Wpisy archiwalne w kategorii

do 34km

Dystans całkowity:73100.96 km (w terenie 11237.08 km; 15.37%)
Czas w ruchu:3228:23
Średnia prędkość:22.64 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:262950 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:2777597 kcal
Liczba aktywności:2354
Średnio na aktywność:31.05 km i 1h 22m
Więcej statystyk

Powrót do domciu

Poniedziałek, 23 października 2017 · Komentarze(1)
Jest trochę po 17, jest zdecydowanie spokojniej niż rano. Dzień minął dość pracowicie :) 

Słońca nie widać, jest pochmurno, wieje z północy, może z północnego zachodu, wiatr jest wredny, ale powinien pomagać, Jadę do domu najkrótszą drogą, po szosach, bez większego kombinowania. Czuję zakwasy po sobotnim wyjściu na kijach ;) 
Na drogach niewiele samochodów, oczywiście od czasu do czasu pojawia się jakieś miejsce gdzie trzeba swoje odstać. 

Nowa trasa turystyczna w Zabrzu :)
Nowa trasa turystyczna w Zabrzu :) © amiga
Najważniejsze to przebić się przez Zabrze, dalej powinno być nieźle. Na Wirku pakuję się na szlak wzdłuż potoku Bielszowickiego. Zero pieszych, zero rowerzystów, co mnie nie dziwi, odkąd dni stały się krótsze praktycznie nikt tędy nie chodzi, nie jeździ... 
Troszkę zaciska
Troszkę zaciska © amiga
Bielszowicka
Bielszowicka © amiga
Na drogi wracam w Kochłowicach, jest już kompletnie ciemno, został ostatni dłuższy odcinek przez las, oczywiście po asfalcie, ale nieco z dala od zabudowań. Już chciałbym być w domu, dłuży mi się. Chyba po weekendowe zmęczenie daje znać o sobie ;)

"Centrum" Kochłowic © amiga
W Piotrowicach przy stacji PKP
W Piotrowicach przy stacji PKP © amiga

Pomimo mroku powrót był dość przyjemny, można mieć tylko nadzieję, że w kolejnych dniach nie będzie źle. Prognozy niestety są takie... na 2 babka wróżyła... Może padać, a może nie padać ;)

O poranku do pracy

Poniedziałek, 23 października 2017 · Komentarze(1)
Tydzień zaczął się nieciekawie... z rana lekko przyspałem, wyjazd w pośpiechu ze sporą obsuwą, na dokładkę gdy ruszyłem po 100m zorientowałem się że coś jest nie tak, zapomniałem plecaka... zawracam, kolejne kilka minut w plecy. W końcu ruszam. Spoglądam na zegarek, masakra jest 7:21... Wiatr w twarz nie będzie pomagał... Cóż... pozostaje po prostu jechać... 

Po wczorajszych całodniowych opadach na drogach jest o dziwo nieźle, w większości sucho, gdzieniegdzie widać niewielkie kałuże. gorzej gdy trafia się na mokre liście. Staram się unikać lasu, skracam sobie drogę jedynie na Bałtyckiej. bo to ma sens... :) Za to dalej staram się jechać tylko drogami. Na nich panuje spory ruch, szczególnie na tych główniejszych. W Piotrowicach był sajgon, podobnie wygląda w Panewnikach, nieco lepiej jest w Kochłowicach... 

Po wczorajszych opadach zostało jeszcze trochę śladów
Po wczorajszych opadach zostało jeszcze trochę śladów © amiga

Hmmm... ma takie hobby by chodzić po DDRkach? Spotykam go już któryś raz w tym miejscu
Hmmm... ma takie hobby by chodzić po DDRkach? Spotykam go już któryś raz w tym miejscu © amiga

