Wpisy archiwalne w kategorii

do 34km

Dystans całkowity:73100.96 km (w terenie 11237.08 km; 15.37%)
Czas w ruchu:3228:23
Średnia prędkość:22.64 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:262950 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:2777597 kcal
Liczba aktywności:2354
Średnio na aktywność:31.05 km i 1h 22m
Więcej statystyk

Czwartek wieczór

Czwartek, 16 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
Miałem wyjść bardzo wcześnie, jednak przewalające się po niebie chmury i informacje przekazywane przez radary meteo... wskazywały, że nad Gliwice nadciągają deszcze, jakimś cudem minęły miasto od północnej strony... w końcu decyduję się..., wychodzę jest 16:40...

Myślę by polecieć szosami... by mnie za bardzo nie zlało... jednak już za Sośnicą dochodzę do wniosku... że co tam deszcz... jadę jednak lasem.... temperatura do tego zachęca jest coś koło 15 stopni i najważniejsze to jeszcze nie pada, ile się uda przejechać lasami, tyle się uda... i tyle...

W Makoszowach odbijam na Beskidzką i dalej tyłami po nasypie kolejowym w kierunku Wiosennej... trzeba trochę uważać... to nie jest najbezpieczniejsza opcja przejazdu, tym bardziej że z jednej strony jest "urwisko" z drugiej nasyp... a ścieżka ma 40cm... i usiana jest kamieniami... 

Ścieżka po nasypie kolejowym :)
Ścieżka po nasypie kolejowym :) © amiga


Dalej w okolicach stawów makoszowskich wjeżdżam na ścieżkę - niebieski szlak rowerowy a nieco bliżej Halemby już na czerwony Rudzki :)

Za Starą Kuźnią zaliczam dolinę Jamny... i dojeżdżam do Panewnik... - swoją drogą ciekawa jest geneza pochodzenia tej nazwy... :), wygląda na to, że wzięła się od wykonywanych tutaj panewek na rzecz pobliskiej Kuźni :) ale to inna bajka...

Jamna
Jamna © amiga
Bunkier w pobliżu doliny Jamny
Bunkier w pobliżu doliny Jamny © amiga

W starych Panewnikach jadę opłotkami.... obok stadniny i tyłami docieram do Owsianej, by dotrzeć do szlaku obrońców wieży spadochronowej. i w większości nim dojeżdżam do Piotrowic.

Jeden z pomników na szlaku
Jeden z pomników na szlaku © amiga

Tablica informacyjna
Tablica informacyjna © amiga

I pomnik
I pomnik © amiga

Krótko przed wyjazdem do cywilizacji widzę 2 kabany niepastowane- oryginalnie ciemne... które mi się przyglądają, mam je w odległości kilku metrów, na szczęście tylko mnie obserwowały, zresztą ja je też, by gdyby coś... mocniej nacisnąć na pedały :)

Wkrótce jestem w domu... a przejazd lasem był nie dość że niespodziewany to bardzo przyjemny :)

Środa rano

Środa, 15 kwietnia 2015 · Komentarze(2)
Dzisiaj bardzo wczesna pobudka... 5:00... zbieram się powoli... jednak im bliżej 6:00 tym wchodzę na większe obroty :) 
Na rowerze siedzę o 6:10... i gonię go Gliwic, muszę być w firmie max o 7:30.... Wybór, a w zasadzie jego brak pada na szosy :)... 
Wschód słońca  był podobno o 5:40... tylko co z tego skoro świat jest przykryty chmurami i jest szaro... 
Za to ruch na drogach jak w wakacje... :) od czasu do czasu coś mnie mija, nawet w miejscach gdzie tradycyjne jest korek..., chyba najfajniejsza opcja wycieczki, czy raczej wyjazdu do pracy... W 2 miejscach skracam przez lasy i parki... dzisiaj to się przyda...
W okolicach Maciejowa mijam rowerzystę... którego z reguły widuję na drodze w Panewnikach... kolejny "wariat" jeżdżący tyle km :) codziennie... 

Wieczorem powrót będzie raczej też w wersji  szybko/szybko.... punkt 19:00 jestem umówiony na Koszutce... a jeszcze trzeba się przebrać... :)

W lasku makoszowskim
W lasku makoszowskim © amiga

Środa wieczór

Środa, 15 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
16:16 :) - ruszam i gnam do domu... dzisiaj muszę szosami.. znowu... spieszy mi się bardzo... o 19:00 muszę być na Koszutce już bez roweru, przebrany... :) na nierowerowo... 
Lasy odpadają, muszę jednak walczyć z rowerem by nie skręcił... udaje mi się go poskromić..., chociaż lekko nie było... to pewnie wina tej temperatury... 22 stopnie w chwili wyjścia... Zapomniałem jak się fantastycznie jeździ w takich warunkach... :)

