Wpisy archiwalne w kategorii

W jedną stronę

Dystans całkowity:87899.67 km (w terenie 13786.08 km; 15.68%)
Czas w ruchu:3963:11
Średnia prędkość:22.18 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:341916 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:3366060 kcal
Liczba aktywności:2567
Średnio na aktywność:34.24 km i 1h 32m
Więcej statystyk

Wtorek rano

Wtorek, 19 maja 2015 · Komentarze(0)
Po tygodniowej przerwie pora wrócić na trasę Katowice-Gliwice....
Z domu wychodzę około 7:00 :)... ubrałem wiatrówkę... ale gdy jestem już na dole.. pakuję ją do plecaka... jest ciepło... na tyle ciepło, że można jechać na krótko... 
Rower i ja jednak jesteśmy przygotowani na to co może być wieczorem, a prognozy nie napawają optymizmem, ma padać, lać, może grzmieć... więc jeszcze z rana zapakowałem przeciwdeszczówkę, założyłem błotniki... i "Niech się dzieje wola Nieba, Z nią się zawsze zgadzać trzeba" :).... 
Przejazd dzisiejszy szosami... co prawda i czas i chęci były... jednak w cieniu czuć było jeszcze chłód, a poza tym jakoś nie odpocząłem po niedzielnej wycieczce do Wisły... to... zmęczenie... odwodnienie... organizm będzie potrzebował kilka dni zanim wszystko wróci do normy.... a od niedzieli, piję, piję... i piję... herbata, woda, kola... wszystko co mokre... i nieprocentowe... Przecież to było jedynie 9 godzin na rowerze.... Za to po południu będę chłonął wodę przez skórę :)  więc może się to wyrówna poziom elektrolitów ;)
Szosami jechało się wyjątkowo dobrze... ruch na drogach umiarkowany i coraz cieplej... :)
Mała przerwa na fotę w lasku Makoszowskim... i gnam do firmy :), już niedaleko... Na Zabskiej za to korek jak diabli.... najlepsza opcja to zejść z rowera i przeprowadzić rower na drugą stronę. Tak też czynię, a kierowcy niech stoją ;)

W laku Makoszowskim :)
W lasku Makoszowskim :) © amiga

Wtorek wieczór

Wtorek, 19 maja 2015 · Komentarze(1)
Wyjazd bardzo późno jest 17:19...

Miałem wyjechać wcześniej, godzinę wcześniej i... zaczęło lać :) nad Gliwicami przeszła burza :(.... 
Gdy przestaje padać przebieram się i jadę... drogi mokre, jeszcze trochę kropi, ale to wszystko..., może nie wszystko, pozostał jeszcze silny wiatr w plecy :)
Drogi o tej godzinie puste, samochody gdzieś spłukało... :) Gdzieniegdzie widać podnoszącą się delikatną mgiełkę... robi się pięknie :), nawet przez chwilę zastanawiam się czy nie pojechać lasem... w końcu dawno już mnie w nim nie było ;P...

Coś dalej zmęczony jestem, czemu... czy to jeszcze niedzielny wypad, czy pogoda? Może coś innego? 
Na chwilę zatrzymuję się w parku Zadole... szybka fota i gnam do domu... 
W parku Zadole
W parku Zadole © amiga

