Piękny wschód słońca
Piątek, 12 października 2018
· Komentarze(1)
Kategoria W jedną stronę, Solo, Do/Z Pracy, do 34km
Poranek, 7:15, w Ochojcu nie ma korka, coś jest nie tak. Temperatura zaskoczyła, wiatr chyba ciut silniejszy niż wczoraj.
Przez Piotrowice udaje mi się dość szybko przejechać, podobnie jest na Ligocie i Panewnikach, choć tutaj samochodów tyle co zwykle.
Gdy jestem w Kochłowicach na horyzoncie pojawia się tarcza słoneczna, jest pięknie, szczególnie z tymi mgiełkami, muszę się zatrzymać.
W Piotrowicach na tymczasowym skrzyżowaniu © amiga
Budzi się dzień :) © amiga
Dzień niestety jest coraz krótszy, wczoraj zaskoczyła mnie szarówka już około 18, profilaktycznie ma założone lampki, nawet takie do jazdy nocnej. Widać że jesień w pełni, jeszcze jest ciepło, pociesza jedynie to, że już za trochę ponad 2 miesiące dzień będzie się wydłużał, będziemy oczekiwać wiosny, bo na zimę chyba nikt normalny nie czeka. Zima to czas który po prostu trzeba przeczekać.
Jednak ta jesień jest wyjątkowo piękna, ciepła i oby taka była do końca, może nawet się przedłużyć w takiej formie nawet do lutego, marca ;)
Kochłowickie centrum © amiga
Poranek na Wireckiej © amiga
Kochłowice i Wirek mijam piorunem, choć na Bielszowickiej widzę policję, grzecznie zjeżdżam na rowerówkę z której normalnie nie ma sensu korzystać. 700 m po lewej stronie, konieczność wjazdu i zjazdu, przelot przez 2 pasy w każdym z tych przypadków.
Spoglądam co się dzieje, a to dmuchanie. Kogoś dorwali, stoi na poboczu, czyżby coś miał we krwi? I o ile uważam, że czasami policja jest nadgorliwa to takie niespodziewane badania się jak najbardziej na miejscu. Im więcej pijanych kretynów zostanie złapanych, tym bezpieczniej będzie na drogach. Choć... zostają jeszcze kierowcy niedzieli i debile którzy kupili prawo jazdy. Bo o bezpiecznej jeździe nie mają pojęcia. Zresztą na tych kilkunastu km które do tej pory przejechałem kilku kierowców minęło mnie próbując zmieścić się na pasie. Pierwszy już w Panewnikach ;)
Czyżby pod wpływem? © amiga
Na szczęście po Rudzie poruszam się głównie bocznymi drogami, są najczęściej puste. Mogę cieszyć się budzącym się dniem, słońcem. Boję się trochę Zabrza, niby minęła ósma, ale Zabrze rządzi się innymi regułami. Gdy docieram do "Centrum Południe" moje przypuszczenia się potwierdzają. Szybko obieram bardziej boczne drogi, nie ma mowy o np. ul Winklera. Ruch jak diabli.
Okolice Pawłowa © amiga
Za to przy lasku Makoszowskim jest spokojnie, kto normalny jedzie tędy gdy na odcinku może 1 km jest 11 progów zwalniających. Na rowerze nie robi to wrażenia, jednak samochody mają z tym problem. Za to... jakaś wiewiórka samobójca pakuje mi się dokładnie pod koła. Szybkie hamowanie, zwierzak mnie zauważa i zawraca. Na szczęście nic jej się nie stało.. Ufff
Wiewiórka samobójca © amiga
Paliwo w górę © amiga
Wyjeżdżam na granicy z Gliwicami, tutaj nie spodziewam się jakiegoś tłoku na drogach. Tak też jest. Szybko docieram do firmy. Poranek należy zaliczyć do udanych :) Już cieszę się na powrót, wieczór zapowiada się wyjątkowo ciepły.
Słońce już wysoko © amiga
Przez Piotrowice udaje mi się dość szybko przejechać, podobnie jest na Ligocie i Panewnikach, choć tutaj samochodów tyle co zwykle.
Gdy jestem w Kochłowicach na horyzoncie pojawia się tarcza słoneczna, jest pięknie, szczególnie z tymi mgiełkami, muszę się zatrzymać.
W Piotrowicach na tymczasowym skrzyżowaniu © amiga
Budzi się dzień :) © amiga
Dzień niestety jest coraz krótszy, wczoraj zaskoczyła mnie szarówka już około 18, profilaktycznie ma założone lampki, nawet takie do jazdy nocnej. Widać że jesień w pełni, jeszcze jest ciepło, pociesza jedynie to, że już za trochę ponad 2 miesiące dzień będzie się wydłużał, będziemy oczekiwać wiosny, bo na zimę chyba nikt normalny nie czeka. Zima to czas który po prostu trzeba przeczekać.
Jednak ta jesień jest wyjątkowo piękna, ciepła i oby taka była do końca, może nawet się przedłużyć w takiej formie nawet do lutego, marca ;)
Kochłowickie centrum © amiga
Poranek na Wireckiej © amiga
Kochłowice i Wirek mijam piorunem, choć na Bielszowickiej widzę policję, grzecznie zjeżdżam na rowerówkę z której normalnie nie ma sensu korzystać. 700 m po lewej stronie, konieczność wjazdu i zjazdu, przelot przez 2 pasy w każdym z tych przypadków.
Spoglądam co się dzieje, a to dmuchanie. Kogoś dorwali, stoi na poboczu, czyżby coś miał we krwi? I o ile uważam, że czasami policja jest nadgorliwa to takie niespodziewane badania się jak najbardziej na miejscu. Im więcej pijanych kretynów zostanie złapanych, tym bezpieczniej będzie na drogach. Choć... zostają jeszcze kierowcy niedzieli i debile którzy kupili prawo jazdy. Bo o bezpiecznej jeździe nie mają pojęcia. Zresztą na tych kilkunastu km które do tej pory przejechałem kilku kierowców minęło mnie próbując zmieścić się na pasie. Pierwszy już w Panewnikach ;)
Czyżby pod wpływem? © amiga
Na szczęście po Rudzie poruszam się głównie bocznymi drogami, są najczęściej puste. Mogę cieszyć się budzącym się dniem, słońcem. Boję się trochę Zabrza, niby minęła ósma, ale Zabrze rządzi się innymi regułami. Gdy docieram do "Centrum Południe" moje przypuszczenia się potwierdzają. Szybko obieram bardziej boczne drogi, nie ma mowy o np. ul Winklera. Ruch jak diabli.
Okolice Pawłowa © amiga
Za to przy lasku Makoszowskim jest spokojnie, kto normalny jedzie tędy gdy na odcinku może 1 km jest 11 progów zwalniających. Na rowerze nie robi to wrażenia, jednak samochody mają z tym problem. Za to... jakaś wiewiórka samobójca pakuje mi się dokładnie pod koła. Szybkie hamowanie, zwierzak mnie zauważa i zawraca. Na szczęście nic jej się nie stało.. Ufff
Wiewiórka samobójca © amiga
Paliwo w górę © amiga
Wyjeżdżam na granicy z Gliwicami, tutaj nie spodziewam się jakiegoś tłoku na drogach. Tak też jest. Szybko docieram do firmy. Poranek należy zaliczyć do udanych :) Już cieszę się na powrót, wieczór zapowiada się wyjątkowo ciepły.
Słońce już wysoko © amiga