Przed świętem do pracy
Środa, 31 października 2018
· Komentarze(3)
Kategoria do 34km, Do/Z Pracy, Solo, W jedną stronę
Jest kilka minut po siódmej. Wiatr osłabł i chyba zmienił kierunek, temperaturowo jest połowa tego co wczoraj. Tak więc trzeba ubrać się cieplej. Na drogach mam wrażenie, że jest luźniej niż wczoraj. Choć w Ochojcu i Piotrowicach zaciska.
Wczoraj wieczorem wahałem się, czy nie wykorzystać jakiejś alternatywy dojazdowej. Na szczęście z rana przeszło mi ;) Wsiadłem na rower, jednak plan na dzisiaj obejmuje przejazd lasami. Może nie w wersji najbardziej terenowej, jednak z dala od głównych ciągów samochodowych. Po wczorajszym dniu świra, chcę dożyć do świat ;)
Koło Famuru w Piotrowicach © amiga
W Starych Panewnikach wjeżdżam w las. Z jednej strony cieszy mnie to, z drugiej już na wstępie widzę błoto... cóż... przynajmniej jest jasno ;) Rozglądam się za grzybami, Kani już raczej nie zobaczę to tej porze roku. Za późno, ale może coś innego ciekawego będzie rosło? Kto wie :)
Dolina Kłodnicy powoli się zabudowuje. © amiga
Jesienne klimaty ;) © amiga
Słońce bardzo nisko © amiga
A grzyby rosną :) © amiga
Z rana jednak średnio jest czas na błąkanie się po lasach i szukanie grzybów. Jadę wiec dalej do pracy, kombiniję jak przejechać przez Zabrze, na hałdę na Sośnicy jakoś nie mam ochoty, nie by mnie jakoś specjalnie przerażała, ale po opadach jest tam różnie, najczęściej nieciekawie. Zdarza się, że część hałdy obsuwa się. Myślałem, myślałem i wymyśliłem. Pojadę przez ul Wiosenną. Tyłem i spokojnie.
Dolina Jamny o poranku © amiga
Kawałek z górki © amiga
Mimo ciepła, w lesie jest sporo błota © amiga
Śluza do innego świata ;) © amiga
Przy śluzie pod torowiskiem staję by zrobić fotę i telefon coś mi świruje. Na szczęście mam drugi szybka fota i tyle, zobaczę co się stało już w firmie.
W lasku Makoszowskim © amiga
Na drogi wracam w Makoszowach, jeszcze tylko park i już melduję się w Gliwicach. Mam wrażenie, że jazda jest powolna, jakoś ciężko mi się jedzie. Czyżby wiatr był z zachodu i był silniejszy niż to czego się spodziewam? Wieczorem pewnie się to okaże.
Są jacyś rowerzyści :) © amiga
Sam przejazd przez puste Gliwickie drogi nie sprawia problemów. Słońce na dokładkę zaczyna lekko przygrzewać. Jest przyjemnie.
W firmie jestem w takim sobie czasie. Tyle, że było bezpiecznie. Zero wariatów drogowych.
Na miejscu resetuję telefon i... wygląda na to, że diabli wzięli kartę pamięci. Cóż...
Wczoraj wieczorem wahałem się, czy nie wykorzystać jakiejś alternatywy dojazdowej. Na szczęście z rana przeszło mi ;) Wsiadłem na rower, jednak plan na dzisiaj obejmuje przejazd lasami. Może nie w wersji najbardziej terenowej, jednak z dala od głównych ciągów samochodowych. Po wczorajszym dniu świra, chcę dożyć do świat ;)
Koło Famuru w Piotrowicach © amiga
W Starych Panewnikach wjeżdżam w las. Z jednej strony cieszy mnie to, z drugiej już na wstępie widzę błoto... cóż... przynajmniej jest jasno ;) Rozglądam się za grzybami, Kani już raczej nie zobaczę to tej porze roku. Za późno, ale może coś innego ciekawego będzie rosło? Kto wie :)
Dolina Kłodnicy powoli się zabudowuje. © amiga
Jesienne klimaty ;) © amiga
Słońce bardzo nisko © amiga
A grzyby rosną :) © amiga
Z rana jednak średnio jest czas na błąkanie się po lasach i szukanie grzybów. Jadę wiec dalej do pracy, kombiniję jak przejechać przez Zabrze, na hałdę na Sośnicy jakoś nie mam ochoty, nie by mnie jakoś specjalnie przerażała, ale po opadach jest tam różnie, najczęściej nieciekawie. Zdarza się, że część hałdy obsuwa się. Myślałem, myślałem i wymyśliłem. Pojadę przez ul Wiosenną. Tyłem i spokojnie.
Dolina Jamny o poranku © amiga
Kawałek z górki © amiga
Mimo ciepła, w lesie jest sporo błota © amiga
Śluza do innego świata ;) © amiga
Przy śluzie pod torowiskiem staję by zrobić fotę i telefon coś mi świruje. Na szczęście mam drugi szybka fota i tyle, zobaczę co się stało już w firmie.
W lasku Makoszowskim © amiga
Na drogi wracam w Makoszowach, jeszcze tylko park i już melduję się w Gliwicach. Mam wrażenie, że jazda jest powolna, jakoś ciężko mi się jedzie. Czyżby wiatr był z zachodu i był silniejszy niż to czego się spodziewam? Wieczorem pewnie się to okaże.
Są jacyś rowerzyści :) © amiga
Sam przejazd przez puste Gliwickie drogi nie sprawia problemów. Słońce na dokładkę zaczyna lekko przygrzewać. Jest przyjemnie.
W firmie jestem w takim sobie czasie. Tyle, że było bezpiecznie. Zero wariatów drogowych.
Na miejscu resetuję telefon i... wygląda na to, że diabli wzięli kartę pamięci. Cóż...