Wpisy archiwalne w kategorii

do 34km

Dystans całkowity:73100.96 km (w terenie 11237.08 km; 15.37%)
Czas w ruchu:3228:23
Średnia prędkość:22.64 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:262950 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:2777597 kcal
Liczba aktywności:2354
Średnio na aktywność:31.05 km i 1h 22m
Więcej statystyk

Późnym popołudniem

Czwartek, 25 maja 2017 · Komentarze(0)
16:36 - ruszam, pogoda zupełnie inna niż o poranku, jest nieźle, najważniejsze, że widać słońce, że nie pada, że niewielki ruch na drogach... Przeciwdeszczówa w plecaku, podobnie jak ochraniacze na buty :) Chce się jechać, po głowie chodzi mi opcja las... ale nie... za bardzo lało z rana. Jadę więc szosami

Pogoda się poprawiła
Pogoda się poprawiła © amiga
W Bielszowicach jednak odbijam, może nie w las, ale na drogę na Halembę, chcę zaliczyć okolice Nowego Świata, wyjechać na Gabrieli Zapolskiej, większość to asfalt, teren dopiero na odcinku nad stawy księżycowe. Ale w między czasie dość długi podjazd a o to mi chodzi... Coraz bliżej wyjazd integracyjny, trzeba trochę poćwiczyć. Za tydzień nie będzie przebacz... 
W Bielszowicach koło kopalni
W Bielszowicach koło kopalni © amiga
Tato tłumaczył synowi jak zachować się na skrzyżowaniu
Tato tłumaczył synowi jak zachować się na skrzyżowaniu © amiga
W lesie na stawy księzycowe
W lesie na stawy księżycowe © amiga
Wyjeżdżam z lasu nieco przed Panewnikami,, pozostała Bałtycka, budowa nowego osiedla powoduje straszny syf na drodze dojazdowej, mam nadzieję, że przy okazji ją wyremontują, tam asfaltu trzeba powoli szukać...  łatwiej jechać dziurami niż asfaltem, są równiejsze ;)
Zielone Paanewniki
Zielone Panewniki © amiga
Do domu docieram w niezłym czasie, powrót zdecydowanie lepszy niż dojazd... a jutro już piątek i weekend :)
Dawno taka melepeta nie jechała przede mną
Dawno taka melepeta nie jechała przede mną © amiga

Powrót z pracy

Środa, 24 maja 2017 · Komentarze(0)
Ruszam dopiero po 17, dzień był zwariowany w firmie, cieszy mnie to, że wracam rowerem. Ruch niewielki, za to całkiem sporo bikerów. Najważniejsze, że nie pada, wiatr w plecy, tylko te chmury, brak słońca trochę przeszkadza. Cóż... taki mamy klimat ;)


Rowerzyści na drogach
Rowerzyści na drogach © amiga
Gaz leci w dół
Gaz leci w dół © amiga
Trasa po szosach, chcę być wcześniej w domu, bez kombinowania, szlajania się, ten rok, jest wyjątkowy pod tym względem, strasznie mało zaliczam terenu, częściowo opowiada za to pogoda, a częściowo moja niechęć do jazdy po syfie... 
Policja na Wirku
Policja na Wirku © amiga
Znowu Ci sami?
Znowu Ci sami? © amiga
Od Kochłowic gdy mam w 100% wiatr w plecy rower pokazuje co potrafi, prędkość ? 40 km/h... coś pięknego... lekko wyhamowuję w Panewnikach, trochę więcej samochodów, na bałtyckiej dziury, a na Medyków podziwiam zmianę organizacji ruchy, aż dziwne, że zrobili to dopiero teraz. Pojawiło się też nowe malowania na drodze. Jest lepiej... 
Docieram do domu, czas niezły... ale jest dalej nad czym pracować... 
Fajnie gdy na drogach nie jestem sam :)
Fajnie gdy na drogach nie jestem sam :) © amiga

Nowe malowania, chyba poprawili przy okazji organizację ruchu
Nowe malowania, chyba poprawili przy okazji organizację ruchu © amiga

Środa o poranku

Środa, 24 maja 2017 · Komentarze(1)
Ruszam późno, bardzo późno, wszystko przez deszcz, radar pokazuje, że około 7:20 ma się skończyć, więc czekam. Gdy ruszam już tylko kropi, niebo wygląda nieco lepiej. Na drogach... trochę korków, większość omijam... przynajmniej w Katowicach... 

