Wpisy archiwalne w kategorii

do 34km

Dystans całkowity:73100.96 km (w terenie 11237.08 km; 15.37%)
Czas w ruchu:3228:23
Średnia prędkość:22.64 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:262950 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:2777597 kcal
Liczba aktywności:2354
Średnio na aktywność:31.05 km i 1h 22m
Więcej statystyk

Powrót do domu

Środa, 29 sierpnia 2018 · Komentarze(0)
Siedemnasta minęła dobre kilkanaście minut temu, w końcu wychodzę na zewnątrz, jest przyjemnie ciepło, wsiadam na rower i ruszam. Wiatr ze wschodu mnie zaskoczył. Przejazd nie będzie lekki, ale późny wyjazd powoduje, że nie myślę o terenie. Może nieco inaczej, myślę, ale nie zamierzam się w niego pakować. 

Korzystam z krótkiego skrótu przez lasek Makoszowski, tutaj szok... park jest pełen, chyba najwięcej biegaczy, choć i rowerzystów jest całkiem sporo. Muszę uważać ;)
Droga do Zabrza
Droga do Zabrza © amiga
Od Zabrza gnam szosami, do Wirka gdzie postanawiam kawałek pojechać wzdłuż potoku Bielszowickiego, gdyby tylko ten kanał tak nie śmierdział... ech... Cały czas zachodzę w głowę jak to możliwe by coś takiego istniało jeszcze w duży mieście jakim jest Ruda Śląska. Nawet Rawa jest czystsza...  Szkoda gadać. 
W Kochłowicach
W Kochłowicach © amiga
Szybki odcinek po szosach do Panewnik i powolne wspinanie się na Bałtyckiej, jakoś nie mam weny do jazdy. Coś się źle czuję, od kilku godzin boli mnie głowa. To coś z zatokami... Mam nadzieję, że wkrótce odpuszczą. 
Słońce coraz niżej
Słońce coraz niżej © amiga
Dzieje się koło Famuru
Dzieje się koło Famuru © amiga
Jeszcze rok potrwa ren remont
Jeszcze rok potrwa ren remont © amiga
W domu melduję się, w takim sobie czasie. Słońce już nisko, pewnie w ciągu godziny zajdzie.... 

W środę do pracy

Środa, 29 sierpnia 2018 · Komentarze(2)
Ruszam wcześniej niż wczoraj czy przedwczoraj. Jest około 12 stopni, wiatr... pewnie jest ale nie przywiązuję do niego uwagi. Ruch na drogach prawie nie istnieje, ale nie zmienia to faktu, że jednak skręcam w las. Jadę  obok stawów księżycowych, trochę leśnych ścieżek, wyjeżdżam na chwilę na drogi w Rudzie śląskiej gdzieś na granicy Halemby i Kochłowic. Ponownie jestem w lesie :)

Nad jednym ze stawów księżycowych
Nad jednym ze stawów księżycowych © amiga

Trochę chłodno, ale nie przeszkadza mi to, kilka górek robi swoje, jest mi ciepło. Co ciekawe natykam się co jakiś czas na rowerzystów :) Niektórzy pozdrawiają inni mają to gdzieś. Na czerwony szlak wjeżdżam po minięciu Halemby. Krótki odcinek do Kończyc, gdzie postanawiam przejechać po wiadukcie nad A4... 
Przez lasy o świcie
Przez lasy o świcie © amiga
Tyle, że coś się zmieniło, w pierwszej chwili nie wiem co, ale kilka sekund później widzę o co biega. Została zredukowana ilość pasów. Miejscami jest to jeden pas. Może wymusza to na samochodach płynniejszą jazdę, jednak... brakuje mi miejsca. Wcześniej gdy zajmowałem jeden pas, wiedziałem, że lewym mogą mnie wyprzedzić, teraz ja muszę jechać lewym, a samochody za mną. bez opcji wyprzedzenia... A że jest pod górkę to nie mam jakiejś oszałamiającej prędkości... Na szczycie na chwilę się zatrzymuję, 2 zdjęcia jedno do tyło drugie do przodu... Niestety to jeden z przykładów gdzie nowe jest gorsze od tego co było... 

