Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2014

Dystans całkowity:1657.81 km (w terenie 307.00 km; 18.52%)
Czas w ruchu:77:41
Średnia prędkość:21.34 km/h
Maksymalna prędkość:58.29 km/h
Suma podjazdów:10500 m
Maks. tętno maksymalne:198 (107 %)
Maks. tętno średnie:139 (75 %)
Suma kalorii:58351 kcal
Liczba aktywności:44
Średnio na aktywność:37.68 km i 1h 45m
Więcej statystyk

kolejny późny wyjazd

Wtorek, 24 czerwca 2014 · Komentarze(0)
LACUNA COIL - Our Truth
Ja już chyba się nie zmienię... po raz kolejny wyjeżdżam ze sporym opóźnieniem, na dokładkę mam wrażenie, że wczoraj przeholowałem... niby to tylko 50km...., a czuję się  jakbym zrobił przynajmniej 150.
Cóż... i tak trzeba jakoś dojechać... do Gliwic, w Panewnikach stwierdzam, że zupełnie nie mam dzisiaj melodii do jazdy szosami, skręcam w teren, wyjadę w Kończycach przez węzeł A4-ki. Nie lubię tego miejsca..., mógłbym pojechać przez Makoszowy, ale nadłożę kilka km dodatkowo. Nie.... to będzie dobra opcja...
Jak pomyślałem tak uczyniłem, pomimo kilku przeszkód docieram do Halemby na szosy i.... natykam się na solidny zacisk, jest kilka minut przed 8:00, wszystko jasne... im szybciej odbiję w las tym lepiej dla mnie. Kolejny kawałek i już jestem w Kończycach. Na ul. Styki przypomina mi się, że miałem pojechać obfocić kościół, teraz jednak nie mam na to czasu, może... wieczorem? Chyba, że znowu mnie poniesie... 

W lasku Makoszowskim niespodzianka... usuwane są ogrodzenia wzdłuż DTŚki... w końcu da się odbić "normalnie" przez cały park :), w pierwszej chwili przestrzeliłem to miejsce..., przez ostatni rok nie było opcji aby tędy jechać. Zawracam i jadę tak jak to kiedyś bywało...
Pozostało jeszcze kilka km... :), drogi puste.... Nie zmienia to faktu, że firmę osiągam i tak ze sporym opóźnieniem - jest 8:45
W drugą stronę
W drugą stronę © amiga

Uwaga na Bajtle

Poniedziałek, 23 czerwca 2014 · Komentarze(1)
EYES SET TO KILL - Infected

Wracam do domu... jest przed 17:00, ciepło, wieje w plecy... początkowo chcę przejechać przez lasek Makoszowski, Makoszowy i wbić się na niebieską rowerówkę, a później czerwoną... Jednak w miejscu gdzie miałem skręcić, coś mnie podkusiło... i pojechałem dalej prosto pakując się na Przyszowie... 
Teraz już nie ma innej opcji... pozostaje Chudów i wredny podjazd na Bujaków... całość w zasadzie minęła bez zatrzymania... tyle, że focąc coś mnie tknęło... jest jakaś droga rowerowa oznaczona, niby czerwona, tyle, że nie ma żadnej informacji gdzie prowadzi... 
Uwzględniając pozycję słońca wydaj mi się że powinienem wylądować gdzieś po południowej stronie Mikołowa, może nawet w Łaziskach...?
Okolice Bujakowa
Okolice Bujakowa © amiga
Na szczęście jest jakaś mapa
Na szczęście jest jakaś mapa © amiga
Nieco dalej natykam się na mapę... z idiotycznie oznaczonymi szlakami... z której niewiele wynika, ale w głowie rodzi się plan... 
Za szkołą skręcę na wschód i prosto aż do przejazdu kolejowego przed którym muszę odbić na północ inaczej wyjadę po południowej stronie Łazisk Górnych, na czym mi zupełnie nie zależy... 
Z grubsza ustalając kolejne azymuty wyjeżdżam w Mikołowie Mokre ale nie odbijam na najkrótszą drogę do Katowic..., wiem, że w pobliżu jest kamieniołom, może tam podjadę...?
Kościół św. Wawrzyńca w Mikołowie
Kościół św. Wawrzyńca w Mikołowie © amiga
Przy kościele św. Wawrzyńca
Przy kościele św. Wawrzyńca © amiga

