Wpisy archiwalne w kategorii

Do/Z Pracy

Dystans całkowity:77127.33 km (w terenie 12259.30 km; 15.89%)
Czas w ruchu:3366:45
Średnia prędkość:22.91 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:282073 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:2943915 kcal
Liczba aktywności:2426
Średnio na aktywność:31.79 km i 1h 23m
Więcej statystyk

Po weekendzie do pracy

Poniedziałek, 2 lipca 2018 · Komentarze(3)
Jest 7:12 gdy ruszam, poniedziałkowy poranek nie należy do moich ulubionych, wszystko w proszku... Na szczęście zbieranie i tak poszło wyjątkowo sprawnie. Tylko niewielki poślizg ;)

Wyjątkowo chłodny letni poranek, spory ruch samochodowy i... paskudny wiatr z północnego-zachodu, nie zapowiadają szybkiego i bezbolesnego przejazdu.   

Po przepchnięciu się przez zaciski w Piotrowicach i Panewnikach dalej jest już nieźle, mało tego, w zasadzie udało mi się nigdzie nie stanąć. Poza światłami w Piotrowicach przy Famurze. 
W Kochłowicach w centrum trafiam na okienko między samochodami, tak więc szybko pokonuję i tą przeszkodę, za to podjazd przed Wirkiem daje się we znaki, wiatr próbuje mnie zmęczyć, ale się nie poddaję... Z górki jest lepiej, jednak jazda i tak jest wolniejsza niż powinna. Spoglądam na zegarek, jest nieźle. Wydaje mi się, że o ósmej będę w okolicach Centrum Południe w Zabrzu... 

Gdy tam docieram jest za 2 ósma... poszło sporo szybciej niż się spodziewałem, mało tego prawie nie ma samochodów, przejazd ul Winklera nie dość że szybszy, to na dokładkę krótszy... Kilka minut zaoszczędzone.  

Pozostał przejazd przez Gliwice, nie spodziewam się cudów, będzie jak zwykle, bez samochodów ;) Docieram do firmy... czas przyzwoity, choć wiatr zrobił swoje... szczególnie na ul bł. Czesława, gdzie tunel między zabudowaniami pod wiatr mnie wykończył ;) Za to powrót z wiatrem... zapowiada się ciekawie. Tyle, że z pracy już nie mam takiego parcia by dotrzeć jak najszybciej, by pędzić, gnać... Wracając być może wpakuję się w las, ale czas pokaże... 
DDRka w Zabrzu
DDRka w Zabrzu © amiga

Powrót do domu

Poniedziałek, 2 lipca 2018 · Komentarze(2)
Ruszam około 17:15, wiatr chyba silniejszy tyle, że mam go z tyłu, ale podmuchy wyraźnie odczuwalne. Nie jest za ciepło, trochę żałuję, że nie ubrałem wiatrówki... choć po kilku km kręcenia powinno być już mi cieplej. 
Nieco większy ruch na drogach... zupełnie nie mam pojęcia czemu...

Myślałem, że pojadę lasami, ale jutro mam wizytę u klienta, muszę się jeszcze do tego przygotować w domu, tak więc wybieram wariant szybki i krótki. Słońce grzeje, ale to nie to co powinno być latem, raczej sprawia wrażenie jakby była to jesień... 
Wylało ze studzienek...
Wylało ze studzienek... © amiga
Unikam głównych dróg tam gdzie się da, na Wirku... odbijam na szlak wzdłuż potoku Bielszowickiego, tak więc choć trochę terenu zaliczę. Zaskoczyła mnie tutaj liczba rowerzystów. Na tych kilku km minąłem ich może kilkadziesiąt. Najczęściej to rodziny, 3-4 czy nawet 5 osobowe. :) Miejsce to jest oddalone od ruchliwych dróg, wygląda uroczo, pod warunkiem, że nie wieje od wody... a raczej od tego ścieku... 
Szlak wzdłuż potoku Bielszowickiego
Szlak wzdłuż potoku Bielszowickiego © amiga
Przy potoku Bielszowickim
Przy potoku Bielszowickim © amiga
Na drogi wyjeżdżam w Kochłowicach, ostatnie 10 km szosami, w domu jestem w przyzwoitym czasie, choć musiałem odebrać telefon od znajomego. Ważna sprawa... Trochę jednak czasu zleciało... 
Wąska ścieżynka ;)
Wąska ścieżynka ;) © amiga






