Wpisy archiwalne w kategorii

do 34km

Dystans całkowity:73100.96 km (w terenie 11237.08 km; 15.37%)
Czas w ruchu:3228:23
Średnia prędkość:22.64 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:262950 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:2777597 kcal
Liczba aktywności:2354
Średnio na aktywność:31.05 km i 1h 22m
Więcej statystyk

Piękny wschód słońca

Piątek, 12 października 2018 · Komentarze(1)
Poranek, 7:15, w Ochojcu nie ma korka, coś jest nie tak. Temperatura zaskoczyła, wiatr chyba ciut silniejszy niż wczoraj.  
Przez Piotrowice udaje mi się dość szybko przejechać, podobnie jest na Ligocie i Panewnikach, choć tutaj samochodów tyle co zwykle. 

Gdy jestem w Kochłowicach na horyzoncie pojawia się tarcza słoneczna, jest pięknie, szczególnie z tymi mgiełkami, muszę się zatrzymać. 
W Piotrowicach na tymczasowym skrzyżowaniu
W Piotrowicach na tymczasowym skrzyżowaniu © amiga
Budzi się dzień :)
Budzi się dzień :) © amiga
Dzień niestety jest coraz krótszy, wczoraj zaskoczyła mnie szarówka już około 18, profilaktycznie ma założone lampki, nawet takie do jazdy nocnej. Widać że jesień w pełni, jeszcze jest ciepło, pociesza jedynie to, że już za trochę ponad 2 miesiące dzień będzie się wydłużał, będziemy oczekiwać wiosny, bo na zimę chyba nikt normalny nie czeka. Zima to czas który po prostu trzeba przeczekać. 
Jednak ta jesień jest wyjątkowo piękna, ciepła i oby taka była do końca, może nawet się przedłużyć w takiej formie nawet do lutego, marca ;)
Kochłowickie centrum
Kochłowickie centrum © amiga
Poranek na Wireckiej
Poranek na Wireckiej © amiga
Kochłowice i Wirek mijam piorunem, choć na Bielszowickiej widzę policję, grzecznie zjeżdżam na rowerówkę z której normalnie nie ma sensu korzystać. 700 m po lewej stronie, konieczność wjazdu i zjazdu, przelot przez 2 pasy w każdym z tych przypadków. 
Spoglądam co się dzieje, a to dmuchanie. Kogoś dorwali, stoi na poboczu, czyżby coś miał we krwi? I o ile uważam, że czasami policja jest nadgorliwa to takie niespodziewane badania się jak najbardziej na miejscu. Im więcej pijanych kretynów zostanie złapanych, tym bezpieczniej będzie na drogach. Choć... zostają jeszcze kierowcy niedzieli i debile którzy kupili prawo jazdy. Bo o bezpiecznej jeździe nie mają pojęcia. Zresztą na tych kilkunastu km które do tej pory przejechałem kilku kierowców minęło mnie próbując zmieścić się na pasie. Pierwszy już w Panewnikach ;) 
Czyżby pod wpływem?
Czyżby pod wpływem? © amiga
Na szczęście po Rudzie poruszam się głównie bocznymi drogami, są najczęściej puste. Mogę cieszyć się budzącym się dniem, słońcem. Boję się trochę Zabrza, niby minęła ósma, ale Zabrze rządzi się innymi regułami. Gdy docieram do "Centrum Południe" moje przypuszczenia się potwierdzają. Szybko obieram bardziej boczne drogi, nie ma mowy o np. ul Winklera. Ruch jak diabli. 
Okolice Pawłowa
Okolice Pawłowa © amiga
Za to przy lasku Makoszowskim jest spokojnie, kto normalny jedzie tędy gdy na odcinku może 1 km jest 11 progów zwalniających. Na rowerze nie robi to wrażenia, jednak samochody mają z tym problem. Za to... jakaś wiewiórka samobójca pakuje mi się dokładnie pod koła. Szybkie hamowanie, zwierzak mnie zauważa i zawraca. Na szczęście nic jej się nie stało.. Ufff
Wiewiórka samobójca
Wiewiórka samobójca © amiga
Paliwo w górę
Paliwo w górę © amiga
Wyjeżdżam na granicy z Gliwicami, tutaj nie spodziewam się jakiegoś tłoku na drogach. Tak też jest. Szybko docieram do firmy. Poranek należy zaliczyć do udanych :) Już cieszę się na powrót, wieczór zapowiada się wyjątkowo ciepły. 
Słońce już wysoko
Słońce już wysoko © amiga


