Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2014

Dystans całkowity:1657.81 km (w terenie 307.00 km; 18.52%)
Czas w ruchu:77:41
Średnia prędkość:21.34 km/h
Maksymalna prędkość:58.29 km/h
Suma podjazdów:10500 m
Maks. tętno maksymalne:198 (107 %)
Maks. tętno średnie:139 (75 %)
Suma kalorii:58351 kcal
Liczba aktywności:44
Średnio na aktywność:37.68 km i 1h 45m
Więcej statystyk

poniedziałek po rowerowym weekendzie

Poniedziałek, 16 czerwca 2014 · Komentarze(0)
MARATHONMANN - Wir Sind Immer Noch Hier

Zaczyna się nowy ale krótki tydzień, po weekendowym spotkaniu integracyjnym pozostały dobre wspomnienia. Za to dzisiaj problemy ze wstaniem, dyskomfort po stłuczeniu, czuję się nieszczególnie. Jestem już pewien, że Grassor w tym roku nie dla mnie. Trochę szkoda bo była by okazja sprawdzić się na długim dystansie, ale problemy ze "zdrowiem" zbyt długo się ciągną. Zresztą cały ten rok jest pod patronatem NFZ... 

Za to poranek chłodny ale słoneczny, prognozy optymistyczne, więc w końcu ok 7:15 wsiadam na rower, wiatr wyraźnie mnie dzisiaj nie będzie rozpieszczał, czuję, że wieje od zachodu... Drogi zawalone, od samego początku jestem zmuszony przebijać się pomiędzy samochodami czy wlec się a to za busem a to za koparką. Na dokładkę zapomniałem o nowych wykopkach na Pawłowie i zmuszony jestem przepychać rower po piachu kamieniach. Może nie powinienem narzekać bo... i tak cały czas jadę, ale... odcinek z super szybkiego zrobił się obłędnie wolny. Zastanawiam się kiedy to się skończy... remont tego odcinka trwa już drugi rok z drobnymi przerwami gdy nic się nie dzieje. Gdyby była pewność że w lesie jest sucho to pewnie powróciłbym z rana na leśne dukty tyle, że tam leśnicy pozastawiali wiele pułapek w postaci wycinek drzew. Ciężki sprzęt w kilku miejscach zniszczył podłoże... i tak jak kiedyś po deszczu było tam trochę kałuż, ale wszystko przejezdne, to teraz wystarczy trochę wody i robi się jedna wielka breja. 

Centrum Zabrza wita mnie kolejnymi korkami..., zmuszony jestem uciekać na chodnik, denerwujące, w efekcie decyduję się na przejazd przez lasek Makoszowski. Tutaj dla odmiany trwają końcowe prace przy DTŚce, wygląda na to, że wkrótce da się tędy normalnie jeździć, ideałem by było gdyby zrobili jeszcze coś z tym gruzem na drodze :)


Widok z hałdy w Halembie
Widok z hałdy w Halembie © amiga

Powrót z Siewierza

Niedziela, 15 czerwca 2014 · Komentarze(0)
ARCH ENEMY - War Eternal

Minął wieczór i noc spotkania integracyjnego, wszyscy nieźle się bawili, a już na 100% rowerzyści.
Pomimo tego, że ze sceny zszedłem ok 3:00 budzę się o 7:00 i... co dalej...., na placu pustki.., śniadania za ok 2 godziny. Pozbierałem się i poszedłem na mały rekonesans po okolicy, zobaczyć pobliski zalew. Na rower jest zdecydowanie za wcześnie..., a już na 100% nie w wersji szosowej. 

Zajazd Leśny w Siewierzu
Zajazd Leśny w Siewierzu © amiga

Wracam przed 10:00, trafiam na śniadanie..., chwila rozmowy z bikerami i ustalamy, że wracamy ok 11:30, wariant skrócony, bocznymi drogami, z grubsza do pokonania ok 60km. Wracających jest nieco mniej, część osób ma inne plany na dzisiaj, kilka wyjechało wcześniej,  rana czy dzień wcześniej, niektórzy wracają samochodami, a na starcie staje kilkanaście osób. 


Początkowo jedziemy lasami, pierwsze 10km to las jednak dalej wjeżdżamy do Zadzienia, Mierzęcic i pierwsza premia górska w Nowej Wsi. Na szczycie witają nas dzwony kościoła, odpust i... otwarty sklep. Z tego ostatniego dość skrzętnie korzystamy. 

