Wpisy archiwalne w kategorii

do 68km

Dystans całkowity:12663.22 km (w terenie 3720.00 km; 29.38%)
Czas w ruchu:654:42
Średnia prędkość:19.34 km/h
Maksymalna prędkość:63.76 km/h
Suma podjazdów:65222 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:156 (84 %)
Suma kalorii:544565 kcal
Liczba aktywności:272
Średnio na aktywność:46.56 km i 2h 24m
Więcej statystyk

dookoła...

Poniedziałek, 31 marca 2014 · Komentarze(1)
Kayah&Bregovic - Jeśli Bóg Istnieje

Wieczór zapowiada się dość intensywny. Czeka mnie wizyta w Bytomiu. 
Wychodzę z firmy ok 17:00 i powoli toczę się w kierunku Zabrza, a później odbijam na Bytom. Po drodze mam okazję jechać Chorzowską, później wolności, niemiłosierny ruch, co chwilę czerwone światła, co chwilę skrzyżowanie, wybija to z rytmu jak diabli. Na dokładkę cały czas mam w pamięci poranną przygodę z korbą. Staram się delikatne jechać. Z przodu środkowe przełożenie, Dopiero w domu przyjrzę się w jakim stanie jest jest wielowpust i czy nie trzeba będzie kombinować nowej korby. 
Jakoś względnie spokojnie dojeżdżam do Miechowic..., tam kilka godzin przy 2 kompach i powoli zbieram się do domu... Jest trochę przed 21:00. Ciemno, ale co tam, odpalam lampki i ruszam. Większość to szosy, na dokładkę główne, tyle, że o tej porze mocno już wyludnione. Niewiele samochodów..., jedzie się przyjemnie. W domu jestem kilka min po 22:00. Już mi się nic nie chce... Chyba zmęczyłem się dzisiejszym dniem. :)


Niewiele zostało po zabudowaniach przy boisku kolejarza w Piotrowicach
Niewiele zostało po zabudowaniach przy boisku kolejarza w Piotrowicach © amiga

po terenie :)

Czwartek, 27 marca 2014 · Komentarze(0)
Russian Red - Casper

Wychodzę z firmy o dość przyzwoitej godzinie jak na mnie, jest przed 17:00 ;)
Ciepło, słonecznie..., Korci mnie by wjechać do lasy tym bardziej, że wieje paskudny wiatr od wschodu... Klasycznie za Sośnicą wjeżdżam do parku, później Makoszowy i ul. Wiosenna :), tym razem nie łapię tutaj pany..., zastanawiam się czy aby nie chciałem sprawdzić w którym miejscu są te płyty betonowe z wystającymi drutami zbrojeniowymi :)
 W okolicach Halemby wbijam się w ul. Panewnicką, później księżycową, by w efekcie wyjechać gdzieś w okolicach Kokocińca w Katowicach. Po drodze staję przy ruinach zabudowania, wycinka drzew odsłoniła coś co mnie zaskoczyło... tu był basen... Tyle razy jechałem tędy i tego nie zauważyłem, chociaż kilka razy nawet stałem przy tych zabudowaniach.... Z drugiej strony gęste krzaki dość skutecznie ograniczają widoczność... Pewnie za tydzień 2 gdy wszystko się zazieleni znowu nie będzie wiele widać...


Szprychy w końcu zostały kupione, ciekawe czy znajdę chwilę  czasu by podreperować Szaraka :)


Pozostałości basenu
Pozostałości basenu © amiga


W tej chwili jeszcze coś widać przez krzaki z drogi
W tej chwili jeszcze coś widać przez krzaki z drogi © amiga

przez Chudów...

Wtorek, 11 marca 2014 · Komentarze(4)
Przejebane - Wczoraj

Jest 17:00... pora się pozbierać i ruszyć w drogę powrotną. Początkowo myślę by jechać na Radoszowy... przez hałdę w Sośnicy, Halembę itd...

Jednak w chwili gdy siedzę na rowerze, zaczyna mi kiełkować myśl, z każdym kilometrem jest coraz bardziej wyraźna..., wieki już nie byłem w Chudowie..., prawdę powiedziawszy to próba przypomnienia sobie ostatniego pobytu pod zamkiem nie prowadzi do niczego. Po prostu nie pamiętam. 

