Wpisy archiwalne w kategorii

do 34km

Dystans całkowity:73100.96 km (w terenie 11237.08 km; 15.37%)
Czas w ruchu:3228:23
Średnia prędkość:22.64 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:262950 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:2777597 kcal
Liczba aktywności:2354
Średnio na aktywność:31.05 km i 1h 22m
Więcej statystyk

Środa rano

Środa, 28 października 2015 · Komentarze(3)
Poranek strasznie śpiący, nie dość, że nie mogę się dobudzić, to zbieram się powolutku, jak żółw ociężale... czas gdzieś ucieka... wychodzę około 7:25... świeci słońce, gdzieś tam widać delikatne przymglenia, są 2 stopnie... i jest dość silny wiatr, niby z południowego wschodu, jednak mam wrażenie, że zmienia kierunki, raz pomagając a raz przeszkadzając... 

Pełno liści
Pełno liści © amiga

Na drogach panuje straszny ruch, jednak chyba nieco mniejszy niż wczoraj... co nie zmienia faktu, że uciekam na boczne alternatywne drogi, tak jest spokój... Zastanawiam się ilu będzie wariatów na trasie, mamy w końcu pełnię, jednak pomimo obaw nie przypominam sobie jakiś morderców... za to zdarzył się jeden sprytny stojący na ścieżce rowerowej... cóż... to popularne w tym miejscu... na ul Medyków...

Stojący na DDRce
Stojący na DDRce © amiga

W sumie chyba projektując ścieżkę rowerową nikt nie wziął pod uwagę, że jest tutaj szkoła i pewnie rodzice będą czasami podrzucać swoje pociechy, że czasami są jakieś wywiadówki, czy cokolwiek innego i gdzieś trzeba się zatrzymać... ale to problem wszystkich naszych projektantów DDRek... 

Odkurzanie chodników
Odkurzanie chodników © amiga
Wczoraj była tu zwężka, szybko się chłopaku uwinęły... tylko przydałby się asfalt
Wczoraj była tu zwężka, szybko się chłopaku uwinęły... tylko przydałby się asfalt © amiga

Chociaż jak już wiele razy wspominałem mistrzem bezsensownego wykonania jest ktoś odpowiedzialny za DDRy w Rudzie Śląskiej... z drugiej strony prezydenci Katowic też mają rowerzystów w miejscu gdzie kończą się plecy... 
Zresztą mam wrażenie, że każda droga rowerowa mnie spowalnia, najczęściej jest niebezpieczna... Czasami gdy są gorsze warunki pogodowe, a czasami zawsze... 

Jesień pełną gębą
Jesień pełną gębą © amiga

Kopalnia Bielszowice :)
Kopalnia Bielszowice :) © amiga
Kolorowo tutaj :)
Kolorowo tutaj :) © amiga


Przez Wirek przejeżdżam gdy już jest po 8:00, więc od tego miejsca jest luźniej, w Kończycach, czy jak kto woli w Zabrzu Centrum Południe wyprzedza mnie jakiś biker... nie mam jednak siły by go gonić... widzę, że  jadę na pół gwizdka, ale siły... chyba w lesie... Czy to dalej wina utrzymującego się przeziębienia? Czy braku kondycji... Pewnie i jedno i drugie... ;(


Za chwilę slalom :)
Za chwilę slalom :) © amiga

Zdjęcia to klatki z kamerki.... 

Środa wieczór

Środa, 28 października 2015 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam dopiero koło 16:40... ściemnia się... ale, postanowiłem sobie, że pojadę lasem... nic mnie nie może od tego odwieść...

Przed kościołem trwa budowa ronda
Przed kościołem trwa budowa ronda © amiga

Piorunem wbijam się na Sośnicę i dalej na hałdę, gdzie mam okazję podziwiać resztki zachodzącego słońca... A na zjeździe w kilku miejscach widzę miejsca gdzie uczestnicy ostatniego Runmageddonu przetarli nowe szlaki :) w poprzek hałdy, przez zarośla, przez bagna... ;P

Resztki promieni słonecznych
Resztki promieni słonecznych © amiga

Dalej wbijam się na starą hałdę w Makoszowach, tam dla odmiany sporo błota, czyli wszystko wróciło do normy, nienormalne było gdy w tym miejscu było sucho, rower tańczył na błocie, na koleinach, dalej jest już lepiej, jest spokojniej... 

