Wpisy archiwalne w kategorii

do 34km

Dystans całkowity:73100.96 km (w terenie 11237.08 km; 15.37%)
Czas w ruchu:3228:23
Średnia prędkość:22.64 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:262950 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:2777597 kcal
Liczba aktywności:2354
Średnio na aktywność:31.05 km i 1h 22m
Więcej statystyk

Nocny powrót do domu

Poniedziałek, 16 października 2017 · Komentarze(0)
Jest po 20... dopiero ruszam... jeszcze lampki, jeszcze coś... i czas ucieka... Drogi zupełnie puste, cieplutko... może nie tak by jechać zupełnie na krótko, ale kurtka ląduje w plecaku, bluza z długim rękawkiem zupełnie starcza :) Jadę drogami, jest za późno, by jechać po lesie... zresztą nie mam na to już ochoty, pewnie gdyby była to 17... to może, a tak... marzę o tym by już być w domu. Odpocząć.
Jutro będzie podobnie, powrót równie późno... ale to tylko tydzień... 

Ciemno i pusto na drogach
Ciemno i pusto na drogach © amiga
Dość dobrze mi się jedzie, aż do Wirka, gdzie... trafiam na zamknięty przejazd kolejowy... zastanawiam się czy nie objechać tego dookoła przez ścieżkę przy potoku Bielszowickim, ale widzę już pociąg... poczekam tą minutę, czy dwie... szosami jednak będzie szybciej... 
Trafiłem na pociąg na Wirku
Trafiłem na pociąg na Wirku © amiga

Za Kochłowicami mam odcinek leśny, bez oświetlenia, zwalniam..., później na Zadolu zaskoczenie spore stado dzików okupuje park... Wielkie Kabany... Do domu na szczęście niedaleko... Na dzisiaj mam lekko dość... 

Pod wiaduktem w Piotrowicach
Pod wiaduktem w Piotrowicach © amiga
Skrzyżowanie z Tyską
Skrzyżowanie z Tyską © amiga

Do Gliwic o poranku

Poniedziałek, 16 października 2017 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam około 7:00, nawet kilka minut po... Jest obłędnie ciepło jak na październik... przyjemnie. Słońce świeci, żyć się chce :)
Wskakuje na rower i gnam do pracy. W weekend rower niestety nie wypalił, była szansa, ale... się zmyła... cóż... Odrobię to trochę w tygodniu, chociaż lekko nie będzie. Spojrzałem na grafik... i powroty w tym tygodniu będą po 21... Ech... Ale to w końcu tylko tydzień.... 
Na drogach obłędny ruch, korek mam już pod domem, a ciągnie się pewnie gdzieś do zjazdu na A4 na Mikołowskiej. Cieszę się, że jadę rowerem :) Wyjeżdżam z Katowic i jest jakby lepiej, centrum Kochłowic omijam tyłem... To chyba w tej chwili lepsze rozwiązanie. 
Słoneczko nieźle przygrzewa
Słoneczko nieźle przygrzewa © amiga
Aż nie chce się pracować ;)
Aż nie chce się pracować ;) © amiga
Po drodze mały zonk... zauważam, że nie włączyłem Garmina... odpalam go dopiero po 3 km... ale gdy docieram do firmy okazuje się, że szaleje pasek pulsometru, pokazuje połowę pulsu... Ech... W firmie sprawdzam co jest grane, i okazuje się, że Garmin tak ma, Ich paski po pół roku intensywnego użytkowania szaleją, ludzie polecają bądź paski starszej generacji bądź te... od Polara. W domu mam stary pasek z Polara... po powrocie do domu to sprawdzę. 
Poniżej jeszcze kilka zdjęć z soboty, z wycieczki po lesie... 
W końcu piękna ciepła jesień
W końcu piękna ciepła jesień © amiga
Nad stawem Janina
Nad stawem Janina © amiga
Czerwone korale
Czerwone korale © amiga

Powrót na rower ;)

Czwartek, 12 października 2017 · Komentarze(1)
Wczoraj sprawy urzędowe załatwione, dzisiaj mogę jechać rowerem do Gliwic. Pogoda dopisuje, wiatr niespecjalnie przeszkadza, jest względnie ciepło, słonecznie, tyle, że na drogach.... szkoda gadać. Już pod domem mam korki... wiem, że on ciągnie się około 2 km do Brynowa, tam pewnie nieco się luzuje, a dalej pewnie korkuje się, aż do samego centrum. 

