Wpisy archiwalne w kategorii

Solo

Dystans całkowity:86682.07 km (w terenie 14611.30 km; 16.86%)
Czas w ruchu:3846:14
Średnia prędkość:22.54 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:321037 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:3340130 kcal
Liczba aktywności:2661
Średnio na aktywność:32.57 km i 1h 26m
Więcej statystyk

Wieczorny powrót do domu

Poniedziałek, 3 września 2018 · Komentarze(0)
Ruszam o 16:50, jest przyjemnie ciepło, wiatr chyba od wschodu, zastanawiam się czy wjechać w las czy może pociągnąć drogami. Mam trochę czasu, nawigacja pokazuje mi jakąś dziwną alternatywę, jest nieco dłuższa, jednak co z tego. Nie muszę przecież korzystać cały czas z podpowiedzi. 

Wyjazd z Gliwic raczej bez niespodzianek, za to już w Zabrzu proponuje mi ciekawą opcję, wpierw przy stadionie Górnika, a później przez osiedla, na tych krótkich jednokierunkowych drogach miałbym problem by się odnaleźć, ale Mio daje radę. Wyjeżdżam na granicy z Bielszowicami, tam mimo opcji standardowej postanawiam pojechać w kierunku osiedla Ficinus. 


Rowerówka zupełnie bez zapowiedzi skręciła, bez znaku, bez ostrzeżenia
Rowerówka zupełnie bez zapowiedzi skręciła, bez znaku, bez ostrzeżenia © amiga
Kościół św. Józefa w Zabrzu
Kościół św. Józefa w Zabrzu © amiga
Stadion Górnika Zabrze im. Ernesta Pohla, a jeszcze kilka lat temu im. Adolfa Hitlera ;)
Stadion Górnika Zabrze im. Ernesta Pohla, a jeszcze kilka lat temu im. Adolfa Hitlera ;) © amiga
DDRka w Zabrzu - to chyba żart
DDRka w Zabrzu - to chyba żart © amiga

Po drodze kilka niespodzianek, nowe drogi, ścieżki, nowe alternatywy przejazdu. Wiele miejsc zaskakuje, próbuję to jakoś połączyć ze starą mapą tego miejsca... i po chwili z grubsza wiem gdzie jestem i co tutaj było jeszcze rok czy dwa lata temu. Myślę, że jeszcze kilka razy tutaj podjadę sprawdzić kilka ścieżek rowerowych, wyglądają zachęcająco, tyle, że trzeba to sprawdzić. Za jednym przejazdem raczej to niemożliwe. 
Kawałek nowego węzła na Wirku
Kawałek nowego węzła na Wirku © amiga
Kilka lat temu ten schron wyglądał zupełnie inaczej
Kilka lat temu ten schron wyglądał zupełnie inaczej © amiga
Kolonia Robotnicza Ficinus
Kolonia Robotnicza Ficinus © amiga
W Rudzie Śląskiej
W Rudzie Śląskiej © amiga
Będąc na Ficinusie przypominam sobie o informacji o nowych Muralach, są niedaleko, jadę na czuja, choć przez chwilę chodzi mi po głowie by sprawdzić adres. Gdy jednak widzę sklep rowerowy na Wirku wiem gdzie jestem i gdzie szukać murali, są może 100 m dalej. 
Nowy mural na Wirku
Nowy mural na Wirku © amiga
Kolejny mural na Wirku
Kolejny mural na Wirku © amiga
Pora odbić do Panewnik, jednak nie za szybko, jeszcze chwilę kręcę się po Rudzie, po nowych rowerówkach, gdyby wszędzie były tak rozwiązane. Brakuje tego praktycznie w każdym mieście, coś podobnego jest chyba tylko w Warszawie. 
W Kochłowicach wjeżdżam już na drogę do Katowic, myślę, by pociągnąć do końca szosami. jednak to co się dzieje w Panewnikach zniechęca mnie do tego planu. Wjeżdżam w las i kieruję się częściowo na ścieżkę na Starganiec, dopiero przy jednym z pomników skręcam na Piotrowice i dom... 
Piękna DDRka - gdyby wszędzie takie były
Piękna DDRka - gdyby wszędzie takie były © amiga
W lasach Panewnickich
W lasach Panewnickich © amiga
Wieczór był niesamowicie przyjemny :) Jechało się rewelacyjnie, a przy okazji co nieco  zobaczyłem :)

Piątkowo do pracy

Piątek, 31 sierpnia 2018 · Komentarze(3)
Kolejny dzień dojazdu rowerem do pracy, za oknem sporo chmur, nie ma szans na słońce, radary za to pocieszają, nie będzie padać, chmury deszczowe gdzieś odeszły. Tyle, że drogi są mokre... 