Nowa, a raczej korba przeszczepiona z górala, spisuje się nieźle, góral w zamian dostanie nową, ta już zamówiona, może do weekendu będę ją miał w domu. 

Rower sunie po drodze, pomimo "mokrości" jazda sprawia mi sporą frajdę ;), ciekawe czy będę miał podobną na powrocie gdy włożę nogi do mokrych butów ;)

Znowu mokro
Znowu mokro © amiga
W Panewnikach, na około 500 metrach jedzie za mną jakaś ciężarówka, gość ma sporo miejsca by mnie wyprzedzić, z naprzeciwka nic nie jedzie, nie ma żadnych ograniczeń co co wyprzedzania, nie ma podwójnej ciągłej...  niby fajnie.... ale gdy tylko mijam wlot z Gościnnej debilowi coś odbija, naciska na klakson i tak jedzie przez około 100m. Czekał aż zacznie się ciąg pieszo rowerowy, na tym odcinku, tyle, że wjazdu na niego praktycznie nie ma, a już na bank nie przy 30 km/h.  Ta ddr-ka urywa się po około 10 metrach gdzie jest droga tylko dla pieszych z opcją przejazdu rowerem, po czym po kolejnych 10 m znowu jest ciąg pieszo-rowerowy... jakieś 50m dalej zaczyna się prawdziwa rowerówka i na całym tym odcinku słyszę dźwięk klaksonu. Gdy wjeżdżam na rowerówkę debil zrównuje się ze mną, i wylewa z siebie żółć, krótka pyskówka, odpowiadam, że jak mu coś nie pasuje niech wezwie policję. Mam go gdzieś... 
patrzę na rejestrację.... Warszawka, któż to mógł być inny...  Może ew samochód w lizingu... 

Podniósł mi ciśnienie, mogę wypić mniej kawy ;)


Debil prowadził ten samochód
Debil prowadził ten samochód © amiga

Za to dalej się luzuje, deszcz już nie pada, tyle, że koła podnoszą wodę z drogi... Zaczyna się przejaśniać, pamiętam jednak, że idzie na nas kolejna chmura deszczowa... jest za szeroka by nas minęła... spodziewam się, że gdzieś w nią wjadę w okolicach Zabrza. Tak też się dzieje, na granicy z Gliwicami zaczyna kropić, później padać, a na końcu lać ;)
Remont trochę się przeciąga
Remont trochę się przeciąga © amiga
Nie podobają mi się te chmury
Nie podobają mi się te chmury © amiga
Pusto w Zabrzu
Pusto w Zabrzu © amiga

W firmie ciuchy lecą do suszenia, buty były w ochraniaczach, ale i tak są wilgotne...  Ciekawe jaki będzie powrót... wydaje mi się, że nie powinno padać, a przy okazji będę miał wiatr w plecy :)
Znowu leje
Znowu leje © amiga