Tyle, że jadę rowerem i korki nieszczególnie mnie ruszają, owszem, czasami muszę zwolnić, zatrzymać, obejrzeć się. Dzisiaj w Piotrowicach raz zrobiłem coś głupiego... o korekcie nie było mowy, jedynie mogłem zwolnić i zmieścić się między dwoma samochodami. Mam nauczkę. Drugi raz takiego manewru nie zrobię. Pewnie kierowcy klęli na czym świat stoi ;)

Poranne zaciski na Ligocie
Poranne zaciski na Ligocie © amiga
Słońce w końcu zaświeciło :)
Słońce w końcu zaświeciło :) © amiga
Wyjeżdżając z Katowic mam już spokojniejszą trasę, nawet Kochłowice nie stwarzają problemów, pogoda coraz ładniejsza, przyjemny się jedzie :), tym bardziej, że w krótkich gaciach ;). Oczywiście na górze mam bluzę, kurtkę itd. ale dla nóg taka temperatura jest już akceptowalna nawet z nawiązką :)
Piękny poranek
Piękny poranek © amiga
Trochę obawiam się Zabrza i .... słusznie, bo gdy docieram w okolice Guide, widzę z daleka korek, jedyna sensowna opcja to chodzik. Na drogi wracam dopiero przed skrzyżowaniem. 
Jeszcze nie wszystkie drzewa zmieniły kolory
Jeszcze nie wszystkie drzewa zmieniły kolory © amiga

Gdy wyjeżdżam z Zabrza jest już spokojnie, samochody znikają, a ja gnam do pracy :). W planie jest dzisiaj wyjazd przed 17, czy się uda? Trudno powiedzieć, za to jutro na 100% wracam późno w nocy... jazda będzie w kompletnej ciemnicy, ale też przy zerowym ruchu drogowym, korci by pojechać lasem... ten nocą jest niesamowity, pociągający, tajemniczy.... ale to jutro... 

Wieczorny powrót do domu

Czwartek, 12 października 2017 · Komentarze(1)
Ruszam trochę przed 17, jest dość przyjemnie, względnie ciepło, wiatr od zachodu. Dzisiaj się dowiedziałem, że jutro nie będzie lekko, muszę znowu zrezygnować z rowera... Inaczej nie na opcji bym się wieczorem wyrobił. W domu i tak będę koło północy... 
Tak więc jadąc drogami zmieniam plany... zahaczę o las :) 
Wpierw pakuję się w lasek Makoszowski, a dalej już w samych Makoszowach wjeżdżam na szlak na Halembę. Ścieżki mokre, błotniste... można było się tego spodziewać. Pojadę trochę dłużej... ale co z tego... 
Jeszcze świeci słoneczko :)
Jeszcze świeci słoneczko :) © amiga
Trochę błota w lesie
Trochę błota w lesie © amiga
Zachód słońca okazał się niesamowicie kolorowy, tyle, że po 18 robi się już coraz ciemniej. Krótki postój na dolinie jamy, kilka fot ostatnich promieni słońca i jadę do domu. Chodziło mi jeszcze po głowie szukanie grzybów, ale w świetle lampki rowerowej nie ma to większego sensu... Szkoda..
Już zaszło słoneczko
Już zaszło słoneczko © amiga
Na dolinie Jamny
Na dolinie Jamny © amiga
Krótki postój
Krótki postój © amiga
Gdy docieram w okolice domu, podjeżdżam jeszcze na stację benzynową, dokładniej na myjnię, trzeba spłukać to co nazbierałem przez ostatnią godzinę... 
Wizyta na myjni
Wizyta na myjni © amiga
W domu ciuchu lądują w pralce, a ja z siebie muszę zedrzeć grubą warstwę błota ;) Powrót był niesamowicie przyjemny :)