Powrót do domu

Piątek, 12 października 2018 · Komentarze(0)
Jest coś koło 17 gdy ruszam, Do zachodu słońca mam około godzinę, a jeszcze mam ochotę na odwiedzenie lasu Panewnickiego. Boję się, że nie zdążę przed zachodem słońca, ale trzeba powalczyć. Wiatr chyba lekko wspomagający, na drogach nie ma zbyt dużo samochodów, jest przyjemnie ciepło, jadę na krótko. 
Rower pędzi :), jazda jest przyjemna, kombinuję jak pojechać do lasów Panewnickich, odpuszczam Makoszowy, Kończyce. Pomysł na powrót to odbić w Bielszowicach na Helembę. To chyba najlepsza opcja na dzisiaj.  
Kolorowy jesienny dom
Kolorowy jesienny dom © amiga
Realizuję mój plan, jednak w Bielszowicach trafiam na zamknięte szlabany, dobre 2-3 minuty z głowy, może gdyby byłoby to lato, to te kilka minut nie robiłoby problemów, dziś jednak te 2-3 minuty to szansa na dojazd jeszcze po jasnemu. Na dokładkę zaczyna się robić chłodno. W plecaku mam bluzę, ubieram ją, jest zdecydowanie lepiej. 
Czekając na pociąg
Czekając na pociąg © amiga
Na Halembie
Na Halembie © amiga
Docieram w okolice doliny Jamny, po słońcu na niebie pozostał tylko jaśniejszy ślad w miejscu gdzie zaszło, mam może pół godziny do ciemnicy. Jakoś muszę dać sobie radę. Przed wjazdem do lasu odpalam lampki, po raz pierwszy tą mocniejszą. Zobaczymy jak się spisze. 
Stara Kuźnia w promieniach znikającego za horyzontem słońca
Stara Kuźnia w promieniach znikającego za horyzontem słońca © amiga

Mimo później pory i szarówki postanawiam trochę pojeździć leśnymi ścieżkami, rozejrzeć się, czy gdzieś nie będzie widać grzybów. Tych jest od groma, tyle, że o tej porze to jedynie muchomory sromotnikowe są dostatecznie widoczne ;)

Leśne ścieżki
Leśne ścieżki © amiga
Wyjeżdżam w końcu w Panewnikach, jest już ciemno, pozostaje jedynie dotrzeć bezpiecznie do domu. Ruch na drogach prawie nie istnieje. Samochody oglądam dopiero w Piotrowicach przy Famurze, tam też czekam na zmianę świateł. Dalej wydaje mi się, że tymczasowa organizacja ruchu w tym miejscu to porażka. Na szczęście przez plac budowy dostaję się na Zbożową, a stąd do domu. 
Coś ciemno się zrobiło
Coś ciemno się zrobiło © amiga
W Piotrowicach Koło Famuru
W Piotrowicach Koło Famuru © amiga

Czas przejazdu dość długi, jednak kilka niespodzianek i konieczność czekania zrobiły swoje. Jednak nie na co narzekać. Wieczór był wyjątkowo przyjemny, ciepły. Szkoda tylko, że dzień jest już taki krótki.

Przez lasy

Czwartek, 11 października 2018 · Komentarze(2)
Jest 16:40, pora wracać do domu, na zewnątrz wyjątkowo ciepło, wiatr podobno w twarz, ale nie czuję nic. Jest w takim razie bardzo słaby. Słońce dość nisko, wiem, że mam może 2 godziny do zachodu słońca. Wiem też, że pojadę lasami, może coś znajdę? 

Początkowo muszę przeciskać się między samochodami, w końcu to jeszcze godziny szczytu. Jednak te problemy szybko znikają, na granicy z Zabrzem odbijam wpierw do lasku Makoszowskiego. Miałem jeszcze pojechać na Makoszowy, starą hałdę, ale zamknięty przejazd kolejowy zmienił plan. 

