Wpisy archiwalne w kategorii

W jedną stronę

Dystans całkowity:87899.67 km (w terenie 13786.08 km; 15.68%)
Czas w ruchu:3963:11
Średnia prędkość:22.18 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:341916 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:3366060 kcal
Liczba aktywności:2567
Średnio na aktywność:34.24 km i 1h 32m
Więcej statystyk

O poranku do pracy

Poniedziałek, 8 kwietnia 2019 · Komentarze(3)
Wyjazd trochę nietypowy, z rana wizyta u mechanika, czas zleciał. Ruszam dopiero o 7:38 z Ligoty.... Niby trochę bliżej, ale wiem, że będę musiał przebić się przez kilka korków... 
Jest chłodno, a dodatkowo wiatr i wilgoć robią swoje... Kombinuję jak przejechać by dotrzeć w okolice Kochłowic, najkrótsza trasa przez las... Tak też robię, Ligota, Kokociniec i wyjeżdżam w Kochłowicach :) W lesie... masakra... las który był... znikł... został wycięty, wyrżnięty... Niby uprawa leśna, super, ale dookoła GOPu został utworzony zielony pierścień który jest sukcesywnie wycinany od 3 lat. Dzięki baranom niszczymy środowisko... Co z tego, że w zamian za kilkumetrowe drzewo posadzą 3 inne. Skoro suma wysokości tych nowych ma niewiele ponad pół metra. Zanim zaczną spełniać podobną rolę jak to wycięte minie 30-40 lat..  Szkoda gadać.... 

Koreczki w Ligocie
Koreczki w Ligocie © amiga
Troszkę terenu z rana
Troszkę terenu z rana © amiga
p.... Lex Szyszko...
p.... Lex Szyszko... © amiga
Niby piękne, ale tych drzew szkoda
Niby piękne, ale tych drzew szkoda © amiga
Jak zwykle na DDRce w Kochłowicach po deszczu
Jak zwykle na DDRce w Kochłowicach po deszczu © amiga
Od Kochłowic jakę szosami, będzie szybciej... Słońce coraz wyżej, coraz bardziej grzeje... Jest przyjemnie :) Gdy mija 8:00 na drogach jest puściej... większość kierowców już dojechała do pracy.... 
Mrówcza górka zdobyta ;)
Mrówcza górka zdobyta ;) © amiga
Na rondzie w Zabrzu
Na rondzie w Zabrzu © amiga
W Zabrzu postanawiam skrócić ile się da, przecinam więc lasek Makoszowski, wyjeżdżam w Gliwicach... Ostatnie 6 km pustymi drogami. W firmie ląduję lekko po czasie... Ale co tak. Warto było :)
Lasek Makoszowski
Lasek Makoszowski © amiga
Pod firmą ;)
Pod firmą ;) © amiga

Powrót z pracy

Poniedziałek, 8 kwietnia 2019 · Komentarze(1)
Jest po 16:15 gdy ruszam, na zewnątrz ciepło, wiatr w twarz :) nic tylko się cieszyć :) Ruszam, na drogach taki sobie ruch. Nie ma tragedii. Przejechałem około 4 km i słyszę tel. Czekałem niego więc staję i... to nie ten ale odbieram. Wciągu kolejnych kilku minut 2 kolejne telefony. Tylko ostatni jest ten mnie interesujący... Mija 30 minut :) na rozmowie. Wygrzewam się w słońcu :)

Kwitnące drzewa :)
Kwitnące drzewa :) © amiga
Drzewa strzeliły pąkami
Drzewa strzeliły pąkami © amiga
W końcu ruszam... W domu powinienem być jakoś po 18... ale co kilkanaście minut słyszę tel..  kilak razy się zatrzymuję... nie to nie to... Odrzucam... inaczej nie dojadę do domu. Masakra jakaś. Od 14:30 zaczęło się piekło z telefonami. Jak cały ranek była cisza tak teraz jest wariactwo... 
Jadę szosami... będzie szybciej, choć gdyby nie kilka innych spraw to pewnie wjechałbym w las... Pogoda do tego zachęca. Może jutro się uda? 
Ilu rowerzystów :)
Ilu rowerzystów :) © amiga
Wiatr lekki tyle, że w twarz
Wiatr lekki tyle, że w twarz © amiga
Na wirku samochodów jak mrówków. Musze uważać. Dobrze, że po głównej drodze jadę może 500m. Wjeżdżam na Polną, a dalej na Wirecką... Tutaj niewiele samochodów się pojawia. Głównie mieszkańcy. 
Słońce przyjemnie grzeje
Słońce przyjemnie grzeje © amiga
Przybijamy piątkę :)
Przybijamy piątkę :) © amiga
Spoglądam na zegarek... czas ucieka. Na naciśnięcie mocniej jakoś nie mam ani ochoty, ani siły... Docieram do Panewnik. Pora zwalniam. Ostatni fragment już bez spiny. W domu melduję się około 18:20... Powrót przyjemny mimo "wmordęwindu"... 
Ostatni kawałek lasu
Ostatni kawałek lasu © amiga