Nocne klimaty na Halembie
Nocne klimaty na Halembie © amiga

W lasach nie spotkałem żywego ducha, w zasadzie dopiero pierwszych ludzi spotykam przy wylocie w Panewnikach... tam dla odmiany trafiam na rowerowego Ninja, bez lampek, bez odblasków... dochodzę go na Panewnickiej... ech... szkoda gadać... 

Rowerowy Ninja
Rowerowy Ninja © amiga

Przy wylocie z ul. Medyków
Przy wylocie z ul. Medyków © amiga
Jeszcze tylko pokonać ul Kościuszki i za chwilę będę w domu
Jeszcze tylko pokonać ul Kościuszki i za chwilę będę w domu © amiga

W domu czuję zmęczenie... muszę się napić herbaty, odwodniłem się czy co?

Zdjęcia to klatki z kamerki ;P

Wtorek rano

Wtorek, 27 października 2015 · Komentarze(2)
Wychodzę z domu tuż po 7:00... na zewnątrz unosi się jeszcze mgła, jest chłodno, termometr wskazuje 2 stopnie... jestem ubrany nieco cieplej niż jeszcze wczoraj... 
Wieczorem wyczyściłem korbę suport... dzisiaj już zniknęły zgrzyty... do kolejnego deszczu... oby nie za prędko... zeszły tydzień zmęczył mnie, miałem już dość opadów... pora na słońce... chociaż wiąże się to z zimnymi porankami... 
Z rana jeszcze jedna mała zmiana w rowerze, na kierownicy ląduje kamerka... odszukana, odkopana...  po wczorajszym dniu świra drogowego... wolę mieć coś takiego przy sobie, może zrobię jakąś kompilację... zobaczymy...
Dzisiaj za to jakby nieco luźniej przynajmniej w Katowicach, szybko wydostaję się z miasta... Jedynie na Armii Krajowej nieco więcej samochodów... 

Szybki przejazd przez park Zadole, ma Śląskiej i Medyków też pusto... 
Dojeżdżając do parku Zadole
Dojeżdżając do parku Zadole © amiga

Za to coś czuję, że w Kochłowicach od jutra będzie się działo, będzie zabawa i będzie wahadło... panowie już stawiają znaki i sygnalizację świetlną...  Nie wróży to nic dobrego... Może trzeba będzie jeździć lasem :)... Może nawet lepiej... tam nie ma samochodów..., nie ma zwężek, nie ma wahadeł, jest z to święty spokój :)
Będzie zwężka
Będzie zwężka © amiga

Niespodzianka na DDrce
Niespodzianka na DDrce © amiga

Na Wirku zaskakuje mnie koń na przejściu dla pieszych :)... Z reguły ciągnie furmankę z węglem, dzisiaj, jednak ma chyba wolne :) i poszedł na spacer... 
Jaki Qń jest każdy widzi
Jaki Qń jest każdy widzi © amiga

W Gliwicach na Skrzyżowaniu Sikorskiego i Reymonta jakoś mądry wyjeżdża mi tuż przed koła, muszę hamować, ale dzisiaj Cię mam... mam filmik... mam rejestrację... więc został uwieczniony... będzie pierwszym na świątecznej składance... 

Pozdrowienia dla kretyna wymuszającego pierwszeństwo... -SG 6413G
Pozdrowienia dla kretyna wymuszającego pierwszeństwo... -SG 6413G © amiga

Na ostatnim kilometrze bł Czesława trafiam na korek... nie wygląda to dobrze, jedyna możliwość to objechać toto chodnikiem, jednak wiąże się to ze sporo wolniejszą jazdą, ale zawsze jazdą... i wzmożoną uwagą bo piesi są bardziej nieprzewidywalni niż kierowcy... 

Korek na bł. Czesława
Korek na bł. Czesława © amiga

Chwilę później jestem już w firmie, dzisiaj i tak nie było źle, wczoraj miałbym ciekawsze sceny... tyle, że kamerka została w domu... 

