Czwartek wieczór
Czwartek, 15 października 2015
· Komentarze(0)
Kategoria do 34km, Do/Z Pracy, Solo, W jedną stronę
Wyjeżdżam z firmy około 16:30... Ciuchy w większości wyschły... buty prawie też... jedynie bielizna termoaktywna jest w takim sobie stanie i powędrowała do plecaka... zresztą jest nieco cieplej niż o poranku...
Za to wieje halny od wschodu... na dokładkę leje... Weny do jeżdżenia nie mam, z wiatrem też nie mam ochoty walczyć... zastanawiam się co zrobić...?
Jadę przez Hałdę, to co że pada... że wszędzie pełno wody...że wąskie koła....
Mimo wszystko jakiś swój urok ma jazda w deszczu, wadą jest to, że już po kilkunastu minutach woda chlupie w butach... i to, że piasek chrzęści w napędzie... przynajmniej napęd zostanie wypiaskowany, później tylko zlać go wodą i... będzie jak nowy... tylko kiedy, zastanawiam się czy nie podjechać gdzieś na myjnię, ale gdy jestem pod domem nie mam na to chęci... musiałbym zrobić kolejne 1.5 km wy spłukać rower.. odległość może nie powala, ale w deszczu mi się nie chce... W lesie ciekawy klimacik, podnoszące się mgiełki... nie ma żywej duszy, nawet zwierzęta gdzieś się pochowały, w sumie im się nie dziwię... Rower w wielu miejscach tańczy na błocie... na koleinach... warunki zmieniły się diametralnie wciągu ostatnich kilku dni... tyle, że patrząc na stan rzek, stawów, dalej widać braki... jeszcze tydzień może dwa takich opadów i może wszystko wróciłoby do normalności... Tyle, że jeżeli już musi padać, to niech to robi w nocy... w dzień... przy niskiej temperaturze nie mam z tego fanu... ;P
W domu wszystko ląduje w pralce, bez wyjątku... nie ma ani cm suchego materiału na mnie.. może jutro będzie lepiej?
Rower wygląda tragicznie... jest oblepiony piaskiem... jutro trzeba będzie go delikatnie wyprowadzić by nie obsypało się to...
Czerwone korale © amiga
Za to wieje halny od wschodu... na dokładkę leje... Weny do jeżdżenia nie mam, z wiatrem też nie mam ochoty walczyć... zastanawiam się co zrobić...?
Jadę przez Hałdę, to co że pada... że wszędzie pełno wody...że wąskie koła....
Mimo wszystko jakiś swój urok ma jazda w deszczu, wadą jest to, że już po kilkunastu minutach woda chlupie w butach... i to, że piasek chrzęści w napędzie... przynajmniej napęd zostanie wypiaskowany, później tylko zlać go wodą i... będzie jak nowy... tylko kiedy, zastanawiam się czy nie podjechać gdzieś na myjnię, ale gdy jestem pod domem nie mam na to chęci... musiałbym zrobić kolejne 1.5 km wy spłukać rower.. odległość może nie powala, ale w deszczu mi się nie chce... W lesie ciekawy klimacik, podnoszące się mgiełki... nie ma żywej duszy, nawet zwierzęta gdzieś się pochowały, w sumie im się nie dziwię... Rower w wielu miejscach tańczy na błocie... na koleinach... warunki zmieniły się diametralnie wciągu ostatnich kilku dni... tyle, że patrząc na stan rzek, stawów, dalej widać braki... jeszcze tydzień może dwa takich opadów i może wszystko wróciłoby do normalności... Tyle, że jeżeli już musi padać, to niech to robi w nocy... w dzień... przy niskiej temperaturze nie mam z tego fanu... ;P
W domu wszystko ląduje w pralce, bez wyjątku... nie ma ani cm suchego materiału na mnie.. może jutro będzie lepiej?
Rower wygląda tragicznie... jest oblepiony piaskiem... jutro trzeba będzie go delikatnie wyprowadzić by nie obsypało się to...
Czerwone korale © amiga