Wpisy archiwalne w kategorii

Solo

Dystans całkowity:86682.07 km (w terenie 14611.30 km; 16.86%)
Czas w ruchu:3846:14
Średnia prędkość:22.54 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:321037 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:3340130 kcal
Liczba aktywności:2661
Średnio na aktywność:32.57 km i 1h 26m
Więcej statystyk

Mglisty las o poranku

Wtorek, 23 sierpnia 2016 · Komentarze(2)

Wyjeżdżam chwilę po 7. Jest chłodno, lekkie zamglenia, wiatr w twarz... po kilku dniowej absencji rowerowej w końcu jadę do pracy. Urlop na tą chwilę skończony... chociaż być może uda się coś jeszcze wykręcić... ;)

Na drogach niewiele samochodów, ale co ciekawe całkiem sporo rowerzystów, pierwszych kilku spotkałem już w Piotrowicach.

Od początku mam ochotę na jazdę lasem, czemu? Może dlatego, że wczorajszy wyjazd nie wyszedł, przez pogodę. Kto to wymyślił by lało... Niedziela też była paskudna... Plany trzeba było zmodyfikować... Za to udało się zamknąć cykl opisów z wyjazdu z Karoliną... 
Ciało chyba też odreagowało te kilkaset km z sakwami... 

Już przy wjeździe do lasu... widzę, że mgła jest sporo bardziej gęsta, dolina Kłodnicy wygląda a raczej nie wygląda. Widoczność może 50m, w samym lesie jest jednak lepiej. dopiero na dolinie Jamny... widoczność znowu spada, ale na niebie pojawia się coś, to słońce próbuje ogrzać okolicę. 

Lekkie zamglenia na starcie
Lekkie zamglenia na starcie © amiga
Dolina Kłodnicy w Starych Panewnikach - mgła nieco gęstsze
Dolina Kłodnicy w Starych Panewnikach - mgła nieco gęstsze © amiga
W lesie całkiem całkiem :)
W lesie całkiem całkiem :) © amiga
Dolina Jamny - niewiele widać, ale świeci słońce ;)
Dolina Jamny - niewiele widać, ale świeci słońce ;) © amiga

W chwili wyjazdu na termometrze było 10 stopni, widzę, że powoli się podnosi...  gdy mijam Halembę, mgły powoli znikają, na wiadukcie z A4ką przed Zabrzem w zasadzie nie ma mowy o mgłach, za to bardzo przyjemnie grzeje słońce, licznik zeznaje, że jest 14 stopni :)
Zdecydowanie lepiej. 
Im bliżej Zabrza tym lepiej
Im bliżej Zabrza tym lepiej © amiga
Słoneczko w końcu zaczęło grzać
Słoneczko w końcu zaczęło grzać © amiga

Po ponad tygodniowej przerwie, z małym wyjątkiem, rozglądam się w kilku miejscach, widać zmiany, a to pousuwali zwalone drzewa, a to rozpoczęto wymianę kanalizacji, asfaltu, lub czegoś innego... W każdym bądź razie coś czuję, że gdy tylko zacznie się rok szkolny to pojawią się korki w niektórych miejscach

W lasku Makoszowskim
W lasku Makoszowskim © amiga
Chwilę mnie nie było a kilka drug znowu jest rozkopanych
Chwilę mnie nie było a kilka drug znowu jest rozkopanych © amiga

Dojeżdżam do firmy w takim sobie czasie, ale jednak zadowolony, w końcu przejechałem rowerem całą trasę.. Dzisiaj jeszcze mi się podobało, ale pewnie za kilka dni trasa znowu będzie nudna... trzeba będzie szukać jakiś innych wariantów... ale i to jest fajne... 
W Gliwicach pusto
W Gliwicach pusto © amiga


Na chwilę do Gliwic

Czwartek, 18 sierpnia 2016 · Komentarze(2)
Krótki wypad do Gliwic, bez kombinowania, bez sakw, bagaży, ale w ważnej sprawie, Jadę szosami, będzie szybciej, będzie lepiej, tym bardziej, że nie chcę stracić zbyt dużo czasu, w domu czeka mnie jeszcze sporo pracy, tym bardziej, że nie wiadomo jak będzie wyglądał weekend. Wyjeżdżam dopiero po 10:00, na drogach panuje spokój, jest niesamowicie ciepło :), ale po kilku dniach z sakwami czuję jeszcze lekki dyskomfort ;). Chwilę trwa zanim się rozkręcam. 