Ruszam, ze sporym poślizgiem, jest 7:23.... masakra, na dokładkę wiatrówka została w domu, myślałem by wziąć inną, może nawet przeciwdeszczówkę, jednak termometr pokazywał 16 stopni... chyba nie zmarznę... 

Początkowo czuję chłód, szczególnie gdy jadę pomiędzy drzewami, przez park... cóż... teraz już za późno by się wracać, dam radę. 
Samochodów na drogach wyraźnie więcej. Podejrzewam, że jednak w poniedziałek będzie dopiero tragedia. Rok szkolny się zacznie. Myślę o wjeździe do lasu tyle, że przerażają mnie te kałuże na drogach, pytanie jak będzie w lesie. Wczoraj gdy wracałem w lasach było sucho, wiec taki drobny deszcz powinien po prostu wsiąknąć. 
Budowa tężni na Zadolu
Budowa tężni na Zadolu © amiga
Nie ryzykuję, jadę dalej szosami, kolejne górki dają trochę popalić, tym bardziej, ze zmienił się kierunek wiatru. Mam go z zachodu... tak więc przez większość trasy będzie odczuwalny... 
Z górki do Wirka
Z górki do Wirka © amiga

W Zabrzu skracam drogę przez lasek Makoszowski, tak jak przypuszczałem nie ma błota, nie ma kałuż... woda wsiąkła, nie ma jej... :)
Robi się też cieplej, od czasu do czasu słońce przebija się zza chmur... Zapowiada się całkiem przyjemny dzień, może więc wieczorem pojadę dłuższą trasą... Może odwiedzę Chudów? Dawno mnie tam nie było... 
W lasku Makoszowskim
W lasku Makoszowskim © amiga
Lubię takie ścieżki
Lubię takie ścieżki © amiga
W firmie melduję się nieco później niż zwykle, to efekt tak późnego wyjazdu. 

Muchy w tym roku nie smakują najlepiej

Piątek, 31 sierpnia 2018 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam sporo wcześniej niż zwykle, coś mi się pokręciło i wyszedłem przed 16 ;), drogi lekko zawalone samochodami, ale... mam plan, czasu całkiem sporo wiec kierunek Chudów. Oczywiście z Gliwic jakoś trzeba wyjechać, więc kieruję się na cmentarz hutniczy, dalej arenę w Gliwicach, już otwarta, można przejechać przez parking co skraca mi drogę ;) W końcu osiągam Nowe Gliwice i podziwiam budowę magazynów... Szok jakie to jest wielkie. Mam wrażenie, że wiatr znowu zmienił kierunek. myślałem, że będzie mi pomagał, a wykańcza...  
Cmentarz Hutniczy w Gliwicach
Cmentarz Hutniczy w Gliwicach © amiga
Arena Gliwice
Arena Gliwice © amiga
Muzeum w Gliwicach – Oddział Odlewnictwa Artystycznego
Muzeum w Gliwicach – Oddział Odlewnictwa Artystycznego © amiga
Kończy się budowa magazynów, są ogromne
Kończy się budowa magazynów, są ogromne © amiga
Przejazd przez Przyszowice całkiem przyjemny, poza przymusowym postoju na przejeździe kolejowym, wydaje mi się, że trafiam tutaj na pociąg po raz pierwszy...  Wkrótce docieram do Chudowa, chwila pod zamkiem... i ruszam dalej, kombinując którędy jechać, kierunek Paniowy, choć korci i Borowa Wieś, i centrum Mikołowa, to ostatnie jeszcze jest możliwe :)
Zamknięty przejazd w Przyszowicach
Zamknięty przejazd w Przyszowicach © amiga
Chyba jutro będzie impreza w Przyszowicach przy pałącu
Chyba jutro będzie impreza w Przyszowicach przy pałącu © amiga
Zamek w Chudowie
Zamek w Chudowie © amiga
Nowy płotek
Nowy płotek © amiga
Kościół św. Piotra i Pawła w Paniowach
Kościół św. Piotra i Pawła w Paniowach © amiga
Mikołowskie krajobrazy
Mikołowskie krajobrazy © amiga
W okolicach Śmiłowickiej Rety wpadam w jakieś stado much, otwarte usta na podjeździe i problem gotowy, muchy mają paskudny smak... muszę stanąć... Masakra... chwilę dochodzę do siebie... 
Stamtąd przyjechałem
Stamtąd przyjechałem © amiga
Teraz pod górkę
Teraz pod górkę © amiga
Bramki w Mikołowie
Bramki w Mikołowie © amiga
Wyjeżdżam w okolicach Stragańca,  czuję zmęczenie, czuję, że zaczyna mi brakować energii pora wracać do domu... jeszcze tylko Piotrowice i koniec... Na dzisiaj wystarczy. 
Pomnik ofiar katastrofy Smoleńskiej - zdaje się, że powoli te pomniki są zapominane, władza obrzydziła je wszystkim
Pomnik ofiar katastrofy Smoleńskiej - zdaje się, że powoli te pomniki są zapominane, władza obrzydziła je wszystkim © amiga
Jeszcze 2 lata temu ten budynek był w prawie idealnym stanie, pilnowała go firma ochroniarska
Jeszcze 2 lata temu ten budynek był w prawie idealnym stanie, pilnowała go firma ochroniarska © amiga
Jedzie pociąg...
Jedzie pociąg... © amiga
Ciekawe jak się weekend ułoży... 