2 tygodnie bawią się z DDRką... pytanie tylko po co?
2 tygodnie bawią się z DDRką... pytanie tylko po co? © amiga
Gdy docieram do Wirka zaczyna się luzować, jest już po ósmej... strasznie ten czas dzisiaj ucieka... 
Niebo zasnute grubymi chmurami, mam nadzieję, że nie będzie z tego padać, meteo nic na ten temat nie mówiło... Podobno wieczorem może pokropić, pytanie tylko jak bardzo ;)
Na Bielszowickiej
Na Bielszowickiej © amiga
Gdy docieram do Zabrza, drogi pustoszeją, jedynie tramwaj spowodował lekki zacisk, odbijam w lasek Makoszowski by skrócić przejazd i chociaż na chwilę skryć się przed wiatrem... 
W Gliwicach drogi puste
W Gliwicach drogi puste © amiga
Drzewa w szalonym tempie zrzucają liście, jeszcze tydzień, może 2 i będą zupełnie łyse...  Pozostaje mieć tylko nadzieję, że nieprędko zacznie padać białe dziadostwo. Pierwsze przymrozki już w tym tygodniu. Trzeba będzie się cieplej ubierać. 
Testuję buty, jak do tej pory jestem z nich zadowolony, choć trzeba przyznać, że jeszcze nie było jakiejś hardcorowej pogody, nie lało się z nieba gdy jechałem, nie było mroźno...  Warunki są jeszcze niezłe... i oby tak już zostało... 

Nocą po mieście

Piątek, 20 października 2017 · Komentarze(0)
Jest znowu kilkanaście minut po 20, ciemność już dawno zawładnęła światem. Drogi puste, lekkie zamglenia, wiatr chyba nieco wspomagający, ale pewny tego nie jestem. Dość sprawnie wydostaję się z Gliwic, na granicy z Zabrzem widzę z daleka łunę, chwilę później widzę ciągnące się na poboczach zaparkowane samochody. Słychać pieśni ;) na bank trwa mecz... Nieco zmieniam trasę, z reguły nie mam potrzeby tędy jechać, wydłuża mi to trochę trasę, na dokładkę mam światła, a że da się to ominąć i skrócić drogę to nie docieram tutaj. Dzisiaj jednak chcę podjechać pod stadion. Może jakaś fota? Nie zatrzymuję się jednak, nie za bardzo jest jak, na dokładkę wszędzie policja... Pewnie nie są zainteresowani samotnym rowerzystą, ale po co kusić ;)
Stadion Górnika Zabrze :)
Stadion Górnika Zabrze :) © amiga
Policji jak.... lepiej nie kończę
Policji jak.... lepiej nie kończę © amiga
Po minięciu stadionu, znowu zaczyna się robić spokojnie, pusto, są miejsca gdzie na długich kilku km odcinkach nie mija mnie ani jeden samochód. Za to mgła gęstnieje. Na Wirku niespodzianka, przejazd zamknięty i z daleka widać stojące samochody, pociąg coś się ociąga. Zawracam i wbijam się na szlak wzdłuż potoku Bielszowickiego. Widoczność spada do 10-15 metrów... Zwalniam, wiem, że w kilku miejscach droga nie jest oczywista, trzeba gdzieś skręcić, pojechać łukiem itd... jak będę jechał prosto to wpakuję się na jakąś rurę albo się zgubię ;) 
Solidne mgły i zero samochodów
Solidne mgły i zero samochodów © amiga
Wyjeżdżam w Kochłowicach, na terenach zabudowanych jest zdecydowanie lepiej widać przynajmniej 100m :) Do domu jadę już spokojniej. To ostatni dojazd do domu w tym tygodniu, w weekend raczej nie planuję roweru, mam za to w planie ruszyć się na kijach :) Czy się uda?
Moje ulubione oświetlenie LEDowe :)
Moje ulubione oświetlenie LEDowe :) © amiga

Mglisty poranek

Piątek, 20 października 2017 · Komentarze(1)
Jest 7:11 gdy ruszam. Noc była krótka, za krótka, jestem zmęczony, niewyspany... pociesza mnie jedynie to, że jutro weekend. Może trochę odpocznę. Dzisiaj wiem, że czeka mnie późny powrót, po raz kolejny.... i mam nadzieję, że w najbliższym czasie ostatni. Ten tydzień był, a raczej jest jeszcze wyjątkowo długi. Na drogach o dziwo jest nieźle, niewielki ruch. Dzisiaj raczej pociągnę drogami, las zostanie na... kiedyś tam. Może na przyszły tydzień? 

Jest trochę chłodno, licznik pokazuje mi 5 stopni... Wydawało mi się, że moja tolerancja na zimno w krótkich gaciach kończy się na 7 stopniach. Okazuje się, że przy 5 też nie jest źle ;).... Lekkie przymglenia zupełnie nie przeszkadzają, liczę jednak na to, że wstające słońce szybko usunie białą zasłonkę. 

