Wpisy archiwalne w kategorii

Do/Z Pracy

Dystans całkowity:77127.33 km (w terenie 12259.30 km; 15.89%)
Czas w ruchu:3366:45
Średnia prędkość:22.91 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:282073 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:2943915 kcal
Liczba aktywności:2426
Średnio na aktywność:31.79 km i 1h 23m
Więcej statystyk

dżdżysty wieczór

Poniedziałek, 17 grudnia 2012 · Komentarze(2)
Slayer - Spill The Blood


Siedzę w pracy do 17:00, już dawno słońce zaszło, jest ciemno, końcówka jesieni, dzień jest krótki. Na zewnątrz pada, początkowo lekko, później coraz bardziej, ulice mokre, czarne, oświetlone ulicznymi latarniami. Nie wiem czemu ale lubię deszcz, lubię gdy pada, gdy mogę poczuć te spadające krople. Dzisiaj są ciepłe są prawie takie jak wiosną.
Po ponad godzinie jazdy w ulewie jestem przemoczony, nakładki na buty nic nie dały, woda i tak się wlała, wszystko jest przesiąknięte… . Nie wiem czemu ale jestem zadowolony z tego przejazdu, po kilku dniach absencji rowerowej jest jakoś raźniej, jest jakoś lepiej… Niby trochę ruchu, niby taka chwila kręcenia…. Wiosno przybywaj….

Dawne zabawy z kroplami...
dżdżysty dzień.... © amiga


Miłego wieczora

po terenie i pierwsza zimowa glebka :)

Wtorek, 11 grudnia 2012 · Komentarze(5)
BRACIA FIGO FAGOT - Bożenka


Poranek, jakoś dobrze mi się wstaje, nie mam problemu z pozbieraniem się, mam sporo czasu żeby się przygotować :)
W końcu wyjeżdżam chwilę przed 7:00 - jest to spora odmiana po wyjazdach po 7:30 z ostatnich dni...
Na drogach ślisko jak diabli, sporo lodu, śniegu, ciągłe opady nie wpływają specjalnie na komfort jazdy, może inaczej wpływają, ale w sposób negatywny. Główne drogi przejezdne, szaleństwa nie ma, ale coś mnie podkusiło, gdzieś ten diabełek jednak siedzi... w Panewnikach wjeżdżam w las... dzisiaj teren... zobaczymy jak będzie... początkowo dobrze, wszystko pod kontrolą, czuję, widzę, że prędkość spada... niby tego śniegu nie ma wiele, ale te 5-6cm przykrywające ścieżki skutecznie spowalnia przejazd...
Przed Kończycami koło wpada mi w koleinę, której nie widzę pod warstwą śniegu, w efekcie zaliczam delikatną glebę, przy stosunkowo niewielkiej prędkości (ok 20km/h) i ląduję na miękkim podłożu, jednak śnieg może się przydać do czegoś :) Przekręcił mi się jedynie lewy róg na kierownicy i w zasadzie to wszystkie straty..., ruszam dalej, tym razem już ostrożniej, dojeżdżam do Zabrza Makoszowy i... znowu diabełek dał o sobie znać, zamiast pojechać szosą pakuję się na hałdę, spodziewam się co mogę tam zastać, na co trafię, z czym przyjdzie mi się zmierzyć... Patrząc na ślady (w zasadzie to ich brak) jestem tutaj pierwszy, przecieram zimowy szlak innym bikerom ;P. Sporo zamarzniętych kolein, błota uprzyjemnia mi powolną wspinaczkę na górę, ostatnie kilkanaście metrów podjazdu/podejścia z buta... mocne wypiętrzenie plus sporo czegoś pod śniegiem uniemożliwia jazdę. Nie pamiętam kiedy ostatni raz wpychałem tu rower...
Zjazd z hałdy również asekuracyjny przez wąskie ścieżynki zasypane białym puchem, prawie niewidoczne, jeszcze kawałek i w końcu docieram do cywilizacji, jestem w Gliwicach, wyczerpała mnie ta jazda, teren dał mi dzisiaj popalić... Docieram do firmy, na rowerze kilka kg przylepionego śniegu. Zostawiam bike-a w magazynie idę się wykąpać i przebrać, wszystko trafia do suszenia, jest przepocone...
Wracam za magazyn, rower się "rozpuścił", trzeba zetrzeć to jezioro ;P

