Wpisy archiwalne w kategorii

do 34km

Dystans całkowity:73100.96 km (w terenie 11237.08 km; 15.37%)
Czas w ruchu:3228:23
Średnia prędkość:22.64 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:262950 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:2777597 kcal
Liczba aktywności:2354
Średnio na aktywność:31.05 km i 1h 22m
Więcej statystyk

Powrót z pracy

Poniedziałek, 8 maja 2017 · Komentarze(2)
Ruszam dopiero po 17, instalacja nowej przerzutki i jej wyregulowanie trochę zajęło... Hak nie sprawia wrażenia skrzywionego, wydaje się, ze wszystko poprawnie działa. Cóż... jadę do domu...

Jest nie za ciepło, na dokładkę zimny wiatr robi swoje... pomimo tego, że dmucha w plecy to jazda nie należy do przyjemności. Na drogach na szczęście o tej porze jest już niewiele aut.

Wieje jak diabli, jest chłodno... co to za wiosna

Wieje jak diabli, jest chłodno... co to za wiosna © amiga
Co jakiś czas coś delikatnie kapie, nie podoba mi się to, próbuję naciskać mocniej, tylko co z tego, skoro i tak muszę się zatrzymać na każdych światłach, na każdym skrzyżowaniu. Czas ucieka. Na dokładkę na Wirku zamykają szlabany, pociąg stoi jakieś 50m dalej... czekam minutę, nic się nie zmienia. Zawracam i kieruję się na szlak wzdłuż potoku Bielszowickiego. Tam z daleka coś widzę, chyba pożar, z daleka ciężko określić lokalizację, na mapie próbowałem znaleźć to miejsce. Są2 ulice na których to mogło się dziać, bądź na ul Gwiżdża, bądź na Wyzwolenia. Po chwili słyszałem odgłos straży pożarnej... więc ktoś już zawiadomił służby... 
Coś kropi z nieba
Coś kropi z nieba © amiga
Zamknięty przejazd kolejowy
Zamknięty przejazd kolejowy © amiga
Coś się solidnie pali, po chwili było słychać syreny straży pożarnej
Coś się solidnie pali, po chwili było słychać syreny straży pożarnej © amiga
Ruszam dalej wzdłuż potoku, na ul Wireckiej mijam się z Włóczykijem ;) walczy z wiatrem... mam niby lżej... ale dopiero na drodze z Kochłowic do Katowic, wiatr pokazuje co potrafi... rower frunie... 
Wzdłuż potoku Bielszowickiego
Wzdłuż potoku Bielszowickiego © amiga


Walczący z wiatrem
Walczący z wiatrem © amiga
W domu jestem w takim sobie czasie... jutro za to zapowiada się chłodny i wietrzny dzień, zresztą środa ma być niewiele lepsza... 
Czekając na zmianę świateł
Czekając na zmianę świateł © amiga

Piątkowy poranek

Piątek, 5 maja 2017 · Komentarze(1)
Wyjeżdżam nieco wcześniej niż wczoraj, zysk to około 10 minut... zaczyna padać lekki deszcz, chmurka jest niewielka... ale wredna... jakby nie mogła wypadać się nad lasem... 

Wiatr słaby, ledwo wyczuwalny, wydaje mi się, że samochodów jest niewiele... zresztą to samo dotyczy rowerzystów, pieszych... Mam nadzieję, że przejazd będzie spokojny

Lekko dżdżyście o poranku
Lekko dżdżyście o poranku © amiga
W Katowicach jest nieźle, jednak na wylocie z Bałtyckiej muszę chwilę odstać, DRRka Kochłowicka lekko zalana na krótkim leśnym odcinku, w centrum kolejny postój, pojawia się za to sporo samochodów. Droga na Wirek cały czas za wężykiem aut, trochę blokuje to autobus 7ka... i jakiś remont na zjeździe, jednak i tak mam wrażenie, że zaczyna się wariactwo.  Kolejne postoje na Wirku przy przejeździe, w Bielszowicach. Miałem nadzieję, że chociaż Zabrze będzie puste... niestety nie ma lekko, jedyne co się udaje to odbić w leśna i ominąć jedno skrzyżowanie. 
Chwila postoju w centrum Kochłowic
Chwila postoju w centrum Kochłowic © amiga
Na Bielszowickiej
Na Bielszowickiej © amiga
Dopiero Gliwice puste, nie mogło być tak cały czas? 
W Gliwicach
W Gliwicach © amiga