Nowe malowania na węźle pomiędzy Bielszowicami, a Kończycami
Nowe malowania na węźle pomiędzy Bielszowicami, a Kończycami © amiga
Nie jestem przekonany czy nowy wariant malunków jest dobry...
Nie jestem przekonany czy nowy wariant malunków jest dobry... © amiga
Jeszcze na chwilę w las wjeżdżam na granicy Zabrza i Gliwic, słońce coraz wyżej, ale widać, że to już nie jest to co powiedzmy 2-3 tygodnie temu. Dzień krótszy, jest chłodniej. 

"Tunel" pod kolejką piaskową © amiga
Poranek w Lasku Makoszowskim
Poranek w Lasku Makoszowskim © amiga
Docieram na spokojnie do pracy, poranek nieźle rozpoczęty...  I połowa dojazdów w tym tygodniu za mną... 

We wtorek do pracy

Wtorek, 28 sierpnia 2018 · Komentarze(1)
Ruszam kilka minut wcześniej niż wczoraj, jest sporo cieplej :) Termometr pokazuje coś koło 14 stopni, może nawet bliżej 15... Lekki wiatr z zachodu, ale nieprzeszkadzający. Ruch na drogach znikomy, początkowo mam problem by się rozkręcić, zresztą wcześniej samo zbieranie się średnio mi szło.

Od początku planuję przejazd drogami, wczoraj pojechałem lasami, było sucho więc tak naprawdę dzisiaj mogłem spokojnie jechać, ale mimo wszystko chłód poranka odpędził mnie od tego pomysłu. Niby cieplej, niby 14 stopni, ale wolę +20. Niestety jesień coraz bliżej, dni coraz krótsze. Będzie coraz chłodniej. Bociany już się chyba ewakuowały... a to znak, że pogoda wkrótce się zmieni... 

Zaskakują mnie kolejne skrzyżowania, w zasadzie nigdzie nie stoję, jedyny przypadek to przy wyjeździe z Medyków na Panewnicką, ale to jeszcze w Katowicach ;) Rower całkiem przyzwoicie sobie radzi, choć czuję, że napęd dogorywa... coś mi się wydaje, że we wrześniu przyjdzie czas na jego wymianę, Nie jest to najlepsza pora na takie operacje, bo czas gdy dostanie on mocno po zębatkach dopiero nadchodzi. 

Docieram na spokojnie do pracy, widzę, że kilka rowerów już stoi.... ale i kilku brakuje. Czyżby jakieś urlopy? 

W Zabrzu przy lasku Makoszowskim
W Zabrzu przy lasku Makoszowskim © amiga

Powrót z pracy

Wtorek, 28 sierpnia 2018 · Komentarze(0)
Jest kilkanaście minut po 16 gdy wychodzę, słońce jeszcze wysoko, tyle, że niewiele go widać, można się jedynie domyślać gdzie aktualnie się znajduje. Na niebie sporo chmur, lekki wiatr chyba z północy. Zerowy ruch na drogach. 
Tak więc po 6 km pakuję się w lasy, wpierw do parku w Makoszowach a nieco dalej już na leśne ścieżki. Nie obawiam się blota, wiem że mimo ostatnich opadów w lesie wody nie ma. Jedynie na starej hałdzie można czegoś się spodziewać, ale tutaj sucho jest dopiero po miesiącu bez opadów ;)
Na starej hałdzie w Makoszowach
Na starej hałdzie w Makoszowach © amiga

Jazda sprawia sporo frajdy, jednak przypominam sobie, że muszę w drodze powrotnej podjechać do siostry i do paczkomatu, problem w tym, że obu tych rzeczy nie mogę mieć po drodze. Tak więc kilka km pewnie nadrobię. Zastanawiam się tylko gdzie pojechać wpierw... Wydaje mi się, że bardziej logiczny jest paczkomat ;)


Leśne ścieżki :)
Leśne ścieżki :) © amiga

Na chwilę z lasów wyjeżdżam na Halembie, po raz pierwszy widzę słońce podczas powrotu oczywiście ;). Muszę się zatrzymać... szybka fora i jadę dalej.  
Okolice Doliny Jamny
Okolice Doliny Jamny © amiga

Gdy wyjeżdżam w Panewnikach korek spowodowany przez naukę jazy jest na tyle paskudni i długi iż zmieniam nieco plany, zamiast ciągnąć Panewnicką do końca i wyjechać w Brynowie by zahaczyć o paczkomat, jadę wpierw do Siostry... kilka minut i mam to co potrzebuję, teraz w drogą stronę jakieś 2 km, paczka odebrana. Wracam do domu... Czas gdzieś uciekł... ale przynajmniej powrót był przyjemny.
Wchodzić nie można, a jechać?
Wchodzić nie można, a jechać? © amiga

