Wpisy archiwalne w kategorii

W jedną stronę

Dystans całkowity:87899.67 km (w terenie 13786.08 km; 15.68%)
Czas w ruchu:3963:11
Średnia prędkość:22.18 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:341916 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:3366060 kcal
Liczba aktywności:2567
Średnio na aktywność:34.24 km i 1h 32m
Więcej statystyk

W deszczu...

Wtorek, 11 lutego 2014 · Komentarze(8)
Marcelina - Karmelove feat. Piotr Rogucki Poranek dżdżysty, kropi deszcz..., temperatura ok 4-5 stopni. ok 7:05 wsiadam na rower i jadę. Ciemno..., gęste chmury zakrywają niebo. Ruch na drogach całkiem spory, widać to już w Piotrowicach, zresztą w Rudzie Śląskiej też nie rozpieszczają kierowcy. 
Tyle, że dzisiaj w przeciwieństwie do dnia wczorajszego nie spotkałem przypadków  wymuszeń, jakiś dziwnych manewrów na drodze, wszystko było bardziej płynne spokojne...

Na korki natykam się dopiero w pobliżu centrum Zabrza, dzisiaj mnie to nie dziwi, jest 7:45, gorzej być nie mogło..., mimo wszystko lepiej się jedzie przez Zabrze i Gliwice jakieś  30 minut później, ew 30 min wcześniej :), przy czym ten drugi wariant raczej mi nie grozi zbyt często ;P

A w pracy czeka na mnie przesyłka, doszła w ciągu kilkunastu godzin :) To nowy szpej dla KTM-a - tylna przerzutka SHIMANO - SLX RD-M662-GS Shadow, tyle, że pewnie jeszcze chwilę poczeka w "szuflandii" i zostanie włożona razem z nowym napędem, chyba że mi odbije, co też nie jest wykluczone ;P . Zastąpi wysłużonego XTR-a, podobno wersja Shadow jest zdecydowanie lepsza od zwykłej, pożyjemy zobaczymy :) Patrząc na konstrukcję to jest wyraźnie bardziej "toporna", dostęp do poszczególnych elementów wyraźnie prostszy :) 

Szarak dostanie drugi do kompletu łańcuch - identyczny z tym który dostałem wraz z rowerem. 

Nowe szpeje czekają
Nowe szpeje czekają © amiga

powrót do domu...

Wtorek, 11 lutego 2014 · Komentarze(3)
Waglewski Fisz Emade - Sport Jest 16:00, pora się zbierać, dzisiaj spieszy mi się jak diabli, niemniej przed wyjściem zamieniam jeszcze kilka zdań, a czas leci... na rowerze jestem ok 16:30. Jadę do domu, ale coś nie potrafię kręcić, o ile rano jechało mi się rewelacyjnie, to teraz zupełne wypalenie.
Może to ten wredny wiatr wiejący z południa?

Jadę szosami, rower jest maksymalnie usyfiony, wiozę dodatkowe kg piachu i błota, myślę o podjechaniu na myjnię. Ruch na drogach nie przeszkadza..., czuć za to wilgoć, wodę... temperatura powoli spada....

Przed wyjazdem tel z Bikershopu... rower czeka. 230 zł do zapłacenia..., w sumie spodziewałem się nawet nieco większej kwoty... więc jest nieźle... 

Po drodze nie myślę o zatrzymaniu się, o foceniu, mam niby sporo czasu bo sklep/serwis jest otwarty do 20:00, ale wolę nie przeginać... W domu jestem kilka min po 18:00, coś na ząb, kąpiel i pędem do centrum Katowic...

Pozostałości budynków kolejowych w okolicach ul. 73 pułku piechoty w Katowicach
Pozostałości budynków kolejowych w okolicach ul. 73 pułku piechoty w Katowicach © amiga

Powrót KTM-a

Wtorek, 11 lutego 2014 · Komentarze(4)
Waglewski Fisz Emade - Władca kół Do centrum busiem, w serwisie jestem ok 19:00, chwila rozmowy... spoglądam na ramę.. jak się spodziewałem to model 2013. Nie przeszkadza mi to, na dokładkę pierwsze co mi się rzuca w oczy to KTM ruszył geometrię i zmienił przekroje rur w porównaniu do modeli z lat poprzednich. Kto wie, może to krok w dobrą stronę, może będzie bardziej wytrzymałe?

