Po weekendzie do pracy
Poniedziałek, 2 lipca 2018
· Komentarze(3)
Kategoria do 34km, Do/Z Pracy, Solo, W jedną stronę
Jest 7:12 gdy ruszam, poniedziałkowy poranek nie należy do moich ulubionych, wszystko w proszku... Na szczęście zbieranie i tak poszło wyjątkowo sprawnie. Tylko niewielki poślizg ;)
Wyjątkowo chłodny letni poranek, spory ruch samochodowy i... paskudny wiatr z północnego-zachodu, nie zapowiadają szybkiego i bezbolesnego przejazdu.
Po przepchnięciu się przez zaciski w Piotrowicach i Panewnikach dalej jest już nieźle, mało tego, w zasadzie udało mi się nigdzie nie stanąć. Poza światłami w Piotrowicach przy Famurze.
W Kochłowicach w centrum trafiam na okienko między samochodami, tak więc szybko pokonuję i tą przeszkodę, za to podjazd przed Wirkiem daje się we znaki, wiatr próbuje mnie zmęczyć, ale się nie poddaję... Z górki jest lepiej, jednak jazda i tak jest wolniejsza niż powinna. Spoglądam na zegarek, jest nieźle. Wydaje mi się, że o ósmej będę w okolicach Centrum Południe w Zabrzu...
Gdy tam docieram jest za 2 ósma... poszło sporo szybciej niż się spodziewałem, mało tego prawie nie ma samochodów, przejazd ul Winklera nie dość że szybszy, to na dokładkę krótszy... Kilka minut zaoszczędzone.
Pozostał przejazd przez Gliwice, nie spodziewam się cudów, będzie jak zwykle, bez samochodów ;) Docieram do firmy... czas przyzwoity, choć wiatr zrobił swoje... szczególnie na ul bł. Czesława, gdzie tunel między zabudowaniami pod wiatr mnie wykończył ;) Za to powrót z wiatrem... zapowiada się ciekawie. Tyle, że z pracy już nie mam takiego parcia by dotrzeć jak najszybciej, by pędzić, gnać... Wracając być może wpakuję się w las, ale czas pokaże...
DDRka w Zabrzu © amiga
Wyjątkowo chłodny letni poranek, spory ruch samochodowy i... paskudny wiatr z północnego-zachodu, nie zapowiadają szybkiego i bezbolesnego przejazdu.
Po przepchnięciu się przez zaciski w Piotrowicach i Panewnikach dalej jest już nieźle, mało tego, w zasadzie udało mi się nigdzie nie stanąć. Poza światłami w Piotrowicach przy Famurze.
W Kochłowicach w centrum trafiam na okienko między samochodami, tak więc szybko pokonuję i tą przeszkodę, za to podjazd przed Wirkiem daje się we znaki, wiatr próbuje mnie zmęczyć, ale się nie poddaję... Z górki jest lepiej, jednak jazda i tak jest wolniejsza niż powinna. Spoglądam na zegarek, jest nieźle. Wydaje mi się, że o ósmej będę w okolicach Centrum Południe w Zabrzu...
Gdy tam docieram jest za 2 ósma... poszło sporo szybciej niż się spodziewałem, mało tego prawie nie ma samochodów, przejazd ul Winklera nie dość że szybszy, to na dokładkę krótszy... Kilka minut zaoszczędzone.
Pozostał przejazd przez Gliwice, nie spodziewam się cudów, będzie jak zwykle, bez samochodów ;) Docieram do firmy... czas przyzwoity, choć wiatr zrobił swoje... szczególnie na ul bł. Czesława, gdzie tunel między zabudowaniami pod wiatr mnie wykończył ;) Za to powrót z wiatrem... zapowiada się ciekawie. Tyle, że z pracy już nie mam takiego parcia by dotrzeć jak najszybciej, by pędzić, gnać... Wracając być może wpakuję się w las, ale czas pokaże...
DDRka w Zabrzu © amiga