Czwartkowy wyjazd do pracy

Czwartek, 30 sierpnia 2018 · Komentarze(2)
Strasznie mi idzie zbieranie się... Wczoraj szybko padłem, dzisiaj problem z dobudzeniem, dopiero gdy trzeci kur zapiał wstaję ;) Teraz wszystko szybko, szybko, udaje się wyjść z domu coś około 7:20... późno. Za to jest ciut cieplej niż wczoraj, ruch chyba nieco większy na drogach. Wiatr... chyba w plecy... ale mogę się mylić. 

Zastanawiam się, czy nie pociągnąć lasami, w Panewnikach gdy muszę już podjąć jakąś decyzję, ostaję jednak na asfalcie... to szybszy wariant. 

Za Kochłowicami górka, zresztą jak zwykle, ale mam wrażenie, że mnie dzisiaj bardziej męczy... Za to zjazd po drugiej stronie dał mi chwilę wytchnienia. 
W Bielszowicach króciutki postój na skrzyżowaniu, ciąg samochodów musiał mnie minąć, dopiero mogłem kontynuować drogę. 
Coś złego zaczyna się dziać z napędem, a może tylko z tym łańcuchem... być może jest już za bardzo wyciągnięty, mam wrażenie, że czasami korba go "zabiera". Nie powinno być takiego efektu. O wymianie łańcucha na nowy raczej nie mam co myśleć... napęd go nie przyjmie, nawet podróba Shimano która leży od 2 lat w domu pewnie jest zbyt mało rozciągnięta by się dostosować do zębatek.

Przed wyjazdem prychnąłem brunoxem na linkę przerzutki tylnej... chyba zupełnie niechcący spryskałem tarczę hamulca... tak więc tylny hamulec zachowuje się dziwnie... Ciężko powiedzieć, że działa. Muszę na to zerknąć w domu... wyczyścić tarczę i lekko zeszlifować klocki... Moja wina..., zresztą nie pierwszy raz sobie zrobiłem takie kuku ;)

Na Sośnicy jakiś debil wyprzedza mnie na łuku, zachowując odstęp może 20cm... oj poleciała wiązanka... Podniósł mi ciśnienie. Już dawno nie miałem takiej sytuacji. 
Na szczęście wkrótce osiągam firmę... a przed nią niespodzianka, wyłączona część ul Zabrskiej i Jagiellońskiej. Zaczyna się kolejny etap remontu...

Warszawka Nocą - z archiwum
Warszawka Nocą - z archiwum © amiga

Trochę dookoła i zerwana szprycha

Czwartek, 30 sierpnia 2018 · Komentarze(2)
Jest coś koło 16:30 gdy ruszam, prognozy straszą deszczem, radary pokazują coś jeszcze nad Czechami, chyba nie powinienem się jeszcze przejmować. Za to wiatr strasznie przeszkadza, jest z południowego-zachodu, jednak miejscami wykańcza. 
Postanawiam pojechać nieco lasami, kierunek hałda na Sośnicy, na niej spotykam chłopaczka może 14-15 lat prosi mnie bym z nim poskakał na chopkach... ;) Nie ma takiej opcji.. 