Poranek miałem ciężki, wczoraj od 19 do około 22 zabawa przy składaniu 2 rowerów... udało się... ale kosztem snu... dzisiaj jestem kompletnie rozbity i mam bardzo analny stosunek do pracy... ;) Na szczęście znów weekend, szkoda tylko, że prognozy do bani... :(

Piątek wieczór

Piątek, 5 maja 2017 · Komentarze(1)
Wyjeżdżam w podobnym okienku czasowym jak wczoraj, pogoda zaskakuje, nie spodziewałem się, że będzie aż tak ciepło, przyjemnie, słonecznie... Na dokładkę nie ma wielu samochodów na drogach... aż chce się jechać ;)
Drogi puste, niebo niebieskie, trochę chmurek i słońce za plecami :)
Drogi puste, niebo niebieskie, trochę chmurek i słońce za plecami :) © amiga
Gnam na skróty do domu, muszę się przygotować do weekendu, jednak jest szansa spędzić go na rowerze, z kimś :) z kim dawno się nie widziałem... Po głowie chodzi mi zajechanie na myjnię, tyle, że drobne są w kieszeni w spodniach w domu... ;) Lekko nie ma, zastanawiam się czy nie podjechać do bankomatu, ale bilonu też mi nie wyda, a kombinować z rozmienianiem, czy kupowaniem czegoś czego nie potrzebuje... jest mi nie po drodze. Cóż jadę dalej.
W Zabrzu
W Zabrzu © amiga
Na ul Bielszowickiej w Rudzie Śląskiej
Na ul Bielszowickiej w Rudzie Śląskiej © amiga
Na Wirku wjeżdżam w Polną i dalej Wirecką, jest spokojnie, może poza fragmentem przy ogrodnictwie, sezon się zaczął, być może zostaną odpalone grille, zaległa majówka w końcu się odbędzie... jak pogoda pozwoli oczywiście. 
Na Wireckiej też pięknie
Na Wireckiej też pięknie © amiga
Wieczór na rolkach
Wieczór na rolkach © amiga
Docieram w dość przyzwoitym czasie do domu, chwila przerwy, ciuchy lądują w praniu, ubieram się po cywilu i jadę kilkaset metrów dalej do myjni... Rower czyściutki... coś czuję, że dzisiaj wymienię cały napęd... ;) 
Jeszcze chwila i będę w domu
Jeszcze chwila i będę w domu © amiga

Czwartkowo dopracowo

Czwartek, 4 maja 2017 · Komentarze(0)
Ruszam z lekkim poślizgiem, ale coś nie mam dzisiaj melodii do pracy, łikend był za długi... Dodatkowo to czwartek, człowiek już czeka na kolejny weekend ;)


Ale jak trzeba to trzeba, pogoda nieco zaskakuje, w nocy padało, ale jest dość ciepło... 11 stopni na starcie, samochodów wyraźnie mniej niż w zeszłym tygodniu, jest naprawdę nieźle, a i najważniejsze praktycznie nie ma wiatru.