w firmie spędzam około godziny, wracam, podobną trasą, ale pozwalam sobie na wjazd na ścieżkę przy potoku Bielszowickim, nieco wcześniej zaliczam dodatkowo myjnię, po wyjeździe sporo kurzu się osadziło tu i ówdzie, staram się jednak nie tracić zbyt wiele czasu. Po drodze odbieram telefon, kilka minut rozmowy i jadę dalej. Wiatr chyba znów się zmienia... ale dzisiaj krótka trasa... ;) w sumie 60 km w obie strony. Docieram do domu i odstawiam rower... jutro prawie na 100% zrobię sobie przerwę od niego... a co dalej? To się okaże... 

Z Częstochowskiego Kirkutu
Z Częstochowskiego Kirkutu © amiga

Dzień Piąty - Powrót do Katowic i krótkie podsumowanie...

Środa, 17 sierpnia 2016 · Komentarze(3)
Dzisiaj wstaję wyjątkowo późno patrząc na poprzednie kilka dni, w planie mam wyjazd w okolicach godziny 9:00, Karolina zostaje w pracy, to koniec naszego wspólnego krótkiego wyjazdu tegorocznego. Udało się kilka km przejechać, udało się zwiedzić kilka miejsc, do niektórych wrócić po latach... 

Po długim pożegnaniu z Karoliną i jej rodzicami wsiadam na rower i ruszam, tym razem jednak mam w planie dojazd tylko do Częstochowy, w domu chciałbym być w okolicy 18. Dzień zapowiada się słoneczny, na niebie trochę chmur jest ciepło, przyjemnie i... wiatr od północy... nie mogło tak być gdy jechaliśmy 4 dni temu do Truskolasów? 

No nic... Trasa którą chcę jechać pokrywa się w dużej części z wyjazdem do Truskolasów którą naszkicowała Karolina, po przejechaniu okazuje się, że omija z daleka jurę, jakiś nie leży mi Złoty Potok, Myszków i Siewierz, a raczej ruch jaki panuje tam na ulicach. 

Piękne niebo o poranku
Piękne niebo o poranku © amiga

Wprowadzam drobne korekty by uniknąć terenu, jakiś opóźnień, za to muszę się pomęczyć na dziurawym asfalcie, Pierwsza przerwa w Gorzkowicach, dzisiaj jednak odpuszczam kawę, jem banana, popijam zawartością bidonu i lecę na Kamińsk. 
W Gorzkowicach
W Gorzkowicach © amiga
W Miasteczku się nie zatrzymuję, bo i po co, za to moją uwagę zwraca góra Kamińsk, pracująca za nią elektrownia wyrzuca z siebie wielkie obłoki... góra wygląda jak wulkan... domowej roboty ;)
Za górą pracuje jakaś fabryka chmur
Za górą pracuje jakaś fabryka chmur © amiga

