Po okolicy z Kuzynką
Niedziela, 1 lipca 2018
· Komentarze(0)
Kategoria do 34km, tam i z powrotem, W towarzystwie
Niedziela płynęła sobie spokojnie.... co 13:00, gdyż o tej godzinie jestem umówiony z Kuzynką, miała z nami jeszcze jechać młoda, ale lekko zaniemogła. Może i dobrze, bo pogoda dzisiaj płata czasami psikusy, a to powieje, a to przygrzeje, a to popada...
Trasa na około 25 km, tyle, że z daleka od ruchliwych dróg, oczywiście nie wszędzie da się tego uniknąć, ale myślę, że w 95% warunek będzie spełniony. Początkowo gnam niecałe 4 km pod dom kuzynki. Szybkie powitanie i jedziemy na małą wycieczkę po okolicy. Kierunek Panewniki, Kokociniec, tam wjeżdżamy do "lasu właściwego" ;) Większość tych ścieżek znam, oczywiście nie wszystkie, sam się na tym łapię, że jak przyzwyczaję się do jakiegoś schematu, to czasami strasznie trudno go złamać. ;) Co do Uroczyska Buczyna to chyba pierwszy raz jadę w tym kierunku ;), zawsze odwiedzałem to miejsce jadąc z Gliwic ;)
Kładka na Kokocińcu © amiga
Uroczysko Bukowina © amiga
Zaczyna lekko kropić, na szczęście chmura nie jest specjalnie wielka, pada, a raczej kropi może 5 minut. Wychodzi słońce i zaczyna przyjemnie grzać. Co jakiś czas wjeżdżamy w boczne ścieżki, staram się opowiedzieć gdzie prowadzą, bo można pojechać dziesiątkami wariantów w tej okolicy, czasami warto wiedzieć jak skrócić wycieczkę, przejazd, bo coś się dzieje, np idzie burza i trzeba uciekać... szukać jakiegoś schronienia.
Dojeżdżamy w okolice stawów Księżycowych, kilak krótkich postojów i pora na przejazd nad Starganiec, droga dość wąska, wije się, wiem, że na niej jest sporo piasku, liczę na to, że opady nieco utwardziły grunt, z drugiej stromy mam nadzieję, że nie będzie błota bo i takie fragmenty się zdarzają w tej okolicy.
Przy Rybaczówce w okolicach Kochłowic © amiga
GDy wylatujemy nad jeziorem zaczyna nieprzyjemnie padać, trwa to dobre 10 minut... gdy się nieco uspokaja, wracamy do cywilizacji. Opady towarzyszą nam, aż do akademików gdzie robimy krótki postój przy Panoramie.
Nad Stargańcem © amiga
Tyłami przez Zadole i tereny pokolejowe docieramy mniej więcej zaczęliśmy wyjazd. Po krótkim odpoczynku wracam do domu. Te 4 km mijają dość szybko. Dzień miło spędzony... pogoda mogła jednak być nieco lepsza. Szkoda, że młoda nie mogła jechać... cóż... będą kolejne wyjazdy, mam taką nadzieję.