Wpisy archiwalne w kategorii

W jedną stronę

Dystans całkowity:87899.67 km (w terenie 13786.08 km; 15.68%)
Czas w ruchu:3963:11
Średnia prędkość:22.18 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:341916 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:3366060 kcal
Liczba aktywności:2567
Średnio na aktywność:34.24 km i 1h 32m
Więcej statystyk

Poniedziałek rano

Poniedziałek, 20 kwietnia 2015 · Komentarze(2)
Budzę się wcześnie, po 5:00, ale zupełnie nie mam ochoty na wstawanie, weekend chyba mnie rozleniwił..., a może to ta pogoda? Szykuje się wietrzny dzień i na dokładkę zimny. Termometr za oknem pokazuje  jedynie 3 stopnie... W piątek jechałem w krótkich gaciach, dzisiaj znowu muszę wdziać długie... Już myślałem, że pożegnałem się z nimi na kilka miesięcy... Cóż....
Gdy wychodzę po 7:10, temperatura wzrosła jest całe +5 ;P, wsiadam na rower i czuję, będzie 30km walki z wiatrem... musi znowu wiać z północnego zachodu... Jakiś złośliwy jest w tym roku wiatr..., od ponad miesiąca w zasadzie zmagam się z mniejszym lub większym wiatrem z  tego kierunku. 
W zamian mam za to puste drogi... przynajmniej tak jest w Katowicach, Kochłowicach... za to niesamowity zacisk na Wirku... co się stało? Nie mam pojęcia... o skręcie w Bielszowicką nie ma mowy... szybciej jest zjechać z drogi i przejść po przejściu dla pieszych... Chore.... nie pamiętam czy kiedykolwiek tak miałem w tym miejscu... chyba nie... Może coś się działo na zjeździe na A4? Nie mam pojęcia... W Bielszowicach i Zabrzu również luz... Delikatny korek pojawia się tuż przed firmą na Zabskiej... ale i tak pokonuję skrzyżowanie w ciągu może 50 sekund... tzn gdzieś tyle musiałem odstać... więc nie było źle... 
Gorąca kąpiel w firmie pomogła... Mimo, że temperatura rosła w trakcie przejazdu to lodowaty wiatr zrobił swoje

Pięknie dzisiaj w parku
Pięknie dzisiaj w parku © amiga

Poniedziałek wieczór

Poniedziałek, 20 kwietnia 2015 · Komentarze(2)
Z firmy ewakuuję się w okolicy 16:30... Plan na powrót jeden, chcę sprawdzić jeszcze jedną ścieżkę od Chudowa do Bujakowa... Tym razem przez Kąty... z mapy google wynika że jest tamtędy przejazd... Cóż... muszę to sprawdzić... 
Jakę jakoś nie do końca z planem... bo zamiast przez Bojków, by było szybciej jadę na Sośnicę... tylk oczy mam ochotę na pełny objazd parku Makoszowskiego? Chyba nie... Pojechałem wariantem skróconym przez hałdę na Sośnicy... tyle, że wariant skrócony obejmuje spacer przez 100m torowiska z rowerem u boku... 

Mimo wszystko w Chudowie jestem dość szybko..., przypomina mi się coś... obok zamku rośnie topola... kilka lat temu była jednym z wielu drzew... po prostu rosła i miała wielką dziurę na dole... Gdzieś widziałem zdjęcia z zamontowanymi w niej drzwiami... i nazwą "Topola Tekla" cóż... po 4 czy może 5 latach znowu do niej podjeżdżam... Tym razem wygląda zdecydowanie lepiej... jakby prowadziły przez nią drzwi do innego świata :)... Może tam mieszka królik...? Hmmm....