Pożegnanie w Świerklańcu
Pożegnanie w Świerklańcu © amiga
Po kilku minutach ruszamy... i chwila dowiaduję się, że to nie był najbardziej hardcorowy podjazd zaplanowany przez Darka na dzisiaj... jest jeszcze jeden... za Świerklańcem w Kozłowej Górze :) i muszę przyznać, że faktycznie było gdzie się spocić..., w między czasie odłączył się od nas Jacek spieszący się do Chorzowa. 


Reszta ekipy gna dalej. Na rynku w Radzionkowie kolejna przerwa..., czas na kąpiel ;)

Przerwa w Radzionkowie
Przerwa w Radzionkowie © amiga
Trzeba się ochłodzić
Trzeba się ochłodzić © amiga
Czas jednak goni więc zbieramy się i jedziemy dalej, wkrótce osiągamy Miechowice, Zabrze i w końcu Gliwice, po drodze odłączają się kolejne osoby. Do bram firmy dociera garstka pracowników, tam dłuższa chwila na przepakowanie się i po kilkudziesięciu minutach każdy rusza do domu. 

Już w Gliwicach
Już w Gliwicach © amiga

Odbijam na Katowice na standardową drogę dojazdową, ale na Sośnicy stwierdzam, że chyba najwyższa pora coś zjeść, rozglądam się za jakimś sklepem i trafiam na lokalnego fastfooda. Tego mi chyba było potrzeba. 30 min później siedzę znowu na rowerze powoli bliżając się do domu. Muszę przyznać, że czuję zmęczenie...., ale też jestem zaskoczony jak niesamowici są współpracownicy, w 2 dni zaliczyliśmy ok 140km w dość sporą ekipą... Liczę na powtórzenie takich wyjazdów..., niekoniecznie na spotkanie integracyjne które dopiero za rok..., może uda się zorganizować coś wcześniej?





Spotkanie integracyjne Siewierz 2014

Sobota, 14 czerwca 2014 · Komentarze(1)
Amanda Palmer - Guitar Hero

Sobota... wybiła 4:00, wstaję a w zasadzie to zwlekam się..., to nie moja pora na wstawanie. Zbieram się, ale idzie mi to nieskładnie, w nocy około pierwszej słyszałem, że coś się stało o kołem, ssyk i widziałem, że uciekło powietrze z koła. Czemu?
Dopiero z rana sprawdziłem co się stało: puściła łatka... więc dla świętego spokoju połatałem ją założyłem i w drogę o 5:20.
Około 6:30 melduję się pod firmą, dzwoni Darek... spóźni się nieco... awaria rowera... 

Ekipa się zbiera
Ekipa się zbiera © amiga

Otwieram pomieszczenia, zbieram gadżety i wkrótce docierają kolejni rowerzyści... w ciągu 30 minut jesteśmy już w komplecie, możemy jechać na... firmowe spotkanie integracyjne w Siewierzu.
Udało się zebrać 29 osób, tylko jedna zrezygnowała ze względy na anginę, resztę nie przestraszyły prognozy i możliwe lokalne burze.
Kwiat Etisoftu na trasie
Kwiat Etisoftu na trasie © amiga

Ruszamy z 25 minutowym opóźnieniem... prowadzimy z Darkiem na zmianę, krótka przerwa w okolicy stadionu Piasta, dołącza do nas Natalia, nieco dalej przed leśną czeka na nas 2 kolejnych uczestników w Rokitnicy dołącza się kolejne kilka osób. Silną grupą jedziemy dalej.

Chwila przerwy
Chwila przerwy © amiga

Pierwszy fragment jest mocno pofałdowany, to tutaj spodziewamy się największych kłopotów, okolice Ostoi Miechowickiej i DSD oraz droga do Nakła Śląskiego mogą stwarzać problemy.
Wszyscy zadowoleni
Wszyscy zadowoleni © amiga