Ciepły poranek

Czwartek, 4 kwietnia 2019 · Komentarze(1)
Poranek zapowiada się nieźle, choć słońce za chmurami. Pewne jest jednak to, że o poranku jest +9 i będę miał dość silny wiatr w plecy :) Tak więc po zdecydowanie sprawniejszym zbieraniu się o świcie, wychodzę na zewnątrz o 7:08. Ubiór identyczny do wczorajszego, w zupełności starczy :)

Już po chwili zauważam kilku rowerzystów i rowerzystek :) Pogoda zachęca. Chociaż niektórzy trochę dziwnie patrzą na moje krótkie gacie ;) Plan prosty, jak najkrótszą drogą dotrzeć do pracy. Na Ligocie odbijam więc na Bałtycką, jest nieco wolniej, ale droga krótsza z daleka od korków, od samochodów... Na główne szosy wracam dopiero w Panewnikach, tyle, że tam po chwili mam DDrkę, aż do Kochłowic, nie jest idealna, ale jest.... 

O poranku w Piotrowicach
O poranku w Piotrowicach © amiga
Kolej wycina drzewa wszędzie gdzie się da :(
Kolej wycina drzewa wszędzie gdzie się da :( © amiga
Od Kochłowic jadę nieco boczną drogą, równoległą do Wyzwolenia, dzięki temu mogę jechać spokojniej :) Dopiero na Wirku ląduję na głównych drogach. Widać gdzieniegdzie korki. Na szczęście są w tych kierunkach które mnie nie interesują. Po raz pierwszy muszę jednak stanąć na skrzyżowaniu i odczekać, aż przejedzie kolumna samochodów. 
Mały korek na Wirku
Mały korek na Wirku © amiga
Spoglądam na zegarek, dochodzi ósma i dojeżdżam do Zabrza. Nie wróży to nic dobrego. Tak też jest. Samochodów pełno wszędzie, jadą we wszystkich kierunkach. Po raz drugi muszę swoje odstać, tym razem na światłach... (a mogłem je ominąć skręcając nieco inaczej jakieś 2 km wcześniej). Zwykle jednak ten wariant jest szybszy. 
A tu co się dzieje?
A tu co się dzieje? © amiga
Po dotarciu do Gliwic zaczyna się luzować, przejazd nie jest szarpany, niewiele samochodów na drogach poprawia komfort jazdy. Po kilkunastu minutach melduję się w firmie... Dzień zaczął się dobrze. Szkoda że prognozy mówią o nasileniu się wiatru wieczorem... Będę miał go w twarz.... 
Nowe Dustery przyjechały
Nowe Dustery przyjechały © amiga
Obiadowy mistrz parkowania
Obiadowy mistrz parkowania © amiga

O poranku do pracy

Środa, 3 kwietnia 2019 · Komentarze(4)
Najwyższa pora była ruszyć 4 litery :). Pogoda zapowiedziana idealna, z rana lekki chłód, gdy ruszam jest 5 stopni, jednak po południu ma być około 20.... Lekki wiatr w plecy... 
Jadę w krótkich gaciach, jednak góra stroju ocieplona :), wieczorem pewnie wyląduje w plecaku, teraz jednak mieć wszystko na sobie. 
Ruszam o 7:17, spora obsuwa, ale po długim niejeżdżeniu do pracy szukam wszystkich potrzebnych rzeczy ;) Kompletacja trwa. Dopiero 10 po 7 wydaje mi się, że mam wszystko, gdy zatrzaskuję drzwi... zauważam, że nie mam plecaka ;) Brawo ja ;)

