poniedziałek po rowerowym weekendzie
Poniedziałek, 16 czerwca 2014
· Komentarze(0)
Kategoria do 34km, Do/Z Pracy, Solo, W jedną stronę
MARATHONMANN - Wir Sind Immer Noch Hier
Zaczyna się nowy ale krótki tydzień, po weekendowym spotkaniu integracyjnym pozostały dobre wspomnienia. Za to dzisiaj problemy ze wstaniem, dyskomfort po stłuczeniu, czuję się nieszczególnie. Jestem już pewien, że Grassor w tym roku nie dla mnie. Trochę szkoda bo była by okazja sprawdzić się na długim dystansie, ale problemy ze "zdrowiem" zbyt długo się ciągną. Zresztą cały ten rok jest pod patronatem NFZ...
Za to poranek chłodny ale słoneczny, prognozy optymistyczne, więc w końcu ok 7:15 wsiadam na rower, wiatr wyraźnie mnie dzisiaj nie będzie rozpieszczał, czuję, że wieje od zachodu... Drogi zawalone, od samego początku jestem zmuszony przebijać się pomiędzy samochodami czy wlec się a to za busem a to za koparką. Na dokładkę zapomniałem o nowych wykopkach na Pawłowie i zmuszony jestem przepychać rower po piachu kamieniach. Może nie powinienem narzekać bo... i tak cały czas jadę, ale... odcinek z super szybkiego zrobił się obłędnie wolny. Zastanawiam się kiedy to się skończy... remont tego odcinka trwa już drugi rok z drobnymi przerwami gdy nic się nie dzieje. Gdyby była pewność że w lesie jest sucho to pewnie powróciłbym z rana na leśne dukty tyle, że tam leśnicy pozastawiali wiele pułapek w postaci wycinek drzew. Ciężki sprzęt w kilku miejscach zniszczył podłoże... i tak jak kiedyś po deszczu było tam trochę kałuż, ale wszystko przejezdne, to teraz wystarczy trochę wody i robi się jedna wielka breja.
Centrum Zabrza wita mnie kolejnymi korkami..., zmuszony jestem uciekać na chodnik, denerwujące, w efekcie decyduję się na przejazd przez lasek Makoszowski. Tutaj dla odmiany trwają końcowe prace przy DTŚce, wygląda na to, że wkrótce da się tędy normalnie jeździć, ideałem by było gdyby zrobili jeszcze coś z tym gruzem na drodze :)
Widok z hałdy w Halembie © amiga
Zaczyna się nowy ale krótki tydzień, po weekendowym spotkaniu integracyjnym pozostały dobre wspomnienia. Za to dzisiaj problemy ze wstaniem, dyskomfort po stłuczeniu, czuję się nieszczególnie. Jestem już pewien, że Grassor w tym roku nie dla mnie. Trochę szkoda bo była by okazja sprawdzić się na długim dystansie, ale problemy ze "zdrowiem" zbyt długo się ciągną. Zresztą cały ten rok jest pod patronatem NFZ...
Za to poranek chłodny ale słoneczny, prognozy optymistyczne, więc w końcu ok 7:15 wsiadam na rower, wiatr wyraźnie mnie dzisiaj nie będzie rozpieszczał, czuję, że wieje od zachodu... Drogi zawalone, od samego początku jestem zmuszony przebijać się pomiędzy samochodami czy wlec się a to za busem a to za koparką. Na dokładkę zapomniałem o nowych wykopkach na Pawłowie i zmuszony jestem przepychać rower po piachu kamieniach. Może nie powinienem narzekać bo... i tak cały czas jadę, ale... odcinek z super szybkiego zrobił się obłędnie wolny. Zastanawiam się kiedy to się skończy... remont tego odcinka trwa już drugi rok z drobnymi przerwami gdy nic się nie dzieje. Gdyby była pewność że w lesie jest sucho to pewnie powróciłbym z rana na leśne dukty tyle, że tam leśnicy pozastawiali wiele pułapek w postaci wycinek drzew. Ciężki sprzęt w kilku miejscach zniszczył podłoże... i tak jak kiedyś po deszczu było tam trochę kałuż, ale wszystko przejezdne, to teraz wystarczy trochę wody i robi się jedna wielka breja.
Centrum Zabrza wita mnie kolejnymi korkami..., zmuszony jestem uciekać na chodnik, denerwujące, w efekcie decyduję się na przejazd przez lasek Makoszowski. Tutaj dla odmiany trwają końcowe prace przy DTŚce, wygląda na to, że wkrótce da się tędy normalnie jeździć, ideałem by było gdyby zrobili jeszcze coś z tym gruzem na drodze :)
Widok z hałdy w Halembie © amiga