Wtorek wieczór

Wtorek, 27 października 2015 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam coś po 16:30, jeszcze resztki słońca oświetlają drogę... lampki więc mogą zostać wyłączone. Planowałem dzisiaj wjechać na leśne ścieżki wąskie, jednak informacja z inpostu zmieniła moje plany, muszę podjechać do paczkomatu i odebrać przesyłkę. Gnam więc szosami... jest dość luźno, pomimo tego, że święto za pasem :) 
Lampki odpalam dopiero gdy wjeżdżam do lasku Makoszowskiego... dopiero tam pomiędzy drzewami widoczność spadam i to dość mocno, na dokładkę pojawiają się piesi... ninja :)... z psami ninja... ;P muszę zwolnić i jechać uważniej. W którymś momencie zaskakuje mnie coś małego, odblaskowego... biegającego z prawej na lewo i z powrotem. Okazuje się, że to pieszy ninja miał na lince odblaskowego zwierzaka :)... Dobre i to ;p Droga przebiegłą bez zakłuceń, bez wariatów i z pięknym księżycem w pełni :) początkowo lekko za chmurami, później już świecił pełnią blasku... oświetlając mi drogę... :)

Przy paczkomacie spędziłem kilkadziesiąt sekund, zastanawiałem się tylko jak mam ją dalej wieźć do domu, w końcu okazało się, że pomimo swojej kanciastości i gabarytom nieźle się trzyma w uchwycie na bidon :)... Do domu i tak było już niedaleko... więc nawet gdybym miał ją trzymać w ręce, to nie sprawiło by to problemów, jednak pora chyba wrócić do większego plecaka... tylko co tu kupić?
Bo wymagania z biegiem czasu rosną :), niestety ceny też ;p
W domu chwila na sprawdzenia zawartości paczki... wszystko jest... kilka łańcuchów, spinki do nich, kółka przerzutek..., kasety przyszły w piątek, więc brakuje tylko jednej korny i tarcz do drugiego napędu... i będzie kompletny zapas :), ale nie wymienię nic do końca zimy... a przynajmniej taki mam plan, chyba, że napęd odmówi współpracy... Zresztą co by nie mówić ten jest powoli rekordzistą :) Ten w Giancie... a myślę, że przynajmniej do końca roku na nim jeszcze pojeżdżę...

Nad stawem Barbara w okolicach Giszowca
Nad stawem Barbara w okolicach Giszowca © amiga

Poniedziałek rano

Poniedziałek, 26 października 2015 · Komentarze(3)
Gdy wychodzę na zewnątrz zaskakuje mnie mgła, zaskakuje mnie temperatura - dość wysoka, i zaskakuje mnie czas... 7:17... niby jestem bardziej wyspany, ale zbieranie się szło mi nijak.... 
ul.Jankego zawalona samochodami po brzegi, cieszy mnie to, że z niej nie korzystam, muszę tylko przejść na drugą stronę.... na Armii Krajowej jest nielepiej... odbijam szczęśliwie w park na Zadolu... i jadę w ciszy, prawie ciszy... w weekend zapomniałem o tym, że miałem zajrzeć do korby, a w zasadzie do suportu, deszcze zrobiły swoje i słyszę zgrzytanie piasku.... teraz trochę za późno na zabawy z nim, ale gdy wrócę do domu muszę się zająć czyszczeniem...  inaczej pożegnam się z łożyskami, z suportem... a liczę na to, że może uda mi się na tym przeskoczyć zimę... ale kto wie... nie chciałbym znowu wymieniać napędu na zimę...jak rok temu, chociaż zeszłoroczna zima i tam była łagodna, a w zasadzie można nawet powiedzieć, że jej nie było ;)
Po drodze jeszcze lekki sajgon był w Kochłowicach i na Wirku w okolicy stacji kolejowej, ale już 500m dalej na Bielszowickiej byłem sam :) Dzisiaj wiatr znów szaleje, wieje od północy... czasami przeszkadza, kołysząc rowerem, bądź wiejąc w twarz... Na dokładkę cały czas jestem przeziębiony... W firmie kolejna porcja prochów i można wziąć się za pracę ;)

