Piątkowy dojazd do pracy
Piątek, 14 września 2018
· Komentarze(3)
Kategoria do 34km, Do/Z Pracy, Solo, W jedną stronę
Poranek dość ciepły, wiatr ze wschodu, niewielki ruch na drogach. Wyjeżdżam ze standardowym poślizgiem 20 minut ;)
Przed wyjazdem sprawdziłem prognozy, meteo, radary, yr. Pierwsze i ostatnie mówi o opadach, mają być dość obfite. Radary dają jednak cień nadziei, że nas to ominie... Cóż, to się okaże. Profilaktycznie ubieram stare buty, nowych trochę mi szkoda na ulewy ;) W plecaku mam kurtkę przeciwdeszczową, a teraz na sobie wiatrówkę. Starczy :)
Co jakiś czas spoglądam na licznik, w Kochłowicach średnia 26, zapowiada się niezły przejazd, choć do rekordu i tak daleko. W centrum mały zacisk, muszę swoje odstać ma skrzyżowaniu, czy raczej nietypowym rondzie. Co ciekawe gdy docieram na Wirek sytuacja też nieciekawa, w kierunku A4ki korek po byku. Tam gdzie jadę też sporo samochodów.
Zaskakuje mnie to, że w Katowicach było względnie czysto, a w Rudzie taki ruch. Dopiero w Bielszowicach jest spokojniej. Rower popychany przez wiatr chwilami sam jedzie :), górki nie są wielką przeszkodą. Szybko docieram do Zabrza. Obawiałem się, że będzie jakiś Sajgon, a jest na tyle dobrze iż pozwalam sobie na skrót przez ul. Winklera i rondo Sybiraków :). Nie dość, że skraca to drogę, to na dokładkę da się tędy mocniej pocisnąć.
Nie wjeżdżam w lasek Makoszowski, za dobrze mi się jedzie. Wkrótce osiągam Gliwice.
DDRka na wyjeździe z Zabrza © amiga
Tutaj jak zwykle jest dość spokojnie, miasto lekko uśpione. Ostatnie kilka km minęło tak szybko. W firmie jestem jedyny na rowerze dzisiaj. Zdaje się, że prognozy wystraszyły ludzi...
Przed wyjazdem sprawdziłem prognozy, meteo, radary, yr. Pierwsze i ostatnie mówi o opadach, mają być dość obfite. Radary dają jednak cień nadziei, że nas to ominie... Cóż, to się okaże. Profilaktycznie ubieram stare buty, nowych trochę mi szkoda na ulewy ;) W plecaku mam kurtkę przeciwdeszczową, a teraz na sobie wiatrówkę. Starczy :)
Co jakiś czas spoglądam na licznik, w Kochłowicach średnia 26, zapowiada się niezły przejazd, choć do rekordu i tak daleko. W centrum mały zacisk, muszę swoje odstać ma skrzyżowaniu, czy raczej nietypowym rondzie. Co ciekawe gdy docieram na Wirek sytuacja też nieciekawa, w kierunku A4ki korek po byku. Tam gdzie jadę też sporo samochodów.
Zaskakuje mnie to, że w Katowicach było względnie czysto, a w Rudzie taki ruch. Dopiero w Bielszowicach jest spokojniej. Rower popychany przez wiatr chwilami sam jedzie :), górki nie są wielką przeszkodą. Szybko docieram do Zabrza. Obawiałem się, że będzie jakiś Sajgon, a jest na tyle dobrze iż pozwalam sobie na skrót przez ul. Winklera i rondo Sybiraków :). Nie dość, że skraca to drogę, to na dokładkę da się tędy mocniej pocisnąć.
Nie wjeżdżam w lasek Makoszowski, za dobrze mi się jedzie. Wkrótce osiągam Gliwice.
DDRka na wyjeździe z Zabrza © amiga
Tutaj jak zwykle jest dość spokojnie, miasto lekko uśpione. Ostatnie kilka km minęło tak szybko. W firmie jestem jedyny na rowerze dzisiaj. Zdaje się, że prognozy wystraszyły ludzi...