Wpisy archiwalne w kategorii

W jedną stronę

Dystans całkowity:87899.67 km (w terenie 13786.08 km; 15.68%)
Czas w ruchu:3963:11
Średnia prędkość:22.18 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:341916 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:3366060 kcal
Liczba aktywności:2567
Średnio na aktywność:34.24 km i 1h 32m
Więcej statystyk

Poniedziałek wieczór

Poniedziałek, 27 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
Jest po 17:00 gdy wyjeżdżam z pracy, jest niesamowicie ciepło i słonecznie... lekki wiatr od wschodu... Jadę lasem...
Tak przynajmniej mi się wydaje... Na sośnicy zatrzymuje mnie biker na szosie... nie wie jak dojechać do Katowic... hmm... chwila zastanowienia, podprowadzę go trochę. Ruszamy... z terenu dzisiaj nic nie wyjdzie... na dokładkę trzeba przejechać centrami miast... i zaliczyć dziesiątki świateł... trudno...

Po drodze wymieniamy kilka zdań, ale gnamy na wariata.... Ciężko jest dotrzymać góralem kroku szosie, na szczęście wie o tym... i nie przeginamy... Co prawda gdy patrzę na licznik to nie mogę uwierzyć, że rozbujałem górala na tej trasie do takiej prędkości... Średnia w okolicach 30 km/h... 

Jednak pogoda ruch na drogach jest niewielki, więc można jakoś bezpiecznie jechać, z drugiej strony A4 i DTŚka zrobiły swoje... Centralnie zaliczany Zabrze, Świętochłowice, delikatnie zahaczamy Chorzów i dojeżdżamy do Katowic... Na Gliwickiej niespodzianka, aż do Wiśniowej jedna wielka budowa, jedynie chodnikami można to objechać... 

Miałem odbić wcześniej ale nie wyszło, cóż, podprowadzam go pod dworzec... 
Już na spokojnie możemy porozmawiać.. już nie gnamy... i kilka minut później żegnamy się, może jeszcze kiedyś będzie okazja popędzić drogami? Od dworca powoli jadę sobie przez ul. Kościuszki i park Kościuszki... Wkrótce docieram do domu... 


Kościółek św. Michała
Kościółek św. Michała © amiga

Drzewo w parku Kościuszki
Drzewo w parku Kościuszki © amiga

Pięknie Ukwiecone
Pięknie Ukwiecone © amiga

Etisoft-owa wycieczka do Ogród Botanicznego w Mikołowie

Sobota, 25 kwietnia 2015 · Komentarze(4)
Uczestnicy
Ruszamy z Darkiem około 8:40... Na chwilę obecną musimy jak najszybciej dotrzeć do Gliwic, na Szarą... mamy niewiele czasu około 45 minut, jednak naciskając mocniej na pedały... idzie nam to sprawnie... 

Wpadamy do firmy... jest chwila by przygotować gadżety... w miedzy czasie dojeżdża kilka osób które ruszają z ami spod firmy... główne miejsce spotkania jest 6km dalej... na granicy z Zabrzem... 

W składzie 7 osobowym ruszamy w kierunku wiaduktu na Sośnicy... całość szosami... gdy docieramy na miejsce, już kilka osób jest..., w ciągu kolejnych 10 minut dociera reszta... gdy dochodzi 10:00 jesteśmy już w komplecie... 

Po sprawdzeniu listy obecności... okazuje się, że brakuje jednej osoby, szybki telefon i wiemy, że nie dojedzie ma awarię... trudno...

Zebrało się w sumie 17 osób :), całkiem sporo, w skrócie przedstawiamy plan wycieczki... kilka informacji i powolutku ruszamy... kierunek hałda :) 

Przyznam się, że trochę się obawiam trasy, wiem, że jest trudna... na trasie czeka nas wszystko... podjazdy, zjazdy, asfalt, teren, piasek... to jak sprawdził Darek najtrudniejsza trasa jaką do tej pory zaprojektowaliśmy... W zasadzie to mi się bardziej oberwie.
Tuż przed jeziorkiem mała awaria... jednego roweru... w zasadzie 2... w pierwszym problem z poluzowanym błotnikiem, a w drugim rowerze trwa walka z hamulcami... 