Kolorowa jesień
Kolorowa jesień © amiga

Poniedziałek wieczór

Poniedziałek, 26 października 2015 · Komentarze(1)
Wyjeżdżam nieco później niż chciałem, ale jakoś tak dziwnie wyszło, za kilkanaście minut wybije 17... jest już szarówka, słońce gdzieś tam błyska chwilę przed tym zanim skryje się za horyzontem. W Gliwicach jakiś cyrk, korki, setki samochodów, podobnie jak i rano. Jednak dopiero teraz przypominam sobie o co chodzi... a chodzi o święto te niedzielne, te pierwszo listopadowe... Niedzielni kierowcy wyszli na drogi, w zasadzie wyjechali, zresztą nie tylko oni, jest sporo więcej pieszych samobójców i rowerowych ninja... 
Szczególnie na tych ostatnich jestem wkurzony... jedzie taki ciemną drogą, nieoświetloną, ubrany na czarno, bez jakiegokolwiek jasnego akcentu, bez najmniejszego odblasku, bez lampki... Wczoraj spotkałem 2 mądrych na zjeździe z wiaduktu pomiędzy Gliwicami a Zabrzem, tyle, że w tym miejscu nie ma lamp, jest ciemno, tyle tylko, że gdzieś w lampkach zamajaczyły mi jakieś podejrzane sylwetki 2 typów zajmujących całą szerokość DDR-a i prawdopodobnie łatających dętkę...
Dobrze, że założyłem drugą lampkę która świeci mi kilkadziesiąt metrów do przodu, dzięki temu w porę mogłem zwolnić i ich wyminąć... 
Zresztą nie tylko w tym miejscu miałem takie spotkanie, ale chyba to było najbardziej niebezpieczne... Kawałek dalej w parku podobne zdarzenie, tyle, że rowerowy ninja akurat jechał oświetloną aleją... obok niego biegło 2 zwykłych ninja ;)
Chyba odszukam w domu kamerkę, przynajmniej na czas do świąt, uwiecznię kilku mądrych... 
Im bliżej jestem domu tym jest luźniej na drogach, gdy przejeżdżam koło cmentarzy nie widać jeszcze wzmożonego ruchu... może więc to nie ten efek, a może już wszyscy opuścili cmentarze po zmroku? Trudno zgadywać... 
W domu jestem o takim sobie czasie, cały czas czuję jakieś osłabienie, coś mnie toczy od środka... Pogoda ma się poprawiać, pytanie czy przeziębienie przejdzie... Prochy niewiele dają... kamyki też :)

Piękny dzień
Piękny dzień © amiga

Piątek rano

Piątek, 23 października 2015 · Komentarze(0)
Kolejny poranek z tych gdy nic się nie chce, nie chce się wstać, nie chce się jeść, nie chce się ubierać i nie chce się jechać...
Jednak zmuszam się, zapodaję z rana 2 gripexy... i w drogę, wczoraj zaskoczył mnie wiatr od wschodu gdy wracałem, miałem nadzieję, że dzisiaj będzie mnie pchał do pracy, a tutaj niespodzianka... Znów zmienił kierunek tym razem wieje od zachodu.... Więc kolejny dzień mam  pod górkę... cóż...

Drogi mokre, w nocy lało... jest wilgotno, unosi się mgła, nie jest gęsta... ale wyczuwalna... i oczywiście widoczna... Na drogach jakiś Sajgon, setki samochodów gnających we wszystkich kierunkach... Czyżby to efekt piątku?

Dopiero gdy mijam Wirek jest spokojniej, ale też jest już po 8:00... Kolejny raz będę później... ale nie szkodzi... 
Wczoraj zamówiłem większość części do napędów obu rowerów ;) zostały jeszcze zębatki do korb... ale mam czas, może znajdę coś w promocji... Nie spieszy mi się, będę się starał zajeździć napędy do końca.. W Giancie w tym roku napęd ma dopiero około 13-14 tys km... :) Myślę, że kolejne ze 2-3 dołożę... jeszcze w tym roku... W Góralu... w zasadzie chcę zmienić korbę, Ta Shimanowska jest badziewiata, kto wymyślił korbę z 42 ząbkami... jakaś porażka... Poczekam na coś bardziej strawnego, korci mnie by do górala wstawić też korbę 48 :)... Będzie ciężko... ale przynajmniej nie braknie przełożeń... tyle, że pewnie tylna przerzutka też będzie wymieniona... jest za krotka do takich hec... ;)

Droga do firmy zmęczyła mnie.... dobrze, że to już piątek... w weekend się kuruję... ew. pójdę do lasu pofocić jesień...