W końcu płacę i wychodzę..., przy znoszeniu po schodach.. czuję jaki lekki jest... w porównaniu do Szaraka..., tyle, że przez 2.5 roku przeszedł dość poważną operację odchudzającą, której kulminacją była zmiana amora... 700g zysku :)

Jadę przez centum Katowic, ul Kościuszki, mam wrażenie, że rower jest lekko niestabilny, za parkiem Kościuszki chwila postoju, sprawdzam ciśnienie w oponach, w przedniej jest zdecydowanie za niskie - ok 30psi... podczas gdy z reguły mam 40-45PSI, chwila pompowania i ruszam dalej..., jest zdecydowanie lepiej...

W Ochojcu jeszcze jeden postój, przypomniało mi się, że miałem kupić śrubki do mocowania bidonu Darkowi :), sklep jest jeszcze otwarty, do zamknięcia jest 10 min :). Przypomina mi się, też, że w końcu wypadałoby zakupić osłonę na widelec pod łańcuchem... jakoś do te pory obywałem się bez niego, jednak łańcuchy Shimanowskie strasznie latają i w Manfredzie dość mocno obiły widelec...

Dostępny był model Lizard Skins Super Jumbo... - kupiłem 2, drugi dla Gianta :)
Czerwony dla pomarańczki i czarny dla Szaraka :)

Jutro do pracy na KTM-ie... zmieniłem łańcuch i mam tydzień aby się dopasował :) 200-300km powinno załatwić sprawę

Dane trasy z endomodno - licznika oczywiście nie zabrałem ze sobą ;P

Mechaniczna pomarańcza
Mechaniczna pomarańcza © amiga

wschód słońca...

Poniedziałek, 10 lutego 2014 · Komentarze(3)
Dr Misio - Dziewczyny Poranek względnie ciepły, po dość dżdżystej nocy. Zastanawiam się nad założeniem ochraniaczy na buty, w końcu może być mokro, w ostatniej chwili rezygnuję z tego pomysłu...

Poranek zapowiada się piękny poranek. Na rowerze jestem ok 6:45, wcześnie, zaczyna świtać, ruch na drogach niewielki, o dziwo spotykam kilku rowerzystów, nawet jeden próbuje popełnić samobójstwo wjeżdżając mi pod koła... skręcał w lewo jadąc z naprzeciwka..., mać... brakło może 50cm...

W okolicach Wirka/Bielszowic odwracam głowę i... muszę stanąć, piękny wschód słońca..., żal nie stanąć, nie pofocić...
Kilka min później znowu jadę...., wjeżdżam do Zabrze i mam wrażenie, że tutaj jest jakieś wariactwo, masa wariatów za kierownicą, to, że nie włączają kierunkowskazów przy skręcie to raczej norma, wymuszenie pierwszeństwa też..., obłęd.

Spoglądam na zegarek i... wszystko jasne... jest 7:50, gorszej godziny na Zabrze i Gliwice nie mogłem sobie wybrać ;P Reszta drogi też strasznie szarpana, co kilka samochodów jakiś baran lub baranica za kółkiem..., w zasadzie do bramy firmy cały czas coś, oczy dookoła głowy...

Dobrze że w końcu jestem na miejscu, ostatnie 10 km to była katorga...

Poranne mgiełki :)
Poranne mgiełki :) © amiga
Piękny wschód słońca w Rudzie Śląskiej
Piękny wschód słońca w Rudzie Śląskiej © amiga

dzwoni telefon...

Poniedziałek, 10 lutego 2014 · Komentarze(4)
Waglewski Fisz Emade - Majty Jest coś koło 17:00, wychodzę z firmy..., wsiadam na rower i jadę.
Przed wyjściem wysłałem jeszcze kontrolnego maila do KTM-a w Krakowie odnośnie mojej ramy..., nie czekam na odpowiedź, nie spodziewam się cudu..., czekam na info co kiedy będę miał górala.

