Wpisy archiwalne w kategorii

do 34km

Dystans całkowity:73100.96 km (w terenie 11237.08 km; 15.37%)
Czas w ruchu:3228:23
Średnia prędkość:22.64 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:262950 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:2777597 kcal
Liczba aktywności:2354
Średnio na aktywność:31.05 km i 1h 22m
Więcej statystyk

Poniedziałek rano

Poniedziałek, 30 marca 2015 · Komentarze(0)
Obudziłem się przed budzikiem… słyszałem miarowy stukot padającego deszczu… nie napawało to optymizmem… Sprawdziłem prognozy… i wyglądało na to, że około 7:00 ma się wypadać. Sprawdzałem również co pokazują radary dopplerowskie… widać było że od strony Opola płynie wielka deszczowa chmura. A ja jestem w jej centrum. Zbierałem się wolno, zupełnie bez zapału, bo gdy tylko sobie przypominałem, że będę mokry… to…brrrr, opóźniałem ile się da. 
O 7:15 w końcu zadecydowałem, że najwyższa pora wyjść…
Na zewnątrz jeszcze padało… ale tylko drobny kapuśniaczek… W oddali widziałem rozjaśniające się niebo…czyżby jednak miało być bez desczu?  Po kilkunastu minutach wyjechałem z obszaru opadów, pojawiło się nawet błękitne niebo i słońce… Było bardzo przyjemnie… Na chwilkę zatrzymałem się w parku w Zabrzu by zrobić szybką fotkę…
Krótko po deszczu w lasku Makoszowskim
Krótko po deszczu w lasku Makoszowskim © amiga

W firmie i tak wszystkie ciuchy powędrowały do suszenia… a jak wrócę to poleci wszystko raczej do prania… bo już nazbierałem masę piachu błota… rower chyba też… ale odpuszczę mu brechtanie na myjni… przynajmniej do czadu gdy pogoda się nie zmieni… bo to gra nie warta świeczki…

Piątek rano

Piątek, 27 marca 2015 · Komentarze(2)
Poranek dżdżysty... nie chce się wstać, nie chce się jechać, po głowie chodzi mi opcja pociąg, tylko co to da? Nie zmoknę? Dojadę szybciej... ? Ani jedno, ani drugie... 
Punkt 7:00 jestem na zewnątrz..siąpi... 
Ruch na drogach jak wszyscy diabli, niektórzy wariują, gdzie im tak się spieszy? 
W Starych Panewnikach krótka przerwa przy przystanku..., trzeba zabezpieczyć plecak przed deszczem, leje coraz bardziej... ruszam dalej... Dojazd do Kochłowic po rowerówce średnio przyjemny, widać, że przejechała zamiatarka i cały bród, z piachem, kamieniami i gałęziami znalazł się na niej... Część omijam chodnikiem... zbyt duże ryzyko. Wiatr wieje w oczy... cały czas od zachodu... jest nieprzyjemnie... W wielu miejscach tworzą się zaciski... nie zazdroszczę kierowcom, chociaż pewnie oni nie zazdroszczą mi ;)
W laku makoszowskim natykam się na 3 sarny, szybko jednak umykają, widzę tylko z daleka ich białe zady :)
Za  to od granicy z Gliwicami jedzie sobie skuter... w wariancie 2 osobowym, kierujący jakiś niepewny swoich umiejętności... na każdym łuku zwalnia, ma wyraźnie problemy z omijaniem... pewnie gdybym spojrzał mu w oczy zobaczyłbym strach... przed jazdą... przez jakiś czas wlokę się za nim niecałe 20km/h ale ile można... Za skrzyżowaniem z ul. W.Reymonta przyspieszam... wyprzedzam skuter, który dogania mnie gdzieś przed Zabską, gdy stoję i czekam na możliwość przejazdu... Chwilę później melduję się w firmie... 
Oby powrót nie był tak mokry.
Ścieżka w lasku makoszowskim     Mokro dzisiaj wszędzie