Znowu padało
Znowu padało © amiga

Początkowo mam problem by się rozkręcić, bolą mnie mięśnie, po wczorajszych kijach... masakra jakaś... dopiero do 30 minutach kręcenia jest nieźle... nawet specjalnie górki mi nie przeszkadzają :) Kolejne dzielnice dość szybko migają, Na Wirku trwa dalej remont, widziałem ich już tydzień temu, wiec to coś grubszego, może przy okazji "wyprostują" asfalt.. 
W drodze do centrum Kochłowic
W drodze do centrum Kochłowic © amiga
Dalej kopią, czyli to coś grubszego
Dalej kopią, czyli to coś grubszego © amiga
W Zabrzu jestem około ósmej, bałem się korków, wariactwa jak zwykle, ale samochodów jest niewiele. Wyjątkowo bezproblemowo przejechałem przez miasto. Za to w Gliwicach jest jak zwykle, szybki dojazd do firmy.
Zamglony wyjazd z Zabrza
Zamglony wyjazd z Zabrza © amiga
I pod firmą
I pod firmą © amiga

Po pracy

Czwartek, 4 maja 2017 · Komentarze(1)
Ruszam trochę po 16:30, drogi mokre, w ciągu dnia musiało padać, ale dzień spędzony w katakumbach więc nie widziałem co się działo. 
Jest ciepło... 14 stopni pokazuje mi licznik w Gliwicach, ruch niewielki, wiatr niewyczuwalny, jedzie się dość przyjemnie, tyle, że coś strasznie się pocę, na wjeździe do Zabrza, widzę, że temperatura rośnie, już jest ponad 15 stopni. 
ToiToiki postawili przy drodze ;)

ToiToiki postawili przy drodze ;) © amiga
Króliczek, wpierw ja go goniłem, później on mnie ;)
Króliczek, wpierw ja go goniłem, później on mnie ;) © amiga
Przed wiaduktem na granicy Zabrza i Gliwic odbijam lekko w lasek Makoszowski, całkiem sporo ludzi i.... niestety błota. Cóż rower nie był zbyt długo czysty ;)
Krótki podjazd przy DTŚce
Krótki podjazd przy DTŚce © amiga
Gdy docieram do Rudy Śląskiej zaczyna świecić słońce, temperatura dalej rośnie, w Bielszowicach zatrzymuję się na chwilę, zdejmuję kurtkę, ugotuję się, temperatura w okolicy 18 stopni.  
Słonko wyszło
Słonko wyszło © amiga
I pod górkę ;)
I pod górkę ;) © amiga
W Katowicach, w zasadzie to już w Ligocie, widzę jakiegoś rowerzystę z dzieckiem, doganiam go ale nie wyprzedzam, to mija się z celem tym bardziej, że za chwilę odbijam na Wczasową, wydaje mi się, że to Wloczykij ;) i chyba się nie mylę ;)
Wylot z Bałtyckiej
Wylot z Bałtyckiej © amiga
Nie czepiam się o ten przejazd po pasach, tak naprawdę to część przepisów powinna ulec zmianie
Nie czepiam się o ten przejazd po pasach, tak naprawdę to część przepisów powinna ulec zmianie © amiga

Wkrótce jestem już w domu, mam 25 minut czasu do wyjścia, dzisiaj wieczorem czekają na mnie 2 rowery do poskładania... aby nie były to puzzle... 

Na kijach na Wesołą

Środa, 3 maja 2017 · Komentarze(0)
Z rana zastanawiałem się nad planem dnia, trochę mi w domu namieszali, dopiero około 10 wychodzę sam do lasu, z kijkami, czy raczej na kijkach...
Jakoś nie mam weny na rower... dziwne... ale prawdziwe.

Wbijam się najszybciej jak się da do rezerwatu Ochojec, bardzo mało ludzi, jeszcze śpią, za to w lesie miejscami mokro, w wielu miejscach widać lekkie podtopienia, ścieżki za to są w niezłym stanie, mogę mieć jedynie nadzieję, że tak zostanie do końca. 