Ruch na drogach dość wredny, może samych samochodów jest niewiele, jednak mam wrażenie, że dzisiaj na drogach jest dzień "bezmózgów"... i to dosłownie. Wymuszenia pierwszeństwa zauważam przynajmniej kilka razy..., pierwsze już w Gliwicach jakieś 400 metrów od firmy...., podobnie w Zabrzu i Rudzie Śląskiej.... W te ostatniej na dokładkę jakaś sierota staje na środku skrzyżowania i zastanawia się gdzie jechać, pierwotny plan to chyba prosto, jednak zmienia zdanie i... w końcu skręca w prawo zatrzymując się po 3-4 metrach...
W Katowicach dla odmiany jakiś wariat ot tak skręca sobie nie włączając kierunkowskazu...., za nim kilka samochodów a  naprzeciwka też coś jedzie.... 

W drodze 2 razy dzwoni mi tel. a pierwszym razem ignoruję, za drugim czuję, że ten ktoś nie odpuści..., zatrzymuję się kawałek za "rynkiem" w Kochłowicach..., oddzwania, numer jest mi zupełnie nieznany... to Bikershop w Katowicach. Rower jutro będzie do odbioru... do wymiany jeszcze stery... +100zł do rachunku.., ciekawe ile w sumie zostawię... bo w między czasie mieli mi wymienić linki na Gore Ride-On(dostarczyłem), wymiana płynu w hamulcach, centrowanie tylnego koła, pełny serwis piast.... Za całość obstawiam wydatek od 200-300zł ze wskazaniem raczej na tą drugą kwotę..., nic... jutro mają mi jeszcze oddzwonić gdy wszystko będzie gotowe...

W sumie cieszy mnie to że rowerek wraca...

Dąb Papieski w Panewnikach
Dąb Papieski w Panewnikach © amiga
Inny wariant
Inny wariant © amiga

Proszę "pana"....

Piątek, 7 lutego 2014 · Komentarze(5)
Within Temptation - Sinéad

Wczorajszy dzień upłynął pod znakiem bujania się po przychodniach..., w końcu trzeba było odwiedzić swojego lekarza po wizycie w szpitalu..., dzień wyszedł bezrowerowy, ale... i tak zaliczyłem wizytę we "wsiowym" sklepie sportowym....., w końcu wypadałoby założyć normalne pedały..., platformy już mi się znudziły :) Nie kombinowałem, po prostu kupiłem to co mam sprawdzone Shimanowskie 520...

W domu oczywiście zmiana pedałów i... rower musiał poczekać do dzisiaj..., co prawda w ciągu dnia miałem lekkie ciągoty.., jednak... tym razem musiało wygrać coś innego.


Dzisiaj pobudka dość wcześnie, tyle, że nie wpłynęło to w żaden sposób na porę wyjazdu, przed oczywiście jakieś śniadanie, prochy na przeziębienie... (ile to jeszcze potrwa, to już 3 tydzień i pogłębia się). 
Na rower wsiadam ok 7:15, jest już na tyle jasno, że nie odpalam lampek..., po co...

Jako, że to droga do pracy i chcę być wcześniej niż zwykle, to jadę szosami, wszystko układa się rewelacyjnie, aż do granicy Zabrza i Gliwic.., mam wrażenie, że rower utracił sterowność..., spoglądam na przednie koło..., widzę, że brakuje powietrza na dole opony...
W oponę wbity wielki kawał szkła...

To pierwsza pana szaraka...., czemu mnie to nie dziwi..., na dokładkę nie mam dętek, wczoraj w rowerowym chciałem kupić, ale nie mieli wersji z wentylami Presta. Czeka mnie łatanie...

10 min później jadę dalej..., przez awarię znowu jestem nieco później..., trudno... zdarza się...