Pełno grzybów w lesie
Pełno grzybów w lesie © amiga

Piątek wieczór

Piątek, 23 października 2015 · Komentarze(0)
16:30 - wychodzę z firm.... zaskakuje mnie słońce, w końcu po wielu dniach miło było je zobaczyć. Plan na wieczór to gnać do domu, zaczynam dzisiaj kurację 2 dniową,m ostatnie słoty odcisnęły na mnie swoje piętno,  jestem przeziębiony, jadę na prochach... Paskudnie... Przez chwilę myślałem by wjechać do lasu, jednak odpuściłem, wiatr dla odmiany w plecy przynajmniej nie męczę się, aż tak bardzo, za to... całkiem sporo rowerzystów pojawiło się wieczorem :)


Udało mi się dorwać nowe akumulatorki do lampek 18650, firmowe... sprawdziłem je już jakiś czas temu kupując testowo 2 sztuki... Ciężko je rozładować, dzisiaj 4 kolejne zasiliły moje zapasy... w Zamian wywalę kilka chińskich podrób... które dostałem jako gratis do kolejnych lampek... 

Pewnie w poniedziałek je przetestuję na trasie...

Staw Barbara
Staw Barbara © amiga

Czwartek rano

Czwartek, 22 października 2015 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam dość późno, jest 7:20... ale wszystko przez to, że za diabła nie mogłem wstać wcześniej... pod kołdrą było tak ciepło... a za oknem ciemno, mokro... aż nie chce się jechać.
Gdy wychodzę na zewnątrz już nie pada, jest dalej mokro, jest dalej wilgotno, na drogach początkowo Sajgon, ale gdy jestem poza Katowicami jest już lepiej, co prawda i tak gonię bokami...  odbijam nieco inaczej niż zwykle, omijam dzięki temu centrum Kochłowic. 
W Zabrzu chciałem pojechać również bokami, ale ciąg samochodów skutecznie zmienił moje zamiary, prościej było mi odbić w prawo niż w lewo. Oczywiście i tak wpakowałem się w lasek Makoszowski... ;), czuć te kilka dni opadów, w wielu miejscach jest już grząsko jednak patrząc na stawy, na strumienie dalej brakuje wody....  

Pod koniec w Gliwicach delikatnie coś siąpi, tyle, że przez chwilę... 

Buty znów wilgotne... cóż... wysuszą się do wieczora, a później  się zobaczy :)

Kolorowe leśne ścieżki
Kolorowe leśne ścieżki © amiga

Czwartek wieczór

Czwartek, 22 października 2015 · Komentarze(2)
Wyjeżdżam kilkanaście minut przed 17... Widać słońce, po raz pierwszy od kilku dni... Jest sucho, temperatura dalej na plusie :)... 
Wiatr za to zmienił kierunek, wieje od wschodu... a rano się cieszyłem, że do domu będę miał z górki, o ja naiwny.... ;(

Przez kilka minut myślę by wjechać w las... jednak tuż przed wyjazdem dostałem informację na komórkę i wiem, że czas ma dla mnie znaczenie, więc skracam trasę jak tylko się da... Gonię po najkrótszej linii do domu... Wpadam na chwilę do lasku Makoszowskiego... Dzisiaj zaskoczenie... sporo ludzi na spacerach, z kijami, biegaczy i rowerzystów :)... Słońce zrobiło swoje... Chyba każdemu brakowało w ostatnim czasie witaminy D ;)

Po około 15 minutach jazdy słońce chowa się za lasami, zaczyna się ściemniać... jeszcze gorzej będzie za tydzień, już po wyborach... gdy czas zostanie przesunięty... i wieczorem prawie zawsze będzie ciemność  gdy będę pedałował do domu :(.... Będzie noc... pora przejrzeć lampki rowerowe... W tej chwili starcza jedna... Pora chyba sprawdzić akumulatory... wywalić chińszczyznę... którą dostałem z nimi... 

Byle do wiosny...

Piękny, szkoda, że niejadalny ;)
Piękny, szkoda, że niejadalny ;) © amiga