W kierunku hałdy na Sośnicy
W kierunku hałdy na Sośnicy © amiga
Torowisko na granicy Gliwic i Zabrza
Torowisko na granicy Gliwic i Zabrza © amiga
Coraz bardziej krzywy mostek
Coraz bardziej krzywy mostek © amiga
Staw przy hałdzie
Staw przy hałdzie © amiga
Droga na Makoszowy
Droga na Makoszowy © amiga

Kieruję się na Halembę, choć kilka razy miałem ochotę by odbić na Chudów, jednak powstrzymuję się... od tego... jadę na skróty na Halembę... jakoś nie chce mi się gnać, choć... są miejsca gdzie nieco mocniej naciskam. 
U Zigusia na Halembie
U Zigusia na Halembie © amiga
Miejsce na ognisko
Miejsce na ognisko © amiga
W Panewnikach zupełnie niechcący odbijam... w kierunku Stargańca, częściowo szosami, dalej lasami. Pod koniec wycieczki wpadam na szatański pomysł, a może przez Kamionkę i Zarzecze? Tak też robię. Tylko coś jest nie tak, coś brzdękło... zatrzymuję się na chwilę... 
Na Stargańcu
Na Stargańcu © amiga
Zerwałem szprychę, tylko w przedziwny sposób, pękła mniej więcej w 1/3 swojej długości. Bicie na kole nie jest zbyt wielkie, do domu góra 3 km... jadę dość wolno. Pod domem widzę, że coś jest jeszcze nie tak, obluzowała się szpilka być może dlatego padła szprycha, choć nie powinna... Cóż... wieczorem będę miał co robić... 
Zerwana szprycha - trochę nietypowo
Zerwana szprycha - trochę nietypowo © amiga

Powrót do domu

Środa, 29 sierpnia 2018 · Komentarze(0)
Siedemnasta minęła dobre kilkanaście minut temu, w końcu wychodzę na zewnątrz, jest przyjemnie ciepło, wsiadam na rower i ruszam. Wiatr ze wschodu mnie zaskoczył. Przejazd nie będzie lekki, ale późny wyjazd powoduje, że nie myślę o terenie. Może nieco inaczej, myślę, ale nie zamierzam się w niego pakować. 

Korzystam z krótkiego skrótu przez lasek Makoszowski, tutaj szok... park jest pełen, chyba najwięcej biegaczy, choć i rowerzystów jest całkiem sporo. Muszę uważać ;)
Droga do Zabrza
Droga do Zabrza © amiga
Od Zabrza gnam szosami, do Wirka gdzie postanawiam kawałek pojechać wzdłuż potoku Bielszowickiego, gdyby tylko ten kanał tak nie śmierdział... ech... Cały czas zachodzę w głowę jak to możliwe by coś takiego istniało jeszcze w duży mieście jakim jest Ruda Śląska. Nawet Rawa jest czystsza...  Szkoda gadać. 
W Kochłowicach
W Kochłowicach © amiga
Szybki odcinek po szosach do Panewnik i powolne wspinanie się na Bałtyckiej, jakoś nie mam weny do jazdy. Coś się źle czuję, od kilku godzin boli mnie głowa. To coś z zatokami... Mam nadzieję, że wkrótce odpuszczą. 
Słońce coraz niżej
Słońce coraz niżej © amiga
Dzieje się koło Famuru
Dzieje się koło Famuru © amiga
Jeszcze rok potrwa ren remont
Jeszcze rok potrwa ren remont © amiga
W domu melduję się, w takim sobie czasie. Słońce już nisko, pewnie w ciągu godziny zajdzie.... 

W środę do pracy

Środa, 29 sierpnia 2018 · Komentarze(2)
Ruszam wcześniej niż wczoraj czy przedwczoraj. Jest około 12 stopni, wiatr... pewnie jest ale nie przywiązuję do niego uwagi. Ruch na drogach prawie nie istnieje, ale nie zmienia to faktu, że jednak skręcam w las. Jadę  obok stawów księżycowych, trochę leśnych ścieżek, wyjeżdżam na chwilę na drogi w Rudzie śląskiej gdzieś na granicy Halemby i Kochłowic. Ponownie jestem w lesie :)

