Wpisy archiwalne w kategorii

do 34km

Dystans całkowity:73100.96 km (w terenie 11237.08 km; 15.37%)
Czas w ruchu:3228:23
Średnia prędkość:22.64 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:262950 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:2777597 kcal
Liczba aktywności:2354
Średnio na aktywność:31.05 km i 1h 22m
Więcej statystyk

Poniedziałkowy wieczór

Poniedziałek, 23 marca 2015 · Komentarze(2)
Wyjechałem coś koło 16:30... Może trochę później, dziwne bo było czuć już chłód, pomimo tego, że jeszcze godzinę wcześniej było bardzo przyjemnie. Ruszyłem i obrałem kierunek lasek Makoszowski... tam podjazd na wysokość DTŚki po nowym wiadukcie i dalej przez Makoszowy do lasu. Chciałem zdążyć przed zachodem słońca w to miejsce... Już wcześniej zauważyłem, że zachody słońca w tym miejscu są niesamowite...  Co prawda liczyłem na kaczki... które w tym miejscu są zawsze... zawsze poza dzisiejszym wieczorem... Cóż mogłem jedynie nacieszyć się grą świateł :) i tyle...
Nad stawem w Makoszowach
Nad stawem w Makoszowach © amiga
Powoli słońce idzie spać
Powoli słońce idzie spać © amiga

Ruszyłem dalej lasami, Na Halembie dzisiaj luz... wydaje się, że zeszłotygodniowe korki z tego miejsca to już historia, ciekawe jak będzie jutro.... Może z rana przeskoczę lasem... :) by to sprawdzić 
Mimo wszystko fajne miejsce
Mimo wszystko fajne miejsce © amiga
Już zachodzi
Już zachodzi © amiga
Zatrzymuję się jeszcze na starej hałdzie, również krótka sesja i jeszcze raz w parku na Zadolu... tam dla odmiany mój wzrok przykuwa piękny nowy plac zabaw. Zniknęły odrapane metalowe huśtawki... teraz wszystko jest piękne drewniane... 

Nowy plac zabaw na Zadolu :)
Nowy plac zabaw na Zadolu :) © amiga

Piątek rano

Piątek, 20 marca 2015 · Komentarze(0)
Za to poranek dzisiaj chłodny, termometr po przebudzeniu pokazał -1. Zastanawiałem się czy nie ubrać się cieplej… ale patrząc na meteo.pl wyglądało na to, że szybko temperatura pójdzie do góry… Gdy wyjechałem było już +1 :)
Jechałem głównie szosami… jedynie w Zabrzu odbiłem do parku, zastanawiałem się też czy dzisiaj pojechać tym samym wiaduktem co wczoraj, ale chyba za bardzo by mi to wydłużyło trasę… a było już po 8:00…

Staw w lasku Makoszowskim
Staw w lasku Makoszowskim © amiga

Stanąłem tylko przy stawie by zrobić kilka zdjęć kaczkom.
Kaczki na stawie z Zabrzu
Kaczki na stawie z Zabrzu © amiga
Chyba zauważyła, że ją obserwuję
Chyba zauważyła, że ją obserwuję © amiga
I Pognałem do pracy…

Piątek wieczór

Piątek, 20 marca 2015 · Komentarze(7)
Z firmy udaje mi się wyrwać dość wcześnie, niestety to raczej ostatni wyjazd w tym tygodniu... weekend prawie na 100% będzie bezrowerowy, pomimo tego, że są 2 maratony, jeden w okolicy Bydgoszczy, drugi w okolicy Zawiercia. Na tą chwilę nie ma opcji :(. Coś czuję, że pierwszy może będzie BikeOrient... ale to się jeszcze okaże... Wyjazdy dalej muszę mieć ograniczone do jednego dnia... tzn wyjechać, zrobić co zrobić i wrócić... Teoretycznie Zawiercie byłoby w zasięgu, ale...

