Wpisy archiwalne w kategorii

do 34km

Dystans całkowity:73100.96 km (w terenie 11237.08 km; 15.37%)
Czas w ruchu:3228:23
Średnia prędkość:22.64 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:262950 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:2777597 kcal
Liczba aktywności:2354
Średnio na aktywność:31.05 km i 1h 22m
Więcej statystyk

Środa wieczór

Środa, 8 kwietnia 2015 · Komentarze(2)
Wyjechałem z firmy krótko przed 17:00,  jest mocno pochmurno, możliwe są jakieś przelotne opady.
Jednak doszedłem do wniosku, że sprawdzę 2 alternatywy dla trasy przejazdu z Mikołowa… Interesował mnie najbardziej fragment obok muzeum PRL w Rudzie Śląskiej, na zdjęciach satelitarnych wyglądało an to, że jest taka możliwość... cóż... muszę ją sprawdzić. 
Wjeżdżam w Zabrzu w park im.rotmistrza Witolda Pileckiego, na wylocie którego trafiam na niebieski szlak rowerowy, którym jadę kilka km. 

Na cmentarzu jeńców radzieckich
Na cmentarzu jeńców radzieckich © amiga

Park im. Rotmistrza Witolda Pileckiego
Park im. Rotmistrza Witolda Pileckiego © amiga

Odbijam z niego dopiero w pobliżu interesującego mnie muzeum... Pech chce, że otwierają się dopiero w święto pracy... cóż... ten punkt planu wycieczki zostaje do przemyślenia... nie wiem czy jest sens ciągnąć ludzi tutaj by pocałowali klamkę...

Zamknięte do maja :(
Zamknięte do maja :( © amiga

Przez płot
Przez płot © amiga

Trochę kombinuję, szukam alternatywnego wyjazdu, mam odpalone google maps ze zdjęciami satelitarnymi i ścieżek nie ma... zostały zaorane, kieruję się więc w pobliże jeziorka i skrajem lasu dojeżdżam do właściwej ścieżki za polem... Może i wykorzystałbym tą alternatywę... ale... niestety nie jest zbyt przyjemna... droga robi się błotnista z wyraźnymi koleinami... widać, że sporo cięzarówej tędy jeździ... tylko po co? 

Staję na chwilę przy namierzonym bunkrze... krótka sesja i lecę dalej...
Bunkier OWŚ
Bunkier OWŚ © amiga

Bunkier OWŚ v2 :)
Bunkier OWŚ v2 :) © amiga

W Bielszowicach, a w zasadzie na wirku sprawdzam jeszcze jedną opcję wzdłuż kanału Bielszowickiego... wydaje się to lepszym rozwiązaniem... trasa jak najbardziej do wykorzystania.. 
W Kochłowicach już specjalnie nie mam czasu... najkrótszą drogą jadę do domu. Gdy dojeżdżam jest po 19:00...

Wtorek rano

Wtorek, 7 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
Wyjechałem dość późno, gdy ruszyłem to pomimo czułem chłód… Na drogach w wielu miejscach było widać zamarzniętą wodę... właściciele samochodów skrobali swoje pojazdy... 
Na drogach pusto, szkoły jeszcze dzisiaj mają wolne, zaczynają dopiero jutro… Za to wariatów na drodze co niemiara… Na szczęście nie mnie chcieli dzisiaj rozjechać…, a co najwyżej siebie zabić, ew. zabrać na tamten świat ze sobą innych kierowców. Zastanawiam się czy na takie zachowania ma wpływ księżyc i jego pełnia… w nocy jeszcze była… Mistrzem okazał się jakiś wariat, który na fragmencie pod górkę z zakrętem wyprzedzał 4 samochody w tym autobus… Niewiele brakowało a wbiłby się w nadjeżdżającą z naprzeciwka osobówkę… Dobrze, że tamten zwolnił i odbił na pobocze… Zastanawiam się co gorsze, czy gdy jest spory ruch… i większość kierowców ma wzmożoną czujność czy lepiej gdy jest jak dzisiaj gdzie pustki na drodze powodują, że niektórym odbija palma, czują się mistrzami kierownicy…

W Zabrzu udało mi się podjechać na myjnię przy BP i spłukać brud z roweru…. przed świętami próbowałem 2 razy… odbiłem się jak zobaczyłem kolejki na myjniach… mogłem to co prawda zrobić to domu, ale. pogoda średnio zachęcała, a mimo wszystko liczyłem na to, że jednak uda się rower spłukać właśnie na myjni…