Ruch o poranku nie jest zbyt wielki
Ruch o poranku nie jest zbyt wielki © amiga
Trochę za dużo miejsca zajmuje
Trochę za dużo miejsca zajmuje © amiga
W Kochłowicach widzę, że w końcu po ponad tygodniu zabrali się za korektę DDRki, w końcu bo po tym czymś nie da się jechać. Pora wylać asfalt... Zastanawiam się po co go wymieniali? Na tym odcinku był naprawdę w niezłym stanie. Wolałbym by poprawiony został krótki odcinek leśny gdzie zagłębienia powodują się zbieranie się wody, i wszelkiego syfu który wraz z każdymi opadami osadza się tam. 
W końcu coś drgnęło na DDRce w Kochłowicach
W końcu coś drgnęło na DDRce w Kochłowicach © amiga
Gdy wyjeżdżam z Wirka, na drodze do Bielszowic zaskakuje mnie ściana mgły wymieszanej ze smogiem, czuć smród, w oczach wyraźnie czuję "piasek" widoczność spada chwilami do 50m... Nie jest dobrze, co chwilę spoglądam do lusterka, odpalam lampki... Mam nadzieję, że to tylko chwilowy lokalny problem. Szybko okazuje się, że mgła nie odpuszcza... 
Bielszowice zasnute gęstą mgłą i smogiem
Bielszowice zasnute gęstą mgłą i smogiem © amiga
Widoczność mocno ograniczona
Widoczność mocno ograniczona © amiga
Zabrze tonie w bieli... miejscami widoczność poprawia się by po kolejnych kilkuset metrach ponownie spaść do 50m... Skracam drogę przez lasek Makoszowski, jest pięknie, klimatycznie :). Po jego drugiej stronie jestem już w Gliwicach. Mgła czy raczej mieszanina mgły i wyziewów z domów nie odpuszcza. Na nieco bardziej zabudowanych odcinkach jest ciut lepiej. Jednak dopiero w firmie mogę nieco odetchnąć... Dojechałem... Ufff
Klimatyczny lasek Makoszowski
Klimatyczny lasek Makoszowski © amiga
W Gliwicach mgła powoli się rozprasza
W Gliwicach mgła powoli się rozprasza © amiga
Nareszcie pod firmą
Nareszcie pod firmą © amiga

Nocny powrót

Czwartek, 19 października 2017 · Komentarze(3)
Jest 20:20, ruszam, późno jak diabli... jestem lekko zmęczony. Pora wrócić do domu, o lesie nawet nie myślę, chcę jak najszybciej dotrzeć do domu, po głowie chodzi mi nawet pociąg... ale to byłoby przegięcie... wstyd.... ;)

Drogi całkowicie puste, jest jeszcze dość ciepło, chyba pomaga mi lekko wiatr. Gnam ile wlezie, tylko warunki niestety nie wszędzie na to pozwalają. W Bielszowicach wjeżdżam w coś białego, póki w to się nie wbiłem myślałem, że mgła się podnosi, gdy już do tego dotarłem czułem, że to smog, dawno takiego stężenia nie widziałem, widoczność spadła do kilkudziesięciu metrów. Z niepokojem spoglądam do tyłu, czy za chwilę ktoś mi w 4 litery nie wjedzie. Masakra. Dopiero gdy opuszczam Kochłowice smog zaczyna rzednąć... W Panewnikach jest już nieźle. 
Pusto na drogach
Pusto na drogach © amiga
To białe to nie mgła, to smog... Smród niesamowity... Bielszowice i wirek tym czymś zasnute
To białe to nie mgła, to smog... Smród niesamowity... Bielszowice i wirek tym czymś zasnute © amiga
Jeszcze chwila i będę w domu
Jeszcze chwila i będę w domu © amiga
Docieram do domu... Jutro ostatni raz będę wracał o takiej porze, a co później to się okaże... 

