Wpisy archiwalne w kategorii

do 34km

Dystans całkowity:73100.96 km (w terenie 11237.08 km; 15.37%)
Czas w ruchu:3228:23
Średnia prędkość:22.64 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:262950 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:2777597 kcal
Liczba aktywności:2354
Średnio na aktywność:31.05 km i 1h 22m
Więcej statystyk

Lasami do domu

Środa, 26 września 2018 · Komentarze(1)
Jest grubo przed 17 gdy ruszam. Pogoda lekko zaskakuje, jest kilkanaście stopni na plusie, wiatr zmienił kierunek na południowo-zachodni. Na drogach nie ma specjalnego ruchu, ale też nie planują jazdy po szosach. 
Gdy mijam granicę z Zabrzem wjeżdżam do lasku Makoszowskiego, mniej więcej w jego połowie słyszę telefon, odbieram.... czekałem na tą rozmowę... Mija dobre 20 minut :) W końcu żegnamy się i ruszam w dalszą trasę, przez Makoszowy, starą hałdę w kierunku Halemby. 

Wąskie ścieżki w parku
Wąskie ścieżki w parku © amiga
Słońce jeszcze wysoko
Słońce jeszcze wysoko © amiga
W lasku Makoszowskim
W lasku Makoszowskim © amiga
Kaczki na stawie
Kaczki na stawie © amiga

Po drodze rozglądam się za grzybami, wszędzie widać sporo Muchomorów, tych czerwonych i sromotnikowych, trochę jakiś grzybów opieńkowatych, ale dopiero na granicy z Rudą Śląską trafiam na Kanię :) Humor od razu mi się poprawił, rozglądam się czy gdzieś w pobliży nie będzie kolejnej, niestety nie ma, ale... do domu mam jeszcze spory odcinek leśny. Boję się jednak, że ostatnie jego fragmenty będę miał do przejechania już po zmroku. 
Znaleziona Kania :)
Znaleziona Kania :) © amiga
Tak więc specjalnie nie mam czasu na jeżdżenie i sprawdzanie leśnych ścieżek, od Halemby jadę najkrótszym leśnym szlakiem do Panewnik, co nie zmienia faktu, że nie rozglądam się za grzybami. Są miejsca gdzie widać grzyb przy grzybie, niestety to nie te gatunki o które mi chodzi. 
Ślad po obozie koncentracyjnym na Halembie
Ślad po obozie koncentracyjnym na Halembie © amiga
Nowe drzewa posadzone
Nowe drzewa posadzone © amiga
Widok na Starą Kuźnię
Widok na Starą Kuźnię © amiga
Z lasu wyjeżdżam dopiero w Piotrowicach, ostatnie 2 km już szosami, jednak skrzyżowanie w Piotrowicach to jakaś pomyłka, dzieją się tutaj cuda... Ktoś kto zaplanował tą przebudowę chyba nie do końca przemyślał sprawę. Już od wczesnego rana zakorkowane są wszystkie południowe dzielnice. Nie zazdroszczę osobom które muszą jechać do pracy samochodem, bez alternatywy, choć... moim zdaniem zawsze taka istnieje. Jest w końcu pociąg, autobus (ten niestety stoi w korkach), tramwaj, i oczywiście rower który w takich przypadkach jest najszybszym środkiem dojazdu z punktu A do punktu B.... 
Skrzyżowanie przy Famurze w Piotrowicach
Skrzyżowanie przy Famurze w Piotrowicach © amiga
W domu melduję się z lekkim poślizgiem, ale było warto :)