Na drogach masa rowerzystów, są wszędzie... jednak godzina wyjazdu powoduje, że i samochodów jest więcej... co prawda jadę w większości bokami... jednak w Panewnikach nie ma specjalnie innej opcji... muszę zaliczyć rondo... na owsianej... wjeżdżam na nie... i niewiele brakowało a skończył bym pod kołami... jakiś kretyn wpakował się prawie na mnie... wjeżdżając na rondo pomimo tego, że to ja miałem pierwszeństwo... brakło kilku centymetrów... Nie pamiętam kiedy tak siarczyście zakląłem... ale też przeżyłem chwilę grozy... a jak byk stoi znak przed rondem... ustąp pierwszeństwa (A-7)...
Rondo na Panewnickiej/Owsianej
Cóż pomimo tego, że kierowca zwolnił to wpakował się prawie na mnie... na szczęście odbiłem w kierunku wysepki... i chyba tylko to mnie uratowało... 
To kolejny przypadek gdzie widzę, że wielu kierowców przerastają ronda... nie wiedzą jak na nich jechać... nie włączanie migacza przy zjeździe to norma... do której się przyzwyczaiłem...

Chwila na uspokojenie i ruszyłem dalej...  miałem sporo czasu by się przygotować do wyjścia :)
Wszystko kwitnie
Wszystko kwitnie © amiga

Wtorek rano

Wtorek, 14 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
Dzisiaj wychodzę ciut później.. 7:10... start... wyboru nie ma... jadę szosami... po raz kolejny pod wiatr.... Jednak w porównaniu do wczoraj jakoś nie mam parcia by dotrzeć na 8:00.... więc kulam się takim sobie tempem, ważne, że nie łapię pany :) Początkowo spory ruch na drogach, w 2 miejscach mam problemy... w zasadzie ich nie mam tylko dlatego, że coś mi nie pasowało w zachowaniu kierowców, więc zwolniłem, w Rudzie Śląskiej, w Kochłowicach jakiś geniusz otworzył drzwi z osobówki, i zaczął wysiadać stał tak idiotycznie i otworzył to w takiej chwili, że niewiele brakowało bym urwałem  mu wrót... Może trzeba było ;P - żartuję... 
Drugi przypadek już w Zabrzu gdzie kierowca ciężarówki nie mógł się zdecydować co chce zrobić czy jechać do przodu czy do tyłu jechał do przodu po czym nagle się zatrzymał i ruszył do tyłu... odskoczyłem na lewy pas... obyło się bez kolizji... ale zrobiło mi się ciepło... 
Poranek dość chłodny- 5 stopni nie jest komfortową temperaturą... 

Wietrzny dzień
Wietrzny dzień © amiga

Wtorek wieczór

Wtorek, 14 kwietnia 2015 · Komentarze(2)
17:15... dopiero jestem na rowerze... Kolejny raz nie pojadę przez Mikołów..., jadę szosami...
Do czasu...
W Makoszowach rower sam odbija w las :)... cóż... nie będę się z nim kłócił... Jadę obok stawów makoszowskich i dalej na Halembę :) W lesie cisza spokój, nawet silny wiatr nie przeszkadza... W lesie dziesiątki biegaczy i rowerzystów... 
Są miejsca gdzie wszystkie krzaczki i drzewa już się zazieleniły... jest pięknie...jednak nie mam czasu by podziwiać przyrodę... do 19:00 muszę być w domu... Trasa mimo wszystko przyjemna i szybka... w lesie sucho... :) W końcu... może trzeba będzie sprawdzić starą hałdę w Makoszowach... może już podeschła, chociaż na... tam robi się sucho dopiero po miesiącu upałów ;)
W domu szybka kąpiel... i wizyta siostry :)

Nad Jamną
Nad Jamną © amiga

Poniedziałek rano

Poniedziałek, 13 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
7:05... jestem na rowerze, plan to jak najszybciej dotrzeć do firmy... spieszy mi się jak diabli, chcę być na miejscu w okolicy 8:00... mało czasu... Ruszam...
Przejechałem 200m i czuję, że przednie koło robi co chce... zatrzymuję się.. i... zeszło powietrze..... masakra... przedwczoraj maraton, masa kolczastych krzewów, ostrych manieni i innego dziadostwa i nic... Wczoraj powrót terenem, po potłuczonym szkle...i nic...
Dzisiaj kawałek asfaltu... dokładnie 200m... i pana... w chwili gdy zależy mi na czasie...
Zastanawiam się czy nie wrócić do domu... tylko po co... jedyne co uzyskam to "szybszą" pompkę... 
Wymieniam dętkę jednak tam gdzie stanąłem... 8 minut później ruszam dalej... 
Wiatr wieje niemiłosiernie od zachodu... 30km pod górę... już wiem, że za późno wyjechałem, w Rudzie dzwonię do Darka... z informacją, że się spóźnię, dowiaduję się, że i on ma małą obsuwę.... 
W firmie ląduję około 8:30... chwilę później przyjeżdża Darek :)