Trzeba to nadrobić, zastanawiam się jednak którędy jechać. Wydaje mi się, że najlepszą opcją będzie przejazd przez Makoszowy i dalej Legnicką w kierunku Knurowa. W Przyszowicach odbijam na Chudów, od skrzyżowania jest ok 5km do zamku. Kilkanaście min później jestem na miejscu. Kilka for i jadę dalej, powoli się ściemnia, słońce coraz niżej. Nie marudząc specjalnie ruszam dalej.., trasa z góry wiadomo że będzie prowadziła przez Mikołów. Mógłbym skrócić, ale chcę sprawdzić podjazd do Bujakowa, nachylenie nie jest wielkie ale długie i strasznie upierdliwe. Będę miał możliwość sprawdzenia w jakiej jestem kondycji, wiem jak pokonywałem w zeszłym roku ten kawałek i widzę, że wymuszony bezrowerowy styczeń odbił się dość mocno. Mam nad czym popracować.

Zamek Chudów
Zamek Chudów © amiga

Tuż po zachodzie słońca
Tuż po zachodzie słońca © amiga

Z Bujakowa do Mikołowa dla odmiany górka, dolinka, górka i kolejna dolinka, nie nudzę się... 
Mikołowski rynek dzisiaj odpuszczam, jadę na Podlesie, zastanawiam się co z Tunelową jednak ostatnie przygody na ul Hortensji dość skutecznie zniechęcają mnie do tego wariantu. Wolę coś innego... jadę na Kostuchę w pobliżu wyciągu Sopelek. Ciekawe czy w tym roku był chociaż przez chwilę czynny? 

Z Kostuchny droga już raczej prosta, chociaż czeka mnie fajny podjazd na ul Michała Kałuży, to ostatni dzisiaj. Pozostał długi zjazd w kierunku Ochojca.

W końcu w domu. Na dzisiaj starczy

wariant leśny...

Środa, 5 marca 2014 · Komentarze(0)
Gaba Kulka - królestwo i pół
Wieczór... pora wyjść... jest jeszcze jasno... w końcu raz udało się wyjść nieco wcześniej. Z góry wiem jak dzisiaj pojadę..., a przynajmniej tak mi się wydaje. Po pierwsze interesuje mnie możliwość przejazdu przez hałdę w Sośnicy. Jesienią postawili mi na trasie zasieli w postaci DTŚki. Nie wiem co zastanę... 

Na szczęście okazuje się, że przejazd jest, nieco inaczej niż do tej pory..., ale da się myknąć centralnie przez plac budowy... jednak jadąc dalej mam wrażenie, że jest jakaś inna alternatywa dojazdu w to miejsce, ale to sprawdzę przy innej okazji... nie dzisiaj.
Na hałdzie sucho :), najbardziej bałem się błota... o w końcu po każdym deszczy część hałdy spływa, tworzą się bagniste jeziora...

Po drugiej stronie hałdy wjeżdżam w ul Oświęcimską w Makoszowach... i szok... wykopaliska trwają w najlepsze, ale... da się przejechać przynajmniej rowerem. Za to na starej hałdzie już nie jest tak różowo... dobre kilkaset metrów w błocie..., na tych filigranowych oponkach przejazd tędy to niezły wyczyn ;P

Zjeżdżając z hałdy odbijam w kierunku szlaku prowadzącego dookoła Halemby. W okolicach Starej Kuźni odbijam w kierunku Mikołowa, myślę o Stargańcu, jednak będąc w pobliżu decyduję się na zmianę trasy. Jadę na Rynek..., dawno mnie tam nie widziano...

Rynek w Mikołowie
Rynek w Mikołowie © amiga

Stąd przyjechałem i tam pojadę
Stąd przyjechałem i tam pojadę © amiga

Chwila na sesję i ruszam w kierunku na Podlesie, tam postanawiam przedostać się do ul Tunelowej jadąc w pobliżu stacji PKP. Ul Hortensji to kolejne miejsce wykopalisk... Naciskam mocniej na pedały i.... słyszę ssyk... Najechałem na coś.... jakiś ostry kamień... czy coś... w każdym bądź razie chwilę po najechaniu gdzieś poleciało w bok... Powietrze z koła znika w ciągu ułamków sekundy... Pozostało postawić rower do góry nogami i wymienić dętkę... 
10 min. później ruszam dalej... do domu mam max. 4 km. Wjeżdżając w ul. ks. Wilczewskiego widzę, że coś tam się dzieje... kilka wozów strażackich, policja.... a ja odbijam i tak ciut wcześniej przez Kostki-Napierskiego w kierunki os.Odrodzenia...

wtorkowy poranek

Wtorek, 4 marca 2014 · Komentarze(3)
DAGADANA - List do Ciebie

7:00 - spoglądam za okno, jest chyba całkiem nieźle...
Kilka minut później siedzę na rowerze..., po wczorajszym nieco bardziej terenowym wariancie powrotu..., zastanawiam się czy nie pojechać tą samą trasą. Podobała mi się...Jednak czas na dojazd mam ograniczony, więc szaleństwa nie będzie... Niemniej w Panewnikach zmieniam trasę częściowo po czerwonym rudzkim szlaku zbaczając na chwilę w kierunku czarnego stawu... Strasznie  wysoki poziom wody, jedna ze ścieżek kompletnie zalana...

