W piątek po krótkiej przerwie
Piątek, 29 czerwca 2018
· Komentarze(1)
Kategoria do 34km, Do/Z Pracy, Solo, W jedną stronę
Dzień zapowiada się całkiem przyjemnie, nie pada, w końcu... jest ciepło, około 18 stopni, zbieram się, nie ma wymówki... rower czeka. W chwili gdy wyprowadzam rower czuję, że coś jest nie tak...
W przednim kole brakuje powietrza... 10 minut na wymianę dętki... o klejeniu nie ma mowy z rana... wieczorem to ogarnę. Ruszam około 7:15... wiatr z północy, nie jest jakiś specjalnie silny, ale wyczuwalny.
Na szczęście ruch na drogach niewielki.
W wielu miejscach trafiam na kałuże, małe rozlewiska, średnio mam ochotę na zamoczenie butów. Jadę szosami, może gdybym ruszył o 7... to zdecydowałbym się na las.
Na Bielszowickiej © amiga
Zadziwiająco dobrze mi się kręci, zaczynam się zastanawiać czy aby wiatr mnie nie wspomaga... jednak na ciągach południe-północ jest on wyczuwalny... więc nie może mi pomagać. Być może gdy jadę na zachód to po prostu nie przeszkadza, a w końcu tak wygląda większość mojej trasy... Północ-południe to może 20% całości...
Po niebie płyną białe chmury, nie wygląda na to by miało coś padać, jednak prognozy coś wspominają o lokalnych opadach, oby nie teraz. Wieczorem będzie mi wszystko jedno ;)
W Zabrzu melduję się o 8:00, zaskakuje mnie czas dojazdu, wydaje mi się, że jest rekordowo dobry w tym roku... a kondycja dalej w lesie... Ilość samochodów skłania mnie do przejazdu ul Winklera i był to dobry pomysł, nie dość, że skraca mi drogę, to na dokładkę jest to szybki odcinek. W między czasie minęły mnie 2 samochody... :)
Za to w Gliwicach lekko nie ma, na drogi ruszyli malarze... w kilku miejscach postawione słupki, kilka ekip szaleje z pędzlami. Przy wyjeździe na ul Odrowążów czekam dobrą minutę, jeszcze gorzej jest przy wyjeździe na Zabrską... Czemu dzisiaj? Szczególnie to pierwsze miejsce zaskoczyło... z reguły ruch samochodowy w tym miejscu jest prawie zerowy. Może google maps zaczęło prowadzić tak objazdami... Kto wie...
Dzień malowania pasów © amiga
W firmie jestem w niezłym czasie, spocony jak diabli, ale poranek był wyjątkowo dobrze wykorzystany... Oby podobnie wyglądał wieczór :)