W piątek po krótkiej przerwie

Piątek, 29 czerwca 2018 · Komentarze(1)

Dzień zapowiada się całkiem przyjemnie, nie pada, w końcu... jest ciepło, około 18 stopni, zbieram się, nie ma wymówki... rower czeka. W chwili gdy wyprowadzam rower czuję, że coś jest nie tak...
W przednim kole brakuje powietrza... 10 minut na wymianę dętki... o klejeniu nie ma mowy z rana... wieczorem to ogarnę. Ruszam około 7:15... wiatr z północy, nie jest jakiś specjalnie silny, ale wyczuwalny. 
Na szczęście ruch na drogach niewielki. 

W wielu miejscach trafiam na kałuże, małe rozlewiska, średnio mam ochotę na zamoczenie butów. Jadę szosami, może gdybym ruszył o 7... to zdecydowałbym się na las.

Na Bielszowickiej
Na Bielszowickiej © amiga

Zadziwiająco dobrze mi się kręci, zaczynam się zastanawiać czy aby wiatr mnie nie wspomaga... jednak na ciągach południe-północ jest on wyczuwalny... więc nie może mi pomagać. Być może gdy jadę na zachód to po prostu nie przeszkadza, a w końcu tak wygląda większość mojej trasy... Północ-południe to może 20% całości... 

Po niebie płyną białe chmury, nie wygląda na to by miało coś padać, jednak prognozy coś wspominają o lokalnych opadach, oby nie teraz. Wieczorem będzie mi wszystko jedno ;)

W Zabrzu melduję się o 8:00, zaskakuje mnie czas dojazdu, wydaje mi się, że jest rekordowo dobry w tym roku... a kondycja dalej w lesie... Ilość samochodów skłania mnie do przejazdu ul Winklera i był to dobry pomysł, nie dość, że skraca mi drogę, to na dokładkę jest to szybki odcinek. W między czasie minęły mnie 2 samochody... :)

Za to w Gliwicach lekko nie ma, na drogi ruszyli malarze... w kilku miejscach postawione słupki, kilka ekip szaleje z pędzlami. Przy wyjeździe na ul Odrowążów czekam dobrą minutę, jeszcze gorzej jest przy wyjeździe na Zabrską... Czemu dzisiaj? Szczególnie to pierwsze miejsce zaskoczyło... z reguły ruch samochodowy w tym miejscu jest prawie zerowy. Może google maps zaczęło prowadzić tak objazdami... Kto wie... 

Dzień malowania pasów
Dzień malowania pasów © amiga

W firmie jestem w niezłym czasie, spocony jak diabli, ale poranek był wyjątkowo dobrze wykorzystany... Oby podobnie wyglądał wieczór :)

Powrót trochę dookoła

Piątek, 29 czerwca 2018 · Komentarze(0)
Jest 16:32 gdy ruszam :) Mam 2 godziny, myślę by pojechać lasami... wyjechać z dala od cywilizacji, jednak... już po chwili zmieniam zdanie, a może by tak przez Mikołów? Wieki mnie tam nie było, w tym roku może raz, może 2 razy przejechałem przez to miasto.. Pora zobaczyć co się zmienia. Na dzień dobry odwiedzam cmentarz hutniczy, ten jednak lepiej wygląda wiosną, gdy wszystko kwitnie, gdy zieleń jest bardziej soczysta... choć i teraz nie jest źle... 

Przed cmentarzem hutniczym w Gliwicach
Przed cmentarzem hutniczym w Gliwicach © amiga
Na cmentarzu hutnicznym
Na cmentarzu hutniczym © amiga