Rowerowa zima :) © amiga


Dzisiaj jestem tutaj pierwszy.... © amiga


Ps. Miłego dnia.

Mam dość zimy

Wtorek, 11 grudnia 2012 · Komentarze(13)
Renata Przemyk Akustik Trio "ALICE"


Wieczór, jest już ciemno, chwila przed 17:00, wyjeżdżam..., najwyższa pora. Coś jest jednak nie tak, źle się czuję, chyba mam temperaturę, mam nadzieję, że się po raz kolejny nie załatwiłem.
Na szosach trochę samochodów, nic w zasadzie specjalnego, ruch powolny, podobnie jak rano nikt raczej nie szaleje, większość ludzi zdaje sobie sprawę jak paskudne są warunki. Błoto pośniegowe i cieniutka warstewka lodu ukrywająca się gdzieniegdzie pod śniegiem robią wrażenie, cały czas zastanawiam się czy jednak nie skręcić w las, czy nie zrobić tej trasy po terenie, odstrasza mnie jedynie to, że pojadę kilkadziesiąt minut dłużej, a nie mam ochoty na przebywanie w takich warunkach, tym bardziej, że jak pisałem coś jest nie tak ze mną....
Jedyny mały ukłon w stronę bezpieczeństwa zaliczam w Zabrzu przejeżdżam przez lasek Makoszowski omijając zjazd z DTŚ-ki i kawałek dość ruchliwej drogi w Makoszowach i Kończycach...
Mija godzina jazdy, docieram do rogatek Katowic, jeszcze kawałek, już tylko Bałtycka, Medyków i prawie w domu..., na ul Zbożowej kilkaset metrów przed domem jakiś idiota samochodem terenowym zap...ala ile fabryka dała, po lodzie... q...a, usuwam się z trasy i... niewiele brakowało, kretyn wpada w poślizg i mija mnie o kilkadziesiąt cm. Chyba muszę zainwestować w brązowe gacie....
Jestem już w domu, rower taje, a ja mierzę temperaturę, stan podgorączkowy, paskudnie, kamyki już nazbierane, tak na wszelki wypadek..., pewnie zastosuję jakąś szybką kurację wieczorem.
Już zastanawiam się czy nie odpuścić rano, czy jednak nie zdać się na Koleje Śląskie....

Fotka po sprzed 2 lat wysłana na konkurs benchmark.pl, ta jest nieco inna, inaczej obrobiona, w każdym bądź razie wtedy dała mi 2 miejsce i nową, kolejną drukarkę służąca do dzisiaj ;)
Do lata, do lata.... © amiga


Miłego wieczora…

...do pracy, po szosach, po śniegu...

Poniedziałek, 10 grudnia 2012 · Komentarze(3)
Eric Clapton - Tears In Heaven - Unplugged


Po wczorajszych testach w lesie głupio byłoby nie pojechać do pracy na rowerze, wyboru więc nie ma, trzeba się pozbierać i ruszyć. Rano śniadanie i czas na mnie... ubrany ostatnio raczej standardowo, 3 warstwy wszystkiego na sobie... W chwili wyjazdu zaczyna świtać... ruch umiarkowany, trochę śniegu i błota pośniegowego na drogach, ale jestem dzisiaj zabezpieczony, mam przyzwoite opony, nie rusza mnie to... Zastanawiam się nawet czy nie wbić się w las..., jednak główne drogi którymi jadę są czarne, jedzie się przyjemnie, chociaż to nie to co w lato..., zima (w zasadzie to mamy jeszcze jesień) ma swoje prawa. Widoczki piękne, ale... nie zatrzymuję się, jadę wyraźnie wolniej, bardziej asekuracyjnie, gotowy na wszystko, muszę się przyzwyczaić do takiej aury, do jazdy w takich warunkach...
W sumie warto było dzisiaj pojechać na rowerze, mimo tego że na starcie było tylko -6 stopni :)