Przed domem korek jak diabli... pewnie cała Jankego tak wygląda.... szybko przechodzę na drugą stronę, wsiadam na rower i jadę. 
Przy Famurze korek..., tyle że on jest spowodowany pracami, wykopaliskami... jeszcze kilka miesięcy do oddania ronda.  Ligota dla odmiany całkiem przejezdna, dopiero w Panewnikach zaczyna się ból. Mnie specjalnie nie boli bo wyjeżdżam z Katowic, ale osoby jadące do centrum, mają problem. Korek ma dobre kilka km.... Znika dopiero na wysokości Bałtyckiej... 
Sajgon przy Famurze
Sajgon przy Famurze © amiga
Panewnickie korki
Panewnickie korki © amiga
Do Kochłowic mam rowerówkę, szkoda że tyle ziemi, kamieni i różnych innych śmieci po niej się wala, w marcu wydaje mi się, że była posprzątana, le przez miesiąc znowu znalazło się na niej masę odpadów. Na leśnym odcinku trochę chłodno, ale za to na otwartym terenie słońce miło przygrzewa.... Taka jazda cieszy :)
Niby ok, ale syfu całkiem sporo na DDRce
Niby ok, ale syfu całkiem sporo na DDRce © amiga
Jakoś bez większego wysiłku udaje się przejechać mrówczą górkę i kilka mniejszych podjazdów. Wkrótce wyjeżdżam z Rudy Śląskiej. Ruch w zasadzie zanika... Zabrze wygląda na opustoszałe :) 
Lekkie mgiełki się utrzymują, a może to smog?
Lekkie mgiełki się utrzymują, a może to smog? © amiga
Przez stację paliw
Przez stację paliw © amiga
Rondo w Zabrzu...
Rondo w Zabrzu... © amiga
Zastanawiam się w ilu miejscach musiałem się zatrzymać w drodze do pracy... I po zastanowieniu wychodzi mi, że tylko w Panewnikach na skrzyżowaniu ze światłami. Szkoda, że wcześniej nie odbiłem na bałtycką, było by może ciut wolniej, ale za to przez las :) i krócej... 
W pobliżu firmy
W pobliżu firmy © amiga
Do firmy docieram około 8:40... czas może nie rewelacyjne, ale jak na taką przerwę jest nieźle :) Mam nadzieję, że w ciągu 2 tygodni kondycja wróci :)
Dzień zaczął się rewelacyjnie :)

Powrót z pracy

Środa, 3 kwietnia 2019 · Komentarze(3)
Wychodzę około 17. Pogoda zaskakuje, tym razem średnio pozytywnie... Wiatr silny, słońce za chmurami... Prognozy były nieco inne... Cóż... 
Na drogach nieco większy ruch, może to efekt połowy tygodnia ;), całkiem sporo rowerzystów. W zasadzie co chwilę widzę kolejnego. Nie mam ochoty ani na pościgi za króliczkami, ani za króliczeniem ;). Zastanawiam się nad opcją leśną... Drzewa powinny trochę chronić przed wiatrem. 

Jakaś dziwna ta pogoda
Jakaś dziwna ta pogoda © amiga
W Zabrzu odbijam do parku, krótki odcinek terenowy i wiatr jest prawie niewyczuwalny... Jest nieźle... :)  Po kolejnym odcinku szosowym odbijam na szlak wzdłuż potoku Bielszowickiego. Tam 2 kobiety wyprowadzają młodego wilczura... i wszystko było by pięknie gdyby go pilnowały, ale są zajęte rozmową... Zwalniam... z daleka słychać, że jadę... ale mają to gdzieś. kilka sekund później pies zrywa się i pakuje mi się prosto pod koła... hamowanie... na szczęście nic mi się nie stało, pies przeżył... Ale kobiety nic sobie z tego nie robią. Smycz dalej na drodze. pies luzem... ja p..ę.
Sporo ludzi w parku
Sporo ludzi w parku © amiga
Ukazał się anioł ;)
Ukazał się anioł ;) © amiga
Niebo mocno zachmurzone
Niebo mocno zachmurzone © amiga
Jest pięknie :)
Jest pięknie :) © amiga
Chwilę później pies wpadł mi pod koła....
Chwilę później pies wpadł mi pod koła.... © amiga
2 gołębie :)
2 gołębie :) © amiga
Od Kochłowic jadę mega spokojnie, na wielkim luzie, nie mam ochoty na żadne  przygody. Wkrótce osiągam Ochojec i dom... Czuję zmęczenie. Ciuchy lądują w pralce, ja w wannie :). Dzień dobrze wykorzystany... 
Tężnia na Zadolu - już niedługo otwarcie
Tężnia na Zadolu - już niedługo otwarcie © amiga

Zostało tylko przejść na drugą stronę
Zostało tylko przejść na drugą stronę © amiga

Do pracy - piątkowo

Piątek, 8 marca 2019 · Komentarze(0)
Ruszam z lekkim poślizgiem, jest 7:07... ciepło, cieplej niż wczoraj o tej samej porze, ale wieje paskudnie. Wiatr z zachodu od razu mnie lekko hamuje...Droga zapowiada się długa i męcząca... 