Pierwsza pana.... Szarej Eminencji :)
Pierwsza pana.... Szarej Eminencji :) © amiga

po dętki i lampki

Piątek, 7 lutego 2014 · Komentarze(3)
Die Toten Hosen - Hier Kommt Alex

Wieczorny wyjazd... delikatnie inny, po pierwsze muszę zahaczyć o rowerowy, miałem to zrobić w ciągu dnia i w końcu kupić dętki, na szczęście z firmy wychodzę jeszcze przed zamknięciem sklepu, na szybko kupuję 2 dętki i... lampkę :) tylną... W końcu od przybytku głowa nie boli... 


Kilkanaście minut później już z zamontowanym czerwonym stroboskopem kieruję się na Katowice, dzisiaj po szosach, spieszy mi się... Na drogach pusto, za to mam wrażenie dość wrednego porywistego wiatru, początkowo mam problem aby określić jego kierunek, wydaje mi się że wieje od wschodu, jednak bardziej związane było to z zabudową w Gliwicach..., dalej jest ju bardziej wyczuwalny kierunek - wieje z południa..., znowu całą drogę zbokuwindem :(


W Kończycach jeszcze chwila zastanowienia..., może jednak zjechać za A4-kę i pognać terenem (rozkopana Rogoźnicka nie jest lepsza)? Na szczęście rezygnuję z tego pomysłu, jednak czas ma dzisiaj ogromne znaczenie dla mnie...

Z błotem mam do czynienia dopiero na boisku Kolejarza w Piotrowicach..., czuję jak koła mi się zapadają w tej mazi..., szosy to jednak dzisiaj był dobry wybór :)

Plany na weekend bliżej niesprecyzowane, chociaż korci wizyta w Pszczynie, a w weekend Darek wspominał coś o Koszęcinie :)
Pytanie tylko co z tego wyjdzie, boję się, że wszystko może jeszcze pokrzyżować pogoda i... męczące mnie przeziębienie...


Nowa tylna lampka :)
Nowa tylna lampka :) © amiga

spóźniony

Środa, 5 lutego 2014 · Komentarze(0)
Gaba Kulka - Laleczka

Słońce dawno już wzeszło, buzę się..., masakra..., zaspałem.., tyle, że nie przypominam sobie aby komórka mnie budziła..., spoglądam na nią..., system się wysypał i przy okazji rozładował baterię do zera... pomogło dopiero przywrócenie ustawień fabrycznych... i lekkie podładowanie, o rejestrowaniu drogi na endo nie ma mowy.

W chwili wyjazdu jest 8:20, komórka w kieszeni podłączona do zewnętrznej baterii, ładuje się i odtwarza dane z kopii zapasowej..., lecę szosami, naciskam na pedały, spieszę się..., przeszkadzają te pedały..., wczoraj nie było szans na wyrwanie się do sklepu, może dzisiaj będzie na to chwila..., może wyjdę ciut wcześniej i przed powrotem je zakupię i podmienię?

Teraz nie ma czasu na takie rozważania, jedynym pocieszeniem tak późnego wyjazdu jest to, że na drogach ruch jest niewielki, a może po prostu odwykłem przez ten miesiąc nieobecności?

Docieram do bram firmy i ledwie przekraczam próg już jestem atakowany..., bo coś trzeba na gwałt zrobić, sytuacja awaryjna, więc szybka kąpiel i do pracy...


Już kilka razy zastanawiał mnie ten krzyż (a może mogiła) w lesie Ochojeckim..., nie ma żadnej informacji, żadnej inskrypcji, ale ktoś się nim opiekuje
Już kilka razy zastanawiał mnie ten krzyż (a może mogiła) w lesie Ochojeckim..., nie ma żadnej informacji, żadnej inskrypcji, ale ktoś się nim opiekuje © amiga

testy w terenie....

Środa, 5 lutego 2014 · Komentarze(3)
Grzegorz Turnau - Naprawdę nie dzieje się nic

Z firmy wyjeżdżam już po zapadnięciu zmroku..., pedały dalej nie zmienione..., ech..., miałem podjechać jeszcze do sklepu, ale... przypominam sobie o tym tuż po minięciu rogatek Gliwic...