Piątek wieczorem

Piątek, 27 marca 2015 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam z firmy coś koło 16:40... 
W ciągu dnia padało, raz mocniej, raz słabiej, w chwili gdy ruszyłem nic nie kropi, nic nie pada, jedynie niebo zaciągnięte jest grubymi ciemnymi chmurami... 
Pomimo prognoz wskazujących na to, że może padać, postanawiam jechać przez las, na początek zaliczam lasek Makoszowski i nowy wiadukt nad torowiskiem. Później w Makoszowach odbijam na stawy... gdzie zbieram bazie :)
Ruszam dalej...w lesie na ścieżkach sporo wody... musiało solidnie padać... pewnie będzie musiało minąć kilka dni zanim to odparuje,. czy może wsiąknie... Chwila oddechu na Halembie... i dalej ciągnę przez dolinę Jamny i lasy Panewnickie. Zaczyna się powoli ściemniać... odpalam w końcu lampki, bo niewiele widzę na drodze... w zasadzie to nawet nie wiem po czym jadę. Dość zgrabnie dojeżdżam do Katowic i... tutaj zamiast do domu odbijam jeszcze do paczkomatu... w końcu dotarły nowe opony do Gianta po 2 tygodniach błędów sprzedawcy dotarło to co zamówiłem... 2 Smart Samy 29"x1.75 Oby tylko pasowały pomiędzy wąskie widelczyki szaraka  :) 

Nad stawami w Makoszowach
Nad stawami w Makoszowach © amiga
Udało się nazbierać bazi :)
Udało się nazbierać bazi :) © amiga

Czwartek rano

Czwartek, 26 marca 2015 · Komentarze(0)
Poranek niesamowicie ciepły, dowiedziałem się tego dopiero gdy wyszedłem na zewnątrz... Wcześniej lało co opóźniło mój wyjazd... 
Po 6km musiałem się zatrzymać się i zdjąć softshella.. było mi za gorąco. 
Gdy ruszyłem przez chwilę było mi chłodno, ale to efekt tego, że bluza była mokra, gdy trochę podeschła już było wszystko ok. Zapomniałem jak może być miło jeżdżąc w tak wysokich temperaturach. :) Pomimo tego, że w sumie wyjechałem dość późno, ruch na drogach nie był zbyt duży. Nawet w miejscach gdzie z reguły na coś się natykam dzisiaj był luz. 
Pod koniec trasy skróciłem sobie drogę przez lasek Makoszowski, ale nie zatrzymywałem się, było już późno.... 

A zdjęcia kaczek z wczorajszego powrotu:)
Kaczki na stawie
Kaczki na stawie © amiga
Kaczka :)
Kaczka :) © amiga
Wyszła na brzeg
Wyszła na brzeg © amiga

Czwartek wieczór

Czwartek, 26 marca 2015 · Komentarze(2)
Kategoria do 34km, Do/Z Pracy, Solo
Wyjeżdżam z firmy gdzieś koło 17:00... później niż wczoraj i przedwczoraj, ale pogoda też specjalnie nie zachęca do jazdy... Co jakiś czas kropi, pada, po niebie przewalają się ciężkie deszczowe chmury... 
Temperatura +17... Postanawiam jednak przebić się do Katowic lasami, tak też czynię wjeżdżając wpierw w lasek Makoszowski a później już w Makoszowach w las, przejeżdżam koło stawów, chwila postoju, ponownie poluję na kaczki :) i ruszam dalej...
Gdzieś po głowie chodziło mi by pojechać ponownie przez Mikołów, jednak kolejna fala deszczu zmienia mój plan, jednak lepiej pojechać do domu, kiedy indziej podjadę na Starganiec nie dzisiaj. Zatrzymuję się jeszcze na starej hałdzie za Halembą... moją uwagę zwraca niesamowity harmider, szukam jego źródła, niestety ciemnieje i niewiele widać... jednak to ptaki... tysiące ptaków na łące w zaroślach... 

Ruszam dalej z odpalonymi już lampkami... ostatnie 10km jakoś przeleciało... 2 razy zaczynało padać, ale się udało :) dojechać do domu... W sumie nie było chyba źle.
Czy to są bazie?
Czy to są bazie? © amiga
Zdecydowanie tak :)
Zdecydowanie tak :) © amiga

Droga leśna tuż przed Halembą
Droga leśna tuż przed Halembą © amiga

Środa rano

Środa, 25 marca 2015 · Komentarze(0)
Poranek trochę zaskakujący, wstałem wcześniej, sporo przed budzikiem, zacząłem się zbierać, jakieś śniadanie i już o 6:30... w zasadzie byłem gotów do wyjazdu, na siłę odczekałem jeszcze kilkanaście minut i dopiero ruszyłem...

Pomimo wczesnej godziny w Katowicach całkiem spory ruch, na dokładkę zdarzali się idioci, jeden z "miszczów" na Panewnickiej jadąc od strony ul Owsianej ni z gruchy ni z pietruchy skręcił w lewo (jego lewo) zajeżdżając mi drogę. Tyle... że zrobił to może 10m przede mną...  Dawno tak mi ciśnienia nikt nie podniósł... Oj poszła wiązanka...  Gość nie mógł powiedzieć, że mnie nie widział... (chyba, że jest niewidomy), ale za mną było kilka samochodów... więc tym bardziej ryzykował dzwon... Masakra..

