Pierwszy test trasy do Wisły
Dzisiaj mając wolny dzień postanawiam sprawdzić jeden z wariantów...
Z domu wyjeżdżam trochę po ósmej rano... i jadę do Gliwic do firmy... gdy dojeżdżam dzwoni Darek... i kilka sekund później się widzimy, dowiaduję się, że plan jest do zmodyfikowania... omijamy z definicji Żory... Mój plan wziął w łeb... To co mam narysowane... na papierowej mapie, będzie miało się nijak to końcowej trasy przejazdu..., chociaż nie... spore fragmenty będą dalej do wykorzystania, ale nie skończy się na jednym przejeździe... Problematyczny fragment do zmiany to od Dębińska do Woszczowic... na szczęście jest on blisko Gliwic, więc mogę go sobie testować później... a dzisiaj pojadę do Woszczowic po małej modyfikacji trasy na Żory... Trudno. zrobię kilka, może kilkanaście km więcej... ale sprawdzę większość trasy...
Po 9:48 ruszam...
Wyjazd z Gliwic będzie stanowił spore wyzwanie... duży ruch samochodów... a trzeba się "przewalić" przez Bojków...
Od Gliwickiego Centrum Edukacji i Biznesu... na Bojkowskiej... zaczyna się ścieżka rowerowa... Problematyczny fragment ma około 3.5km... Trzeba spróbować go ucywilizować... pytanie czy się da... ale to zostawiam na kiedyś....
Sama ścieżka dość przyjemna... tyle, że i tak się kończy w okolicy Szybu VI KWK Sośnica... tam już trzeba wjechać na szosę..., kierunek Gierałtowice... samotny biker nie stanowi problemu, ale co będzie jak pojedzie grupa 50? ... podzielona po kilkanaście osób...
W Gierałtowicach wjeżdżam na ul. Wyzwolenia... wg Google jest tam przejazd nad torami... Google się myli... rower muszę przenieść za to później widzę, że gdybym odbił wcześniej... i pojechał ul Prusa... to trafiłbym na przejazd pod torami... niby jest... więc jest pole do popisu przy modyfikacjach :)
Staw gdzieś pomiędzy Gierałtowicami a Knurowem © amiga
Przejście przez tory © amiga
Zaczyna się terenowy odcinek... trochę kałuż... trzeba to omijać, ale nie jest źle... jeżeli nie będzie padało w przeddzień wyjazdu to będzie tutaj znośnie :)
Za to dalej wjeżdżam na drogę techniczną wzdłuż A1... jedzie się świetnie, ale wkrótce i tak muszę wjechać na szutry...
Około kilometra jest paskudne... koleiny, rozlewiska... błoto... jak się później okaże to jedyny taki odcinek... dzisiaj.
Od przejazdu kolejowego jest już nieźle... :) pojawia się nawet asfalt :)
Ścieżka gdzieś przed Dębińskiem © amiga
droga delikatnie się pnie, bardzo delikatne nachylenie...
Do Dębińska docieram dość szybko...
To 19 km... myślę, że można tutaj zrobić przerwę na parkingu przy kościele... Sporo sklepów... będzie można uzupełnić zapasy...
Kościół w Dębińsku © amiga
Parafia świętego Jerzego w Dębieńsku © amiga
Rzeźby... przy kościele © amiga
Ciekawe nagrobki © amiga
Kierunek Bełk... po drodze moją uwagę na mapie przykuwa symbol szczytu i opis Góra Ramża... Mniej więcej kilometrowy podjazd... górka nie jest wielka... niemniej czuć że jest pod górkę... w pobliżu szczytu kapliczka :) i miejsce postojowe...
Na szczycie Góry Ramża © amiga
ale robienie kolejnego postoju po 1km... chyba jest bez sensu... więc raczej je odpuścimy... Mało tego, wydaje mi się, że docelowa trasa ominie tą górkę , wydaje mi się, że lepszą opcją będzie odbicie na Jaśkowice... - dzielnicę Orzesza...
Jadę jednak dalej na Bełk, moją uwagę zwracają 2 kościoły pierwszy wielki murowany i drugi nieco dalej gdzieś w cieniu, w zieleni... drewniany...
