Kasa za nic....
Piątek, 7 września 2012
· Komentarze(4)
Kategoria do 34km, Do/Z Pracy, Solo, W jedną stronę
Dire Straits - Money For Nothing
Powrót do domu w takich sobie warunkach, ładuję się szosami, wieczorem jestem umówiony, co prawda nieco mi się plany zmieniły, ale…, zamiast reanimacji kompa idę do kina, zadzwonił dawno niewidziany Qmpel i głupio by było odmówić. Wybór padł na „Pamięć absolutną”, wolałbym pewnie coś innego może TEDa czy „Komisarz Blond i Oko Sprawiedliwości”, ale i tak wolę to niż Niezniszczalnych czy kolejnego Batmana.
Jestem ciekawy jak wyszedł remake jednego z najlepszych filmów SF w historii kina, nie spodziewam się cudów, jeżeli tylko da się do obejrzeć bez wychodzenia z sali to będzie ok. Zobaczymy.
Klasycznie pewnie w kinie uraczą mnie milionem reklam, za które będę musiał zapłacić w kasie (shit), może warto się spóźnić 20 min?
Teraz kino to już niestety przemysł, taki sam jak produkcja garnków, czy płynów do mycia naczyń, w zasadzie niczym szczególnym się to nie wyróżnia, 10 muza chyba lekko podupadła, z zewnątrz niby piękna, zwiewna, ale pod spodem kryje się czarny charakter, dla którego liczy się tylko kasa. Coraz rzadziej mam okazję obejrzeć film rodem z USA który jest naprawdę niezły, który da się obejrzeć więcej niż jeden raz. Gdzie są takie produkcje jak Pulp Fiction, Cztery pokoje, Rambo 1, Łowca Androidów, Matrix I (2 i 3 jest już niestrawna), Kill Bill, i kilka innych tytułów. Na tą chwilę zdarza się raz na rok na tyle dobra produkcja, że film ten oglądam z przyjemnością po kilka razy, wracam do nich jak do najlepszej książki. Tragiczne są amerykańskie remake-y filmów europejskich – np. „Zgon na pogrzebie”, czy „Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet” (w wersji amerykańskiej nazywa się toto „Kobieta z tatuażem”). Tragedia… W tym ostatnim przypadku zabiła mnie „ukryta” reklama, te chamskie najazdy na sprzęt Epsona z wyeksponowanym logiem. Straszne, a taka była fajna ta firma, kolejna i kolejna którą należy unikać, za ingerowanie w życie. Było tego więcej, ale jako że sam używam drukarek tej firmy to zapadło mi to w głowie. Wiem jedno, następną drukarką nie będzie Epson (Hp też nie). Może pora zacząć chodzić znowu do teatru, tam przynajmniej nie będzie reklam (chyba).
Bardziej mnie cieszy jutrzejszy rajd po Katowicach, liczę na niezłą zabawę, w końcu to moje miasto, może w końcu zacznie się coś tutaj dziać, może w końcu rowery zaczną być zauważane? Może uda się to wygrać :), byłoby pięknie. Taki wstęp do serii rajdów w których zamierzam wziąć udział w najbliższych kilku tygodniach, w końcu to ostatnia szansa przed zimą, do której już zaczynam się przygotowywać, nie może być takiej sytuacji, jak na początku tego roku gdzie kondycja poszła się j…ć i potrzebowałem dobrych 2 miesięcy aby odrobić ten stracony okres….
Powrót do domu w takich sobie warunkach, ładuję się szosami, wieczorem jestem umówiony, co prawda nieco mi się plany zmieniły, ale…, zamiast reanimacji kompa idę do kina, zadzwonił dawno niewidziany Qmpel i głupio by było odmówić. Wybór padł na „Pamięć absolutną”, wolałbym pewnie coś innego może TEDa czy „Komisarz Blond i Oko Sprawiedliwości”, ale i tak wolę to niż Niezniszczalnych czy kolejnego Batmana.
Jestem ciekawy jak wyszedł remake jednego z najlepszych filmów SF w historii kina, nie spodziewam się cudów, jeżeli tylko da się do obejrzeć bez wychodzenia z sali to będzie ok. Zobaczymy.
Koncert z 2011 roku w Old Timer garage© amiga
Klasycznie pewnie w kinie uraczą mnie milionem reklam, za które będę musiał zapłacić w kasie (shit), może warto się spóźnić 20 min?
Teraz kino to już niestety przemysł, taki sam jak produkcja garnków, czy płynów do mycia naczyń, w zasadzie niczym szczególnym się to nie wyróżnia, 10 muza chyba lekko podupadła, z zewnątrz niby piękna, zwiewna, ale pod spodem kryje się czarny charakter, dla którego liczy się tylko kasa. Coraz rzadziej mam okazję obejrzeć film rodem z USA który jest naprawdę niezły, który da się obejrzeć więcej niż jeden raz. Gdzie są takie produkcje jak Pulp Fiction, Cztery pokoje, Rambo 1, Łowca Androidów, Matrix I (2 i 3 jest już niestrawna), Kill Bill, i kilka innych tytułów. Na tą chwilę zdarza się raz na rok na tyle dobra produkcja, że film ten oglądam z przyjemnością po kilka razy, wracam do nich jak do najlepszej książki. Tragiczne są amerykańskie remake-y filmów europejskich – np. „Zgon na pogrzebie”, czy „Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet” (w wersji amerykańskiej nazywa się toto „Kobieta z tatuażem”). Tragedia… W tym ostatnim przypadku zabiła mnie „ukryta” reklama, te chamskie najazdy na sprzęt Epsona z wyeksponowanym logiem. Straszne, a taka była fajna ta firma, kolejna i kolejna którą należy unikać, za ingerowanie w życie. Było tego więcej, ale jako że sam używam drukarek tej firmy to zapadło mi to w głowie. Wiem jedno, następną drukarką nie będzie Epson (Hp też nie). Może pora zacząć chodzić znowu do teatru, tam przynajmniej nie będzie reklam (chyba).
Bardziej mnie cieszy jutrzejszy rajd po Katowicach, liczę na niezłą zabawę, w końcu to moje miasto, może w końcu zacznie się coś tutaj dziać, może w końcu rowery zaczną być zauważane? Może uda się to wygrać :), byłoby pięknie. Taki wstęp do serii rajdów w których zamierzam wziąć udział w najbliższych kilku tygodniach, w końcu to ostatnia szansa przed zimą, do której już zaczynam się przygotowywać, nie może być takiej sytuacji, jak na początku tego roku gdzie kondycja poszła się j…ć i potrzebowałem dobrych 2 miesięcy aby odrobić ten stracony okres….