W końcu do pracy rowerem
Środa, 19 września 2018
· Komentarze(3)
Kategoria do 34km, Do/Z Pracy, Solo, W jedną stronę
Poranek pokręcony jak świński ogon. W efekcie wyjeżdżam dopiero o 7:22, jadę szarakiem, góral chwilowo został w Tomaszowie. Ma przerwę. Jednak przed wyjazdem zauważam, że kask i rękawiczki też tam zostały ;) Ech...
Z rana wiele nie zrobię, stare kaski wyrzucone już dawno, dawno temu. Jedynie mam kask budowlańca ;) Ale to nie nadaje się co jazdy rowerem. Trudno, od nie pamiętam ilu lat jadę wiec bez kasku. Dobrze, że chociaż rękawiczki mam zapasowe.
Ruch na drogach jakiś masakryczny, Piotrowice równo zakorkowane. Brak kasku skutkuje też tym, że jadę jakoś bardziej asekuracyjnie, nie mogę zaliczyć, żadnej sytuacji glebowej. Za to na wąskich oponach dawno już nie jechałem , chwilę trwa zanim się przyzwyczajam. Przy okazji wychodzi na jaw to, że do poprawienia jest tylny hamulec, coś skrzypi pod siodełkiem i lekko zeszło powietrze z amortyzatora... ;) Blokuję go i... na tą chwilę starczy. Poprawki wprowadzę po powrocie do domu. Martwi mnie ten kask. Może w pracy na chwilę się wyrwę do rowerowego po coś?
Prace cały czas posuwają się do przodu © amiga
Mimo późniego wyjazdu jakoś nie mam parcia na gnanie, na spokojnie jadę szosami, denerwują korki, te pojawiają się wszędzie, w Kochłowicach, na Wirku, nawet w Bielszowicach. Za to w Zabrzu tragedii nie ma, może dlatego, że jest po ósmej.
Ostatni fragment Gliwicki mija bardzo szybko. W firmie mogę odsapnąć, udało się przejechać bez kasku, lecz muszę coś z tym zrobić...
Z rana wiele nie zrobię, stare kaski wyrzucone już dawno, dawno temu. Jedynie mam kask budowlańca ;) Ale to nie nadaje się co jazdy rowerem. Trudno, od nie pamiętam ilu lat jadę wiec bez kasku. Dobrze, że chociaż rękawiczki mam zapasowe.
Ruch na drogach jakiś masakryczny, Piotrowice równo zakorkowane. Brak kasku skutkuje też tym, że jadę jakoś bardziej asekuracyjnie, nie mogę zaliczyć, żadnej sytuacji glebowej. Za to na wąskich oponach dawno już nie jechałem , chwilę trwa zanim się przyzwyczajam. Przy okazji wychodzi na jaw to, że do poprawienia jest tylny hamulec, coś skrzypi pod siodełkiem i lekko zeszło powietrze z amortyzatora... ;) Blokuję go i... na tą chwilę starczy. Poprawki wprowadzę po powrocie do domu. Martwi mnie ten kask. Może w pracy na chwilę się wyrwę do rowerowego po coś?
Prace cały czas posuwają się do przodu © amiga
Mimo późniego wyjazdu jakoś nie mam parcia na gnanie, na spokojnie jadę szosami, denerwują korki, te pojawiają się wszędzie, w Kochłowicach, na Wirku, nawet w Bielszowicach. Za to w Zabrzu tragedii nie ma, może dlatego, że jest po ósmej.
Ostatni fragment Gliwicki mija bardzo szybko. W firmie mogę odsapnąć, udało się przejechać bez kasku, lecz muszę coś z tym zrobić...