Dalej Bojkowska, tutaj zaskakują mnie korki... mniej więcej w połowie trasy do Bojkowa, trwają jakieś prace ziemne, powstaje rondo, może inne skrzyżowanie, chyba za wcześnie by można było coś o tym powiedzieć. Zresztą w okolicy widać, że budują się kolejne duże budynki, czy to przemysłowe, czy biurowe. W którymś momencie przejeżdżam centralnie przez plac budowy, dobrze, że dało się jechać. 
Spory korek na Bojkowskiej
Spory korek na Bojkowskiej © amiga
Dalej jest raczej standardowo, szosy... na zjeździe z wiaduktu nad A1 licznik pokazuje mi grubo ponad 50 km/h... :) , odbijam szlakiem na Chudów, pod zamek nie planuję jechać bo droga wyprowadzi mnie w okolicach centrum. Tylko co dalej? Myślałem o Borowej Wsi jednak oddaliłem się na tyle od jakiegoś sensownego przejazdu w tamto miejsce iż kieruję się na Fiołkową Górę ;)
Widok w kierunku Autostrady A1
Widok w kierunku Autostrady A1 © amiga
Boczna droga na Chudów
Boczna droga na Chudów © amiga
Podjazd daje się we znaki... Niby to tylko 700m od ogrodu botanicznego, ale nachylenie jednak jest odczuwalne...  Wkrótce melduję się w centrum Mikołowa, niektóre drogi zablokowane, sporo policji. Coś chyba się dzieje, cóż, odpuszczam sobie rynek i kieruję się do domu, ale zanim tam dojadę to jeszcze kilka górek :). Pierwsze 2 jeszcze przy wyjeździe z Mikołowa. Gdy jestem na Podlesiu odbijam na leśną ścieżkę prowadzącą w kierunku wyciągu narciarskiego. Jak to w lecie bywa stoi... czeka na śnieg... Robię zdjęcie i ruszam dalej. 
Widoki z Fiołkowej góry
Widoki z Fiołkowej góry © amiga
Widok na Katowice :)
Widok na Katowice :) © amiga
Piękna okolica
Piękna okolica © amiga
Wyciąg Sopelek na Kostuchnie
Wyciąg Sopelek na Kostuchnie © amiga

Zrywa się silny wiatr, na niebie pojawiają się ciemne chmury, pora skierować się do domu, jeszcze tylko podjazd na Kostuchnę, trochę leśnych dróg i... chyba pora umyć rower. Myjnię mam po drodze. 2 zł starczają na całe mycie. Teraz mogę wrócić. W weekend chyba trzeba będzie zajrzeć do napędu. Coś tam zgrzyta, pewnie dostał się piasek :)

W końcu dopuszczony został ruch rowerów pod prąd...
W końcu dopuszczony został ruch rowerów pod prąd... © amiga
A może w las?
A może w las? © amiga

Już po myciu
Już po myciu © amiga


Wtorkowo

Wtorek, 26 czerwca 2018 · Komentarze(0)
Poranek chłodny, sporo chmur, mokro. Wieczorem i w nocy lało, prognozy i tak straszą, jestem jednak przygotowany. Jadę. 
Ruszam 15 minut wcześniej niż wczoraj, wariant szosowy, obawiam się, że w lesie może być nieciekawie, choć wile razy się myliłem i okazywało się, że woda po nawet wielkiej ulewie szybko wsiąka. 

W Piotrowicach spory ruch, masa samochodów, jak na wakacje to trochę zaskakuje. Odbijanie na boczne drogi średnio coś mi wychodzi. Na szczęście już na granicy z Rudą Śląską zaczyna się luzować. Podjazdy trochę męczą, ale co tam ;)

W Zabrzu nie jadę ul Winklera, za dużo samochodów, nie lubię tego. Uciekam na nieco dłuższą trasę, ul Sportową i Jaskółczą. Tyle, że wjazd na nie jest tylko w wariancie łamania przepisów... Nikt nie pomyślał o rowerzystach. 
Gliwice na szczęście puste... w firmie jestem w dość przyzwoitym czasie jak na panujące warunki... 
Wilgotne drogi i poranku
Wilgotne drogi i poranku © amiga

Powrót z pracy - ucieczka przed ulewą

Wtorek, 26 czerwca 2018 · Komentarze(0)
Jest kilkanaście minut po 17, jeszcze niedawno lało, radary pokazują, że idzie kolejna fala opadów, w tej chwili jest okienko, trzeba się w tym zmieścić. Pierwsza myśl, to jazda drogami, jak najszybciej, jak najkrócej... 
Wile miejsc zalanych, kałuże są wszędzie... niestety samochodów też sporo. W Zabrzu na chwilę się zatrzymuję, podnoszę nieco siodełko, mam wrażenie, że za nisko siedzę, dokładam trochę ponad centymetr... jest lepiej. 