Do Lgoty Wielkiej droga mija piorunem, miała być szybka fota kościółka, a okazuje się że jest otwarty... korzystam z okazji wchodzę do środka, kilka fot. Tuż obok jest sklep, uzupełniam bidon... i ruszam dalej, wybieram trasę z pierwotnego plany, z podjazdem na Wolę Blakową. 1.5 km mam co robić, ale później już tylko zjazd... prawie do Nowej Brzeźnicy... 
Kościółem św. Klemensa w Lgocie Wielkiej
Kościółem św. Klemensa w Lgocie Wielkiej © amiga
Można zajrzeć do środka
Można zajrzeć do środka © amiga
Ciekawe wnętrze
Ciekawe wnętrze © amiga
Szkoda, że nie można wejść głębiej
Szkoda, że nie można wejść głębiej © amiga
Powolutku zaczynam odczuwać zmęczenie, 4 litery odzywają się... dojeżdżam do skrzyżowania dróg gdzie mogę zdecydować czy polecieć na Kłobuck, a dalej na Woźniki i do Katowic, czy jednak zostać przy planie Częstochowa. Dzwoni Darek... trafił idealnie... jem banana... popijam zawartością bidonu. Zostaję przy pierwotnym planie, wiem, że inaczej nie dotrę na 18.... 
Kilka dni temu sklep przy tym skrzyżowaniu uratował nam życie
Kilka dni temu sklep przy tym skrzyżowaniu uratował nam życie © amiga
W drodze do Częstochowy zatrzymuję się na 5 minut kilka razy, w tym raz przy kościele w Cykarzewie. Tak naprawdę to ta trasa od skrzyżowania nie posiada żadnych atrakcji, poza lasem i stosunkowo małym ruchem samochodów. Za to cieszą kolejne znaki z malejącą ilością km do Częstochowy. 
Wejście do kościoła św. Stanisława w Cykarzewie starym
Wejście do kościoła św. Stanisława w Cykarzewie starym © amiga
Dzwonnica przy kościele
Dzwonnica przy kościele © amiga
Wnętrze kościoła
Wnętrze kościoła © amiga
Gdy jestem już w Częstochowie na moment zatrzymuję się przy jednym z bunkrów i w okolicy Jasnej Góry... chyba pierwszy raz jestem tutaj 3 raz w ciągu kilku dni... 
Bunnkier w Częstochowie
Bunkier w Częstochowie © amiga
Dwa dni temu było tutaj pełno pielgrzymów, dzisiaj panuje spokój
Dwa dni temu było tutaj pełno pielgrzymów, dzisiaj panuje spokój © amiga
Docieram do dworca, kupuję bilet, zaopatruję się w pobliskim sklepie i jadę do Katowic. Mam 2 godziny czasu...  W między czasie tel i okazuje się, że skleroza nie boli... Gdy wysiadam w Katowicach pędzę na pocztę jest otwarta. Najszybszy kurier i leci przesyłka do Tomaszowa.. modlę się by dotarła na czas, do jutra... 

W domu jestem w okolicach 18:30... zmęczony, lekko wychłodzony, bo temperatura spadała już od Lgoty Wielkiej. W kolejnych dniach ma coś padać... a jak będzie? To się okaże. 


Krótkie podsumowanie wyjazdu... 

Dzień Pierwszy - dość szybki przelot z krótkimi przerwami, świetnym Pstrągiem :) na obiad i... spotkanie z pielgrzymami w kościółku w Truskolasach, dalej jestem pod wrażeniem :) - Dzięki Karolina sam tam bym nie trafił
Dzień Drugi - Spotkanie z Aniwi i towarzystwem z KKTA, z miejsc Koszęcin - niesamowite miejsce, Pawełki i maleńki kościołek, oczywiście Krzepice z jedynym w swoim rodzaju Kirkitem. Dzień obfitował w atrakcję, chociaż zdarzały się miejsca które rozczarowały, m.inn..  fajczarnia czy rozpadające się zabudowania w Kochcicach. 
Dzień Trzeci - kolejny dzień spędzony a Iwoną, niesamowity Kirkut, Góra Przeprośna, Jaskinia w Zielonej Górze, czy góry Towarne, ale też piękna skałka Miłości. Przewodniczę mieliśmy pierwsza klasa. Dzięki Iwona :)
Dzień Czwarty - powrót do Tomaszowa, 2 miejscowości zaskoczyły pozytywnie, to Garnek i Gidle... Przedbórz niestety stracił w moich oczach, przez dziadka kierowcę i restaurację... najchętniej nasłałbym tam Gesslerową by zrobiła nieco porządku ;)
Dzień Piąty - to w zasadzie jedynie tylko powrót do domu, bez większych atrakcji, za to coraz dalej od Karoliny... :(

Największe podziękowania należą się oczywiście Karolinie za zaplanowanie lekko nieplanowanego wyjazdu :) Wielkie Dzięki. Może uda się jeszcze w tym roku gdzieś na chwilę wyrwać? 


Krótki dojazd na stację PKP

Piątek, 12 sierpnia 2016 · Komentarze(2)
Wyjazd krótki i dość późno, jest 13:00 gdy wyjeżdżam, w planie jeszcze szybkie odwiedziny sklepu podróżnika w centrum Katowic. Szybkie zakupy i na stację PKP, kupno biletów i chwilę później podjeżdża pociąg, dzisiaj to na tyle z rowerowania. 4 godziny jazdy pociągiem i jestem w Piotrkowie Trybunalskim. Jutro za to szykuje się nieco dłuższy wypad. 

