Wpisy archiwalne w kategorii

W jedną stronę

Dystans całkowity:87899.67 km (w terenie 13786.08 km; 15.68%)
Czas w ruchu:3963:11
Średnia prędkość:22.18 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:341916 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:3366060 kcal
Liczba aktywności:2567
Średnio na aktywność:34.24 km i 1h 32m
Więcej statystyk

Wtorek wieczór

Wtorek, 5 maja 2015 · Komentarze(1)
Wyjeżdżam bardzo późno , może przesadzam, ale później niż zwykle, jest... 17:15... i jest ciepło... ponad 20 stopni...
W krótkim rękawku... i krótkich spodenkach ruszam w drogę powrotną, od początku mam zamiar wykorzystać ten powrót, na mały objazd okolicy... w poszukiwaniu czaszek... :)

Plan... to Mikołów przez Chudów... po drodze kilka podjazdów... i to chyba z grubsza to o co mi chodzi... muszę się rozjeździć, muszę przyzwyczaić się do długich tras... w zasadzie tylko 2 razy w tym roku przekroczyłem 100km... I o ile z nogami wszystko było ok, to 4 litery bolały...

Dzisiaj głównie szosy... jedyny teren jaki mam w planach to lasek Makoszowski... Bez zatrzymywania przejeżdżam przez Przyszowice, Chudów... w tej drugiej miejscowości mała... a jak się później okazało dłuższa przerwa przy pasmanterii :)...
A dziwny to sklep... w tygodniu otwarty po 15:00... a w środku wszystko... pasmanteria to tylko mały wyrywek tego co tam jest... Są figurki fajansowe, jedzenie dla kotów, psów, rybek, art. elektryczne, hydrauliczne, klamki... lampki rowerowe i miliony innych rzeczy których przeznaczenia mogę się jedynie domyślać... 

Wchodząc do środka słyszę "Witam Bikera".... :) okazało się, że właściciel jest zapalonym rowerzystom... jeździ...na dłuższe wycieczki po całej Polsce a i czasami zahacza o zagranicę... W sumie wyszedłem stamtąd po około 30 minutach, zaopatrzony w nowy bidon, lusterko rowerowe, paski zaciskowe i isotonic... :)

Teraz już bez marudzenia ruszam na Mikołów, przez Bujaków..., kilak podjazdów, kapliczek, krzyży dalej.. dojeżdżam do centrum, tam mała przerwa przy kościele Matki Bożej Śnieżnej, kilak fot... opróżniam isotonic... i jadę przed Zarzecze i Podlesie do domu....

Przed remizą w Bujakowie
Przed remizą w Bujakowie © amiga

Kwitnąca dzika róża
Kwitnąca dzika róża © amiga

Kościół Matki Bożej Śnieżnej w Mikołowie
Kościół Matki Bożej Śnieżnej w Mikołowie © amiga

Poniedziałek rano

Poniedziałek, 4 maja 2015 · Komentarze(0)
Po skromnym rowerowo weekendzie w końcu można wyjechać do pracy :) Pogoda jakby się poprawiała..., może nie jest tak idealnie jak wczoraj, na dokładkę na wieczór zapowiedziane są przelotne burze... Ale na tą chwilę jest nieźle... względnie ciepło... 11 stopni :) więc krótkie gacie wskazane, jedynie bluza musi być z długim rękawkiem... 
Początkowo czuję ból prawego kolana... nie przypominam sobie bym go przeciążył? Gdzie... jak? Mija to po kilku km... i mogę jechać normalnie... Dzisiaj mam nadzieję, że ostatni raz jadę góralem w tym tygodniu... Plan na dzisiaj to zakup przerzutki... niestety zapas z krótkim wózkiem nie sprawdzi się przy korbie 48T i zębatce 34T które są w Giancie... ostatnie przełożenie nie wchodzi... :(

Cóż... ciekawe ile będzie mnie to kosztowało i czy będzie dostępne w pobliskich sklepach... 