Po krótkiej przerwie ruszamy dalej
Początek wycieczki

Początek wycieczki © amiga

Zebrało się tutaj wielu
Zebrało się tutaj wielu © amiga

Mały postój na szczycie hałdy... w między czasie ginie nam jedna uczestniczka... okazało się, że zasugerowała się oznaczeniami szlaków i wróciła do miejsca gdzie wcześniej staliśmy... Na szczęście szybko udaje się odnaleźć Emilkę... i możemy ruszać dalej kierunek pałac w Przyszowicach... Ciekawe ile osób wie o jego istnieniu? 

Pałac w Przyszowicach
Pałac w Przyszowicach © amiga

Chwila przerwy
Chwila przerwy © amiga

Pora jednak ruszać, już mamy lekkie opóźnienie w stosunku do pierwotnego plany, ale też nie jedziemy się ścigać :), to jest w końcu wycieczka krajoznawcza po okolicy... i to pięknej okolicy, pogoda nam dopisuje... 20 stopni na starcie... :)

Docieramy w pobliże zamku w Chudowie... stajemy przy Tekli i rozkoszujemy się widokami, napojami i grzejącym słońcem...

Wielka ta nasza Tekla
Wielka ta nasza Tekla © amiga

Pod Teklą
Pod Teklą © amiga

Dzisiaj jest otwarta,
Dzisiaj jest otwarta, © amiga

A w środku mały pokoik
A w środku mały pokoik © amiga
I wszystko w drewnie
I wszystko w drewnie © amiga

Zamek w Chudowie
Zamek w Chudowie © amiga
Pogoda idealna
Pogoda idealna © amiga

Miejsce warte odwiedzenia
Miejsce warte odwiedzenia © amiga
Z innej perspektywy
Z innej perspektywy © amiga

Pora ruszyć dalej... kierunek Bujaków... i tamtejszy Parafialny Ogród Botaniczny jedziemy z nieco innej strony, unikamy szos, za to jest nieco więcej terenu... troszkę podjazdów... ale nieznacznych i z uśmiechami an twarzach docieramy na miejsce...

Kościół w Bujakowie
Kościół w Bujakowie © amiga

Ten zegar stary
Ten zegar stary © amiga

W Parafialnym Ogrodzie Botanicznym
W Parafialnym Ogrodzie Botanicznym © amiga
Stawik
Stawik © amiga
Mostek na wyspę
Mostek na wyspę © amiga

Miejsce do zadumy
Miejsce do zadumy © amiga
Ule... ciekawe czy z mieszkańcami
Ule... ciekawe czy z mieszkańcami © amiga

Cicha błękitna woda
Cicha błękitna woda © amiga
Pan Paw
Pan Paw © amiga
Pora się zbierać
Pora się zbierać © amiga

Tuż obok jest kilka sklepów, trzeba uzupełnić zapasy i możemy ruszać do właściwego celu podróży, Śląskiego Ogrodu Botanicznego w Mikołowie..., to w zasadzie tylko 2-3 km dalej, ale do zaliczenia są pierwsze podjazdy szosowe... a dojazd do wieży widokowej nie jest najprostszy... licznik pokazuje mi w ty miejscu około 14%... niemniej wszyscy lądują na szczycie... 