Trochę na czuja... trafiam do kościoła św. Wawrzyńca... wygląda ciekawie, widać, że jest odnowiony, na dokładkę moją uwagę zwracają pobliskie zabudowania, również mające swoje lata... 
Jednak szkoda czas trzeba ruszać dalej, w końcu docieram do miejsca gdzie wiem, że da się dojechać tędy do kamieniołomów, a obok w zagajniku jest... stary wapiennik, spoglądam na zegarek. Za wiele nie ma czasu. Nawet do wapiennika się nie zbliżam, przedzieranie się przez uprawy nie należy do przyjemności... Za to kilkaset metrów dalej wzdłuż drogi wiem, że jest inny wapiennik z tego co pamiętam to 3 lata temu mieli się wziąć za jego odnowienie. Niestety nic się nie zmieniło :(
Na szlaku
Na szlaku © amiga
Tam jest ukryty wapiennik
Tam jest ukryty wapiennik © amiga
A ten jest widoczny z daleka
A ten jest widoczny z daleka © amiga
Posiłkując się mapami google-a staram się jakoś sensownie wyjechać na Retę-Śmiłowicką, tyle, że ścieżka w którą miałem skręcić

Uwaga na bajtle
Uwaga na bajtle © amigachyba zarosła, dokładam kilka km, ale rozpoznaję okolicę, już tędy kiedyś jechałem... powinno być bocianie gniazdo, może w końcu zrobię im zdjęcia. Niestety gniazdo jest puste, ale nie wygląda na opuszczone... Gdzie ptaki? Na polach? Nie wiem...

jadąc zakosami w końcu wyjeżdżam tam gdzie chciałem, widzę też że w końcu w powiecie Mikołowskim poprawiły się oznaczenia ścieżek... Do ideału jeszcze wiele brakuje... ale jest naprawdę nieźle... Nie muszę spoglądać na endomondo by ustalić co dalej.
Starganiec :)
Starganiec :) © amiga

Zegarek wskazuje 20:00, trochę chyba przesadziłem z dzisiejszą wycieczką, pozostało odbić na Starganiec i jak najszybciej dotrzeć do domu... 

Już na miejscu czuję zmęczenie, nie wiem czy nie przegiąłem...

do pracy w poniedziałek

Poniedziałek, 23 czerwca 2014 · Komentarze(0)
WINDS OF PLAGUE - Open The Gates Of Hell

Zupełnie bezrowerowy weekend, przeznaczony na podkurowanie się, chociaż trochę... w końcu trzeba, za to za diabła nie chce mi się nigdzie dzisiaj jechać, dopadł mnie chyba leń. W końcu jednak wybiła 7:09 i siedzę na rowerze, ujechałem może 300-400m i... coś mi się przypomniało, sprawdzam plecak...
Skleroza nie boli... muszę wrócić... mija kilka minut..., pięknie...
Gnam do pracy szosami... początkowo chcę skrócić przejazd przez bałtycką, tyle, że na skrzyżowaniu zrobił się mały zator, czekanie na możliwość zjazdu jest bezcelowe, to co zyskam na skrócie stracę na  czekaniu na możliwość zjazdu. Jadę dalej i jakoś idealnie trafiam na zielone... więc wjazd na Panewnicką nie stanowił problemu. 

Dopiero tutaj czuję, że wieje zachodni wiatr... w domu tego nie sprawdziłem, brakło czasu... cóż, nie pierwszy raz... zresztą cały poprzedni tydzień był podobny. Zastanawiam się czy po drodze nie podjechać na jakąś myjnię, rower już jest pokryty warstwą brudu... napęd też... Jednak nie w tej chwili nie gdy jadę do firmy... i to z opóźnieniem....

