Wpisy archiwalne w kategorii

do 34km

Dystans całkowity:73100.96 km (w terenie 11237.08 km; 15.37%)
Czas w ruchu:3228:23
Średnia prędkość:22.64 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:262950 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:2777597 kcal
Liczba aktywności:2354
Średnio na aktywność:31.05 km i 1h 22m
Więcej statystyk

Środa rano

Środa, 21 października 2015 · Komentarze(0)
Poranek paskudny, jedynie wyjeżdżam kilka minut po 7:00, delikatnie siąpi, jest ciemno, nie ma słońca, delikatne siąpi... Kalka z wczorajszego powrotu... a może nie? 
Wczoraj aż tak nie wiało... dzisiaj to masakra, nie mam sił by wjechać na byle górkę... rozkłada mnie też jakieś przeziębienie, mam wrażenie, że ktoś mi coś sprzedał wczoraj w firmie... Z rana wziąłem prochy, ale to nie wszystko...
Miejscami na drogach zawierucha, w Kochłowicach przejechanie przez centrum to niezłe wyzwanie, podobnie jest na Wirku... dopiero za Bielszowicami jest nieco luźniej, ale nie mam ochoty na jazdę szosami... skręcam tak by przejechać parkiem przez Makoszowy. W firmie potrzebuję gorącej kąpieli :)


Gdzieś w lesie :)
Gdzieś w lesie :) © amiga

Środa wieczór

Środa, 21 października 2015 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam z firmy gdzieś po wpół do 17... Czuję zmęczenie po całym dniu, na dokładkę zaczyna padać, znowu zaczyna padać... dzisiejszy dzień cały był w kratkę... Ludzi na drogach nie ma, samochodów też, zastanawiam się jednak czy nie wbić się na hałdę, jednak gdy deszcz się nasila... stwierdzam, że to nie ma sensu... wjeżdżam w park w Zabrzu... nieco inaczej niż zwykle... Chcę sprawdzić kilka ścieżek... 

Okazuje się, że od czasu gdy powstała ścieżka po wiadukcie DTŚki nad torami kolejowymi to część ścieżek zaczęła zarastać... ciężko się tamtędy jedzie... na dokładkę zaskakuje mnie coś... to coś to brak stawu... zawsze jechałem ścieżką wzdłuż brzegów... tym razem jadę na 2m skarpie... masakra... staw wyparował... na dole jest tylko jakaś kałuża... 

Dalej wracam na asfalty, coraz bardziej leje... Nie przepadam za jazdą w takich warunkach, znów wszystko przemoczone... 

W domu pakuję ciuchy do pralki... a sam udaję się pod prysznic... gorący prysznic :)

Staw odparował?
Staw odparował? © amiga

Wtorek rano

Wtorek, 20 października 2015 · Komentarze(0)
Prognozy na dzisiaj są mocno nieciekawe, z rana jest jeszcze względnie, poza tym, że dalej wisi nad głową gruba warstwa chmur...o słońcu mogę jedynie pomarzyć... Wiatr zmienił wyraźnie kierunek, jedzie się dość ciężko cały czas pod górkę... Pociesza mnie tylko to, że wyjechałem 5 minut wcześniej niż wczoraj... Raczej nie powinno padać, chociaż meteo coś wspomina o drobnych pikach pod koniec dnia.... Teraz jest w porządku... Na Wirku trochę samochodów, nieco dalej już za granicą Bielszowic, trafiam na policję, kontrola trzeźwości, mnie nie sprawdzają, nie wiem czy wyglądam tak dobrze, czy zakładają że wariant na rowerze o takiej porze nie może być pijany? Za to wszystkie samochody są kontrolowane... 
Im bliżej jestem Gliwic tym jest luźniej, nawet Zabską jakoś przelatuję, co ostatnie prawie się nie zdarza :)

Poranne mgiełki
Poranne mgiełki © amiga

Wtorek wieczór

Wtorek, 20 października 2015 · Komentarze(1)
wyjeżdżam po 17... a miało być wcześniej...

Już od początku mam odpalone lampki, gęste chmury zaciemniają krajobraz, na dokładkę lekko siąpi i widać unoszące się mgiełki, a może to smog? Chociaż podejrzewam, że i jedni o drugie.  O jeździe lasem niespecjalnie myślę, nie ma po co...  ciągnę drogami, skracam tam gdzie się da, jest nieprzyjemnie... Tyle, że nie ma prawie samochodów na drogach, chyba wszyscy uciekają do domów... o wycieczkach nie ma mowy... rowerzystów nie widać, za to jedynie jacyś szaleni biegacze co jakiś czas się pojawiają... 
Do domu przyjeżdżam dość późno, jestem zmęczony, głównie tą pogodą... Chce mi się spać...  a wieczorem czeka mnie jeszcze debata... pewnie nic to nie zmieni w moim stosunku do polityków... Najchętniej wszystkich bym wybatożył...  Za każdą obiecaną głupotę 10 batów... Myślę, że można by tą karę wymierzyć awansem na kolejne 4 lata...