Z góry
Z góry © amiga
Ze szczytu wieży
Ze szczytu wieży © amiga
Widać wszystkich
Widać wszystkich © amiga
Tam, gdzieś są Gliwice
Tam, gdzieś są Gliwice © amiga
Dzisiaj widać nawet góry
Dzisiaj widać nawet góry © amiga
Zbiórka przed opuszczeniem ŚOB
Zbiórka przed opuszczeniem ŚOB © amiga
Chwila ochłody
Chwila ochłody © amiga

Szkoda tylko, że knajpka jest jeszcze nieczynna... trochę to dziwne, bo aż prosi się o tu... Pełno ludzi... dzieci... i nic... jedynie kawa w kawiarni... ale to nie no... 

Cóż.. pozostaje ruszyć dalej... tuż obok jest kamieniołom i wapienniki... 
W obu tych miejscach obowiązkowy postój... 

Wapiennik
Wapiennik © amiga

Czasami ciężko jest
Czasami ciężko jest © amiga

Widok na kamieniołom, ktoś tam chyba macha
Widok na kamieniołom, ktoś tam chyba macha © amiga
Wesoła kompanija
Wesoła kompanija © amiga

Pełny skład
Pełny skład © amiga

Teraz czeka na nas długi bo ponad 10km odcinek... przez Retę Śmiłowicką, aż do Stargańca... po drodze nie ma sklepów, knajpek, nic... zresztą i później czeka na nas kolejne 3km bez uzupełnienia zapasów... 

W okolicach Stargańca daje się we znaki piasek..., jednak warto było się pomęczyć, miejsce jest piękne... i warte odwiedzenia... 
Szlak konny dookoła jeziorka?
Szlak konny dookoła jeziorka? © amiga

Starganiec... a może etiStarganiec?
Starganiec... a może etiStarganiec? © amiga

Ruszamy... kierunek Stare Panewniki i stawy w okolicach Kochłowic... w drodze jednak mała niespodzianka, tuż przed Panewnikami pojawiła się jakaś budowa... zagradzająca nam przejazd, musimy obejść to miejsce lasem... jeszcze 2-3 dni temu w tym miejscu nic nie wskazywało na to, że coś się bezie działo... Ale udało się obejść zasieki i ruszyliśmy przez dolinę Kłodnicy do naszych stawików... 

Wizyta w knajpce... Przystań, od razu poprawiła wszystkim humory... po posiłku ruszyliśmy dalej, jednak nastąpiła mała korekta planów... Jest już późno... po 16:00... a do Gliwic około godziny jazdy... wracamy więc do Starych Panewnik i tam odbijamy na Halembę... (w między czasie opuszcza nas Jacek)

Pora relaksu
Pora relaksu © amiga

Odpoczywamy
Odpoczywamy © amiga

Czujemy zmęczenie
Czujemy zmęczenie © amiga

Upgrade
Upgrade © amiga

W której chwila postoju przy sklepie i już bez żadnych specjalnych objazdów lecimy lasami na Makoszowy przejeżdżając tuż obok stawów Makoszowskich. Wkrótce w parku dzielimy się na 2 grupy, jedna jedzie na Zabrze, druga którą prowadzę do miejsca startowego wycieczki... 

Stawy makoszowskie
Stawy makoszowskie © amiga

Rozstajemy się i ja z Michałem gnamy w kierunku firmy... Rano zostawiłem kilka rzeczy do zabrania popołudniem.... teraz zabieram co moje... i wracam podobną trasą jak ta wycieczkowa do Katowic ;)....

Wycieczka chyba się udała, pomimo tego, że wszyscy twierdzą, że było ciężko głównie przez podjazdy Mikołowskie oraz piaski w okolicach Stargańca... to już pojawiły się pytania kiedy następna wyprawa ;)

A chyba o to właśnie chodziło...