Jadę w kierunku Kończyc, po wiadukcie nad A4 ką i dopiero pakuję się w las :). Jest niesamowicie przyjemnie, kolorowo... nieco zwalniam, cieszę się każdą chwilą spędzoną w lesie :)


W Rudzkich lasach
W Rudzkich lasach © amiga
Na krótko wracam do cywilizacji na Halembie, ale tylko po to by dotrzeć w okolice doliny Jamny, gdy trafiam na Kanię zwalniam i to dość mocno, rozglądam się na prawo i lewo. Problem polega na tym, że słońce już zniknęło za horyzontem, zaczyna się szarówka. W Panewnikach jeszcze szybka decyzja, kierunek okolice Stargańca. 
Okolice Starej Kuźni
Okolice Starej Kuźni © amiga
Słońce jest już bardzo nisko
Słońce jest już bardzo nisko © amiga
Kania znaleziona w lasach Panewnickich
Kania znaleziona w lasach Panewnickich © amiga
W lesie coraz ciemniej
W lesie coraz ciemniej © amiga
W lesie sporo muchomorów, ciężko dojrzeć inne grzyby, jest za ciemno, chyba pora wracać do domu. Ostatnie 3 km jadę w włączonymi lampkami. W sumie przejazd był bardzo przyjemny. Cieszy mnie to, że mogłem tak wykorzystać ten dzień :)
Przy stacji PKP w Piotrowicach
Przy stacji PKP w Piotrowicach © amiga



W końcu na rowerze

Czwartek, 11 października 2018 · Komentarze(0)
Minęło dobre 5 dni odkąd ostatni raz siedziałem na rowerze, ale tak niestety wyszło, nie było innej opcji. Dzisiaj chyba nawet wichura by mnie nie powstrzymała przed wyjazdem na rowerze ;).
Dzień zaczął się z lekkim poślizgiem, ruszam spod domu o 7:15, jest dość ciepło, chyba bezwietrznie, choć meteo pokazuje, że powinien być wiatr w plecy. Pewnie jeżeli tak jest to wieczorem będę w stanie to sprawdzić ;)
Na drogach masakra... Zakorkowany Ochojec, Piotrowice, nieco lepiej jest na Ligocie, jednak w Panewnikach koszmar powraca. Tyle, że tutaj jadę "pod prąd". W końcu wyjeżdżam z Katowic. Na granicy z rudą jest już sporo lepiej, może to też przez rowerówkę. Mam wrażenie, że w trakcie mojej absencji została posprzątana. 

Centrum Kochłowic omijam szerokim łukiem, jakoś nie mam ochoty go oglądać i chyba dobrze zrobiłem.  Mrówcza górka nie sprawia dzisiaj problemu, choć może też dlatego iż pojechałem nico łagodniejszym wariantem niż zwykle ;)

Wirek na szczęście całkiem nieźle wygląda, podobnie jak i Bielszowice. Za to w Zabrzu trochę się zatyka, choć już nie powinno jest po ósmej. Odbijam na lasek Makoszowski i na tą chwilę to jedyny akcent terenowy. 
Niebo wygląda ciekawie
Niebo wygląda ciekawie © amiga
Ceny paliwa straszą coraz bardziej
Ceny paliwa straszą coraz bardziej © amiga
Kolorowo w lasku Makoszowskim
Kolorowo w lasku Makoszowskim © amiga
Niespodzianka na ścieżce w lasku Makoszowskim
Niespodzianka na ścieżce w lasku Makoszowskim © amiga
Przy wyjeździe z parku niespodzianka, głęboka dziura w miejscu jednej ze ścieżek, tek którą zwykle jeżdżę. Cóż... trzeba to objechać nieco inaczej. Wkrótce melduję się w Gliwicach. Nie jest źle. Jazda jest szybka przyjemna, Ostatnie 6 km mija piorunem. 
Niespodzianka dla wyprzedzających
Niespodzianka dla wyprzedzających © amiga
Prawie pod firmą
Prawie pod firmą © amiga

W firmie jestem w przyzwoitym czasie, poranek przyjemny, mimo korkowania się kilku dzielnic. Jednak rozpoczęcie dnia od jazdy rowerem daje niesamowitego kopa :) Szkoda tylko, że wypada mi ostatnio tyle dni z grafika. 