Nocne klimaty
Nocne klimaty © amiga

Poniedziałek rano

Poniedziałek, 19 października 2015 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam późno, 7:20... masakra, ale też rower nie do końca był przygotowany,  w sobotę został wyczyszczony, wymyty, naoliwiony, sprawdzony itd...  tyle, że pozdejmowałem z niego wszystkie pierdółki, połatałem też dętki, teraz to wszystko musiało zostać zainstalowane na rowerze. 

Gnam po drogach, już 2-gi dzień nie pada :) co prawda spodziewam się, że będzie mokro, ale na asfalcie jest nieźle, jedynie standardowo rowerówka w Kochłowicach wygląda jak wygląda, niestety miasto ma ją gdzieś, wydaje im się, że pomalowanie asfaltu na czerwono załatwia wszystkie problemy rowerzystów... 

Gdy dojeżdżam do Zabrza jest już po 8:00... drogi powoli pustoszeją, a ja testuję nowe oponki :) CST 700x42C 1040N... trochę dziwnie mi się na nich jedzie, niby..... rozmiar identyczny jak Schwalbe, ale jednak mam wrażenie jakbym jechał na gumowym balonie ;)

uczę się nowego "stylu jazdy" na nowych oponach, trochę asekuracyjnie.... sprawdzam jak spisują się błocie, na mokrych liściach... wstępnie wygląda to nieźle, Schwalbe latały na takim podłożu... Czyli jest jakiś postęp :) mam opony na jesień 2015 :)

Mech ma się dobrze :)
Mech ma się dobrze :) © amiga

Poniedziałek wieczór

Poniedziałek, 19 października 2015 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam trochę po 16:30... pogoda względna :), nie pada, nawet w ciągu dnia było kilka przebłysków słońca :)... teraz powolutku zaczyna się szarówka... początkowo jadę szosami i tak chcę dojechać do domu, jednak w Zabrzu... mała korekta... przy kopalni Makoszowy odbijam w ul. Beskidzką i dalej na Łączną, chwila i jestem na Wiosennej, wjeżdżam powoli w las... teren zaskakuje, jest prawie dobrze, może poza kilkoma drobnymi kałużami, jest już wilgotno w lesie, ale nie mokro... co też zaskakuje.

Rozglądam się za grzybami... i nie widzę nic.... niby jest wysyp, ale coś czuję, że nie na Śląsku, nie w okolicy przez którą jadę.. Spoglądam na niektóre miejsca gdzie zwykle zalega woda, dalej jest sucho, jeszcze opady nie uzupełniły braków...  jeszcze trochę musi popadać... 


Ustrzelona sójka :)
Ustrzelona sójka :) © amiga

Piątek wieczór

Piątek, 16 października 2015 · Komentarze(0)
Pogoda taka sobie, w ciągu dnia było znośnie, pod wieczór, zaczyna coś się psuć, prognozy mówią jedno... będzie lało, mam trochę czasu może się uda dojechać do domu, może się uda nieupaprać roweru? Może, może, może... 
Gdy ruszam zegarek pokazuje 16:45... późno... spieszę się, pędzę, muszę być jak najwcześniej w domu... czy uda się czy się nie uda?
początkowo na drogach spory ruch, chociaż chyba ta najgorsza fala już przeszła przez miasto... tragedii nie ma :) o lesie zapominam, pewnie jest zbyt mokro, chociaż dla chcącego nie ma nic niemożliwego, wczoraj jakoś myknąłem lasem, fakt, że zajęło mi to godzinę czterdzieści... a jazda po błocie w nieprzystosowanym to tego rowerze, a w zasadzie oponach, była ciekawym wyzwaniem :).... 
Do domu dzisiaj jednak dojeżdżam w niezłym czasie... może nie rekordowym, bo wschodni wiatr nie pomagał :).... 

Podjeżdżając do domu, zastanawiam się czy jeszcze raz nie podjechać na myjnię, mokre drogi jednak powodują to, że zbiera się na rowerze sporo piasku... 

Trochę mokrawo w lesie
Trochę mokrawo w lesie © amiga

Piątek rano

Piątek, 16 października 2015 · Komentarze(0)
7:20... ruszam... dzisiaj ubrany nieco inaczej niż w ostatnim czasie, na reklamę Etisoftu :)
Wiatr jakby osłabł, jednak utrzymał kierunek, o ile może mnie to teraz cieszyć, to wieczorem muszę się liczyć z walką...
Jednak na pocieszenie mam wysoką temperaturę :) 10 stopni i brak opadów, chociaż deszcze ustały dopiero koło 6:00..więc jest mokro... 
Delikatnie wyprowadzam rower na zewnątrz... by piasek nie obsypał się w mieszkaniu.... 
Gdy ruszam jest już widno... lampki mogą zostać wyłączone, na drogach mokro... standardowo "topię" się na mega wypasionej rowerówce w Kochłowicach... Za to przed Wirkiem na zjeździe czuję, że rower coś dziwnie pływa... czyżby pana? Spoglądam na tylne koło, brakuje powietrza na dole..staję, wymieniam dętkę, sprawdzam oponę od środka, pompuję, ruszam dalej... 
Przejechałem może 1.5km... znów coś nie tak... staję, sprawdzam koło... znów brakuje powietrza... tym razem przed zięciem opony sprawdzam ją z zewnątrz, odnajduję miejsce gdzie uchodzi powietrze, jest wbity kawałek szkła.. i... wszystko jasne... 
kolejne 10 minut z głowy, znów wymiana dętki, znów pompowanie... Przy okazji stwierdzam, że opona tylna jest już mocno zużyta... po około 3500km... poszło szybko... za szybko... mam jednak wrażenie, że opony 700 są jakieś dziwnie słabe, poza tymi które dostałem z rowerem...  Aktualne Schwalbe Land Cruiser zostały założone na wyprawę w sierpniu... mamy połowę października i ta na tyle jest do wywalenia... W domu już czekają kolejne opony CST ;).... nieco bardziej terenowe... na warunki jesień 2015...  chyba pora w nie wyposażyć rower...