W Zabrzu przy ośrodku sportowym
W Zabrzu przy ośrodku sportowym © amiga
Rozglądam się po niebie, niby zaczyna świecić słońce, jednak w oddali widać coś niepokojącego na niebie, to ciemne chmury... Na Wirku decyduję się na przejazd częściowo czerwonym szlakiem przez m.in. ul Polną... Fragment przez szczyt mrówczej górki po terenie daje w kość, ale... W Kochłowicach i tak pakuję się na kolejną górkę, wyjadę gdzieś w okolicach Kokocińca :)
Niebieski szlak
Niebieski szlak © amiga
Przejazd i przejście w Rudzie Śląskiej...
Przejazd i przejście w Rudzie Śląskiej... © amiga
Słońce niby świeci, grzeje, ale chmury po niebie pędzą
Słońce niby świeci, grzeje, ale chmury po niebie pędzą © amiga
Jak tutaj przejechać?
Jak tutaj przejechać? © amiga
W oddali widać nieciekawe chmury
W oddali widać nieciekawe chmury © amiga
Fragment drogi którą rok nie jechałem
Fragment drogi którą rok nie jechałem © amiga
Gdy docieram do Piotrowic widzę, ciemne chmury pędzące na mnie, do domu blisko, ale gdy dojeżdżam słońce już się ukryło za nimi, tylko czekać kiedy zacznie padać... 
Dzień nieźle wykorzystany, niestety jutro rower zostaje w domu... :(
Coś nadciąga, dobrze, że do domu tylko 2 km
Coś nadciąga, dobrze, że do domu tylko 2 km © amiga
W Piotrowicach koło Famuru
W Piotrowicach koło Famuru © amiga


W Poniedziałek....

Poniedziałek, 25 czerwca 2018 · Komentarze(1)



Dwa dni przerwy, dwa kolejne dni urodzinowe, za tydzień nieco podobnie, choć... kto wie. Na szczęście trwają wakacje. Ruch jest wyraźnie mniejszy, pustki... 
Temperatura nie rozpieszcza, choć wolę by było 10 stopni niż 40... Gdy jest duszno, gorąco jazda idzie tak sobie, choć wtedy jednak chce się jechać po lesie, coś zwiedzać, odwiedzać, a tak najczęściej po najkrótszej linii do i z pracy. 

Ruszam z dużym opóźnieniem jest po 7:30, nie mogłem się obudzić, nie mogłem się pozbierać, w końcu jednak się udało. Denerwuje północny wiatr, ale co tam. Nogi przyzwyczają się do kręcenia... najpierw powoli, później nieco szybciej... 

Wydawało mi się, ze sezon remontowy zaczął się wiosną, ale to co teraz się dzieje to lekkie przegięcie. Kopią wszędzie, nie ma żadnego dłuższego odcinka na którym by się coś nie działo... 

Liczę jednak na to, że się pospieszą... jazda czymkolwiek nie sprawia przyjemności... 

Przebudowa rowerówki
Przebudowa rowerówki © amiga

Zastanawia mnie nowa wersja DDRki na Jankego, niby fajniej bo na części jest dwukierunkowa, powinno być niby lepiej, ale został zagarnięty spory fragment z szerokości drogi... kierowcy będą mieli bardziej przewalone, ale wjazdy na rowerówkę będą normą... coś mi jeszcze mówi, że dla odmiany rowerzyści będą jeździli po staremu, nie zauważą, że rowerówka jest jednokierunkowa, a nie jak poprzednie dwu... Oj szykują się poważne problemy... Już lepiej byłoby zlikwidować w całości rowerówkę, poszerzyć drogę, wpuścić tam rowery, a dodatkowo na chodnikach dopuścić warunkowo ruch rowerowy. Trudno jeszcze w tej chwili wyrokować czy to rozwiązanie które w tej chwili jest robione jest złe... jednak są w tej chwili przewężenie gdzie ciężko by zmieściły się 2 samochody obok siebie. 