Pod wiatr

Wtorek, 25 września 2018 · Komentarze(0)
Poranek niepozbierany, ruszam dopiero o 7:30. Po raz pierwszy do kilku miesięcy jadę w długim rynsztunku. Wiatr daje popalić, czeka mnie pełne 30 km pod górkę, jednak nie widzę wielkiego problemu. Za to korki w Piotrowicach dobijają. 
Zresztą nie tylko w tym miejscu, jak się okazuj problemy są i w Panewnikach i w Kochłowicach. Mam tylko nadzieję, że gdy będę w Zabrzu to będzie grubo po ósmej i ruch się uspokoi. 
Po ostatnich wichurach w wielu miejscach widać liście, połamane gałęzie, chyba najgorszy jest odcinek pomiędzy Panewnikami a Kochłowicami. Zresztą to norma. Ruda średnio ma ochotę na sprzątanie rowerówki. Obstawiam że najbliższe zamiatanie będzie na wiosnę, chyba, że się mylę ;)

Gdy po dłuższych bojach z wiatrem docieram do Zabrza okazuje się, że nie ma samochodów, no... prawie nie ma, dość szybko przedostaję się do Gliwic i dalej do Zabrza. Cieszy mnie to, że ubrałem się w wariancie późno-jesiennym. Nie zmarzłem, choć mogłem wziąć coś cieplejszego na głowę :)
W lasku Makoszowskim
W lasku Makoszowskim © amiga

Powrót z wiatrem

Wtorek, 25 września 2018 · Komentarze(0)
Ruszam około 17, warunki podobne d porannych, może jest jedynie nieco cieplej. Wiatr powinien pomagać, jednak jest na tyle zimny, że czuję chłód, trzeba będzie się rozgrzać. Na drogach nie widać specjalnie dużo samochodów, to akurat cieszy. 
W Zabrzu skręcam do lasku Makoszowskiego, choć nie planuję specjalnie pakować się w teren to skrót przez ten park daje trochę radości. 
To już nie jest to samo słońce co jeszcze miesiąc temu
To już nie jest to samo słońce co jeszcze miesiąc temu © amiga

Ludzi nie ma zbyt dużo, jeszcze w zeszłym tygodniu ciężko było ich wymijać w tym miejscu a dzisiaj.... prawie cała droga moja ;) 
Po wyjechaniu z parku nie planuję kolejnego wjazdu w teren, choć po głowie chodzą mi grzyby... może więc jednak? Kilka opcji w końcu jest. 
W teren wjeżdżam dopiero na Wirku. Wjeżdżam na szlak przy potoku Bielszowickim, kilka razy muszę się zatrzymać, słońce powoli chybi się ku zachodowi, do ciemnicy mam jeszcze trochę czasu. Za to kolory nieba, roślin... coś pięknego... 
Przy potoku Bielszowickim
Przy potoku Bielszowickim © amiga
Gdyby jeszcze tak nie wiało...
Gdyby jeszcze tak nie wiało... © amiga
Słońce coraz niżej
Słońce coraz niżej © amiga
Kierunek Kochłowice
Kierunek Kochłowice © amiga
Cienie znacznie się wydłużyły
Cienie znacznie się wydłużyły © amiga
Od Kochłowic znowu wracam na szosy, DDRka na odcinku do Panewnik wygląda tragicznie, masa liści, masa gałązek, gałęzi i innego syfu. Muszę uważać... 
DDRka w Kochłowicach
DDRka w Kochłowicach © amiga
Klasycznie odbijam na Bałtycką i dalej przez park Zadole. W Piotrowicach przy Famurze zaskoczenie - zmieniła się organizacja ruchu..., przedostanie się na drugą stronę Kościuszki to nie lada wyczyn.  Chyba ktoś czegoś nie przemyślał. 
Na dokładkę zaczyna kropić, w oddali widać ciemną chmurę i tęczę :) 
Czyżby to pieczarka?
Czyżby to pieczarka? © amiga
Tęcza w Piotrowicach
Tęcza w Piotrowicach © amiga
Kolejny odcinek zamkniętej drogi w Piotrowicach
Kolejny odcinek zamkniętej drogi w Piotrowicach © amiga
Fontanna jeszcze działa
Fontanna jeszcze działa © amiga
Do domu docieram z lekkim poślizgiem. Dzień dobrze wykorzystany :) 

Powrót do domu

Czwartek, 20 września 2018 · Komentarze(0)
Ruszam sporo wcześniej niż planowałem, jest jeszcze przed 16:30, ruch na drogach trochę przerażam wiatr nie pomaga, ale jest ciepło, jadę szosami krótkim wariantem, wieczorem muszę się przygotować do wyjazdu. To potrwa, im więcej zyskam na dojeździe tym później będę miał więcej czasu. 