Pierwszy test trasy do Wisły

Wtorek, 12 maja 2015 · Komentarze(11)
Powoli trzeba przygotowywać trasę do Wisły z Gliwic... warunkiem koniecznym jest by poprowadzić ją bocznymi drogami i by i ograniczyć liczbę podjazdów... Już wstępna analiza pokazuje, że trasa będzie łatwa, ale jednocześnie dość długa... Możemy mieć jedynie nadzieję... że osoby które będą z nami jechać pod koniec czerwca wcześniej trochę pojeżdżą... bo gdyby miał to być pierwszy wyjazd dla osoby która nie uprawia żadnego sportu to niestety ale może spodziewać się problemów. Podjazdów będzie jak na lekarstwo... za to sama długość około 90 km... może zabić... 
Dzisiaj mając wolny dzień postanawiam sprawdzić jeden z wariantów... 
Z domu wyjeżdżam trochę po ósmej rano... i jadę do Gliwic do firmy... gdy dojeżdżam dzwoni  Darek... i kilka sekund później się widzimy, dowiaduję się, że plan jest do zmodyfikowania... omijamy z definicji Żory... Mój plan wziął w łeb... To co mam narysowane... na papierowej mapie, będzie miało się nijak to końcowej trasy przejazdu..., chociaż nie... spore fragmenty będą dalej do wykorzystania, ale nie skończy się na jednym przejeździe... Problematyczny fragment do zmiany to od Dębińska do Woszczowic... na szczęście jest on blisko Gliwic, więc mogę go sobie testować później... a dzisiaj pojadę do Woszczowic po małej modyfikacji trasy na Żory... Trudno. zrobię kilka, może kilkanaście km więcej... ale sprawdzę większość trasy...
Po 9:48 ruszam... 
Wyjazd z Gliwic będzie stanowił spore wyzwanie... duży ruch samochodów... a trzeba się "przewalić" przez Bojków... 
Od Gliwickiego Centrum Edukacji i Biznesu... na Bojkowskiej... zaczyna się ścieżka rowerowa... Problematyczny fragment ma około 3.5km... Trzeba spróbować go ucywilizować... pytanie czy się da... ale to zostawiam na kiedyś....
Sama ścieżka dość przyjemna... tyle, że i tak się kończy w okolicy Szybu VI KWK Sośnica... tam już trzeba wjechać na szosę..., kierunek Gierałtowice... samotny biker nie stanowi problemu, ale co będzie jak pojedzie grupa 50? ... podzielona po kilkanaście osób... 
W Gierałtowicach wjeżdżam na ul. Wyzwolenia... wg Google jest tam przejazd nad torami... Google się myli... rower muszę przenieść za to później widzę, że gdybym odbił wcześniej... i pojechał ul Prusa... to trafiłbym na przejazd pod torami... niby jest... więc jest pole do popisu przy modyfikacjach :)

Staw gdzieś pomiędzy Gierałtowicami a Knurowem
Staw gdzieś pomiędzy Gierałtowicami a Knurowem © amiga
Przejście przez tory
Przejście przez tory © amiga

Zaczyna się terenowy odcinek... trochę kałuż... trzeba to omijać, ale nie jest źle... jeżeli nie będzie padało w przeddzień wyjazdu to będzie tutaj znośnie :)
Za to dalej wjeżdżam na drogę techniczną wzdłuż A1... jedzie się świetnie, ale wkrótce i tak muszę wjechać na szutry... 
Około kilometra jest paskudne... koleiny, rozlewiska... błoto... jak się później okaże to jedyny taki odcinek... dzisiaj. 

Od przejazdu kolejowego jest już nieźle... :) pojawia się nawet asfalt :)

Ścieżka gdzieś przed Dębińskiem
Ścieżka gdzieś przed Dębińskiem © amiga

droga delikatnie się pnie, bardzo delikatne nachylenie... 
Do Dębińska docieram dość szybko... 
To 19 km... myślę, że można tutaj zrobić przerwę na  parkingu przy kościele... Sporo sklepów... będzie można uzupełnić zapasy...
Kościół w Dębińsku
Kościół w Dębińsku © amiga
Parafia świętego Jerzego w Dębieńsku
Parafia świętego Jerzego w Dębieńsku © amiga
Rzeźby... przy kościele
Rzeźby... przy kościele © amiga
Ciekawe nagrobki
Ciekawe nagrobki © amiga

Kierunek Bełk... po drodze moją uwagę na mapie przykuwa symbol szczytu i opis Góra Ramża...  Mniej więcej kilometrowy podjazd... górka nie jest wielka... niemniej czuć że jest pod górkę... w pobliżu szczytu kapliczka :) i miejsce postojowe...