Kolejny piękny poranek.... i trochę mokry

Wtorek, 10 października 2017 · Komentarze(1)
Ruszam dokładnie o tej samej godzinie co wczoraj... tyle, że wstałem jakieś 20 minut później... Wieje dość silny wiatr od zachodu. Niebo ładnie rozświetlone, jednak wiem, że coś na nas idzie... jakieś przelotne opady. Myślę, że zdążę przed nimi, ale czy tak będzie?  W końcu pogoda zmienną jest ;)

O poranku słoneczki pięknie świeci
O poranku słoneczki pięknie świeci © amiga
W Kochłowicach czeka na mnie mała niespodzianka, dość spory kawałem DDRki został "podrapany", jazda jest nieprzyjemna, cieszy za to że zostały usunięte debilne progi.. pułapki na rowerzystów. Tylko w zamian trafiam na otwarte studzienki...Wjeżdżam na chodzik... tam dzisiaj jest bezpieczniej. 
Pułapka na rowerzystów w Kochłowicach
Pułapka na rowerzystów w Kochłowicach © amiga
Gdy docieram na Wirek zaczyna kropić, później padać, w Zabrzu już leje... Okazuje się jednak, że to jest tylko przelotne, gdy docieram do granicy z Gliwicami w zasadzie jest już po deszczu... Z tego co mówią prognozy to cały dzień tak ma wyglądać. Dopiero pod wieczór powinno się poprawić co.... mi nawet pasuje.
Znowu pada deszcz
Znowu pada deszcz © amiga
Docieram do firmy, nie było tak źle, gdyby jeszcze tak wiatr był słabszy... tyle, że w najbliższych dniach raczej nie ma co na to liczyć. 
Już niedaleko... jeszcze 200m i będę w firmie
Już niedaleko... jeszcze 200m i będę w firmie © amiga

Powrót wieczorową porą

Wtorek, 10 października 2017 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam około 17, dalej wieje, niestety coś delikatnie kropi... Myślałem, że jednak powrót będzie przyjemniejszy niż dojazd do pracy, ale cóż... Cieszę się z tego co mam :) Tyle tylko, że wiatr nieco mnie wspomaga. Do zachodu słońca jest godzina... na bank nie zdążę przed ciemnicą.  Jadę szosami, przez większość trasy, dopiero na Wirku gdy słyszę w oddali pociąg wbijam się w lekki teren, na szlak wzdłuż Potoku Bielszowickiego. Tutaj nawet gdy leje nie jest źle, woda prawie od razy spływa, wsiąka... tyle, że i tak wywiozę trochę piachu i błota :)

Pogoda taka sobie, znowu lekko siąpi
Pogoda taka sobie, znowu lekko siąpi © amiga
Słońce coraz niżej... a ja gdzieś w terenie
Słońce coraz niżej... a ja gdzieś w terenie © amiga
GDy docieram do Granic z Katowicami jest już prawie kompletnie ciemno. Dostaję smsa, na szyko spoglądam co to jest... acha... pozdrowienia z inpostu, muszę podjechać pod paczkomat o drugiej stronie dzielnicy... . Kolejne 2 może 3 km do kompletu :) Tyle, że pada nieco mocniej.
I ciemno się zrobiło
I ciemno się zrobiło © amiga
W domu pomaga gorąca kąpiel i herbata. A jutro wiem, że jadę do pracy bez roweru i to nie ze względu na pogodę, która nie powinna mnie odstraszać, ale... chodzi o konieczność odwiedzenia Urzędu Miejskiego. Na samą myśl... robi mi się niedobrze... ech... 

Powrót do domu w ciemnościach

Poniedziałek, 9 października 2017 · Komentarze(1)
Wyjeżdżam dość późno, ale trochę spraw się nazbierało. Nie ma opcji do domu będę jechał w ciemnicy... W chwili gdy ruszam jest coś koło 17:20... Słońce jeszcze świeci... jest dość przyjemnie, strasznie wieje od zachodu... Na powrocie to pomaga, ale... jutro będzie kiepsko przy jeździe do Gliwic. Teraz jednak staram się mocniej naciskać, im więcej przejadę przy świetle słonecznym tym lepiej... Po zmroku jednak jedzie się wolniej... 

