Wpisy archiwalne w kategorii

W jedną stronę

Dystans całkowity:87899.67 km (w terenie 13786.08 km; 15.68%)
Czas w ruchu:3963:11
Średnia prędkość:22.18 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:341916 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:3366060 kcal
Liczba aktywności:2567
Średnio na aktywność:34.24 km i 1h 32m
Więcej statystyk

Spływ Pilicą z Karoliną :)

Środa, 1 maja 2019 · Komentarze(1)
Uczestnicy
Jest wczesny poranek pierwszego maja :)... Pomysł na dzisiaj... to spływ kajakowy. Pomysł podsunęła Karolina, czym mnie zaskoczyła, ale pozytywnie :). Cóż. rowerki zostają w garażu, a my piechotą udajemy się na przystań. Dość szybko zostajemy obsłużeni, odprawa trwa może minutę, pewnie dlatego, że wspomnieliśmy iż już kilka spływów mamy za sobą, w tym ten po Dunajcu... 

Pilica jest rzeką bardzo spokojną,  w zasadzie nawet można by powiedzieć, że "nudną"...  Gdy jednak już jesteśmy w środku, gdy płyniemy z nurtem rzeki, podziwiamy zmieniające się krajobrazy. Sporo ptactwa na samej rzece i w jej pobliżu. Żałuję, że nie wziąłem aparatu. Przydałby się większy obiektyw... 
Most kolejowy na Pilicy w Tomaszowie Mazowieckim
Most kolejowy na Pilicy w Tomaszowie Mazowieckim © amiga
Po kilkunastu minutach płynięcia, małe zaskoczenie, na jednym z konarów, czy głazów wygrzewa się żółw... Chyba jakiś uciekinier z terrarium. To chyba nie był nasz błotny, wydaje mi się że był to żółw czerwonolicy, który zaaklimatyzował się u nas. Nie zmienia to faktu, że było to kompletne zaskoczenie. Karolinie udało się mu zrobić fotę :) Ja w tym czasie walczyłem z rzeką ;)
Spokojna Pilica
Spokojna Pilica © amiga
Chyba się nas wystraszyły
Chyba się nas wystraszyły © amiga
Chwila odpoczynku
Chwila odpoczynku © amiga
Rzeka mimo, że spokojna, to chwilami zaskakuje, są płycizny, są i lekkie spiętrzenia, w jednym z takich miejsc zawiesiliśmy się na głazie wystającym z wody. Chwilę trwało zanim udało nam się wyswobodzić. Przez chwilę myślałem by wyjść z kajaka i go przepchnąć. Wody nie ma zbyt wiele... może 30-40 cm... Udało się jednak odepchnąć i popłynęliśmy dalej.
Trochę lasów wzdłuż rzeki
Trochę lasów wzdłuż rzeki © amiga
Pięknie tutaj
Pięknie tutaj © amiga
Kwiaty na brzegach Pilicy
Kwiaty na brzegach Pilicy © amiga
W okolicach Teofilowa, mała przerwa, przybijamy do brzegu, ja zostaję pilnować kajaku, a Karolina łapie zasięg ;) Kilka minut na rozprostowanie kości i możemy płynąć dalej.  Do mety może 3 km, rozglądamy się jeszcze za źródełkiem Tuwima, gdzieś tutaj powinno być i... udaje się je odnaleźć. Z tej perspektywy widzę je po raz pierwszy. Zresztą i inne elementy krajobrazu Tomaszowskiego widzę po raz pierwszy od strony rzeki. 
Woda nie jest zbyt czysta :(
Woda nie jest zbyt czysta :( © amiga
Cisza i spokój
Cisza i spokój © amiga
Źródełko Tuwima
Źródełko Tuwima © amiga
Już widać metę
Już widać metę © amiga
Docieramy do Inowłodza, wysiadamy i... musimy trochę poczekać na transport. Dowiadujemy się, że może  to potrwać około 30 minut. A jako, że nie lubimy stać i nie robić nic idziemy na krótki spacer i pyszną kawę w pobliskiej kawiarni :)
Wiejskie klimaty w Inowłodzu
Wiejskie klimaty w Inowłodzu © amiga
Wnętrze kościoła w Inowłodzu
Wnętrze kościoła w Inowłodzu © amiga
Gdy wracamy na przystań, możemy wsiąść do samochodu i zostajemy odtransportowani do Tomaszowa. Jeszcze tylko spacer i jesteśmy w domu :) 

Piątkowy wyjazd do pracy

Piątek, 26 kwietnia 2019 · Komentarze(0)
Poranek obłędnie ciepły, 3 dni przerwy muszę więc wsiąść na rower... Po ostatnich wojażach trochę odpocząłem, organizm musiał odreagować... Wychodzę z lekkim poślizgiem ;) Jest 7:11 gdy ruszam, boję się, że spowoduje to solidny poślizg na końcu trasy.

Wiatr niby od południa, coś czuję, powinno z grubsza nie przeszkadzać, a czasami i pomagać. Postanawiam jechać głównie szosami, mimo tego, że w lesie pewnie jest sucho. Może dzięki temu uda się zaoszczędzić kilka minut.