Chłodniejszy poranek

Piątek, 5 października 2018 · Komentarze(2)
7:14 na zegarku, pora ruszyć... 
Jest chłodno, 4 stopnie na plusie, kierowcy drapią samochody, ja... nie muszę drapać roweru...bo i po co ;)
Wiatr wg meteo z południowego-wschodu więc powiniem pomagać, choć nie jest na tyle silny bym go odczuwał. Za to na drogach... szkoda gadać. Samochód na samochodzie. Ochojec stoi, Piotrowice stoją. Trochę lepiej na Ligocie, ale w Panewnikach korki  wracają. 
Zresztą ruch w kierunku Rudy też sporo większy... zupełnie mnie to nie cieszy. 
W Piotrowicach Koło Famuru
W Piotrowicach Koło Famuru © amiga
Nieco pomaga rowerówka, jednak już wymaga sprzątania, masa gałązek, liści, wody, miejscami nie widać po czym się jedzie. Słońce za to całkiem przyjemnie zaczyna przygrzewać. Jest słabsze od tego letniego, jednak dalej czuć, że jest cieplej :) Po okolicy snują się mgiełki. Wygląda to niesamowicie. 
Wstaje słońce nad Kochłowicami
Wstaje słońce nad Kochłowicami © amiga
Na Wirku niespodzianka, zamknięty przejazd, długo się nie namyślam, nieco zmieniam kierunek jazdy. Zahaczam o Nowy świat i kieruję się na Bielszowice, nieco nadkładam drogi, ale nie stoję, choć powinienem pamiętać, że na wysokości kopalni Bielszowice są te same tory i jest podobny przejazd kolejowy... więc mogło być różnie. Jest oczywiście jeszcze wariant przez las, jednak nie mam melodii do jazdy nim, szczególnie o poranku. 
Trochę inną drogą do Bielszowic
Trochę inną drogą do Bielszowic © amiga
W Bielszowicach wracam na standardowy szlak, samochody znikają, tak jest aż do Zabrza, gdzie leciutko zaciska, ale tylko do stacji BP, później jest znowu pusto. Dlatego też jadę ul Winklera w kierunku ronda Sybiraków gdzie jakiś palant wyprzedza mnie na gazetę z prawej strony, lekko uciekam na lewo, jest miejsce, nawet jest go całkiem sporo, ale... podnosi mi się ciśnienie. 
Słoneczny poranek w Pawłowie
Słoneczny poranek w Pawłowie © amiga
Baran który minął mnie na gazetę
Baran który minął mnie na gazetę © amiga
Gdy osiągam Gliwice jest już spokojniej, nie ma wariatów, drogi puste, gdyby jeszcze nie ten remont Zabrskiej i Jagiellońskiej. Cóż... kiedyś się skończy i będzie pięknie. A teraz trzeba się chwilę pomęczyć.  W firmie jestem w całkiem znośnym czasie. 
Na wiadukcie w Zabrzu
Na wiadukcie w Zabrzu © amiga
Ul Franciszkańska w Gliwicach
Ul Franciszkańska w Gliwicach © amiga

Dzikie świnie i takie tam o poranku ;)