Zapakowana czapla
Zapakowana czapla © amiga

Zimny czwartkowy letni poranek.

Czwartek, 11 sierpnia 2016 · Komentarze(2)
Patrząc za okno odechciewa mi się jazdy... jest zimno, mokro  i ogólnie do d....y
Wczoraj odpuściłem bo lało, ale wykorzystałem to na wizytę w sklepach podróżnikagegorafie. Mapy zakupione jutro będzie można zacząć przedłużony nieco weekend. Oby pogoda dopisała... 

Ale dzisiaj trzeba jakoś dostać się do Gliwic, 2 dni bez rowera w tygodniu nie wchodzą w rachubę, wsiadam na szaraka... ze sporym opóźnieniem jest 7:18 gdy ruszam... lekko kropi, wieje z północnego-zachodu... Po raz pierwszy od 2 może 3 miesięcy ubrałem softshella, bez niego chyba bym zamarzł... 
Na drogach na szczęście niewiele samochodów, chyba tylko to ratuje poranek... Rowerzystów praktycznie wcale, w Katowicach spotykam jednego za to 2 razy ;)
Znowu mokro

Znowu mokro © amiga
Zalane ddrki
Zalane ddrki © amiga
W Kochłowicach ddrka jak zawsze zalana, usyfiona, bezpieczniej jest na chodniku, w centrum Kochłowic dalej asfalt podrapany, myślałem, że zrobią to w ciągu jednego dnia, a wygląda na to, że i na święta nie zdążą... 
Kawałek z górki
Kawałek z górki © amiga
Powoli przestaje kropić, temperatura jednak utrzymuje się na poziomie 10 stopni... jedna gdy dojeżdżam do Zabrza na niebie pojawiają się niewielkie błękitne dziury w chmurach. Czyżby to zapowiedź poprawy pogody? Oby... 
Pusto w Zabrzu
Pusto w Zabrzu © amiga
Im bliżej Gliwic tym przyjemniej, cieplej, może trochę przesadzam, temperatura przekroczyła 11 stopni... tyle, że tego nie czuć... wiatr robi swoje... Zadowolony jestem z SoftShella, działa idealnie... 
Chyba niebo zaczyna się przecierać
Chyba niebo zaczyna się przecierać © amiga
Gdy docieram do pracy marzę tylko o gorącym prysznicu. Buty niestety zebrały trochę wody... mam nadzieję, że wyschną do wieczora. 
Prawie w firmie
Prawie w firmie © amiga

Czwartek wieczór przed urlopem

Czwartek, 11 sierpnia 2016 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam około 16:40, dzień był długi męczący, ale ostatni... jutro przygotowanie do wyjazdu i wyjazd... w siną dal... W plecaku 2 nowe opony kupione na wyjazd. W sklepie były tylko Kendy. Średnio przepadam za tą marką z reguły szybko padają, ale cóż... Jak się nie ma już czasu... to kupuje się to co jest... ;)

Pogoda w stosunku do poranka czy wczorajszego dnia mocno się poprawiła, jest wyraźnie cieplej, w chwili gdy ruszam termometr pokazuje ponad 18 stopni. Wszędzie widać jeszcze kałuże, ale jest przyjemnie, nawet wiatr w plecy nie przeszkadza ;)
Pogoda się poprawiła
Pogoda się poprawiła © amiga
Może nie za ciepło, ale przyjemnie
Może nie za ciepło, ale przyjemnie © amiga

Droga w całości po szosach, chcę mieć jak najwięcej czasu na przygotowania, jestem jeszcze daleko w lesie... Nawet sakwy jeszcze schowane... Z pozytywnych rzeczy załamania pogody tego wczorajszego to uświadomiłem sobie, że zabranie SoftShella może być jednak dobrym pomysłem... 