W Ochojcu korek jak po zbóju, podobnie jest w Piotrowicach, boję się, że dalej będzie podobnie, jednak niesłusznie, gdy tylko mijam granicę z Rudą Śląską ruch uspokaja się :)

Puste drogi na wylocie z Katowic
Puste drogi na wylocie z Katowic © amiga
Zdarzają się jednak idioci, na 2 trafiłem pod stacją TED w Kochłowicach, Mała ciężarówka wjeżdżała na stację pod prąd... dodatkowo na tym wyjeździe gość stoi na rowerówce, słyszę tylko przepraszam. Dobre w tym wszystkim jest to, że widziałem do już z daleka i mogłem się przygotować, zwolnić, wyminąć itd... 
Jeden wjeżdża pod prąd a drugi stoi centralnie na rowerówce... Mistrzowie...
Jeden wjeżdża pod prąd a drugi stoi centralnie na rowerówce... Mistrzowie... © amiga
Na Wirku trochę więcej samochodów, ale niespecjalnie tragicznie, spoglądam na zegarek... chyba dzisiaj jazda idzie mi lepiej niż zwykle. Czyżby to efekt jazdy po jurze? Mięśnie przyzwyczaiły się do większego wysiłku? Może, a może to efekt pogody. Dawnoe nie było tak bym o poranku mógł jechać na krótko :) 
Paliwo strasznie drogie
Paliwo strasznie drogie © amiga
Trochę boję się Zabrza, w centrum będę około 8:00, na miejscu widzę, że też nie ma problemów, całość przejezdna, choć na ul Winklera się nie decyduję. Jadę obok lasku Makoszowskiego by po chwili wjechać do Gliwic. 
Nie wiem czy to normalnie, ale kierowcy po prostu śmignęli przed pieszymi...
Nie wiem czy to normalnie, ale kierowcy po prostu śmignęli przed pieszymi... © amiga
Ostatnie kilka km jest dość szybkie, bez przerw, postojów, po prostu mogę jechać i się cieszyć atmosferą :). W firmie witają mnie koledzy :) Wiwaty, oklaski.... Fajne... Dziękuję :)
Ekipa powitalna przed firmą :)
Ekipa powitalna przed firmą :) © amiga

Powrót do domu z Łukaszem

Piątek, 26 kwietnia 2019 · Komentarze(0)
Powrót zapowiada się jeszcze ciekawiej niż dojazd. Temperatura bajeczna, około 28 stopni, ale... słońca za bardzo nie widać. Niby wieje z południa, jednak tego nie odczuwam. Chcę dotrzeć w miarę szybko do domu. Chcę odpocząć. Dzień był długi... Jadę szosami. 
W Zabrzu na ul Jasnej, słyszę telefon, na chwilę staję, to firmowy numer... chwila rozmowy i... dzwoni Łukasz, właśnie wsiada na rower pyta się czy jeszcze jestem w pracy, a ja jestem może 2 km od jego domu :). Tak więc zmieniam nieco kierunek i jadę mu na spotkanie. Chwila rozmowy i jakiś szatański plan się we mnie rodzi. Pojedziemy lasami przez hałdę na Sośnicy :) Pewnie nie będzie mnie za to lubił ;)
Na wiadukcie w Zabrzu
Na wiadukcie w Zabrzu © amiga
Dawno mnie tutaj nie było
Dawno mnie tutaj nie było © amiga
Łukasz już czeka
Łukasz już czeka © amiga
Droga na hałdę
Droga na hałdę © amiga
Na ścieżkach leśnych sucho, ani kropli deszczu, unosi się tylko pył. O tej porze roku powinno być tutaj jednak przynajmniej wilgotno... A jednej strony widać zmiany klimatu na niekorzyść, widać braki wody, a drugiej przejazd jest szybszy ;)
Co jakiś czas stajemy, pokazuję Łukaszowi gdzie prowadzą kolejne ścieżki, drogi, być może to mu się przyda na samotnych wyprawach... 
Trzeba się schylić
Trzeba się schylić © amiga
Docieramy do Makoszów, zastanawiam się co dalej, można pojechać na Chudów, albo dalej lasami w kierunku Rudy Śląskiej. Wybieram tą drugą wersję, pokazuję Łukaszowi stawy Makoszowskie, kilka mniejszych stawów pochowanych w lasach.. Mam wrażenie, że chyba o to Łukaszowi chodziło.... Wspomina, że na pierwszy raz chciałby zrobić kółko około 30-40 km... Tak więc z grubsza kontroluję licznik ;)
Wiadukt w Makoszowach
Wiadukt w Makoszowach © amiga
Pomiędzy stawami Makoszowskimi
Pomiędzy stawami Makoszowskimi © amiga
Okolice Borowej Wsi
Okolice Borowej Wsi © amiga
Lubię takie ścieżki
Lubię takie ścieżki © amiga
Wyjeżdżamy na Halembie w okolicach stawu Kiszka. Jeszcze kilka wyjaśnień i odprowadzam Łukasza na drogę prowadzącą wprost do Makoszów, tam wystarczy by wjechał na drogi na północ i dojedzie do domu. Od miejsca gdzie się rozstajemy ma około 10km. Mi do domu zostało około 15... Przez chwilę zastanawiam się czy nie poszaleć jeszcze bardziej, ale jest już dość późno. Do zachodu słońca mam jakąś godzinę. Tak więc i tak za dużo nie zrobię. Odwracam się i jadę w kierunku doliny Jamny.
Ścieżki leśne na Halembie
Ścieżki leśne na Halembie © amiga
Niebo trochę bardziej się rozjaśnia, do domu zostało 10km... już bez żadnych przygód i wycieczek przejechałem do Panewnika, gdzie odbijam na Zadole, a kilka minut później jestem w domu :) Wieczór i dzień dobrze wykorzystany. Kolejne kilka dni pod znakiem opadów... Ech... 
Dolina Jamny
Dolina Jamny © amiga
Słońce już nisko
Słońce już nisko © amiga
W parku Zadole
W parku Zadole © amiga