Czwartek, 4 października 2018 · Komentarze(2)
Jest czwartek kilka minut po siódmej. Kilkudniowa przerwa od rowera w końcu się skończyła, dzisiaj jak człowiek jadę rowerem. Pod domem korki... tym bardziej nie mam czego żałować ;)
Wiatr w twarz, 6 stopni, bez opadów, na niebie trochę chmur, trochę słońca, drogi mokre, ale.... nie jest źle :)
Przebicie się przez Piotrowice idzie mi już lepiej, rowerem jakoś się da choć trzeba uważać. Czas przejazdu i tak jest wydłużony, jednak nie straciłem go tyle co w zeszłym tygodniu. 
Ligota i Panewniki wyglądają nieciekawie, samochody stoją w każdym możliwym miejscu. Cieszy mnie to, że jadę "pod prąd". Gdy wyjeżdżam z Katowic jest już spokojniej, DDRka co prawda zaśmiecona, ale nie stoję, po prostu mogę jechać, tyle że słyszę coś dziwnego, jakiś rumor w lesie tuż obok... 
Na Kościuszki koło Famuru
Na Kościuszki koło Famuru © amiga
Samochód na mojej wysokości zwalnia, dostrzegam przyczynę hałasu, to dzik... postanowił przeprawić się na drugą stronę... Biedny wystraszony, pędzący na złamanie karku... Na tym odcinku to w zasadzie dość popularny widok :) Jest tylko problem pędzących samochodów, nie raz widziałem tutaj debila pędzącego ponad stówę... pewnie trafiłby w zwierzaka, sam rozwalając samochód... chyba lepiej byłoby wymusić na tym odcinku zmniejszenie prędkości. Myślę, że nic by się nie stało gdyby ograniczyć ją do 50 km/h. Oczywiście nie samymi znakami, bo one nic nie dadzą...  ale lekka przebudowa, może jakiś spowalniacz... 

Czarna świnia przebiegła mi drogę ;)
Czarna świnia przebiegła mi drogę ;) © amiga
Po przygodzie ze świnką jadę dalej, słońce trochę grzeje, nie jest źle. Za mną widzę świecącą kulę, lekkie mgiełki, czy może niewielki smog unoszący się nad miastem, wygląda to pięknie, szybkie zdjęcie. Na Wirku ponownie trochę korków, problemem są ciężarówki skręcające w kierunku "centrum" jeden pas im nie starcza. Choć i tak niektórzy kierowcy osobówek mają problem z tym skrętem, mimo, że mają cały pas dla siebie ;)
Słońce dawno już wstało
Słońce dawno już wstało © amiga
Gdy odbijam na Bielszowice samochodu znikają, tą drogą niewielu jeździ, choć ma to się za jakiś czas zmienić, gdzieś w tym miejscu ma być łącznik z trasą N-S. Powolutki, acz nieubłaganie zbliżam się do Zabrza, trochę obawiam się tego na co mogę trafić. Co prawda korek jest, ale mniejszy niż się spodziewałem. Dzięki temu jadę ul Winklera, jest krócej, szybciej, ale zwykle pędzą tędy stada aut. Dziś pusto :) Zabrze minięte, jeszcze tylko Gliwice, jednak tego miasta nie muszę się obawiać. W 95% przypadków drogi są puste. 
Bielszowice o poranku
Bielszowice o poranku © amiga
W Zabrzu na DDRce
W Zabrzu na DDRce © amiga
Pusto na drogach w Gliwicach
Pusto na drogach w Gliwicach © amiga
Słońce coraz bardziej przygrzewa
Słońce coraz bardziej przygrzewa © amiga
Na bł. Czesława w Gliwicach
Na bł. Czesława w Gliwicach © amiga
Tak też jest i dzisiaj, jeszcze tylko zdjęcie na bł. Czesława i pora zjechać do pracy. Przebudowa fragmentu Jagiellońskiej i Zabrskiej ma swoje plusy i minusy, Minusem jest to, że ciut wydłużył mi się dojazd, a plusem.... nie mam problemów z  wylotem na Szarą, po prostu mogę przejechać "normalnie". 
Wieczór zapowiada się bardzo przyjemny, zresztą podobnie jak i jutrzejszy dzień. A co będzie w weekend? Coś czuję, że nie rower....  

Powrót do domu

Czwartek, 4 października 2018 · Komentarze(3)

Ruszam około 16:30, popołudnie zapowiada się takie sobie, jest względnie ciepło, wiatr osłabł ale utrzymał kierunek, ruch na drogach jakby ciut większy. Zastanawiam się czy nie pojechać przez las... tylko po co? Po grzyby? Jakoś nie mam na to melodii. Weekend coraz bliżej, ma być ładnie, ale prawie na 100% nigdzie się nie ruszę rowerem. 