Piątek rano

Piątek, 24 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam o 7:14... miało być sporo wcześniej, ale wyszło jak zawsze.... nie zmienia to faktu, że chcę odwiedzić 2 miejsca które nawiedzam dość rzadko a jutro ta wiedza może się przydać... Przed Kochłowicami wjeżdżam w las... w okolice stawów i knajpki Przystań, tam kieruję się szlakiem w kierunku... Kochłowic i bunkra... trafiam bezbłędnie... nie korzystając z mapy :)... 
Ciąg dalszy również niestandardowy, jeszcze mały przejazd w okolicach grodziska z XIII wieku i "potoku" (kanalizacji) Bielszowickiego. I wyjeżdżam na standardowy szlak do Gliwic. Już nie kombinuję, bo i czasu niewiele.. ważne, że sprawdziłem fragment którego średnio znam... ale jak widać jazda na czuja też działa... Może czasami przydałby się kompas... 

Teren po Hucie Gliwice
Teren po Hucie Gliwice © amiga

Piątek wieczorem

Piątek, 24 kwietnia 2015 · Komentarze(1)
Piątek dość łaskawy jeżeli chodzi o pogodę, jeszcze się zastanawiałem czy nie sprawdzić jakiegoś fragmentu trasy jednak przypomniałem sobie że dzisiaj nie jadę do Katowic tylko na Zabrze :) Jutro startujemy z Darkiem w Helenki... trasa będzie spora, chyba najdłuższa jaką zaliczę w tym roku... ale to inny temat... 
Z firmy wychodzę około 16:20... wsiadam an rower i gnam... muszę jeszcze zaliczyć po drodze 2 sklepy... zajmuje to chwilę, za to w Rokitnicy zauważam znak, nie wiem czy to nowy, czy po prostu go nie widziałem... nie zwracałem na niego uwagi... Chwilę się mu przyglądam... Fajnie, że jest... jednak nie przekonuje mnie... Mam swoje szlaki trasy... 


No to mnie zaskoczyli tym znakiem
No to mnie zaskoczyli tym znakiem © amiga

Czwartek rano

Czwartek, 23 kwietnia 2015 · Komentarze(1)
Poranek dość niemrawy i ciężki...
Wczoraj trochę siedziałem przy uszkodzonym szaraku... Odszukałem starą przerzutkę... zdemontowałem uszkodzoną, tyle, że hak też powyginany i lekko uszczerbiony... Dzisiaj w planach mam kupienie nowego... tylko nie mam pojęcia czy ta przerzutka będzie chciała współpracować z resztą napędu, niby wszystko 9rz. ale... urwana przerzutka miała długi wózek, ta ma krótki... w szaraku korba ma 48T a na tyle 32T w zębatce...  Dowiem się może wieczorem, a teraz trzeba jechać do pracy...
Wsiadam na rower jest chyba 7:15 może 7:20... ruszam i gnam szosami... dziwnie mi się jedzie na góralu... czuję, że jest ociężały... że opony stawiają wielki opór...  nawet Smart samy 1.75 w szaraku same sunęły... Taki urok... Za to w terenie (miałem go dzisiaj z rana niewiele), bajka... przeszkody pokonuje bez problemów, kamienie gałęzi i inne tałatajstwo po prostu przechodzi... Wieczorem może trochę więcej zaliczę terenu, może objadę znowu część trasy do Mikołowa...? Zobaczymy...

Poranek w lasku makoszowskim
Poranek w lasku makoszowskim © amiga

Czwartek wieczór

Czwartek, 23 kwietnia 2015 · Komentarze(2)
Wyjazd o 16:46, dzisiaj gnam na Mikołów, początek trasy identyczny jak wczoraj, tyle, że omijam baobaba w Przyszowicach... drigiej przerzutki nie chcę urwać... ;P

Zaliczam Hałdę na Sośnicy, pałac w Przyszowicach, próbuje podjechać pod drewniany spichlerz plebański... ale to teren prywatny... cóż... może kiedyś indziej...