Za to zastanawiam się czy nie przejechać się po terenie i sprawdzić jak nowy nabytek będzie się spisywał na leśnych ścieżkach, wąskie opony z niewielkim bieżnikiem raczej nie wróżą specjalnego sukcesu, ale.... kiedyś i tak będę musiał to sprawdzić, przetestować, wiec czemu nie dzisiaj?


Przejeżdżam w Zabrzu przez os. Janki, czy Janek... i jestem w Makoszowach, jednak nie decyduję się na przejazd przez starą hałdę..., tam na bank będzie głębokie, grząskie błoto. Za to kieruję się ul. Jana Styki... by pod jej koniec skręcić na właściwą ścieżkę prowadzącą na Helembę. Pierwsze wrażenie jest takie, że piasek i błoto to nie ulubione miejsce Szaraka... Niemniej rower przejechał wszystko... Dość pozytywnie zaskoczył na lodowych łachach..., może to jeszcze kwestia przyzwyczajenia.


W Panewnikach mała przerwa w jeździe, spotkanie z kumplem..., nieco później odprowadza mnie w pobliże skrzyżowania z ul Kościuszki w Piotrowicach... Tam się rozstajemy i już "normalnie" kieruję się na dom...


Się chyba wysypało
Się chyba wysypało © amiga

późno porankowy wyjazd

Wtorek, 4 lutego 2014 · Komentarze(2)
Sorry Boys - Cancer Sign Love

Po wczorajszym młynie spowodowanym zakupem rowera z zaskoczenia :), dzisiaj przyszła pora na codzienną prozę życia..., tyle, że z rana jeszcze krótki spacer do przychodni przerejestrować się, po styczniowych problemach profilaktycznie trzeba będzie od czasu do czasu zahaczyć o врачa ;)


Dzięki temu wyjazd do pracy opóźnił się i to sporo. Wyjechałem gdzieś w okolicach 8:30, słońce już dawno wzeszło, jednak było -6 na starcie. Rześko...


W zamian za późny wyjazd, mam pustawo na szosach...., żadnej ciemnicy..., próbuję się przyzwyczaić do geometrii roweru. To co mi przeszkadza, to brak spd-ków. Plan na dzisiaj to zajść/zajechać do sklepu rowerowego i kupić 520ki Shimanowskie...., tyle, że to już po przyjeździe. A teraz na każdym skrzyżowaniu śmieszy mnie odruch wypinania się na platformach :), w zasadzie nie panuję nad tym odruchem...., zostałem uwarunkowany jak "pies Pawłowa" ;P

Czuję, że miesiąc bez rowera poczynił lekkie spustoszenie, chwilę zajmie odrobienie tego straconego czasu..., czuję że Giant jest wyraźnie cięższy od KTM-a, który pod koniec "życia" zszedł z wagą grubo poniżej 12kg. 

Na dokładkę mam problem by przyzwyczaić się do szerokiej kierownicy..., znowu, prawdopodobnie wymienię ja na coś bardziej prostego i krótszego..., ale to wszystko z czasem. Dzisiaj cieszę się, że jadę :)

Dodatkowo Szarak ma blacik z 48 zębami..., kombinacja 48/11 jeszcze nie jest a tą chwilę, obecnie najlepsza kombinacja to 48/15, może to i lepiej..., może gdy zrobi się nieco cieplej da się pociągnąć trochę....
Na sam rower nie ma co narzekać, jest naprawdę niezły, a w trakcie użytkowania pewnie część komponentów zostanie wymieniona, na te z wyższych klas... 

Zaskakująco dobrze działają przerzutki i hamulce...., zastanawiam się czy to efekt nowości..., czy to tak ma... na XT-kach, XTR-ach w ktm-ie nie przypominam sobie aby to tak dobrze pracowało, zawsze były jakieś problemy, kolejne serwisy kapitulowały. 


Jednak nie ma co chwalić dnia przed zachodem..., o jakości i niezawodności będę w stanie cokolwiek powiedzieć pod koniec marca, kwietnia, gdy rower będzie miał za sobą >3000-4000 km.


Wiadukt w okolicach Giszowca
Wiadukt w okolicach Giszowca © amiga