Topola Tekla
Topola Tekla © amiga

Z Chudowa odnajduję interesującą mnie ścieżkę... i małe zaskoczenie, miłe... przypomina wąskie drogi w górach... tyle, że przewyższeń nie ma, przynajmniej nie są tak wielkie, ale klimat jest :)
Dojeżdżam do Bujakowa... i początkowo chcę pojechać w kierunku Śląskiego Ogrodu Botanicznego, a jednak nie... zmieniam plan gdy widzę oznaczenia ścieżek... wieki tędy nie jechałem... może warto przypomnieć sobie te ścieżki, może da się jakoś sensownie podjechać do ŚOB terenem, a nie główną drogą...... 
Kombinuję, kombinuję... i pojechało mi się przez Starą Hutę... Niby fajnie, ale ten wariant nie przejdzie... za bardzo wydłuża przejazd, a część drogi jest wybitnie pod górala... 
Pod Mikołowem
Pod Mikołowem © amiga

Gdzie jest krzyż ;P
Gdzie jest krzyż ;P © amiga

Spoglądam na zegarek... Późno... minęła 18:00... teraz już najkrótszą drogą gnam do domu... przez centrum Mikołowa... 
Staw w Mikołowie
Staw w Mikołowie © amiga

Do domu docieram coś koło 18:40... Wiatr podczas drogi powrotnej dał się we znaki... niestety zmienił kierunek na północny... kilka podmuchów solidnie mną zachwiały... już chyba wolę gdy wieje w twarz... Niemniej i tak temperatura zaskoczyła... całą drogę było od ok 13-do 15 stopni :)

Piątek rano

Piątek, 17 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
6:54... a ja już na rowerze :) Dzisiaj wcześniej chcę być w okolicy 8:00 już w firmie, może wieczorem uda się wcześniej wyjść?
temperatura może niezbyt zachęcająca, ale jest coś w okolicy 10 stopni, da się jechać w krótkich gaciach :) ale bluza już długa... dodatkowo softshell... 
Przy czym nie wiem czy to był w 100% dobry wybór... już po kilku km rozpinam się, jest mi zdecydowanie za gorąco... dziwne...
Droga dzisiaj dość szybko mija... wiatr bardzo słabiuśki od zachodu, ale zupełnie nie przeszkadza. A a drogach pustki... pustki aż do Gliwic... gdzie niemiła niespodzianka, dzisiaj auto na aucie... przejechanie w poprzek Zabskiej to nie lada wyczyn... Na szczęście zakorkowało się... i można było slalomem przejechać... :), inaczej chyba odbiłbym na przejście dla pieszych... 

To trzeba by chyba ciąć palnikiem :)
To trzeba by chyba ciąć palnikiem :) © amiga

Piątek wieczór

Piątek, 17 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
Kilkanaście minut po 16... wyjeżdżam... prognozy na popołudnie zupełnie się nie sprawdziły... miało padać, a świeci słońce... Może jedynie temperatura nie rozpieszcza, ale dalej to 15 stopni... sporo więcej niż miało być... 
Bardzo szybko decyduję się na wjazd do lasu... Zastanawiam się tylko którędy, bo dzisiaj też specjalnie nie mam zbyt dużo czasu, chciałbym być w domu w okolicy 18...
Postanawiam "powtórzyć" wczorajszy popołudniowy przejazd...
Więc nasyp pomiędzy Beskidzką, a Wiosenną... 

Ścieżka po nasypie :)
Ścieżka po nasypie :) © amiga

Dzisiaj jeszcze mała fota tunelu pod nasypem... 
Tunel w nasypie kolejowym
Tunel w nasypie kolejowym © amiga

i gnam dalej..., kierunek stary Makoszowskie... skręcam przed nimi w kierunku ścieżki prowadzącej w kierunkach wschód-zachód... Dzisiaj interesuje mnie ten pierwszy kierunek - wschód... i Halemba...
Stawy Makoszowskie
Stawy Makoszowskie © amiga

Gdy jestem na miejscu staję przy pomniku
Wg informacji znalezionych na necie...:
"We wrześniu 1944 r. Niemcy utworzyli w obecnej dzielnicy Rudy Śląskiej, Halembie, obóz pracy przymusowej Althammer. W rzeczywistości znajdował się on w Starej Kuźni. Była to filia hitlerowskiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau.
Około 500 więźniów pracowało przy budowie elektrowni.
Likwidacja obozu nastąpiła w styczniu 1945 r."