Staw w pobliżu hałdy
Staw w pobliżu hałdy © amiga

W Chudowie... niespodzianka, nie pamiętałem o zlocie motocykli, zrobiło się ciepło... i dzisiaj motory rządzą... są wszędzie, ledwo widać zamek... 
Zlot motocykli w Chudowie
Zlot motocykli w Chudowie © amiga

Ledwo widać zamek ;P
Ledwo widać zamek ;P © amiga

Pomiędzy Bujakowem, a Chudowem znajduję jeszcze jedną ciekawą ścieżkę, sprawdzam ją, może włączę ją do wycieczki? Omijamy fragment dość ruchliwej drogi...  :)
W drodze do Bujakowa
W drodze do Bujakowa © amiga

W Bujakowie analizuję mapkę, wygląda z niej, że da się podjechać pod ogród botaniczny na Sośniej Górze z drugiej strony... spróbuję
Plan ścieżek rowerowych... z grubsza niewiele się zgadza... a oznaczenia w terenie to jakaś kpina
Plan ścieżek rowerowych... z grubsza niewiele się zgadza... a oznaczenia w terenie to jakaś kpina © amiga

Kombinuję i sprawdzam wszystkie odnogi... dróg... w końcu pytam się jakiegoś napotkanego gospodarza.. okazuje się, że kiedyś była tutaj ścieżka, był nawet oznakowany szlak... ale... nie ma .... ścieżka niby istnieje, ale dowiaduje się, że mam się trzymać ścieżki w lesie i broń borze nie przekraczać rzeczki przed 2 mostkiem... bo będzie mnie gonił gospodarz wariat z widłami ;P 

Trochę klucząc odnajduję miejsce przejścia... jest średnio ciekawe...  za to później chwilę mi zajmuje zanim odnajduję właściwą drogę... i mogę się skierować w kierunku ogrodu Botanicznego. 
Kiedyś chyba był tutaj szlak
Kiedyś chyba był tutaj szlak © amiga

Mostek... tylko mam uważać na wariatów
Mostek... tylko mam uważać na wariatów © amiga

Prawie jak w górach
Prawie jak w górach © amiga

Trzeba było to jakoś pokonać
Trzeba było to jakoś pokonać © amiga

Tam w pobliżu na fiołkowej górze wiem że jest sztolnia... chcę ja odnaleźć... podobno trzeba minąć tablicę pamiatkową, później iść dalej wydeptaną ścieżką aż do ławek i...  nie odnajduję ławek i sztolni... przebijam się na azymut w kierunku wapienników... 
Zjeżdżam w dół... podjeżdżam do kościoła św. Wawrzyńca... fota i lecę do domu... 

Kościół św. Wawrzyńca w Mikołowie
Kościół św. Wawrzyńca w Mikołowie © amiga

Dojeżdżając do Ochojca zauważam nową fontannę... cóż trzeba stanąć :) to ostatnia przerwa dzisiaj ...

Nowa fontanna na dzielni ;P
Nowa fontanna na dzielni ;P © amiga

Środa rano

Środa, 22 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
Kolejny chłodny poranek... gdy się obudziłem termometr pokazywał 3 stopnie... Słońce już na niebie, zaczynało przygrzewać, w chwili wyjazdu gdzieś o 7:15 termometr wskazywał już całe 5 stopni na plusie... ;P
Czułem się zmęczony, wczorajszy dzień  mocno mi się przeciągnął... 5 godzin snu... i znowu na rower... rano kawa, ale niewiele pomogła... 
Na to jazda i owszem :), szkoda tylko, że ruch na drogach był piekielny... już dawno tak nie było by w zasadzie wszędzie było aż tyle samochodów, tworzyły się zaciski z byle jakiego powodu... W Kochłowicach w na ul Wyzwolenia do całości dołożyła się policja sprawdzając trzeźwość wszystkich kierowców... ale czemu an Wirku, w Bielszowicach taki ruch... nawet na odcinku w Pawłowie  jakoś sporo samochodów... Nawet to, że minęła 8:00 niewiele zmieniło... w Gliwicach przejechanie Zabskiej to był wyczyn... kilka minut z głowy... Cóż... taki mam dzisiaj dzień...