Słońce jeszcze świeci
Słońce jeszcze świeci © amiga
Gdy jestem w okolicach Wirka, chodzi mi po głowie myśl: "a może by tak jeszcze w las...", odpędzam ją... w lesie będzie mokry, błotniście, nie ma to większego sensu... Może gdy się pogoda poprawi za jakiś czas... Na jutro zapowiedziane są kolejne opady. Raczej pojadę rowerem... dam radę... Naszprycuję się witaminą C.. 
I już po zachodzie słońca
I już po zachodzie słońca © amiga
Jest coraz ciemniej
Jest coraz ciemniej © amiga
Pomimo naginania, mrok dopada mnie tuż za Kochłowicami, zwalniam tak jak się spodziewałem, po przerwie od kręcenia, ścieżki są dopiero do sprawdzenia, a odcinek leśny pomiędzy Panewnikami nie wygląda zbyt dobrze... Sporo mokrych liści, już zdarzało mi się zaliczyć glebę na czymś takim... 
Do domu docieram przed 19. Późno, jednak trzeba przyznać, że gdy nie pada to jazda sprawia niesamowitą frajdę :)

Po dłuższej przerwie w końcu na rowerze :)

Poniedziałek, 9 października 2017 · Komentarze(7)
Ostatnio jeżdżę strasznie w kratkę, a to szkolenie w Łodzi, a to choroba... a to leje... itd..... Cóż... Dzisiaj zebrałem się w sobie, przeziębienie jeszcze dalej znać o sobie, ale ciągnie mnie na rower... Nie lubię jeździć samochodami, autobusami, stać w korkach, i czekać na Bóg wie co....

Ruszam trochę po 7:10... Ruch na drogach jak diabli, tworzą się korki..., jednak na rowerze mam pewną przewagę. Nie muszę stać... ;) mogę pojechać drogami, ścieżkami na których nie mogą jechać samochody... 

Mokro o poranku

Mokro o poranku © amiga
Po weekendowych opadach wszędzie jest mokro, temperatura dość niska, po raz pierwszy tej jesieni jestem tak ciepło ubrany. Długie spodnie, kurtka jesienno-zimowa. Tyle, że nogi marzną. Mam nadzieję, że zamówione buty "zimowe" dotrą może dzisiaj, może jutro...  Pora je przetestować. 
Nie ja jeden wyjechałem na rowerze
Nie ja jeden wyjechałem na rowerze © amiga
Gdy jestem w Kochłowicach mam wrażenie, że dzień będzie piękny, ciepły, pojawia się słońce, jest pięknie :) Chce się jechać dalej i dalej... Tylko co z tego skoro 10 minut później  na niebie wiszą już ciężkie chmury. To był jedynie krótki przebłysk słońca i to wszystko. 
Słońce zaskczyło mnie
Słońce zaskoczyło mnie © amiga
Chmury jednak nadciągnęły
Chmury jednak nadciągnęły © amiga
Dzień też jest coraz krótszy, w zasadzie normą już będzie powrót w ciemnicy... Co ma swoje zalety ;), z daleka widać samochody... gorzej z rowerzystami jeżdżącymi w wariancie ninja ;)  
Dzisiaj za to trafiłem na jakiegoś głupka na rowerze w Gliwicach... drogą dość wolno jechał samochód ciężarowy, widać było, że coś planuje, zaczął migać w lewo... gość na rowerze zaczął go wyprzedzać... to jakieś chore... dobrze, że kierowca pewnie zaglądał w lusterko... chwila nieuwagi i jednego debila byłoby mniej... Może źle że tak piszę o rowerzyście, jednak denerwuje mnie takie zachowanie... Chwila nieuwagi i byłoby po gościu... Brawura, jazda bez wyobraźni... Szkoda gadać... Jakieś 100-150m później doganiam go... zastanawiam się czy coś mu powiedzieć, ale daję sobie spokój, wiem, że to nic nie da, najwyżej dojdzie do pyskówki... 
Jakiś rowerzysta samobójca, zaczął wyprzedzać samochód gdy ten migał w lewo
Jakiś rowerzysta samobójca, zaczął wyprzedzać samochód gdy ten migał w lewo © amiga
Dogoniłem go bez większego problemu... pomimo tego, że kondycja w lesie
Dogoniłem go bez większego problemu... pomimo tego, że kondycja w lesie © amiga
A.... wróciłem do audiobooków na rowerze, działają rewelacyjnie. Dawno nie jeździłem ze słuchawkami na uszach, wiele to nie zmienia w kwestii bezpieczeństwa, gdy mam założonego buffa i tak niewiele słyszę, szczególnie gdy wieje wiatr... tak jak dzisiaj ;)
Docieram do firmy... zdaje się, że dobrze się ubrałem, pora na przebranie się i do pracy.
Ciekawe jaka będzie pogoda na powrocie... oby nie padało...