W nocy padało,  widać to na rogach, te są jeszcze mokre, miejscami widać kałuże. 
Ruch na drogach jak diabli, nawet przez chwilę zaczęło mi chodzić po głowie by wjechać w las... jednak kilka kałuż skutecznie mnie do tego zniechęciła, chyba pojawiły się na drodze w dobrym czasie :)

Rozlewisko wodne..., pierwszy raz to widzę...
Rozlewisko wodne..., pierwszy raz to widzę... © amiga
DDRka Kochłowicka
DDRka Kochłowicka © amiga
Na Bielszowickiej
Na Bielszowickiej © amiga
Na niebie widać słońce, ale chmury straszą.... Zresztą na wieczór zapowiedziane są jakieś opady. Nie powinno to być nic wielkiego. Wiatr w plecy powinien jednak pomóc :)
Słońce za chmurkami
Słońce za chmurkami © amiga
W Zabrzu wbijam się do lasku Makoszowskiego, mam dość samochodów, na całym odcinku od Katowic drogi pełne.. Chwila oddechu, odpoczynku w parku... Na drogi wracam w Gliwicach. Tutaj zawsze jest spokojniej :)
Jeszcze wiosny za bardzo nie widać
Jeszcze wiosny za bardzo nie widać © amiga
Prawie w firmie
Prawie w firmie © amiga
Wkrótce melduję się w firmie, dzień dobrze się zaczął... 

W czwartek do pracy rowerem ;)

Czwartek, 7 marca 2019 · Komentarze(1)
Ciężko było się dzisiaj pozbierać, długi przerwy nie robią dobrze... Mimo wszystko plan był jasny, jadę rowerem... Udało się wyjść o 7:00, chwilę później ruszyć w drogę do Gliwic. Ruch na drogach raczej standardowy, przynajmniej w Katowicach, korki, sporo samochodów, masa remontów. 

W Piotrowicach koło Famuru
W Piotrowicach koło Famuru © amiga

W Ligocie odbijam na Bałtycką, pora zobaczyć jak wygląda las po deszczach i... jest nieźle, nie ma ani śladu po kałużach :) Przejeżdżam bez najmniejszego problemu. Docieram do Panewnickiej, tam niestety trafiam na idiotów... tym razem to była kobieta za kierownicą, wybrała sobie najbardziej paskudny moment na ominięcie śmieciarki, w chwili gdy byłem tuż tuż, widziała mnie, musiała mnie widzieć, w efekcie mijamy się na gazetę. 
Po prostu mistrzyni wyprzedzania
Po prostu mistrzyni wyprzedzania © amiga
Zrobiło mi się od razu cieplej....
Zrobiło mi się od razu cieplej.... © amiga
Zaczynam się zastanawiać, czy jednak nie pojechać lasem, ale... teraz przez dobre 3 km mam rowerówkę, może nie jest ona szczytem marzeń, może nie jest idealna, ale mam swój pas... 
Na drogach jakby zmniejszał się ruch... to dobrze. Rozważam alternatywy przejazdu przez Kochłowice i Wirek. Zostaję przy najszybszej opcji i najbardziej górskiej ;)
DDRka w Kochłowicach...
DDRka w Kochłowicach... © amiga
Wkrótce osiągam Bielszowice i Pawłów, na chwilę przystaję przy wjeździe, czy raczej wejściu do parku Pilckiego w Zabrzu. W sumie dawno przez niego nie jechałem, może wracając tam skręcę? Nie powinno to dołożyć mi wiele drogi, ścieżki są najczęściej w dobrym stanie. Więc chyba dam radę ;)
Park im. Rotmistrza Witolda Pileckiego w Zabrzu
Park im. Rotmistrza Witolda Pileckiego w Zabrzu © amiga
im bliżej centrum Zabrza tym gorzej. Ruch jest wyraźnie większy, decyduję się na przejazd laskiem Makoszowskim. Ostatnio wracając też niego korzystałem,, nie było problemów z przejazdem i tego też spodziewam się dzisiaj. 
Przy wyjeździe postanawiam jednak zobaczyć co jest na jednej ze ścieżek na którą w zeszłym roku wjechał ciężki sprzęt mający na celu zrobić porządek z potokiem Guido... Cóż... lekko nie ma. Sporo gliny i rozmiękłego gruntu. Myślę, że za często nie będę tutaj zaglądał, choć ten fragment trochę skraca mi drogę... 
W lasku Makoszowskim o poranku
W lasku Makoszowskim o poranku © amiga
Ostatnie 6 km to ponownie szosy... ruch sporo mniejszy niż w Zabrzu... robi się cieplej, choć pewnie sama jazda też swoje zrobiła. Wkrótce docieram do firmy... zaskakuje mnie miejsce na rowery... a raczej to co tam znajduję... Ktoś przypłynął łodziom, kajakiem... ;)
Widocznie można i tak.... 
Ktoś przypłynął kajakiem do firmy?
Ktoś przypłynął kajakiem do firmy? © amiga