Zabrze lekko masakruje, korki są wszędzie, zastanawiam się czy nie ma meczu, ale w czwartek? Bez sensu... 
W Rudzie już zdecydowanie lepiej, jedynie Wirek jest paskudny. 
W Bielszowicach
W Bielszowicach © amiga
Gdy docieram do Panewnik, przypominam sobie o konieczności podjechania do paczkomatu... próbuję kolejową, ale okazuje się, że jest zamknięte na odcinku około 200m. Zmieniam trasę, pojadę nieco inaczej, jednak budowa drogi galerii powoduje masę problemów, korek ciągnie się od Brynowa do Ochojca. Ropwerem jest prościej, choć też nie idealnie, nawet piesi mają przewalone. 

Budowa galerii Libero
Budowa galerii Libero © amiga
Szybka wizyta w paczkomacie i jadę do domu, tym razem jest szybko. kawałek rowerówki. W domu jestem przed 18... jest nieźle... mam sporo czasu. 

Porankowo do pracy

Czwartek, 20 września 2018 · Komentarze(1)
Jest 7:22 gdy w końcu ruszam, 13 stopni, leciutki wiatr chyba w plecy i... niestety ruch jak diabli. 
Piotrowice przy Famurze stoją, podobnie jest w Panewnikach, tyle, że tam mnie to średnio boli, jadę w drugą stronę, tą która się nie blokuje ;) 
Buduje się
Buduje się © amiga
Panewniki - dobrze, że jadę w drugą stronę
Panewniki - dobrze, że jadę w drugą stronę © amiga

Choć w samych Kochłowicach nie jest wesoło, dobrze, że piesi nieco kierują ruchem ;) gdyby jeszcze czasami spojrzeli czy nie włażą bezpośrednio pod koła.... 

Wczoraj po powrocie zająłem się chwilę rowerem, większość denerwujących dźwięków zniknęła, wymieniłem klocki z tyłu, stare były już mocno zużyte. Serwis roweru zajął jedynie 30 minut. Zostały 2 elementy do poprawienia, na tylnej obręczy widzę bicie, pewnie zbyt mocno dokręcona jest jakaś szprycha, ale zobaczę czy nie dam tego do serwisu, drugi element to tarcza, widzę jak pracuje, widzę, że jest krzywa... mimo, że nowa ;) Trzeba ją podgiąć. 

Centrum Kochłowic
Centrum Kochłowic © amiga
Względnie szybko docieram do Zabrza nie spodziewając się problemów, a te... pojawiają się w pobliżu stacji BP... Dość paskudny korek, ale objeżdżam to bokiem, drogę skracam też przez lasek Makoszowski, gdzie trafiam na rowerzystów, biegaczy, spacerowiczów, czy pieski wyprowadzające właścicieli na spacer. Po drugiej stronie parku problem korków znika ;) Można normalnie jechać... mocnej nacisnąć. 

Lekki wiatr w plecy, a cena paliw powala
Lekki wiatr w plecy, a cena paliw powala © amiga
Lasek Makoszowski o poranku
Lasek Makoszowski o poranku © amiga
Jeszcze zielono
Jeszcze zielono © amiga
Rondo przy bł. Czesława
Rondo przy bł. Czesława © amiga
Prawie w firmie
Prawie w firmie © amiga

W firmie jestem w całkiem przyzwoity czasie, choć może warto by było jednak wyjeżdżać wcześniej? 

