Syberia...
Poranek niesamowicie chłodny, termometr za oknem pokazuje 9 stopni, wychodzę na zewnątrz i… jest jeszcze gorzej wieje zimny, silny zachodni wiatr. Ciekawe co u Limita, pewnie spadł dzisiaj śnieg :).
Sama trasa bez udziwnień problemów, po prostu po szosach do Gliwic, ruch zdecydowanie mniejszy niż wczoraj, jedzie się całkiem przyjemnie, jednak nie jestem nadprzewodnikiem i średnio kręci mi się przy takiej temperaturze. Gdy się już rozgrzałem to trzeba było zsiąść z roweru i rozpocząć pracę :).
Na pastwisku, na pastwisku... tak pasiemy się tam wszystkie...© amiga
Wczoraj wieczorem wizyta u znajomego, kolejny przypadek padającego windowsa, z jakiegoś powodu zawsze jest natłok takich przypadków właśnie na początku września, później najczęściej jest cisza do listopada/grudnia… . W ciągu tygodnia miałem w sumie może 8-10 takich przypadków… nie narzekam :). Zawsze jest to jakiś powód aby wyrwać się z domu, aby pogadać ze znajomymi. Wszyscy już po wakacjach, wszyscy wypoczęci, z nową energią, z doładowanymi bateriami (po prawdzie też to różnie bywa). Wieczorem znowu będę miał zajęcie, kolejny komp czeka na reanimację, a jutro…, jutro rowerowy rajd przygodowy po Katowicach, będzie się działo, przynajmniej mam taką nadzieję, może uda się spotkać jakiś dawno niewidzianych znajomych?