Porankowy przelot do pracy lasmi

Czwartek, 19 października 2017 · Komentarze(5)
Ruszam kwadrans po 7, jest chłodno, temperatura podobna do tej wczorajszej, podobne zamglenia, ruch na drogach za to większy. Gdy docieram do Panewnik, postanawiam pojechać jednak lasem, jest jeszcze na to czas, ścieżki suche, bez błota, bez kałuż, nie powinno być tam żywego ducha... na co więc czekać... za chwilę pogoda nie pozwoli już na wjazd do lasu, bo będzie ślisko, niebezpiecznie. Posypane solą drogi jednak bardziej nadają się do jazdy w zimie, niż przymarznięte lodowe koleiny w lesie... Oby w tym roku nie spadł śnieg, było ciepło... itd... jednak to ta chłodniejsza pora roku, kiedy będą przymrozki? w zasadzie mogą wystąpić w każdej chwili

Na chodniku się chyba nie mieścił
Na chodniku się chyba nie mieścił © amiga
Uwielbiam takie klimaty, wczesna jesień, lekkie mgły, kolorowe liście
Uwielbiam takie klimaty, wczesna jesień, lekkie mgły, kolorowe liście © amiga
Słońce coś nie może dzisiaj się obudzić
Słońce coś nie może dzisiaj się obudzić © amiga
Przebijam się na Halembę, tam na 1-go maja korek... samochody poruszają się w żółwim tempie, dobrze, że mam może 200m takiego odcinka. Dalej znowu zagłębiam się w lasy z których wyłaniam się w Zabrzu :), jadąc cały czas tyłami docieram do lasku Makoszowskiego. 
Przyczajona policja
Przyczajona policja © amiga
Pojawiają się rowerzyści na drogach parkowych
Pojawiają się rowerzyści na drogach parkowych © amiga
Kolorowy świat
Kolorowy świat © amiga
Przy okazji testuję nowe bury kupione na jesienne słoty i chłodniejsze dni, wydają się być w porządku, tyle, że dzisiaj było +6 w najzimniejszym momencie. Właściwy test pewnie dopiero w przyszłym tygodniu gdy zacznie padać deszcz. Dla zainteresowanych do XLC model CB-M07. Wydaje się, że powinny dać radę, ale po jednym przejeździe mówienie o czymkolwiek jest nadużyciem. Myślę, że po miesiącu, może 2 będę miał coś więcej do napisania. Mam nadzieję, że sprawdzą się podobnie jak letnie tego samego producenta - Haibike ;)
Dostawa do sklepu spożywczego ;)
Dostawa do sklepu spożywczego ;) © amiga
W firmie pora na ogrzanie się pod prysznicem, na poranną kawę, i pora zabrać się za pracę... 

Powrót lasami

Środa, 18 października 2017 · Komentarze(5)
Nie ma jeszcze 17 gdy ruszam, jest jasno, jest ciepło, jest idealnie :). Jutro powrót będzie nocą, więc korzystam z okazji, pakuję się w teren, na hałdy, w las... Odbijam na Sośnicę i dalej na ścieżkę na hałdę, spory ruch na ścieżkach, nie mija dużo czasu i jakiś młody psiak wpada mi pod koła... gdybym zahamował ułamek sekundy później byłoby po psie... miałem go leżącego na plecach przygniecionego już częściowo przednim kołem... masakra... właściciel przepraszał, tylko co z tego skoro ułamek sekundy później miałby trupa... Szkoda gadać. A było mnie widać, można było wcześniej zareagować... dobrze, że zwolniłem... 

Ganiające psy to nie jest coś co chciałbym spotkać na ścieżce
Ganiające psy to nie jest coś co chciałbym spotkać na ścieżce © amiga
Ten którego trzyma może 2 sekundy wcześniej wpadł mi pod koła, chwila nieuwagi i było by po psie
Ten którego trzyma może 2 sekundy wcześniej wpadł mi pod koła, chwila nieuwagi i było by po psie © amiga
Na szczęście dalej jest już lepiej, ludzi nie ma, nie ma też zwierzaków... można trochę się pomęczyć przy podjazdach...  Zachodzące słońce maluje niebo żółto-czerwonymi barwami, jest pięknie... 
Idealny dzień
Idealny dzień © amiga
Słońce coraz niżej
Słońce coraz niżej © amiga
Wiem jednak, że mam jakieś 40 minut do ciemnicy, gnam dalej, chcę być jak najbliżej domu zanim zapadnie zmrok... Na drogach w Halembie trochę zaciska, udaje mi się jednak przemknąć pomiędzy samochodami i wpakować się w ostatni odcinek leśny... 
Na mopliku? w tym miejscu?
Na mopliku? w tym miejscu? © amiga
Przerwa w kręceniu :)
Przerwa w kręceniu :) © amiga

Piękne kolory nieba
Piękne kolory nieba © amiga
Słońca już w zasadzie nie ma, lampka na szczęście działa, pomaga, gdzieś trafiam na rowerzystów Ninja... nie lubię takich spotkań... wyjeżdżam wkrótce na Starych Panewnikach, lampy już odpalone... Zostało ostatnie 7 km... drogi puste. W domu melduję się około 18:30... Przejazd był przyjemny.... 
Jest już ciemno
Jest już ciemno © amiga

Połowa tygodnia...