Dolinki Krakowskie - Poniedziałek Wielkanocny z Karoliną

Poniedziałek, 22 kwietnia 2019 · Komentarze(0)
Poniedziałek Wielkanocny zapowiada się słonecznie i wietrznie. Wiatr jest od wschodu, co wyjątkowo nas ciszy. Za to informacja o możliwych przelotnych opadach już niekoniecznie. Wiemy, że im bliżej będziemy Sławkowa, tym mniejsza możliwość, że coś nas pokropi. Chociaż w lany poniedziałek.... hmmmm może jednak?

Na rowery wsiadamy kilka minut po 8, słońce troszkę już rozgrzało powietrze. Jednak kurtki wskazane, przynajmniej na najbliższą godzinę. Później będzie to uzależnione od tego co będzie się działo. Tuż za centrum Będkowa zaskakuje nas informacja o kopcu. Z daleka go widzimy jednak nie mamy w tej chwili ochoty na terenowe wygibasy. Tak więc szybkie zdjęcie z daleka i.... jedziemy dalej. Część trasy pokrywa nam się z tą z soboty, tak więc nie mamy potrzeby postojów zwiedzania, a sam przejazd jest szybki.. 

W Rudawie odbijamy na Pisary i tam wstępnie planujemy przejechać przez Nawojową Górę, choć ruch na głównej drodze jest tak niewielki, że plan zostaje uproszczony ;) Zresztą w Nawojowej Górze nic ciekawego nie ma... chyba, że góra ;) Za to tuż przed Tęczynkiem trafiamy na dworek, a chwilę później wjeżdżamy do Tęczynka. Dzięki pomysłowi o przejeździe główną drogą zaoszczędziliśmy sporo czasu :)
W oddali widać Kopiec Bzowskich
W oddali widać Kopiec Bzowskich © amiga
Dworek przed Krzeszowicami
Dworek przed Krzeszowicami © amiga
Uśmiechnięta jak zawsze :)
Uśmiechnięta jak zawsze :) © amiga
Nowy dywanik wylali :)
Nowy dywanik wylali :) © amiga
Ciekawostka, ale po tym moście odbywa się ruch pieszy....
Ciekawostka, ale po tym moście odbywa się ruch pieszy.... © amiga

W samym Tęczynku do odwiedzenia mamy bramę Zwierzyniecką, którą odpuściliśmy w Środę ze względu na remonty i nieprzejezdność dróg w  Krzeszowicach. Po samym Tęczynku jeszcze trochę się kręcimy. Na mapie zaznaczona jest drewniana dzwonnica. Oczywiście kilak zakrętów i jedziemy nie w tym kierunku ;) Szybka refleksja, zajrzenie na mapę, gps-a i... naprawiamy nasz błąd. Wyjeżdżając z Tęczynka zatrzymujemy się przy stawach, pamiętam je jeszcze gdy były prawie dzikie. Teraz wyglądają rewelacyjnie z wiatami z ławeczkami :) A my postanawiamy się posilić... 
Brama Zwierzyniecka
Brama Zwierzyniecka © amiga
Kościół św Katarzyny w Tenczynku
Kościół św Katarzyny w Tenczynku © amiga
Krótki postój przy stawach Tęczyńskich
Krótki postój przy stawach Tęczyńskich © amiga
PIęknie meijsce
PIęknie meijsce © amiga