Piątkowy powrót pod wiatr

Piątek, 12 maja 2017 · Komentarze(3)
Ruszam po około 17:15, jest dość późno, tyle, że czas uciekł. Przez około tydzień nie będzie mnie w firmie, przez tydzień nie będę miał możliwości wsiąść na rower, a może jednak? Cóż... zobaczymy. 
Jest przyjemnie ciepło, w chwili wyjazdu termometr pokazuje około 23 stopni. Na drogach spokojnie, za to od groma rowerzystów... Większość jedzie z wiatrem, a ja... pcham się pod wiatr... podmuchy są silne, wiem, że powrót będzie ciężki... dam radę... ;)
Wypogodziło się, dzieciaki ruszyły na wycieczkę
Wypogodziło się, dzieciaki ruszyły na wycieczkę © amiga
Rowerzystów pełno na drogach
Rowerzystów pełno na drogach © amiga
Mam na sobie bluzę z długim rękawkiem - jest mi za ciepło, jednak widzę, że temperatura powoli spada, w końcu jest dość późno, mijam kolejne dzielnice, próbuję mocniej nacisnąć, ale się nie da... czuję się jakby mnie siły opuściły... czy to tylko ten wiatr, czy może przemęczenie? Może jedno i drugie... 
Gaz cały czas w dół
Gaz cały czas w dół © amiga
Tym razem na szosach :)
Tym razem na szosach :) © amiga
Im bliżej domu tym jest.... gorzej... zaczyna mi po głowie chodzić, że coś mnie dopadło... mam tylko nadzieję, że nie od tego wczorajszego psa... Rana wygląda dobrze... zasklepiła się... 
Po dość długim czasie w końcu dojeżdżam do domu, jestem wykończony... Jutro za to mam parę spraw do załatwienia i oczywiście trzeba się przygotować do wyjazdu
Coś czego nienawidzę... pisanie smsów jadąc na rowerze

Coś czego nienawidzę... pisanie smsów jadąc na rowerze © amiga

Ulewny piątek...

Piątek, 12 maja 2017 · Komentarze(3)
Ruszam kilka minut po 7, wiatr w plecy, dość ciepło - około 13 stopni. Nad Katowicami przechodzą ciężkie deszczowe chmury, z nieba jedynie kropi, może nie będzie tak źle... Ruch na drogach taki sobie, nie ma tragedii, ale ideału też nie ma... W Piotrowicach trafiam na wóz policyjny rodem z RFN :) 

Te chmury nie wróżą nic dobrego
Te chmury nie wróżą nic dobrego © amiga
Policja z RFN się przybłąkała
Policja z RFN się przybłąkała © amiga
Na Ligocie zaczyna nieco bardziej padać, w Panewnikach już regularnie leje. na chwilę zatrzymuję się na przystanku, chowam komórki do plecaka, jego zabezpieczam i dopiero ruszam. Zanim wyjechałem radary pokazywała opady na około 40 minut... liczę więc że iedługo to się skończy... 
Lekko nie będzie
Lekko nie będzie © amiga
Solidnie leje
Solidnie leje © amiga
Miejscami płyną rzeki, chyba najgorzej jest na Wirku i w Bielszowicach, nie widzę po czym jadę. W Zabrzu... za to jakaś masakra na drogach... korek ciągnie się przez kilkaset metrów, uciekam na ul Sportową, przy okazji łamiąc kilka przepisów, bo inaczej się nie da w tym miejscu... pomimo tego, że jest szkoła to jazda zdecydowanie bardziej spokojna. 
Chyba najgorsza jest świadomość, że kilka km dalej nie pada
Chyba najgorsza jest świadomość, że kilka km dalej nie pada © amiga
W Gliwicach deszcze zanika, mam wrażenie, że tutaj opady przeszły bokiem. Jestem  w firmie, ubranie przemoczone, zawartość plecaka na szczęście nienaruszona. Za to z butów wylewam wodę ;)
Deszcz na chwilę ustał
Deszcz na chwilę ustał © amiga

Czwartek o poranku

Czwartek, 11 maja 2017 · Komentarze(1)
Ruszam kilka a raczej kilkanaście minut przed 7, ruch na drogach straszny, za to jest dość ciepło całe +7, lekki wiatr chyba w twarz, nie pada :)

Droga.... zapowiada się mało przyjemna, już od Piotrowic ciągną się długie łańcuszki samochodów, Staram się uciec w bok, ale nie zawsze się da. Dopiero za Panewnikami jest jakby lepiej... Do Kochłowic droga minęła dość szybko, zresztą i na Wirek tragedii nie było. Przejazd był otwarty, więc bez postoju. 