Pozalewany las
Pozalewany las © amiga
Dolinka Murckowska
Dolinka Murckowska © amiga

Dawno nie korzystałem z tych ścieżek, znam je, nie mam problemu z orientacją, niemniej w kilku miejscach coś mnie zaskakuje, a to ławki, a to miejsca postojowe. Idzie się świetnie, chociaż czas ucieka... wstępnie planowałem całość na 4 godziny. Myślę, że się wyrobię, chociaż każde zatrzymanie się na fotę zabiera trochę czasu. Pierwsza przerwa dopiero nad zalewem na Wesołej, wypijam połowę wody mineralnej którą tacham od domu. 
Stamtąd przyszedłem
Stamtąd przyszedłem © amiga
Rezerwat przyrody
Rezerwat przyrody "Las Murckowski" © amiga
Nad zalewem Wesoła
Nad zalewem Wesoła © amiga
Obchodzę cały zalew, jest niewielki, spoglądam na zegarek, to tylko 2 km... kieruję się na Giszowiec, os Adama, zaczynam skracać trasę, ten odpoczynek trochę mnie zmęczył ;), Ścieżka którą idę to jeden ze szlaków pieszych i rowerowych, zaskakują za to rozlewiska na całej szerokości, trudno je sforsować, ale idę dalej...
Trochę mokro na ścieżce
Trochę mokro na ścieżce © amiga
Z górki i pod górkę
Z górki i pod górkę © amiga
Kilka górek, kilka dolinek i docieram do solidnego rozlewiska, a lewej nie ma opcji by to przejść, z prawej... chyba nieco lepiej, trochę belek, może się uda... kijkami szukam podparcia... środek rozlewiska nie jest głęboki, tak na oko góra 20 cm, dno wyłożone jest kamieniami, w miejscu gdzie są belki już nie jest tak różowo... belki lekko się uginają pod obciążeniem, kijki za to miejscami zanurzone do połowy... Ostatnie kłoda niestety nie jest zbyt stabilna, noga zanurza się na 20 cm, woda wdziera się do buta... ;). teraz już mam to gdzieś czy jeszcze gdzieś wpadnę czy nie... Może po prostu trzeba było przejść środkiem ścieżki... ;)
To tylko 20cm wody ;)
To tylko 20cm wody ;) © amiga
Ciekawe co tu było
Ciekawe co tu było © amiga
Nieco dalej docieram na wysokość os. Adama na Giszowcu, jestem tuż przy wieży ciśnień, nie było mnie przy niej kilka lat... las tuż obok leży... paskudnie to wygląda... kilkuset letnie drzewa ścięte, ale z tego co wiem, to prokuratura wzięła już się za tego debila... wydaje, mi się że część tych drzew miała status pomników przyrody...  
Wieża wodna na Giszowcu
Wieża wodna na Giszowcu © amiga
Lex Szyszko
Lex Szyszko © amiga
Do domu mam 5km. w butach chlupie, chcę być jak najszybciej w domu, zmęczenie też już odczuwam, tym razem najbardziej bolą łydki, czyżbym przeciążył coś...?
Likwidują żółty szlak?
Likwidują żółty szlak? © amiga

W domu jestem przed 14... Wyglądam jak leśny ludzik... ;)

Wtorkowy ciepły poranek

Wtorek, 25 kwietnia 2017 · Komentarze(3)
Ruszam równo o 7:00, jest dość przyjemnie, termometr pokazuje 7 stopni na plusie, wiatr wg meteo ma być od południa, może nie jest to najbardziej optymalny kierunek o poranku, jednak wiatr nie powinien specjalnie przeszkadzać, a na niektórych odcinkach będzie pomagał :). Jedyne co może dzisiaj trochę przeszkadzać to ruch na drogach, jest zdecydowanie większy niż w zeszłym tygodniu. Warunki podobne do wczorajszych... Już na dzień dobry trafiam na jakiegoś debila na warszawskich blatach który pomimo, że jedzie prosto ni z gruchy ni z pietruchy odbija w prawo na mnie. Lekko odbijam w kierunku krawężnika, nic w sumie się nie dzieje, ale k.... poleciała w kierunki gorola z Warszawy. 