Jadę dalej kieruję się z grubsza na Helmbę, tyle, że omijam szerokim łukiem Kochłowice, zastanawiam się tylko co dalej, nie jestem przekonany do starej hałdy w Makoszowach, niby opadów dawno już nie było, jednak tam nawet kilka tygodni po często jest błoto. Korekta planu i tyłem kieruję się na ul Wiosenną w Zabrzu i dalej na Beskidzką. Do firmy zostało ok 10km, tylko minąć lasek Makoszowski i w zasadzie jestem w Gliwicach. A co do ruchu na drogach to.... cóż... w lesie pusto..., 0 samochodów, niewiele zwierząt za to ptaki uwijają się przy budowie gniazd :)

W sumie warto było nadłożyć te kilka km.... Zaczyna znowu być pięknie w lesie :)

Czarny staw.... trochę się rozlał po okolicy
Czarny staw.... trochę się rozlał po okolicy © amiga

po lesie...

Poniedziałek, 3 marca 2014 · Komentarze(0)
System Of A Down - Forest

Jest coś około 17:20. W końcu udaje się wyjść... ruszam.... wieje silny porywisty wiatr od zachodu... Pierwsza myśl... do lasu...., druga szybko to koryguje.... W tej chwili zmaganie się z hałdami i DTŚką w Sośnicy nie ma większego sensu. Jednak czuje zew..., muszę przejechać się po terenie.... W Zabrzu przejeżdżam przez Lasek Makoszowski, kieruję się na Makoszowy, wjeżdżam na płytówkę prowadzącą obok cmentarza i dalej w kierunku stawów i lasu...., zmierzcha...

Jednak jest coś co mnie zaskakuje..., po pierwsze to śpiew ptaków..., 3 marca to dość osobliwe, ale pojawia się coś jeszcze... żaby..., słychać rechotanie żab. Staję na chwilę..., by wsłuchać się i... poprawić mocowanie lampki... 

Ruszam dalej, tym razem zagłębiam się nieco w las, fragmentem niebieskiej Zabskiej rowerówki..., później odbijam na czerwoną Rudzką.... Jednak długo nią nie jadę, dość szybko na wysokości Wirka odbijam w drogę prowadzącą wzdłuż kopalni, dalej wjeżdżam w teren i zastanawiam się co dalej... jak skręcę w prawo to pojadę w kierunku Halemby, jednak nie... zauważam ścieżkę odbijającą nieco w lewo...., chyba pojadę ją sprawdzić. Po krótkim czasie ścieżka robi się sporo węższa i dojeżdżam nią na wysokość Shella na A4-ce na wysokości Kochłowic..., co dalej... widzę, że ścieżka dalej się wije wzdłuż A4-ki... jadę nią dalej, nie mam pojęcia gdzie mnie doprowadzi... szlak coraz bardziej przypomina ścieżkę do Freeride-u. 

W końcu docieram do ul Kochłowickiej. odbijam w kierunku centrum Kochłowic i dalej na Radoszowy, później długi zjazd ul.Oświęcimską by lasem przelecieć na Panewniki... Reszta drogi to Bałtycka, Medyków, Śląska, AK, Zbożowa , Wilcza i w końcu osiągam dom :)

Stacja na wysokości Kochłowic
Stacja na wysokości Kochłowic © amiga

dookoła....

Środa, 19 lutego 2014 · Komentarze(0)
Annie Lennox - Why

Wychodzę z domu ok godzinę wcześniej niż zwykle. Powód prosty..., skleroza.Muszę pojechać do Bytomia po klucze z domu, z szafki... Zastanawiam się czy nie pojechać dokładnie tą samą trasą którą wczoraj wracałem z Gliwic? Chwila zastanowienia i nie..., Gliwicka w Katowicach jest mocno rozkopana, jeden kierunek, musiałbym jechać po chodniku, a nie mam na to ochoty. Decyduję się na myk przez Kochłowice i Nowy Wirek z wylotem gdzieś w Świętochłowicach. Ciężko powiedzieć czy będzie bliżej, czy może dalej, ale najważniejsze, że ominę centrum Katowic.