Na szczycie Góry Ramża
Na szczycie Góry Ramża © amiga

ale robienie kolejnego postoju po 1km... chyba jest bez sensu...  więc raczej je odpuścimy... Mało tego, wydaje mi się, że docelowa trasa ominie tą górkę , wydaje mi się, że lepszą opcją będzie odbicie na Jaśkowice... - dzielnicę Orzesza... 
Jadę jednak dalej na Bełk, moją uwagę zwracają 2 kościoły pierwszy wielki murowany i drugi nieco dalej gdzieś w cieniu, w zieleni... drewniany... 

Kościół Św. Jana Sarkandra
Kościół Św. Jana Sarkandra © amiga w Bełku
Drewniany kościółek Św. Marii Magdaleny w Bełku
Drewniany kościółek Św. Marii Magdaleny w Bełku © amiga
Trwa remont
Trwa remont © amiga
Kościółek Św. Marii Magdaleny w Bełku
Kościółek Św. Marii Magdaleny w Bełku © amiga
Krzyż tuż obok kościółka
Krzyż tuż obok kościółka © amiga

Kierunek Palowice... Znowu delikatny podjazd... ale jest krótki... niewysoki... więc raczej nie będzie miał żadnego wpływu na ew. przejazd.... Tutaj zwracam uwagę na drogę na której wszystkie lampy zaopatrzone są w panele słoneczne i mini wiatraki... :)
Krótka droga, ale wszystkie lampy to małe elektrownie
Krótka droga, ale wszystkie lampy to małe elektrownie © amiga

W centrum Palowic Knajpka, tyle, że otwarta od 16:00... więc do niczego się nie przyda... gdy będziemy jechać, zresztą dzisiaj też... 

Knajpka w centrum Palowic
Knajpka w centrum Palowic © amiga

Ciut dalej staję przy kolejnym kościółku drewnianym :) Szkoda że nie będziemy jechać grupą obok niego...
Kościół pw. Trójcy Przenajświętszej w Palowicach
Kościół pw. Trójcy Przenajświętszej w Palowicach © amiga
Dzwonnica obok kościoła
Dzwonnica obok kościoła © amiga

2 km za Palowicami leżą Woszczyce... to tutaj znowu połączy się nowa trasa z tą którą dzisiaj jadę, przynajmniej tak mi się wydaje... 
Mała przerwa przy kościele... dookoła sporo sklepów, jakiś fryzjer, ubezpieczenia... gdyby ktoś potrzebował :)
Kościół św. Piotra i Pawła w Woszczycach
Kościół św. Piotra i Pawła w Woszczycach © amiga
Jadę na Królówkę... droga piękna asfaltowa, zerowy ruch....  jest fantastycznie... mijam maleńką miejscowość i bokiem dojeżdżam so Suszca.. odbijam na Kryry i Mizerów... Myślę, że w którejś z tych miejscowości trzeba będzie zrobić małą przerwę przy sklepie to będzie mniej więcej 40 km... trasy.

Krajobraz okolic Mizerowa
Krajobraz okolic Mizerowa © amiga

Kierunek Studziona... tutaj znowu moją uwagę zwraca kościół, dziwny ten wyjazd... Zwiedzam same kościoły ;P


Wewnątrz Kościóła pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Studzionce
Wewnątrz Kościóła pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Studzionce © amiga
Figurka obok kościoła
Figurka obok kościoła © amiga

Kierunek Strumień, już niedaleko... na mapie zauważam drogę niby utwardzoną... dojeżdżam do niej i... stoi ciekawy znak... 
Z informacją, że na tyle ma być przerzutka z 15 zębami - 15T... ;P

Cóż... zmieniam przełożenie... i jadę nią... Dla mnie jest to pola droga, ale widocznie kiedyś była utwardzona... przez samochody które nią jechały wcześniej ;p

15t - chyba dam radę
15t - chyba dam radę © amiga

W Strumieniu piękny mały ryneczek i knajpka... Trzeba sprawdzić jak gotują, zamawiam placek po węgiersku... po 10 minutach dostaję... szok... jest świeży, to nie jest mrożonka...  sporo pysznych surówek a porcja 2 osobowa... cena 14 zł... o złotówkę droższa od schabowego z frytkami... Z reguły placek jest tańszy... od schabowego... :) 
Myślę, że miejsce niezłe na mały popas, tym bardziej, że będzie to mniej więcej połowa trasy.