Na drogach dzisiaj zupełnie pusto, są fragmenty gdzie przez 2-3 km nic mnie nie mija :).. Coś czuję, że pewnie ludzie sobie to jutro odbiją... będzie sajgon... ;P W końcu nie może być tak by zawsze było idealnie... 
Pod koniec trasy na chwilę wjeżdżam do parku w Zabrzu..., na tą chwilę to wszystko w terenie... :), może wieczorem jeżeli nie będzie padać wbiję się w las

Staw w lasach Kochłowickich
Staw w lasach Kochłowickich © amiga

Poniedziałek wieczór

Poniedziałek, 4 maja 2015 · Komentarze(2)
Z firmy wyjeżdżam trochę przed 17:00... jest niesamowicie ciepło... 20 stopni :)... Idealna temperatura na wypad do... lasu...  taki mam plan... Chmury burzowe przewaliły się przez Gliwice w ciągu dnia, ale nie zagrzmiało, nie padało :)... więc jest nieźle... 
Początkowo jadę szosami, aż do lasku Makoszowskiego, później zaliczam ul.Wiosenną i jestem w lesie :)... 
W okolicach Halemby moją uwagę zwracają piękne ule... i pan pszczelarz... zamieniłem z nim kilka słów... i za miesiąc będzie do kupienia miód :) Miejsca na ule takie zupełnie zaskakujące... w zasadzie w lesie :) 
Ciekawe jaki będzie miodek :) Misie w końcu lubią miodek ;P

Dalej trzymam się czerwonego szlaku jednak w okolicach Wirka odpuszczam sobie go, fragment i sposób poprowadzenia pozostawia wiele do życzenia w tamtym miejscu, wolę inny wariant... lasem oczywiście :) Dojeżdżam dobie do knajpki Przystań nieco dalej wjeżdżam ponownie na czerwony szlak :)... Robię kilka fot leśnym stawom i jeszcze wpadam na pomysł by zahaczyć p park przy bazylice w Panewnikach. Kilka zdjęć... i gnam do domu... trochę czasu minęło a w domu muszę się zająć m.inn. szarakiem... W ciągu dnia udało mi się podejść do sklepu... Przerzutka kupiona...do komplety łańcuch... gumowy ;P - Shimano Hg53.... powinien szybko się dopasować... do reszty napędu... 

W pobliżu Kochłowic
W pobliżu Kochłowic © amiga

Staw w lasach Kochłowickich
Staw w lasach Kochłowickich © amiga

Staw przy  Kokocińcu
Staw przy Kokocińcu © amiga

Na terenie bazyliki w Panewnikach
Na terenie bazyliki w Panewnikach © amiga

Ołtarz polowy ;P
Ołtarz polowy ;P © amiga

Tablica pamiątkowa
Tablica pamiątkowa © amiga

Coraz większy Dąb Papieski :)
Coraz większy Dąb Papieski :) © amiga

Czwartek rano

Czwartek, 30 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
Tydzień wyjątkowy, nieco krótszy... kończy się na czwartku a nie piątku... Ponownie późny wyjazd...  ruszam dopiero o 7:20... gnam szosami... w Katowicach i Kochłowicach spory ruch... jest nieprzyjemnie... Jeszcze Wirek lekko zapchany... Jednak zanim dojeżdżam do Bielszowic... mina ósma... i znikają zaciski... Przejazd przez Zabrze dawno już nie był tak przyjemny... pusto na drogach...

Pod koniec na chwilę odwiedzam park w Zabrzu... króciusieńka przerwa i lecę dalej, do firmy... może będzie dzisiaj spokojniej?

