Wtorek wieczór
Wtorek, 21 kwietnia 2015
· Komentarze(2)
Kategoria do 34km, Do/Z Pracy, Solo, W jedną stronę
Gdy wyszedłem z firmy… wiało okrutnie… podmuchy
niby do 70km/h… miałem tylko jedną myśl… uciekać do lasu. Drzewa już dość skutecznie chronią przed czymś takim… Liście nawet jeżeli nie są do końca
rozwinięte osłabiają wiatrzysko… Zależało mi też trochę na czasie… wiec
wybierałem takie szlaki by nie kluczyć wąskimi ścieżkami… i nie zastanawiać się
jak przejechać, nie nadkładać zbyt wielu km… Odpadała więc hałda… to najkrótsza
droga, ale nie najszybsza… wąskie ścieżki… trochę piachu i kamieni… więc…
wybrałem inny wariant… początkowo około 10km szosami… i parkiem zabrzańskim… i dopiero za
tym wszystkim wjechałem na nasyp kolejowy… i do lasu… niesamowite było to jak
było przyjemnie… ciepło…
Na szlaku... wzdłuż nasypu © amiga
W lesie już spokojniej... nie próbowało mnie zrzucić z roweru..., szybko wylądowałem na Halembie i Starej Kuźni
Pod koniec trasy na ostatnich 3 leśnych km… zauważyłem jakiegoś bikera… gnał po ścieżkach… myślałem, że pozbyłem się już nawyku ścigania króliczka… ale nie….. stare przyzwyczajenia dały znać o sobie… zacząłem go gonić, pewnie mnie nie widział, bo w chwili gdy go zauważyłem być przede mną jakieś 400m, w lesie… minęliśmy jeszcze jednego bikera… widać było, że nie w smak mu to, że ktoś go wyprzedza… ten co jechał przede mną… wyprzedził go na prostej… ja dogoniłem go na górce… na zjeździe widziałem, że próbuje mnie dogonić i zaczęła się druga góreczka….., miał małe szanse by mnie wyprzedzić… Bardzo powoli dochodziłem tego pierwszego króliczka… Tyle, że na granicy z Katowicami odbił na Rudę Śląską… co mi nie pasowało, ale w sumie się cieszyłem, bo okazałoby się, że wykończymy się taką jazdą po lesie z prędkością >30km/h…
W drodze testowałem nowe piękne okulary :)... rowerowe... z ciemnymi szkłami... myślę, że sprawdziły się rewelacyjnie w takich warunkach..., nie oślepiało mnie słońce, nie wpadały mi do oczu kamyki, liście, muszki i inne latające tałatajstwo... teraz muszę tylko pamiętać by brać je zawsze ze sobą...
Oszołom w okularach... :P © amiga
Na szlaku... wzdłuż nasypu © amiga
W lesie już spokojniej... nie próbowało mnie zrzucić z roweru..., szybko wylądowałem na Halembie i Starej Kuźni
Pod koniec trasy na ostatnich 3 leśnych km… zauważyłem jakiegoś bikera… gnał po ścieżkach… myślałem, że pozbyłem się już nawyku ścigania króliczka… ale nie….. stare przyzwyczajenia dały znać o sobie… zacząłem go gonić, pewnie mnie nie widział, bo w chwili gdy go zauważyłem być przede mną jakieś 400m, w lesie… minęliśmy jeszcze jednego bikera… widać było, że nie w smak mu to, że ktoś go wyprzedza… ten co jechał przede mną… wyprzedził go na prostej… ja dogoniłem go na górce… na zjeździe widziałem, że próbuje mnie dogonić i zaczęła się druga góreczka….., miał małe szanse by mnie wyprzedzić… Bardzo powoli dochodziłem tego pierwszego króliczka… Tyle, że na granicy z Katowicami odbił na Rudę Śląską… co mi nie pasowało, ale w sumie się cieszyłem, bo okazałoby się, że wykończymy się taką jazdą po lesie z prędkością >30km/h…
W drodze testowałem nowe piękne okulary :)... rowerowe... z ciemnymi szkłami... myślę, że sprawdziły się rewelacyjnie w takich warunkach..., nie oślepiało mnie słońce, nie wpadały mi do oczu kamyki, liście, muszki i inne latające tałatajstwo... teraz muszę tylko pamiętać by brać je zawsze ze sobą...
Oszołom w okularach... :P © amiga