Kościół Św. Jana Sarkandra © amiga w Bełku
Drewniany kościółek Św. Marii Magdaleny w Bełku © amiga
Trwa remont © amiga
Kościółek Św. Marii Magdaleny w Bełku © amiga
Krzyż tuż obok kościółka © amiga
Kierunek Palowice... Znowu delikatny podjazd... ale jest krótki... niewysoki... więc raczej nie będzie miał żadnego wpływu na ew. przejazd.... Tutaj zwracam uwagę na drogę na której wszystkie lampy zaopatrzone są w panele słoneczne i mini wiatraki... :)
Krótka droga, ale wszystkie lampy to małe elektrownie © amiga
W centrum Palowic Knajpka, tyle, że otwarta od 16:00... więc do niczego się nie przyda... gdy będziemy jechać, zresztą dzisiaj też...
Knajpka w centrum Palowic © amiga
Ciut dalej staję przy kolejnym kościółku drewnianym :) Szkoda że nie będziemy jechać grupą obok niego...
Kościół pw. Trójcy Przenajświętszej w Palowicach © amiga
Dzwonnica obok kościoła © amiga
2 km za Palowicami leżą Woszczyce... to tutaj znowu połączy się nowa trasa z tą którą dzisiaj jadę, przynajmniej tak mi się wydaje...
Mała przerwa przy kościele... dookoła sporo sklepów, jakiś fryzjer, ubezpieczenia... gdyby ktoś potrzebował :)
Kościół św. Piotra i Pawła w Woszczycach © amiga
Jadę na Królówkę... droga piękna asfaltowa, zerowy ruch.... jest fantastycznie... mijam maleńką miejscowość i bokiem dojeżdżam so Suszca.. odbijam na Kryry i Mizerów... Myślę, że w którejś z tych miejscowości trzeba będzie zrobić małą przerwę przy sklepie to będzie mniej więcej 40 km... trasy.
Krajobraz okolic Mizerowa © amiga
Kierunek Studziona... tutaj znowu moją uwagę zwraca kościół, dziwny ten wyjazd... Zwiedzam same kościoły ;P
Wewnątrz Kościóła pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Studzionce © amiga
Figurka obok kościoła © amiga
Kierunek Strumień, już niedaleko... na mapie zauważam drogę niby utwardzoną... dojeżdżam do niej i... stoi ciekawy znak...
Z informacją, że na tyle ma być przerzutka z 15 zębami - 15T... ;P
Cóż... zmieniam przełożenie... i jadę nią... Dla mnie jest to pola droga, ale widocznie kiedyś była utwardzona... przez samochody które nią jechały wcześniej ;p
15t - chyba dam radę © amiga
W Strumieniu piękny mały ryneczek i knajpka... Trzeba sprawdzić jak gotują, zamawiam placek po węgiersku... po 10 minutach dostaję... szok... jest świeży, to nie jest mrożonka... sporo pysznych surówek a porcja 2 osobowa... cena 14 zł... o złotówkę droższa od schabowego z frytkami... Z reguły placek jest tańszy... od schabowego... :)
Myślę, że miejsce niezłe na mały popas, tym bardziej, że będzie to mniej więcej połowa trasy.
Na rynku w Strumieniu © amiga
Po 20 minutach ruszam dalej... mały postój na wiadukcie
Trzeba poczekać chwilę © amiga
A za wiaduktem myślałem by wbić się w ścieżkę wzdłuż Wisły, jednak nie widzę jakiegoś sensownego zjazdu... więc jadę nieco inaczej... jak się okaże trasa jest malownicza, drogi spokojne i tylko raz muszę przekroczyć coś większego na chyba 5km minął mnie jeden samochód :)
Stawy w okolicach Zaborza © amiga
Ile tam było ptaków na wysepce © amiga
Przez Kiczyce dojeżdżam do Skoczowa... tutaj mam w planie zjazd na wały wzdłuż Wisły...
Wisłę znalazłem i jadę... nie przejmując się tym, że nawigacja krzyczy, kompas pokazuje mi zły kierunek... a na mapie mam zaznaczoną inną drogę...