Jeszcze trochę..., w Zabrzu prawie standardowo odpuszczam skręt na centrum, jednak ul Miła jest,.... miła :)
Moją uwagę przykuwa za to nowy kościół w Końcycach, jest lekko ukryty, ale jego bryła, użyte materiały i wykończenie są niesamowite, Może wracając zatrzymam się tutaj na małą sesję?

Ognisko nad Stargańcem
Ognisko nad Stargańcem © amiga

weekend czas zacząć...

Piątek, 20 czerwca 2014 · Komentarze(1)
DEICIDE - End the Wrath of God

Wracam... jest 17:25... nie mam ochoty na nic, tym bardziej, że niebo jest nieco zasnute chmurami, a new.meteo.pl twierdzi, że może popadać, chcę zdążyć przed deszczem. Jadę po szosach, po... pustych szosach :) Dość szybko mijam kolejne miasta, dzielnice, aż do... Wirka, gdzie widzę, że opuszczane są szlabany na przejeździe kolejowym... to... 4 raz w tym tygodniu i 2 dzisiaj... tyle, że wiem, iż w prawo jest droga która można ominąć tą przeszkodę, wcześnie z nie korzystałem, jednak 2 dni temu zauważyłem, że część samochodów tam skręca.. więc powinno dać się przejechać... W domu w środę sprawdziłem i faktycznie nadkładając jakiś kilometr powinienem ominąć przejazd wyjeżdżając z drugiej strony. Okazuje się, że tuż za wiaduktem jest znana mi droga, czerwona ścieżka rowerowa prowadząca przez Rudę :) Dalej już wszystko znajome, rowerówką jadę jeszcze kilka km, na szczyt mrówczej górki.
Do domu docieram przed deszczem. Zaczyna padać dopiero po 2 godzinach... i po co się tak spieszyłem?
Piękny Śląsk
Piękny Śląsk © amiga

piątek... po świętach

Piątek, 20 czerwca 2014 · Komentarze(0)
WARBRINGER - Black Sun, Black Moon

Po krótkiej świątecznej przerwie i odpoczynku od rowera, pora na wyjazd do Gliwic, do pracy, w zasadzie mógłbym wziąć wole... ale... wiem, że będzie spokojniej, mniej pracowników, będę mógł dokończyć kilka spraw... będzie czas na testy... Jadę...

W chwili wyjazdu jest 7:26 - padł rekord późnego wyjazdu w tym tygodniu, tyle, że to nie ma większego znaczenia. Przedłużony weekend dla niektórych skutkuje zupełnie pustymi drogami, jest prawie jak w niedzielę :), tyle, tylko, że wiejący w pysk wiatr niespecjalnie ułatwia mi dojazd....Co ciekawe po raz trzeci w tym tygodniu stoję na przejeździe na Wirku, coś co wcześniej zdarzało się raz na miesiąc... 

Przez Pawłów przebijam się podobnie jak ostatnio skręcając w kierunku Kończyć i ul miłej, to chyba na ten czas najlepsza opcja... i najmniej rozkopany wariant, pomimo tego, że fragment Rogoźnickiej jest nieciekawy a przejazd przez lasek Makoszowski od tej strony to też wbicie się w plac budowy DTŚki... 

Na zjeździe na ul. Odrowążów w Gliwicach wiatr jest tak silny, że pomimo dopedałowywania, rower ledwo osiąga 25km/h podczas gdy w normalny dzień sam toczy się ponad 30 a ze wspomaganiem zdarzało mi się zbliżać do ok 50km/h. Dobrze, że to ostatnie kilka km, za to liczę na to, że wracając wiatr mnie wspomoże...