W końcu do pracy rowerem

Środa, 19 września 2018 · Komentarze(3)
Poranek pokręcony jak świński ogon. W efekcie wyjeżdżam dopiero o 7:22, jadę szarakiem, góral chwilowo został w Tomaszowie. Ma przerwę. Jednak przed wyjazdem zauważam, że kask i rękawiczki też tam zostały ;) Ech... 
Z rana wiele nie zrobię, stare kaski wyrzucone już dawno, dawno temu. Jedynie mam kask budowlańca ;) Ale to nie nadaje się co jazdy rowerem. Trudno, od nie pamiętam ilu lat jadę wiec bez kasku. Dobrze, że chociaż rękawiczki mam zapasowe. 

Ruch na drogach jakiś masakryczny, Piotrowice równo zakorkowane. Brak kasku skutkuje też tym, że jadę jakoś bardziej asekuracyjnie, nie mogę zaliczyć, żadnej sytuacji glebowej. Za to na wąskich oponach dawno już nie jechałem , chwilę trwa zanim się przyzwyczajam. Przy okazji wychodzi na jaw to, że do poprawienia jest tylny hamulec, coś skrzypi pod siodełkiem i lekko zeszło powietrze z amortyzatora... ;) Blokuję go i... na tą chwilę starczy. Poprawki wprowadzę po powrocie do domu. Martwi mnie ten kask. Może w pracy na chwilę się wyrwę do rowerowego po coś? 

Prace cały czas posuwają się do przodu
Prace cały czas posuwają się do przodu © amiga
Mimo późniego wyjazdu jakoś nie mam parcia na gnanie, na spokojnie jadę szosami, denerwują korki, te pojawiają się wszędzie, w Kochłowicach, na Wirku, nawet w Bielszowicach. Za to w Zabrzu tragedii nie ma, może dlatego, że jest po ósmej. 
Ostatni fragment Gliwicki mija bardzo szybko. W firmie mogę odsapnąć, udało się przejechać bez kasku, lecz muszę coś z tym zrobić... 

Piątkowy dojazd do pracy

Piątek, 14 września 2018 · Komentarze(3)
Poranek dość ciepły, wiatr ze wschodu, niewielki ruch na drogach. Wyjeżdżam ze standardowym poślizgiem 20 minut ;)
Przed wyjazdem sprawdziłem prognozy, meteo, radary, yr. Pierwsze i ostatnie mówi o opadach, mają być dość obfite. Radary dają jednak cień nadziei, że nas to ominie... Cóż, to się okaże. Profilaktycznie ubieram stare buty, nowych trochę mi szkoda na ulewy ;) W plecaku mam kurtkę przeciwdeszczową, a teraz na sobie wiatrówkę. Starczy :)

Co jakiś czas spoglądam na licznik, w Kochłowicach średnia 26, zapowiada się niezły przejazd, choć do rekordu i tak daleko. W centrum mały zacisk, muszę swoje odstać ma skrzyżowaniu, czy raczej nietypowym rondzie. Co ciekawe gdy docieram na Wirek sytuacja też nieciekawa, w kierunku A4ki korek po byku. Tam gdzie jadę też sporo samochodów. 

Zaskakuje mnie to, że w Katowicach było względnie czysto, a w Rudzie taki ruch. Dopiero w Bielszowicach jest spokojniej. Rower popychany przez wiatr chwilami sam jedzie :), górki nie są wielką przeszkodą. Szybko docieram do Zabrza. Obawiałem się, że będzie jakiś Sajgon, a jest na tyle dobrze iż pozwalam sobie na skrót przez ul. Winklera i rondo Sybiraków :). Nie dość, że skraca to drogę, to na dokładkę da się tędy mocniej pocisnąć. 

Nie wjeżdżam w lasek Makoszowski, za dobrze mi się jedzie. Wkrótce osiągam Gliwice. 