Na przekór pogodzie - jura Krakowsko-Częstochowska Lato 2011 © amiga

wieczorową porą...

Poniedziałek, 10 grudnia 2012 · Komentarze(2)
Myly Ludzie - Z ironią o świętej wojnie


Wieczór, wychodzę jak zwykle późno, ostatnio to raczej standard. Na zewnątrz ciepło w okolicach 0 stopni, drogi czarne. Ruszam, nie mam ochoty na szaleństwa, grube ubranie krępuje mi ruchy, średnio mam ochotę na pchanie tego wózka..., ale innej opcji nie ma, trzeba dotrzeć z punktu A do punktu B... Do zamknięcia sezonu zostało już niewiele, a plan musi zostać wykonany. Na szczęście dla mnie ruch na drogach jest nieznaczny, tzn. są samochody ale nikt nie szaleje, nikt się nie wygłupia, nikt nie pędzi..., a może po prostu nie zwracam na to uwagi?
Cały czas kombinuję jak sensownie zastąpić rower, gdy faktycznie nastąpi uderzenie zimy, gdy pojawią się zaspy, gdy temp spadnie w okolice -20 stopni... Pewnie zostanie siłownia..., tylko trzeba jeszcze do niej trafić... ;P


pomnik na ul Bałtyckiej w Katowicach Panewnikach © amiga

po zaśnieżonych drogach...

Środa, 5 grudnia 2012 · Komentarze(3)
Renata Przemyk Akustik Trio "BLIZNA"


Blady świt, budzi się kolejny dzień. Pierwsze o czym myślę po przebudzeniu to jaka jest sytuacja na drogach i jaką mamy temperaturę... Spoglądam za okno i... ulica czarna, temp. ok -1 :). Warunki wydają się dobre... . Śniadanie i wypad... ruszam, zastanawiam się czy nie wbić się w teren, ale wszystkie drogi po których się poruszam są w niezłym stanie, są mokre, ale czarne, żadnego lodu, na poboczu trochę błota pośniegowego ale to tyle. Oczywiście oczy na wszelki wypadek dookoła głowy..., nie było to potrzebne ale nie ma lekko...

Ogólnie poranek piękny, w końcu wyszło słońce, ma to jednak pewną konsekwencję, jeżeli tak będzie do wieczora to czeka nas solidny mróz w nocy... . Lubię chłód ale oczywiście bez przesady -10 to już niekoniecznie dla mnie temperatura do kręcenia...


Dla takich poranków warto jechać.... © amiga


zaśnieżony park w Zabrzu... © amiga


Miłego dnia :)

a drogi czarne są....

Środa, 5 grudnia 2012 · Komentarze(2)
Renata Przemyk Akustik Trio - BIS - Babe zesłał Bog live HD


Wyjeżdżam z pracy, znowu ciemno, ech.... temperatura zaczyna spadać, na szczęście drogi są czarne, lekko wilgotne, ale czarne. Na drogach z jakiegoś powodu stosunkowo niewielki płynny ruch, nawet na wiadukcie w Sośnicy nie ma większych problemów z przejazdem. Dziwne....

Przed wyjazdem zastanawiałem się czy nie wbić się w teren, ale dzisiaj nie ma żadnych przesłanek ku temu, jadę więc szosami, standardową trasą... W kilku miejscach profilaktycznie wypinam się z pedałów, ale też niepotrzebnie, a może dobrze, dobrze, że myślałem o jakiejś asekuracji tak na wszelki wypadek...