Nikt się jednak nie poddaje, wszyscy jadą, tempo oczywiście różne, niemniej na krótkich postojach grupa łączy się. 
Pierwszy "duży" postój przy tulipanowcach w Miechowickiej Ostoi Leśnej, kolejny nieco krótszy w okolicy DSD.
Dojeżdżając do jeziora Chechło-Nakło zaczyna delikatnie kropić, stajemy w pobliskich knajpkach, na zachodzie widać ciemne chmury, spróbujemy przeczekać. 
Trzeba przeczekać chwilę
Trzeba przeczekać chwilę © amiga
Krzysiek
Krzysiek © amiga
Agnieszka ;)
Agnieszka ;) © amiga
Tomek pozuje z misiem
Tomek pozuje z misiem © amiga
Burze nas ominęły, 30 minut później ruszamy dalej, zaczyna się odcinek leśny, z dala od zgiełku, od dróg, ruchu... chyba też dodatkowe siły wstąpiły w kolegów i koleżanki, może dlatego, że to już półmetek? Kierujemy się na Pasieki w pobliżu Bibieli, chcemy pokazać zalaną kopalnię, a w zasadzie to co jest w tym miejscu, czyli urokliwe mieniące się stawili i.... ruiny (jest ich niewiele).
Gnamy ile sił w nogach
Gnamy ile sił w nogach © amiga

Po krótkim odpoczynku pora ruszyć dalej, musimy wydostać się w okolicy Ożarowic, peleton zaczyna się delikatnie rwać, ponownie łączymy się w pobliżu lotniska. 
I co z tego, że teren
I co z tego, że teren © amiga

Czeka nas prostszy kawałek po szosach, ale na otwartym terenie, przejeżdżamy przez Zendek i na chwilę zatrzymuję się przy kościele gdzie witwa nas Olga ;), tyle, że pozostali bikerzy jadą dalej bez zatrzymania..., a mogliśmy uzupełnić elektrolity :)
Co ciekawe im bliżej jesteśmy Siewierza tym szybciej jedziemy..., to dość zaskakujące. Przy bunkrze zostajemy z Darkiem tyłu i chwilę trwa zanim doganiamy resztę, Darek ciągnie do przodu, ja zostaję z tyłu by nikt nie został gdzieś w lesie.
Kolejna przerwa... w okolicach Zendka
Kolejna przerwa... w okolicach Zendka © amiga
Powoli ruszamy dalej
Powoli ruszamy dalej © amiga
Darek zamyka peleton
Darek zamyka peleton © amiga

Przed nami ostatni 12-13km odcinek po lesie, wkrótce mała przeprawa po piachach - na szczęście to krótki odcinek 300-400m, słyszę kilka uwag pod adresem projektanta trasy - czyli mnie bo... to moja robota w tym miejscu... Na szczęście dalej jest już bezproblemowo. Pod koniec krótki deszcz wymusza na nas założenie przeciwdeszczówek. Ostatnia zbiórka tuż przed zajazdem leśnym i w komplecie wjeżdżamy na teren ośrodka. 
Zaskoczenie, na naszą cześć zostały odpalone szampany, ludzie wiwatują..., szok, widzę, że na wszystkich to działa... wszyscy zadowoleni.
Dobry duch EBT
Dobry duch EBT © amiga

Już później rozmawiając z kolegami, koleżankami to... nie było nikogo kto by żałował wyjazdu, pomimo tego, że kilka osób zrobiło życiową trasę a niektórzy byli w tym roku pierwszy raz na rowerze. 
Zaskoczyła też średnia, bo wszyscy z którymi rozmawialiśmy twierdzili, że 15km/h przy tak dużej grupie jest nie do utrzymania..., a nam wyszło ok 18km/h. Mało tego spodziewaliśmy się awarii, a było ich zaskakująco mało, jedna guma jeszcze przed ruszeniem z Gliwic i drobne problemu z kołem w jednym z rowerów... ale to wszystko udało się dość szybko usunąć i problem w zasadzie nie istniał...  

przed weekendem

Piątek, 13 czerwca 2014 · Komentarze(1)
B. B. King - The Thrill Is Gone

Koniec roboczego tygodnia... wychodzę po 17:00, jedyne o czym myślę, to jak najszybciej dotrzeć do domu i dokończyć przygotowania do jutrzejszego wyjazdu, gonię więc szosami. Drogi puściutkie, zero ruchy, nawet światła tam gdzie mogą dzisiaj pomagają. Korzystam z zielonej fali ;) Silny wiatr w plecy pomaga, ale jest coś co mi się nie podoba, prognozy wskazują na możliwość wystąpienia silnych lokalnych burz. Widzę, że po niebie suną ciemne chmury, oby tylko dzisiaj mnie ominęły... 
Na szczęście udaje mi się dotrzeć do domu, na sucho..., może jedynie nieco się spociłem ;)
Teraz zostało przygotować się do jutrzejszego wyjazdu i spać...
W Zabrzu... w parku
W Zabrzu... w parku © amiga