Środa, 18 października 2017 · Komentarze(1)
Zegarek pokazuje 7:14 gdy w końcu ruszam, jest chłodniej niż wczoraj, czy przedwczoraj. Jestem nieco cieplej ubrany, ale gacie dalej krótkie ;). Pewnie jeszcze ze 2 dni dam tak radę, ale później wracamy do jesiennej słoty... cóż.... 

Trzeba się cieszyć z tego co jest :)... A jest pięknie, szkoda tylko, że na drogach tyle samochodów, w wielu miejscach korki... W Panewnikach odbijam w las... dzisiaj mam ciut więcej czasu, chęci.... więc korzystam z okazji... Jutro coś czuję, że nie będzie już tak dobrze...  Zastanawiam się czy wieczorem nie pojechać lasami.... to jedyna okazja w tym tygodniu, tym bardziej, że wyjdę około 17. W czwartek i piątek szykuje się kolejna nasiadówa i wyjazd po 21.... 

Jesienne drogi
Jesienne drogi © amiga
O poranku w lesie
O poranku w lesie © amiga
W lesie jest pięknie, słońce coraz wyżej, jest coraz cieplej... naprawdę przyjemnie, nie żałuję, że wpakowałem się w teren :). W lesie... pustki, nie ma żywej duszy... czemu mnie to nie dziwi? Rozglądam się za grzybami, tych jednak nie widać, woda odparowała... lasy są suche.... co mnie mocno zaskakuje... w końcu lało przez 1,5 miesiąca. Gdzie jest ta woda? Zresztą w sobotę gdy wybrałem się na "spacer" do lasy również to mnie zaskoczyło, miejsca gdzie powinno być bagno, gdzie powinno być mokro, grząsko, są suche... Rzeczki które płynęły tam przez ostatnie kilkadziesiąt lat odkąd pamiętam, są wyschnięte. Zrobiły się okresowe... Nawet Kłodnica zaczyna się nieco dalej niż zwykle... Niby pod źródłami Kłodnicy kopie kopalnia, ale nawet gdyby to nie powinna mieć aż takiego wpływu na las... gdzieś ta woda musi znaleźć ujście... Niestety zmienia się okolica... z Opowiadań babci jedynie wiem, że ślepiotka miała czasami po kilka metrów głębokości, a teraz po ulewach ma max 20cm... często w ogóle jej nie ma. Koryto jest suche...  
Wzdłuż A4-ki
Wzdłuż A4-ki © amiga
Jadę ścieżkami którymi dość rzadko ostatnio się przemieszczałem... unikam miejsc gdzie może być zator, korek... na bocznych drogach jednak jest nieźle, przejeżdżam jeszcze przez lasek Makoszowski i docieram do Gliwic... jest pusto na drogach. Ostatnie 6 km pokonuję nieco szybciej....
Przy nasypie kolejowym
Przy nasypie kolejowym © amiga
Poranek w lasku Makoszowskim
Poranek w lasku Makoszowskim © amiga
Na ostatnich kilometrach
Na ostatnich kilometrach © amiga
W firmie pozostaje już tylko się przygotować do pracy, przebrać się, wykąpać... itd... 