Gość chwilę wcześniej lekko odbił w moim kierunku
Gość chwilę wcześniej lekko odbił w moim kierunku © amiga

Panewnicka zawalona, i to w obu kierunkach, ale kierowcy jacyś bardziej cywilizowani, wiedzą co oznacza podwójna ciągła, gdzie nie powinno się wyprzedzać i jeżeli już mnie wyprzedzają to ze sporym marginesem. Do Kochłowic DDRka, dzisiaj sucha, bez kałuż, w centrum udami się przejechać rondo bez zatrzymania, piesi zrobili swoje i wstrzymali ruch na chwilę ;) Podjazd w kierunku Wirka trochę mnie zmęczył, później za to długi zjazd, z małą przerwą, musiałem się zatrzymać, ze względu na zablokowanie całego pasa przez trwające wykopki. 
Na szczęście piesi powstrzymali samochody w centrum Kochłowic... dzięki temu mam wolny przejazd
Na szczęście piesi powstrzymali samochody w centrum Kochłowic... dzięki temu mam wolny przejazd © amiga
Miejsce remontu genialne... mam nadzieję, że szybko się z tym uwiną
Miejsce remontu genialne... mam nadzieję, że szybko się z tym uwiną © amiga
Od Wirka przez Bielszowice, aż do Zabrza samochody gdzieś znikają. Dopiero w tym ostatnim Mieście trwa zabawa, w kto pierwszy, kto szybciej... Jest 7:45.... Okolice Sportowej to jeden wielki korek... mimo tego pakuję się na ul Winklera i... to był chyba dobry pomysł, cały odcinek wraz z rondem i ul Matejki tylko mignął... Udaje się jeż wjechać na ul Lubelską, to dzięki pieszym którzy zatrzymali ruch z przeciwka :)
Trochę za szybko, trochę za blisko
Trochę za szybko, trochę za blisko © amiga
Po raz kolejny piesi ułatwili mi dzisiaj przejazd
Po raz kolejny piesi ułatwili mi dzisiaj przejazd © amiga
Za to Gliwice witają mnie zamkniętym przejazdem kolejowym, trochę żałuje, że jednak nie złamałem kilku przepisów i nie przeprowadziłem roweru przez torowisko. Maszynista tuż za przejazdem zatrzymał skład odebrał jakieś papiery i zabrał się za sprawdzanie lokomotywy. Minęło dobre kilka minut zanim to coś usunęło się z przejazdu. Po obu stronach zgromadziło się sporo samochodów. Przez kolejne 2 km cały czas coś obok mnie jedzie, coś mnie wyprzedza. Dopiero gdy odbijam na Beskidzką jest lepiej. Pusta też jest Królewskiej Tamy i bł. Czesława. Mam wrażenie, że wiatr nieco zmienił kierunek na południowo-zachodni... 
Pociąg na Sośnicy, kilka minut z głowy, bo maszynista odbierał jeszcze jakieś papiery sprawdzał lokomotywę
Pociąg na Sośnicy, kilka minut z głowy, bo maszynista odbierał jeszcze jakieś papiery sprawdzał lokomotywę © amiga
Zrobił się zator
Zrobił się zator © amiga

Po raz pierwszy na ul bł. Czesława natykam się na policję kontrolującą trzeźwość, ode mnie nic nie chcą. W sumie trochę się dziwię, że nie boją się stać na tej ulicy, jeszcze kilka lat temu dostaliby w.... ;) za łażenie po dzielni... 
Gliwickie Dmuchando ;)
Gliwickie Dmuchando ;) © amiga
2 minuty później jestem już w firmie, zaskoczył mnie średni puls i czas przejazdu.... Wiatr musiał mnie wspomagać... 

Wtorkowa walka z wiatrem...

Wtorek, 25 kwietnia 2017 · Komentarze(3)
Ruszam chwilę przed 17, nieco wcześniej padało, kropiło, ale jeszcze coś miałem do załatwienia, czas przeleciał... Pogoda średnia, wieje z południa, a może z południowego wschodu...  w każdym bądź razie lekko nie będzie. Ruch na drogach niewielki. O terenie specjalnie nie myślę, po opadach może być różnie, na dokładkę radary pokazywały nadciągające kolejne chmury. Meteo.pl też nie pocieszało przed wyjazdem... 