Jeszcze kwitną ;)
Jeszcze kwitną ;) © amiga

Środa wieczór

Środa, 22 kwietnia 2015 · Komentarze(1)
Wyjeżdżam z firmy jest pięknie, jest słonecznie, jest 16:28....
Czasu do wyjazdu firmowego niewiele, dzisiaj chcę jeszcze przejechać przynajmniej cześć trasy do Mikołowa... Gnam więc do lasku Makoszowskiego gdzie ma być start i meta całości... 
Jadę dalej w kierunku hałdy... mostek... z podkładów kolejowych, konstrukcja paskudna, po deszczu potrafi być strasznie śliska, dzisiaj niby sucho, ale niewiele brakowało bym zaliczył glebę z lądowanie w płynącym pod spodem ścieku... Myślę, że warto o tym wspomnieć i zejść, tym bardziej, że w piątek w nocy zapowiedziane są jakieś opady w nocy... 
mijam staw... hałdę,... jest cieplutko... miało być 12-13 stopni a jest prawie 20... :)

Wjeżdżam na wiadukt w Makoszowach i zauważam w pobliżu drzewo... wygląda jak baobab, są jakieś tabliczki... zjadę a co... zobaczę co to jest jest... Okazuje się, że drzewo to pomnik przyrody... robi niesamowite wrażenie, focę i ruszam dalej... czeka mnie podjazd na wiadukt... ruszam i... słyszę jakiś dziwny dźwięk... chyba spadł łańcuch.... spoglądam w dół... 

I co teraz?
I co teraz? © amiga

Oj.... niedobrze... w pierwszej chwili rozważam alternatywę powrotu do cywilizacji z buta i dalej pociągiem... tyle, że jestem... daleko od wszystkiego... może zadzwonić po wóz techniczny, zanim przyjedzie i tak minie co najmniej godzina.... Cóż... wyciągam graty z plecaka... 40 minut później mam Singla ;P Okazuje się jednak, że na środkowym blacie łańcuch średnio działa, zmieniam na blat... i z tyłu na 8 kę... teraz jest lepiej... 

Single speed :) własnej produkcji
Single speed :) własnej produkcji © amiga

początkowo boję się  czy na podjazdach nie uszkodzę czegoś jeszcze, więc schodzę, jednak im dłużej jadę tym bardziej jestem przekonany do tego rozwiązania... Najkrótszą drogą po lassach jadę do Katowic... mam 18km przed sobą... napęd rzęzi, ale  rower jedzie stabilnie... 
Mijam Halembą, Panewniki... i dojeżdżam bezpiecznie do domu... teraz muszę pomyśleć co dalej... 
Łańcuch uszkodzony, przerzutka tylna połamana, hak skrzywiony... 
Wieczór spędza na odszukanie starej przerzutki reanimowanej jeszcze zimą, tyle, że ona ma krótki wózek... ciekawe czy będzie działać, w Gliwicach muszę kupić hak... ten ew wyprostować, tylko co z łańcuchem... napęd przejechał jakieś 3000km
Baobab :)
Baobab :) © amiga

Wewnątrz baobabu
Wewnątrz baobabu © amiga

Wielka dziura
Wielka dziura © amiga

Tablica informacyjna
Tablica informacyjna © amiga

Miejsce piknikowe
Miejsce piknikowe © amiga

Wtorek rano

Wtorek, 21 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
Budzę się skoro świt... spoglądam za okno... sprawdzam temperaturę... zimno... jeszcze nie teraz... zostaję w łóżku... Wstaję koło 6:00... powoli się zbieram, ale... wychodzę dopiero o 7:25.... bardzo późno...myślałem że z rana sprawdzę jeszcze raz drogę wycieczkową do Gliwic od Panewnik... a teraz nie ma na to czasu, może gdy poranna temperatura nie będzie tak straszyć... te +3 z rana.... masakra...
W chwili gdy wsiadam na rower jest cieplej +5... WOW...