W drodze zatrzymuję się na myjni w Bielszowicach, dzięki temu lżejszy o 2 zł wyjeżdżam czystym rowerem... kilogramy piasku spłynęły... W domu zostanie przesmarowanie łańcucha... i to wszystko. Teraz mam 15 km by wszystko wyschło..... 
Pora zmyć piasek z roweru
Pora zmyć piasek z roweru © amiga
Na Bielszowickiej
Na Bielszowickiej © amiga
Znak po prawej mocno ogranicza widoczność
Znak po prawej mocno ogranicza widoczność © amiga
Pogoda wręcz namawia by wjechać do lasu, ale... opieram się dzielnie do samego końca, nie po to myłem rower by go teraz uświnić. 
Na Asnyka... 2 km pod domu
Na Asnyka... 2 km pod domu © amiga

Dojeżdżam do domu i okazuje się, że jeszcze muszę podjechać z kumplem do sklepu pomóc mu kupić tajle do komputera... Szczęśliwym zbiegiem okoliczności jesteśmy w pobliży Go Sportu... wchodzimy na chwilę... kupuję kolejne 2 opony tym razem CST takie jak lubię. SemiSlicki... 700x42C + dodatkowo 3 nowiutkie dętki... Opon mam więc dość do końca roku... ;) Te które mam myślę, że jeszcze dojadę. ale to po powrocie... 
Więc znikam na kilka dni... ;)

Wtorek o poranku w lesie

Wtorek, 9 sierpnia 2016 · Komentarze(2)
Wyjeżdżam z domu kilka minut po 7, dzień zapowiada się pięknie, ciepło, wiatr w twarz, słońce na niebie, niewiele obłoczków. Co prawda na popołudnie meteo zapowiada kataklizm, ale teraz się tym nie przejmuję. Dziarsko pedałuję do Panewnik gdzie wjeżdżam w las, plan to przejechać w większości wczorajszą trasę. Tyle, że w drugą stronę i z pominięciem większości Makoszów... 
W lewo skręt, do lasu wjazd
W lewo skręt, do lasu wjazd © amiga
Resztki wilgoci
Resztki wilgoci © amiga
Tory na drodze do hałdy w lasach Panewnickich
Tory na drodze do hałdy w lasach Panewnickich © amiga
Las o poranku to dobry wybór, zero samochodów, zero problemów, za to zaskoczyli rowerzyści... są :) w lesie o 7:30.... najczęściej jestem sam o takiej porze... a dzisiaj niespodzianka. 
Nie tylko ja jestem o poranku w lesie
Nie tylko ja jestem o poranku w lesie © amiga
A jeszcze kilka lat temu były tu pola
A jeszcze kilka lat temu były tu pola © amiga
Wyjeżdżam do cywilizacji na Halembie, trochę szos i ponownie pakuję się w las by dojechać w okolice Kończyc gdzie postanawiam przeprawić się po wiadukcie nad A4-ką. Nie lubię tego miejsca, ruch najczęściej jak diabli, pomimo ograniczenia prędkości mało kto się do niego stosuje bo i po co... 
Do czeluści
Do czeluści © amiga
Na wiadukcie nad A4
Na wiadukcie nad A4 © amiga
Są wakacje więc ruch jest na szczęście mniejszy, ale wariatów nie brakuje...  jakiś misiek z Poczty Polskiej minął mnie mając sporo za dużo an liczniku... poczułem tylko podmuch... 
Dobrze, że to tylko 300 może 400 m. W Kończycach jest już spokojniej, już kierowcy się pilnują, odbijam tyłami na Makoszowy i lasek Makoszowski... 
A ten tu czego
A ten tu czego © amiga
tu dla odmiany zaskakuje mnie ilość połamanych drzew... wydawało mi się że po ostatnich burzach zostało to uprzątnięte... a jednak gdzieniegdzie coś leży... 
Połamane drzewa
Połamane drzewa © amiga
Gdy wyjeżdżam w Gliwicach jest już spokojnie, ruch niewielki, przyjemnie się jedzie. zostało ostatnie 6 km.. 
Multicar - mam wrażenie, że ostatnio ich więcej jest
Multicar - mam wrażenie, że ostatnio ich więcej jest © amiga

Nawet na Zabrskiej pustki...  przelatuję pod firmę... jeżeli pogoda pozwoli to wracam lasem... podobało mi się to... a różnica w czasie dojazdu niewielka... szkoda walczyć na drogach... tylko ten wiadukt nad A4... 
Prawie w firmie
Prawie w firmie © amiga

