myślałem o Borowej Wsi jednak oddaliłem się na tyle od jakiegoś sensownego przejazdu w tamto miejsce iż kieruję się na Fiołkową Górę ;)
Widok w kierunku Autostrady A1
Widok w kierunku Autostrady A1 © amiga
Boczna droga na Chudów
Boczna droga na Chudów © amiga
Podjazd daje się we znaki... Niby to tylko 700m od ogrodu botanicznego, ale nachylenie jednak jest odczuwalne...  Wkrótce melduję się w centrum Mikołowa, niektóre drogi zablokowane, sporo policji. Coś chyba się dzieje, cóż, odpuszczam sobie rynek i kieruję się do domu, ale zanim tam dojadę to jeszcze kilka górek :). Pierwsze 2 jeszcze przy wyjeździe z Mikołowa. Gdy jestem na Podlesiu odbijam na leśną ścieżkę prowadzącą w kierunku wyciągu narciarskiego. Jak to w lecie bywa stoi... czeka na śnieg... Robię zdjęcie i ruszam dalej. 
Widoki z Fiołkowej góry
Widoki z Fiołkowej góry © amiga
Widok na Katowice :)
Widok na Katowice :) © amiga
Piękna okolica
Piękna okolica © amiga
Wyciąg Sopelek na Kostuchnie
Wyciąg Sopelek na Kostuchnie © amiga

Zrywa się silny wiatr, na niebie pojawiają się ciemne chmury, pora skierować się do domu, jeszcze tylko podjazd na Kostuchnę, trochę leśnych dróg i... chyba pora umyć rower. Myjnię mam po drodze. 2 zł starczają na całe mycie. Teraz mogę wrócić. W weekend chyba trzeba będzie zajrzeć do napędu. Coś tam zgrzyta, pewnie dostał się piasek :)

W końcu dopuszczony został ruch rowerów pod prąd...
W końcu dopuszczony został ruch rowerów pod prąd... © amiga
A może w las?
A może w las? © amiga

Już po myciu
Już po myciu © amiga


Wtorkowo

Wtorek, 26 czerwca 2018 · Komentarze(0)
Poranek chłodny, sporo chmur, mokro. Wieczorem i w nocy lało, prognozy i tak straszą, jestem jednak przygotowany. Jadę. 
Ruszam 15 minut wcześniej niż wczoraj, wariant szosowy, obawiam się, że w lesie może być nieciekawie, choć wile razy się myliłem i okazywało się, że woda po nawet wielkiej ulewie szybko wsiąka. 

W Piotrowicach spory ruch, masa samochodów, jak na wakacje to trochę zaskakuje. Odbijanie na boczne drogi średnio coś mi wychodzi. Na szczęście już na granicy z Rudą Śląską zaczyna się luzować. Podjazdy trochę męczą, ale co tam ;)

W Zabrzu nie jadę ul Winklera, za dużo samochodów, nie lubię tego. Uciekam na nieco dłuższą trasę, ul Sportową i Jaskółczą. Tyle, że wjazd na nie jest tylko w wariancie łamania przepisów... Nikt nie pomyślał o rowerzystach. 
Gliwice na szczęście puste... w firmie jestem w dość przyzwoitym czasie jak na panujące warunki... 
Wilgotne drogi i poranku
Wilgotne drogi i poranku © amiga

Powrót z pracy - ucieczka przed ulewą

Wtorek, 26 czerwca 2018 · Komentarze(0)
Jest kilkanaście minut po 17, jeszcze niedawno lało, radary pokazują, że idzie kolejna fala opadów, w tej chwili jest okienko, trzeba się w tym zmieścić. Pierwsza myśl, to jazda drogami, jak najszybciej, jak najkrócej... 
Wile miejsc zalanych, kałuże są wszędzie... niestety samochodów też sporo. W Zabrzu na chwilę się zatrzymuję, podnoszę nieco siodełko, mam wrażenie, że za nisko siedzę, dokładam trochę ponad centymetr... jest lepiej. 

W Zabrzu przy ośrodku sportowym
W Zabrzu przy ośrodku sportowym © amiga
Rozglądam się po niebie, niby zaczyna świecić słońce, jednak w oddali widać coś niepokojącego na niebie, to ciemne chmury... Na Wirku decyduję się na przejazd częściowo czerwonym szlakiem przez m.in. ul Polną... Fragment przez szczyt mrówczej górki po terenie daje w kość, ale... W Kochłowicach i tak pakuję się na kolejną górkę, wyjadę gdzieś w okolicach Kokocińca :)
Niebieski szlak
Niebieski szlak © amiga
Przejazd i przejście w Rudzie Śląskiej...
Przejazd i przejście w Rudzie Śląskiej... © amiga
Słońce niby świeci, grzeje, ale chmury po niebie pędzą
Słońce niby świeci, grzeje, ale chmury po niebie pędzą © amiga
Jak tutaj przejechać?
Jak tutaj przejechać? © amiga
W oddali widać nieciekawe chmury
W oddali widać nieciekawe chmury © amiga
Fragment drogi którą rok nie jechałem
Fragment drogi którą rok nie jechałem © amiga
Gdy docieram do Piotrowic widzę, ciemne chmury pędzące na mnie, do domu blisko, ale gdy dojeżdżam słońce już się ukryło za nimi, tylko czekać kiedy zacznie padać... 
Dzień nieźle wykorzystany, niestety jutro rower zostaje w domu... :(
Coś nadciąga, dobrze, że do domu tylko 2 km
Coś nadciąga, dobrze, że do domu tylko 2 km © amiga
W Piotrowicach koło Famuru
W Piotrowicach koło Famuru © amiga