Piękne wiosenne kwiatki
Piękne wiosenne kwiatki © amiga

Czwartek wieczór

Czwartek, 30 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
Dzień był męczący, muszę lekko odreagować... Jest ciepło :), pędzę początkowo szosami, jednak wjeżdżam w lasek Makoszowski, zaliczam wiadukt DTŚki a w Makoszowach ul Wiosenną, by pociągnąć dalej lasami na Halembę... 
W lesie jest niesamowicie przyjemnie, pogoda dzisiaj rewelacyjna, chociaż patrząc na prognozy, to od jutra ma być spore załamanie... nie będzie tak przyjemnie. 
Korzystam więc póki mogę :) 
Jadąc szukam, kapliczek, krzyży... może któraś mnie zaciekawi, zainteresuje, tuż przed Panewnikami staję na chwilę przy dość siermiężnym betonowym krzyżu... żadnej inskrypcji... nic... po prostu krzyż... 

Przydrożny krzyż w pobliżu starych panewnik
Przydrożny krzyż w pobliżu starych panewnik © amiga

Ruszam dalej i robię sobie jeszcze jedną krótką przerwę przy stawie przy Akademikach, szybka fota i gnam do domu :)
Staw w okolicy Akadamików
Staw w okolicy Akadamików © amiga

Środa rano

Środa, 29 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
Z rana chłodno... gdy wyszedłem na zewnątrz po 7:10... poczułem, że temperatura spadała w stosunku do ostatnich dni... Jedynie 6 stopni... Długie spodnie, długa bluza i wiatrówka... a i tak czuję zimno... 
Chwilę trwa zanim się rozgrzewam, jedynie pociesza mnie to, że słońca jest na niebie, może więc będzie cieplej... Jadę szosami, im szybciej dojadę tym lepiej, w pracy i tak dzisiaj będzie młyn... Sporo do zrobienia... Ale w jakiś sposób lubię to... :) lubię gdy coś się dzieje... 
Na drogach względnie pusto... po wczorajszych korkach w okolicy Wirka nie ma śladu, to musiało być coś chwilowego... może coś na A4-ce w końcu niedaleko jest zjazd... Już do tego raczej nie dojdę... Wiatr wyraźnie się odwrócił, czuję, że jadę cały czas pod górkę, chyba najbardziej poczułem to przejeżdżając przez hałdę w Bielszowicach... Normalnie na góralu można tutaj gnać 35km/h dzisiaj mocno naciskając na pedały wykręcam ledwo 24... a jest z górki... Wietrzna ta wiosna w tym roku... :)

Może ostatni raz mam okazję przejechać tutaj rowerem?
Może ostatni raz mam okazję przejechać tutaj rowerem? © amiga

Środa wieczór

Środa, 29 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam, z pracy około 17... jest chłodno... jedynie 10 stopni... ale jest też słonecznie... korki w Gliwicach powodują, że nieco zmieniam drogę, a przejeżdżając obok cmentarza hutniczego postanawiam go odwiedzić... :)

Pomnika Johna Baildona
Pomnika Johna Baildona © amiga

Na cmentarzu hutniczym w Gliwicach
Na cmentarzu hutniczym w Gliwicach © amiga

Dzisiaj jadę lasami, terenem... W lesie zaskakuje ilość spacerowiczów, rowerzystów, pomimo dość niskiej temperatury chyba wszyscy potrzebujemy już słońca... ciepła... Powoli wszystko jest już zazielenione, ukwiecone... słychać śpiew ptaków... :)

Na Halembie moją uwagę przykuwa kwitnące drzewo, zjeżdżam w pobliże focę... 

Ukwiecone drzewo
Ukwiecone drzewo © amiga

Tylko,... czegoś mi brakuje... coś jest nie tak, po chwili już wiem, nie ma kominów elektrowni, zostały zlikwidowane... zburzone... 

Czegoś mi tutaj brakuje... zawsze były kominy elektrowni Halemba
Czegoś mi tutaj brakuje... zawsze były kominy elektrowni Halemba © amiga

Wsiadam ponownie na rower i gnam na Panewniki... tam mała przerwa przy przydrożnym krzyżu... widzę czaszkę które zbiera Karolina
Kilka zdjęć i ruszam dalej, do domu już niedaleko... 
Przydrożny krzyż w Starych Panewnikach
Przydrożny krzyż w Starych Panewnikach © amiga

Czyżby to była czaszka...?
Czyżby to była czaszka...? © amiga

Pomimo chłodu piękne popołudnie :) świetnie się jechało

Wtorek rano

Wtorek, 28 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
Wsiadając na rower czuję dalej dyskomfort, odwodnienie po weekendzie powoli mija, organizm zaczyna dochodzić do siebie... Trochę w czarnych barwach widzę wyjazd 9 maja... Ale teraz to nieważne...