Piątkowy poranek

Piątek, 13 czerwca 2014 · Komentarze(0)
Roger Waters & Sinead O'Connor - Mother

Niby ostatni dzień pracy, ale nie ostatni rowerowy w tym tygodniu, weekend szykuje ciekawy, wraz z Darkiem będziemy prowadzić "wycieczkę" do Siewierza, chyba obydwoje odczuwamy jaką presję, średnio się czuję jako przewodnik... tym bardziej, że spora część będzie prowadziła przez tereny znane Darkowi - okolice Tarnowskich Gór, Miasteczka śląskiego, Bibieli... 
Ale z rana nie muszę jeszcze się tym przejmować, plan na poranek to dojechać do pracy ;) Jakimś cudem udaje mi się wyjść tuż przed 7:00, może to stres? Ciągnę szosami, bo o innej opcji raczej nie myślę i tak pewnie będzie ciężko dzisiaj..., drogi względnie puste, dopiero przed ósmą samochodów jest wyraźnie więcej i standardowo jestem w tym czasie w Zabrzu. Ze względu a nowe wykopki na Pawłowie zmieniam nieco plan i przebijam się w kierunku Makoszow, a tam klasycznie do lasku i dalej na Gliwice.
W drodze
W drodze © amiga

sprawdzając ścieżki na Halembie

Czwartek, 12 czerwca 2014 · Komentarze(0)
Aerosmith - Cryin

Wiatrzysko wieje dalej z północnego zachodu, po szosach miałbym dzisiaj szybki powrót, jednak czuję się jakiś osłabiony, to... nie za dobrze, decyduję się na przejazd po terenie, tyle ile się da, ale z pominięciem hałdy w Sośnicy. Za Starą Kuźnią postanawiam pojechać nieco inaczej niż zwykle, korci mnie by sprawdzić gdzie prowadzi ścieżka wzdłuż starej hałdy. Szuterek początkowo szeroki jednak im dalej tym ścieżka robi się węższa, kończy się mostkiem nad Kłodnicą, wcześniej tutaj nie byłem i tylko z grubsza orientuję się w którym miejscu jestem, prawdopodobnie wyjadę gdzieś w Kochłowicach, ale w którym miejscu, przy okazji sprawdzam kilka okolicznych ścieżek, czy da się nimi przejechać. Niestety kończą się dość szybko albo na czyjejś posesji, albo w bagnie. Zawracam i dojeżdżam do Kochłowickiej, tutaj już jestem prawie u siebie. Na koniec skręcam w kierunku Kokocińca i ląduję na Ligocie gdzie już bez żadnych udziwnień kieruję się do domu.
Okolice hałdy na Halembie
Okolice hałdy na Halembie © amiga
Przed mostkiem na Kłodnicy
Przed mostkiem na Kłodnicy © amiga

kolejny poranek po szosach

Czwartek, 12 czerwca 2014 · Komentarze(0)
KISS - I Was Made For Loving You

Wyraźnie chłodniej niż wczoraj, jednak dalej to 19 stopni, znowu późno wyjeżdżam, na zegarku jest coś koło 7:20, wiatr wyraźnie zmienił kierunek, tym razem mam go w twarz, czuję, że wieje z północnego zachodu. To oznacza jedno, nie będzie lekko, 30 km pod górkę, a jeszcze strach przed ew uszkodzeniem kolejnych szprych. Możliwe, że to był tylko przypadek, ale jeżeli pozostałe też są zmęczone? W razie czego wiozę zapasowe szprychy. Po głowie chodzi mi tez możliwość wstawienia rowera do serwisu z rana...
jednak już po dojeździe gdy zabieram się za pracę zupełnie mi to wypada z głowy, są inne problemy...
Lasek Makoszowski
Lasek Makoszowski © amiga