Trochę po lasach, gdy ciepło jakby była wiosna :)

Czwartek, 7 marca 2019 · Komentarze(0)
16 minęła kilkanaście minut temu, pora wracać, tym, bardziej, że po zachodzie słońca ma padać... Ruszam jest obłędnie ciepło, coś koło 18 stopni.... Szok... w końcu mamy dopiero początek marca :)
Chce się jechać, chce się czegoś więcej, jednak średnio mam ochotę na jazdę po zmroku, mimo tego, że mam lampki... W lesie po zmroku niewiele widać... Tak więc pozostaje jazda szosami. Tak też początkowo czynię, jednak gdzieś na granicy z Zabrzem przypominam sobie, że warto by było przejechać przez park W.Pileckiego. 
Wjeżdżam do parku, tym bardziej, że ruch na drogach daje się we znaki... W parku... cóż, ścieżki przejezdne, ale jest szaro buro... nie ma zieleni, nie ma kwiatów... to jeszcze nie ten czas, nie ta chwila... Wyjeżdżam w Pawłowie, zaliczam podjazd i dłuuuugi zjazd :) do Bielszowic. Tam bez zastanowienia dobijam na Halembę :)
Na rondzie w Gliwicach
Na rondzie w Gliwicach © amiga
W parku im. W.Pileckiego w Zabrzu
W parku im. W.Pileckiego w Zabrzu © amiga
Jedna z kolonii robotniczych w Zabrzu
Jedna z kolonii robotniczych w Zabrzu © amiga
Wiadukt A4ki w Bielszowicach
Wiadukt A4ki w Bielszowicach © amiga
Na Halembie
Na Halembie © amiga
Co prawda minąłem sporo terenu, ale mogę wjechać w las jeszcze na dolinie Jamny, tam nie spodziewam się błota :), Zaskakuje za to trochę korek w okolicach stacji BP. 
Wkrótce docieram na dolinę Jamny, właśnie zachodzi słońce, do domu mam jakieś 10 km... Jakieś 3 km przez las... po drugiej stronie jeszcze jest względnie jasno, tak więc jeszcze delikatnie odbijam na leśne szlaki, wyjeżdżam dopiero w okolicach parku Zadole :)
Słońce powoli zachodzi
Słońce powoli zachodzi © amiga
Dolina Jamny
Dolina Jamny © amiga
Powoli zaczyna się ściemniać
Powoli zaczyna się ściemniać © amiga
Tyle, że jest już kompletnie ciemno, odpalam jedną z lampek, starczy... Do domu mam jakieś 2 km :)... 
W domu, czuję zmęczenie, ale powrót był niesamowicie przyjemny... Gdyby takie temperatury już zostały...  W końcu wiosna za jakieś 2 tygodnie ;)
Korek w Piotrowicach
Korek w Piotrowicach © amiga

Wieczorny powrót do domu

Poniedziałek, 4 marca 2019 · Komentarze(0)
Ruszam około 16, chcę zdążyć przed możliwymi opadami, prognozy nie są jednoznaczne, meteo twierdzi, że główne opady przesunęły się na późniejsze godziny. Tyle, że i tam muszę być w domu przed 18.