Nieco oblodzone drogi spotykam dopiero pod koniec przelotu, ale to małe boczne uliczki, więc nic dziwnego...

Za to zastanawiam się nad dniem jutrzejszym, myślę jak to wszystko połapać, rower może mi w tym mocno przeszkadzać.... Shit... Muszę się jeszcze zastanowić nad rozwiązaniem tego... Ech...


Koncert Ive Mendes - fotka archiwalne z 2010.05.15 © amiga


Miłego wieczora z Renatą Przemyk. Swoją drogą to świetna nowa płyta...., chodziaż kawałki niby stare, ale zaśpiewane tak jakoś inaczej....

pada śnieg, pada śnieg...

Wtorek, 4 grudnia 2012 · Komentarze(14)
Snowman - Niezmiennie


Poranek jak to u mnie, późny, brak słońca powoduje późniejsze wstawanie, późniejszy wyjazd do pracy. Jeszcze tylko szybki rzut oka na prognozy... i zastanawiam się czy dobrze robię wsiadając na rower.... ma sypać wieczorem i to solidnie... . Z drugiej strony... chyba pora się przestawić na zimowy wariant jazdy, w końcu nikt nie mówił, że życie bikera będzie lekkie...

W chwili wyjazdu zaczyna lekko prószyć śnieg... im dłużej jadę, tym bardziej sypie, jest ciekawie, cokolwiek by nie mówić o zimie to jedno trzeba jej przyznać, potrafi tworzyć niesamowite spektakle, niesamowite malownicze pejzaże, obrazy... Szkoda tylko, że temperatura jest taka wysoka, sporo wody, w efekcie już w Rudzie Śląskiej mam mokro w butach... zaczyna mi pi...ć w stopy. Na dokładkę nie mogę jechać tak jak lubię, wczoraj wymieniłem łańcuch na kolejny z serii po .... 1500km, trochę późno i chwilowo 3 najmniejsze zębatki są nieużyteczne, ale to chwila. Różnica w długości łańcuchów to ok 1-1.5mm na całej jego długości, więc powinien się dopasować w ciągu max tygodnia...

Za to pojawił się inny problem pewnie jest on związany z wczorajszym myciem roweru i zdjęciem z niego kilku kg lasu wywiezionego w sobotę... Prawie na 100% zostały resztki wody na linkach w pancerzach... W efekcie toto zamarzło i miałem do dyspozycji całe 1 przełożenie z tyłu ;). Specjalnie mi to nie robiło różnicy bo to i tak była to najmniejsza zębatka na której łańcuch nie przeskakiwał, ale jakaś blokada psychiczna była...

Wracając do samej drogi do pracy to jak to w zimie, ruch na drogach powolny, nikt się specjalnie nie spieszy, jednak można... .

Trochę się obawiałem lodu na drogach, ale o dziwo obie opony mają całkiem niezłą przyczepność w takich warunkach... tylko w zasadzie raz driftowałem z pełną kontrolą trakcji, na dokładkę było to w terenie na lodzie... więc pełny sukces. Oby tak dalej...

Dwa warianty tego samego zdjęcia...

Goczałkowice - akwarela - luty 2012 © amiga


Goczałkowice - ojek - luty 2012 © amiga


Miłego dnia

...to ja tu jadę, na śniegu, wilki jakieś...