Tablica informacyjna przy bunkrze w Rudzie Śląskiej - Kochłowicach
Tablica informacyjna przy bunkrze w Rudzie Śląskiej - Kochłowicach © amiga

po bunkrach

Środa, 18 czerwca 2014 · Komentarze(1)
VOIVOD - Kluskap O' Kom
Kolejny zajebiście długi dzień, czuję się zmęczony, spróbuję doładować baterie w terenie, tylko co tutaj zrobić by się nie powtarzać? Krótko przed wyjazdem zaznaczam sobie kilka - 11 bunkrów w lasach Rudy Śląskiej.Najlepsza opcja dojazdu to czerwony szlak w Rudzie Śląskiej, potem już będzie błądzenie szukanie. Kilka lokalizacji zaskakuje, bo... musiałem je minąć przynajmniej kilkadziesiąt razy, czemu ich nie zauważyłem?
Początek trasy przez hałdę w Sośnicy. Na zjeździe z hałdy w kierunku Kończyc... czuję, że pływa mi tylne koło, zresztą czułem nieco wcześniej, że uderzyłem w kamień.... na oponach 700x42 przy 60 PSI to nie mogło skończyć się inaczej... Staję i wymieniam dętkę... Zastanawiam się czy są jakieś opony dla 700xXX które są w stanie radzić sobie w terenie... na kamieniach... prawdę powiedziawszy to rozmiar jest bardziej pod szosówkę... więc nie ma co się łudzić. Szarak to rower raczej na długie wycieczki po drogach z opcją wjazdu w teren a nie pełnoprawny rower terenowy.
Po 15 minutach ruszam dalej, mijam starą hałdę w Makoszowach i w końcu docieram do czerwonego szlaku, na wirku zjeżdżam z niego kierując się kopalnię Halemba i dalej na pierwszy bunkier. Wspomagam się endomondo... zatrzymuję się, bunkier powinienem już widzieć, rozglądam się... i... jest... zarzucony śmieciami... :(
Strasznie zarzucony śmieciami
Strasznie zarzucony śmieciami © amiga
Kilka fot i ruszam dalej, nie podobało mi się to co widziałem. Google maps twierdziło, że obok powinna prowadzić ścieżka... nie ma jej, jadę dalej "główną drogą" i odbijam na azymut by dotrzeć do pobliskiego drugiego bunkra. Ten jest odsunięty od drogi i jego stan jest lepszy, przynajmniej nie na tylu śmieci, chociaż widać, że nie raz odbywały się tutaj libacje... 
Trochę bardziej ukryty w lesie
Trochę bardziej ukryty w lesie © amiga

jakieś 300m dalej powinienem mieć możliwość dotarcia do 2 kolejnych bunkrów po 2 stronach ścieżki... tyle, że ścieżka traci się w polu, została zaorana obsiana średnio mam ochotę przedzierać się przez pole próbuję dotrzeć do miedzy i zejść gdzieś w dół... 
"Granicami Kultur" (mądre słowo oznaczające czasami dosłownie nic) docieram do jakiejś ścieżki, widzę, że jest szansa na dotarcie do bunkra z innej strony, po raz kolejny jednak ścieżka kończy się w polu... Wiem że po mojej lewej stronie jest droga w odległości może 100m, przedzieram się... jest grząsko, tracę dobre 20 minut... 

Piękny widok na śląsk
Piękny widok na śląsk © amiga
Uff...
Ulicami G.Zapolskiej i M.Kuncewiczowej i M.Dąbrowskiej dojeżdżam do kolejnego miejsca gdzie liczę na możliwość znalezienia drogi do bunkra... tyle, że wiele się zmieniło w ty miejscu od czasu ostatniego aktualizacji zdjęć satelitarnych na google-u. Sporo nowych budynków, nie ma ścieżki, nie ma niczego. Pora odpuścić te dwa bunkry, przede mną jest ich jeszcze sporo. Może nie będą tak kłopotliwe?