Zerwana szprycha

Środa, 11 czerwca 2014 · Komentarze(0)
Manowar - Warriors Of The World United

Wracam z pracy, dzień był ciężki, chcę pojechać dzisiaj przez Mikołów, może zahaczyć nawet o Ogród Botaniczny. Omijam hałdę w Sośnicy i jadę przez Lasek Makoszowski, przy wyjeździe coś mi brzdękło, pewnie na coś najechałem jadę dalej, jednak coś jest nie tam, mam wrażenie, że rower mi pływa, zatrzymuję się na chwilę, czyżby to pana? Sprawdzam oponę jest ok... pewnie złudzenie.
Ujechałem jeszcze może kilometr i... dalej coś mi nie pasuje, spoglądam na tylne koło..., jest bicie... Coś się musiało stać..., staję przy kopalni w Makoszowach, sprawdzam tylne koło, już widzę co się stało... zerwałem szprychę... 
Na tym kończy się mój dzisiejszy plan jazdy przez Mikołów, zawracam i skręcam na Kończyce później na szosową wersję dojazdu do Katowic. Po drodze kombinuję, czy gdzieś po drodze nie będzie sklepu rowerowego..., przynajmniej kupię szprychy, bo o wymianie od ręki raczej mowy nie będzie, nie dość że jest późno, to na dokładkę to.... szczyt sezonu. 
Jadę wyraźniej wolniej rozglądając się, tyle, że w Pawłowie, Wirku gdzie przejeżdżam nic nie ma, zastanawiam się czy nie odbić w okolice Plazy, ale to nie wydaje mi się dobrą opcją, w najgorszym przypadku w Ochojcu mam sklep otwarty do 20:00, powinienem zdążyć, wiem że jeszcze coś jest na Panewnickiej i... w Kochłowicach, tylko czy będzie otwarty?
Dojeżdżam na Kochłowicki Rynek, jest sklep i jest otwarty, wchodzę do środka, tak jak się spodziewałem są zawaleni pracą, ale mają szprychy. Profilaktycznie kupuję ciut więcej niż komplet na tylne koło - 40 szt z nyplami. Co będzie to będzie, w najgorszym przypadku sam zaplotę koło..., może się tego nauczę..., wiem od kogo będę mógł pożyczyć centrownicę...
Do domu na szczęście nic się nie stało więcej z rowerem, rozbieram koło wstawiam nówkę DT z grubsza ją skręcam tak aby bicie było jak najmniejsze i... chyba jest dobrze. Jutro to sprawdzę, za to po raz pierwszy dopuszczam wyjazd do Siewierza na góralu. Mam 2 dni na sprawdzenie czy nic się nie będzie działo...

Leśne ścieżki
Leśne ścieżki © amiga

środa...

Środa, 11 czerwca 2014 · Komentarze(0)
Within Temptation - Say My Name

Znowu klasyk po szosach, tak chyba już zostanie z rana, bo to w końcu najszybsza i najkrótsza opcja dojazdu do Gliwic. Na wejściu 22 stopnie, jazda w takich warunkach to czysta przyjemność, chociaż prognozy zaczynają wskazywać, że pod koniec tygodnia pogoda ma się nieco załamać, a to nie cieszy, mając na uwadze weekendowe spotkanie integracyjne. 
Za to wiatr po raz kolejny wspomaga, kolejne szosy, dzielnice tylko migają, jednak i tak nie ma opcji pobicia zeszłorocznego rekordu, jestem na to za słaby... Późny wyjazd ok 7:20 skutkuje sporymi problemami w trasie, jednak nie jest tak źle... korków nie ma za dużo, a tak gdzie się pojawiają da się je objechać bądź poboczem, bądź chodnikiem. Drugi raz docieram w tak ekspresowym czasie do firmy :)
Staw w lesie w okolicach Kochłowic
Staw w lesie w okolicach Kochłowic © amiga

powrót do domu

Wtorek, 10 czerwca 2014 · Komentarze(0)
ZZ Top - Gimme All Your Lovin
Jest niesamowicie ciepło... ponad 25 stopni na starcie, mam trochę czasu więc postanawiam pojechać nieco inaczej, początkowo zastanawiam się o wbiciu się w pank. rotmistrza Pileckiego, jednak zmieniam plan i jadę przez całe Kończyce, by wjechać do lasu. Tylko co dalej? Na Starganiec nie mam ochoty, ale... może pojadę inaczej? Odbijam w kierunku Kopalni Wujek-Śląsk by później wjechać lasy w których jest sporo stawów, trochę kluczę, ale w końcu wyjeżdżam tak jak chciałem. Końcówka to Panewniki, Zadole i oczywiście Piotrowice
Znowu polewają ;)
Znowu polewają ;) © amiga