Czwartkowy wyjazd do pracy
Czwartek, 30 sierpnia 2018
· Komentarze(2)
Kategoria do 34km, Do/Z Pracy, Solo, W jedną stronę
Strasznie mi idzie zbieranie się... Wczoraj szybko padłem, dzisiaj problem z dobudzeniem, dopiero gdy trzeci kur zapiał wstaję ;) Teraz wszystko szybko, szybko, udaje się wyjść z domu coś około 7:20... późno. Za to jest ciut cieplej niż wczoraj, ruch chyba nieco większy na drogach. Wiatr... chyba w plecy... ale mogę się mylić.
Zastanawiam się, czy nie pociągnąć lasami, w Panewnikach gdy muszę już podjąć jakąś decyzję, ostaję jednak na asfalcie... to szybszy wariant.
Za Kochłowicami górka, zresztą jak zwykle, ale mam wrażenie, że mnie dzisiaj bardziej męczy... Za to zjazd po drugiej stronie dał mi chwilę wytchnienia.
W Bielszowicach króciutki postój na skrzyżowaniu, ciąg samochodów musiał mnie minąć, dopiero mogłem kontynuować drogę.
Coś złego zaczyna się dziać z napędem, a może tylko z tym łańcuchem... być może jest już za bardzo wyciągnięty, mam wrażenie, że czasami korba go "zabiera". Nie powinno być takiego efektu. O wymianie łańcucha na nowy raczej nie mam co myśleć... napęd go nie przyjmie, nawet podróba Shimano która leży od 2 lat w domu pewnie jest zbyt mało rozciągnięta by się dostosować do zębatek.
Przed wyjazdem prychnąłem brunoxem na linkę przerzutki tylnej... chyba zupełnie niechcący spryskałem tarczę hamulca... tak więc tylny hamulec zachowuje się dziwnie... Ciężko powiedzieć, że działa. Muszę na to zerknąć w domu... wyczyścić tarczę i lekko zeszlifować klocki... Moja wina..., zresztą nie pierwszy raz sobie zrobiłem takie kuku ;)
Na Sośnicy jakiś debil wyprzedza mnie na łuku, zachowując odstęp może 20cm... oj poleciała wiązanka... Podniósł mi ciśnienie. Już dawno nie miałem takiej sytuacji.
Na szczęście wkrótce osiągam firmę... a przed nią niespodzianka, wyłączona część ul Zabrskiej i Jagiellońskiej. Zaczyna się kolejny etap remontu...
Warszawka Nocą - z archiwum © amiga
Zastanawiam się, czy nie pociągnąć lasami, w Panewnikach gdy muszę już podjąć jakąś decyzję, ostaję jednak na asfalcie... to szybszy wariant.
Za Kochłowicami górka, zresztą jak zwykle, ale mam wrażenie, że mnie dzisiaj bardziej męczy... Za to zjazd po drugiej stronie dał mi chwilę wytchnienia.
W Bielszowicach króciutki postój na skrzyżowaniu, ciąg samochodów musiał mnie minąć, dopiero mogłem kontynuować drogę.
Coś złego zaczyna się dziać z napędem, a może tylko z tym łańcuchem... być może jest już za bardzo wyciągnięty, mam wrażenie, że czasami korba go "zabiera". Nie powinno być takiego efektu. O wymianie łańcucha na nowy raczej nie mam co myśleć... napęd go nie przyjmie, nawet podróba Shimano która leży od 2 lat w domu pewnie jest zbyt mało rozciągnięta by się dostosować do zębatek.
Przed wyjazdem prychnąłem brunoxem na linkę przerzutki tylnej... chyba zupełnie niechcący spryskałem tarczę hamulca... tak więc tylny hamulec zachowuje się dziwnie... Ciężko powiedzieć, że działa. Muszę na to zerknąć w domu... wyczyścić tarczę i lekko zeszlifować klocki... Moja wina..., zresztą nie pierwszy raz sobie zrobiłem takie kuku ;)
Na Sośnicy jakiś debil wyprzedza mnie na łuku, zachowując odstęp może 20cm... oj poleciała wiązanka... Podniósł mi ciśnienie. Już dawno nie miałem takiej sytuacji.
Na szczęście wkrótce osiągam firmę... a przed nią niespodzianka, wyłączona część ul Zabrskiej i Jagiellońskiej. Zaczyna się kolejny etap remontu...
Warszawka Nocą - z archiwum © amiga