Na Królewskiej tamy jakiś debil w wyprzedza mnie na gazetę... szkoda gadać. Gdy jestem w Zabrzu widzę, że chyba się luzuje, ale w końcu zbliża się 17, tak więc część kierowców jest już w domu :)


Minął mnie na gazetę...
Minął mnie na gazetę... © amiga
Chmury trochę straszą
Chmury trochę straszą © amiga
Dzieciaki pędzą do parku
Dzieciaki pędzą do parku © amiga
Nowe osiedle na Pawłowie
Nowe osiedle na Pawłowie © amiga
Od Bielszowic jest już prawie pusto na drogach, zatrzymuję się ze 2-3 razy. Jakaś szybka fota i jadę dalej, choć w zasadzie nie musiałbym robić zdjęć, jest kamerka rejestrująca całą trasę, choć... to nie zawsze to... Kamerka ma spore ograniczenia. Telefon ma ich mniej. 
Malucha to już dawno nie widziałem
Malucha to już dawno nie widziałem © amiga
Dziura w chmurach
Dziura w chmurach © amiga
Mały zacisk na Wirku
Mały zacisk na Wirku © amiga
Rowerzysta musi cały czas uważać na znaki ;)
Rowerzysta musi cały czas uważać na znaki ;) © amiga
Docieram do Katowic, zastanawiam się co zastanę w Piotrowicach, czy będzie korek, czy będzie jakieś zamieszanie, jak przedostanę się przez to skrzyżowanie, z buta, czy może uda się przejechać. Na miejscu okazuje się, że korek już się rozpłynął. Jestem trzeci w kolejce ;) Dość ładnie udaje mi się pokonać i tą przeszkodę, choć w jednym miejscu i tak złamałem przepisy... Układam sobie plan na kolejne powroty, lepiej będzie pojechać jakieś 200m dalej ul Kościuszki i wjechać przez stację benzynową. Ale to przetestuję jutro. 
Koło Famuru
Koło Famuru © amiga

W domu jestem w całkiem przyzwoitym czasie, choć bywało lepiej, ale też i gorzej. Nie ma na co narzekać, powrót i tak był przyjemny :)

Czwartkowy wyjazd do pracy

Czwartek, 27 września 2018 · Komentarze(0)
Jest 7:19 gdy w końcu ruszam, znowu opóźnienie. Za to jest ciepło 11 stopni, wiatr z południowego-zachodu. 
Gdy ruszam przed domem widzę korek na dobre kilka km. Piotrowice też stoją, Kościuszki od strony Mikołowa zawalona. Wystarczyło zamknąć a raczej przymknąć częściowo jedno skrzyżowanie i... jest problem. Organizacja ruchu jest tragiczna, odcinek który zwykle pokonuję w 2.5 - 3 minut  dzisiaj zajął mi dobre 6... Przebicie się w poprzek fali samochodów było nie lada wyczynem. Coś czuję, że nieco zmienię trasę przejazdu do zakończenia remontu... Tyle, że wymusi to na mnie więcej jazdy terenem, na co nie zawsze mam ochotę o poranku... 

Gdy docieram do Panewnik tam również widzę ciągnący się sznur samochodów w kierunku Katowic. Jak się okazuje to także efekt przebudowy skrzyżowania w Piotrowicach. Cześć ludzi jedzie Owsianą licząc na to, że od tej strony szybciej dostaną się do centrum i... trafiają na podobne warunki... To jakiś obłęd... efekt zaniedbań w infrastrukturze, ale też myślenie ludzi, że samochód jest najlepszy, najszybszy. W mieście tak nie jest... 

Na szczęście gdy wyjeżdżam z Panewnik jest już spokojniej, w Kochłowicach jest prawie spokój, po prostu przejeżdżam i tyle. Zresztą identycznie jest na Wirku w Bielszowicach, dopiero Zabrze wita mnie korkami ;) Miałem jechać szybszą drogą, ale to co się działo zmusiło mnie do jazdy laskiem Makoszowskim, co nie jest karą, a raczej przyjemnością. Była chwila by stanąć by zrobić kilka zdjęć i ruszyć do Gliwic. 