Wtorek na rowerze

Wtorek, 17 października 2017 · Komentarze(0)
Po wczorajszym późnym powrocie, dzisiaj szykuje się powtórka z rozrywki, wyjazd o 7 i powrót po 21.... 
Lekko niedospany wsiadam na rower i w drogę... Jest chwila po 7, wiatr nie przeszkadza, jest dość ciepło, termometr pokazuje 10 stopni, mam wrażenie, że widać lekkie zamglenia... ale może to złudzenie?
Po wczorajszych problemach z garminem wpiąłem czujnik do paska Polara... i... wszystko działa... wartości wydają się poprawne.Tak to można jechać... Z drugiej strony to na rowerze jest już tyle elektroniki że.... szkoda gadać... Monitorowane są prawie wszystkie parametry, choć z tego co wiem to jeszcze kilka czujników można by podłączyć ;) Zaczynam jednak ograniczać ich ilość. Kupując nowy licznik szukałem takiego który nie ma pulsometru, nie ma kadencji, nie ma gps-a.... i ma komunikację cyfrową... Jest to w tej chwili problem by kupić bezprzewodowy "prosty" licznik. Ten który kupiłem ma wady... to konfiguracja. Projektant musiał być nieźle wcięty gdy to wymyślał ;)
Reszta parametrów zapisuje się w zegarku, to chyba najlepsze rozwiązanie ;) Już nie ma odpalonego endomondo w telefonie, nie ma nawigacji w drugim telefonie. Za to jest nawigacja w Mio... ;) Ta jest jeszcze testowana... Zakup wydaje się trafiony. Najbardziej interesuje mnie z niej czas działania na baterii... Już widać, że powinno starczyć jej na około 7-8 godzin później power bank... ;) Tyle, że ich mam na dłuższych wyprawach kilka...  Więc nie stanowi to problemu.
 
Lekko przymglony poranek

Lekko przymglony poranek © amiga
Wracając jednak do drogi do pracy to jazda sprawia radochę, temperatura spada do około 8 stopni, w Kochłowicach dalej DDRka jest "uszkodzona" Fajnie by było gdyby jednak wylali asfalt... To już tydzień, pogoda aż się prosi o to, w przyszłym tygodniu ma lać... po co czekać.... Gdy mijam Kochłowice pojawiają się bardziej gęste mgły... lubię takie poranki gdy jeszcze wszystko to zaczyna oświetlać słońce.... Na Bielszowickiej musiałem stanąć i zrobić fotę ;)
DDRka dalej podrapana
DDRka dalej podrapana © amiga
Mgła jakby gęstniała
Mgła jakby gęstniała © amiga
Piękny wschód słońca
Piękny wschód słońca © amiga
Zabrze o dziwo dzisiaj puste, szybki przelot, za to W Gliwicach trafiam na debila za kierownicą, gdzie się gościowi tak spieszy...  łuk, podwójna ciągła, dodatkowo 2 skrzyżowania, niby z drogami podrzędnymi, ale jednak... 
Głupek wyprzedzający na łuku na podwójnej ciągłej
Głupek wyprzedzający na łuku na podwójnej ciągłej © amiga
W firmie jestem w takim sobie czasie... niemniej dobrze wykorzystany poranek... 

Nocny powrót do domu

Wtorek, 17 października 2017 · Komentarze(0)
jest dobre 20 minut po 20 gdy ruszam. Jest nieco chłodniej niż wczoraj. Czuć większą wilgotność. Gnam do domu, najkrótszą drogą, jest za późno na udziwnienia. Czuję zmęczenie... W tym tygodniu czekają mnie jeszcze 2 takie dni... A le cieszę się z przejazdu, z rowera, z drogi do domu... :)

Drogi prawie zupełnie puste, dzisiaj nie trafiam na pociąg na Wirku, ale pakuję się na szlak wzdłuż potoku Bielszowickiego. Nie przewidziałem jednego, a raczej 2 rzeczy, jest kompletnie ciemno, i pojawiła się dość gęsta mgła, a raczej mgła zmieszana ze smogiem... Mocno zwalniam... 

O tej porze rowerzyści ;)
O tej porze rowerzyści ;) © amiga
W Bielszowicach
W Bielszowicach © amiga
Trochę mgliście się zrobiło
Trochę mgliście się zrobiło © amiga
Na drogi wracam w Kochłowicach, tyle, że czeka mnie jeszcze kawałek przez las, mimo wszystko trzeba uważać, nie jeden raz widziałem tutaj przebiegające dziki. Kolejne miejsce gdzie zwalniam to końcówka Bałtyckiej, powód podobny. Zresztą w parku Zadole również wolę uważać, wczoraj stało tutaj całe stado dzików... Dziś na szczęście pusto...
W Panewnikach
W Panewnikach © amiga
Do domu mam niedaleko...  Starczy na dzisiaj... Jutro może pojadę ciut później?