Na granicy z Zabrzem skręcam do lasku Makoszowskiego, potrzebuję chwilę spokoju, może też trochę zmęczyć się... 
Jest trochę terenu, trochę z górki, trochę pod górkę. 
Na niebie sporo chmur... wiatr przynajmniej wspomaga ;)
A teraz z górki
A teraz z górki © amiga
W Zabrzu...
W Zabrzu... © amiga
W Zabrzu miejscami spory ruch, dość szybko uciekam z głównych ulic. Korci by wjechać jeszcze na szlak wzdłuż potoku Bielszowickiego,  jednak w ostatniej chwili zmieniam plan. Kierunek ul Polna i Wirecka. Dość szybko docieram do Kochłowic. Gdy opuszczam centrum na niebie pojawia się słońce :) Wyjrzało na jakieś 10-15 minut spod chmur.. Oceniam, że do ciemnicy mam może 40 minut. Tak więc powinienem dotrzeć do domu bez włączonych lampek... 
Buduje się
Buduje się © amiga
Słoneczko wyszło zza chmurki tuż przed zachodem
Słoneczko wyszło zza chmurki tuż przed zachodem © amiga
Na chwilę zatrzymuję się przy nowo wybudowanej tężni w parku Zadole. Ciekawe kiedy otwarcie. Do domu pozostało około 2 km, tyle, że tutaj mam do pokonania budowę skrzyżowania w Piotrowicach... Jeszcze rok i powinno dać się tutaj normalnie przejechać :)
Tężnia na Zadolu czeka na otwarcie ;)
Tężnia na Zadolu czeka na otwarcie ;) © amiga
Policz rowerzystów :)
Policz rowerzystów :) © amiga
Docieram do domu... czuję lekkie zmęczenie. Jestem sporo przed czasem. Dzień dobrze wykorzystany.. 

Do pracy w poniedziałek

Poniedziałek, 4 marca 2019 · Komentarze(2)
Zgodnie z prognozami dzień zapowiada się wyjątkowo ciepły i wietrzny. Ruszam kilka minut po 7... termometr pokazuje coś pomiędzy 8, a 9 stopni... Tyle, tylko, że wiatr z południowego-zachodu tak więc najczęściej będę z nim walczył, czasami jednak powinien nieco pomóc ;) Tych odcinków nie będzie za dużo, ale jednak...  
Już na początku wycieczki, trafiam na rowerzystów... :)... W końcu do nich dołączyłem pewnie jeszcze z przerwami, ale mam nadzieję, że to się ustabilizuje wkrótce... 

Dołączyłem do rowerzystów dojeżdżających z rana do pracy....
Dołączyłem do rowerzystów dojeżdżających z rana do pracy.... © amiga
Kolejny biker :)
Kolejny biker :) © amiga
Pierwszy odcinek gdy wiatr mnie nieco wspomaga to ten z Panewnik do Kochłowic, jazda to czyta przyjemność, w jednym miejscu wjeżdżam na chodnik a nawet na trawnik wy wyminąć autobus. Drogą nie jestem w stanie tego zrobić, sporo samochodów... tak więc wjeżdżam na chwilę na chodnik i trawnik ;), kilka metrów dalej wracam na DDRkę. W centrum Kochłowic spory ruch... chwilę muszę odstać zanim udaje mi się wbić na właściwy pas. Na wirek jadę ul. Wirecką, jest spokojniej, choć ciut dalej. 
Objadę to bokiem :)
Objadę to bokiem :) © amiga
Na Wirku przy przejeździe kolejowym
Na Wirku przy przejeździe kolejowym © amiga
W Bielszowicach po raz drugi muszę chwilę odstać, samochodów...tyle, że szkoda gadać. Za to dalej aż do Zabrza jest spokojnie. W okolice centrum docieram kilka minut po ósmej i szok... jest zupełnie pusto... Bez najmniejszych problemów przejeżdżam skrzyżowania przy BP... decyduję się nawet na przejazd ul Winklera, skraca mocno trasę, ale zwykle na obu pasach jest pełno wariatów... 
Nie pamiętam takich pustek w Zabrzu
Nie pamiętam takich pustek w Zabrzu © amiga
Dość szybko przedostaję się na rogatki Gliwic, rowerzystów jakby więcej, niektórzy znajomi, inni nie.. Jest mi ciepło, nawet trochę za ciepło... Po południu chyba się roztopię. Wiem jednak, że muszę wyjechać około 16, gdzieś od 17:30 pogoda ma się mocno zepsuć... Jakieś ulewy, może nawet burze... 
Jeszcze 3 km do firmy :)
Jeszcze 3 km do firmy :) © amiga
Docieram do firmy, mimo wiatru dzień należy zaliczyć do dobrze wykorzystanych :)
Na miejscu...
Na miejscu... © amiga