Nad jednym ze stawów księżycowych
Nad jednym ze stawów księżycowych © amiga

Trochę chłodno, ale nie przeszkadza mi to, kilka górek robi swoje, jest mi ciepło. Co ciekawe natykam się co jakiś czas na rowerzystów :) Niektórzy pozdrawiają inni mają to gdzieś. Na czerwony szlak wjeżdżam po minięciu Halemby. Krótki odcinek do Kończyc, gdzie postanawiam przejechać po wiadukcie nad A4... 
Przez lasy o świcie
Przez lasy o świcie © amiga
Tyle, że coś się zmieniło, w pierwszej chwili nie wiem co, ale kilka sekund później widzę o co biega. Została zredukowana ilość pasów. Miejscami jest to jeden pas. Może wymusza to na samochodach płynniejszą jazdę, jednak... brakuje mi miejsca. Wcześniej gdy zajmowałem jeden pas, wiedziałem, że lewym mogą mnie wyprzedzić, teraz ja muszę jechać lewym, a samochody za mną. bez opcji wyprzedzenia... A że jest pod górkę to nie mam jakiejś oszałamiającej prędkości... Na szczycie na chwilę się zatrzymuję, 2 zdjęcia jedno do tyło drugie do przodu... Niestety to jeden z przykładów gdzie nowe jest gorsze od tego co było... 

Nowe malowania na węźle pomiędzy Bielszowicami, a Kończycami
Nowe malowania na węźle pomiędzy Bielszowicami, a Kończycami © amiga
Nie jestem przekonany czy nowy wariant malunków jest dobry...
Nie jestem przekonany czy nowy wariant malunków jest dobry... © amiga
Jeszcze na chwilę w las wjeżdżam na granicy Zabrza i Gliwic, słońce coraz wyżej, ale widać, że to już nie jest to co powiedzmy 2-3 tygodnie temu. Dzień krótszy, jest chłodniej. 

"Tunel" pod kolejką piaskową © amiga
Poranek w Lasku Makoszowskim
Poranek w Lasku Makoszowskim © amiga
Docieram na spokojnie do pracy, poranek nieźle rozpoczęty...  I połowa dojazdów w tym tygodniu za mną... 

We wtorek do pracy

Wtorek, 28 sierpnia 2018 · Komentarze(1)
Ruszam kilka minut wcześniej niż wczoraj, jest sporo cieplej :) Termometr pokazuje coś koło 14 stopni, może nawet bliżej 15... Lekki wiatr z zachodu, ale nieprzeszkadzający. Ruch na drogach znikomy, początkowo mam problem by się rozkręcić, zresztą wcześniej samo zbieranie się średnio mi szło.

Od początku planuję przejazd drogami, wczoraj pojechałem lasami, było sucho więc tak naprawdę dzisiaj mogłem spokojnie jechać, ale mimo wszystko chłód poranka odpędził mnie od tego pomysłu. Niby cieplej, niby 14 stopni, ale wolę +20. Niestety jesień coraz bliżej, dni coraz krótsze. Będzie coraz chłodniej. Bociany już się chyba ewakuowały... a to znak, że pogoda wkrótce się zmieni... 

Zaskakują mnie kolejne skrzyżowania, w zasadzie nigdzie nie stoję, jedyny przypadek to przy wyjeździe z Medyków na Panewnicką, ale to jeszcze w Katowicach ;) Rower całkiem przyzwoicie sobie radzi, choć czuję, że napęd dogorywa... coś mi się wydaje, że we wrześniu przyjdzie czas na jego wymianę, Nie jest to najlepsza pora na takie operacje, bo czas gdy dostanie on mocno po zębatkach dopiero nadchodzi. 

Docieram na spokojnie do pracy, widzę, że kilka rowerów już stoi.... ale i kilku brakuje. Czyżby jakieś urlopy? 

W Zabrzu przy lasku Makoszowskim
W Zabrzu przy lasku Makoszowskim © amiga

Powrót z pracy

Wtorek, 28 sierpnia 2018 · Komentarze(0)
Jest kilkanaście minut po 16 gdy wychodzę, słońce jeszcze wysoko, tyle, że niewiele go widać, można się jedynie domyślać gdzie aktualnie się znajduje. Na niebie sporo chmur, lekki wiatr chyba z północy. Zerowy ruch na drogach. 
Tak więc po 6 km pakuję się w lasy, wpierw do parku w Makoszowach a nieco dalej już na leśne ścieżki. Nie obawiam się blota, wiem że mimo ostatnich opadów w lesie wody nie ma. Jedynie na starej hałdzie można czegoś się spodziewać, ale tutaj sucho jest dopiero po miesiącu bez opadów ;)
Na starej hałdzie w Makoszowach
Na starej hałdzie w Makoszowach © amiga