Na rynku w Strumieniu
Na rynku w Strumieniu © amiga

Po 20 minutach ruszam dalej... mały postój na wiadukcie

Trzeba poczekać chwilę
Trzeba poczekać chwilę © amiga

A za wiaduktem myślałem by wbić się w ścieżkę wzdłuż Wisły, jednak  nie widzę jakiegoś sensownego zjazdu... więc jadę nieco inaczej... jak się okaże trasa jest malownicza, drogi spokojne i tylko raz muszę przekroczyć coś większego na chyba 5km minął mnie jeden samochód :)

Stawy w okolicach Zaborza
Stawy w okolicach Zaborza © amiga
Ile tam było ptaków na wysepce
Ile tam było ptaków na wysepce © amiga

Przez Kiczyce dojeżdżam do Skoczowa... tutaj mam w planie zjazd na wały wzdłuż Wisły...  
Wisłę znalazłem i jadę... nie przejmując się tym, że nawigacja krzyczy, kompas pokazuje mi zły kierunek... a na mapie mam zaznaczoną inną drogę... 
Wisła... w Skoczowie
Wisła... w Skoczowie © amiga

Jak się okazuje rzeka była... szlak wzdłuż niej był... wały były... tyle, że to nie ta rzeka... to Brennica... zauważam pomyłkę po około 2km.. Jestem w Górkach Wielkich... Znam tą miejscowość... dobrze, że jechałem od tej strony.... jest płasko... muszę albo się wrócić, albo odbić na zachód i dobić do właściwej ścieżki... 
Górki małe kojarzą mi się z podjazdem... tak też jest, nie jest jakoś wymagający, ale jest długi... Pierwotnie byłem przeciwko jeździe przez Górki Małe, przez prowadzenie tędy sporej grupy... jednak moje nastawienie się zmieniło... okolica jest tak malownicza, tak piękne widoki, a podjazd tylko jeden. Odczuwalnego pojazdu jest ledwie 2000m... może więc jednak błąd nawigacyjny nie był taki zły? Może warto tędy pojechać? Zobaczymy... nieco dalej niespodzianka, dzisiaj na tej trasie odbywają się testy samochodu "Chmielewski Team" ... tyle, że muszę przejechać dalej... na szczęście osoby ochraniające sygnalizują że na chwilę bezie przejeżdżał tędy samochód... więc z jednym postojem, przejeżdżam przez ten odcinek... Niestety nie udało się wyciągnąć i przygotować lustrzanki... jedyna fota samochodu z komórki... :(
Trwają testy samochodu
Trwają testy samochodu "Chmielewski Team" w Górkach Małych © amiga
Piękna okolica.. Górek Małych
Piękna okolica.. Górek Małych © amiga

Teraz długi zjazd... :) rower pędzi... 2 km... po prostu znikają... :)Jestem w Ustroniu gdzieś w połowie... do mety mam jakieś 5km... wzdłuż Wisły jedzie się przyjemnie... a chwilę po wyjeździe z Ustronie odbijam na drogę prowadzącą pod Hotel Stok, spodziewam się Bóg wie jakiego podjazdu... przygotowuję przełożenia..., widzę w końcu znak 900m do Hotelu... to pewnie się zacznie... jadę i czekam kiedy będzie ten stromy podjazd... Dojeżdżam do bramy... i czuję niedosyt... górki nie ma... Czuję chyba większe rozczarowanie niżna podjeździe pod Górę św.Anny... tam przynajmniej chwilę trzeba było się pomęczyć, a tutaj nic...
Hotel Stok
Hotel Stok © amiga
Zjeżdżam do centrum Wisły.. dopiero teraz widzę, że był podjazd... ale jest tak delikatny... że wręcz niezauważalny... rower sam rozpędza się jedynie do 32km/h... więcej osiągam w Rudzie Śląskiej na mrówczej górze... W Kochłowicach... tam rower potrafi sam rozpędzić się do 45... 
W centrum mała przerwa, krótkie zakupy... Oscypek :), Bryndza... i idę sprawdzić jak wygląda sprawa pociągów... ma być o 18:10..., kupuję bilet i wracam do miasta, można uzupełnić elektrolity... 
Witryna kusi
Witryna kusi © amiga
Pierwszy raz w życiu podoba mi się w Wiśle... nie ma wiecznego odpustu, nie ma wszechobecnych bud, turystów... jest pięknie
Pierwszy raz w życiu podoba mi się w Wiśle... nie ma wiecznego odpustu, nie ma wszechobecnych bud, turystów... jest pięknie © amiga
Pałacyk Myśliwski Habsburgów w Wiśle
Pałacyk Myśliwski Habsburgów w Wiśle © amiga
A gdzie koń?
A gdzie koń? © amiga