Powrót do domu

Poniedziałek, 27 sierpnia 2018 · Komentarze(0)
Ruszam kilka minut przed 17. Jest niby cieplej niż rano, coś koło 19 może 20 stopni, jednak chłód jest wyraźnie wyczuwalny. Lekki wiatr z południa, niewiele samochodów na drogach, to w skrócie ;)

Zastanawiam się czy nie pociągnąć lasami... jeszcze rano myślałem, że tak będzie wyglądał wieczór. Ale nie... mimo wszystko coś jest nie tak. Być może to jeszcze efekt przeziębienia. Prochy przed wyjazdem przyjęte... 
Jadę więc szosami, lekko skracam drogę w lasku Makoszowskim. W cieniu jest wyraźnie chłodniej. Znowu jestem na drogach, tak aż do Wirka, gdzie postanawiam pojechać wzdłuż potoku Bielszowickiego. teren jest tam otwarty więc nie marznę. 
Co roku to samo... wypadają krawężniki, wybrzusza się asfalt...
Co roku to samo... wypadają krawężniki, wybrzusza się asfalt... © amiga
Kopalnia Bielszowice
Kopalnia Bielszowice © amiga
Wzdłuż potoku Bielszowickiego
Wzdłuż potoku Bielszowickiego © amiga
Cień pojawia się dopiero między Kochłowicami a Panewnikami, by jednak nie było za prosto, by trasa nie wyglądała zawsze tam samo, jadę w kierunku owsianej i lasem w okolice Stargańca gdzie odbijam na Piotrowice. Wychłodziło mnie trochę. W domu więc gorąca herbata. Jutro ma być na szczęście cieplej :)
Koniki w Panewnikach
Koniki w Panewnikach © amiga
Na szlaku Obrońców Wieży Spadochronowej
Na szlaku Obrońców Wieży Spadochronowej © amiga
Miejsce nielegalnych wyścigów...
Miejsce nielegalnych wyścigów... © amiga
Buduje się
Buduje się © amiga

Do pracy w poniedziałek

Poniedziałek, 27 sierpnia 2018 · Komentarze(0)
Trochę dłuższa przerwa w dojazdach rowerowych, 2 dni stracone u mechaników, później jakieś przeziębienie gdy lało mi się z nosa, a i dzisiaj nie jest jeszcze idealnie. Coś czuję, że czeka mnie zabawa z zatokami... 

Niemniej strasznie ciągnęło mnie do roweru, gdy spoglądam na termometr za oknem ten pokazuje, że jest 8 stopni. Chłodno. Ubieram wiatrówkę, powinno starczyć.

Gdy ruszam jest 7:24 strasznie późno, chcę jechać szosami, jednak coś mnie strasznie ciągnie do lasu... więc w Panewnikach skręcam na leśne ścieżki :) Trochę obawiam się kałuż, błota po 2 dniach opadów. Zaskakuje jednak prawie kompletny wody w lesie. Wsiąkła, odparowała, zniknęła... po prostu nie ma. Kałuże pojawiają się z rzadka. 

Myślałem, że wiatrówka to będzie za mało, ale po kilku km jest mi nawet za ciepło ;)  czuję, że pod spodem leje się ze mnie ;)

Okolice hałdy w Panewnikach
Okolice hałdy w Panewnikach © amiga

Na szosy wyjeżdżam na chwilę na Halembie, ruchu na drogach praktycznie nie ma, podobnie było w Katowicach. Ale już za tydzień będzie się działo. Oj .... przynajmniej poranek będzie niebezpieczny. 
Za Halembą znowu pakuję się w las, docieram do skrzyżowania z Chudowską, zastanawiam się chwilę czy polecieć dalej na Makoszowy, czy może odbić nieco bardziej na Kończyce. Wygrywa ta druga opcja, choć nie do końca, bo w sumie zamiast centralnie przez wiadukt nad A4 pakuję się na drogę serwisową wzdłuż autostrady, dalej ul. Wiosenną i jestem na granicy z Makoszowami ;) Droga ciut dłuższa, jednak z zerowym ruchem. Od czasu gleby kilka lat temu strasznie nie lubię przejeżdżać tym wiaduktem... 
Okolice Halemby
Okolice Halemby © amiga
Lubię to miejsce fotografować
Lubię to miejsce fotografować © amiga
Krótki odcinek w Makoszowach szosami, dalej lasek Makoszowski i jestem w Gliwicach. Specjalnie pokombinować się nie da, muszę jechać szosami, tyle, że samochodów nie ma ;) Dzięki temu ostatnie 6 km jadę bez zatrzymania. W firmie jestem nieco później niż myślałem, ale warto było przejechać się lasem... 
Lasek Makoszowski o poranku
Lasek Makoszowski o poranku © amiga
Oby cały tydzień był taki jak ten poranek, oczywiście nie chodzi mi o temperaturę ;)