DDRka na wyjeździe z Zabrza

DDRka na wyjeździe z Zabrza © amiga

Tutaj jak zwykle jest dość spokojnie, miasto lekko uśpione. Ostatnie kilka km minęło tak szybko. W firmie jestem jedyny na rowerze dzisiaj. Zdaje się, że prognozy wystraszyły ludzi... 

Ciepły letni deszcz

Piątek, 14 września 2018 · Komentarze(0)
Jest coś przed 17 gdy wychodzę na zewnątrz. Od kilku godzin pada deszcz. Przygotowałem się na Armageddon i trochę tak to wygląda. Przecideszczówka, buty których nie będzie żal, ubrano na plecak... Wszystko gotowe. Ruszam. Jest dziwnie ciepło, niewielki ruch na drogach. Wydawało by się, że jazda w deszczu będzie nieprzyjemna, a jednak... dobrze mi się jedzie, mało tego zastanawiam się czy nie wjechać w las ;). 
Pakuję się przez lasek Makoszowski, klimat niesamowity, zachmurzenie powoduje, że jest stosunkowo ciemno, jednak deszcz jest ciepły... nie jest to wielka ulewa. Czuję się jakbym był pod ciepłym prysznicem :)

Frajda niesamowita, a to, że się ubrudzę, że rower będzie nadawał się do mycia, no to co... :)
W Zabrzu skręcam do parku Pileckiego, dość rzadko tędy jeżdżę. Zero spacerowiczów, na alejkach nie ma żywego ducha, lekkie zamglenie... niesamowicie jest. 

Mokre drogi
Mokre drogi © amiga
Kropi deszcz
Kropi deszcz © amiga
Może pozbierać?
Może pozbierać? © amiga
Park im. W. Pileckiego w Zabrzu
Park im. W. Pileckiego w Zabrzu © amiga
Alejka w parku
Alejka w parku © amiga
Przejeżdżam przez Rudę Śląską, na Wirku trochę zaciska, nie wiem czy nieco wcześniej nie był zamknięty przejazd, ale dalej znowu się luzuje. Od Kochłowic gnam już tylko Szosami, może z wyłączeniem krótkiego odcinka na Bałtyckiej. 
Kochłowice w deszczu
Kochłowice w deszczu © amiga
W parku Zadole
W parku Zadole © amiga
Gdy docieram do domu jestem kompletnie przemoczony, ale zadowolony :) Dzień należy zaliczyć do dobrze wykorzystanych :)

Do pracy w czwartek o poranku

Czwartek, 13 września 2018 · Komentarze(3)
Jest 7:20 gdy w końcu ruszam, miało być wcześniej, a wyszło jak zwykle ;) Meteo zapowiada na dzisiaj niezłą pogodę, wiatr niby niewielki z południa, ale od początku mam wrażenie, że jednak jest z zachodu. Piotrowice zaskakują, są prawie puste, przejazd dość szybki i bez większych problemów. 
Jednak w Panewnikach coś mi podpowiada, jedź lasem, jedź lasem i... tak też robię. Na ścieżkach natykam się na leśników i rowerzystów. Wyjeżdżam na Halembie, tutaj ruch zdecydowanie większy. Kieruję się asfaltami an Bielszowice, lasu starczy o poranku ;), za to sprawdzam drogę którą nie za często jeżdżę, bo... nie specjalnie mam ją na trasie. Jest lekko w poprzek, ale cóż... Może coś się zmieniło? 

Poranek na dolinie Jamny
Poranek na dolinie Jamny © amiga
Tych zmian nie ma za dużo, w zasadzie w ogóle ich nie ma ;).. Od Bielszowic za to jadę standardem po drogach. W Zabrzu lekkie zaciski, jednak wybieram wariant przez lasek Makoszowski, co oszczędza mi nieco drogi, a jednocześnie nie muszę walczyć z korkami ;) Po kilkunastu minutach jestem w Gliwicach.
Słońce dość przyjemnie przygrzewa :), jest szansa, że wieczór będzie bardzo ciepły :). 
Docieram do firmy, spocony jak zawsze, na parkingu rowerowym już stoi 5 rowerów... 