Ruszamy po dobrych kilkunastu minutach, zaczyna się podjazd, długi, męczący, szczególnie jego ostatni odcinek. Z sakwami mamy tempo żółwia... Za to ze szczytu wzniesienia widoki są niesamowite :) Rozglądamy się w każdym kierunku, stajemy jeszcze 2 może 3 razy. Pod sam zamek jednak nie podjeżdżamy i tak pocałowalibyśmy klamkę. Zjeżdżając z górki kierujemy się na ścieżki które mają nas wyprowadzić do Puszczy Dulowskiej. Jednak w między czasie powstała droga która skutecznie odcięła nad od planowanego przejazdu. Musimy się nieco wrócić i podjechać z innej strony. W lesie cisza spokój. Nie czuć już wiatru, za to słychać uginające się drzewa. O ile szum liści jest dość przyjemny, przypomina nam morze, to skrzypiące konary przypominają nam o tym gdzie jesteśmy. 
Na ścieżce masa rowerzystów, pieszych, biegaczy... Karolina mówi, że przypomina jej to rodzinne strony :) I coś w tym jest... Okolice Tomaszowa wyglądają równie pięknie :) o czym nie raz już się przekonałem :)
Wiele razy już przy nim byłem, dzisiaj nieco inna trasa...
Wiele razy już przy nim byłem, dzisiaj nieco inna trasa... © amiga
Jeszcze tutaj wrócimy :)
Jeszcze tutaj wrócimy :) © amiga
Panorama okolic Rudna
Panorama okolic Rudna © amiga
Górki za nami
Górki za nami © amiga
Troszkę z górki
Troszkę z górki © amiga
W Puszczy Dulowskiej
W Puszczy Dulowskiej © amiga
Gdzieś przed Młoszową jeszcze w puszczy stajemy na kolejny popas, zrywa się dość nieprzyjemny silny wiatr... Jest to zgodne z prognozami na meteo.pl. Pamiętam jeszcze, że była informacja o możliwych opadach mniej więcej w tym samym czasie. Ale te na szczęście nas omijają. Po krótkej przerwie podjeżdżamy do pobliskiego Pałacu, a dalej kierujemy się na Trzebinię. Po raz drugi korzystamy z nieco bardziej ruchliwej drogi... Dzisiaj na niej jest spokojnie... tak więc nie ma problemu. 
Pałac Florkiewiczów w Młoszowej
Pałac Florkiewiczów w Młoszowej © amiga
Młoszowa - przy pałacu
Młoszowa - przy pałacu © amiga