Powrót do pracy

Wtorek, 21 sierpnia 2018 · Komentarze(0)
Ruszam z lekkim ociąganiem, nie chce mi się... zmęczenie jeszcze daje o sobie znać. Strasznie chce mi się pić... coś niesamowitego. Jest 7:18 gdy rower zaczyna się toczyć, poranek chłodny, jedynie 18 stopni, lekki ledwo wyczuwalny wiatr i trochę samochodów na drogach. Wczoraj było chyba puściej, tyle, że nie jechałem rowerem. 

Przed wyjazdem szybka zmiana łańcucha i dopompowanie kół... Rower dzięki temu żwawiej się toczy :) Wczoraj padało gdzieniegdzie, zastanawiam się czy nie wpakuję się na jakieś rozlewiska, jednak... tam gdzie wczoraj widziałem jeziorka dzisiaj jest kompletnie sucho. 

Powoli wraca życie nad tym stawikiem w lasku Makoszowskim
Powoli wraca życie nad tym stawikiem w lasku Makoszowskim © amiga
Nikogo ni ma w parku ;)
Nikogo ni ma w parku ;) © amiga

Po głowie chodzi mi cały czas opcja przez las... tylko z rana to jakoś nie wypada, wolę dojechać szybciej do firmy, na zwiedzanie lasów przyjdzie czas wieczorem. 

Dość szybko mijam kolejne dzielnice, kolejne miasta. Konieczność krótkiego postoju jest wymuszona dopiero w Zabrzu... dobrze, że to tylko chwila. 

W firmie jestem w przyzwoitym czasie..., czuję jednak dalej zmęczenie... Powinni zakazać aktywnych urlopów ;)

Powrót do domu

Wtorek, 21 sierpnia 2018 · Komentarze(0)
Ruszam dopiero po 17:10, jest ciepło, nawet trochę zaskakuje, tym bardziej, że trochę padało, gdzieniegdzie widać kałuże, jest duszno. Wiatr chyba lekko wspomagający. Nie ma też za dużo samochodów na drogach. 

Sama jazda sprawia tylko przyjemność, nogi same kręcą, to pewnie dzięki 1 dniowi odpoczynku. Tyle, że jutro na 100% nie będę jechał rowerem, znowu odpocznę, kilka spraw do ogarnięcia. 

Na drogach spotykam całkiem sporo rowerzystów, nic dziwnego. Gdyby nie to, że muszę być w miarę wcześnie w domu to pewnie pojechałbym lasami... może jeszcze w tym tygodniu się to uda? :)

Panewnickie koniki
Panewnickie koniki © amiga
Boisko Kolejarza w Piotrowicach
Boisko Kolejarza w Piotrowicach © amiga

W dość niezłym czasie jestem w Piotrowicach, mogę zwolnić i na spokojnie podjechać do domu. Najważniejsze, że zdążyłem :)
Przebudowa skrzyżowania w okolicach Famuru
Przebudowa skrzyżowania w okolicach Famuru © amiga