Wtorek późnym popołudniem

Wtorek, 9 sierpnia 2016 · Komentarze(2)
Od około 15 obserwuję radary meteo, nad Górny Śląsk nadciągają ciężkie burzowe chmury, szukam okienka, wg radarów ma się coś takiego pojawić w okolicy 16:20  - mniej więcej tak wychodzę.
Pada deszcz, ale odwrotu już nie ma... ruszam... wiatr delikatnie w plecy... początkowo woda mi przeszkadza, ale po kilku km jest mi wszystko jedno... niech pada... 
Jakby wilgotno
Jakby wilgotno © amiga

Gdy przekraczam granicę Zabrza, słyszę znajomy ssyk... jakaś masakra... jakieś fatum... uciekło powietrze z przedniego koła... 10 minut przerwy, z pozytywów przestało padać... Na spokojnie wymieniam dętkę, pompuję ruszam dalej.
Kolejna pana... jakieś fatum
Kolejna pana... jakieś fatum © amiga
Niebo jakby nieco lepiej wyglądało
Niebo jakby nieco lepiej wyglądało © amiga
Drogi mokre ale to wszystko, syf leci spod kół... na niebie dalej wiszą ciężkie deszczowe chmury, jednak nie przeszkadza mi to pojechać wzdłuż potoku Bielszowickiego, chcę chociaż na chwilę uciec od zgiełku... od ulic... pd samochodów.... 
Te chmury nie wróżą nic dobrego
Te chmury nie wróżą nic dobrego © amiga
Wzdłuż potoku Bielszowickiego
Wzdłuż potoku Bielszowickiego © amiga
Kochłowice nieco zaskakuje, są miejsca gdzie jest sucho bądź prawie sucho, za to gdy tylko mijam granicę z Katowicami wodny koszmar wraca. tutaj musiało solidnie lać, jeszcze teraz płyną potoki, tworzą się kałuże, delikatnie zaczyna kropić. 
W Kochłowicach jakby nieco bardziej sucho
W Kochłowicach jakby nieco bardziej sucho © amiga
Prawie w domu
Prawie w domu © amiga
Tyle, że jestem prawie pod domem... więc co z tego... kilka minut później jestem w domu, ciuchy do prania... ja do suszenia... W sumie nie było tak źle... 

Poniedziałek z paną ;)

Poniedziałek, 8 sierpnia 2016 · Komentarze(2)
Chwilę po 7 jestem na rowerze, jest nie za ciepło, termometr pokazuje coś około 16 stopni, za to świeci słońce, na niebie nie ma zbyt wielu chmur, dzień zapowiada się przyjemny, mało tego wydaje mi się, że wiatr mnie wspomaga... a przynajmniej nie przeszkadza. 

Dziwnie sporo samochodów jak na połowę wakacji... jeszcze za wcześnie na powroty, już w Piotrowicach nieco zaciskało, podobnie na wylocie z Katowic... 
W tunelu Piotrowickim
W tunelu Piotrowickim © amiga

Za to w lasku przed Kochłowicami na DDRce wpierw widzę, że coś sterczy mi z opony, chwilę później słyszę charakterystyczny dźwięk... masakra... przebita opona, dętka... 10 minut z głowy. Okazuje się że wbił mi się jakieś wielki stalowy opił, przynajmniej łatwo go zlokalizować...  Znowu zaczyna się robić syf na tym odcinku, następne sprzątanie pewnie w kwietniu... a wystarczyło by usunąć odbojniki...  i samochody same by wyczyściły tą drogę... 

Miejsce gdzie wbił mi się wielki stalowy opił oponę
Miejsce gdzie wbił mi się wielki stalowy opił oponę © amiga

Po kilku minutach ruszam dalej... w centrum Kochłowic kolejna niespodzianka - wymiana asfaltu... trzeba zwolnić.  uważać... 
Podrapane centrum Kochłowic
Podrapane centrum Kochłowic © amiga
Dobrze, że to tylko fragment, nieco dalej odbijam na Wirecką, jest spokojniej i chyba przyjemniej. 
Na Wirku za to względny spokój... szybko odbijam na Bielszowicką gdzie jest zupełnie pusto...  tutaj zastanawia mnie jak zawsze po cholerę zrobili DDRkę z jednej strony, toż trzeba było zrobić ją albo z obu bądź wcale... 