Wracam na dworzec i ... okazuje się, że ten pociąg jeździ tylko w weekendy, następny za ponad godzinę, wiec wracam do miasta, na kolejne uzupełnienie elektrolitów... 
Gdy przyszła pora wyjazdu okazuje się, że był jakiś wypadek i pociąg nie przyjedzie... w zamian przyjedzie bus... tylko pytanie czy zabiorą mnie z rowerem? Profilaktycznie sprawdzam czy mam baterie do lampki... 
Bus na szczęście wyposażony jest w przyczepkę... pakuję więc rower... i wracam do domu... 
To był długi dzień... szkoda tylko, że nie zwróciłem uwagę, że pociągu o 18:10 nie ma.. Pewnie odwrócił bym się i wrócił rowerem do domu... byłbym przed pociągiem... ;P

Cóż...

Piątek wieczorem

Piątek, 8 maja 2015 · Komentarze(2)
16:30 i już jestem na rowerze....
Gnam, dzisiaj chcę do lasu... jednak w Gliwicach coś sobie przypominam..., jakiś czas temu widziałem zdjęcia z lokomotywowni w Gliwicach, w zasadzie z resztek tego co zostało z tego miejsca... 
Odbijam więc na czuja w ścieżkę obok PEC-u... i trafiam bezbłędnie... Pierwsze co zauważam to stare wiadukty... testem w dobry miejscu, trzeba tylko odnaleźć ścieżkę... prowadzącą do zabudowań... 
Pod wiaduktem
Pod wiaduktem © amiga
Piękna jest ta ścieżka
Piękna jest ta ścieżka © amiga
Jestem tutaj pierwszy raz, chociaż z okien pociągu widziałem je setki razy
Jestem tutaj pierwszy raz, chociaż z okien pociągu widziałem je setki razy © amiga

Okazuje się, że nie jest to specjalnie trudne, ścieżki są 2, na dokładkę obie prowadzą w to samo miejsce :)

Czyżby to ta ścieżka mnie interesowała?
Czyżby to ta ścieżka mnie interesowała? © amiga

Moim oczom wkrótce ukazuje się stara opuszczona lokomotywa.... Dzisiaj niewiele fot... bo młodzież ma sesję zdjęciową... 2 fotki i jadę dalej... może coś jeszcze znajdę?
Resztki pociągu
Resztki pociągu © amiga
NA swój sposób piękny
Na swój sposób piękny © amiga

Trafiam na otwarty budynek główny... aż prosi się o wejście, kilka fot... i wychodzę na zewnątrz
Wejście do.... ?
Wejście do.... ? © amiga
Wewnątrz lokomotywowni
Wewnątrz lokomotywowni © amiga
Ciekawe czy są jakieś plany dotyczące tego miejsca
Ciekawe czy są jakieś plany dotyczące tego miejsca © amiga

Obchodzę okolicę... zaglądam tu i tam.... być może nie ma tu zbyt wiele osób, ale i tak boję się na zbyt długo zostawić rower
Nasi tu byli?
Nasi tu byli? © amiga
Wszystko otwarte
Wszystko otwarte © amiga
Instrukcja BHP
Instrukcja BHP © amiga
Z tej perspektywy jeszcze go nie widziałem
Z tej perspektywy jeszcze go nie widziałem © amiga
Namiot też porzucili?
Namiot też porzucili? © amiga
Wieża wodna
Wieża wodna © amiga
Przez okno
Przez okno © amiga