Do pracy w lekkim deszczu

Poniedziałek, 25 września 2017 · Komentarze(1)
Ruszam nieco wcześniej niż zwykle, chcę być w firmie przed 8:30... Z rana szybkie zbieranie, a za oknem... hmmm... nie pada, za to unosi się mgła, drogi wilgotne, wiatr chyba w południowego-wschodu... Nie powinno być źle. 

Ruch na drogach niewielki, to chyba ta pora. Jadę szosami o lesie nie myślę, po paskudnej sobocie i nieciekawej nocy, pewnie będzie tam sporo wody, błota... Na krótkim leśnym odcinku Bałtyckiej mam okazję się o tym przekonać.

Rowerzystów na drogach prawie nie widać, jakoś mnie to nie dziwi... 

Drogi mokre, ale nie jest źle
Drogi mokre, ale nie jest źle © amiga
Szykuje się raczej coś dłuższego
Szykuje się raczej coś dłuższego © amiga
Gdy jestem na Wirku zaczyna lekko mżyć... specjalnie to nie przeszkadza, ale widoczność nieco spada, w razie czego mam włączone lampki migające...
Docieram do Zabrza i mżawka zmienia się w normalne opady :)... Na dokładkę jestem w centrum tego miasta około 7:45... rucha jak diabli... trzeba bardzo uważać, największy Sajgon przy szkołach, a tym mam 2.... 
No i pada deszcz, dawno go nie było
No i pada deszcz, dawno go nie było © amiga
Odpuszczam sobie lasek Makoszowski, ciągnę szosami.... w Gliwicach już luźno, docieram do firmy, może nie jestem bardzo przemoczony, ale ciuchy są wilgotne, buty na szczęście nie utopiły się... Wieczór podobno ma być sporo cieplejszy i przyjemniejszy... 
Już w firmie
Już w firmie © amiga

Powrót do domu

Poniedziałek, 25 września 2017 · Komentarze(1)
Ruszam dość późno jest po 17, w rachubę wchodzą tylko szosy, wiatr w twarz, samochodów niewiele... to tak w skrócie ;). Powinienem dojechać do domu przed zmrokiem... naciskam na pedały i... coś jest nie tak, tylne koło jakieś miękkie, po kilometrze staję i dopompowuję, może dziura niewielka i dojadę do domu...  jadę dalej. ale po kolejnych kilku km czuję, że tak się nie da, powietrze znowu zeszło, szukam jakiegoś miejsca by na spokojnie stanąć i wymienić dętkę. 

Sporo chmur na niebie, ale jest nieźle
Sporo chmur na niebie, ale jest nieźle © amiga
Zatrzymuję się w lasku Makoszowskim, 15 minut zajmuje mi wymiana i pompowanie koła... przy okazji płuczę je w potoku... za dużo piasku i błota... Opóźnienie spowoduje na bank powrót do domu po zmroku... cóż... 
Przy potoku Guido
Przy potoku Guido © amiga
Drogi coraz bardziej puste, ale nie mam parcia by gnać... dzisiejszy dzień jest ostatnim rowerowym w tym tygodniu... jutro wyjazd do Łodzi na szkolenie, do piątku więc wiele nie pokręcę... może w weekend coś się uda, a może nie ;)
Coraz więcej drzew zmienia kolory i zrzuca liście
Coraz więcej drzew zmienia kolory i zrzuca liście © amiga
Do domu coraz bliżej, jednak za Kochłowicami powoli robi się ciemno, gdy docieram do Panewnik jest już kompletna ciemnica... w domu jestem po 19, a jeszcze trzeba się spakować na jutro ;)
Na Bielszowickiej
Na Bielszowickiej © amiga
Jest już ciemno
Jest już ciemno © amiga