Przynajmniej jeden jest dobrze utrzymany
Przynajmniej jeden jest dobrze utrzymany © amiga
Może kiedyś będzie otwarty do zwiedzania
Może kiedyś będzie otwarty do zwiedzania © amiga
Kolejny bunkier jest na szczęście "zadbany" znajduje się na terenie ogródków działkowych i wygląda nieźle, ciekawe kiedy można go zwiedzać... robię kilka fot i jadę dalej... wzdłuż ścieżki przy A4-ce. Tam natykam się na lochę z młodymi... jest może 10m ode mnie... na szczęście nie próbuje mnie dopaść, odchodzi... strasząc jakieś dziewoje idące z drugiej strony ;)
Na szczycie górki
Na szczycie górki © amiga

Kolejny bunkier w pobliżu Kochłowic... dojazd przez pola... ale szerokimi ścieżkami, nie mam żadnych problemów z jego namierzeniem. Szybko osiągam cel i kieruję się na Radoszowy, tutaj byłem już 3 lata temu... i wiem, że warto... Niestety przez ten czas układ ścieżek nieco się zmienił... :( znowu kluczę kombinując jak dojechać, google maps niestety nie pomaga...  odnajduję jeden bunkier... drugi domyślam się raczej gdzie jest, ale średnio mam ochotę przedzierać się przez bujną roślinność...
Kolejny bunkier ukryty w zaroślach
Kolejny bunkier ukryty w zaroślach © amiga
Chyba dawno nikt tutaj nie grał
Chyba dawno nikt tutaj nie grał © amiga

W końcu spoglądam na zegarek... chyba na dzisiaj starczy, zostawię sobie resztę bunkrów na kiedyś... raczej nie uciekną, a wyburzenie praktycznie jest niemożliwe (chociaż znam taki przypadek z Zabrza Zaborza) Odbijam nowiutkim asfaltem an Katowice... i przeżywam szok... oprócz pięknego asfaltu... powstaje ścieżka rowerowa, ale nie taka na opd...ol ale z prawdziwego zdarzenia, wyasfaltowana, prosta, bez krawężniknów i innych niespodzianek. Czyli jednak można...
To po prawej to nowa rowerówka
To po prawej to nowa rowerówka © amiga
Jeszcze się buduje
Jeszcze się buduje © amiga

Docieram do Panewnik... jeszcze kilka km i jestem w domu... pora odpocząć... :)

środa przedświąteczna

Środa, 18 czerwca 2014 · Komentarze(0)
MARATHONMANN - Wo Ein Versprechen Noch Was Wert Ist
Zapowiada się kolejny ciężki dzień, próbuje się zmusić do szybszego wyjazdu i... nic to nie daje... na zewnątrz jestem dopiero o 7:15. Skutkuje to oczywiście zwiększonym ruchem na drogach... Cóż taki los... 
Spory korek przed Kochłowicami, zabawa w kluczenie pomiędzy samochodami, na Wirku za to po raz kolejny natykam się na zamknięte szlabany. Coś co prawie nigdy się nie zdarza..., pora taka, czy zwiększony ruch na tej trasie? 
Dobrze, że dzisiaj pociąg jedzie, a nie stoi i czeka na nie wiadomo co... kilku minutowy postój i prowadzę peleton samochodowy do skrzyżowania z Bielszowicką na którym znowu muszę odstać... Mijam Bielszowice..., Pawłów z rozkopanymi drogami i... zamiast w kierunku centrum Zabrza jadę przez ul Miłą w kierunku Makoszów i lasku Makoszowskiego... 
Minęła 8:00, na drogach zaczyna się luzować... chyba lekko przyspieszam... firma jest 6km dalej..., już niedaleko...
tyle, że na Odrowążów czeka mnie zabawa w ciuciubabkę z koparką... mam nadzieję, że za chwilę skręci..., bo tutaj wiele nie zrobię... na chodnik się nie ma jak dostać... a wyprzedzić też się nie uda... za dużo samochodów na drugim pasie... Trwa to dobre 2-3 minuty, w końcu koparka odbija... w boczną drogę... jeszcze chwila i jestem w firmie :)
Już ze 4 lata tam nie byłem
Już ze 4 lata tam nie byłem © amiga