Sama Trzebinia... cóż... uśpiona jeszcze, w centrum nie ma ludzi. Za to jest otwarta Żabka i to w najlepszym momencie. Pora kupić jakieś zapasy napojów :) Ruszamy dalej kierując się na Sierszę, sama droga tym razem średnio przyjemna, o dziwo ruch na niej jest większy niż na 79. Trochę to zaskakuje, ciekawe gdzie ludzie tak gnają w święta... Wydawało by się, że powinni zostać w domach, ew wybrać się na jakieś spacery. Gdy skręcamy na Sierszę znowu jest spokojnie :)
Centrum Trzebinii
Centrum Trzebinii © amiga
Trzebiński rynek
Trzebiński rynek © amiga
Dwór Zieleniewskich w Trzebini
Dwór Zieleniewskich w Trzebini © amiga
Dworek w Sierszy?
Dworek w Sierszy? © amiga
Na miejsce docieramy dość szybko, teraz tylko trafić w dobry zjazd do lasu... i nie pokręcić szlaków... Z tym nie mamy problemów. Las jest przepiękny. Hahamy się prawie cały czas. Za to zaskakuje nas krzyż przydrożny. Myśleliśmy, że to jeden z tych stawianych ot tak przy drogach, na rozstajach... a ten jest jednak inny. Jest poświęcony ofiarom cholery. Zawsze myślałem, że raczej robi się cmentarze, mogiły choleryczne, a tutaj mamy krzyż. Nie wyklucza to, oczywiście tego, że pod nim może być jakaś mogiła, ale takiej informacji tam nie ma. Dopiero w domu sprawdziłem z ciekawości to miejsce i okazało się, że w tym miejscu był cmentarz choleryczny. W tej chwili został tylko krzyż pamiątkowy poświęcony ofiarom cholery z lat 1853-1855. 
Na leśnym szlaku przed Jaworznem
Na leśnym szlaku przed Jaworznem © amiga
Krzyż Choleryczny
Krzyż Choleryczny © amiga
Z lasu wyjeżdżamy w Ciężkowicach i trochę się zagadaliśmy, w efekcie zrobiliśmy wielkie koło po dzielnicy ;), na szczęście szybko ustalamy właściwy kierunek dzięki uprzejmości mieszkanki. Naprawiamy błąd i jedziemy do naszego PK którym jest stare wyrobisko a obecnie zalany kamieniołom Koparki i zbiornik Wydra. Krystalicznie czysta woda szokuje, Wszędzie dookoła jest co oglądać, jest na czym zawiesić oko. Na chwilę nawet porzucamy roweru i idziemy pospacerować :) Gdyby jeszcze tak nie wiało ;)
Kamieniołom Koparki
Kamieniołom Koparki © amiga
Widok na Kamieniołom
Widok na Kamieniołom © amiga
Zbiornik Wydra
Zbiornik Wydra © amiga
Nad Zbiornikiem Wydra
Nad Zbiornikiem Wydra © amiga
Uśmiechnięta Karolina :)
Uśmiechnięta Karolina :) © amiga
Piękne miejsce
Piękne miejsce © amiga
Widok na Kamieniołom
Widok na Kamieniołom © amiga
Jest idealna pora by coś zjeść, w pobliżu jest zalew Sosina, liczymy na to, że na miejscu będzie coś otwarte. Tyle, że trzeba tam dojechać, a część trasy mamy pod wiatr... Chwilami nie ma lekko ;). Na miejscu stajemy przy otwartym Hotelu Wodnik. Restauracja jest otwarta :) Zamawiamy po kawie i czymś do jedzenia. Rozsiadamy się na zewnątrz. Gdy podają nam dania okazuje się że nie był to najlepszy wybór. Zimny wiatr szybko studzi nasze posiłki... Może też nasza ocena dań jest taka sobie... Mimo, że niby mamy różne dania, do wkład jest naszym zdaniem identyczny. Różnica jest na makaronie i tym, że mam dodatkowo zapieczony ser... reszta wygląda identycznie. Byliśmy głodni, mimo pewnych niedoskonałości wszystko zniknęło z talerzy ;) Pora ruszać dalej. Tyle, że na horyzoncie widać jakąś ciemną chmur. Zerwał się też nieco silniejszy wiatr.... Kierujemy się do Sławkowa korzystając z niebieskiego pieszego szlaku... Pierwsze kilkaset metrów to piach... Na szczęście dalej jest trochę asfaltu i szutrów... Zaczyna kropić. 
Znajdź 5 pochylone drzewo po lewej stronie ;) - idealny punkt na rajdy
Znajdź 5 pochylone drzewo po lewej stronie ;) - idealny punkt na rajdy © amiga
Docieramy do granicy województw, pada deszcz. Jest nieprzyjemnie, a trzeba pokonać dość paskudny mostek. Z jednej strony jest lekko podmyty, ale dajemy radę... Naciskamy mocniej na pedały by jak najszybciej dojechać do cywilizacji. Gdy trafiamy na pierwszą wiatę przystankową chowamy się do środka i.... w tym momencie przestaje padać ;) Cóż... ruszamy dalej po mokrych drogach. Zaczyna być duszno, woda paruje. Wkrótce docieramy do centrum Sławkowa :). Na rynku  chwila odpoczynku i szybki objazd miasteczka. 
Mostek na Białej Przemszy pomiędzy śląskim, a małopolskim
Mostek na Białej Przemszy pomiędzy śląskim, a małopolskim © amiga
Restauracja czy raczej Karczma w Sławkowie
Restauracja czy raczej Karczma w Sławkowie © amiga
Rynek w Sławkowie
Rynek w Sławkowie © amiga
Sławkowska Sukiennice :) - Urząd Miasta
Sławkowska Sukiennice :) - Urząd Miasta © amiga
Kościół pw. Podwyższenia Krzyża Świętego
Kościół pw. Podwyższenia Krzyża Świętego © amiga
Wnętrze kościoła w Sławkowie
Wnętrze kościoła w Sławkowie © amiga
Po około 15 minutach podjeżdżamy do punktu końcowego trasy. Żegnam się z Karoliną, licząc na szybkie kolejne spotkanie i jadę na dworzec kolejowy, gdzie wsiadam do pociągu. W Katowicach szybka przesiadka do kolejnego pociągu i jestem w Piotrowicach. Stąd mam 1.5 km do domu. 
Kapliczka w Sławkowie
Kapliczka w Sławkowie © amiga
Jest i czaszka
Jest i czaszka © amiga
Święta minęły szybko, były zaskakujące, niesamowite... Mam nadzieję, że kolejne będą równie ciekawe. A to wszystko dzięki Karolinie. Dziękuję :-*

Do pracy o poranku

Czwartek, 18 kwietnia 2019 · Komentarze(1)
Ruszam z lekką obsuwą. Jest 7:15 gdy ruszam. Jest chłodno, termometr twierdzi, że chłodniej niż wczoraj, jednak odczucia mam inne. Pewnie chodzi o brak wiatru. Słońce już wysoko. Samochodów niewiele... 
Buduje się :)
Buduje się :) © amiga
W centrum Kochłowic zaciska, zupełnie bez powodu robi się korek... Może chodzi o czas w którym się tutaj melduję. Na szczęści dość szybko wyjeżdżam z centrum w kierunku Wirka gdzie dzisiaj jest sporo luźniej :)
W Kochłowicach
W Kochłowicach © amiga
W Bielszowicach kompletnie pusto. Drogowcy malują pasy na jezdni. Spoglądam na flagi przy stacji... wiatr na poziomie zera :) Fajnie. Dość szybko docieram do Zabrza. W pobliżu centrum stoi policja, z tego co widzę to chwilę temu musiały stuknąć się 2 samochody. Miejsce zupełnie nijakie na cokolwiek. Trzeba się bardzo postarać by spowodować w tym miejscu wypadek czy nawet stłuczkę. Ale jak widać udało się ;)
Maluje się :)
Maluje się :) © amiga
Dwa mobilki się cmoknęły w Zabrzu
Dwa mobilki się cmoknęły w Zabrzu © amiga
Do Gliwic docieram już po ósmej. Miasto puste i to kompletnie, jazda jest przyjemna. Pozostało się tylko cieszyć z dojazdu. W firmie jestem w nieco lepszym czasie niż wczoraj... Ciekawe jaki będzie powrót.... Straszą upałami :)
Może ktoś chętny, połowa samochodu za 5200 ;)
Może ktoś chętny, połowa samochodu za 5200 ;) © amiga
Chwila na przejściu dla pieszych :)
Chwila na przejściu dla pieszych :) © amiga