Wiatr mam w plecy... wiec dojazd powinien być w miarę szybki... na drogach dość spory ruch i to chyba jedyny problem... 12 stopni z rana :) pięknie... krótkie gacie i długa bluza starczają... Jeszcze ze 4 stopnie więcej i będzie rewelacyjnie... 

Przez chwilę myślałem by pojechać podobnie jak wczoraj lasem... jednak nie... późny wyjazd i prawie pewność, że w pracy będzie sajgon, skutkuje tym, że jadę szosami, jedynie krótki epizod w parku w Zabrzu poprawia mi humor :)


Zażółciło się :)
Zażółciło się :) © amiga

Wtorek wieczór

Wtorek, 28 kwietnia 2015 · Komentarze(1)
Z firmy wychdzę jakieś 10 minut po 17... Udało się przeczekać ulewę... radary meteo pokazuję, że gdzieś od południowego wschodu zbliża się kolejna chmura... ale w tej chwili jest dopiero gdzieś za Pszczyną... 

Wieje paskudny silny wiatr... trochę dziwna sytuacja, bo czuję, że mam go w plecy a chmury poruszają się dokładnie w przeciwną stronę... Gnam szosami... jedzie się dość przyjemnie....
Na Wirku jednak widzę że jest jakiś wielki korek, we wszystkich kierunkach, coś się stało? 
Podejmuję decyzję, że jednak wpakuję się lekko w teren pojadę wzdłuż potoku Bielszowickiego..., ech gdyby on tak nie śmierdział... masakra... 
Na wysokości gródka postanawiam sprawdzić ścieżkę prowadzącą gdzieś w kierunku centrum Kochłowic... przyznam się, że nie sprawdziłem tego na mapach, na zdjęciach satelitarnych, jadę na czuja...

Okazuje się, że droga jest ślepa... muszę zawrócić... w między czasie zrywa się bardzo silna wichura... uciekam na szosy... i pędzę ile sił w nogach do domu... 
Pod koniec trasy zaczyna kropić..., a gdy jestem w domu zaczyna lać... 

Na szlaku wzdłuż
Na szlaku wzdłuż "potoku" Bielszowickiego © amiga

Ciekawe miejsce
Ciekawe miejsce © amiga

Poniedziałek rano...

Poniedziałek, 27 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
Po bardzo rowerowym weekendzie, firmowo - Karolinowym :).... Przyszła pora na prozę życia... Pora na dotarcie do firmy... Wstawanie idzie tak sobie... na szczęście budzik ma dar przekonywania... 
Na rower wsiadam dopiero około 7:15... o ile zakwasów nie mam, to cztery litery czuję wyraźnie... nie mogę dobrać sobie pozycji na siodełku... 
Wiem, że dzisiaj raczej pojadę spokojniej, wolniej, jest ciepło... 12 stopni... świeci słońce... więc... cóż... w Panewnikach wjeżdżam w lasy... pojadę trochę dłużej, ale nie mam ochoty na jazdę wśród samochodów... 
Większość tej drogi to powtórzenie tego co zaliczyłem w sobotę prowadząc wycieczkę... wczoraj popadywało, i mniej jest pyłu, piasek też bardziej ubity... Ciekawi mnie to, jakie będą komentarze po wycieczce w firmie... czy nie przegiąłem z terenem, z odległością... Jak będą się czuli uczestnicy i czy jeszcze kiedyś z nami pojadą?
W takim sobie czasie docieram do firmy, 4 litery już tan nie bolą, chyba się rozmasowały :)... Ciekawe jak będzie w trakcie powrotu... ;P

Piękny poranek w lesie
Piękny poranek w lesie © amiga