Wydaje mi się, że jeszcze gdzieś powinna stać druga opuszczona lokomotywa, trochę jej szukam...jednak nie trafiam... może już pokroili ją na żyletki... ? Za to widzę samotne drzewo wyróżniające się... rzucające się w oczy....
Niesamowity jest kolor tego drzewa, czyżby to Buk?
Niesamowity jest kolor tego drzewa, czyżby to Buk? © amiga

I po kilkudziesięciu minutach zaczynam wracać... na drogę do domu....żegnam się z tym miejscem, mam nadzieję, że uda mi się tutaj jeszcze wrócić. Zamieniam jeszcze kilka zdań z młodzieżą... okazuje się, że tego miejsca "pilnuje" stróż... hm.... dziwne bo nikogo nie widziałem,... ale podobno ma wszystko w poważaniu... podobno też ekolodzy wynoszą z tego miejsca co chcą... ech.... kolejne miejsce które pewnie zniknie z mapy miasta... trochę go szkoda.... ale przynajmniej mam kilka jego fotek... z czasu upadku... :(
Wyjeżdżając jakieś 2 burki mnie obszczekują, skąd się wzięły? Może jednak stróż się obudził?

Tą drogą jechałem jeszcze kilkanaście minut temu
Tą drogą jechałem jeszcze kilkanaście minut temu © amiga
Za chwilę znowu tam będę
Za chwilę znowu tam będę © amiga
Pora wracać
Pora wracać © amiga

Pogoda idealna, więc resztę trasy zaliczam lasem.... jest ciepło... jest przyjemnie... grzechem było by jechać szosami... 
Pięknie jest w lesie
Pięknie jest w lesie © amiga

Piątek rano

Piątek, 8 maja 2015 · Komentarze(0)
7:16 - dopiero na rowerze... znowu lekkie opóźnienie , niestety zabawa w nocy z uszkodzonym zaworem z filtra akwarium...powoduje to, że z rana mam do zrobienia więcej niż myślałem...

Jadę dzisiaj szosami... jakby ostatnio bywało inaczej... ;P z rana....

na drogach dość spory ruch.... chodziło mi po głowie wjechanie do lasu... niemniej słysząc dalej stukające łożysko... jestem pewien że to suport... wczoraj wracając wyczaiłem to... dzisiaj wrzucę do serwisu... niech walczą... rower musi być sprawny... tylko czemu to tyle musi kosztować? Ten miesiąc będzie pod tym kontem rekordowy... ale w jakiś sposób wiąże się to z przesuniętym na za 2 tygodnie wyjazdem rowerowym... Wszystko musi być dopięte na ostatni guzik, rower nie może się rozkraczyć... 

Dziwnie dobrze i szybko mi się jedzie... jestem prawie pewien, że wieje mi w plecy... zbyt wysoka średnia.. W firmie jestem kilkanaście minut po ósmej... o 9:00 rower już w serwisie... chłopaki walczą... 

Kirkut w Gliwicach
Kirkut w Gliwicach © amiga

Fotki przez zamkniętą furtkę
Fotki przez zamkniętą furtkę © amiga

Czwartek rano...

Czwartek, 7 maja 2015 · Komentarze(0)
Poranek... za oknem pochmurno... jednak spać specjalnie nie mogę, może to stres przed weekendem? Przed wyjazdem w siną dal...
Zbieram się powoli, zabieram 2 komplety ciuchów... przydadzą się w weekend... 
W końcu ruszam, jest tuż po 7:00... 

Zaświeciło słońce, drogi mokre po wczorajszych i nocnych ulewach...
Na drogach spory ruch... 

Jednak... jedzie się nadspodziewanie dobrze, szybko... słońce nastraja mnie optymistycznie, przez chwilę zastanawiam się czy nie skręcić w Panewnikach na Halembę... czy nie pojechać lasem... Jednak przychodzi małe otrzeźwienie... chwilę trzeba odczekać by ziemia wchłonęła wodę... Może w drodze powrotnej :) skorzystam z takiej opcji... (chociaż prognozy wskazują dzisiaj wieczorem na burze)... 