Nieważne... Samo to zdarzenie utwierdziło mnie w tym, że jadę lasem... Trochę dalej odbiłem wiec w Kuźnicką i wjechałem w las... 
Poranek był ciepły i słoneczny, na starcie niby +5 stopni, ale w słońcu musiało być sporo więcej. Ubierając się z rana wziąłem tylko jedną bluzę i cieniutką wiatrówkę. W zupełności starczyło, a im bliżej byłem Gliwic tym było przyjemniej...

W lesie za Rudą Śląską i tuż przed Zabrzem w lesie wyszły na ścieżkę 3 sarny :), stanąłem i chciałem zrobić im kilka fot, jednak coś je zaniepokoiło, patrzały w kierunku pobliskiej drogi i... niestety ewakuowały się gdzieś w gęstwinę... Cóż... żałowałem, że nie miałem ze sobą kamery...

Jeszcze jeden przypadek podobny w lasku Makoszowskim... tam dla odmiany pojedyncza sarna... 20m ode mnie... tym razem wystraszył ją pies prowadzący właściciela...  

Trudno... Pozostało wjechanie na szosy i dotarcie do firmy :)

Lasek Makoszowski
Lasek Makoszowski © amiga

Środa wieczór

Środa, 25 marca 2015 · Komentarze(2)
Wychodząc z firmy mogłem mieć tylko jeden plan... przejazd lasami... jest ciepło... gorąco wręcz... 17 stopni :)
Spokojnie można by było jechać na krótko... jednak krótkie zostało w domu... ale... w bluzie i długich spodniach też nie było źle... 
Pojechałem częściowo niebieskim szlakiem z którego odbiłem na wysokości hałdy na Sośnicy, po prostu pojechałem nieco łagodniejszym wariantem, niż ten zaproponowany przez urzędasów... którzy nigdy nie przejechali nawet kilometra tą trasą... 
W Makoszowach odbiłem na moje ulubione stawy i dalej już lasem w kierunku Halemby. Liczyłem na ponowne spotkanie z sarnami, jednak to nie pora na takie niespodzianki... 
W Starej Kuźni... spojrzałem na zegarek... miałem jakieś 30-40 minut do zapadnięcia ciemnicy.... ale postanowiłem odbić ma Mikołów, na Starganiec. Nie byłem tam kilka miesięcy... ostatni raz chyba w październiku... 
Powoli się ściemniało.... a ostatnie 2 km przed jeziorem to walka z piachem... niestety tutaj również las widział się z ciężkim sprzętem do zrywki... walka z piachem na "cienkich" kołach trochę zajęła... 
Na Stargańcu zmieniłem nieco konfigurację lampek i ruszyłem w drogę do domu... 
Zauważyłem jeszcze kilka nowości... powstały przynajmniej 3 miejsca piknikowe :) coś zaczęto robić z niecką mniejszego stawu... Przy dużym stawie pojawiła się nowa śluza... Ciekawy jestem ja kto będzie wyglądało za miesiąc 2, jakie są plany miasta odnośnie tego miejsca....
Koniec trasy to jazda z odpalonymi prawie wszystkimi lampkami...
Nad stawem
Nad stawem © amiga

Wtorek rano

Wtorek, 24 marca 2015 · Komentarze(0)
Dzisiaj już nie wygłupiałem się z wstawaniem o piątej rano... wstałem po szóstej i było mi z tym dobrze, zastanawiałem się czy temperatura będzie podobna do tej wczorajszej, na szczęście termometr nie potwierdził moich obaw.... pokazał +3 :) i to zanim wyszedłem z domu... więc jest nieźle. Odrzuciłem jedną warstwę wierzchniego odzienia, ubrałem Lidlowskiego SoftShella i ruszyłem... 
Pomimo tego, że na rower wsiadłem dopiero około 7:20... to ruch na drogach niewielki... co dość mocno zaskoczyło. Z reguły o tej porze jest jedna wielka masakra... Tak naprawdę to z lekkim korkiem spotkałem się dopiero na Halembie... i to wszystko. Dzień zaczynał się pięknie, cały czas świeciło słońce, a temperatura rosła w niesamowitym tempie... Gdy dojechałem do firmy było już +9 :)

Po drodze mała przerwa przy stawach w parku w Zabrzu, mała sesja kaczek... każdego ranka są i czekają... dzisiaj i tak było ich wyjątkowo mało... tylko 3 sztuki... Wieczorem ich nie będzie... zbyt dużo będzie się tutaj kręciło ludzi... 