Wiosna już w pełni
Wiosna już w pełni © amiga

Piątunio rano

Piątek, 3 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
Prawdopodobnie jest przedostatni wyjazd w tym tygodniu... weekend świąteczny to raczej będzie krótki rozwód z rowerem... 
Ale... w końcu jest jeszcze piątek :)
7:10 jestem na rowerze, jest chłodno, koło zera stopni... zaczyna padać śnieg, wiatr wieje z północnego zachodu... najgorszy możliwy kierunek... 
Padające płatni śniegu są dziwnie twarde, lecą dokładnie w oczy... przez jakiś czas prawie nic nie widzę, mrużę oczy, kombinuję i noc... Pierwszy raz żałuję, że nie mam okularów... kilka par leży w domu... jednak dalej nie mogę się do nich przekonać...
10 km walki ze śniegiem.... jadę bardzo wolno uważając na wszystko, dopiero gdy temperatura ciutkę się podnosi i zamiast śniegu pada deszcz mogę jechać normalnie :)... Przynajmniej widzę drogę, zagrożenia, samochody... 
Jedynie co mnie cieszy to pustki na drogach, jak podczas wakacji :)... Podejrzewam, że spora część szkół już nie pracuje, a część rodziców zrobiła sobie wolne... Docieram do firmy... wszystko nadaje się do suszenia... Ech...

Zameczek na ul Śląskiej :)
Zameczek na ul Śląskiej :) © amiga

Czwartek rano

Czwartek, 2 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
Jak patrzę na pogodę od kilku dni... to nie chce mi się z domu wychodzić. Dzisiaj jest podobnie... wieje paskudny wiatr od zachodu... Niebo zaciągnięte chmurami, jednak może nie będzie tak źle... Od początku było jasne, że jadę szosami... w lesie może wiatr by tak bardzo nie dokuczał, jednak sporo kałuż skutecznie spowalnia, a to nie jest mi potrzebne z rana.. Już wolę powalczyć z wiatrem... nawet z tym w mordę... 
Co jednak zaskakuje to jakby było mniej samochodów... czemu? Nie wiem... wydawało by się, że przed świętami powinien być sajgon, jak zawsze... gdy ludzie dostają kukuły i latają od marketu do marketu... Pod koniec skracam sobie trasę przez lasek Makoszowski, kilka min przerwy na parę fot...
Do firmy docieram w takim sobie czasie... mogło być szybciej, ale forma może dopiero przyjdzie z czasem...

Droga przez park w Zabrzu
Droga przez park w Zabrzu © amiga

Czwartek wieczór

Czwartek, 2 kwietnia 2015 · Komentarze(2)
Wieczór brzydki, bardzo brzydki... 
Wyjeżdżam około 17:00, w między czasie gdy byłem w firmie kilka razy lało, padał śnieg... i to dość solidnie, nawet zastanawiałem się czy jednak lepiej nie będzie się wpakować do pociągu. 
Jednak tuż przed wyjściem temperatura poszła wyraźnie w górę, śnieg się stopił... jakieś jego niedobitki leżały to to tu to tam... Gdy ruszyłem miałem ochotę na jak najszybsze znalezienie się w domu. Rano nie wziąłem ochraniaczy na buty, więc stopy mi wymroziło...Teraz jest cieplej... całe 4 stopnie gdy ruszam, prognozy wskazują jednak, za szybkie ochłodzenie gdy tylko zajdzie słońce... Cóż... Gnam szosami prawie identyczną trasą jaka poranna... W Bielszowicach... dopada mnie grad, towarzyszy mi dobre 10 minut... Później jest nieco lepiej... znowu dziadostwo się topi... Gdy jestem już w Katowicach pojawia się słońce i... kropi bardzo delikatny, przyjemny deszczyk :)

W domu... wszystko idzie do prania... rower wygląda tak sobie... Ciekawe czy uda mi się go wymyć przed świętami...

Czyżby wróciła zima?
Czyżby wróciła zima? © amiga

Środa wieczór

Środa, 1 kwietnia 2015 · Komentarze(1)
Kolejny dzień z opadami... z silnymi wiatrami... i ponownie w chwili gdy wychodzę świeci słońce... jakiś dobry anioł nade mną chyba czuwa... Jednak dzisiaj nie decyduję się na powrót lasami, w sumie mógłbym, bo czasu sporo... jednak wiem..., że gdzieś po okolicy krążą deszczowe chmury... Wracam z grubsza poranną trasą... nie zatrzymuję się, no chyba, że na skrzyżowaniach... W Kończycach sprawdzam co dzieje się na "lawendowym"  polu przy kościele... - jeszcze za wcześnie... więc wracam na trasę i gnam do Katowic... W Bielszowicach dostrzegam, że goni mnie jakaś wielka czarna chmura... dogania mnie... pada grad... ;P
10 minut później już jest po wszystkim... zaświeciło słońce i padał bardzo drobny deszczyk... było przyjemnie.... 
Ciekawe co kolejne dni przyniosą... :)