Powrót z pracy

Czwartek, 18 kwietnia 2019 · Komentarze(1)
Z firmy wyjeżdżam w zbliżonym czasie jak wczoraj. Jednak czuję jakieś mega zmęczenie. Na zewnątrz dość ciepło i wieje z północnego-wschodu. Co mnie kompletnie nie cieszy. Drogi na szczęście puste. Jakiś czas nimi się posiłkuję, jednak na granicy z Zabrzem stwierdzam, że przyszła pora na teren... Wieki nie jechałem przez hałdę na Sośnicy. Nie wiem jak wygląda trasa na Makoszowach, na Halembie itd... Obawiam się, że może być gdzieniegdzie błoto. Tym bardziej, że pod torowiskim widzę zalany tunel pieszo rowerowy... Nie wygląda to dobrze. Jednak gdy docieram do hałdy widzę, że jest sucho... Nie ma śladu po błocie, po wodzie, kałużach... Za to jest sporo kurzu. 
Straż miejsca w Gliwicach

Straż miejsca w Gliwicach © amiga
Dawno tędy nie jechałem
Dawno tędy nie jechałem © amiga
Przejazd pod torowiskiem ;) Chyba dla rowerów wodnych ;)
Przejazd pod torowiskiem ;) Chyba dla rowerów wodnych ;) © amiga
Kostek coraz bardziej pochylony
Kostek coraz bardziej pochylony © amiga
Staw przy hałdzie an Sośnicy
Staw przy hałdzie an Sośnicy © amiga
Porzucony rower?
Porzucony rower? © amiga
NA drogi na chwilę wyjeżdżam w Makoszowach, krótki odcinek i ponownie wspinam się na hałdę, tutaj spodziewam się głębokiego błota. I szok... nie ma po nim śladu. Ta hałda potrzebuje miesiąca suszy by zniknęły kałuże i błoto.A nie ma nic. Za to widzę, że pojawiło się sporo zwiezionych kamieni. Może będzie droga wyrównana... Trochę boję się takich rozwiązań... Ale cóż przyjdzie przywyknąć.  
Wąsko, ale i tak lepiej niż na głównej drodze
Wąsko, ale i tak lepiej niż na głównej drodze © amiga
Uwielbiam takie kamyki
Uwielbiam takie kamyki © amiga
Okolice Halemby
Okolice Halemby © amiga
Kolejny wyjazd do cywilizacji dopiero na Halembie. zaskakuje niewielki ruch. Może to z powodu świąt? Może część ludzi już wyjechała? Trudno powiedzieć.
Zmęczenie daje znać o sobie coraz bardziej, zastanawiam się czy nie odwiedzić sklepu. Może jakieś ciastko, kola... ale nie... dojadę do domu. Z tego miejsce mam jakieś pół godziny jazdy. 
Dolina Jamny
Dolina Jamny © amiga

Teraz z górki
Teraz z górki © amiga
Poszedł jak burza ;)
Poszedł jak burza ;) © amiga
Ukwiecony park na Zadolu
Ukwiecony park na Zadolu © amiga
Na koniec wjeżdżam jeszcze do parku Zadole, tydzień temu została otwarta tężnia solankowa. Nie ma tutaj zbyt wielu ludzi, może też dlatego, że to środek tygodnia. Kilka fot i jadę do domu... 
Tężnia solankowa w parku Zadole już otwarta
Tężnia solankowa w parku Zadole już otwarta © amiga
Strasznie chce mi się pić... Chyba się odwodniłem... tylko jak? Jutro rower zostaje w domu, za to od soboty przez 3 dni będzie się działo i to rowerowo.... 