Więc jadę szosami... przez Kochłowice, Wirek, Bielszowice, Pawłów, Kończyce... Gdy dochodzi 8:00 jestem na granicy Zabrza i Gliwic... uciekam na boczne drogi i później do lasku Makoszowskiego, tam mała przerwa, kilka fot... i gnam do firmy....

A w pracy czeka na mnie mała niespodzianka... weekend rowerowy odwołany... ale na szczęście udaje się go przesunąć... :) na jeden z kolejnych... :)

Błekitne niebo
Błękitne niebo © amiga
Świeci słońce
Świeci słońce © amiga
To z nich podobna są dmuchawce :)
To z nich podobna są dmuchawce :) © amiga

Czwartek wieczór

Czwartek, 7 maja 2015 · Komentarze(0)
16:50... na zegarku gdy wsiadam na rower... jest obłędnie ciepło :)....  nie pada, nie leje.... świeci słońce... 
Jedyne o czym marzę to wjechać w las... to nie jest istotne, że będzie błoto, kałuże... Muszę odreagować po całym dniu... Początkowo jadę centralnie przez Gliwice i Zabrze, sprawdzić krzyż w pobliżu kościoła św. Józefa... później już standardowo lasek Makoszowski, ul Wiosenna... i leśna rowerówka. Czuję, że coś mi stuka w korbie.... staję na chwilę... kilka fot.... Sprawdzam korbę... prawie na bank będzie do wymiany łożysko... ale ja na to nie będę miał czasu... dzisiaj w domu będzie raczej zawierucha... oddam to chłopakom z serwisu... jutro... 

Po drodze ogarnia mnie zmęczenie, na Halembie staję kupuję kolę zero w sklepie... i wypijam ją dopiero w domu :)... Tylko po co ją kupiłem?  By przewieźć ją 11 km ?... ;P

Jeszcze mokro w lesie
Jeszcze mokro w lesie © amiga
Ale droga i tak wygląda ciekawie
Ale droga i tak wygląda ciekawie © amiga
Miejsce postojowe, tyle, że ktoś na jesień buchnął stół i ławkę... to co jest to wersja zastępcza
Miejsce postojowe, tyle, że ktoś na jesień buchnął stół i ławkę... to co jest to wersja zastępcza © amiga

Środa rano

Środa, 6 maja 2015 · Komentarze(3)
Poranek strasznie ciemny... słońce gdzieś schowane za gęstymi chmurami... 

Powoli się zbieram i kilka minut po 7:00 wychodzę... zaczyna padać... 
Dzisiaj więc nic nie będzie z jazdy terenem, przynajmniej rano... na drogach szybko utworzyły się rwące potoki, małe jeziorka, stawy... Chwilami czuję jak wielki opór stawia woda... Leje coraz bardziej... 
Komórka powędrowała do plecaka, plecak też zabezpieczony... a ja mam jedynie wiatrówkę :)... na taką ulewę nie pomaga... wszystko przemaka... 
Deszcz jest jednak ciepły przyjemny, wiosenny :), dzisiaj zupełnie mi nie przeszkadza, nie wychładza mnie... tylko co będzie wieczorem, czy ciuchy wyschną? Buty na bank nie... będzie nieprzyjemna chwila gdy będę je wdziewał... brrr... 
Na drogach spory ruch... tak jest zawsze gdy nagle zmienia się pogoda na gorszą... przy czym... ludzie jeżdżą bardziej bezpiecznie, zachowawczo... więc coś za coś...

Wczoraj w serwisie postraszyli mnie... obręcze w Giancie w zasadzie nadają się powoli do wymiany... widać już pęknięcia... to efekt taniości zastosowanych obręczy... nie są kapslowane... Myślę, że jeszcze chwilę na nich pojeżdżę... ale nowe już zamówiłem... niech leżą... gdyby coś... 