Wyszło słońce
Wyszło słońce © amiga

Środa rano

Środa, 1 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
Kolejny dzień będący kalką dnia poprzedniego... wieje jak diabli...od zachodu... niedobrze... 
Pokazuje się jednak słońce... więc może nie będzie tak źle... w sumie na rower wsiadłem około 7:30... bardzo późno... walka z wiatrem jest nierówna... rower nie che zupełnie się toczyć, przez większość trasy mam go w twarz... nie za dobrze... za to jeszcze gorzej jest gdy dmucha z boku... czuję jak kierownica sama mi skręca... muszę uważać...
Na zjeździe pomiędzy Kochłowicami a Wirkiem gdzie normalną prędkością toczenia się roweru jest 40km/h  dzisiaj dopedałowując osiągam max... 28... 
Późny wyjazd skutkuje też jeszcze jednym szczegółem, w Rudzie Śląskiej straszne korki, zaciski... ruch jak diabli, dopiero gdy minęła 8:00 jest luźniej...

Poranek w Gliwicach
Poranek w Gliwicach © amiga

Wtorek wieczór

Wtorek, 31 marca 2015 · Komentarze(2)
Dzień podobny do wczorajszego, w trakcie gdy jestem w firmie, leje... przed wyjściem pojawia się słońce, jest nawet dość ciepło... około 10 stopni... a około 12:00 terometry pokazywało zero... Przez chwilę zastanawiam się czy wrócić drogami... jednak nie gdy jest ładnie... Szybka decyzja... znowu las... rower i tak jest brudny... więcej syfu może spowodować co najwyżej, że gruba warstwa po prostu odpadnie... :) Pierwsza przerwa przy stawach Makoszowskich... focia... i ruszam dalej... endomondo się sypnęło... musiałem je odpalić ponownie.... Kolejna wysypa na Halembie również przy foceniu... coś jest nie tak...  W domu muszę zresetować dane w aplikacji.. Może to pomoże... Przypominam sobie o małym drobiazgu... muszę odwiedzić bankomat... W Panewnikach wiem, że jest mój bank więc podjeżdżam inkasuję to co potrzebuję i nachodzi mnie myśl by jednak spłukać syf na myjni... Wydawało mi się że w Panewnikach jest coś takiego, myliłem się, wydawało mi się, że na Zadolu też istnieje myjnia... również się myliłem, w końcu podjeżdżam na myjnię na Manhatanie... ta wiem że istnieje... 2 minuty mycia i rower zaczął przypominać rower :) 
Wracam do domu... tera pora na spłukanie brudu z siebie :)

Zazieleniły się krzaki
Zazieleniły się krzaki © amiga
Na wierzbach też conieco
Na wierzbach też conieco © amiga

Wtorek rano

Wtorek, 31 marca 2015 · Komentarze(0)
Poranek nieciekawy, coś tam pada za oknem, na szczęście deszcze gdzieś odchodzą zanim wychodzę na zewnątrz... wyraźnie czuję silny zachodni wiatr, jest mocniejszy niż ten wczorajszy... Jako, że to poranek to jadę szosami, nie ma szans na las... rower strasznie ubrudzony po wczorajszych harcach w lesie... po głowie chodzi mi aby wstąpić do myjni... Postanawiam to jednak odłożyć, jest spora szansa na to, że wieczorem gdy będę wracał znowu będzie padać... 
Poranek za to minął dość dobrze, nie padało..., zaświeciło nawet słońce... gdyby nie ruch na Wirku i oczywiście wiatr byłoby idealnie...
Znów zaświeciło słońce :)
Znów zaświeciło słońce :) © amiga

Poniedziałek wieczór

Poniedziałek, 30 marca 2015 · Komentarze(0)
Z pracy wyjeżdżam koło 17:00 późno... później niż myślałem..., pomimo tego, że w ciągu dnia pogoda zmieniła się i to dość mocno - głównie padało... w chwili wyjścia świeciło słońce, zrobiło się dość przyjemnie... Gdyby jeszcze temperatura była ciut wyższa :)
Jedynym poważnym minusem jest silny wiatr... nie lubię tego... szczególnie gdy dostaję boczne podmuchy... Decyduję się zaryzykować i pojechać lasem... Wbijam się wpierw w lasek Makoszowski, a później nad stawy w Makoszowach :) W drodze kilka krótkich przerw, coś mi się dzieje z rowerem, przednie koło, a raczej kierownica coś dziwnie się zachowuje, mam wrażenie, że pływa... Krótka analiza i... coś jest nie tak ze sterami... - jest luz.. pewnie uderzę do serwisu bo były wymieniane przy okazji zmiany amora...
W każdym bądź razie przy stawie rozkręcam mostek, i już  widzę co jest nie tak, jedna z podkładek jest dziwnie wykrzywiona... czuć wyraźny opór przy skręcaniu w prawo...
Prostuję to co skrzywione, składam i jest lepiej... koło już nie pływa... mogę jechać...
Do domu docieram ze sporym opóźnieniem, jednak błoto i woda na ścieżkach leśnych potrafi spowolnić....

Zachód słońca :)
Zachód słońca :) © amiga