Filia hitlerowskiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau w Rudzie Śląskiej
Filia hitlerowskiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau w Rudzie Śląskiej © amiga

i ruszam dalej... jakiś kilometr dalej również się zatrzymuję przy budynku  znanym jako leśny zameczek  lub jako byłą restauracja Schindlera. 
Poniżej kilka informacji o tym miejscu

"W narożniku utworzonym przez ulice Mikołowską i Skargi można zobaczyć zabytkowy „pałacyk”, zwany w miejscowej tradycji „Waldschloss” (zameczek leśny). Prawda jest taka, że zameczkiem nigdy nie był – został zbudowany od razu jako piękna restauracja na przełomie XIX i XX wieku. Na starych mapach miejsce to jest porośnięte lasem. Na mapie z 1890 roku teren dzisiejszego „Waldschlossu” przecina droga, przy której pojawia się niewielki budynek. Dopiero na tym podkładzie mapowym, ale zaktualizowanym w roku 1929 możemy dojrzeć zniknięcie wspomnianego budynku, zmianę przebiegu drogi i istnienie już zabudowań „Waldschlossu”. Ten piękny obiekt po II wojnie światowej został upaństwowiony, później miał kilku właścicieli. Jego sala balowa pełniła funkcję hali produkcyjnej Spółdzielni Inwalidów „Zgoda”, część mieszkalna została zamieniona na biura."

Zameczek Leśny w Rudzie Śląskiej - Starej Kuźni
Zameczek Leśny w Rudzie Śląskiej - Starej Kuźni © amiga

Do domu daleko nie ma... za to zaskakują kwitnące drzewa, może nie to, że kwitną ale ich ilość :)
Wszystko kwitnie
Wszystko kwitnie © amiga

W domu... czasu niewiele... musiałem pognać do marketu, ale po drodze zauważam, obraz, czy może jakąś reprodukcję w jednym ze sklepów, czyżby taka czekała nas przyszłość?
Katowice... apokalipsa
Katowice... apokalipsa © amiga

Czwartek rano

Czwartek, 16 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
Ruszam z małym poślizgiem... gdy schodzę na dół.... mam wrażenie, że o czymś zapomniałem... nie mam rękawiczek... w tył zwrot... i powrót... 
Drugie zejście bardziej szczęśliwe... Mogę ruszyć jest 7:13 
Jadę szosami... termometr pokazuje 10 stopni... może nie jest to mój ideał... ale lepsze to niż jeszcze niedawno 0 :)... 
Mały upgrade roweru... założyłem błotniki, na wieczór zapowiedziane są opady... może jednak prognozy się mylą... i jednak będzie świeciło słońce, może uda się pojechać lasem... tak jak chce rower? Zobaczymy...

Za to na drogach z rana dość luźnawo... jedzie się szybko i przyjemnie... W Zabrzu pakuję się do parku na małą sesję zdjęciową... i ruszam dalej... pamiętam by ominąć jedną ze ścieżek, gdzie po ostatnich wichurach jest trochę połamanych drzewa leżących w poprzek ścieżki...  
W chwili gdy wchodzę do firmy termometr pokazuje już 14 stopni :)

Poranek
Poranek © amiga
Pusto w parku
Pusto w parku © amiga
Parkowe ścieżki
Parkowe ścieżki © amiga
Pojawiło się słońce
Pojawiło się słońce © amiga

Czwartek wieczór

Czwartek, 16 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
Miałem wyjść bardzo wcześnie, jednak przewalające się po niebie chmury i informacje przekazywane przez radary meteo... wskazywały, że nad Gliwice nadciągają deszcze, jakimś cudem minęły miasto od północnej strony... w końcu decyduję się..., wychodzę jest 16:40...