Zaciski o poranku
Zaciski o poranku © amiga
W Kochłowicach
W Kochłowicach © amiga
Zresztą dalej też mam zieloną falę, na żadnym ze skrzyżowań nie stoję, nawet Zabrze jakoś poszło sprawnie, co ciekawe na drogach nie ma tutaj specjalnego Sajgonu. w kilku miejscach podziwiam nowe wykopki. Ciepło się robi to i drogowcy wyszli z norek ;)
Gaz po 1.95
Gaz po 1.95 © amiga
Go Gliwic którędy?
Go Gliwic którędy? © amiga
Jedynie w Gliwicach drobny zgrzyt gdy gość mnie wyprzedza 20m przed skrzyżowaniem po czym stoi i czeka nie wiadomo an co... bo ani z prawej, ani z lewej nic nie jedzie. Gnam dalej... do firmy coraz bliżej. Wylot na Zabrską też spokojny. W pracy jestem w dość przyzwoitym czasie. 
Mistrz skręcania w lewo, chwilę wcześniej mnie wyprzedził, stanął na pustym skrzyżowaniu i czekał, w tym czasie cały czas rozmawiał przez telefon... szkoda gadać
Mistrz skręcania w lewo, chwilę wcześniej mnie wyprzedził, stanął na pustym skrzyżowaniu i czekał, w tym czasie cały czas rozmawiał przez telefon... szkoda gadać © amiga

Pogoda w końcu się poprawia

Środa, 10 maja 2017 · Komentarze(0)
Ruszam kilka minut przed 17, świeci słońce, nie pada, jest cieplej... i wieje od południa, może od południowego-wschodu. Cóż... powrót nie będzie lekki, ale wolę to, niż to co działo się w ostatnich dniach... Jadę do domu najkrótszą drogą, przynajmniej taki jest zamysł... głównie asfaltami, chociaż nie wykluczam, że mnie nie poniesie. Pełny wariant leśny nie wchodzi w rachubę... to jeszcze nie takie warunki jak powinny być. Wiosna już dawno nie była taka do bani.... 

Wieczorem pogoda znacznie się poprawiła
Wieczorem pogoda znacznie się poprawiła © amiga
Od kilku dni tutaj kopią... jakaś awaria?
Od kilku dni tutaj kopią... jakaś awaria? © amiga
Piesek niczego sobie
Piesek niczego sobie © amiga
Na drogach dość pusto, jedynie w Zabrzu jest lekkie wariactwo, jakiś debil przejechał ciut za blisko... wyrwało się się przekleństwo... ech... Od Pawłowa jest jednak spokojnie. Na Wirku wbijam się ponownie na szlak wzdłuż potoku Bielszowickiego, dzisiaj dla odmiany trafiam na bikerów, biegaczy, kijkarzy itd... 
Dzisiejszy debil za kierownicą
Dzisiejszy debil za kierownicą © amiga
Na Bielszowickiej
Na Bielszowickiej © amiga
Ostatnio często tutaj zaglądam, ale jak widać, nie tylko ja
Ostatnio często tutaj zaglądam, ale jak widać, nie tylko ja © amiga
Ciężarowy
Ciężarowy © amiga
Trasa od Kochłowic do Panewnk wyciska ze mnie 7 poty, cały czas pod wiatr... dobrze, że chociaż jest z górki ;). Gdzieś na Bałtyckiej przypominam sobie o paczkomacie... muszę go zaliczyć... ważna przesyłka czeka. Delikatnie koryguję trasę... 14 sekund na odebranie przesyłki i jadę do domu. W Piotrowicach trochę korków, ale w sumie nie rusza mnie to... jakieś 5 minut później jestem w domu. A jutro... może być nawet 20 stopni :)
Pod domem
Pod domem © amiga

Zimny, wietrzny wtorek

Wtorek, 9 maja 2017 · Komentarze(2)
Wychodzę z domu około 7:10, jest paskudnie chłodno, wieje wredny zimny wiatr, meteo twierdzi, że od północy, mam jednak wrażenie, że to bardziej północny-zachód. Cóż... lekko nie będzie, chociaż jak miałbym wybierać to wolę wietrzną pogodę ze słońcem, niż bezwietrzną za to z ciemnymi depresyjnymi chmurami. Ruch na drogach taki sam jak i wiatr... Wyjątkowo uciekam nieco szybciej na boczne drogi, korki ciągną się od Piotrowic... Ligota pewnie wygląda podobnie, przejeżdżam wiec przez boisko Kolejarza i tamtędy wydostaję się na Śląską i dalej Medyków. Co ciekawe decyduję się na przejazd ul.Panewnicką, pomimo tego, że obawiam się sporego ruchu. Na szczęście kierunek w którym jadę nie jest bardzo oblegany... gorzej jest w przeciwną stronę. 