Kaczki Zabrzańskie
Kaczki Zabrzańskie © amiga
Poranek przy stawie
Poranek przy stawie © amiga

A w firmie koleje zaskoczenie... na parkingu 4 rowery :)... Wiosna się zaczęła :)

wtorek wieczór

Wtorek, 24 marca 2015 · Komentarze(0)
16:40.... ruszam z firmy, termometr wariuje... +16... 
Jakąż to trasę mógłbym wybrać w takich warunkach, w zasadzie wyboru niema... Jadę do lasu. Co prawda nie mam zupełnie ochoty na spacer przez torowisko by dostać się na hałdę w Sośnicy, jednak mogę pojechać przez wiadukt DTŚki.
W Makoszowach odbijam w kierunku ul Wiosennej by dalej odwiedzić stawy Makoszowskie, dzisiaj podjazd z drugiej strony... Kilka minut, kilka fot... i można jechać dalej.

Nad stawami Makoszowskimi
Nad stawami Makoszowskimi © amiga

Całą drogę towarzyszy mi  zachodzące słońce, wbijam się na starą hałdę w Starej Kuźni... tą w dolinie Jamny :) krótka przerwa... kila zdjęć i mam wrażenie, że na zdjęciu słońca widać plamy... Spróbuje odkopać konwerter w domu.. może jutro uda się wykonać jeszcze większe powiększenie... :) I wtedy wszystko będzie jasne. Początkowo zastanawiałem się czy to aby nie zanieczyszczenia na obiektywie lub matrycy, ale one są zawsze w tym samym miejscu słońca... Możliwe są jeszcze chmury... i coś co byłoby na drodze do słońca... Muszę zajrzeć na jakiś serwis poświęcony plamom na słońcu... i wtedy będzie jasne czy to co sfotografowałem to plamy, czy jednak coś innego...
Zachód słońca w Starej Kuźni
Zachód słońca w Starej Kuźni © amiga

Słońce nieco bliżej
Słońce nieco bliżej © amiga

I bliżej.... - plamy na słońcu?
I bliżej.... - plamy na słońcu? © amiga

Poniedziałek rano

Poniedziałek, 23 marca 2015 · Komentarze(1)
Obudziłem się o 5:20… spojrzałem na temperaturę za oknem… i poszedłem dalej spać… do 6:00… dopiero wtedy zacząłem się powoli zbierać, mimo wszystko robiłem to dość niechętnie… za oknem było "tylko" -3…. świeciło słońce i była szansa, że temperatura się poprawi… Zjadłem śniadanie, ubrałem się zobaczyłem czy nic się nie zmieniło na świecie… wg TVP Info… i w okolicy 7:10… wyszedłem na zewnątrz… Było podejrzanie ciepło…
Termometr niby pokazywał ujemną temperaturę, jednak miałem wrażenie, że jest cieplej… to chyba efekt tego grzejącego słońca, pewnie w cieniu byłoby sporo chłodniej, dobrze że wiatr był niewielki, w zasadzie nie liczył się dzisiaj.
Ruszyłem..., przez pierwsze 10 minut było mi chłodno w palce rąk… pierwsza górka rozwiązała ten problem. Rozgrzałem się i pognałem dalej… wczoraj jeszcze myślałem, że pojadę lasami, jednak zbyt późno wyjechałem.
Pozostały szosy…

Jakiś rozkojarzony chyba jestem, w Rudzie Śląskiej zaliczyłem slalom na przejściu dla pieszych… nagle weszli na jezdnię tuż przed kołem… zjechałem bardziej na środek i chyba tylko to uratowało nas przed zderzeniem… W Zabrzu dla odmiany autobus chyba 7-ka ni z gruchy nie z pietruchy skręciła nagle w lewo – w jego lewo, a jechał z naprzeciwka, co skutecznie zablokowało mi drogę, a że jechałem dość szybko bo było z górki – jakieś 35km/h więc musiałem awaryjnie hamować…

Ciekawe czy gdybym jechał samochodem to kierowca autobusu zrobiłby dokładnie taki sam manewr ryzykując kolizję? To chyba nie był idealny dzień na jazdę, zdaje się, że niektórym piątkowe zaćmienie słońca rzuciło się na głowy….
Jakieś 2 km dalej wjechałem w krótki odcinek parku Zabrzańskiego.
W Gliwicach pierwsze co mnie przywitało to zamknięty przejazd kolejowy… swoje musiałem odstać, podobnie jak kilkadziesiąt samochodów… W tym miejscu rzadko, spotyka się pociągi, ale jeżeli już jedzie to często i 10 minut jest z głowy… Swoje odstałem i pognałem do pracy, nie było już żadnych niespodzianek…

Śniadanie..., a może kolacja?
Śniadanie..., a może kolacja? © amiga