Myślę by polecieć szosami... by mnie za bardzo nie zlało... jednak już za Sośnicą dochodzę do wniosku... że co tam deszcz... jadę jednak lasem.... temperatura do tego zachęca jest coś koło 15 stopni i najważniejsze to jeszcze nie pada, ile się uda przejechać lasami, tyle się uda... i tyle...

W Makoszowach odbijam na Beskidzką i dalej tyłami po nasypie kolejowym w kierunku Wiosennej... trzeba trochę uważać... to nie jest najbezpieczniejsza opcja przejazdu, tym bardziej że z jednej strony jest "urwisko" z drugiej nasyp... a ścieżka ma 40cm... i usiana jest kamieniami... 

Ścieżka po nasypie kolejowym :)
Ścieżka po nasypie kolejowym :) © amiga


Dalej w okolicach stawów makoszowskich wjeżdżam na ścieżkę - niebieski szlak rowerowy a nieco bliżej Halemby już na czerwony Rudzki :)

Za Starą Kuźnią zaliczam dolinę Jamny... i dojeżdżam do Panewnik... - swoją drogą ciekawa jest geneza pochodzenia tej nazwy... :), wygląda na to, że wzięła się od wykonywanych tutaj panewek na rzecz pobliskiej Kuźni :) ale to inna bajka...

Jamna
Jamna © amiga
Bunkier w pobliżu doliny Jamny
Bunkier w pobliżu doliny Jamny © amiga

W starych Panewnikach jadę opłotkami.... obok stadniny i tyłami docieram do Owsianej, by dotrzeć do szlaku obrońców wieży spadochronowej. i w większości nim dojeżdżam do Piotrowic.

Jeden z pomników na szlaku
Jeden z pomników na szlaku © amiga

Tablica informacyjna
Tablica informacyjna © amiga

I pomnik
I pomnik © amiga

Krótko przed wyjazdem do cywilizacji widzę 2 kabany niepastowane- oryginalnie ciemne... które mi się przyglądają, mam je w odległości kilku metrów, na szczęście tylko mnie obserwowały, zresztą ja je też, by gdyby coś... mocniej nacisnąć na pedały :)

Wkrótce jestem w domu... a przejazd lasem był nie dość że niespodziewany to bardzo przyjemny :)

Środa rano

Środa, 15 kwietnia 2015 · Komentarze(2)
Dzisiaj bardzo wczesna pobudka... 5:00... zbieram się powoli... jednak im bliżej 6:00 tym wchodzę na większe obroty :) 
Na rowerze siedzę o 6:10... i gonię go Gliwic, muszę być w firmie max o 7:30.... Wybór, a w zasadzie jego brak pada na szosy :)... 
Wschód słońca  był podobno o 5:40... tylko co z tego skoro świat jest przykryty chmurami i jest szaro... 
Za to ruch na drogach jak w wakacje... :) od czasu do czasu coś mnie mija, nawet w miejscach gdzie tradycyjne jest korek..., chyba najfajniejsza opcja wycieczki, czy raczej wyjazdu do pracy... W 2 miejscach skracam przez lasy i parki... dzisiaj to się przyda...
W okolicach Maciejowa mijam rowerzystę... którego z reguły widuję na drodze w Panewnikach... kolejny "wariat" jeżdżący tyle km :) codziennie... 

Wieczorem powrót będzie raczej też w wersji  szybko/szybko.... punkt 19:00 jestem umówiony na Koszutce... a jeszcze trzeba się przebrać... :)

W lasku makoszowskim
W lasku makoszowskim © amiga

Środa wieczór

Środa, 15 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
16:16 :) - ruszam i gnam do domu... dzisiaj muszę szosami.. znowu... spieszy mi się bardzo... o 19:00 muszę być na Koszutce już bez roweru, przebrany... :) na nierowerowo... 
Lasy odpadają, muszę jednak walczyć z rowerem by nie skręcił... udaje mi się go poskromić..., chociaż lekko nie było... to pewnie wina tej temperatury... 22 stopnie w chwili wyjścia... Zapomniałem jak się fantastycznie jeździ w takich warunkach... :)