Poranny wyjazd do pracy

Środa, 17 kwietnia 2019 · Komentarze(1)
Po krótkiej przerwie, ponownie ruszam na szlak do Gliwic, poranek... dość przyjemny, około 5 stopni, wiatr w plecy... Słońce świeci choć chmur na niebie też trochę widać. Prognozy dość dobre. Miałem wyjść wcześniej, a... wyszedłem o czasie ;) 
Na drogach niewielki ruch... Jest szansa na spokojny dojazd :)
Trasa szybko mija, czuję lekki chłód, jednak po kilku podjazdach już jest mi ciepło :)... Bałem się trochę centru Kochłowic, ale...udało mi się przejechać to pseudo rondo bez najmniejszego problemu, może dlatego, że pojawili się drogowcy i... samochody mają większy problem z przejazdem niż ja ;)
Ul. Śląska, już chyba kierowcy przyzwyczaili się do tych wysepek ;)
Ul. Śląska, już chyba kierowcy przyzwyczaili się do tych wysepek ;) © amiga
Kochłowice - przy sierocińcu św Łazarza
Kochłowice - przy sierocińcu św Łazarza © amiga
Za to na Wirku mały zgrzyt... nieco większy ruch i trochę debili. W tym jeden jadący Audicą, strasznie mu się spieszyło, chciał wyprzedzać wszystko co się da i... w ostatniej chwili zauważył wysepkę, koszmar... Gość zupełnie bez wyobraźni... Na szczęście zjeżdżam z głównej drogi po kilkuset metrach... 
Ten po prawej chwilę wcześniej prawie skasował wysepkę... Strasznie mu się spieszyło
Ten po prawej chwilę wcześniej prawie skasował wysepkę... Strasznie mu się spieszyło © amiga
Klasyk na Bielszowickiej
Klasyk na Bielszowickiej © amiga
Do Zabrza jest nieźle, ale... w Zabrzu sporo większy niż zwykle... Samochody jadą od strony Gliwic, Miejscami się korkuj. Wygląda to tak jakby za chwilę miał się zacząć mecz Górnika Zabrze z Piastem Gliwice... Dopiero w firmie dowiedziałem się, że na DTŚce był jakiś wypadek i pewnie nawigacje, a być może i policja kierowała wszystkie samochody przez miasto.... 
Coś straszny ruch w Zabrzu
Coś straszny ruch w Zabrzu © amiga
Dopiero gdy wjechałem na Wielicką ruch zmalał do zera... Tak jest aż do firmy... Dojazd w średnim czasie, ale poranek dobrze wykorzystany. 
Ul. Zabrska w Gliwicach
Ul. Zabrska w Gliwicach © amiga

Powrót do domu

Środa, 17 kwietnia 2019 · Komentarze(0)
Dzień przeleciał strasznie szybko. Wychodzę z firmy jeszcze przed 17... Pogoda...hmmm... jest choć myślałem, że będzie cieplej. Niby 16 stopni, ale zimny wiatr jest nieprzyjemny... Mam go w twarz, nie jest silny, ale jednak odczuwalny. 

Drogi w zasadzie puste. Samochodów niewiele... Jadę szosami, będzie szybciej. Choć w zasadzie nie wiem po co się spieszyć. Może warto by było pojechać terenem? 


Wyjeżdżając z Gliwic
Wyjeżdżając z Gliwic © amiga
Gdy docieram do Wirka, mam dość szos, wjeżdżam na szlak wzdłuż Kochłówki. Zdecydowanie bardziej mi to odpowiada. Szkdoa, że to dość krótki odcinek. Tak więc gdy docieram do Panewnik... odbijam jeszcze raz w las... trasa będzie nieco dłuższa jednak w większości terenem.
potok Bielszowicki
potok Bielszowicki © amiga
Na zdjęciach to miejsce wygląda lepiej niż w rzeczywistości
Na zdjęciach to miejsce wygląda lepiej niż w rzeczywistości © amiga
Ukwiecone drzewo
Ukwiecone drzewo © amiga
Lekko pod górkę
Lekko pod górkę © amiga
lasy Panewnickie
lasy Panewnickie © amiga
Znowu wycinka... koszmar
Znowu wycinka... koszmar © amiga
W kilku miejscach widzę trwające wycinki, szkoda lasu... Mam wrażenie, że od 3 lat leśnikom odbiło.... I co z tego, że posadzą nowe drzewa, skoro przez 50 lat nie będzie to przypominało tego co było.
Jeden z pomników obrońców Wieży Spadochronowej
Jeden z pomników obrońców Wieży Spadochronowej © amiga
A policja czego tutaj szuka?
A policja czego tutaj szuka? © amiga
Jeszcze jesienią stał tutaj blok...
Jeszcze jesienią stał tutaj blok... © amiga
Przebudowa ul Kościuszki
Przebudowa ul Kościuszki © amiga
Znalezisko przy Old Timer Garage w Piotrowicach
Znalezisko przy Old Timer Garage w Piotrowicach © amiga
Docieram do domu... Powrót przyjemny, choć liczyłem, że będzie cieplej. Może jutro?

Do pracy o poranku

Wtorek, 9 kwietnia 2019 · Komentarze(0)
Minęła 7, pora wyjść. Poranek chłodny, może bez przesady... całe 5 stopni. Wiatr się uspokoił :) Na drogach niewielki ruch.Jest nieźle. za to prawie nie widać rowerzystów. Ciekawe czemu? 

