Wtorek późnym popołudniem
Pada deszcz, ale odwrotu już nie ma... ruszam... wiatr delikatnie w plecy... początkowo woda mi przeszkadza, ale po kilku km jest mi wszystko jedno... niech pada...
Jakby wilgotno © amiga
Gdy przekraczam granicę Zabrza, słyszę znajomy ssyk... jakaś masakra... jakieś fatum... uciekło powietrze z przedniego koła... 10 minut przerwy, z pozytywów przestało padać... Na spokojnie wymieniam dętkę, pompuję ruszam dalej.
Kolejna pana... jakieś fatum © amiga
Niebo jakby nieco lepiej wyglądało © amiga
Drogi mokre ale to wszystko, syf leci spod kół... na niebie dalej wiszą ciężkie deszczowe chmury, jednak nie przeszkadza mi to pojechać wzdłuż potoku Bielszowickiego, chcę chociaż na chwilę uciec od zgiełku... od ulic... pd samochodów....
Te chmury nie wróżą nic dobrego © amiga
Wzdłuż potoku Bielszowickiego © amiga
Kochłowice nieco zaskakuje, są miejsca gdzie jest sucho bądź prawie sucho, za to gdy tylko mijam granicę z Katowicami wodny koszmar wraca. tutaj musiało solidnie lać, jeszcze teraz płyną potoki, tworzą się kałuże, delikatnie zaczyna kropić.
W Kochłowicach jakby nieco bardziej sucho © amiga
Prawie w domu © amiga
Tyle, że jestem prawie pod domem... więc co z tego... kilka minut później jestem w domu, ciuchy do prania... ja do suszenia... W sumie nie było tak źle...