Wjazd na boisko kolejarza
Wjazd na boisko kolejarza © amiga
Pięknie niebo
Pięknie niebo © amiga
Za Kochłowicami odbijam na Wirecką, jest spokojniejsza, i mam wrażenie, że tutaj tak nie wieje...  po głowie chodzi mi jeszcze opcja, wzdłuż potoku Bielszowickiego, ale wybijam to sobie z głowy, jednak szybciej będzie przejechać  przez przejazd kolejowy na Wirku, oczywiście jak nie będzie zamknięty, ale pociągu nie widać. 
Na Wireckiej
Na Wireckiej © amiga
Zaskakuje mnie spory ruch w Bielszowicach, dobre 2 minuty na skrzyżowaniu gdzie normalnie przecinam je nie zatrzymując się, spoglądam z niepokojem na zegarek, a ten pokazuje, że w Zabrzu będę już po ósmej. Wiatr mnie mocno zwolnił. Pozytywne jest jednak to, że nie powinno być specjalnie wariactwa w tym mieście. Tak też się dzieje. Od granicy z Gliwicami, pogoda zaczyna się zmieniać, nadciągają ciemne nieprzyjemne chmury, mam tylko nadzieję, że nie będzie padać... 
Uwielbiam, gdy niebo jest usiane takimi chmurkami
Uwielbiam, gdy niebo jest usiane takimi chmurkami © amiga
Idą znowu paskudne ciemne chmury
Idą znowu paskudne ciemne chmury © amiga
Mam tylko nadzieję, że nie będzie padać
Mam tylko nadzieję, że nie będzie padać © amiga
Do firmy docieram w takim sobie czasie, za to wymęczony nieziemsko... Powrót za to powinien być szybszy, pytanie tylko czy nie na mokro... bo coś meteo o tym wspomina... 

Wtorkowy powrót do domu

Wtorek, 9 maja 2017 · Komentarze(1)
16:53 - ruszam do domu, pogoda znowu do bani... jest chłodno, wiatr wieje chyba nieco słabiej, ale zmienił kierunek, drogi za to puste. Coś czuję, że ten przejazd nie przypadnie mi do gustu, brakuje słońca, chociaż to zdarza się na granicy z Zabrzem, 2 może 3 minuty świeci później znowu znika za chmurami, spada nawet kilka kropli deszczu, oglądam się dookoła, widać gdzieś dalej ciemne chmury, cóż... trzeba jak najszybciej dotrzeć do domu

Małe coś
Małe coś © amiga
Chwila gdy zobaczyłem swój cięń
Chwila gdy zobaczyłem swój cień © amiga
W lasku makoszowskim
W lasku makoszowskim © amiga
Wbijam się jednak na szlak wzdłuż kanału Bielszowickiego, ciekawi mnie opcja przejazdy przez mostek i dojazdu do ul Wyzwolenia, na mapach google-a i kilku innych wygląda na to, że jest taka możliwość. Sprawdzam i.... droga urywa się nad skarpą przy torach kolejowych, być może kiedyś dało się tędy przejść, przejechać, ale już nie. 
Spróbuję zobaczyć czy da się przejechać na ul Wyzwolenia
Spróbuję zobaczyć czy da się przejechać na ul Wyzwolenia © amiga
No dobra tędy nie przejadę
No dobra tędy nie przejadę © amiga
Wracam na standardowy szlak, do domu coraz bliżej... do Panewnik jedzie się dość szybko, ale nie aż tak jak wczoraj.  Ostatni fragment, trochę mnie męczy, ale po powrocie jest już dobrze, coś kłuje w kolanie... niedobrze... ale może to starość ;) Trzeba się przygotować na jutro, będzie chłodno.
Wylot z Bałtyckiej
Wylot z Bałtyckiej © amiga
Na przejściu koło Famuru
Na przejściu koło Famuru © amiga