Kolejny raz do pracy

Czwartek, 9 sierpnia 2018 · Komentarze(0)
Minęła 7, dosłownie kilka minut temu, jestem już gotowy do wyjazdu, ruszam. Warunki podobne do wczorajszych, choć jest wyraźnie cieplej. Na drogach trochę samochodów choć nie jest to wielka liczba. Rozkręcenie za to idzie wolno. Na Zbożowej siadam na koło jakiemuś szosowcowi. Coś strasznie się opieprza. Na góralu nie powinienem nawet myśleć o zbliżeniu się do niego... a może po prostu ma dzień odpoczynku? Skręca tam gdzie ja, w zasadzie to ja za nim jakiś czas jadę tą samą drogą, dopiero na Medyków nie wytrzymuję i przyspieszam.... Da się szybciej jechać... tym bardziej, że warunki ku temu sprzyjają. 
Takie progi zwalniające to ja lubię :)
Takie progi zwalniające to ja lubię :) © amiga
W Panewnikach odbijam w las, zaskakuje mnie ilość kałuż, wczoraj gdy tędy wracałem było bardziej sucho... więc chyba padało w nocy. Zaliczam kilka kałuż, błoto mam na sobie, na rowerze... i po co było prać wszystko wczoraj? Zaskakuje mnie tempo przejazdu, rower po prostu pędzi przez las... Uwielbiam.... 
Dolina Jamny o poranku
Dolina Jamny o poranku © amiga
Za grzybami się nie rozglądam, chyba za wcześnie, za małe opady, ale może się mylę? Wyjeżdżam na chwilę na szosy w Halembie... mimo asfaltu jakoś ciężej mi idzie. Zmęczyłem się czy jak? 
Kolejny odcinek leśny, zaczynam się zastanawiać co dalej? Jakoś nie mam ochoty na przejazd przez starą hałdę gdzie będzie sporo syfu, ale też średnio mam ochotę na hałdę w Makoszowach która po każdych większych opadach zmienia nieco kształt. 
Coś mokro w lesie
Coś mokro w lesie © amiga
Słońce wysoko
Słońce wysoko © amiga
Stamtąd przyjechałem
Stamtąd przyjechałem © amiga
W końcu decyduję się na przejazd ul Wiosenną, wyjeżdżam w okolicach kopani w Makoszowach, jeszcze tylko lasek Makoszowski i docieram do Gliwic. Zaczyna się robić gorąco, a parująca woda nie poprawia sytuacji. Coś czuję, że wieczorem na powrocie dostanę popalić. 
Teraz do tunelu
Teraz do tunelu © amiga
Kawalątek rowerówką
Kawalątek rowerówką © amiga

W firmie melduję się w całkiem niezłym czasie pomimo tego, że część drogi pokonałem lasem. Zmęczony i ubrudzony odstawiam rower, a sam gnam się spłukać. 


Żar leje się z nieba

Czwartek, 9 sierpnia 2018 · Komentarze(4)
Jest troszkę przed 17 gdy wychodzę. Żar leje się z nieba, nie ma czym oddychać. Masakra. Szybko kombinuję jak najszybciej dotrzeć do lasu. Wydaje mi się że hałda na Sośnicy będzie dobrym wyborem, ścieżka jest w większości zacieniona. 
Po 5 km jestem już lekko schowany przed palącym słońcem. Jadę dość spokojnie, wolno, mam ze sobą masę picia, dam radę. 
Na ścieżkach praktycznie nie ma ludzi. Każdy normalny siedzi w domu, w piwnicy, pod klimą... 

Żółte kwiatki
Żółte kwiatki © amiga
Na chwilę pojawiam się na szosach w Makoszowach, ale tylko po to by za chwilę wpakować się na kolejną leśną ścieżkę w kierunku Kończyc i Halemby. 
Jest duszno, kałuże wysychają w zastraszającym tempie, rano gdy tędy jechałem było ich o połowę więcej. Na wysokości  ulicy Legnickiej po 14 km pierwszy postój na uzupełnienie płynów... 
Wąska ścieżka na starej hałdzie w Makoszowach
Wąska ścieżka na starej hałdzie w Makoszowach © amiga
Początek czerwonego szlaku rowerowego w Rudzie Śląskiej
Początek czerwonego szlaku rowerowego w Rudzie Śląskiej © amiga
Wiele to nie pomogło, ale przynajmniej mam świadomość, że coś wypiłem, wyjeżdżając na Halebie natykam się na biegacza, to pierwsza osoba spotkana w lesie o tej porze. Wczoraj wyglądało to zdecydowanie inaczej. Halemba to kawałek drogami. Na dolinie Jamny dopijam to co mam... Zostało około 10 km. 
Dolina Jamny po południu
Dolina Jamny po południu © amiga
Trochę chmur na niebie
Trochę chmur na niebie © amiga
Może odpocząć chwilę?
Może odpocząć chwilę? © amiga
Stare Panewniki omijam także leśnymi ścieżkami, do cywilizacji wracam dopiero w okolicach akademików, 2 km do mety... Myślę, że na dzisiaj starczy mi jazdy.... Od jutra powinno być chłodniej.
Ostatni odcinek przed Akademikami
Ostatni odcinek przed Akademikami © amiga

Wygląda jednak na to, że będę musiał jutro odpuścić rower... i nie chodzi o pogodę... cóż odrobię to ciut później.