Wtorek, 4 grudnia 2012 · Komentarze(10)
SKUBAS Linoskoczek


Wyjeżdżam z pracy, sypie śnieg... mać, nieciekawie jest... pierwsza myśl, spadam do lasu..., nie mam ochoty na tańce na śliskiej drodze. Ruszam i o ile ja nie mam problemów z przyczepnością, z torem jazdy, to od razu widać, którzy kierowcy 2-śladów jeszcze nie zmienili laci... Co jakiś czas obserwuję tańce na lodzie, w wykonaniu niektórych, utwierdza mnie to w przekonaniu, że jazda po szosach to dzisiaj nienajlepszy wybór. W Maciejowie skręcam już do lasku Makoszowskiego, dalej jeszcze tylko kawałek przez Makoszowy i jestem w lesie. Ścieżki zasypane, jednak na pamięć znam rozlokowanie dziur, dość sprawnie idzie mi jazda po czymś takim, śnieg jednak stawia opór, jadę wyraźnie wolniej, z drugiej strony jadę ostrożnie, mało tego prawie cała drogę przejechałem na wypiętych SPD-kach. Nie robi mi to specjalnie różnicy, za to zastanawiam się czy nie wymienić pedałów na platformy na zimę. Wpinam się jedynie przy walce pod górkę..., tam dodatkowa moc się przydaje i to bardzo...

W końcu dojeżdżam do Panewnik, jeszcze kilometr bardziej uczęszczanych dróg, 5km bocznymi ścieżkami, drogami i jestem w domu, cały, przepocony maksymalnie, ale w jednym kawałku. Niechcący chyba wyłączyłem Endomondo w Panewnikach przy rozmowie telefonicznej..., w efekcie ślad jest niekompletny, ale trasa standardowa... Jutro jadę do pracy terenem, może to dziwne, ale podoba mi się w zaśnieżonym lesie ;)

Szybki wpis, czasu mam niewiele, lecę dalej, zakładać sklep internetowy ;P siostrze...

Fotka archiwalna, ale warta odnotowania…, kilka lat temu znajomy złożył taki oto rower(?)/pojazd…
Nietypowy rower :) © amiga

Nie jest źle....

Poniedziałek, 3 grudnia 2012 · Komentarze(5)
Maryla Rodowicz - Łatwopalni


Zaczyna się piękny kolejny tydzień pracy, spoglądam za okno, jest przepiękniście biało, zachwyca mnie to..., jednak już po chwili kiełkuje gdzieś niepewność, co będzie na drogach pewnie niedzielni kierowcy się pojawią, na letnich laciach będą pomykać po drogach..., będzie ślisko..., może jednak wyjście awaryjne? Pociąg? O nie... nie ma lekko...

Po sobotnim wypadzie terenowym rower jest maksymalnie up...y, wszędzie błoto, w napęd wkręcone jakieś trawy... . Nie mam czasu, nie mam ochoty na czyszczenie. Wyciągam tylko krzaki z zębatek i kółek przerzutki, dolewam oleju na łańcuch i tyle, wyczyszczę go przy okazji... może wieczorem...

W końcu ruszam, jest cieplej niż mi się wydawało, zimowe rękawiczki szybko lądują w plecaku, jest za ciepło, ubrałem się chyba na -10...

Na drogach luz... co jest zaskoczeniem, modyfikuję moje pierwotne plany jazdy po terenie i wbijam się w szosy, tyle, że mocno asekuracyjnie, nie wiem czego się podziewać po drodze, czy będzie lód, czy będzie ślisko... wolę jechać wolniej ale bezpieczniej. Zresztą kierowcy samochodów chyba postępują dzisiaj podobnie... jadą wolniej.

Zimowe krajobrazy..., zimowa droga jest piękna, nie widać tego brudu na drogach, jest pięknie biało, te krótkie fragmenty po terenie robią niesamowite wrażenie. Do kompletu jeszcze ten fantastyczny wschód słońca, te zajebiste kolory..., lubię takie dni... i chyba polubię zimę, byle nie było -20 i śnieżycy ;P

W dość geriatrycznym tempie dojeżdżam do Gliwic, ale też specjalnie nie spieszyło mi się..., szkoda że po skończeniu pracy będzie ciemno..., chociaż może to być też ciekawe doświadczenie w mojej krótkiej karierze bikera...

Świąteczny Manfred © amiga


Popruszyło nieco... © amiga



Miłego dnia...