Na drogach masa rowerzystów, są wszędzie... jednak godzina wyjazdu powoduje, że i samochodów jest więcej... co prawda jadę w większości bokami... jednak w Panewnikach nie ma specjalnie innej opcji... muszę zaliczyć rondo... na owsianej... wjeżdżam na nie... i niewiele brakowało a skończył bym pod kołami... jakiś kretyn wpakował się prawie na mnie... wjeżdżając na rondo pomimo tego, że to ja miałem pierwszeństwo... brakło kilku centymetrów... Nie pamiętam kiedy tak siarczyście zakląłem... ale też przeżyłem chwilę grozy... a jak byk stoi znak przed rondem... ustąp pierwszeństwa (A-7)...
Rondo na Panewnickiej/Owsianej
Cóż pomimo tego, że kierowca zwolnił to wpakował się prawie na mnie... na szczęście odbiłem w kierunku wysepki... i chyba tylko to mnie uratowało... 
To kolejny przypadek gdzie widzę, że wielu kierowców przerastają ronda... nie wiedzą jak na nich jechać... nie włączanie migacza przy zjeździe to norma... do której się przyzwyczaiłem...

Chwila na uspokojenie i ruszyłem dalej...  miałem sporo czasu by się przygotować do wyjścia :)
Wszystko kwitnie
Wszystko kwitnie © amiga

Wtorek rano

Wtorek, 14 kwietnia 2015 · Komentarze(0)
Dzisiaj wychodzę ciut później.. 7:10... start... wyboru nie ma... jadę szosami... po raz kolejny pod wiatr.... Jednak w porównaniu do wczoraj jakoś nie mam parcia by dotrzeć na 8:00.... więc kulam się takim sobie tempem, ważne, że nie łapię pany :) Początkowo spory ruch na drogach, w 2 miejscach mam problemy... w zasadzie ich nie mam tylko dlatego, że coś mi nie pasowało w zachowaniu kierowców, więc zwolniłem, w Rudzie Śląskiej, w Kochłowicach jakiś geniusz otworzył drzwi z osobówki, i zaczął wysiadać stał tak idiotycznie i otworzył to w takiej chwili, że niewiele brakowało bym urwałem  mu wrót... Może trzeba było ;P - żartuję... 
Drugi przypadek już w Zabrzu gdzie kierowca ciężarówki nie mógł się zdecydować co chce zrobić czy jechać do przodu czy do tyłu jechał do przodu po czym nagle się zatrzymał i ruszył do tyłu... odskoczyłem na lewy pas... obyło się bez kolizji... ale zrobiło mi się ciepło... 
Poranek dość chłodny- 5 stopni nie jest komfortową temperaturą... 

Wietrzny dzień
Wietrzny dzień © amiga

Wtorek wieczór

Wtorek, 14 kwietnia 2015 · Komentarze(2)
17:15... dopiero jestem na rowerze... Kolejny raz nie pojadę przez Mikołów..., jadę szosami...
Do czasu...
W Makoszowach rower sam odbija w las :)... cóż... nie będę się z nim kłócił... Jadę obok stawów makoszowskich i dalej na Halembę :) W lesie cisza spokój, nawet silny wiatr nie przeszkadza... W lesie dziesiątki biegaczy i rowerzystów... 
Są miejsca gdzie wszystkie krzaczki i drzewa już się zazieleniły... jest pięknie...jednak nie mam czasu by podziwiać przyrodę... do 19:00 muszę być w domu... Trasa mimo wszystko przyjemna i szybka... w lesie sucho... :) W końcu... może trzeba będzie sprawdzić starą hałdę w Makoszowach... może już podeschła, chociaż na... tam robi się sucho dopiero po miesiącu upałów ;)
W domu szybka kąpiel... i wizyta siostry :)

Nad Jamną
Nad Jamną © amiga