Na Bielszowickiej
Na Bielszowickiej © amiga

Zabrze o dziwo puste... co szokuje, gdy jadę ul Winklera zastanawia mnie ilość szkła z potłuczonych butelek, tego tu nie było w piątek, muszę jechać środkiem pasa, ale wiele to nie zmienia... droga i tak jest pusta, dopiero na rondzie natykam się na kilka samochodów... dalej też jest pusto.... 
Wyjazd z Ronda na Matejki
Wyjazd z Ronda na Matejki © amiga
Remont coś utknął
Remont coś utknął © amiga
Okno na świat ;)
Okno na świat ;) © amiga
Ruch samochodowy ponownie się pojawia w Gliwicach na Zabrskiej, gdzie muszę swoje odstać... tyle, że mam może 300 metrów do pracy. 
Ciekawe chmurki
Ciekawe chmurki © amiga

Ogołnie dojazd był bardzo przyjemny, tylko po co ta pana?

Poniedziałek późnym popołudniem

Poniedziałek, 8 sierpnia 2016 · Komentarze(3)
Wyjeżdżam około 16:40, słońce świeci, jest ciepło, przyjemnie, wiatr z południa, może z południowego wschodu, od początku wiem, że chcę do lasu, tyle, że z pominięciem hałdy na Sośnicy... Ostatnio padało i jakoś mnie tam nie ciągnie. 
Na drogach znośnie, ale nie oznacza to, że idealnie...  odbijam w lasek Makoszowski i podjazd przy DTŚce... a dalej przy kopalnie Makoszowy i wjeżdżam na starą hałdę w Makoszowach, tam oczywiście sporo syfu... 

Chciał mnie rozjechać
Chciał mnie rozjechać © amiga
Niektórzy mają z górki
Niektórzy mają z górki © amiga
Kopalnia Makoszowy
Kopalnia Makoszowy © amiga
Stara hałda w Makoszowach
Stara hałda w Makoszowach © amiga
Za to na leśnych ścieżkach jest przyjemnie, nieco chłodniej. Staję na chwilę po kolę w Starej Kuźni  i jakiś kilometr dalej w okolicy doliny Jamny by się nią uraczyć - kolą oczywiście nie Jamną. Woda w Jamnie  jest wyraźnie czystsza niż jeszcze 2-3 lata temu, ale i tak nei odważyłbym się jej pić... 
Postój przy cukierni ;)
Postój przy cukierni ;) © amiga
Dolina Jamny
Dolina Jamny © amiga
Słońce ładnie przygrzewa dzisiaj
Słońce ładnie przygrzewa dzisiaj © amiga
Rodzinne wyjazdy
Rodzinne wyjazdy © amiga
Trochę zazieleniła się woda
Trochę zazieleniła się woda © amiga

Za top przypominam sobie, że może warto zrobić kilka zdjęć rowera po.. no właśnie upgrade czy downgrade... chyba to drugie... ;) Siodełko durszlakowe zostało wymienione na WTB. czemu? Było zbyt giętkie, gdyby tworzywo było bardziej sztywne było by lepsze... a tak... wylądowało w archiwum... WTB za to jest stosunkowo szeroki... ma opuszczony dziób... to ostatnie akurat bardzo mi pasuje... 

Giant po małym downgrade;)
Giant po małym downgrade;) © amiga
Trochę się pozmieniało
Trochę się pozmieniało © amiga
Nowy widelec
Nowy widelec © amiga
Po dobrych 10 minutach ruszam dalej, po drodze jeszcze udzielam jakiemuś zagubionemu rowerzyście kilku wskazówek jak dojechać do Starej Kuźni, a później jak odbić w kierunku 44ki. Myślę, że sobie poradził... 

W Panewnikach już nic nie kombinuję, jadę w kierunku domu... Dzisiaj czeka mnie jeszcze klejenie porannej dziury w dętce... 
Boisko Kolejarza - trochę zarosło
Boisko Kolejarza - trochę zarosło © amiga