Wisła... w Skoczowie © amiga
Jak się okazuje rzeka była... szlak wzdłuż niej był... wały były... tyle, że to nie ta rzeka... to Brennica... zauważam pomyłkę po około 2km.. Jestem w Górkach Wielkich... Znam tą miejscowość... dobrze, że jechałem od tej strony.... jest płasko... muszę albo się wrócić, albo odbić na zachód i dobić do właściwej ścieżki...
Górki małe kojarzą mi się z podjazdem... tak też jest, nie jest jakoś wymagający, ale jest długi... Pierwotnie byłem przeciwko jeździe przez Górki Małe, przez prowadzenie tędy sporej grupy... jednak moje nastawienie się zmieniło... okolica jest tak malownicza, tak piękne widoki, a podjazd tylko jeden. Odczuwalnego pojazdu jest ledwie 2000m... może więc jednak błąd nawigacyjny nie był taki zły? Może warto tędy pojechać? Zobaczymy... nieco dalej niespodzianka, dzisiaj na tej trasie odbywają się testy samochodu "Chmielewski Team" ... tyle, że muszę przejechać dalej... na szczęście osoby ochraniające sygnalizują że na chwilę bezie przejeżdżał tędy samochód... więc z jednym postojem, przejeżdżam przez ten odcinek... Niestety nie udało się wyciągnąć i przygotować lustrzanki... jedyna fota samochodu z komórki... :(
Trwają testy samochodu "Chmielewski Team" w Górkach Małych © amiga
Piękna okolica.. Górek Małych © amiga
Teraz długi zjazd... :) rower pędzi... 2 km... po prostu znikają... :)Jestem w Ustroniu gdzieś w połowie... do mety mam jakieś 5km... wzdłuż Wisły jedzie się przyjemnie... a chwilę po wyjeździe z Ustronie odbijam na drogę prowadzącą pod Hotel Stok, spodziewam się Bóg wie jakiego podjazdu... przygotowuję przełożenia..., widzę w końcu znak 900m do Hotelu... to pewnie się zacznie... jadę i czekam kiedy będzie ten stromy podjazd... Dojeżdżam do bramy... i czuję niedosyt... górki nie ma... Czuję chyba większe rozczarowanie niżna podjeździe pod Górę św.Anny... tam przynajmniej chwilę trzeba było się pomęczyć, a tutaj nic...
Hotel Stok © amiga
Zjeżdżam do centrum Wisły.. dopiero teraz widzę, że był podjazd... ale jest tak delikatny... że wręcz niezauważalny... rower sam rozpędza się jedynie do 32km/h... więcej osiągam w Rudzie Śląskiej na mrówczej górze... W Kochłowicach... tam rower potrafi sam rozpędzić się do 45...
W centrum mała przerwa, krótkie zakupy... Oscypek :), Bryndza... i idę sprawdzić jak wygląda sprawa pociągów... ma być o 18:10..., kupuję bilet i wracam do miasta, można uzupełnić elektrolity...
Witryna kusi © amiga
Pierwszy raz w życiu podoba mi się w Wiśle... nie ma wiecznego odpustu, nie ma wszechobecnych bud, turystów... jest pięknie © amiga
Pałacyk Myśliwski Habsburgów w Wiśle © amiga
A gdzie koń? © amiga
Wracam na dworzec i ... okazuje się, że ten pociąg jeździ tylko w weekendy, następny za ponad godzinę, wiec wracam do miasta, na kolejne uzupełnienie elektrolitów...
Gdy przyszła pora wyjazdu okazuje się, że był jakiś wypadek i pociąg nie przyjedzie... w zamian przyjedzie bus... tylko pytanie czy zabiorą mnie z rowerem? Profilaktycznie sprawdzam czy mam baterie do lampki...
Bus na szczęście wyposażony jest w przyczepkę... pakuję więc rower... i wracam do domu...
To był długi dzień... szkoda tylko, że nie zwróciłem uwagę, że pociągu o 18:10 nie ma.. Pewnie odwrócił bym się i wrócił rowerem do domu... byłbym przed pociągiem... ;P
Cóż...