Niedawno trochę padało
Niedawno trochę padało © amiga
Dostawa samochodów ;)
Dostawa samochodów ;) © amiga
Walka z wiatrem jest ciężka, wolę ją jednak na powrocie, do pracy lepiej gdy mam wiatr w plecy, niestety w naszym regionie częściej wieje z zachodu... A może Etisoft otworzy oddział gdzieś na wschodzie, jakieś 30 km do Katowic ;) No dobra poleciałem trochę za bardzo ;) w Zabrzu odbijam nieco wcześniej, kieruję się na centrum Pawłowa, nieco dalej i tak odbijam na Bielszowice. Na Wirku postanawiam jednak leciutko zahaczyć o szuter wzdłuż potoku Bielszowickiego.
Na Pawłowie
Na Pawłowie © amiga
Po raz kolejny na szlaku przy potoku Bielszowickim
Po raz kolejny na szlaku przy potoku Bielszowickim © amiga
Wyjeżdżam w Kochłowicach, tutaj na asfalcie nie ma śladu po opadach, cieszę się z tej nielubianej rowerówki, mimo wszystko czuję się na niej bezpieczniej ;). W Panewnikach na Bałtyckiej ktoś dzwoni, odbieram.... to Limit z ciekawą propozycją spędzenia długiego weekendu... Cóż... muszę to skonsultować... 
Po lewej sierociniec Hrabiego Łazarza z 1910 r w Kochłowicach
Po lewej sierociniec Hrabiego Łazarza z 1910 r w Kochłowicach © amiga
Chwila przerwy - dzwoni Limit ;)
Chwila przerwy - dzwoni Limit ;) © amiga
Ostatnie 4 km na spokojnie z zaliczeniem paczkomatu... W domu... pić mi się strasznie chce... odwodniłem się... czyżby to ta wysoka temperatura? Cały czas oscylowała w okolicy 15 stopni... 
Ponownie do paczkomatu
Ponownie do paczkomatu © amiga

Poranna jazda do pracy

Poniedziałek, 24 kwietnia 2017 · Komentarze(3)










Zaczął się nowy piękny wiosenny tydzień. Wczoraj mieliśmy 4 pory roku... Antonio Vivaldi byłby dumny z takiej pogody. Cały rok w kilka godzin ;)








Wychodzę z domu około 7:00, temperatura rośnie, jeszcze godzinę temu były niecałe 4 stopnie teraz licznik pokazuje już 5, za to w powietrzu czuć straszną wilgoć, drogi wskazują, że niedawno coś musiało padać. Za to Słońce dość ładnie przyświeca, chmur niedużo na niebie. Tylko ruch na drogach trochę straszy. Już na początku natykam się na rowerzystów. Sam uciekam gdzieś na boczne drogi, tam gdzie się da, Odpuszczam sobie leśne fragmenty, obawiam się, że będzie tam trochę błota, wody, jakoś nie mam ochoty na mokre buty... 

Mokre drogi. Trochę to mnie zaskoczyło, niedawno musiało padać
Mokre drogi. Trochę to mnie zaskoczyło, niedawno musiało padać © amiga
Ten sam dziad który w lutym wyprzedzał mnie na gazetę i chwilę później w tym samym miejscu skręcił w prawo na przystanek
Ten sam dziad który w lutym wyprzedzał mnie na gazetę i chwilę później w tym samym miejscu skręcił w prawo na przystanek © amiga

Mniej więcej ok Kochłowic asfalt jest zupełnie suchy, więc te mokre drogi w Katowicach świadczą raczej o lokalnych opadach. Wilgoci już nie ma w powietrzu, tak bardzo nie wychładza, za to Słonko coraz śmielej przygrzewa, jest przyjemnie :)

Jedyne miejsce gdzie przez chwilę jadę na wschód ;)
Jedyne miejsce gdzie przez chwilę jadę na wschód ;) © amiga
Siódemka - myślę, że jeszcze ją zobaczę
Siódemka - myślę, że jeszcze ją zobaczę © amiga