Nie lubię poniedziałków - jak rozwalić przerzutkę ;)

Poniedziałek, 8 maja 2017 · Komentarze(7)
Jest trochę po 7 gdy ruszam w drogę do pracy, dzień taki sobie, wieje dość paskudny wiatr z północnego-zachodu, mam go w twarz... za to nie pada, temperatura na plusie ;) 
Niestety na drogach widać, że skończył się długi weekend, pojawili się wariaci, głupki itd... Cóż, będę jechał ostrożniej i uciekał na boczne drogi. Ale pomysł pomysłem a i tak wpakowałem się na Panewnicką, zamiast Bałtycką, trasa w sumie szybsza, ale samochodów więcej... w końcu to jedna z główniejszych nitek w mieście. 

Ciężarówka postanowiła zawrócić na skrzyżowaniu
Ciężarówka postanowiła zawrócić na skrzyżowaniu © amiga
W Kochłowicach piesi nieco kierują ruchem, głównie dzięki nim udaje się sprawnie przejechać centrum, na Wirku paru Wariatów wyprzedza mnie przy mocno zawyżonej prędkości, pomimo ograniczenia do 40 ki... W tym miejscu aż się prosi o policję... a może po prostu warto by było przeprojektować ten odcinek... 
Podjazd na mrówczą górkę, a w zasadzie to jego końcówka
Podjazd na mrówczą górkę, a w zasadzie to jego końcówka © amiga
Za to Bielszowicka pusta, podobnie jak i same Bielszowice, spoglądam jednak z niepokojem na zegarek, w Zabrzu będę ciut przed ósmą, ruch oczywiście jak w ulu... postanawiam odbić na lasek Makoszowski... jest spokojniej, ale... na jeden ze ścieżek, coś jest nie tak, najechałem na jakiś patyk, słyszałem, że uderzył w koło, wydaje mi się, że po prostu wpadł między szprychy... ale nie... próba jazdy i dalej nic... spoglądam na przerzutkę... oj.... Jednego kółka nie ma, drugie złamane, cofam się po ścieżce, większość rzeczy znajduję, ale nie wszystko... wózek powyginany... chwila kombinowania co mogę zrobić, nie chce skracać łańcucha... jest nowy... przejechał ledwie 200km... kombinuję... i usuwam resztki kółka, zostawiam śruby i tuleje... prostuję przerzutkę tyle ile się da... próba... i da się jechać, chociaż strasznie to terkocze ;) Do firmy mam 7 km... zobaczymy czy dam radę dojechać, nie naciskam na pedały... drugie zerwanie może mnie załatwić na amen... 
Wiszące na niebie ciemne chmury
Wiszące na niebie ciemne chmury © amiga
W Zabrzu... średnio ciekawie na drogach
W Zabrzu... średnio ciekawie na drogach © amiga
Chwila gdy dowiedziałem się, że przerzutkę tylną diabli wzięli
Chwila gdy dowiedziałem się, że przerzutkę tylną diabli wzięli © amiga
Mało miejsca zostawiają
Mało miejsca zostawiają © amiga
O przełączaniu biegów nie ma mowy... może inaczej nie chcę kombinować, pokrzywiona przerzutka sama od czasu do czasu zmienia mi przełożenia... staram się jechać wolno, bez naciskania, tam gdzie się da, rower jedzie sam... Docieram do firmy... udało się, chociaż odliczałem każdy kilometr.... każde 100 metrów. 
Pod firmą
Pod firmą © amiga
W firmie dzwonię do okolicznych sklepów, w jednym mają to co mnie interesuje - nową przerzutkę 9rz. Deore... podobną do tej która była.. szybka wycieczka i zakup dokonany. przed wyjazdem muszę ją podmienić, mam nadzieję, że hak będzie prosty... W domu mam zapas... ale to w domu... ;)
Poskładana przerzutka z tego co znalazłem ;) Kółeczka niestety się rozsypały
Poskładana przerzutka z tego co znalazłem ;) Kółeczka niestety się rozsypały © amiga