Ponarzekane... więc można zająć się dojazdem. Na niebie sporo chmur, straszą, prognozy też nie napawają optymizmem, mam ubraną wiatrówkę, przeciwdeszczówka w plecaku... W okolicach Kochłowic delikatnie kropi, na szczęście niewiele, później na chwilę pojawia się słońce, momentalnie robi się przyjemniej :)

Od Bielszowic drogi zupełnie pustoszeją, nawet w Zabrzu nic się nie dzieje. Skracam drogę ile się da, jadę ul Winklera. Przez rondo przy DTŚce przejeżdżam bez zatrzymania, to... ostatni raz zdarzyło mi się w poprzednie wakacje... Dalej jest podobnie, obserwuję ceny paliw... chyba delikatnie idą w dół, ale do czasu... Prezydent już o to zadba.

W firmie jestem trochę przed 9... marzy mi się gorąca kawa...


W Piotrowicach pada deszcz
W Piotrowicach pada deszcz © amiga

Powrót z pracy

Poniedziałek, 25 czerwca 2018 · Komentarze(0)
Dzień nieco dziwny, zmęczony jak diabli ruszam około 16:30...  Pogoda zaskoczyła, miało padać, a świeci słońce, jest dość ciepło, wiatrówka ląduje w plecaku, razem z przeciwdeszczówką... 
Początkowo jadę szosami, ale przy pierwszej okazji uciekam w lasek Makoszowski i dalej w las... jest sucho. To co że lało... woda wsiąkła, wyparowała, nie ma jej... 


Tramwaj w Makoszowach
Tramwaj w Makoszowach © amiga
Początek szlaku rowerowego
Początek szlaku rowerowego © amiga
Jadę nieco inaczej, ponownie odkrywam stare warianty dojazdu..., w końcu nie muszę jechać zawsze tą samą drogą, na tym odcinku jest przynajmniej kilkanaście wariacji... to jeden z tych nieco bardziej górskich ;) Podjazd na Wirku robi swoje. Dobre 2 km wpierw po asfalcie, później już w terenie... jest co robić... 
Rok mnie tutaj nie było
Rok mnie tutaj nie było © amiga
Wydaje mi się, że były tutaj płyty
Wydaje mi się, że były tutaj płyty © amiga
Spoglądam na kadencję, zastanawia mnie jak Garmin ją liczy, niestety w tej chwili nie mam porównania, w komplecie z czujnikami Mio mam wrażenie, że wlicza w to czas w którym nie kręcę... Kadencja w trakcie kręcenia waha się od 60 - 90, tyle, że średnia wychodzi w okolicach 40 to bez sensu. Wcześniejsze czujniki inaczej to liczyły, Inne liczniki, zegarki także liczyły tylko czas kręcenia. Nie do końca mi się to podoba... ale może taki urok... 
Coś się dzieje
Coś się dzieje © amiga
Wyjeżdżam na granicy Rudy i Katowic, odbijam jeszcze w kierunku uroczyska Buczyna, choć jest zupełnie nie po drodze ;) Miejsce zaskakuje, jest wyjątkowo mało wody... choć drzewa dalej w niej stoją. Ścieżka chyba była poprawiona, utwardzona, wygląda to na tegoroczne poprawki. Wyjeżdżam w okolicach Kokocińca, aż prosi się by podjechać pod bazylikę w Panewnikach :) Pora sprawdzić jak rośnie Dąb Milenijny :)
Staw Księżycowy
Staw Księżycowy © amiga
Uroczysko Buczyna
Uroczysko Buczyna © amiga
Urokliwe miejsce
Urokliwe miejsce © amiga
Pamiętam czas gdy woda przelewała się przez ścieżkę
Pamiętam czas gdy woda przelewała się przez ścieżkę © amiga
Kalwaria Panewnicka
Kalwaria Panewnicka © amiga
Dąb Papieski przy bazylice w Panewnikach
Dąb Papieski przy bazylice w Panewnikach © amiga

W domu jestem z lekkim poślizgiem, ale warto było. Gorzej że przypomniało mi się iż na poczcie od kilku dni leży przesyłka, bo baran kurier nie raczył jej zostawić w domu. Mało tego nie zostawił Avizo... Nie lubię poczty polskiej... 


Początek lata...