Biały bez... - bez czego?
Biały bez... - bez czego? © amiga

Środa wieczór

Środa, 6 maja 2015 · Komentarze(0)
Wychodzę tuż przed 17... Leje... jak z cebra...  Powoli ruszam mam nadzieję, że gdzieś pojawi się dziura w chmurach. Ciuchy w firmie nie wyschły... mokre jak diabli... ale... mam drugi komplet :)... poza butami... W sumie nie wiem co to zmienia, bo ulewa jest na tyle duża że już po kilku minutach jazdy i tak jestem przemoczony do suchej... a w zasadzie mokrej nitki... 

Na drogach sporo samochodów, podobnie jak z rana... wszyscy gnają do domów... podobnie jak i ja... przy czym, staram się jechać tymi bocznymi drogami... jakoś nie mam ochoty walczyć na głównych szosach... 

Po drodze płyną rzeki... we wszystkich zagłębieniach tworzą się jeziora, już dawno tak nie lało... mimo wszystko deszcz przy +15 jest przyjemny :)... i potrzebny. W lasach w wielu miejscach było widać przeciągającą się suszę, nawet miejsca w których zawsze była stała woda, były suche jak pieprz... 
Pewnie gdy tylko wyjdzie słońce, gdy przestanie padać roślinność pokryje cały świat, ten jeszcze niezazieleniony :)

Gdy zbliżam się do Katowic, deszcz staje się jakby słabszy, na Zadolu przestaje padać... staję przy stawie, szybka fota i ruszam dalej... znów zaczyna padać... 
W domu wszystkie ciuchy - oba komplety wędrują do prania... a ja do wanny :)

Staw w Parku Zadole
Staw w Parku Zadole © amiga

Wtorek rano

Wtorek, 5 maja 2015 · Komentarze(4)
Poranek piękny ciepły... termometr za oknem pokazał 16 stopni jeszcze przed wyjazdem... Prognozy dzisiejsze są rewelacyjne... Niby żadnych niespodzianek poza upałem do 30 stopni... 

Wczoraj wieczorem udało mi się postawić na koła Szaraka... nowa przerzutka i łańcuch :)... Trochę się obawiałem, że ten drugi będzie skakał, w końcu reszta napędu ma za sobą ok 3000km... a gdy wsiadłem niespodzianka... a w zasadzie jej brak... nic nie przeskakuje, nic ie chrobocze :)... 

Z rana zastanawiałem się czy nie podjechać do odwiertu an Starych Panewnikach pofotografować ekipy telewizyjne... bo pewnie będą koczować tam przez kolejny dzień... ;P a może dłużej... 
Jednak gdy dojeżdżam do miejsca gdzie muszę podjąć decyzję... stwierdzam, że nie..., może wieczorem jak mi odbije... Teraz gnam do firmy... Być może trzeba będzie jechać na produkcję... więc każda minuta jest cenna... 
Po prawie 2 tygodniach na góralu... czuję jak niesamowicie szybko szarak sunie po szosach... pomimo tego, że i tak za założone górskie obuwie... 28x1.75 :)... i jeszcze jedno... czuję różnicę ile dał mi góral... zmusza do większego wysiłku... przy szerokich oponach i małej "korbce" trzeba się bardziej narobić... by jechać z jako taką prędkością... Coś mi się wydaje, że góral będzie rowerem ćwiczebnym... a głównym będzie szarak... role się odwrócą? 

Na drogach dość przyzwoicie... chociaż ruch wyraźnie większy niż wczoraj... niemniej aż do Zabrza specjalnie nie muszę zwalniać.... przebijać się przez korki... Owszem od czasu do czasu pojawia się coś... ale chwilę później już jest nieźle.. Nawet Zabrze o 7:58 zaskakuje... normalnie o tej porze jest masakra... 

W ciągu dnia muszę szaraka oddać do serwisu... coś jest nie tak ze sterami które mi założyli... wszystko łapie luzy w każdym tygodniu muszę je poprawiać... zniekształceniu ulega cienka podkładka... mam wrażenie, że rura sterowa porusza się po jaju a nie po kole... Więc coś sp...i
Dzisiaj mają bojowe zadanie znalezienie tego co jest nie tak... 

Dmuchawce, latawce... wiatr
Dmuchawce, latawce... wiatr © amiga

Poranna rosa
Poranna rosa © amiga