Te jak prawie zawsze są puste, tak więc ostatnie 6 km minęło dość szybko. Mimo problemów z dojazdem to jednak poranek należy zaliczyć do udanych.
Chmury zasłaniają niebo
Chmury zasłaniają niebo © amiga
Kaczki dalej na stawie czekają na dokarmiających je ludzi
Kaczki dalej na stawie czekają na dokarmiających je ludzi © amiga
O poranku w Lasku Makoszowskim
O poranku w Lasku Makoszowskim © amiga

Powrót do domu

Czwartek, 27 września 2018 · Komentarze(0)
Jest 16:40 gdy ruszam, zależy mi na czasie, muszę jechać szosami, wiatr chyba wspomagający, jest dość ciepło. Niewielki ruch.
Po około 2 km słyszę telefon, ważny telefon... kilka minut postoju, rozmowy... 
Ruszam dalej przed 17. Wychodzi słońce... przyjemny wieczór,  szkoda, że nie mam czasu na jazdę po lesie, trudno, może kiedy indziej. 

Franciszkańska w Gliwicach
Franciszkańska w Gliwicach © amiga
Na Wirku
Na Wirku © amiga
Jutro rower zostaje w domu, plan napięty, nie wyrobiłbym się... tak więc nieco inaczej wszystko planuję.  
Dość szybko docieram do Piotrowic, tam niestety problem z przedostaniem się na drugą stronę Kościuszki. Tragedia... przebudowa tego skrzyżowania chyba jest lekko nieprzemyślana. 
Przy Autostradzie w Kochłowicach
Przy Autostradzie w Kochłowicach © amiga
Zachód za drutami
Zachód za drutami © amiga
W parku Zadole
W parku Zadole © amiga
Rower po ostatnich wyjazdach jest mocno ubrudzony, dzisiaj na myjnię już nie podjadę. Może w weekend?

Rześki poranek

Środa, 26 września 2018 · Komentarze(1)
Wtorek zaskoczył temperaturą, za oknem niby 2 stopnie, ale szron osadził się na samochodach... Wygląda to nieciekawie. Wiatr słabszy jednak odczuwalny, nie będzie współpracował. Na drogach... szkoda gadać... Korek po horyzont... W okolicy przebudowywane są skrzyżowania, jedno przy Famurze drugie przy nowej Galerii, w efekcie Piotrowice i Ochojec stoją. Gdy jestem w Piotrowicach na skrzyżowaniu mogę jedynie powiedzieć cieszę się, że jadę rowerem... 
Kombinuję jak pojechać, ciągnie mnie do lasu, sprawdzić czy coś aby nie rośnie na kolację :), w Panewnikach wjeżdżam w las.... 
Jadę nieco wolniej przyglądając się rosnącym grzybom, tych jest wszędzie pełno, szkoda, że głównie Muchomory Sromotnikowe. Nie widzę jadalnych grzybów, pewnie trzeba by wejść w las. W tej chwili nie mam na to czasu, może wieczorem. 

Na boisku Kolejarza w Piotrowicach
Na boisku Kolejarza w Piotrowicach © amiga
Trochę wody jest w lese
Trochę wody jest w lese © amiga
Słońce zaczyna przygrzewać.
Słońce zaczyna przygrzewać. © amiga
Dolina Jamny
Dolina Jamny © amiga
Wyjeżdżam na Halembie i zastanawiam się co teraz, czy jechać dalej lasami, czy jednak pociągnąć szosami. Wygrywa ten drugi wariant, na drodze z Halemby na Bielszowice jest niewiele samochodów, a będzie choć trochę szybciej. Od Bielszowic jadę jak zwykle. Nie kombinuję. Docieram do Zabrza, widzę tam lekkie zaciski i nieco inaczej, bo przez stację BP omijam światła, nie mam ochoty na stanie. 
W okolicach Bielszowic
W okolicach Bielszowic © amiga
Nieco dalej pakuję się przez lasek Makoszowski, nie ma tutaj żywego ducha... słońce wyraźnie grzeje. Dzień zapowiada się całkiem przyjemny i ciepły. Gdzieś przed 9 melduję się w firmie, przejazd zajął mi więcej czasu niż planowałem, ale warto było :)
Lasek Makoszowski
Lasek Makoszowski © amiga