Do Kochłowic idzie rewelacyjnie, na Nowym Wirku jednak niespodzianka... podjazd, długi dość upierdliwy podjazd, nie pamiętam kiedy ostatni raz zrzucałem z blatu, a ty miałem taką wewnętrzną potrzebę, a może to brak kondycji po zimie, po chorobie....?


W Bytomiu decyduje się dzisiaj na ścieżki rowerowe, ruch na drogach jest paskudny...., wystarczy chwila nieuwagi. W końcu dojeżdżam na miejsce odbieram klucze i... kieruję się na Gliwice, przez Rokitnicę, Mikulczyce, Maciejów..., Dochodzi ósma..., jestem gdzieś na granicy Zabrza i Gliwic. Zaciska. Czerwona fala... Masakra

Docieram do firmy..., lepiej.. :) jeszcze tylko kąpiel.
Jeszcze chwila znowu się pojawią na szlakach, chociaż kleszcze już podobno obudziły się ze snu zimowego :)
Jeszcze chwila znowu się pojawią na szlakach, chociaż kleszcze już podobno obudziły się ze snu zimowego :) © amiga

powrót lekko dookoła

Wtorek, 18 lutego 2014 · Komentarze(1)
Queen & Annie Lennox & David Bowie - Under Pressure

Wychodzę z firmy i... nie jadę do domu, przynajmniej jeszcze nie w tej chwili. Kieruję się na Zabrze a później Bytom, jestem tam umówiony. Ruch na drogach jak diabli, ale czemu się dziwić jeżeli to czas powrotów, jeżeli to główne drogi?

Nie za bardzo mam w tej chwili ochotę na jakieś szaleństwa na drogach, jadę dość powoli, nie chcę się spocić..., przynajmniej w pierwszej części przejazdu. W centrum Zabrza zatrzymuję się na chwilę przy płaskorzeźbie, szybka focia i mogę lecieć dalej. Tam razem już nie kombinuję jak kiedyś. Najwygodniej jest mi polecieć na Rokitnicę i tam odbić na Miechowice. 


Minęło kilka godzin, w końcu trzeba ruszyć w drogę do domu. Jest po 22:00..., chwila zastanowienia i chyba najlepszą opcją jest pociągnięcie głównymi szosami, aż do Katowic. Chyba najszybszy wariant. Na dogach pustka :) odpuszczam nawet jazdę po ścieżkach rowerowych, szkoda na nie czasu, na stanie na światłach. Po prostu jadę... W Katowicach z Gliwickiej skręcam w Wiśniową, i przy makro kieruję się na Załęską Hałdę. W domu jestem w okolicach 23:30. Przed drzwiami uświadamiam sobie, że w Bytomiu zostawiłem klucze. Ech...., będę miał pobudkę wcześniej niż zwykle.


"Płasko rzeźba" © amiga

na Helenkę...

Niedziela, 16 lutego 2014 · Komentarze(1)
Kukiz i Piersi - Rowerek

Niedziela..., po ciężkiej sobocie ;P...


Gdzieś przed południem dzwoni  Darek, ech czyli nie będzie lekko, trzeba będzie wsiąść na rower i ruszyć 4 litery. Nie chce się...
jest po 13:00 kolejny tel. Darek jest w Wojkowicach, a ja z przygotowaniami dalej w lesie, zaczynam się zbierać, kombinuję który wziąć rower (tak to już jest gdy rowerów jest za dużo... (osiołkowi z żłoby dano...)). W końcu wybór pada na Szaraka..., po pierwsze raczej pojedziemy szosami, a po drugie mam niecny plan zahaczenia o myjnię, dzisiaj musi się udać...


Grubo po 14:00 ruszam, kieruję się na Ligotę, później na Załęską Hałdę, tam spotykam Darka. Chwila rozmowy i namawiam go na małe dookoła... (najkrótsza trasa to chyba Gliwicka, może Chorzowska i kierunek na Bytom), wracamy na Ligotę, przez Kokociniec wbijamy się w teren. trochę pod górkę, na szczęście jest sucho, obawiam się błota i tego, że na cieniutkich crossowych oponkach po prostu ugrzęznę... Na szczycie odbijamy przez uroczysko Bukowina. Później w pobliżu stawów Czarnego i Księżycowych... kierujemy się na rudę, tyle, że źle skręcam i zamiast w okolicach Halemby, lądujemy w Kochłowicach...., w końcu trzeba robić kilka km po leniwym styczniu ;P

Dalej odpuszczamy teren, zostają szosy, wiatr wieje od zachodu, może południowego zachodu, przed nami wredny podjazd w kierunku Wirka, ale jakoś dajemy radę, krótki przelot przez Bielszowicką i kawałek dalej w końcu namawiam Darka na mały postój na myjni :)