Myślałem że na drogach będzie Sajgon... ale Katowice przejeżdżam, bez żadnych perturbacji czy wleczenie się w ogonkach... Dość szybko dojeżdżam do Kochłowic i to tam natykam się na niewielki zacisk... ale dalej przejechanie tego problemu zajmuje ledwie kilkadziesiąt sekund. 

Dzisiaj na Wirku luz... zresztą jest po 8:00 gdy znajduję się na wysokości stacji pkp... Zabrze puste, podobnie Gliwice... gdyby jeszcze nie ten wiatr... kolejny dzień dojazdu pod górę... całe 30 km... nawet Śnieżka jest bardziej łaskawa.... 

Zatrzymuję się na chwilę w lasku Makoszowskim... hmmm... to chyba najlepiej obfotografowane miejsce przeze mnie... zdjęcia mam z każdej pory roku... udokumentowane wszystkie zmiany... :)
Lasek makoszowski o poranku
Lasek makoszowski o poranku © amiga

Wtorek wieczór

Wtorek, 21 kwietnia 2015 · Komentarze(2)
Gdy wyszedłem z firmy… wiało okrutnie… podmuchy niby do 70km/h… miałem tylko jedną myśl… uciekać do lasu. Drzewa już dość skutecznie chronią przed czymś takim… Liście nawet jeżeli nie są do końca rozwinięte osłabiają wiatrzysko… Zależało mi też trochę na czasie… wiec wybierałem takie szlaki by nie kluczyć wąskimi ścieżkami… i nie zastanawiać się jak przejechać, nie nadkładać zbyt wielu km… Odpadała więc hałda… to najkrótsza droga, ale nie najszybsza… wąskie ścieżki… trochę piachu i kamieni… więc… wybrałem inny wariant… początkowo około 10km szosami… i parkiem zabrzańskim… i dopiero za tym wszystkim wjechałem na nasyp kolejowy… i do lasu… niesamowite było to jak było przyjemnie… ciepło…

Na szlaku... wzdłuż nasypu
Na szlaku... wzdłuż nasypu © amiga

W lesie już spokojniej... nie próbowało mnie zrzucić z roweru..., szybko wylądowałem na Halembie i Starej Kuźni

Pod koniec trasy na ostatnich 3 leśnych km… zauważyłem jakiegoś bikera… gnał po ścieżkach… myślałem, że pozbyłem się już nawyku ścigania króliczka… ale nie….. stare przyzwyczajenia dały znać o sobie… zacząłem go gonić, pewnie mnie nie widział, bo w chwili gdy go zauważyłem być przede mną jakieś 400m, w lesie… minęliśmy jeszcze jednego bikera… widać było, że nie w smak mu to, że ktoś go wyprzedza… ten co jechał przede mną… wyprzedził go na prostej… ja dogoniłem go na górce… na zjeździe widziałem, że próbuje mnie dogonić i zaczęła się druga góreczka….., miał małe szanse by mnie wyprzedzić… Bardzo powoli dochodziłem tego pierwszego króliczka… Tyle, że na granicy z Katowicami odbił na Rudę Śląską… co mi nie pasowało, ale w sumie się cieszyłem, bo okazałoby się, że wykończymy się taką jazdą po lesie z prędkością >30km/h…

W drodze testowałem nowe piękne okulary :)... rowerowe... z ciemnymi szkłami... myślę, że sprawdziły się rewelacyjnie w takich warunkach..., nie oślepiało mnie słońce, nie wpadały mi do oczu kamyki, liście, muszki i inne latające tałatajstwo... teraz muszę tylko pamiętać by brać je zawsze ze sobą... 

Oszołom w okularach... :P
Oszołom w okularach... :P © amiga