Ciemne chmury
Ciemne chmury © amiga

Poniedziałek wieczór

Poniedziałek, 13 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
W ciągu dnia nad Gliwicami przechodziły jakieś nawałnice, okna dzwoniły, lało okropnie, ale gdy wychodzę przed 17:00 po deszczu nie ma śladu... nawet kałuż... gdzieś to wszystko się ulotniło... Został jedynie silny zachodni wiatr, przynajmniej tak twierdziło meteo.pl.
Jadąc czułem jednak, że wiatr zmienia kierunki.. świadczyły o tym przesuwające się liście, worki, papierki... raz leciały z zachodu na wschód, raz odwrotnie, a nie brakowało też kierunków północ-południe i południe-północ... 
Pierwotnie myślałem by pojechać przez Mikołów i sprawdzić jeszcze jedną ścieżkę za Chudowem, ale telefon tuż przed wyjazdem uświadamia mi, że nie będzie lekko... muszę jechać jak najszybciej do domu, pozostała jazda szosami... Dobrze, że ruch był nieco mniejszy niż zwykle :)

Złamane drzewo
Złamane drzewo © amiga

Piątek rano

Piątek, 10 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
Piątkowy poranek zapowiada się pięknie, od rana świeci słońce,... gdyby jeszcze nie ta temperatura... 3 stopnie... 
Na rower wsiadam około 7:15... ruch na drogach jak w ulu... Wyjazd z Katowic to mały obłęd..., Dopiero na drodze do Kochłowic robi się luźniej, ale odbijam tam czerwoną rowerówką... by wyjechać na główną drogę na Wirek. Robi się powoli coraz cieplej... na szczęście nie przesadziłem z ubiorem, Kombinuję po drodze czego mi brakuje jeszcze na jutrzejszy wyjazd... 
Po rachunku sumienia wiem... nie mam linijki... nie wiem gdzie posiałem, powinienem mieć ich przynajmniej kilka... cóż trzeba będzie kupić, przydała by się tak na wszelki wypadek jeszcze taśma klejąca :)... już nie raz uratowała mi 4 litery... 
Oby nie musiała się jednak przydać :)

W firmie niespodzianka... remont pryszniców... dobrze, że chociaż jeden działa... 


Budzi się dzień
Budzi się dzień © amiga

Lasek Makoszowski o poranku
Lasek Makoszowski o poranku © amiga

Czwartek rano

Czwartek, 9 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
Dzisiaj od rana świeci słońce, podobnie jest w całej Polsce jest prawie bezwietrznie tzn wieje, ale wiatr jest słabszy i zmienił kierunek…

Zupełnie inaczej mi się jechało niż w ostatnich dniach, nic nie kropiło… sucho na szosach… gdyby jeszcze nie ten ruch… Efekt szybszej jazdy to… to, że na godzinę szczytu czyli 7:50 trafiłem w samo centrum Zabrza… i niestety wariatów było wszędzie pełno… 10 minut później jak nożem uciął… drogi puste… tyle, że w tedy byłem już na granicy z Gliwicami… Gdy wyjeżdżałem termometr pokazywał coś koło 3 stopni… Nie za ciepło, wiec ubrałem się na długo… nie na co przesadzać… a przeziębić się jest łatwo…

Lasek Makoszowski
Lasek Makoszowski © amiga

Środa rano

Środa, 8 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
Dzisiejszy poranek przywitał mnie delikatnym opadem… oczywiście pierwsze co to zajrzałem po obudzenia na prognozy… miało padać i będzie u nas padać do późnego popołudnia…

Gdy wyszedłem na zewnątrz okazało się, że deszcz jest niewielki i zupełnie nie przeszkadza w niczym. A na rowerze zupełnie nie robi krzywdy…, szkoły zostały dzisiaj otwarte, skutkowało to od razy bardzo wzmożonym ruchem na drogach…. Przynajmniej na początku przy wyjeździe z Katowic… było nie za ciekawie…

Zdecydowanie lepiej było gdy dojechałem do Rudy Śląskiej, tam mam tylko jeden krótki odcinek po ruchliwej drodze… jakieś 400m…
Wydawało mi się, że wiatr zelżał… ale na odcinku odsłoniętym, na górce w zasadzie hałdzie… wiało niemiłosiernie… od zachodu… co ciekawe dopiero w firmie zauważyłem na prognozach, że wiatr dopiero zaczął się zmieniać z zachodniego, na północno-zachodni, a później na północy
Zabrze minęło mi dość sprawnie , ale to tylko dlatego, że minęła 8:00… co by nie mówić to lubię tą godzinę… w ciągu kilku chwil… drogi robią się puste…
Kościół w Czarnym Lesie pw. Świętego Ducha
Kościół w Czarnym Lesie pw. Świętego Ducha © amiga


Bunkier z widokiem na bloki
Bunkier z widokiem na bloki © amiga