Zaćmienie słońca
Zaćmienie słońca © amiga

Po wczorajszych eksperymentach z drogą do domu, dzisiaj postanawiam sprawdzić jak wygląda jazda przez hałdę w Sośnicy, po zimie zawsze zmienia ona nieco swój kształt... wygląd. Do Sośnicy mam po szosach, a dalej spacer farmera przez torowisko... czemu nikt nie wpadł na to by zrobić tutaj zwykłe przejście, kładkę czy cokolwiek innego... aż się o to prosi... Jednak władze Gliwic mają gdzieś rowerzystów... A naprawdę w tym miejscu niewiele trzeba. Tak naprawdę to wystarczyło by kilku złomiarzy z polotem :), to tylko jeden tor jest używany, reszta zarosła... aż prosi się by pokroić szyny na szynki i wywieźć je do pobliskiego złomu :)

Dalej za to nie przeginam, nie wiem z czym będę miał do czynienia. Coś co mnie zaskoczyło, to ścieżka dookoła hałdy jest "wyczyszczona" przez jakiś mały pług... spychacz... nie mogło mieć to większej szerokości niż 2m, ale ślady po kołach świadczą, że coś musiało "poprawić" tą ścieżkę... Nie zmienia to faktu że jest tak sobie, w koleinach średnio się jedzie, są miejsca gdzie fragmenty hałdy spłynęły, jest grząsko... Próbuję wjechać na szczyt hałdy i... wybieram wersję najbardziej pionową i poprzecinaną wąwozami wypłukanymi przez deszcze... po kilku metrach staję... nie jestem w stanie tego podjechać, ale z buta da się wejść..
Na szczycie również widać, że jechał tędy jakiś ciężki sprzęt... trzeba bardzo uważać... Widoki za to piękne... przy bezchmurnej pogodzie widać wszystko w promieniu około 40km :)

Na szczycie hałdy
Na szczycie hałdy © amiga
Widoki z hałdy na Sośnicy
Widoki z hałdy na Sośnicy © amiga

W końcu zjeżdżam z hałdy, ścieżka jakby szersza, ale znowu ślady po czymś co przeorało tą ścieżkę...

Jestem na dole, to już Zabrze Makoszowy, dalej jest prościej... fragment szos... jednak szybko wjeżdżam na ścieżkę - niebieski szlak Zabrzański... Dobre kilkaset metrów starej hałdy prawie nieprzejezdne, jedyna możliwość to przedarcie się przez młodnik...
Masakra, jak po tym jechać
Masakra, jak po tym jechać © amiga

Zjazd z hałdy i dalsza trasa jest już w lepszym stanie... mogę trochę poszaleć... Droga mija dość szybko... mijam jakiś rowerzystów, biegaczy :), kiedy ja zacznę biegać... kiedy przebiegnę trasę do Gliwic...chyba jak rower mi się zepsuje ;P

Na Halembie znowu korek coś niesamowitego i dziwnego... tutaj nigdy nie było aż takiego ruchu... Dobrze, że w korku mam może 200m jazdy, wkrótce odbijam w kierunku Starej Kuźni i jadę przez lasy Panewnickie. Zaczyna się ściemniać... Staję na chwilę o odpalam lampki... Wkrótce przydają się, odcinek po zrywce jest paskudnie przeorany...

Słońce poszło spać
Słońce poszło spać © amiga
Kolorki niezłe
Kolorki niezłe © amiga

W Katowicach za to już szosami... docieram do domu :)
Teraz mogę odpocząć... Plany na weekend niestety bezrowerowe... :(