Lasy :) w drodze do domu

Czwartek, 13 września 2018 · Komentarze(2)
Jest coś koło 17 gdy ruszam. Jest ciepło, przyjemnie, podobnie jak wczoraj. Wiem, że pojadę lasami :). Ruchu na drogach nie ma. 
Wiatr... chyba słabszy niż o poranku, a może lekko w plecy? 
Na granicy Gliwic i Zabrza wjeżdżam na drogi i ścieżki prowadzące w kierunku hałdy na Sośnicy, tam trochę dookoła i jestem w Makoszowach, ale... nie wjeżdżam do nich, jadę wzdłuż Kłodnicy, wydaje mi się, że ostatni raz tędy jechałem jakiś rok temu, a może więcej. Zauważam jakiegoś rowerzystę i odkrywam inną alternatywę przejazdu pod mostem, wydawało mi się, że tam nie ma ścieżki... Szok... 
Wiadukt DTŚki
Wiadukt DTŚki © amiga
Droga na hałdę
Droga na hałdę © amiga
Okolice hałdy na Sośnicy
Okolice hałdy na Sośnicy © amiga
Kłodnica nieco przed Gliwicami
Kłodnica nieco przed Gliwicami © amiga
Pierwszy raz jestem pod tym mostem
Pierwszy raz jestem pod tym mostem © amiga
Wyjazd spod wiaduktu też na czuja, ścieżki strasznie wąskie, muszę uważać, dalej za to dalej już nieco bardziej szeroko. Z daleka widzę wielkiego białego ptaka, zastanawiam się co to, czapla, łabędź a może jeszcze coś innego. Dopiero z kilku metrów jestem pewien, mam tylko nadzieję, że nie będzie zbyt agresywny, muszę przejechać tuż obok niego. Na szczęście ptak ma mnie gdzieś ;)
Łabądek Zabrski
Łabądek Zabrski © amiga
Tyłami przez Borową Wieś docieram w okolice Halemby, widzę sporo zmian, nie ma pola Painballowego. Budynek zamknięty, reklama rowerów na nim. Dziwne...  Może jest jakiś pomysł na to miejsce. Szkoda by się zniszczyło. 
Niedaleko jest staw Kiszka, sporo wędkarzy nad nim, woda szaro-bura, widać sinice. Jakoś nie miałbym ochoty na ryby z tego stawu. Cóż.. Wcześniej widziałem jakiegoś maniaka łowiącego ryby w Kłodnicy w okolicach gdzie wpływa jakiś ściek do niej... Masakra.. 
Jeszcze rok temu był to punkt Paintball
Jeszcze rok temu był to punkt Paintball © amiga
Staw Kiszka na Halembie
Staw Kiszka na Halembie © amiga
Od Halemby jadę podobnie jak wczoraj, i niespodzianka trafiam na grzybki. W sumie nic wielkiego, ale jednak. Pierwszy z nich jest zarobaczony. Drugi to Kania :) zdrowa Kania. Tak więc szykuje się kolacja. 
Szkoda, że był robaczywy
Szkoda, że był robaczywy © amiga
Będzie kolacja
Będzie kolacja © amiga
Konik Panewnicki
Konik Panewnicki © amiga
Nowy asfalt... ciekawe czy to wersja ostateczna
Nowy asfalt... ciekawe czy to wersja ostateczna © amiga

Do domu docieram chwilę po zachodzie słońca. W sumie było przyjemnie, ciepło, choć gdy słońce zaczęło zachodzić, to robiło się coraz chłodniej. Powoli zbliża się jesień. Za to prognozy na jutro straszą.