Piątek, 22 czerwca 2018 · Komentarze(2)
Zbieranie idzie mi wyjątkowo wolno, na dokładkę przypominam sobie o przebitych dętkach... Tak wiec przed wyjazdem szybkie łatanie. Dętki zaklejone, sprawdzone, więc można jechać ;)

Ruszam około 7:15, na drogach całkiem sporo samochodów, początkowo jazda jest średnio przyjemna, rejony gdzie trwają remonty bardzo się rozszerzyły. W zasadzie jest to prawie cała długość ul Jankego i Zbożowej, spore fragmenty Kościuszki, nie licząc mniejszych uliczek. W Piotrowicach jest już lepiej, jednak rucha na drogach jakby większy niż zwykle w piątki. Przypominam sobie, że to koniec roku szkolnego i wszystko jasne. Jeszcze kilka godzin na drogach będzie Sajgon, ale od jutra z ulic zniknie co najmniej 1/3 samochodów :) 

Podobnie jak ostatnio jadę góralem, szerokie opony na asfaltach to przesada, ale być może wieczorem pojadę terenem :) Oby tylko pogoda się nie zepsuła. Gdyby utrzymało się coś koło 15 byłoby idealnie. 

W chwili wyjazdu było coś około 11... wiatrówka wskazana i oczywiście ubrana :) Jadąc dalej widzę, że ruch nie słabnie, przeszkadza też bardzo silny wiatr z północnego-zachodu, oby wieczorem wspomagał... 
DDRka na Bielszowickiej
DDRka na Bielszowickiej © amiga
Kopalnia Bielszowice
Kopalnia Bielszowice © amiga
Dziwny pas chmur
Dziwny pas chmur © amiga
Co jakiś czas widzę dziury w chmurach, pojawia się błękitne niebo, jest jednak szansa na słońce, prognozy jednak nie pocieszają. 
W Zabrzu pakuję się do lasku Makoszowskiego, pomiędzy drzewami mogę chwilę odpocząć od wiatru. Jazda jest sporo przyjemniejsza. W Gliwicach jestem kilka minut po ósmej, ruch zamiera, jedynie w okolicach szkół trzeba trochę uważać. 
W lasku Makoszowskim
W lasku Makoszowskim © amiga

W firmie jestem względnie o czasie, zmęczony jak diabli, wiatr zrobił swoje... Ostatni odcinek po Królewskiej Tamy i bł. Czesława w tunelu z wiatrem w twarz... masakra... 

Uciekając przed ulewami

Piątek, 22 czerwca 2018 · Komentarze(0)
Z pracy wyjeżdżam nieco wcześniej, niż zwykle, jest około 17:40, wiatr z grubsza w plecy, straszą ciemne chmury, wiem, że coś nadciąga od strony Wrocławia i Opola. Myślę, by jechać szosami, ale... na granicy z Zabrzem odbijam w las ;)

Szybki przejazd po wiadukcie w lasku Makoszowskim i jadę dalej, delikatnie kropi... niedobrze, naciskam mocniej. W lesie nie pada, drzewa zatrzymują deszcz.  
Jedzie pociąg z daleka....
Jedzie pociąg z daleka.... © amiga
Ciemnie chmury za mną
Ciemnie chmury za mną © amiga
Ciemne chmury  przede mną
Ciemne chmury przede mną © amiga
Spodziewałem się, że po ostatnich burzach będzie sporo błota, ale wszystko wsiąkło, nie ma nic... Dość szybko mijam Halembę, znowu kropi... ech... 
Ścieżka przy potoku Bielszowickim w Kończycach
Ścieżka przy potoku Bielszowickim w Kończycach © amiga
W prawo i w dół
W prawo i w dół © amiga
Gnam dalej, to co że po terenie, po lesie ;), Wkrótce jestem w Panewnikach... Ciemne chmury niestety są wszędzie. Na Ligocie jakiś dziadek debil zajeżdża mi rowerówkę, dawno się na kogoś tak nie wydarłem... odpowiedź... przecież nic się nie stało zagotowała mnie... Nie pamiętam kiedy ktoś tak podniósł mi ciśnienie.  Do domu 3 km... jadę przez park na Zadolu, uspokajam się... Deszcz straszy, ale po kilku minutach jestem w domu, dopiero wtedy lunęło... Ufff
Dolina Jamny
Dolina Jamny © amiga