Zresztą jeżeli chodzi pony to nic nie przebije opon Gianta tych dostarczonych z rowerem, przejechały już około 15000km i pewnie zrobię na nich kolejne kilka tys. tyle, że to slicki... Co ciekawe produkuje je Kenda... dla Gianta, ale pod marką Kedna nie można ich kupić... Mało tego, wszystkie opony Kedny jakie miałem niezależnie od tego czy płaciłem 30zł czy 120 zł za sztukę padały w jeszcze krótszym czasie niż Schwalbe... najczęściej się rozrywały na boku... W domu mam jeszcze Panaracery, też Skicki i również są nie do zajechania, chociaż przejechały do tej pory góra 5000km... Teraz już ich nie użyję, może na wiosnę? 

Przejazd kolejowy w lasach Ochojeckich
Przejazd kolejowy w lasach Ochojeckich © amiga


Czwartek rano

Czwartek, 15 października 2015 · Komentarze(3)
Ruszam około 7:20... jest niby wyższa temperatura niż ostatnio, ale pada deszcz, im jestem dalej od domu, tym jest gorzej, deszcz coraz bardziej rzęsisty... pomimo zabezpieczenia się przeciwdeszczówką, ochraniaczami już po 30 minutach i tak wszystko jest przemoknięte... Całkiem spory ruch na drogach... w kilka miejscach zjeżdżam na boczne drogi, szlaki... nawet to, że minęła 8:00 niewiele zmieniło... w Gliwicach korek na bł. Czesława, ale nie wiem czy nie wywołał go autobus który jechał na jednokierunkowej pod prąd... masakra jakaś... przecież wcześniej musiał mieć znaki, musiał jakoś przejechać przez barierki... w oczy aż kole na tej drodze to, że jest to jednokierunkowa.. cóż... może młody kierowca :)

W firmie wszystko wędruje do suszenia... chyba najgorzej jest z butami... czy wyschną? ciężko powiedzieć... okaże się wieczorem ;)

Pada, pada deszcz
Pada, pada deszcz © amiga

Czwartek wieczór

Czwartek, 15 października 2015 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam z firmy około 16:30... Ciuchy w większości wyschły... buty prawie też... jedynie bielizna termoaktywna jest w takim sobie stanie i powędrowała do plecaka... zresztą jest nieco cieplej niż o poranku... 
Za to wieje halny od wschodu... na dokładkę leje... Weny do jeżdżenia nie mam, z wiatrem też nie mam ochoty walczyć... zastanawiam się co zrobić...?
Jadę przez Hałdę, to co że pada... że wszędzie pełno wody...że wąskie koła.... 
Mimo wszystko jakiś swój urok ma jazda w deszczu, wadą jest to, że już po kilkunastu minutach woda chlupie w butach... i to, że piasek chrzęści w napędzie... przynajmniej napęd zostanie wypiaskowany, później tylko zlać go wodą i... będzie jak nowy... tylko kiedy, zastanawiam się czy nie podjechać gdzieś na myjnię, ale gdy jestem pod domem nie mam na to chęci... musiałbym zrobić kolejne 1.5 km wy spłukać rower.. odległość może nie powala, ale w deszczu mi się nie chce... W lesie ciekawy klimacik, podnoszące się mgiełki... nie ma żywej duszy, nawet zwierzęta gdzieś się pochowały, w sumie im się nie dziwię... Rower w wielu miejscach tańczy na błocie... na koleinach... warunki zmieniły się diametralnie wciągu ostatnich kilku dni... tyle, że patrząc na stan rzek, stawów, dalej widać braki... jeszcze tydzień może dwa takich opadów i może wszystko wróciłoby do normalności... Tyle, że jeżeli już musi padać, to niech to robi w nocy... w dzień... przy niskiej temperaturze nie mam z tego fanu... ;P

W domu wszystko ląduje w pralce, bez wyjątku... nie ma ani cm suchego materiału na mnie.. może jutro będzie lepiej?
Rower wygląda tragicznie... jest oblepiony piaskiem... jutro trzeba będzie go delikatnie wyprowadzić by nie obsypało się to...


Czerwone korale
Czerwone korale © amiga