Trasa standardowa, choć chyba pociągnę drogami omijając fragmenty terenowe. Chciałbym być wcześniej w firmie. Dzień zapowiada się długi. po 16 muszę być w Chorzowie... 
Rozkopana droga przy Famurze
Rozkopana droga przy Famurze © amiga
W Panewnikach zaskakują mnie znaki, znowu pozmieniane. Kombinacja ich woła o pomstę, jakby nie dało się dopuścić ruchu rowerów na drodze z opcją, chcesz to po chodniku też możesz. Tym bardziej, że dotyczy to odcinka 20m. Zresztą oznaczenie w tym miejscu zmienia się po raz 4 od remonty 2 lata temu...  Szkoda gadać. 
Co jakiś czas zmienia się w tym miejscu konfiguracja znaków dot. rowerów ;)
Co jakiś czas zmienia się w tym miejscu konfiguracja znaków dot. rowerów ;) © amiga
Kochłowice puste, za to na Wirku jakiś Sajgon. Samochodów jak w centrum Warszawy. Tylko czemu? Gdy wydostaję się w kierunku Bielszowic ruch znowu zanika. Robi się coraz cieplej... lekko rozpinam kurtkę... 
W Bielszowicach
W Bielszowicach © amiga
Dostawczak ;)
Dostawczak ;) © amiga
Trochę obawiam się Zabrza, docieram tam o 8:02... Przy stacji BP lekki korek, ale dalej jest nieźle. Nawet odpuszczam skrót przez lasek Makoszowski. Drogami jest jednak szybciej mimo tego, że nadrabiam dobre kilkaset metrów. 
Slalom gigant ;)
Slalom gigant ;) © amiga
Sprzątanie świata
Sprzątanie świata © amiga
W firmie jestem w takim sobie czasie, ale o kilkadziesiąt minut wcześniej niż wczoraj. Poranek nieźle wykorzystany. Za to prawdopodobnie jutro rower zostanie w domu... choć to jeszcze nie jest takie pewne... 

Do Mechanika w Chorzowie

Wtorek, 9 kwietnia 2019 · Komentarze(0)
Ruszam sporo wcześniej niż zwykle, ale plan też jest inny niż zwykle, muszę dostać się do Chorzowa Starego. Pogoda... hmmm... niby ciepło, ale pojawił się silniejszy wiatr z północnego-wschodu. To... nie najlepsza wróżba... Będę jechał prawie cały czas pod wiatr... 
Temperatura dość przyjemna... około 15 stopni... i masa samochodów na drogach... Zerkam na nawigację, nie podoba mi się wariant który proponuje, coś strasznie dookoła próbuje mnie poprowadzić... Wiem, że muszę dojechać do Świętochłowic i dopiero tam odbić nieco bardziej na północ... Cóż... zobaczymy co będzie działo się po drodze.... 
Pierwszy rowerzysta w Gliwicach
Pierwszy rowerzysta w Gliwicach © amiga
Mam okazję poznać nowe DDRki w Zabrzu... i... mam wrażenie, że są nie do końca zaplanowane, zrobione tak jak powinny. Prowadzą to z prawej, to z lewej, urywają się co jakiś czas. W końcu mam ich dość, trudno mam gdzieś przepisy. Jazda po rowerówkach zajmie mi kolejną godzinę gratis. 
Pod stadionem w Zabrzu
Pod stadionem w Zabrzu © amiga
I skończyła się rowerówka
I skończyła się rowerówka © amiga
Wiatr daje się we znaki, drogi zaskakują, kilka dziwnych rozwiązań też... Po drodze rozglądam się jeszcze za bankomatem... udało się go znaleźć na granicy z Rudą Śląską. Po jakimś czasie jestem na Chebziu. Korek jak diabli, objeżdżam to szerokim łukiem decydując się na przejścia dla pieszych i jazdę po chodniku... Koszmar... Wjeżdżam do Świętochłowic i... patrzę czy dalej jadę na rowerze, czy już idę pieszo... Jestem na granicy Lipin i Piaśnik... 
Koszmarny przejazd przez tory tramwajowe
Koszmarny przejazd przez tory tramwajowe © amiga
Po lewej zaczyna się DDRka, ale jak tam wjechać?
Po lewej zaczyna się DDRka, ale jak tam wjechać? © amiga
Gdzieś na granicy Piaśnik i Lipin w Świętochłowicach
Gdzieś na granicy Piaśnik i Lipin w Świętochłowicach © amiga
W końcu udaje się minąć zakazane dzielnice, jeszcze tylko przebić się przez Chorzów.. Tutaj też jakiś szaleniec projektował DDRki...Cóż, chyba całe śląskie jest tak koszmarne. A droga w Kochłowicach na którą narzekam jest idealna w porównaniu do tego co miałem do tej pory... 
U.... chwilę wcześniej 2 mobilki się pocałowały
U.... chwilę wcześniej 2 mobilki się pocałowały © amiga
Ląduję w okolicach byłych zakładów azotowych, okolica... hmm... opuszczona przez Boga... Na szczęście dość szybko docieram na miejsce... Uff. Dotarłem... 
Poza światem w Chorzowie Starym
Poza światem w Chorzowie Starym © amiga
Zakazane rewiry w Chorzowie
Zakazane rewiry w Chorzowie © amiga