Czwartek rano

Czwartek, 19 marca 2015 · Komentarze(0)
Dzisiaj z rana przywitała mnie temperatura -1…. Zbierałem się długo… wyjechałem koło 7:20, ale termometr pokazywał już +2, prawie zero wiatru… coś co od razu poprawiło mi humor… Piękny słoneczny dzień.
Początek to niestety jazda w korku, jak się okazało, to policja zrobiła łapankę na pijanych kierowców tyle, że na jednej z głównych dróg do centrum. Zatrzymywali wszystkich i korek miał dobre kilka km… uciekłem na bok… jedyna sensowna opcja to objechanie tego chodnikiem… wiem,… wiem, nielegalne i zagrożone mandatem, ale skręciłem zanim dojechałem na wysokość policjantów, a oni raczej nie mieli ochoty na gonienie mnie.
Robiło się powoli coraz cieplej… prawdę mówiąc to dość szybko sam się rozgrzałem… W połowie Rudy Śląskiej wpakowałem się na kolejny korek, tym razem spowodowany tym, że dochodziła 8:00. Na szczęście to krótki fragment, za to dalej już prawie pusto… końcówka to cześć parku i Gliwice… poszło dość dobrze…
Park w Zabrzu
Park w Zabrzu © amiga

Czwartek wieczór

Czwartek, 19 marca 2015 · Komentarze(2)
Ruszyłem z firmy koło 16:30… z nastawieniem las… tyle, że przypomniałem sobie coś… w drodze do pracy w parku widziałem budowlę która mnie zaintrygowała, z daleka wyglądało na to, że gdy budowali odcinek DTŚki przechodzący przez park wybudowali w końcu „normalny” przejazd, przejście nad dość paskudnym szerokim torowiskiem… Tyle, że chciałem to wziąć z drugiej strony. Zapomniałem tylko o małym szczególe, w okolicy są 2 torowiska każde o szerokości około 100m. i na wstępie pojechałem do tego drugiego… oczywiście nie znalazłem tego czego szukałem, ale postanowiłem ruszyć wzdłuż drogi… tyle, że droga szybko mi się skończyłam jednak trochę wcześniej odkryłem ścieżkę prowadzącą jak się później okazało do starej zniszczonej wieży ciśnień… miejsce zaskakujące, bo kto buduje wieże w środku lasu…? Coś jednak mnie chwilę później zaintrygowało, wieża jest na wzniesieniu, może bardziej skarpie… tyle, że na dole z jednej strony było widać ślady po jakiś zabudowaniach i płocie ceglanym… Oczywiście, nie miałem żadnej informacji co to jest, co tutaj było, obstawiałem jakieś tereny po zlikwidowanym zakładzie, może hucie… i to raczej dawno temu…
W domu sprawdziłem co tutaj było, w zasadzie jedyna informacja była na wikimapii. To teren po zlikwidowanym szybie kopalnianym… a wieża prawie na 100% była wybudowana na jego potrzeby… W tej chwili niszczeje… chociaż gdyby tam doprowadzić drogę, aż prosi się by zrobić z niej knajpę i miejsce widokowe….  
Wieża ciśnień
Wieża ciśnień © amiga

Cóż…
Od wieży musiałem się trochę i na czuja kierowałem się wzdłuż drogi… zaliczyłem węzeł z autostradą A1… o jeździe nie było mowy… masa błota, bagien… krzaków… wyjście do cywilizacji zajęło mi dobre 30 minut… ;)
W końcu dopadłem jakąś ścieżkę i trzymając się jej dojechałem do wiaduktu tego z przejazdem rowerowym… i jest niezły… z długim podjazdem i zjazdem….
Przejazd nad torowiskiem wzdłuż DTŚki
Przejazd nad torowiskiem wzdłuż DTŚki © amiga

Z parku zjechałem nieco inaczej… skorzystałem, z wąskiej ścieżki z którą dawno nie jechałem bo tam muszą być niezłe warunki… ścieżka Mo może 30cm… i prowadzi po nasypie kolejowym. Dopiero za tą ścieżynką wjechałem w las :)
Do domu miałem jakieś 18km drogą którą często jeżdżę gdy chcę szybko jechać, ale lasem… szutry mają po 3-4 metry szerokości. :)