10 min później Giancik i Superior wymyte..., może przesadzam, bo błoto RedRockowe jest nie do wymycia..., w każdym bądź razie jest jakiś postęp. Rowery lżejsze o kilka kg. Możemy jechać dalej, zaliczamy Pawłów, centrum Zabrza - mam wrażenie, że cały czas jest pod górkę... dopiero później chwila odpoczynku na zjeździe, jednak czekają nas kolejne, pierwszy podjazd przed Rokitnicą i drugi na Helence......  Kto to w ogóle wymyślił budować osiedla na wzgórzach.... masakra... ;P

Gdzieś po 17:00 jesteśmy na miejscu..., teraz można się zabrać za nieco przyjemniejszy punkt programu...

Mogiła nieznanego żołnierza w Panewnikach
Mogiła nieznanego żołnierza w Panewnikach © amiga

zupełnie nieplanowany objazd GOP

Sobota, 4 stycznia 2014 · Komentarze(9)
Uczestnicy
STRACHY NA LACHY - Fabryka
Z firmy wychodzę ok 15:50. Zmęczony..., chwilę wcześniej  Darek zagadywał na fb o jakimś wyjeździe...
Zastanawiam się co dalej i ruszam w kierunku centrum Zabrza... Zaskakuje mnie spory ruch o tej porze w sobotę..., paskudnie jedzie się przez miasta, po głównych szosach, co chwilę światła, co chwilę przerwa...

W Końcu dojeżdżam do placu Wolności i dzwonię kontrolnie..., umawiamy się na spotkanie gdzieś... pomiędzy centrum a Rokitnicą.
Centrum Zabrza
Centrum Zabrza © amiga

Ruszam dalej.... mijam Mikulczyce i odbijam na Rokitnicę kilka minut później spotykamy się, pytanie tylko co dalej? Żaden z nas nie ma sprecyzowanych planów, nie ma specjalnie koncepcji co robimy, teren jakoś dzisiaj mi nie leży, sporo błota, wody..., rano zaliczyłem kilka km w takich warunkach i nie mam ochoty na powtórkę..., z grubsza kierujemy się na Rudę Śląską, co... jest o tyle proste, że w zasadzie nie ważne w którym pojedziemy kierunku to i tak prędzej czy później musimy trafić do tego miasta :), po prostu jest wszędzie...

Dziwne mają tutaj pomniki przyrody
Dziwne mają tutaj pomniki przyrody © amiga
Krzyż w Rudzie Śląskiej
Krzyż w Rudzie Śląskiej © amiga
Zadowolony jeździec
Zadowolony jeździec © amiga

Trochę kluczenia po kolejnych dzielnicach, zaliczamy także centrum i kombinujemy co dalej..., z głupia rzucam hasło Park Śląski w Chorzowie i... nie było sprzeciwu..., cóż... jedziemy

Kościół pod wezwaniem św. Pawła w Rudzie Śląskiej
Kościół pod wezwaniem św. Pawła w Rudzie Śląskiej © amiga
Już po świętach a stajenka dalej jest
Już po świętach a stajenka dalej jest © amiga

W okolicach Plazy na jednym z rond jest niemiłosiernie ślisko..., Darkowi koło gdzieś ucieka..., dobrze, że nic za nami nie jechało..., Niby jest dodatnia temperatura, ale pod nogami czuć, że w tym miejscu to nie jest woda......
Zresztą jeszcze kilka razy odnoszę podobne wrażenie w innych miejscach, być może to efekt wiejącego wiatru...

Jedziemy głównymi drogami, jest o tyle dobrze, że częściowo są pozamykane, ruch ograniczony więc jedzie się przyjemnie i w krotkim czasie docieramy na Gliwicką, teraz o okolicach Wiśniowej hyc  przez kładkę i jesteśmy na os. 1000-lecia, a stąd do parku już niedaleko.

Mała pętelka po WPKiW i wyjeżdżamy na wysokości AKS-u, tutaj się rozstajemy i każdy leci w swoim kierunku.

Wracam przez tałzen na Wiśniową, mijam Makro i w końcu jestem na Bocheńskiego, dalej Załęska Hałda, Ligota, Brynów i jestem w domu... Wysyłam kontrolnego sms-a z informacją, że dojechałem, kilka min później dostaję potwierdzenie od Darka, że również dotarł. 

Prawdę powiedziawszy to nie spodziewałem się dzisiaj takiego obrotu spraw i tego, że będę w Chorzowie ;)