Na Wirku trochę zamieszania na drogach, w Bielszowicach podobnie, wydaje mi się, że to jeden z tych zwariowanych poniedziałków..., dojeżdżając do Zabrza widzę, że jest przed ósmą, ruch zwiększa się dość znacznie, jazda robi się szarpana, oczy dookoła głowy. Rezygnuję z krótszego przejazdu ul Winklera, na rzecz ul Sportowej, pomimo tego, że jest tam szkoła, to czuję się  bezpieczniej. Po głowie chodzi mi skrócenie trasy przez lasek Makoszowski, ale... pamiętam o lokalnych opadach. Jak będzie tam błotniście to sporo stracę na czasie. Trzymam się szos ;)
W końcu się wypogodziło, wiatr też słabszy
W końcu się wypogodziło, wiatr też słabszy © amiga
Mam uraz do tego przewoźnika
Mam uraz do tego przewoźnika © amiga
Docieram do Gliwic, tutaj jest już spokojnie, za to mam wrażenie, że wzmaga się zachodni wiatr... Ostatni odcinek na Królewskiej Tamy i bł Czesława to walka z Wmordęwidnem. Wkrótce dojeżdżam do pracy. Temperatura wzrosła do 8 stopni. Tydzień zaczął się nadspodziewanie przyjemnie :)
Mały czołg ;)
Mały czołg ;) © amiga
Kolejny... czyżby jakieś grubsze prace?
Kolejny... czyżby jakieś grubsze prace? © amiga
I już w firmie
I już w firmie © amiga

Poniedziałkowy powrót do domu

Poniedziałek, 24 kwietnia 2017 · Komentarze(0)
Ruszam kilka minut po 17, jest dość ciepło jeżeli tak można powiedzieć o 12 stopniach, wieje wiatr, zmienił nico kierunek gdy byłem w pracy, teraz dmucha z południowego-zachodu. Taki średni kierunek, mogło być lepiej, ale nie ma co narzekać. Cieszę się z pogody, szczególnie po ostatnich dość zimnych długich dniach. Meteo twierdzi, że za długo taką pogodą się nie nacieszę... więc jestem zadowolony z tego co mam ;)
Na drogach niewielki ruch, ciut więcej samochodów pojawia się w Zabrzu, za to całkiem spora rzesza rowerzystów pojawiła się na drogach, chodnikach, szlakach, lasach, ścieżkach itd. 
Od jakiegoś czasu tutaj grzebią
Od jakiegoś czasu tutaj grzebią © amiga
Rowerzysta w Zabrzu Kończycach
Rowerzysta w Zabrzu Kończycach © amiga
7 jedzie, pewnie się zobaczymy za jakieś 20 minut w Kochłowicach
7 jedzie, pewnie się zobaczymy za jakieś 20 minut w Kochłowicach © amiga
Mistrz wyjeżdżania
Mistrz wyjeżdżania © amiga
Na Wirku wbijam się na szlak wzdłuż potoku Bielszowickiego, , nie ma śladów po opadach, ani jednej kałuży, błoto wyschło... w paru miejscach tylko niewielkie koleiny. Wyjeżdżam w Kochłowicach, mam wiatr lekko z przodu z prawej strony, podmuchy są wredne. Na starych Panewnikach zmieniam kierunek i znowu jest nieźle... Przejeżdżam Bałtycką, w między czasie dostaję esa... muszę podjechać pod paczkomat przy Biedronce na wylocie z Wczasowej. 
Wzdłuż potoku Bielszowickiego
Wzdłuż potoku Bielszowickiego © amiga
W Kochłowicach spotykam się po raz drugi z siódemką :)
W Kochłowicach spotykam się po raz drugi z siódemką :) © amiga
Pozostało już tylko dotrzeć do domu. Ostatnie 2 km bez parcia, na spokojnie :) Powrót był niesamowicie przyjemny... 
Obok Famuru
Obok Famuru © amiga