Coś tam leci
Coś tam leci © amiga
Ptaki na słupie WN
Ptaki na słupie WN © amiga

Tuż po zachodzie słońca
Tuż po zachodzie słońca © amiga

Środa rano

Środa, 18 marca 2015 · Komentarze(0)
Wyjechałem dopiero o 7:15 z bardzo silnym wiatrem w plecy… w miejscach gdzie pojawiał się z boku chwiało mną… ale zanim wyjechałem to miałem okazję przetestować nową pompkę z Lidla, tą kupioną w ostatni czwartek… w porównaniu do starej…, w zasadzie nie ma co porównywać, tamta to wyraźnie poprzednia epoka… Potrzebowałem delikatnie dopompować koło… wystarczyły 3 ruchy i z 3 barów zrobiło się 5, tyle ile powinno być w tego typu oponach… i takim rowerze… żadnych luzów, nigdzie nie ucieka powietrze… bajka…

Gdyby nie to, że wyjechałem tak późno, to prawie na 100% pojechałbym lasem, dzień pomimo, że zaczął się jako chłodny – zaledwie 3 stopnie z rana, to bardzo szybko temperatura rosła, w ciągu godziny zrobiło się 8. Oczywiście sporo rowerzystów, znów nie byłem sam na trasie… Za to mijałem kilka razy ten sam samochód zbierających niepełnosprawnych do pracy… widuję go codziennie, ale dzisiaj wyjątkowo mijaliśmy się chyba z 6 razy.
Zaczyna jazdę w okolicy granicy z Katowicami a później towarzyszył mi prawie do Granicy Zabrza… to w sumie nic dziwnego bo… to jakieś centrum osób niepełnosprawnych z Rudy Śląskiej… Z tego co zauważyłem to jedzie od domu do domu… i zbiera takie osoby zawożąc je do pracy…

Pod koniec trasy wjechałem w park w Zabrzu… jutro muszę zabrać długi obiektyw… tyle tutaj kaczek… nic tylko robić zdjęcia 

Dolina ślepiotki
Dolina ślepiotki © amiga

Środa wieczór

Środa, 18 marca 2015 · Komentarze(0)
Wracałem lasem… powody 2, po pierwsze i ważniejsze to chciałem las… lubię las…, a warunki są niezłe, a po drugie, wiało tak niemiłosiernie od wschodu zimnym powietrzem, że jazda szosami byłaby męcząca. Już od startu czułem, że jest chłodniej niż dzień wcześniej. Wyjechałem też później niż pierwotnie planowałem… bo dopiero o 17:00…
Gdy ruszałem wiedziałem, że mam około godzinę do zachodu słońca i jakieś 90 minut do ciemnicy, jednak szybko jechałem tylko na pierwszym odcinku tak by wydostać się z miasta, tzn. szybko jak szybko, wschodni wiatr skutecznie mnie powstrzymywał… cieszyłem się jak z górki jechałem 25 km/h ;P
Za to już parku w Zabrzu pomiędzy drzewami było nieźle.. zauważyłem, że pojawiają się pierwsze pąki na krzewach, na drzewach jeszcze nie.. trochę za wcześnie na nie.
Masa ptactwa, wszędzie… na niebie, na drzewa, krzakach, wodzie, trawie itd… zaroiło się niesamowicie od nich…
W Rudzie Śląskiej gdy przejeżdżam w poprzek jedną z głównych dróg od kilku dni zauważyłem jakiś mocno wzmożony ruch… ciężko przejechać tą drogę w poprzek… jeden wielki korek… samochody jadą może 15-20km/h Najlepszą opcją jest zejście z roweru i przeprowadzenie go na pasach dla pieszych… Ciekawe co jest tego przyczyną, jakiś remont? Objazd? Nie przypominam sobie żadnych komunikatów…, informacji… może poszukam…
Za to później znowu jest pustka… sam na drodze, później w lesie…
Sam jak sam… kilku rowerzystów też wybrało się w te tereny więc co jakiś czas kogoś mijałem… Do domu dotarłem gdy było ciemno… ale lampki starczają.. 
Wczoraj kupiłem nowe baterie CR2032 – to takie jak do licznika rowerowego. 2 lampki przednia i tylna sygnałówka z nich korzystają… te co były, były mocno wyczerpane… musiałem je wymienić. I dopiero wtedy zobaczyłem jaka była różnica… tamte ledwie migały… a te widać z daleka…
Wieża spadochronowa w Katowicach
Wieża spadochronowa w Katowicach © amiga