do domu po lesie

Wtorek, 17 czerwca 2014 · Komentarze(0)
IN THIS MOMENT - Beautiful Tragedy

Kolejne późne wyjście... jest 17:15... prognozy wspominają coś o możliwych deszczach...  nie mam ochoty na moknięcie... wracam po szosach, będę za to nieco szybciej w domu. Za wiaduktem za Sośnicą coś mnie jednak korci by wjechać w las... skręcam, lasek Makoszowski, później trochę szos i witam się z ul Wiosenną :) Dalej za Kończycami wbijam się na standardowy szlak leśny wiodący przez Halembę, Starą Kuźnię i Panewniki. Tyle, że w kilku miejscach muszę zwolnić... niestety wycinka zrobiła swoje... tzn bardziej ciężki sprzęt który jest do tego wykorzystany, na dokładkę w kilku miejscach zauważam kałuże..., czyżby padało? Siedząc w pracy mogłem tego nie zauważyć... 
Za to udaje się do domu dojechać bez moknięcia, opady mnie ominęły :)
Kolejne z miejsc które na mnie czeka
Kolejne z miejsc które na mnie czeka © amiga

wtorek szosowy

Wtorek, 17 czerwca 2014 · Komentarze(0)
IN THIS MOMENT - Whore

Poranek chłodnawy i drugi dzień zmagania się z samym sobą, dalej męczy mnie kaszel... co jest... Na rowerze jestem 5 min wcześnie niż wczoraj, jest więc jakiś postęp..., za to wiatr dalej utrzymuje swój kierunek utrudniając mi jazdę... 
Kręcenie zupełnie mi nie idzie... mrówcza górka w Kochłowicach jest dzisiaj  sporym wyzwaniem, spoglądam na puls... ledwie 140... znaczy się, że się op...am... ale nie mogę się zmusić do czegoś więcej... organizm odmawia współpracy. Na Wirku mała niespodzianka... zamknięty przejazd kolejowy... zmuszony jestem czekać... tyle, że widzę iż lokomotywa stoi jakieś 100 m dalej i nie na najmniejszego zamiaru jechać... po kilku minutach czekania mam dość, pora złamać przepisy... chwilę później jestem już z drugiej strony i mam 2 pasy tylko dla siebie :), Bielszowice również puste i Pawłów... ciekawe kiedy zapamiętam, że sąw tej chwili tutaj problemu z przejezdnością :)
Pewnie nieprędko... 
Końcówka to przejazd przez lasek Makoszowski i Gliwice... przy bramie spoglądam na licznik i czas.... jeszcze nie ma tragedii 1:11 jest do przyjęcia... chociaż wolałbym by było 00:55, ale coś czuję, że ten rok nie będzie najlepszy dla mnie...

Dawno tam nie byłem, kiedy znajdę czas
Dawno tam nie byłem, kiedy znajdę czas © amiga

powrót lasami

Poniedziałek, 16 czerwca 2014 · Komentarze(0)
TERROR - Hard Lessons

Wychodzę z firmy ok 17:30... późno, ale to, że dzień będzie długi było od dawna pewne... muszę odreagować, jest ciepło... może to jeszcze nie letnie temperatury..., ale i tak jest nieźle, tym bardziej, że niebo błękitne. 
Jadę na hałdę w Sośnicy..., tuż za nowym wiaduktem na Sośnicy widzę jak powoli ciężki sprzęt opuszcza plac budowy. Jest nieźle...m jeszcze trochę i znowu wszystko będzie przejezdne :)
Dość zgrabnie przewalam się przez hałdę i już jestem w Makoszowach... 
Dalej skręcam na wały wzdłuż Kłodnicy i uświadamiam sobie, że... dawno już nie jechałem przez Borową Wieś... trzeba to dzisiaj odrobić, ostatnio trwała tutaj w najlepsze wymiana asfaltu..., dzisiaj jest inaczej... równiutka, gładziutka powierzchnia... Rowerek sunie po niej bezgłośnie. Odbijam na Helembę strasząc wędkarzy przy stawie... Strasznie dużo ich dzisiaj... pogoda zrobiła swoje.
Z Halemby do Panewnik dalej jadę leśnymi szlakami, nie spieszy mi się, mam jeszcze trochę czasu. Jeszcze tylko krótka przerwa przy boisku Kolejarza w Piotrowicach i... jestem w domu
Maki na polach
Maki na polach © amiga