Jazda sprawia sporo frajdy, jednak przypominam sobie, że muszę w drodze powrotnej podjechać do siostry i do paczkomatu, problem w tym, że obu tych rzeczy nie mogę mieć po drodze. Tak więc kilka km pewnie nadrobię. Zastanawiam się tylko gdzie pojechać wpierw... Wydaje mi się, że bardziej logiczny jest paczkomat ;)


Leśne ścieżki :)
Leśne ścieżki :) © amiga

Na chwilę z lasów wyjeżdżam na Halembie, po raz pierwszy widzę słońce podczas powrotu oczywiście ;). Muszę się zatrzymać... szybka fora i jadę dalej.  
Okolice Doliny Jamny
Okolice Doliny Jamny © amiga

Gdy wyjeżdżam w Panewnikach korek spowodowany przez naukę jazy jest na tyle paskudni i długi iż zmieniam nieco plany, zamiast ciągnąć Panewnicką do końca i wyjechać w Brynowie by zahaczyć o paczkomat, jadę wpierw do Siostry... kilka minut i mam to co potrzebuję, teraz w drogą stronę jakieś 2 km, paczka odebrana. Wracam do domu... Czas gdzieś uciekł... ale przynajmniej powrót był przyjemny.
Wchodzić nie można, a jechać?
Wchodzić nie można, a jechać? © amiga

Do pracy w poniedziałek

Poniedziałek, 27 sierpnia 2018 · Komentarze(0)
Trochę dłuższa przerwa w dojazdach rowerowych, 2 dni stracone u mechaników, później jakieś przeziębienie gdy lało mi się z nosa, a i dzisiaj nie jest jeszcze idealnie. Coś czuję, że czeka mnie zabawa z zatokami... 

Niemniej strasznie ciągnęło mnie do roweru, gdy spoglądam na termometr za oknem ten pokazuje, że jest 8 stopni. Chłodno. Ubieram wiatrówkę, powinno starczyć.

Gdy ruszam jest 7:24 strasznie późno, chcę jechać szosami, jednak coś mnie strasznie ciągnie do lasu... więc w Panewnikach skręcam na leśne ścieżki :) Trochę obawiam się kałuż, błota po 2 dniach opadów. Zaskakuje jednak prawie kompletny wody w lesie. Wsiąkła, odparowała, zniknęła... po prostu nie ma. Kałuże pojawiają się z rzadka. 

Myślałem, że wiatrówka to będzie za mało, ale po kilku km jest mi nawet za ciepło ;)  czuję, że pod spodem leje się ze mnie ;)

Okolice hałdy w Panewnikach
Okolice hałdy w Panewnikach © amiga

Na szosy wyjeżdżam na chwilę na Halembie, ruchu na drogach praktycznie nie ma, podobnie było w Katowicach. Ale już za tydzień będzie się działo. Oj .... przynajmniej poranek będzie niebezpieczny. 
Za Halembą znowu pakuję się w las, docieram do skrzyżowania z Chudowską, zastanawiam się chwilę czy polecieć dalej na Makoszowy, czy może odbić nieco bardziej na Kończyce. Wygrywa ta druga opcja, choć nie do końca, bo w sumie zamiast centralnie przez wiadukt nad A4 pakuję się na drogę serwisową wzdłuż autostrady, dalej ul. Wiosenną i jestem na granicy z Makoszowami ;) Droga ciut dłuższa, jednak z zerowym ruchem. Od czasu gleby kilka lat temu strasznie nie lubię przejeżdżać tym wiaduktem... 
Okolice Halemby
Okolice Halemby © amiga
Lubię to miejsce fotografować
Lubię to miejsce fotografować © amiga
Krótki odcinek w Makoszowach szosami, dalej lasek Makoszowski i jestem w Gliwicach. Specjalnie pokombinować się nie da, muszę jechać szosami, tyle, że samochodów nie ma ;) Dzięki temu ostatnie 6 km jadę bez zatrzymania. W firmie jestem nieco później niż myślałem, ale warto było przejechać się lasem... 
Lasek Makoszowski o poranku
Lasek Makoszowski o poranku © amiga
Oby cały tydzień był taki jak ten poranek, oczywiście nie chodzi mi o temperaturę ;)