Wtorek rano

Wtorek, 17 marca 2015 · Komentarze(0)
Z rana zupełnie nie miałem melodii do zbierania się, wczoraj chyba za długo siedziałem
Gdy się wybrałem była 7:15…, słońce niesamowicie grzało, świeciło, nic tylko wyjechać w siną dal. Całkiem sporo rowerzystów wszędzie, zresztą zauważyłem, że pojawili się rowerzyści których nie widziałem od października… jeden dojeżdża z Rudy Śląskiej do Katowic, a drugi pomiędzy dzielnicami Rudy Śląskiej… Cieszy to mimo wszystko niezmiernie… Próbowałem szukać kwiatów, ale zdaje się, że przynajmniej u nas jest jeszcze za wcześnie… ciekawe czemu…
Za to kaczek…. Wszędzie pełno… każde oczko wodne, staw, jeziorko jest ich pełne… Wiatr wiał dalej od wschodu… tyle, że był słabszy, prognozy jednak wskazują, że wracając będę go miał silniejszy i cały czas w twarz… podobnie jak wczoraj… Po drodze podjechałem jeszcze na myjnię, rower już się bardzo domagał mycia… 2 minuty starczyły by pozbyć się błota, piachu… to częściowo efekt wczorajszego powrotu.
Gdzieś tam jest słońce
Gdzieś tam jest słońce © amiga

Wtorek wieczór

Wtorek, 17 marca 2015 · Komentarze(0)
Wracając do domu znowu wiało… chyba silniej niż dzisiaj o poranku, miejscami jechać się nie dało, ale, że wyjechałem o 16:30… to słońce było jeszcze wysoko…, odbiłem wpierw do parku w Zabrzu, a później do lasu. To chyba jedna z najfajniejszych pór dnia… Wszędzie gwar ptaków, wszędzie coś się dzieje…
Sporo spacerowiczy… ale nic dziwnego 15 stopni w cieniu, dopiero gdy słońce zaszło zrobiło się chłodniej – jakieś 10 stopni… Oczywiście na wysokości stawów znowu się zatrzymałem i kolejny raz w Rudzie Śląskiej tuż przed wjazdem do lasów Panewnickich. Tam była ta chwila gdzie słońce chowało się za horyzont. Powoli się ściemniało… jednak do domu miałem góra 30 minut więc to nie problem, tym bardziej, że ciemność mi nie przeszkadza pod warunkiem, że mam lampkę…

Zachodzi słońce
Zachodzi słońce © amiga

Poniedziałek rano

Poniedziałek, 16 marca 2015 · Komentarze(0)
Gdy wstałem świeciło słońce… Robiło się pięknie i chyba ciepło, ale o tym dowiedziałem się dopiero gdy wyszedłem na zewnątrz, tak naprawdę to w firmie oglądam prognozy pogody, wczoraj już mi się nie chciało… chyba dopadło mnie zmęczenie
Z rana małe przygotowanie roweru, oczywiście śniadanie, bo bez tego się nie ruszam… wiadro herbaty zielonej… :P
Ruszyłem dość późno, coś koło 7:15, spory ruch na drogach… ale co tak… po chwili wjechałem w jeden park, później kolejny raz skróciłem sobie drogę przez las i na końcu przez park w Zabrzu… w zasadzie wszędzie słyszałem śpiew ptaków. Jakoś dziwnie dobrze mi się jechało… miałem wrażenie, że coś mnie niesie, zastanawiałem się czy to przerwa 2 dniowa od rowera, ale chyba też wiatr się dołożył, wiało na 100% z południowego wschodu, więc miałem go cały czas w plecy :)

Rowerek :) z nowym amorem i hamulcami
Rowerek :) z nowym amorem i hamulcami © amiga

Staw w Zabrzu
Staw w Zabrzu © amiga